Polaku Słowianinie, PiS sprzedał cię zachodnim korporacjom, uruchamiając przeciwko tobie i twojej rodzinie broń biologiczną: GMO

gmo2

Polaku Słowianinie, PiS – śmiejąc ci się prosto w twarz – złamał swoje wyborcze obietnice i sprzedał cię zachodnim „żywnościowym” kartelom, uruchamiając przeciwko tobie i twojej rodzinie broń biologiczną GMO, degenerującą twoje, cenne w całym Universum, słowiańskie DNA.

W latach 2004-2015 partia Prawo i Sprawiedliwość była stanowczym i głównym przeciwnikiem GMO w Polsce. Natomiast 2 grudnia 2016 r. posłowie PiS, PO i Nowoczesnej odrzucili poprawkę Kukiz’15 dotyczącą zakazu obrotu nasionami GMO. Oznacza to, że od teraz handel nasionami GMO będzie w Polsce legalny. To zniszczy polskie rolnictwo, a więc zdrowie Polaków.

Czytaj dalej „Polaku Słowianinie, PiS sprzedał cię zachodnim korporacjom, uruchamiając przeciwko tobie i twojej rodzinie broń biologiczną: GMO”

Reklama

Polacy, uwaga! CETA to pułapka! Politycy i dziennikarze najbezczelniej w świecie nawijają ci makaron na uszy. I z pewnością nie robią tego za friko…

[Między politykami] wojna wojną, bo pięknie różnić się trzeba, ale gdy chodzi o sprawy naprawdę ważne, to odżywa porozumienie ponad podziałami. Tak było przy odrzucaniu społecznego projektu ustawy w sprawie zakazu aborcji, i tak się stało przy głosowaniu nad zezwoleniem na ratyfikację umowy CETA o „wolnym handlu” Unii Europejskiej z Kanadą. Warto zwrócić uwagę, że umowy ta liczy ponad 1000 stron, więc jasne jest, że jej przedmiotem nie jest żaden „wolny handel”, tylko coś całkiem innego…

Gdyby między UE i Kanadą rzeczywiście była zawarta umowa o wolnym handlu, to powinna składać się z dwóch krótkich zdań i aneksu. Zdanie pierwsze powinno brzmieć, że w stosunkach między UE i Kanadą wprowadza się wolny handel, a zdanie drugie – że uchyla się wszelkie regulacje sprzeczne z zasadami wolnego handlu. W aneksie zaś powinien znaleźć się rejestr regulacji uchylonych w tym trybie. Aneks musiałby ważyć co najmniej z 50 kilogramów – ale to wszystko. Zasady wolnego handlu są bowiem następujące: sprzedający może sprzedać, co tylko chce, komu chce i gdzie chce, a kupujący może kupić, co chce, kiedy chce i u kogo chce. Co więcej jest – od złego jest.

Jeśli zatem umowa CETA liczy ponad 1000 stron,

to znaczy, że jej celem jest

ustanowienie w stosunkach między UE i Kanadą

handlu drobiazgowo reglamentowanego,

którego koszty będą obciążały niezliczone biurokratyczne pijawki.

Z czegoś takiego nic dobrego wyniknąć nie może,

ale ponieważ ratyfikację tej umowy „zaleciła” biurokracja brukselska, to zarówno obóz zdrady i zaprzaństwa, jak i obóz płomiennych szermierzy niepodległości zalecił ratyfikację – chociaż może nie do końca szczerze, bo ma ona nastąpić większością co najmniej dwóch trzecich głosów.

Protestuje za to PSL, twierdząc, że umowa CETA jest sprzeczna z interesem „polskiej wsi”. Pewnie tak jest, ale dlatego, że jej przedmiotem nie jest wolny handel. Gdyby bowiem w Polsce panowała wolność gospodarcza, to „polska wieś” by sobie z konkurencją poradziła tak samo, jak radzą sobie z konkurencją wielkoobszarowych, uprzemysłowionych gospodarstw amerykańscy amisze.

