Nie ma co się podniecać. Realistyczne refleksje po wizycie Donalda Trumpa

Nie ma co się podniecać, bo może to doprowadzic do biegunki, tak jak niektórych polityków wczoraj w Warszawie, kiedy słyszeli prezydenta Trumpa. Niektórzy usłyszeli to, co chcieli, a ich euforia to efekt emocji fali, którą zafundowali im specjaliści amerykańscy od robienia kogla-mogla z mózgu.

Co wszystkiego dobrego dla Polski wyniknie z tego smarowania dupy miodem?

fb.com/SekcjaGimnastyczna

Pierdolić już te wizy, bo pracy tam i tak nie ma za wiele, a i legalizować się jest białemu ciężko – co innego Arabom, Hindusom, Chińczykom.

Polak jednak ma nawet w USA przejabane, a warto by też poszperać w statysytkach na temat, ilu Polaków z rodzinami od 2008 roku wydeportowano bez powodów za Obamy. W tym czasie dosłownie i w trybie szybkim wyrzucono ok. 1 milion 200 tys. osób – Europejczyków, w tym i Polaków. Jednak statystyk ambasady Polskie nie prowadzą, bo mają to w du..e – co tam jakiś Polak! Tu wydeportowano 1 200 000 Słowian z rodzinami (czyli średnio 1 200 000 osob plus 3 członków rodziny), czyli ok. 4 mln osób, do Europy, pozbawiając ich wyrobionych aktywów, majątków, możliwości sprzedaży nieruchomości, a w ich miejsce zaflancowano 7 milionow Arabów. Jakoś o tym nie było mowy w Warszawie… No, ale oni już tak mają, że nas kochają – taka miłość sadomasochistyczna.

Jakoś nie było nic słychac na temat tego, ile razy zostaliśmy zdradzeni, oszukani i zniewoleni. Należałoby krzyknać o Jałcie albo o Okrągłym Stole, który był opłacony przez banki i korporacje amerykańskie, tak zresztą, jak cały proces obalania komuny i przekształcenia Polski w kołchoz konsumcjonistycznych niewolników.

Nikt nie wspomniał, jak fundacje zachodnie, opłacając polityków, rozpierdoliły fabryki, huty, koleje, oświatę, a wprowadziły na rynek kredyt, narkotyki, dopalacze, prostytucję i emigrację. Po co o tym mówić? Przecież nas chwalą, to warto posłuchać. My to lubimy, a szczególnie na temat wojen, jacy to waleczni jesteśmy, a jak to się modlimy i mamy wartości chrześcijańskie.

Niby jest to jakiś młot na islam, ale ile materiału genetycznego takie ruchawki obronno-wojenne nam wybiły… I zawsze były to prowokacje wpuszczające nas, Polaków, w kanał wściekłego patriotyzmu, posłusznego politykom i księdzom. Całe hektary cmentarzy w Polsce, pełne bohaterów, którzy nigdy nie zostali rodzicami, bo nie mieli okazji…

Mieli pecha, ktoś powie…. Pewnie tak, bo urodzili się w czasach takich, gdzie wysyłali ich politycy i kler na wojny w imię swoich politycznych rozgrywek i bankowych interesów.

Moi pradziadowie spędzili swoją młodość w okopach na I wojnie, w mundurach niemieckich, strzelając zapewne do drugich Polaków w mundurach rosyjskich. Nigdy nie zrozumieli, dlaczego stracili ręce, nogi… Cieszyli się, że przeżyli, ale w świadomości mieli, że strzelali do wroga. Nigdy nie rozpoznali, za czyje interesy walczyli… – zapewne nie za swoje, ani nawet za polskie.

Sytuacja się powtórzyła w ’39 i było jeszcze gorzej. Wydaje mi się, że te sytuacje od poczatku Konfederacji Barskiej po Okrągły Stół i okres złodziejstwa, i rozkradania Polski, mogły nas czegoś nauczyć…

W końcu możemy być w hipnozie, ale żeby od 1772 roku tyle razy maglować błędy? Czas się chyba ocknąć!

Co tam oni mogą mówić, milioner z milionerem?… Pewnie o tym, jak by zrobić dobry interes, aby Ruskie odpierdolily się od całowania się z Chińczykami, bo przecież całą tę komunistyczną partię chińską ustawiają im amerykańskie korporacje-banki, a szkoda by było, aby Chinole zbuntowały się i poszły na misia z Ruskimi. Ameryka wtedy padnie na niewydolność elektornicznego dolara.

