
Słowiański szamański firewall na babiloński rytuał tak zwanej pierwszej komunii świętej. Chronimy młodą szamankę przed oriońsko-babilońskimi kodami. Bociany na gnieździe towarzyszą w moim rytuale swoimi kołatkami 🙂
Stało się 🔥🔥💃💃🔥💃💃🔥🔥
~ Taw


Słowiański szamański firewall na babiloński rytuał tak zwanej pierwszej komunii świętej. Chronimy młodą szamankę przed oriońsko-babilońskimi kodami. Bociany na gnieździe towarzyszą w moim rytuale swoimi kołatkami 🙂
Stało się 🔥🔥💃💃🔥💃💃🔥🔥
~ Taw
Programowanie przestrzeni pod kątem przekierowania strachu – wykład Jacka Czapiewskiego.
Koniec wszystkich religii. W końcu wolna planeta.
~ Taw
Brednią może okazać się wszystko, co dotychczas znaliśmy i znamy. Nie znamy swego początku, bo nie ma na ten początek twardych dowodów. Wszystko, co miało i ma dla nas znaczenie, zniszczono lub ukryto, pewnie stoi za tym jakiś wielowiekowy cel. Pytanie – jaki?
Od dłuższego czasu zastanawiam się, dlaczego jeśli ludzkość liczy sobie ok. 200 tys. lat i jest ułomna, czytaj grzeszna, Chrystus przyszedł dopiero 2 tysiące lat temu, by dać świadectwo Prawdzie? Dlaczegóż to miłujący Ojciec niebieski, by wybaczyć jednemu dziecku, potrzebował krwawej ofiary innego dziecka? Dlaczegóż to w ogóle potrzebuje jakiejkolwiek ofiary? Czy jako proch marny nie jesteśmy wyżej miłującego Boga w niebiesiech, bo my – ta marność nad marnościami – nie poświęcilibyśmy jednego dziecka dla życia drugiego. Jaki syn człowieczy wystawiłby na próbę (taką próbę!) własnego syna, jak zrobił to miłosierny Jahwe, każąc Abrahamowi zarżnąć Izaaka? Który miłujący ziemski rodzic potrzebuje takiego dowodu i naraża na taką traumę własne dziecko? Wszelkie krwawe ofiary kojarzą się z ciemną mocą! Jahwe wzgardził ofiarą Kaina, bo była bezkrwawa, ale upodobał sobie ofiarę Abla… Tam, gdzie życie zostaje krwawo przerwane, jest tylko śmierć w bólu, cierpieniu i ogromnym strachu…
KTO miłujący czyni ból, cierpienie i strach swemu dziecku, KTO każe mordować w imię swoje inne dzieci, by wybrane mogły posiąść ich ziemie? Kto każe czcić i wielbić śmierć poprzez nieustanne umartwianie się, samobiczowanie, cierpiętnictwo, poświęcenie siebie do granic, wyrzeczenie się wszystkiego co piękne i świetliste w imię zadośćuczynienia za tzw. grzechy?
Mój 12-letni wnuk przechodzi trudny okres, dorasta, jest w czasie buntu, nie radzi sobie z traumami, często podnosi na nas głos, krzyczy, nawet uderzy. Nigdy go nie ukarałam, nigdy nie kazałam klęczeć na grochu… On przychodzi i się przytula, a miłość jaką mam w sercu, wyciąga do niego ręce i nie zostaje odepchnięty. Ja proch marny, zwykła grzeszna babcia, matka… Tak mnie uczył KK przez wieki, że jestem grzeszna i marna… Mam więcej miłości w sobie niż Jahwe. Tak, nie jest moim bogiem, nikt nie jest moim bogiem – mam miłującego Ojca-Matkę, z którego się poczęłam, który jest Miłością, ale nie jest nim Jahwe-Marduk…
A wizje, objawienia i tudzież podobne stany mają nie tylko wyznawcy Jezusa…
autor: iw
ZBROJA
Dałeś mi, Panie, zbroję;
Dawny kuł płatnerz ją.
W wielu pogięta bojach,
Wielu ochrzczona krwią.
W wykutej dla giganta
Potykam się co krok,
Bo jak sumienia szantaż
Uciska lewy bok.
Lecz choć zaginął hełm i miecz,
Dla ciała żadna w niej ostoja,
To przecież w końcu ważna rzecz –
Zbroja!
Magicznych na niej rytów
Dziś nie odczyta nikt,
Ale wykuta z mitów
I wieczna jest jak mit!
Do ciała mi przywarła,
Przeszkadza żyć i spać,
A tłum się cieszy z karła,
Co chce giganta grać!
Lecz choć zaginął hełm i miecz,
Dla ciała żadna w niej ostoja,
To przecież w końcu ważna rzecz –
Zbroja!
A taka w niej powaga
Dawno zaschniętej krwi,
Że czuję jak wymaga
I każe rosnąć mi.
Być może nadaremnie
Lecz stanę w niej za stu!
Zdejmij ją, Panie, ze mnie,
Jeśli umrę podczas snu!
Bo choć zaginął hełm i miecz,
Dla ciała żadna w niej ostoja,
To w końcu życia warta rzecz –
Zbroja!
Wrzasnęli hasło – wojna!
Zbudzili hufce hord,
Zgwałcona noc spokojna
Ogląda pierwszy mord.
Goreją świeże rany,
Hańbiona płonie twarz –
Lecz nam do obrony dany
Pamięci pancerz nasz!
Więc choć za ciosem pada cios
I wróg posiłki śle w konwojach,
Nas przed upadkiem chroni wciąż –
Zbroja!
Wywlekli pudła z blachy,
Natkali kul do luf
I straszą – sami w strachu
Strzelają do ciał i słów.
Zabrońcie żyć wystrzałem!
Niech zatryumfuje gwałt!
Nad każdym wzejdzie ciałem
Pamięci żywej kształt!
Choć słońce skrył bojowy gaz
I żołdak pławi się w rozbojach,
Wciąż przed upadkiem chroni nas –
Zbroja!
Wytresowali świnie,
Kupili sobie psy
I w pustych słów świątyni
Stawiają ołtarz krwi;
Zawodzi przed bałwanem
Półślepy kapłan łgarz
I każdym nowym zdaniem
Hartuje pancerz nasz.
Choć krwią zachłysnął się nasz czas,
Choć myśli toną w paranojach,
Jak zawsze chronić będzie nas –
Zbroja!
autor: Jacek Kaczmarski
22.4.1982
źródło: https://www.kaczmarski.art.pl/tworczosc/wiersze/zbroja/