Watykańscy liberałowie w impasie – i tym razem nie udało im się zrobić formalnego wyłomu w twardej doktrynie Kościoła katolickiego

watykan

Watykańscy liberałowie w impasie – i tym razem nie udało im się zrobić formalnego wyłomu w twardej, wielowiekowej doktrynie Kościoła katolickiego. Z kolei frustrujący konserwatystów wpis w Relatio finale, czyli dokumencie końcowym Synodu o Rodzinie, jednak się pojawił. Mowa o kontrowersyjnym rozdziale trzecim, dającym duszpasterzom pewne pole interpretacyjne przy decydowaniu o formach dopuszczania rozwodników żyjących w nowych związkach do udziału w życiu Kościoła.

Dokument końcowy XIV Zgromadzenia Zwyczajnego Synodu Biskupów zatwierdzili 24 października 2015 r. ojcowie synodalni. Podobnie jak w przypadku dokumentu na zakończenie ubiegłorocznego zgromadzenia nadzwyczajnego, również tym razem głosowano oddzielnie nad każdym z 94 punktów Relacji.

W procedurze wzięło udział 265 ojców synodalnych, a wymagana do zatwierdzenia poszczególnych punktów większość 2/3 wynosiła 177 głosów. Wszystkie punkty przyjęto wyraźną większością głosów, choć ani razu nie było jednomyślności. Ten obszerny dokument składa się ze Wstępu, trzech części, podzielonych łącznie na 12 rozdziałów (a te na jeszcze mniejsze punkty) i Zakończenia, po którym następuje Modlitwa do Świętej Rodziny. Włoski tekst dokumentu końcowego Synodu o Rodzinie, zamieszczony na stronie watykańskiego Biura Prasowego, został uzupełniony danymi liczbowymi o wynikach głosowania nad każdym punktem: ile głosów było „za”, ile „przeciw”, bez podawania liczby tych, którzy wstrzymali się od głosowania.

Okazuje się, że najwięcej sprzeciwów wywołały punkty 84-86, współtworzące rozdział 3. „Duszpasterskie towarzyszenie rodzinie” trzeciej części dokumentu (Misja rodziny). Punkt 85. przyjęto tylko jednym głosem ponad wymaganą większość – 178 przy 80 głosach przeciwnych, za punktem 84 głosowało 187 ojców, przeciw było 72, a punkt 86. przyjęto 190 głosami „za” przy 64 „przeciw”. Komentując to dyrektor Biura Prasowego ks. Federico Lombardi powiedział:

Są to punkty dotyczące sytuacji trudnych, jak duszpasterskie podejście do rodzin zranionych lub żyjących w sytuacjach nieuregulowanych z kanonicznego punktu widzenia i dyscypliny kościelnej. Chodzi zwłaszcza o pary żyjące w związkach partnerskich, cywilnych, o rozwiedzionych, którzy ponownie zawarli związki małżeńskie oraz o sposób duszpasterskiego podejścia do tych sytuacji. Zawsze jednak osiągano wymaganą większość dwóch trzecich głosów.

Dokument określa rodzinę jako światło w ciemności, zaznaczając jednocześnie, iż przeżywa ona obecnie wiele trudności, ale też ma w sobie ogromne zdolności i potencjał do stawiania im czoła i reagowania na nie. Cały tekst odznacza się wielkim optymizmem i pozytywnym nastawieniem do wszystkich omawianych zagadnień, unikając języka potępień i ostrej krytyki, i to nawet wtedy, gdy chodzi o tematy i problemy, niezgodne z nauczaniem Kościoła katolickiego.

W paragrafie 85. dokumentu końcowego  przypomniano, że polski papież stworzył pewne kryterium do oceny trudnych duszpastersko sytuacji. Przywołane zostały słowa Jana Pawła II z jego adhortacji apostolskiej „Familiaris consortio” z 1981 roku:
„Niech wiedzą duszpasterze, że dla miłości prawdy mają obowiązek właściwego rozeznania sytuacji. Zachodzi bowiem różnica pomiędzy tymi, którzy szczerze usiłowali ocalić pierwsze małżeństwo i zostali całkiem niesprawiedliwie porzuceni, a tymi, którzy z własnej, ciężkiej winy zniszczyli ważne kanonicznie małżeństwo”. […] Są wreszcie tacy, którzy zawarli nowy związek ze względu na wychowanie dzieci, często w sumieniu subiektywnie pewni, że poprzednie małżeństwo, zniszczone w sposób nieodwracalny, nigdy nie było ważne”.