Pamiętajcie, że komunizm nie narodził się w głowach Rosjan ani Chińczyków, ale przyszedł do nich zza oceanu. Wcześniej przecież komunizm razem z wszelkimi wartościami szatanizmu testowano we Francji po rewolucji.

Może faktycznie więc warto po raz kolejny pogawędzić z Polakami i wywindować ich emocjonalnie, co do ich mesyjańskiej przyszłości Europy. Jesteśmy cały czas sterowani i manipulowani, a jak się mówi o Polakach, to zawsze bez Polaków, a my dajemy się uwodzić najmniej od 250 lat.

Czy politycy będą mówić prawdę szczerze do ludzi? Będą mówić im to, co owce chcą słyszeć, wtedy będą chodzić jak w cyrku i pokornie. Nie ma to jak dawka adrenaliny i masa pieszczotliwych pochlebstw – to niczym narkotyk, który zahipnotyzuje nas po raz kolejny.

fot. wykop.pl

Pamietajcie, że przed ’39 rokiem, i to na grubo, amerykańscy piloci masowo dawali nauki latania samolotami w Polsce, a szkoły lotnicze otwierały się jak bułeczki. Każdy chłopak chciał być żołnierzykiem i pilotem.

I co było później? Później był ubój rytualny materiału genetycznego, którego sprzed roku ’39 nie odbudowaliśmy wiecej niż o 2 miliony przez nastepne 70 lat. No, ale sojusznicy nas obronią… – tak mawiali Polacy… A po wojnie ci sojusznicy pozwolili nam zaflancować komunizm.

W jednym się Trump nie myli, i nawet jeśli chce dobrze, to za wiele nie będzie mógł, bo jesteśmy w stanie rasowej wojny przeciw słowiańskiemu materiałowi genetycznemu…, jak i Ameryka oraz cała Europa. Chcą nas po prostu zgładzić, bo wciąż jesteśmy ostoją białego słowianskiego człowieka… No i dalej produkujemy się genetycznie.

I żeby było jasne, że nie jest to zasługa ani Kościoła i ich zasad, które wprowadzili po swojemu stosami i egzekucjami. Nie jest to też zasluga PiS-u, że niby nie ma islamistów, a jest 500+. Oni – te partie, fundacje, banki i kler – doili nas od ’45 roku, a po ’89 zjedli nas materialnie do reszty i wiedzą, że jeśli pójdą ostro, to i tak nie wygrają, bo Polacy i tak już są na granicy buntu.

My przetrwaliśmy i istniejemy dzięki naszemu kodowi genetycznemu, odziedziczonemu po przodkach – i o to jest teraz walka, aby to zniszczyć w nas i naszych dzieciach. Im chodzi o zniszczenie naszego kodu przetrwania – i Trump o tym dobrze wie. Jesteśmy w stanie wojny rasowej systemu z białym DNA słowiańskim – i można mieć tylko nadzieję, że Putin to też rozumie.

autor: Devingo

źródło: https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/2017/07/07/czytamy-energie-zdjecia-zapraszam-do-dyskusji/#comment-20030

Polskie rządy po roku 1945 są dobrze zorganizowanymi grupami przestępczymi

Z Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Janem Zbigniewem Potockim rozmawia Aleksander Berdowicz z Porozmawiajmy TV.

Całość spotkania oglądaj na:

http://porozmawiajmy.tv/polskie-rzady-po-roku-1945-sa-dobrze-zorganizowanymi-grupami-przestepczymi-jan-zbigniew-hrabia-potocki/

Poruszone zagadnienia:

  • o czym powiedziano w telewizji 3 maja 2017 r.
  • przy Okrągłym Stole nie było Polaków
  • raporty WSI w sprawie życiorysów polityków
  • Polska jest spółką notowaną na Wall Street
  • wywóz polskich dzieci za granicę przez zorganizowane sądowe grupy przestępcze
  • planowana depopulacja Polski
  • KGHM wydobywa również złoto
  • spółki Skarbu Państwa należy zlikwidować

Profil Pana Prezydenta na Facebooku: Facebook.com/Jan Zbigniew Potocki

Otwórz oczy: PiS tworzy lobby żydowskie w „polskim” parlamencie…

pis żydzi

PZPR, komuniści, Okrągły Stół, Balcerowicz, Platforma Obywatelska to siły przejęte przez międzynarodową finansjerę. Prawo i Sprawiedliwość to kierunek izraelski.