Będąc w Pensylwanii odwiedziłem powiat Lancaster, w którym mieszkają amisze. Prowadzą oni gospodarstwa rodzinne, w dodatku bez używania elektryczności i chemikaliów. Ponieważ ta powściągliwość wynika z zasad ich religii, żywność przez nich sprzedawana cieszy się wielkim popytem wśród zwolenników tzw. zdrowego odżywiania. Raz w tygodniu urządzane są „targi farmerskie”, na których amisze sprzedają swoje produkty – również w postaci przetworzonej. Na te targi zjeżdżają się tłumy również z innych stanów, dzięki czemu rodzinne gospodarstwa amiszów kwitną ekonomicznie.

Myślę, że podobnie jest w przypadku kanadyjskich menonitów, których skupiska są w rejonie Waterloo–Kitchener niedaleko Toronto, ale ich gospodarstw nie oglądałem.

Mogą tak prosperować i nie lękać się konkurencji ze strony wielkoobszarowych uprzemysłowionych farm dzięki temu, że mogą żyć po swojemu, podczas gdy w Unii Europejskiej takich możliwości jest z roku na rok coraz mniej – jak to w komunizmie. Tylko że PSL jest za komunizmem przeciwko wolności, z czego być może nawet nie zdaje sobie sprawy.

Stanisław Michalkiewicz

Całość czytaj na: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3766

Platforma Obywatelska – platforma mafijna, czyli 8 lat bezkarnego dojenia Polski

kwiatkowski_kulczyk

Wczoraj w TV Republika w programie „Zadanie specjalne” dziennikarze śledczy Anita Gargas i Cezary Gmyz ujawniali taśmy z podsłuchanych w Pałacyku Sobańskich (siedziba Polskiej Rady Biznesu) rozmów między już dzisiaj nieżyjącym biznesmenem Janem Kulczykiem, a ówczesnym ministrem Spraw Zagranicznych Radosławem Sikorskim, prezesem Najwyższej Izby Kontroli Krzysztofem Kwiatkowskim i związanym z ministrem infrastruktury Sławomirem Nowakiem biznesmenem Piotrem Wawrzynowiczem.

Rozmowy są bardzo obszerne, dziennikarze wybrali z nich tylko wątki związane z prywatyzacją spółki Ciech S.A., do której przekonywał Jan Kulczyk, posługując się różnymi metodami „nacisku” na ministrów rządu Tuska i prominentnych polityków Platformy.

Wynika z nich, że czołowi politycy Platformy byli dosłownie „na zawołanie” najbogatszego Polaka, przynosili poufne informacje na temat procesu prywatyzacji tej spółki Skarbu Państwa, do tego stopnia szczegółowe, że jego ludzie mogli rozmawiać z innymi potencjalnymi nabywcami tej firmy, aby nie przeszkadzały w jej przejęciu.

2. Przypomnijmy tylko, że pospieszna prywatyzacja CIECH S.A., na którą zdecydował się minister skarbu w połowie 2014 roku – jak wiemy z tzw. taśm prawdy – odbyła się na skutek mocnych nacisków przedstawicieli przyszłego inwestora na różnych polityków z rządu Platformy i PSL-u.

Tuż przed wybuchem wspomnianej afery taśmowej na początku czerwca 2014 roku resort skarbu wyraził dosyć nagle zgodę na odsprzedanie będącego w jego posiadaniu pakietu kontrolnego akcji CIECH S.A. (około 38%) po cenie 32,13 zł za jedną akcję na rzecz jednej ze spółek Holdingu Jana Kulczyka, KI Chemistry (sumarycznie Skarb Państwa uzyskał z tej transakcji 619 mln zł od inwestora i 22,5 mln zł wcześniej wypłaconej dywidendy).

Transakcja odbyła się w wyniku ogłoszonego przez tę spółkę w marcu 2014 roku wezwania do sprzedaży blisko 34,8 mln akcji CIECH S.A. (66% wszystkich akcji) po 29,5 zł za jedną akcję.

Przedstawiciele resortu skarbu wielokrotnie publicznie twierdzili, że oferowana cena jest za niska i już przed finalizacją transakcji inwestor zdecydował się podwyższyć cenę o 2,5 zł za akcję, i zakup doszedł do skutku.