W podsumowaniu obrad podkreślono:

„Zatem zadaniem kapłanów jest towarzyszenie osobom, których to dotyczy, na drodze rozeznania zgodnie z nauczaniem Kościoła i wskazówkami biskupa. W tym procesie przydatne będzie zrobienie rachunku sumienia poprzez moment refleksji i skruchy”. […] Rozwiedzeni w nowych związkach powinni zadać sobie pytanie, jak postępowali wobec swoich dzieci, kiedy związek małżeński wszedł w fazę kryzysu; czy były próby pojednania; jaka jest sytuacja porzuconego partnera; jakie konsekwencje ma nowy związek dla reszty rodziny i wspólnoty wiernych; jaki przykład daje on młodym ludziom, przygotowującym się do małżeństwa”.

W dokumencie końcowym jest też mowa o tym, że „szczera refleksja może umocnić ufność w miłosierdzie Boże, którego nie odmawia się nikomu”. Przytoczono także stwierdzenie z Katechizmu Kościoła Katolickiego o tym, że w niektórych okolicznościach „poczytalność i odpowiedzialność za działanie mogą zostać zmniejszone, a nawet zniesione” z powodu różnych uwarunkowań. Przyznano, że „w określonych okolicznościach osoby mają wielkie trudności działania w odmienny sposób”.

„Dlatego też, mimo utrzymania normy ogólnej, konieczne jest uznanie, że odpowiedzialność wobec określonych działań czy decyzji nie jest taka sama we wszystkich przypadkach. Rozeznanie duszpasterskie, także biorąc pod uwagę sumienie uczciwie ukształtowane przez osoby, musi wziąć na siebie te sytuacje. Również konsekwencje czynów dokonanych nie są koniecznie jednakowe we wszystkich przypadkach”

– konstatuje się w najbardziej kontrowersyjnym punkcie na temat rozwodników.

W odniesieniu do związków homoseksualnych stwierdza się w relacji końcowej synodu, że związki takie nie mają żadnych podstaw do analogii, „nawet odległych”, do małżeństwa i rodziny.

To powtórzenie z dokumentu zeszłorocznego synodu na temat rodziny.

„Synod uznaje za całkowicie niedopuszczalne, aby kościoły lokalne doznawały presji w tej materii, a organizacje międzynarodowe uzależniały pomoc finansową dla biednych krajów od przyjęcia przepisów, które wprowadzają »małżeństwo« między osobami tej samej płci”

– napisano w dokumencie. Położony został też nacisk na to, że

każda osoba, niezależnie od swej orientacji seksualnej, musi być „szanowana w swej godności i przyjmowana z respektem i troską o to, aby uniknięto wszelkich znaków niesprawiedliwej dyskryminacji”.

Synod zajął się też kwestią towarzyszenia rodzinom, w których znajdują się osoby homoseksualne.

Zamykając obrady, papież Franciszek z właściwą sobie dezynwolturą nie omieszkał dać dosadnego prztyczka konserwatywnej frakcji synodalnej:

„Pierwszym obowiązkiem Kościoła nie jest wydawanie wyroków i rzucanie klątw, ale głoszenie miłosierdzia Bożego, wezwanie do nawrócenia, prowadzenie do zbawienia. […] Synod pozwolił nam lepiej zrozumieć, że prawdziwymi obrońcami doktryny nie są ci, którzy bronią litery prawa, ale ducha, nie idee, ale człowieka, nie formuły, ale bezinteresowną miłość Boga i jego przebaczenie”.

Franciszek wyraził przekonanie, że na obradach nie popadnięto w relatywizm ani w „demonizowanie innych”. – Usiłowaliśmy w pełni i odważnie przyjąć dobroć i miłosierdzie Boga, które przekracza nasze ludzkie kalkulacje i nie pragnie niczego innego niż tego, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni – zapewnił. Przyznał też, że nie znaleziono wyczerpujących rozwiązań dla wszystkich trudności i wątpliwości, które są wyzwaniem i zagrożeniem dla rodziny.