Wiele osób z prawicy nie przyjmuje tego do wiadomości. Znają historię Judeopolonii, znają zapędy Izraela w mordowaniu Palestyńczyków, rozumieją wędrówkę żydów, którzy sprzedawali gościnne państwa na rzecz okupantów. To jest historia znana i prawdziwa.

Dlatego wielu prawicowcom tak trudno przełknąć prawdę o izraelskim kierunku politycznym partii PiS.

Krytykują źródła, wymyślają argumenty, ślepo bronią swoich idoli politycznych.

judeopolonia7

Tym razem na ścisłą współpracę PiS, czyli tworzenie lobby izraelskie w polskim parlamencie, mamy dowód z izraelskiego źródła oraz od posła… PiS.

„The Jerusalem Post” opisuje sukces lobby izraelskiego w Polsce

Antysemityzm nadal rośnie w Europie i na całym świecie. W przeciwieństwie do tego, to członkowie polskiego parlamentu wyciągnęli rękę i publicznie wsparli państwo żydowskie, zaledwie 70 lat po Holokauście, powiedział były MK Shai Hermesh, przewodniczący z WJC-Izrael.

Delegacja Fundacji Sojusznicy Izraela (The Israel Allies Foundation) została zorganizowana na spotkaniu w Warszawie z udziałem wysokich rangą polskich polityków, w tym posła Jana Dziedziczaka, który będzie przewodniczył Caucus (zamknięte zebranie ścisłego kierownictwa partii).

Parlamentarzyści z obu stron opozycji i koalicji przystąpili z posłem Dziedziczakiem do rozszerzenia relacji [w języku izraelskiej dyplomacji określenie to oznacza: wiernopoddańcze, bezkrytyczne i niezwłoczne wykonywanie przez partnera układu poleceń wydawanych w Tel Awiwie i Waszyngtonie — przyp. TAW] między Polską a państwem Izrael.

To ważny dzień dla dyplomacji opartej na wierze [bardzo trafne określenie – wszystko, co nam powiedzą, przyjmujemy na wiarę — przyp. TAW]. Siedemdziesiąt lat po Holokauście musimy zwrócić większą część naszych wysiłków na rzecz mobilizacji poparcia dla Izraela. Izrael jest jedyną gwarancją na przetrwanie narodu żydowskiego [tyleż kłamliwy, co główny dogmat syjonizmu — przyp. TAW].

WJC [World Jewish CongressŚwiatowy Kongres Żydów] jest organizacją międzynarodową reprezentującą społeczeństwa żydowskie w 100 krajach: w rządach, parlamentach i organizacjach międzynarodowych.

Knesset Christian Allies Caucus powstał w 2004 roku i składa się z 17 członków Knesetu oraz sześciu partii politycznych.

Organizacja ma na celu otwarcie formalnych i bezpośrednich linii komunikacji między członkami Knesetu, chrześcijańskimi przywódcami, organizacjami i przedstawicielami politycznymi na całym świecie.

Założona w 2006 roku Fundacja Izrael Alianci (The Israel Allies Foundation) promuje komunikację między parlamentarzystami i ustawodawcami z całego świata, którzy dzielą przekonanie, że państwo Izrael ma prawo do istnienia w pokoju, w bezpiecznych granicach. Dziś IAF koordynuje działalność 32 Izrael Allies Caucus na całym świecie.

Co oznacza powyższy tekst?

Zachęcam do przeczytania całego artykułu na stronie „The Jerusalem Post”. Sam tekst nie byłby niczym złym, gdyby nie ciekawe wyjaśnienia osoby ujawnionej w artykule.

Tak samo jak Aleksander Kwaśniewski z Leszkiem Millerem nigdy nie sądzili, że prawda o korupcji w sprawie więzienia CIA w Kiejkutach wyjdzie na światło dzienne (wzięli za to miliony dolarów), tak samo włodarze PiS myśleli, że ta informacja będzie tajemnicą.

Przeliczyli się, ponieważ patrząc oczami Izraela, ustanowienie lobby izraelskiego w polskim parlamencie to ich sukces.

Więcej informacji dodaje… poseł PiS Jan Dziedziczak [link]:

Ze zdziwieniem przeczytałem artykuł jednego z izraelskich portali, gdzie jakiś dziennikarz, z którym nigdy nie rozmawiałem, napisał o tym, że w Sejmie ma powstać grupa lobbystów na rzecz Izraela i ja miałbym w tej grupie być. JEST TO CAŁKOWITA NIEPRAWDA.

