Tag: SB
Nie mam niewybaczalnych pretensji o to, że w latach 70. współpracował z SB. Bo musiałbym mieć je do absolutnie wszystkich członków PZPR, ZSL, SD, socjalistycznych związków zawodowych czy organizacji młodzieżowych, milicjantów, wojskowych itd. – ogólnie do wszystkich, którzy współtworzyli komunistyczny System, czyli do kilku milionow Polaków.
Chyba w każdej rodzinie był ktoś taki… Bliższej czy dalszej…
Mam jeden podstawowy zarzut – że brnął i nadal brnie w swoim kłamstwie. Bo w ogromnej mierze dzięki temu kłamstwu, jego „strachom”, powstała „gruba kreska”, która umożliwiła komunistycznym aparatczykom uwłaszczenie się na Państwie i Obywatelach.
Że stał się (a poniekąd i my, bo był dla nas symbolem) przykrywką dla deal’i komunistów i postkomunistów po 1989 roku. Że również w najnowszych czasach dał się wykorzystać nowoplatformie, dawnej nomenklaturze i jej potomkom jako przykrywka do ich „demokracji”.
I najważniejsze – jaką mam pewność, że również po 1980 roku nie wchodził w „szczególne” relacje z komunistami? Skoro tak niewyobrażalnie kłamie?
Pod wczorajszym moim postem dotyczącym Wałęsy jeden z internautów, Tomasz Wrutniak, napisał:
„Lech Wałęsa to ofiara samego siebie. Stworzył fikcyjny świat, w który uwierzył”…
Niestety my również jesteśmy jego ofiarami. Bo bezgranicznie mu wierzyliśmy.
Paweł Kukiz
P.S. Plakat autorski FORIN STUDIO
źródło: fb.com/kukizpawel
„Pojechałem do Seminarium i tam spotkałem przy furcie ks. Prymasa. Weszliśmy do pokoiku. To, co tu usłyszałem, przeszło moje najgorsze przeczucia. To prawda, że ks. Prymas mógł być zdenerwowany, bo wiele kosztował Go list pisany do Jaruzelskiego w mojej sprawie. Ale zarzuty mi postawione zwaliły mnie z nóg. SB na przesłuchaniu szanowało mnie bardziej. Nie jest to oskarżenie. Jest to ból, który uważam za łaskę Bożą do lepszego oczyszczenia się i przyczynek do większych owoców mojej pracy” – notuje ks. Jerzy Popiełuszko w swoim dzienniku 18.12.1983 roku.
Fragmenty zapisków ks. Jerzego Popiełuszki:
11.XI.82
Rano byłem w Kurii. Ks. Kanclerz poinformował mnie, że Wydział Wyznań, chyba pan Śliwiński, nie jest zadowolony z formy moich mszy za Ojczyznę. Biskupowi J. Dąbrowskiemu minister Łopatka miał powiedzieć, że w najbliższym czasie w Warszawie muszą aresztować trzech księży (ks. Kantorski, ks. Prus [ks. Zdzisław Prus – w tamtym czasie wikariusz parafii św. Jana Kantego w Warszawie, obecnie kapłan diecezji łowickiej – przyp. TAW], ks. Małkowski), a mnie na pierwszym miejscu internować. Przyjąłem do wiadomości.
Wieczorem bp Miziołek po powrocie z Częstochowy zdziwił się, że jeszcze chodzę na wolności. Ale też wymknęło mu się, że Jaruzelski wymieniał ks. Prymasowi, wśród trzech księży, również i moje nazwisko.
Liczę się z tym, że mogą mnie internować, mogą aresztować i spreparować skandal, ale nie mogę przecież zaprzestać tej działalności, która jest służbą Kościołowi i Ojczyźnie. Dzisiaj ks. Prałat siedząc w konfesjonale zawołał mnie i mówi, pokazując wycinek z gazety z listem Wałęsy: „Cholera, całą noc spać nie mogłem przez tego Wałęsę. To wszystko musi być spreparowane”, a na Mszy św. o 8.00 modlił się, aby Ojciec św. przyjechał do Polski, ale bez żadnego szachrajstwa. Ks. Prałat Bogucki, wspaniały człowiek i patriota, to zupełnie inny rozdział. Myślę, że warto kiedyś tej osobie poświęcić więcej miejsca. Już 23.20 i teraz jestem znowu sam. Chwila refleksji.