Synod – oświadczył papież z naciskiem – zachęcił wszystkich do zrozumienia „wagi instytucji rodziny i małżeństwa między mężczyzną i kobietą, zbudowanego na jedności i nierozerwalności, oraz do docenienia jej jako fundamentu społeczeństwa i życia ludzkiego”.

– Ewangelia pozostaje dla Kościoła żywym źródłem wiecznej nowości, przeciw każdemu, kto chce ją „zdoktrynizować”, przekształcając w martwe kamienie do rzucania w innych – mówił Franciszek. Zauważył, że obnażono postawy „zamkniętych serc” tych, którzy często ukrywają się za nauczaniem Kościoła i osądzają „niekiedy z poczuciem wyższości i w powierzchowny sposób trudne przypadki i zranione rodziny”.

– Kościół – dodał Franciszek – jest Kościołem ubogich w duchu i grzeszników poszukujących przebaczenia, a nie tylko sprawiedliwych i świętych.

Papież zauważył, odnosząc się do polemik wokół synodu, że podjęto na obradach próby „przezwyciężenia konspiracyjnej hermeneutyki”.

Wbrew oczekiwaniom wielu Synod nie okazał się więc przełomowy, a ostatnia w dziejach Kościoła katolickiego formalna schizma po raz kolejny zostaje przesunięta w czasie.

za: KAI, wp.pl, onet.pl, wpolityce.pl, pch24.pl

Ks. Krzysztof Charamsa został ukarany suspensą, czyli zawieszeniem w czynnościach kapłańskich: nie może odprawiać mszy świętej, spowiadać, głosić kazań, ani nosić sutanny

ks-krzysztof-charamsa

17 października biskup pelpliński Ryszard Kasyna obłożył ks. dr. Krzysztofa Charamsę, funkcjonariusza watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary (dawnej Świętej Inkwizycji), karą suspensy (a więc zawieszenia w czynnościach kapłańskich), zakazując mu wykonywania „aktów władzy święceń” oraz noszenia stroju duchownego.

Ks. Charamsa 2 października 2015 r. ogłosił, że jest homoseksualistą i żyje w związku partnerskim. Następnego dnia Watykan wykluczył go zarówno z grona pracowników kongregacji, jak i uniwersytetów papieskich w Rzymie, uzasadniając to jego publicznym przyznaniem się do homoseksualizmu i utrzymywaniem związków intymnych z mężczyzną.

Uzasadniając swą decyzję biskup zaznaczył, że podjął ją „za obronę postulatów przeciwnych nauczaniu Kościoła”. Dziennik „El Periódico”, wydawany w Barcelonie, dokąd obecnie przeniósł się ks. Krzysztof Charamsa, zamieścił jego wypowiedź po informacji o decyzji bp. Kasyny.

W praktyce Kościoła nie ma żadnej rzeczywistej nadziei, aby móc złożyć odwołanie, ani prosić o wyjaśnienia w sprawie kary uważanej za niesłuszną, zwłaszcza wtedy, gdy nie wyszczególniono konkretnych powodów ani nie uściślono przyczyn wspomnianej kary

– powiedział zawieszony w swej posłudze duchowny. Dodał, że „biskupi w Polsce od dawna popierają lub po prostu nie reagują na język katolicki, przepełniony nienawiścią wobec mniejszości seksualnych”.

ks-krzysztof-charamsa
Ks. dr Krzysztof Charamsa (fot. citizenside.com/East News)

Bp Kasyna 10 października oznajmił ks. Charamsie, iż „popełnił on błędy doktrynalne, sprzeczne z Pismem Świętym i nauczaniem Kościoła” oraz poprosił go, aby powrócił do „poprawnej nauki Kościoła”. Duchowny ze swej strony, uważając to oskarżenie za bardzo ogólne, poprosił biskupa o uściślenie, „jakich prawd Pisma i nauczania Kościoła nie przestrzegał”, aby móc przygotować swą obronę. Radził też biskupom polskim, aby „zaniechali promocji języka nienawiści i przemocy, właściwego homofobii, który jest sprzeczny z Pismem Świętym”.