3. Przypomnijmy także, że po ujawnieniu w połowie marca 2015 roku przez szefa CBA, że przekazał Prokuraturze Okręgowej w Warszawie kolejne 11 nagrań z podsłuchanymi rozmowami polityków i biznesmenów, a także w związku z opublikowaniem przez TV Republika w połowie lutego tego roku treści meldunków operacyjnych składanych przez osobowe źródła informacji agentom tego Biura, do akcji wkroczyła Prokuratura Apelacyjna w Warszawie.

Zażądała ona od Prokuratury Okręgowej materiałów dotyczących prywatyzacji CIECH S.A. na rzecz firmy Jana Kulczyka, w tym w szczególności treści rozmowy pomiędzy wiceministrem Skarbu Państwa Rafałem Baniakiem a lobbystą i przyjacielem wielu prominentnych polityków Platformy, Piotrem Wawrzynowiczem.

Z materiałów CBA ponoć wynika, że to symboliczne podniesienie ceny zakupu akcji przez inwestora było przeprowadzone po to, aby „zamydlić oczy” przyszłym kontrolerom tej transakcji i przy okazji opinii publicznej, a przedstawiciele resortu skarbu za swoją uległość wobec inwestora zostali sowicie „wynagrodzeni pod stołem”.

Zdaniem ekspertów Skarb Państwa stracił na tej transakcji przynajmniej kilkaset milionów złotych, co bardzo dobitnie potwierdzają ogłoszone w połowie tego roku wyniki finansowe CIECH S.A. za 2014 rok (zysk netto wzrósł aż o 320%).

4. Donald Tusk po wybuchu afery podsłuchowej i opublikowaniu części nagrań z udziałem prominentnych polityków Platformy sugerował nawet, że za aferą stoją służby zza naszej wschodniej granicy (podczas sejmowego wystąpienia w czerwcu 2014 roku mówił o scenariuszu pisanym cyrylicą), twierdził, że minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz wyjaśni te wątki do jesieni 2014 roku, później ewakuował się do Brukseli i zostawił ten cały „pasztet” swojej następczyni.

Ta przy rekonstrukcji rządu pozbyła się większości ministrów podsłuchanych w restauracji „Sowa i Przyjaciele” i Pałacyku Sobańskich, ale co jakiś czas ukazują się kolejne nagrania, a w nich nowe wątki dobitnie pokazujące, że politycy Platformy traktowali Polskę jak prywatny folwark.

Skoro wyjaśnienie tej afery trwa już ponad rok i do tej pory tylko niektórzy działacze Platformy ponieśli konsekwencje – i to zaledwie polityczne – to trudno się dziwić, że nowe taśmy dopadły na finiszu kampanii wyborczej premier Kopacz i kierowaną przez nią partię.

Zdaje się, że tej partii trudno będzie uzyskać w tych wyborach nawet 20% poparcie.

Dr Zbigniew Kuźmiuk
kuzmiuk.blog.onet.pl

*Zbigniew Kuźmiuk – doktor nauk ekonomicznych, poseł na sejm RP obecnej kadencji, poseł do PE w latach 2004-2009, wcześniej marszałek województwa mazowieckiego, radny województwa mazowieckiego, minister-szef Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, wojewoda radomski, pracownik naukowy Politechniki Radomskiej.

Tak jak prezydenci państw nie giną w zwykłych katastrofach lotniczych, tak i oligarchowie nie umierają w wyniku „drobnego zabiegu kardiologicznego”. Zwłaszcza, gdy go nie przechodzili…

przebieg-gazociagu-nord-stream

Czy najbogatszy człowiek w Polsce został zamordowany? Po śmierci Kulczyka status polskiego przemysłu chemicznego zmienia się o 180 stopni.

Media donoszą, iż Jan Kulczyk zmarł w wyniku komplikacji po „drobnym zabiegu na serce”, jakiemu poddał się w Wiedniu. Poddając się zabiegom leczniczym, miliarderzy zawsze wybierają najlepsze kliniki i najlepszych lekarzy. Jeśli więc zabieg, jakiemu poddał się Kulczyk, był rzeczywiście drobny, to prawdopodobieństwo śmierci miliardera było bliskie zeru. Czy  najbogatszy człowiek w Polsce został więc zamordowany?