18.XII.83
Na Mszach św. księża odczytali w kościele moje oświadczenie wyjaśniające sprawę mieszkania i znalezionych w nim przedmiotów.
Na drugi dzień pojechałem z kwiatami do Arcybiskupa Dąbrowskiego, podziękować mu za wstawiennictwo. Przyjął mnie serdecznie. W Kurii wydział katechetyczny przyjął [mnie] z kwiatami. Wezwał mnie bp Romaniuk.
Pojechałem do Seminarium i tam spotkałem przy furcie ks. Prymasa. Weszliśmy do pokoiku. To, co tu usłyszałem, przeszło moje najgorsze przeczucia. To prawda, że ks. Prymas mógł być zdenerwowany, bo wiele kosztował Go list pisany do Jaruzelskiego w mojej sprawie. Ale zarzuty mi postawione zwaliły mnie z nóg. SB na przesłuchaniu szanowało mnie bardziej. Nie jest to oskarżenie. Jest to ból, który uważam za łaskę Bożą do lepszego oczyszczenia się i przyczynek do większych owoców mojej pracy. Nie wchodzę w szczegóły tej rozmowy.
Najbardziej zabolały zarzuty, że położyłem duszpasterstwo służby zdrowia, któremu przecież serce i duszę oddawałem od pięciu lat. W związku z tym zarzutem napisałem list do moich przełożonych, ks. bpa Miziołka i ks. Króla, którzy na tym odcinku moją pracę znają doskonale. Boże, jak wielkie doświadczenie mi dajesz, ale jednocześnie dajesz mi tyle sił i ludzkiej życzliwości.
24.VI.84
Kolejna, 30 Msza św. za Ojczyznę. Mówiłem o sprawiedliwości. Ludzi jak zawsze. 7 księży koncelebrowało Mszę św. (ks. Jancarz z Mistrzejowic, ks. z Lichenia, z USA, z Ostrowi Maz[owieckiej], ks. Gadomski i dwóch z Warszawy). Po Mszy św. poprosiłem ludzi, aby podali swoje refleksje na temat Mszy św. – już dzisiaj otrzymałem około 100 listów. Odczytałem również informację o ostatnich licznych anonimach. Widziałem płynące łzy z oczu ludzi. Po Mszy św. długo tłum skandował „Szczęść Boże”.
25.VI. g. 9.00
Pojechałem do Gdańska z ks. Jancarzem.
[Na tym kończą się zapiski księdza Jerzego Popiełuszki. Cztery miesiące później został uprowadzony przez funkcjonariuszy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i zamordowany.]
Ks. Jerzy Popiełuszko, Zapiski 1980-1984, Editions Spotkania, Warszawa 2015.
Od wydawcy
Biorąc do ręki oryginał Zapisków ks. Jerzego, które wydałem w 1985 roku w Paryżu, nie mogę nie wspomnieć tamtej atmosfery. Było to kilka miesięcy po Jego śmierci, a atmosfera w kraju i za granicą była ogromnie podminowana – w każdej chwili mogło dojść do wybuchu.
Wielu nie od razu uwierzyło, że nie mogło się to stać bez wiedzy najwyższych czynników partii i rządu PRL. Dziś, po kilkudziesięciu latach od tych wydarzeń staje się jasne, że ta śmierć była zaplanowana według scenariusza konsultowanego lub opracowanego w Związku Sowieckim: Jaruzelski i Kiszczak byli jedynie jego wykonawcami, a proces morderców w Toruniu – zaplanowanym spektaklem transmitowanym przez telewizję.
W parę tygodni po otrzymaniu Zapisków docierały do mnie różnymi drogami rady, płynące głównie z kręgów bliskich kurii warszawskiej, abym może zastanowił się nad wydawaniem tej książki; wskazywano na fragment, w którym ksiądz Jerzy bardzo gorzko wypowiada się o spotkaniu z księdzem Prymasem Józefem Glempem oraz o upomnieniach, jakie od niego otrzymał. Postanowiłem pojechać do Rzymu. Tam, po audiencji dla grupy polskiej w Sali Klementyńskiej, po wyjściu pielgrzymów, zostałem przez chwilę z Janem Pawłem II, któremu ofiarowałem najnowsze tytuły Editions Spotkania. Wtedy też powiedziałem, że mam maszynopis Zapisków ks. Jerzego i wspomniałem o sugestiach dokonania skrótów, a nawet wstrzymania wydania książki. Stwierdziłem, że nie chcę być cenzorem męczennika. Papież mnie wysłuchał i pobłogosławił. Następnego dnia do klasztoru, w którym się zatrzymałem, przekazano mi następujące słowa: Proszę wydawać jak najszybciej i bez skrótów.