19 października ks. Charamsa otrzymał odpowiedź z Watykanu w postaci dekretu o zawieszeniu go w funkcjach kapłańskich, co – jego zdaniem – „potwierdza brak dyskusji w Kościele na temat naturalnej i zdrowej orientacji seksualnej, problemów mniejszości seksualnych i ich praw, zarówno w społeczeństwie, jak i w Kościele oraz poszanowania godności osób, które nie są heteroseksualne”.

W Kościele jest oczywiste, że kapłan nie może się ujawnić i oświadczyć publicznie, że jest gejem, i to nieważne, czy ma partnera, czy nie. Dla Kościoła ujawnienie swego homoseksualizmu oznacza wspieranie homoseksualizmu

– oświadczył w wypowiedzi dla hiszpańskiej agencji EFE zawieszony w swych czynnościach duchowny polski. Przypomniał, że Kongregacja Nauki Wiary (której do niedawna był członkiem) wydała już w 2005 r. instrukcję, w której zakazywała dopuszczania homoseksualistów do kapłaństwa.

W obecnej sytuacji nie jest ważne, czy przedstawiłem swego partnera czy nie. Nie mógłbym już wyjść na zewnątrz bez napiętnowania

– skarżył się ks. Charamsa. Zaznaczył przy tym, że „nie rozumie oskarżenia”, za które zawieszono go w czynnościach kapłańskich. Agencja przypomniała też, że kapłan wymienił już kilka listów ze swym biskupem od czasu, gdy 3 października ujawnił swój homoseksualizm. 12 bm. bp Kasyna poprosił go o przybycie do Polski, na co duchowny odparł, że nie może tego uczynić ze względu na… brak środków.

Poniżej zamieszczamy komunikat kurii pelplińskiej w sprawie suspensy nałożonej na ks. Krzysztofa Charamsę:

W dniu 3 października 2015 roku biskup pelpliński upomniał i wezwał ks. Krzysztofa Charamsę do nawrócenia i powrotu do prawdziwej nauki Kościoła i Chrystusowego kapłaństwa.

Wobec braku jakiejkolwiek woli poprawy życia ks. Charamsy i publicznych deklaracji świadczących o dalszym życiu niezgodnym z zasadami postępowania kapłana katolickiego, biskup pelpliński zgodnie z normami Kodeksu Prawa Kanonicznego, z dniem 17 października 2015 roku, nałożył na ks. Krzysztofa Charamsę karę suspensy, zakazując wykonywania wszystkich aktów władzy święceń oraz noszenia stroju duchownego.

Kara ta ma za zadanie wzbudzić w księdzu Charamsie rzeczywistą poprawę życia i może być cofnięta. Zależy to jednak od dalszego postępowania wspomnianego kapłana.

W Kościele Katolickim nawet kara suspensy ma charakter wzywający do opamiętania. Obowiązkiem bowiem biskupa, naśladującego Jezusa Chrystusa – Dobrego Pasterza, jest szukanie tych, którzy błądzą w swoich poglądach, odrzucając nauczanie Kościoła. Mając na to nadzieję biskup pelpliński posłużył się najpierw kanonicznym upomnieniem.

Nie tracąc tejże nadziei na pełny powrót ks. Krzysztofa Charamsy do Chrystusowego kapłaństwa, biskup pelpliński prosi kapłanów i wiernych o modlitwę w tej sprawie.

Ks. dr Ireneusz Smagliński, Rzecznik Biskupa Pelplińskiego

za: KAI, wp.pl, onet.pl, wpolityce.pl, pch24.pl

Platforma Obywatelska – platforma mafijna, czyli 8 lat bezkarnego dojenia Polski

kwiatkowski_kulczyk

Wczoraj w TV Republika w programie „Zadanie specjalne” dziennikarze śledczy Anita Gargas i Cezary Gmyz ujawniali taśmy z podsłuchanych w Pałacyku Sobańskich (siedziba Polskiej Rady Biznesu) rozmów między już dzisiaj nieżyjącym biznesmenem Janem Kulczykiem, a ówczesnym ministrem Spraw Zagranicznych Radosławem Sikorskim, prezesem Najwyższej Izby Kontroli Krzysztofem Kwiatkowskim i związanym z ministrem infrastruktury Sławomirem Nowakiem biznesmenem Piotrem Wawrzynowiczem.