Z artykułu zamieszczonego w „The Jerusalem Post” nie wynika wyraźnie, że Izrael z PiS tworzy lobby izraelskie. Dopiero, gdy połączymy artykuł i wypowiedź posła Dziedziczaka, otrzymujemy pełną informację.

Brzmi ona następująco:

Izrael w 100 państwach mocno współpracuje z najważniejszymi politykami. Obecnie oficjalne lobby izraelskie zostało utworzone w polskim parlamencie. Przewodniczy mu poseł PiS Jan Dziedziczak. Jest to olbrzymi sukces Izraela, o czym wyraźnie informuje „The Jerusalem Post”.

Czy zaprzeczenia pana Dziedziczaka mają tutaj jakieś znaczenie? Takie samo, jak kłamliwe zaprzeczanie przez lata Aleksandra Kwaśniewskiego o nieistnieniu obozów CIA na terenie Polski.

Pan Jan Dziedziczak ma spaczone poglądy

Oto kolejne słowa pana Dziedziczaka, które wskazują na kierunek współpracy PiS z Izraelem.

Od dawna interesuję się polityką bliskowschodnią, uczestniczę w spotkaniach dla chrześcijańskich parlamentarzystów poświęconej tej tematyce. W swoich wypowiedziach nigdy nie ukrywałem, że w konflikcie izraelsko-palestyńskim jestem po stronie Izraela [czyli okupanta przyp. TAW].

Czy pan poseł PiS nie wie, że to Izrael wyrzuca Palestyńczyków z ich rodzimej ziemi?

Czy tak samo popierałby Izrael, gdyby to w Polsce żydzi zagrabiali ziemię?

Przypomnę, że przy tworzeniu Judeopolonii o włos wygraliśmy tę walkę. W przeciwnym razie, to co dzieje się w Palestynie, odbywałoby się w Polsce, czyli na przykład zakaz jeżdżenia autobusami Polaków wraz z żydami. Taki zakaz wszedł odnośnie Palestyńczyków.

Kolejna wypowiedź pana Dziedziczaka:

Wracając do artykułu na jednym z portali, ciekawostką jest to, że zapowiedź o powstaniu „grupy lobbystów” miała miejsce dzień PRZED spotkaniem. Artykuły izraelskie po spotkaniu już o „lobby” nie mówią. Może redaktor zapowiadający spotkanie inaczej wyobrażał sobie jego przebieg?

Dlaczego poseł PiS chce nam wcisnąć kolejne kłamstwo?

Zanim dochodzi do spotkań odnośnie tak ważnych spraw jak powstanie lobby izraelskiego, to wiele tygodni wcześniej, a nawet miesięcy, dochodzi do uzgodnień pomiędzy stronami.

Chciałbym jeszcze zadać czytelnikom dwa pytania:

  • Jak myślisz, czy Jarosław Kaczyński nic nie wie o powstającym lobby izraelskim?

  • Jakie skutki przyniesie wtrącanie się Izraela do spraw polskich? Zaznaczę tylko, że mówimy o oficjalnym lobby, ponieważ Izrael od Okrągłego Stołu ma swoich przedstawicieli w parlamencie.

źródło: The Jerusalem Post

ekonomia

Robert Brzoza

wiadomosci.robertbrzoza.pl

Więcej nt. Judeopolonii czytaj na:

https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/tag/judeopolonia/

4 czerwca 1992 – zamach polskojęzycznej sowieckiej agentury na rząd Jana Olszewskiego. Ci sami ludzie poprzez wpływy rządzą do dziś

wyszkowski

Ta akcja spowodowała zwarcie szeregów funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych. Oni wtedy zobaczyli, że albo będzie wolność i demokracja, albo – oni. Wiedzieli, że wolność i demokracja jest dla nich zagrożeniem, bo doprowadzi do zakończenia ich politycznych karier. Cały ten obóz współpracujący kiedyś tajnie z komunistami zaczął działać jawnie nad umocnieniem fundamentów Okrągłego Stołu. W efekcie Kwaśniewski został prezydentem na 10 lat i te interesy zostały zabezpieczone – o wydarzeniach nocy z 4 na 5 czerwca 1992 roku mówi legenda „Solidarności” Krzysztof Wyszkowski.

