Poczet królów Lechii udokumentowany przez niemieckiego zaborcę w 1864 roku! A Ty, Lechito, śpij dalej…

Strona tytułowa

Str. XXIII

Str. XXIV

Tablica dynastii królów Polski

1. Dynastia Lechów

Lech I 550-655 (sic!)
Wizymir I 655-695
XII Wojewodów 695-700
Krakus I 700-728
Lech II 728-750
Wanda 750-760
XII Wojewodów 760-770
Leszek I lub Przemysław 770-804
Leszek II 804-810
Leszek III 810-825
Popiel I 825-830
Popiel II 830-869

2. Dynastia Piastów

Piast rządził za swego syna Ziemowita 860-884
Ziemowit 884-894
Leszek I (IV) 894-913
Ziemomysł 914-958
Mieczysław I [Mieszko] 958-992
Bolesław I Wielki [Chrobry] 992-1025

[…]

Na podstawie: Die Theilung Polens in den Jahren 1773, 1793, 1796 und 1815 nebst einer Dynastien-Tafel der Könige von Polen und der Wiener Kongress im Jahre 1815, von F.V.S. [Podział Polski w latach 1773, 1793, 1796 i 1815 wraz z tabelą dynastii królów Polski i Kongres Wiedeński w roku 1815, przez F.V.S.], Berlin 1864.

https://books.google.pl/books?id=nZgBAAAAQAAJ&printsec=frontcover&hl=pl&source=gbs_ge_summary_r&cad=0#v=onepage&q&f=false

Dziękuję jednemu z komentatorów za podesłanie tak ważnego dla Wielkiej Pobudki Słowian źródła informacji 🙂 Niemiecka praca wydana w Berlinie, uznająca ciągłość państwowości Polski od roku 550 jest dla współczesnych Polaków gratką nie lada. Wybija bowiem „argumenty” z ręki współczesnej „naukowej” agenturze, próbującej równie natarczywie, co nieudolnie, nadal ukrywać przed nami

historyczne fakty dotyczące prawdziwych korzeni Narodu Polskiego.

Prezentowana tutaj tabela królów Polski począwszy od króla Lecha I Wielkiego, założyciela wielkiej dynastii lechickiej, nie pokrywa się co prawda dokładnie z badaniami Janusza Bieszka i jego wersją pocztu królów Lechii, stanowi tym niemniej dla nas kolejne już z wielu źródeł, które możemy brać pod uwagę w naszych osobistych badaniach nad Polską starożytną.

A Polska

krajem starożytnym

niewątpliwie jest… 🙂

Co z roku na rok będzie coraz dokładniej i szczegółowiej dokumentowane – w miarę wycieków z rozsianych po całym świecie tajnych bibliotek kolejnych, ukrywanych w nich, źródłowych dokumentów dotyczących dziejów Polski starożytnej.

TAW

Czytaj również:

Polacy, uwaga! CETA to pułapka! Politycy i dziennikarze najbezczelniej w świecie nawijają ci makaron na uszy. I z pewnością nie robią tego za friko…

[Między politykami] wojna wojną, bo pięknie różnić się trzeba, ale gdy chodzi o sprawy naprawdę ważne, to odżywa porozumienie ponad podziałami. Tak było przy odrzucaniu społecznego projektu ustawy w sprawie zakazu aborcji, i tak się stało przy głosowaniu nad zezwoleniem na ratyfikację umowy CETA o „wolnym handlu” Unii Europejskiej z Kanadą. Warto zwrócić uwagę, że umowy ta liczy ponad 1000 stron, więc jasne jest, że jej przedmiotem nie jest żaden „wolny handel”, tylko coś całkiem innego…

Gdyby między UE i Kanadą rzeczywiście była zawarta umowa o wolnym handlu, to powinna składać się z dwóch krótkich zdań i aneksu. Zdanie pierwsze powinno brzmieć, że w stosunkach między UE i Kanadą wprowadza się wolny handel, a zdanie drugie – że uchyla się wszelkie regulacje sprzeczne z zasadami wolnego handlu. W aneksie zaś powinien znaleźć się rejestr regulacji uchylonych w tym trybie. Aneks musiałby ważyć co najmniej z 50 kilogramów – ale to wszystko. Zasady wolnego handlu są bowiem następujące: sprzedający może sprzedać, co tylko chce, komu chce i gdzie chce, a kupujący może kupić, co chce, kiedy chce i u kogo chce. Co więcej jest – od złego jest.

Jeśli zatem umowa CETA liczy ponad 1000 stron,

to znaczy, że jej celem jest

ustanowienie w stosunkach między UE i Kanadą

handlu drobiazgowo reglamentowanego,

którego koszty będą obciążały niezliczone biurokratyczne pijawki.

Z czegoś takiego nic dobrego wyniknąć nie może,

ale ponieważ ratyfikację tej umowy „zaleciła” biurokracja brukselska, to zarówno obóz zdrady i zaprzaństwa, jak i obóz płomiennych szermierzy niepodległości zalecił ratyfikację – chociaż może nie do końca szczerze, bo ma ona nastąpić większością co najmniej dwóch trzecich głosów.

Protestuje za to PSL, twierdząc, że umowa CETA jest sprzeczna z interesem „polskiej wsi”. Pewnie tak jest, ale dlatego, że jej przedmiotem nie jest wolny handel. Gdyby bowiem w Polsce panowała wolność gospodarcza, to „polska wieś” by sobie z konkurencją poradziła tak samo, jak radzą sobie z konkurencją wielkoobszarowych, uprzemysłowionych gospodarstw amerykańscy amisze.

Będąc w Pensylwanii odwiedziłem powiat Lancaster, w którym mieszkają amisze. Prowadzą oni gospodarstwa rodzinne, w dodatku bez używania elektryczności i chemikaliów. Ponieważ ta powściągliwość wynika z zasad ich religii, żywność przez nich sprzedawana cieszy się wielkim popytem wśród zwolenników tzw. zdrowego odżywiania. Raz w tygodniu urządzane są „targi farmerskie”, na których amisze sprzedają swoje produkty – również w postaci przetworzonej. Na te targi zjeżdżają się tłumy również z innych stanów, dzięki czemu rodzinne gospodarstwa amiszów kwitną ekonomicznie.

Myślę, że podobnie jest w przypadku kanadyjskich menonitów, których skupiska są w rejonie Waterloo–Kitchener niedaleko Toronto, ale ich gospodarstw nie oglądałem.

Mogą tak prosperować i nie lękać się konkurencji ze strony wielkoobszarowych uprzemysłowionych farm dzięki temu, że mogą żyć po swojemu, podczas gdy w Unii Europejskiej takich możliwości jest z roku na rok coraz mniej – jak to w komunizmie. Tylko że PSL jest za komunizmem przeciwko wolności, z czego być może nawet nie zdaje sobie sprawy.

Stanisław Michalkiewicz

Całość czytaj na: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3766