Rozmowy są bardzo obszerne, dziennikarze wybrali z nich tylko wątki związane z prywatyzacją spółki Ciech S.A., do której przekonywał Jan Kulczyk, posługując się różnymi metodami „nacisku” na ministrów rządu Tuska i prominentnych polityków Platformy.

Wynika z nich, że czołowi politycy Platformy byli dosłownie „na zawołanie” najbogatszego Polaka, przynosili poufne informacje na temat procesu prywatyzacji tej spółki Skarbu Państwa, do tego stopnia szczegółowe, że jego ludzie mogli rozmawiać z innymi potencjalnymi nabywcami tej firmy, aby nie przeszkadzały w jej przejęciu.

2. Przypomnijmy tylko, że pospieszna prywatyzacja CIECH S.A., na którą zdecydował się minister skarbu w połowie 2014 roku – jak wiemy z tzw. taśm prawdy – odbyła się na skutek mocnych nacisków przedstawicieli przyszłego inwestora na różnych polityków z rządu Platformy i PSL-u.

Tuż przed wybuchem wspomnianej afery taśmowej na początku czerwca 2014 roku resort skarbu wyraził dosyć nagle zgodę na odsprzedanie będącego w jego posiadaniu pakietu kontrolnego akcji CIECH S.A. (około 38%) po cenie 32,13 zł za jedną akcję na rzecz jednej ze spółek Holdingu Jana Kulczyka, KI Chemistry (sumarycznie Skarb Państwa uzyskał z tej transakcji 619 mln zł od inwestora i 22,5 mln zł wcześniej wypłaconej dywidendy).

Transakcja odbyła się w wyniku ogłoszonego przez tę spółkę w marcu 2014 roku wezwania do sprzedaży blisko 34,8 mln akcji CIECH S.A. (66% wszystkich akcji) po 29,5 zł za jedną akcję.

Przedstawiciele resortu skarbu wielokrotnie publicznie twierdzili, że oferowana cena jest za niska i już przed finalizacją transakcji inwestor zdecydował się podwyższyć cenę o 2,5 zł za akcję, i zakup doszedł do skutku.

3. Przypomnijmy także, że po ujawnieniu w połowie marca 2015 roku przez szefa CBA, że przekazał Prokuraturze Okręgowej w Warszawie kolejne 11 nagrań z podsłuchanymi rozmowami polityków i biznesmenów, a także w związku z opublikowaniem przez TV Republika w połowie lutego tego roku treści meldunków operacyjnych składanych przez osobowe źródła informacji agentom tego Biura, do akcji wkroczyła Prokuratura Apelacyjna w Warszawie.

Zażądała ona od Prokuratury Okręgowej materiałów dotyczących prywatyzacji CIECH S.A. na rzecz firmy Jana Kulczyka, w tym w szczególności treści rozmowy pomiędzy wiceministrem Skarbu Państwa Rafałem Baniakiem a lobbystą i przyjacielem wielu prominentnych polityków Platformy, Piotrem Wawrzynowiczem.

Z materiałów CBA ponoć wynika, że to symboliczne podniesienie ceny zakupu akcji przez inwestora było przeprowadzone po to, aby „zamydlić oczy” przyszłym kontrolerom tej transakcji i przy okazji opinii publicznej, a przedstawiciele resortu skarbu za swoją uległość wobec inwestora zostali sowicie „wynagrodzeni pod stołem”.

Zdaniem ekspertów Skarb Państwa stracił na tej transakcji przynajmniej kilkaset milionów złotych, co bardzo dobitnie potwierdzają ogłoszone w połowie tego roku wyniki finansowe CIECH S.A. za 2014 rok (zysk netto wzrósł aż o 320%).

4. Donald Tusk po wybuchu afery podsłuchowej i opublikowaniu części nagrań z udziałem prominentnych polityków Platformy sugerował nawet, że za aferą stoją służby zza naszej wschodniej granicy (podczas sejmowego wystąpienia w czerwcu 2014 roku mówił o scenariuszu pisanym cyrylicą), twierdził, że minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz wyjaśni te wątki do jesieni 2014 roku, później ewakuował się do Brukseli i zostawił ten cały „pasztet” swojej następczyni.

Ta przy rekonstrukcji rządu pozbyła się większości ministrów podsłuchanych w restauracji „Sowa i Przyjaciele” i Pałacyku Sobańskich, ale co jakiś czas ukazują się kolejne nagrania, a w nich nowe wątki dobitnie pokazujące, że politycy Platformy traktowali Polskę jak prywatny folwark.