Dlaczego klinika austriacka nie podała dotychczas medycznego komunikatu o przyczynie zgonu miliardera?

Kulczyk był nie tylko biznesmenem, ale także politykiem uwikłanym w rozmaite strategiczne operacje gospodarcze, które prowadził rząd Platformy Obywatelskiej. Wiadomym było, że jego śmierć wywoła spekulacje dotyczące ewentualnego jego zabójstwa przez wywiad któregoś z państw zaangażowanych w „wielką politykę”.

W podobnej sytuacji obowiązkiem każdej kliniki jest szybkie podanie medycznych przyczyn śmierci osoby takiego formatu jak Kulczyk, aby rozwiać wszelkie medialne spekulacje, wpływające na nastroje polityczne społeczeństwa.

Takie informacje dotychczas nie przedostały się do przestrzeni medialnej.

Komu mogłoby zależeć na zabiciu Kulczyka?

W posiadaniu Kulczyk Investment znajduje się 51,14% udziałów Ciech SA, jednej z największych firm chemicznych w Europie. O kontrolę nad tą spółką giełdową walczą od lat Rosjanie. Ponieważ grupa kontrolowana przez Ciech SA jest jednym z największych w Europie użytkowników rosyjskiego gazu, to przejęcie jej przez Rosjan gwarantowałoby  na długie lata odbiór gazu z Gazpromu. Kulczyk blokował taką ewentualność.

Gdyby Ciech przestał kupować rosyjski gaz, zaś zdecydowałby się na zakup skroplonego gazu z Iranu lub Emiratów Arabskich, największy rosyjski producent tego paliwa mógłby zostać doprowadzony do bankructwa. Zniesienie blokady gospodarczej Iranu zbliża się szybkimi krokami.

Chiny nie chcą współpracować z rosyjskim Gazpromem

W ostatnich dniach media donosiły o fiasku rozmów pomiędzy Rosją i Chinami w sprawie budowy gazociągów prowadzących z jamalskich złóż Gazpromu do Państwa Środka. Wstępna umowa miała obejmować zakup przez Chiny 30 mld sześciennych gazu rocznie przez 30 lat. Ratowałaby ona kondycję rosyjskiej spółki. Jej fiasko spowodowałoby to, że „być albo nie być” Gazpromu zależałoby od decyzji Kulczyka.W sytuacji patowej znalazłyby się również niemieckie koła gospodarcze, uwikłane w gazociąg Nord Stream, któremu patronował były kanclerz Niemiec, Gerhard Schroeder.

Na zerwaniu polskich kontraktów z Gazpromem straciliby również Niemcy.

Córka Kulczyka, Dominika, jest prezesem zarządu Polsko-Chińskiej rady Biznesu. Czy miliarder mógł mieć wpływ na próby zerwania negocjacji pomiędzy Rosją i Chinami? Warto dodać, że działalność Kulczyk Investment była również skoncentrowana na wspólnych przedsięwzięciach z szejkami arabskimi z Dubaju.

Wiele faktów wskazuje więc na to, że Jan Kulczyk mógł zostać zamordowany z powodu motywu politycznego.

Czy Waldemar Pawlak coś wie?

W 2014 roku Waldemar Pawlak jako prezes Fundacji Polski Kongres Gospodarczy zorganizował konferencję Invest In China 2014, której moderatorem była Dominika Kulczyk.

W 2012 roku Pawlak został nieoczekiwanie odwołany z funkcji wicepremiera i szefa PSL. Wcześniej był odpowiedzialny w rządzie Tuska za negocjacje gazowe z Rosją, które przynosiły szkody finansowe naszemu państwu. Dzięki Pawlakowi Gazprom czerpał gigantyczne zyski ze sprzedaży gazu Polsce. Powiązania Pawlaka i niektórych jego kolegów z PSL ze sprawą śmierci Kulczyka są więc nader oczywiste. Powinien natychmiast zostać przesłuchany przez kontrwywiad.