Piotr Jegliński
źródło: http://wpolityce.pl/kosciol/312451-ostatnie-zapiski-ks-popieluszki-licze-sie-z-tym-ze-moga-mnie-internowac-moga-aresztowac-i-spreparowac-skandal
—
Spotkanie na temat działalności i śmierci ks. Jerzego Popiełuszki
Nadarzyn, 24 października (poniedziałek), godz. 18:30
Spotkanie poświęcone życiu i tragicznej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Ks. Jerzy został bestialsko zamordowany 25 października 1984 roku. Do tej pory prawdziwi sprawcy tego mordu nie ponieśli żadnej kary. Uczestnicy spotkania będą wspominać życie i działalność ks. Jerzego w przeddzień smutnej rocznicy.
W spotkaniu wezmą udział:
KS. STANISŁAW MAŁKOWSKI
– przyjaciel ks. Jerzego;
LESZEK SZYMOWSKI
– dziennikarz śledczy, który niebawem opublikuje niezwykle interesującą książkę „Księżobójcy”;
PIOTR JEGLIŃSKI
– dyrektor wydawnictwa Editions Spotkania, wydawca „Zapisków 1980-1984” księdza Jerzego.
Spotkanie poprowadzi Anna Sabat – działaczka kulturalno-oświatowa, wieloletnia pracowniczka Ministerstwa Kultury i Sztuki. Przed i po spotkaniu będzie można zakupić książkę „Ks. Jerzy Popiełuszko. Zapiski 1980-1984” oraz inne publikacje wydawnictwa Editions Spotkania.
Wstęp wolny.
Strona wydarzenia na FB:
Tak, tak, wygląda na to, że wśród najbliższych ochroniarzy prezydenta Andrzeja Dudy – mających chronić nie tylko jego życie i zdrowie, ale i zwykłą prywatność – znajduje się ktoś, na kim Prezydent RP żadną miarą polegać nie może; ktoś, kto po raz kolejny może go nie tylko zawieść, ale i – potencjalnie – również realnie zagrozić. Nosił bowiem wilk razy kilka…
Kiedy Andrzej Duda zdecydował się przyjąć ochronę Biura Ochrony Rządu – organizacji, która z zimną krwią wystawiła na pewną śmierć jego byłego szefa, organizacji szkolonej przez założoną przez oficerów SB prywatną firmę Konsalnet – myślący patrioci nie wierzyli, że to się dzieje naprawdę. Brawura? Zaślepienie? Instynkt samobójczy? Chrześcijańska ufność w niezmierzone pokłady ludzkiej dobroci? Wiara we własną nieśmiertelność? Co tu naprawdę motywuje nowego pana prezydenta?
Pierwsze ostrzeżenie nadeszło z Toskanii, gdy BOR nie tylko nie zabezpieczył wycieku do prasy gołej sesji zdjęciowej opalającego się prezydenta elekta, lecz pozwolił również na publikację dokumentu top secret, jakim niewątpliwue jest faktura za pobyt głowy państwa na wakacjach. Czy przez te 26 lat Złotej Polskiej Wolności widzieliśmy kiedyś wakacyjne faktury Lecha Wałęsy, Aleksandra Kwaśniewskiego czy Bronisława Komorowskiego? Któż, jeśli nie BOR, ma dostęp do tak wrażliwych dokumentów i któż, jeśli nie BOR, powinien je skutecznie operacyjnie zabezpieczyć?
Teraz również informacja o prywatnej wizycie głowy państwa u innego polityka, do której jako wolny obywatel Rzeczypospolitej Polskiej miał konstytucyjne oraz ludzkie prawo, i związana z nią prasowa sesja zdjęciowa musiały wycieknąć z kręgów BOR-u. W tej sprawie Andrzej Pawlikowski, doradca społeczny prezydenta Andrzeja Dudy ds. bezpieczeństwa, ma się spotkać z szefem Biura Ochrony Rządu, gen. Krzysztofem Klimkiem. Czy ta rozmowa roziąże problem? Oczywiście, że nie. Instytucja, o którem mowa, jest co najmnej od pięciu lat niegodna zaufania. Służba ta, jak się można domyślać, jest obstawiona obcą agenturą (zapewne nie tylko rosyjską), a o skali patologii w niej panującej wiedzą pracownicy każdego jej szczebla, wystarczy z nimi porozmawiać.