Skoro wyjaśnienie tej afery trwa już ponad rok i do tej pory tylko niektórzy działacze Platformy ponieśli konsekwencje – i to zaledwie polityczne – to trudno się dziwić, że nowe taśmy dopadły na finiszu kampanii wyborczej premier Kopacz i kierowaną przez nią partię.

Zdaje się, że tej partii trudno będzie uzyskać w tych wyborach nawet 20% poparcie.

Dr Zbigniew Kuźmiuk
kuzmiuk.blog.onet.pl

*Zbigniew Kuźmiuk – doktor nauk ekonomicznych, poseł na sejm RP obecnej kadencji, poseł do PE w latach 2004-2009, wcześniej marszałek województwa mazowieckiego, radny województwa mazowieckiego, minister-szef Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, wojewoda radomski, pracownik naukowy Politechniki Radomskiej.

Rolnicy polscy, ekipa, na którą od lat głosujecie, za obronę polskiej ziemi rzuca was na zimny beton w celi! Europoseł Janusz Wojciechowski ujawnia szczecińską mafię agrarną przejmującą zbrojnie polską ziemię

rolnicy

W Pyrzycach żony, matki, ojcowie aresztowanych rolników opowiadają mi przez łzy… Jednego z rolników policja aresztowała na polu, podczas orki. Policjant wsiadł do kabiny i nakazał powrót do zagrody, tam na oczach przerażonej żony i płaczących dzieci został skuty i wyprowadzony jak zbrodniarz. Innego zatrzymali w domu, gdy był sam z dwuletnim dzieckiem. Po błaganiach pozwolili zatelefonować do żony, żeby przybiegła do dziecka, bo konwój gotów był zostawić płaczące dziecko samo w domu. Młodego rolnika chorego na nowotwór trzymali cały dzień bez wody i posiłku, bez możliwości wzięcia leków.

W areszcie rolnicy spali na betonie, dostali tylko koce. Kilku zatrzymanych zwolniono za kaucją. Żony wybrały z kont całe oszczędności: te na spłaty kredytów, te na siewy i nawozy. Zapożyczyły się prywatnie, nie mają już nic – ani na życie, ani na prowadzenie gospodarstwa. Inna z żon, której męża aresztowali, płacze – co mam teraz robić? Mąż w więzieniu, zostałam sama z dziećmi, z ziemią, inwentarzem, kredytami bankowymi, pracuję w szkole, tu trzeba orać pole, na traktor nie wsiądę, bo nie umiem, nie mam prawa jazdy – tylko się zabić, niech zabierają wszystko…

2. Według prokuratury, pyrzyccy rolnicy stanowili grupę przestępczą. Stawali do przetargów na państwową ziemię, żeby powiększyć swoje małe, rodzinne gospodarstwa. Przestępstwa polegały na tym, że podczas przetargów złowrogo milczeli i nie podbijali ceny. Nie licytowali, nie przebijali, nie windowali ceny pod niebiosa, nie zagryzali się nawzajem, tylko kupowali ziemię stosownie do wartości – za tyle, na ile została wyceniona przez Agencje Nieruchomości Rolnych. Ot i cała zbrodnia, za którą władza skuła rolników i rzuciła ich na zimny beton.

3. Aresztowani rolnicy to przywódcy rolniczych protestów, którzy od kilku lat walczyli w obronie polskiej ziemi, bo nie mogli znieść, że wyprzedawana jest zagranicznym nabywcom na tak zwane słupy. Według ostrożnych szacunków ekspertów Parlamentu Europejskiego,

w rekach cudzoziemców jest już ponad 200 tysięcy hektarów polskiej ziemi. Od 1 maja 2016 roku zacznie się sprzedaż ziemi cudzoziemcom praktycznie bez ograniczeń.

Aresztowani rolnicy zimą 2013 roku stali na mrozie pod Urzędem Wojewódzkim w Szczecinie. Potem długo trwali w zielonym miasteczku. A terasz dostali zapłatę – zimny beton w celi.