Niezalezna.pl: 23 lata temu doszło do tzw. nocnej zmiany. Był pan doradcą premiera Jana Olszewskiego. 4 czerwca 1992 roku chcieliście zrobić w Sejmie lustrację, mówiąc wprost – zerwać z komunizmem. Jednak to rząd Olszewskiego upadł, a nie komuna…

– Nie udało się, bo nie doceniliśmy agentury. Obliczałem ich ilość w Sejmie na około 60 i tylu wówczas ujawniono. Dziś wiadomo, że było ich dużo więcej. Wydawało nam się wówczas, że część archiwów została zniszczona i bardzo wielu ludzi, którzy wtedy odgrywali decydującą rolę w Polsce, zostało pominiętych, a inni zostali nastraszeni, że rząd Jana Olszewskiego zamierza przeprowadzić lustrację i nastąpił bunt. Tam była szeroka koalicja począwszy od Mazowieckiego, Tuska…

Dlaczego tamta lustracja, choć była tak potrzebna wolnej Polsce – nie udała się?

– Dotknęła wielu ludzi i wielu interesów – nie tylko tych z Sejmu i Senatu, ale ludzi mediów, ludzi związanych z komunizmem. „Wyborcza” straszyła. Mówiono więc o wyrzuceniach z pracy, nadchodzącej zemście, czy mającej nadejść fali samobójstw.

Rozpętano histerię tylko po to, aby tamtą lustrację zatrzymać. IPN do teraz nie opracował listy agentów, którzy decydowali przy Okrągłym Stole o kształcie III RP. Generał Kiszczak wiedział, kogo bierze do rozmów z kręgów tzw. opozycji konstruktywnej. On miał ich papiery, ich teczki. Dawna SB zadbała o bezpieczeństwo swojej agentury. Tak zwana lista Macierewicza zawierała nazwiska mniej niż połowy stanu agentury, która wówczas funkcjonowała w Sejmie.

Jakie przyniosło to skutki dla późniejszego funkcjonowania naszego kraju?

– Ta akcja spowodowała zwarcie szeregów funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych. Oni wtedy zobaczyli, że albo będzie wolność i demokracja, albo – oni.

Wiedzieli, że wolność i demokracja jest dla nich zagrożeniem, bo doprowadzi do zakończenia ich politycznych karier.

Cały ten obóz współpracujący kiedyś tajnie z komunistami zaczął działać jawnie nad umocnieniem fundamentów Okrągłego Stołu. W efekcie Kwaśniewski został prezydentem na 10 lat i te interesy zostały zabezpieczone. To był czas, kiedy jeszcze częściowo można było uratować majątek narodowy, ale

agentura i ludzie związani z mediami stanowili siłę oporu w celu utrwalenia systemu postkomunistycznego.

Jak działa dziś ten system?

– Nadal ogranicza naszą wolność. Trzyma wielu ludzi w szachu. Polacy w 1989 roku wzięli udział w wyborach, bo chcieli zarwać z komunizmem, ale okazało się, że 4 czerwca 1992 roku elity obroniły postkomunizm.

JW, niezalezna.pl

 

Schwytanie dwóch szpiegów Rosji to kropla w morzu. Rosyjskich agentów są w Polsce tysiące

ambasasa

Cwilny kontrwywiad (ABW) schwytał wojskowego szpiegującego na rzecz Rosji. I jeszcze szpiega cywila. Wydawałoby się, że to świetnie, bo od lat żadnego agenta Rosji nie złapano. W rzeczywistości nie jest świetnie, a po prostu fatalnie. Nie dlatego, że zneutralizowano dwóch agentów, lecz że tylko dwóch. Z raportów wywiadów Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Finlandii czy Czech wynika, że Polska należy do wąskiej grupy państw UE najbardziej narażonych na rosyjską penetrację. I jest przez Rosję szpiegowana na wielką skalę. Co oznacza także istnienie na naszym terytorium bardzo rozbudowanej siatki agentury ofensywnej Rosji, licznych tzw. śpiochów oraz wielokrotnie liczniejszej sieci agentów wpływu. Ale polskie państwo, a szczególnie jego tajne służby o tych siatkach albo nie mają pojęcia, albo nie są w stanie nic im zrobić.