Puenta

Po śmierci Kulczyka status polskiego przemysłu chemicznego, strategicznej gałęzi europejskiej gospodarki, zmienia się o 180 stopni. To, czy Ciech zostanie wysprzedany Rosjanom, będzie zależało od spadkobierców miliardera. Jeśli tak, to na długie lata zostaniemy poddani zmasowanej infiltracji przez rosyjskie służby szpiegowskie.

Wojciech Krysztofiak

pl.blastingnews.com

Brudne geszefty III RP. Wysiłki Ewy Kopacz w obliczu afery taśmowej i rozkładu PO to próba leczenia nowotworu przy pomocy plastra – analiza dr. Zbigniewa Kuźmiuka

krauze

Decyzje premier Ewy Kopacz o dymisjach w rządzie, rezygnacja marszałka Sikorskiego czy decyzja o rozpoczęciu procesu odwołania prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta są próbą leczenia nowotworu przy pomocy lekarskiego plastra.

W mainstreamowych mediach, króluje narracja potępiająca nielegalne podsłuchy i jeszcze bardziej nielegalną prezentację zeznań świadków złożonych w prokuraturze w tej sprawie, natomiast bardzo rzadko politycy rządzącej koalicji i sprzyjający im dziennikarze nawiązują zarówno do treści podsłuchanych rozmów, jak i do zawartości akt tej sprawy, prowadzonej przez warszawską prokuraturę.

Mleko się rozlało, mimo starań prokuratury, aby zablokować strony internetowe różnych portali społecznościowych, prezentujące skany akt przesłuchań świadków w sprawie tzw. afery podsłuchowej. Akta funkcjonują już w tylu miejscach przestrzeni cyfrowej, że te zabiegi prokuratury są przysłowiową walką z wiatrakami. Ponieważ mainstreamowe media swojej polityki informacyjnej nie zmienią i będą, jak sądzę, do końca broniły III RP, tym bardziej

trzeba prezentować opinii publicznej deale ministrów koalicji Platformy i PSL-u, i wielkiego biznesu, zawierane podczas lunchów, gdzie głównym daniem były ośmiorniczki zakrapiane drogimi winami.

W aktach tej sprawy można wyczytać, jak ówczesny minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski snuł przed jednym z najbogatszych Polaków Janem Kulczykiem wizje robienia przez niego interesów na Ukrainie w sektorze energetycznym.

Sikorski był przymierzany przez Tuska do stanowiska komisarza ds. energetyki i właśnie z tej pozycji zobowiązywał się do promowania i chronienia interesów tego biznesmena na Ukrainie.

ciech sa

Pytany o to obecny marszałek Sejmu nie zaprzecza, że takie rzeczy Kulczykowi deklarował, ale broni się, że służby dyplomatyczne pod jego kierownictwem były nastawione na pomaganie polskiemu biznesowi w jego interesach z zagranicą. Tyle tylko, że czym innym jest wspomaganie przez naszych dyplomatów polskich przedsiębiorców na zagranicznych rynkach, a czym innym deklaracja urzędującego ministra spraw zagranicznych, że po objęciu ważnego unijnego stanowiska, będzie wspierał interesy konkretnego biznesmena, swoistego „przyjaciela Skarbu Państwa”.

Używam tego terminu, ponieważ tak się składa, że

Jan Kulczyk i jego firmy miały wyjątkowego nosa w całym okresie polskich przemian po roku 1989, jeżeli chodzi o udział w wielkich „prywatyzacjach” państwowego majątku.

Na bardzo korzystnych warunkach, jak to się na sejmowych korytarzach mówi – „za darmo i na raty”, uczestniczył w latach 90. poprzedniego stulecia w prywatyzacjach polskich browarów Wielkopolskich i Tyskich, później za rządów AWS-UW w słynnej prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej, a ostatnio zabiegał przez wiele miesięcy o zakup pakietu kontrolnego CIECH SA [Ciech SA produkuje chemię do zbrodniczych, ludobójczych oprysków samolotowych (chemtrails)  przyp. TAW].