4. Sygnał od władzy jest jasny: rolnicy wara od ziemi. Ta ziemia nie dla was jest obiecana. Za kilka miesięcy przyjadą tu z workami pieniędzy docelowi, zagraniczni nabywcy. To dla nich państwo polskie trzyma ziemię, to oni będą tu dziedzicami, a polscy rolnicy będą mogli się wynająć za parobków. Ci bardziej pokorni, tych zbuntowanych nie przyjmą. Zresztą jak ich przyjąć, skoro siedzą?

5. Panowie prokuratorzy, panowie sędziowie – przecież wiecie, że tam nie ma żadnego przestępstwa. Utrudnianie przetargu nie może polegać na zaniechaniu, nie może polegać na tym, że się nie bierze udziału w licytacji. Nawet jeśli rolnicy dogadali się między sobą, żeby nie podbijać ceny i nie szkodzić sobie nawzajem – co w tym złego? Pytam – co w tym złego, że polscy rolnicy bez wojny między sobą kupili ziemię po uczciwej cenie oszacowania jej przez państwową Agencję – pytam was – co w tym złego, do cholery! Zamiast uścisnąć rolnikom rękę i życzyć im Szczęść Boże, że chcą w ogóle na ziemi pracować, dla dobra naszego wspólnego – wy im kajdany na rękach zaciskacie?

6. Pomyślałbym, żeście oszaleli, ale nie, wy nie jesteście szaleni. W tym szaleństwie jest metoda. Dobrze wiecie, co robicie, dobrze wiecie, w czym bierzecie udział. Jak byście nie wiedzieli, to byście nie robili pokazówki z tymi aresztami, zatrzymaniami w środku pola. Prowadzilibyście śledztwo tak, jak prowadzicie przeciwko prawdziwym bandytom.

Macie takich pod Szczecinem – przystawili rolnikowi pistolet do głowy, kazali kopać dół w lesie, żeby zrzekł się na ich rzecz 80 hektarów ziemi. Zrzekł się chętnie. Tamci oprawcy nie siedzą, wręcz przeciwnie, terroryzują ofiary, jeden z pokrzywdzonych rolników popełnił niedawno samobójstwo,

był o tym program „Państwo w państwie”. Gdybyście nie wiedzieli, co robicie, to byście tę sprawę prowadzili tak jak przeciwko tamtym bandytom, czekając spokojnie, bez pośpiechu, aż nastąpi przedawnienie.

Ale wy dobrze wiecie, że to jest wojna o polską ziemię, a wy nie polskich interesów w tej wojnie bronicie!

7. Macie w tej wojnie ręce po łokcie ubabrane w krzywdzie ludzi. Za te krzywdy, za tego rolnika ściąganego z traktora, za łzy rolniczych żon i dzieci, za ten zimny beton w celi odpowiem wam parafrazą Miłosza – którzy skrzywdziliście rolnika prostego, nie bądźcie bezpieczni, poeta pamięta… Jeszcze znajdzie się taki, który spisze wasze czyny i rozmowy.

janusz-wojciechowski

 

 

 

 

Janusz Wojciechowski

O zbliżającej się schizmie w Kościele katolickim coraz głośniej. Watykanista Xavier Rynne potwierdza groźbę schizmy i demaskuje „wielką manipulację proceduralną podczas synodu”

franciszek-synod

Xavier Rynne, watykański wysłannik „The Catholic Herald” obserwujący obrady ojców synodalnych już w pierwszym dniu Synodu o Rodzinie napisał, że zmiany proceduralne zastosowane podczas tegorocznej sesji są „nie do przyjęcia”, a „Kościołowi grozi wielka schizma”.

Synod – w jego przekonaniu, a także w opinii wielu watykanistów – został zmanipulowany. Wszystko zostało tak zaplanowane, aby sprzyjać głosicielom tez niezgodnych z nauczaniem Kościoła w kwestii udzielania sakramentów osobom uporczywie trwającym w grzechu.

W homilii wygłoszonej podczas Mszy świętej rozpoczynającej synod papież ostro potępił „faryzeizm i legalizm żydowski”. Wielu komentatorów nie miało wątpliwości, że Franciszek odniósł się w ten sposób do kardynałów zdecydowanie broniących tradycyjnej nauki o małżeństwie. Papież – wbrew wcześniejszym deklaracjom – zaprzeczył, jakoby był zwolennikiem faktycznie szczerej wymiany zdań między hierarchami.

franc-mem

Wielu ojców synodalnych skarży się, że nadzwyczajne procedury, które zdecydował się wprowadzić Sekretariat Synodu w porozumieniu z Franciszkiem, są „nie do przyjęcia”.