Znając metody działania Rosjan, trzeba zakładać, że poza oficerami Rosjanami działającymi w Polsce pod przykryciem (dyplomatycznym, biznesowym, dziennikarskim itp.), mają oni swoich agentów w wojsku, policji, straży granicznej, służbie celnej oraz – co najbardziej niebezpieczne – w polskich tajnych służbach! Biografie wielu oficerów dawnej WSI dowodzą, że byli oni werbowani na dużą skalę (nie tylko podczas szkoleń i kursów w ZSRR, a potem w Rosji), i ta agentura nigdy w III RP nie została dobrze rozpoznana, nie mówiąc już o jej neutralizacji czy przewerbowaniu.

To, czego dowiadujemy się o takich esbekach jak morderca księdza Popiełuszki, kapitan Grzegorz Piotrowski, dowodzi, że także oni wysługiwali się służbom ZSRR i realizowali nawet najbardziej trefne zlecenia, np. inwigilacji papieża Jana Pawła II czy wskazywania słabych punktów jego ochrony.

Trzeba pamiętać, że służby ZSRR do 1990 r. miały dostęp do teczek agentury SB i Wojskowej Służby Wewnętrznej (WSW), więc po 1990 r. miały szerokie pole do szantażu wielu agentów służb PRL oraz ich przejmowania. Tymczasem w Polsce nigdy nie powstał nawet raport o skali tych przejęć, nie mówiąc o wytypowaniu osób, które Rosjanie skłonili do współpracy. Wielu z tych ludzi mogło potem typować kolejnych kandydatów do werbunku, a część z nich stała się agentami.

To wszystko oznacza, że skala agentury Rosji w Polsce najpewniej przekracza najśmielsze wyobrażenia.

Ze wskazanymi wyżej trzema rodzajami agentury powinny walczyć służby kontrwywiadu (ABW i SKW), ale nie ma żadnych dowodów, żeby odnosiły na tym polu jakieś sukcesy. Schwytanie dwóch agentów wiosny nie czyni.

Poza agenturą niejako „zawodową” mamy w Polsce legion agentów wpływu Rosji, działających w biznesie, mediach (w tym szczególnie na różnych portalach „zorientowanych na wschód”), na uczelniach, w stowarzyszeniach, instytucjach kultury, ale też w urzędach, partiach, samorządach, funduszach czy fundacjach. Oczywiście w demokratycznym państwie nie można takich ludzi po prostu zamknąć, ale można zrobić wiele, żeby wspieranie obcego państwa im się nie opłacało. O tym się głośno nie mówi, ale każde państwo ma narzędzia, dzięki którym można zapobiec szkodliwej działalności obcej agentury wpływu. I wiele państw je stosuje. W Polsce musi być inaczej, bo absolutnie nie widać ograniczania działań agentury wpływu, lecz przeciwnie – jest ona coraz bardziej bezczelna i ekspansywna. Co oznacza, że

polskie służby nie mają nawet stosownej wiedzy o uplasowaniu agentów wpływu, 

o sposobach ich wynagradzania (niekoniecznie pieniężnych), o ich powiązaniach z mocodawcami poprzez skomplikowane sieci pośredników z Zachodu, o ich modus operandi czy o ich powiązaniach z agenturą wpływu Rosji w innych krajach UE. W wielu państwach Unii tajne służby mają bogatą wiedzę o agenturze wpływu Rosji (np. w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Szwecji czy Finlandii, a nawet w Estonii) i umiejętnie ją neutralizują.

W Polsce ta agentura hasa w najlepsze i czuje się kompletnie bezkarna.

I nie wiadomo, czy polskie służby nie są w stanie agenturze Rosji przeciwdziałać, czy zwyczajnie nie chcą, bo takie zachowanie było w ostatnich latach premiowane. Mieliśmy przecież reset w relacjach z Rosją. Ten reset wyglądał tak, że

Polska właściwie zrezygnowała z wszelkich działań wobec rosyjskiej agentury, natomiast Rosja ogromnie ją w tym czasie rozbudowała. Obecnie Polska jest rajem dla rosyjskiej agentury działającej we wszelkich znanych formach i zatrzymanie dwóch agentów tego nie zmienia.

Żeby mówić o skuteczności walki z agenturą, trzeba by bardzo wzmocnić tę część kontrwywiadu (cywilnego i wojskowego), która zajmuje się Rosją. I na to natychmiast powinny się znaleźć pieniądze, bo ta agentura bardzo Polsce szkodzi. Zasadniczo powinien się też zmienić klimat przyzwolenia, także społecznego, na bezczelne, prowokacyjne i tupeciarskie działania agentury wpływu. Bez tego Polska będzie równie bezbronna, jak wtedy, gdyby nie miała armii.