Szukał długo wsparcia w rządzie, rozmawiał na ten temat i z ministrami rządu Tuska, i szarymi eminencjami, które wokół tej ekipy funkcjonowały – z prezesem NIK, a nawet, jak mówi się na mieście, z nowym premierem (jedna z taśm ponoć zawiera rozmowę obydwu panów na ten temat).

Jak wynika ze skanów zeznań świadków z warszawskiej prokuratury, za pokaźną sumę uzyskał wreszcie przychylność ministrów rządu Donalda Tuska i prywatyzacja poszła jak z płatka.

Przypomnijmy, że tuż przed wybuchem afery taśmowej na początku czerwca 2014 roku resort Skarbu Państwa wyraził dosyć nagle zgodę na odsprzedanie, będącego w jego posiadaniu, pakietu kontrolnego akcji CIECH SA (około 38%) po cenie 32,13 zł za jedną akcję na rzecz jednej ze spółek Holdingu Jana Kulczyka, KI Chemistry (sumarycznie Skarb Państwa uzyskał z tej transakcji 619 mln zł od inwestora i 22,5 mln zł wcześniej wypłaconej dywidendy).

Transakcja odbyła się w wyniku ogłoszonego przez tę spółkę w marcu 2014 roku wezwania do sprzedaży blisko 34,8 mln akcji CIECH SA (66% wszystkich akcji) po 29,5 zł za jedną akcję.

Przedstawiciele resortu skarbu wielokrotnie publicznie twierdzili, że oferowana cena jest za niska i już przed finalizacją transakcji, inwestor zdecydował się podwyższyć cenę o 2,5 zł za akcję i zakup doszedł do skutku.

Z materiałów CBA ponoć wynika, że to symboliczne podniesienie ceny zakupu akcji przez inwestora było przeprowadzone po to, aby „zamydlić oczy” przyszłym kontrolerom tej transakcji i przy okazji opinii publicznej, a przedstawiciele resortu skarbu za swoją uległość wobec inwestora, zostali sowicie „wynagrodzeni pod stołem”.

Zdaniem ekspertów Skarb Państwa stracił na tej transakcji przynajmniej kilkaset milionów złotych,

wszak pozbył się pakietu kontrolnego jednego z liderów europejskiego rynku chemicznego, koncernu, w którego składzie znajduje się 30 spółek krajowych i zagranicznych o przychodach ponad 4 mld zł rocznie.

To tylko jeden z wielu wątków tzw. afery podsłuchowej, a w mainstreamowych mediach tylko o nielegalności podsłuchów i jeszcze większej nielegalności opublikowania prokuratorskich akt zawierających zeznania świadków w tej sprawie.

Rozkład instytucji państwa i kompletna utarta wiarygodności ludzi Platformy i PSL-u, rządzących naszym krajem, jakie wyzierają z tych prokuratorskich akt, są tak porażające, że tylko krótki czas do wyborów parlamentarnych nakazuje wstrzemięźliwość w proponowaniu rozwiązań, które w demokratycznym państwie powinny być w takiej sytuacji podjęte.

W tej sytuacji podjęte w ostatnią środę decyzje premier Ewy Kopacz o dymisjach w rządzie, rezygnacja marszałka Sikorskiego czy decyzja o rozpoczęciu procesu odwołania prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, są próbą leczenia nowotworu przy pomocy lekarskiego plastra.

kuźmiuk

 

 

 

Dr Zbigniew Kuźmiuk

kuzmiuk.blog.onet.pl

*Zbigniew Kuźmiuk – doktor nauk ekonomicznych, publicysta, deputowany do Parlamentu Europejskiego 2004-2009 oraz 2014-2019, poseł na sejm RP IV i VII kadencji, marszałek województwa mazowieckiego 1999–2001, radny województwa mazowieckiego, minister-szef Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, wojewoda radomski 1994–1996, pracownik naukowy Politechniki Radomskiej.

O aferze taśmowej czytaj również na:

https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/tag/afera-tasmowa/