Podczas tegorocznej sesji – jak już wcześniej informował portal Pch24.pl – dyskusja otwarta będzie skrajnie ograniczona do zaledwie kilku dni i hierarchowie będą mieli zaledwie 3 minuty na przedstawienie swojego stanowiska. To około 750 słów, czyli mniej niż typowa codzienna homilia Mszy świętej. Interwencje duchownych nie będą publikowane [ależ oczywiście, po co ciemnym owcom jakieś info? – jeszcze by przejrzały na oczy, a to mogłoby być niebezpieczne… – przyp. TAW].

Przywódca konserwatystów, kard. Raymond Leo Burke, w drodze na Synod
Przywódca konserwatystów, kard. Raymond Leo Burke, w drodze na Synod

Większość dyskusji będzie odbywać się w małych grupach językowych. Ich wyniki także nie zostaną upublicznione. Co prawda, codziennie będą odbywać się briefingi Biura Watykańskiego, ale relacje dla mediów będą znacznie ocenzurowane. Wątpliwe jest, czy informacje prezentowane podczas konferencji prasowych będą rzetelne, co obiecywał kardynał Lorenzo Baldisseri, sekretarz generalny Synodu Biskupów, skoro ma je „filtrować” m.in. abp Bruno Forte. Duchowny, który w ub. roku wywołał skandal, wprowadzając do raportu okresowego – niekonsultowanego z ojcami synodalnymi – skandaliczne tezy wywołujące zgorszenie w sercach wielu wiernych. W tym roku abp. Forte został mianowany przez papieża sekretarzem specjalnym Synodu o Rodzinie.

Korespondent „The Catholic Herald” zauważa, że tegoroczne „zamknięcie obrad” dla opinii publicznej ma de facto służyć kontroli obiegu informacji przez urzędników Sekretariatu. W praktyce oznacza to, że raporty i tak będą „wyciekać” do różnych uprzywilejowanych dziennikarzy, którzy będą przedstawiać „fakty” w określony sposób, próbując kształtować opinię przychylną dla zwolenników zmian.

Duchowni, którzy będą się spotykać w grupach nie będą mogli zgłaszać propozycji. Spotkają się – jak napisał Rynne – jedynie po to, aby „porozmawiać sobie przy herbacie”.

Sam raport końcowy ma przygotować specjalna komisja, zdominowana przez zwolenników „nowego podejścia duszpasterskiego” do osób o nieuregulowanej sytuacji, tj. rozwodników żyjących w konkubinatach, sodomitów itp. Co ciekawe, do komisji nie trafił nikt spośród obrońców tradycyjnego nauczania, którzy w ub. roku zdecydowanie przeciwstawili się heretyckim propozycjom. Do komisji nie wybrano także żadnego amerykańskiego, kanadyjskiego, australijskiego czy polskiego delegata na Synod. Nie ma w niej także żadnego z czterech przewodniczących-delegatów Synodu. Są za to: kard. Baldisseri i abp Forte.

Absolutnie bez precedensu w najnowszej historii Kościoła jest to, że zrezygnowano ze zgłaszania propozycji i głosowania nad nimi. „Cała ta manipulacja wydaje się sprzeczna z duchem dialogu, promowanym wszak przez papieża” – pisze korespondent „The Catholic Herald”.

Publicysta podkreśla, że ubiegłoroczny synod osiągnął punkt krytyczny w połowie sesji. Tegoroczny synod może osiągnąć swój pierwszy punkt krytyczny w pierwszych dniach. Kościół zaś czeka wielki kryzys.

AS

za: pch24.pl

fot.1: quovadiscroatia.com 

Ks. Krzysztof Charamsa, watykańskie homolobby, masoneria, Ostatnia Wielka Schizma i Apokalipsa (czyli Wielkie Ujawnienie):

https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/2015/10/04/czego-w-sprawie-ks-krzysztofa-charamsy-nie-dowiesz-sie-ani-z-lewackich-ani-z-katolickich-mediow/

Wieści z Watykanu:

https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/category/wiesci-z-watykanu/