Co da się zrobić z tym fantem? Nic, tylko zaorać, mówiąc językiem pana Jerzego Zięby… Całkowicie rozwiązać instytucję i zbudować ją z zupełnie nowymi ludźmi i na zupełnie nowych zasadach.
Szkoda tylko zdecydowanej większości porządnych polskich młodych orłów tam pracujących – nadstawiających na co dzień własną głowę i ryzykujących życiem dla sprawy. Przez kilka zatrutych robali całe jabłko jest jednak nie do zgryzienia.
TAW
Ta akcja spowodowała zwarcie szeregów funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych. Oni wtedy zobaczyli, że albo będzie wolność i demokracja, albo – oni. Wiedzieli, że wolność i demokracja jest dla nich zagrożeniem, bo doprowadzi do zakończenia ich politycznych karier. Cały ten obóz współpracujący kiedyś tajnie z komunistami zaczął działać jawnie nad umocnieniem fundamentów Okrągłego Stołu. W efekcie Kwaśniewski został prezydentem na 10 lat i te interesy zostały zabezpieczone – o wydarzeniach nocy z 4 na 5 czerwca 1992 roku mówi legenda „Solidarności” Krzysztof Wyszkowski.
Niezalezna.pl: 23 lata temu doszło do tzw. nocnej zmiany. Był pan doradcą premiera Jana Olszewskiego. 4 czerwca 1992 roku chcieliście zrobić w Sejmie lustrację, mówiąc wprost – zerwać z komunizmem. Jednak to rząd Olszewskiego upadł, a nie komuna…
– Nie udało się, bo nie doceniliśmy agentury. Obliczałem ich ilość w Sejmie na około 60 i tylu wówczas ujawniono. Dziś wiadomo, że było ich dużo więcej. Wydawało nam się wówczas, że część archiwów została zniszczona i bardzo wielu ludzi, którzy wtedy odgrywali decydującą rolę w Polsce, zostało pominiętych, a inni zostali nastraszeni, że rząd Jana Olszewskiego zamierza przeprowadzić lustrację i nastąpił bunt. Tam była szeroka koalicja począwszy od Mazowieckiego, Tuska…
Dlaczego tamta lustracja, choć była tak potrzebna wolnej Polsce – nie udała się?
– Dotknęła wielu ludzi i wielu interesów – nie tylko tych z Sejmu i Senatu, ale ludzi mediów, ludzi związanych z komunizmem. „Wyborcza” straszyła. Mówiono więc o wyrzuceniach z pracy, nadchodzącej zemście, czy mającej nadejść fali samobójstw.
Rozpętano histerię tylko po to, aby tamtą lustrację zatrzymać. IPN do teraz nie opracował listy agentów, którzy decydowali przy Okrągłym Stole o kształcie III RP. Generał Kiszczak wiedział, kogo bierze do rozmów z kręgów tzw. opozycji konstruktywnej. On miał ich papiery, ich teczki. Dawna SB zadbała o bezpieczeństwo swojej agentury. Tak zwana lista Macierewicza zawierała nazwiska mniej niż połowy stanu agentury, która wówczas funkcjonowała w Sejmie.
Jakie przyniosło to skutki dla późniejszego funkcjonowania naszego kraju?
– Ta akcja spowodowała zwarcie szeregów funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych. Oni wtedy zobaczyli, że albo będzie wolność i demokracja, albo – oni.
Wiedzieli, że wolność i demokracja jest dla nich zagrożeniem, bo doprowadzi do zakończenia ich politycznych karier.
Cały ten obóz współpracujący kiedyś tajnie z komunistami zaczął działać jawnie nad umocnieniem fundamentów Okrągłego Stołu. W efekcie Kwaśniewski został prezydentem na 10 lat i te interesy zostały zabezpieczone. To był czas, kiedy jeszcze częściowo można było uratować majątek narodowy, ale
agentura i ludzie związani z mediami stanowili siłę oporu w celu utrwalenia systemu postkomunistycznego.
Jak działa dziś ten system?
– Nadal ogranicza naszą wolność. Trzyma wielu ludzi w szachu. Polacy w 1989 roku wzięli udział w wyborach, bo chcieli zarwać z komunizmem, ale okazało się, że 4 czerwca 1992 roku elity obroniły postkomunizm.
JW, niezalezna.pl