Czterej Jeźdźcy Apokalipsy, czyli ostatnia, kończąca dzieje Kościoła katolickiego, formalna schizma

francisfot.ansa.it

Najbliżsi współpracownicy papieża byli przerażeni, widząc reakcję Franciszka na wieść o rozpoznaniu przez niego zbliżających się niechybnie do Watykanu… Czterech Jeźdźców Apokalipsy. Franciszek doskonale zdaje sobie sprawę, z czym wiąże się objawienie się Wściekłych Jeźdźców.

Franciszek wie, że objawienie się Czterech Jeźdźców zapowiada… ostatnią schizmę w dziejach Kościoła katolickiego. Ostatnią, bo apokaliptyczną, oficjalnie kończącą dwutysiącletni wielki kosmiczny projekt na planecie Ziemia, powszechnie znany pod nazwą „Kościół katolicki” czy „Watykan”.

Jeźdźcy dobywają ognistych mieczy

Czterech Jeźdźców, Czterech Kardynałów pod wodzą kard. Raymonda Leo Burke’a, arcybiskupa metropolity Saint Louis (USA), postawiło Franciszkowi ultimatum, dając mu czas na zmianę wykładni posynodalnej adhortacji apostolskiej „Amoris laetitia” oraz jasno deklarując, że w razie braku odpowiedzi ze strony Franciszka

wystąpią wkrótce z oficjalnym, formalnym aktem sprzeciwu wobec papieża!

Akt ten zbuntowani kardynałowie nazywają dyplomatycznie „formalnym aktem korekty poważnego błędu” papieża. A chodzi o akt oficjalnego sprzeciwu wobec doktrynalnego wyłomu, jakiego papież Franciszek dokonał w jednym z twardych i niezmienianych od początku istnienia Kościoła katolickiego doktrynalnych punktów.

Kwestia dopuszczenia przez Franciszka możliwości przyjmowania komunii świetej przez rozwodników, czyli osoby żyjące – według dotychczasowej doktryny – w grzechu ciężkim, bo o to tu głównie chodzi, jest jedynie pretekstem, na który watykańska antyfranciszkowa opozycja od lat tylko czekała. Watykańscy konserwatyści bowiem od samego dnia wyboru swego kolegi Bergoglio na biskupa Rzymu uważają go za antypapieża. Przez lata musieli jednak cierpliwie czekać na spodziewany przez nich Franciszkowy formalny wyłom w doktrynie – bo tylko tak poważny argument uwiarygadniałby w oczach świata oficjalne ogłoszenie od dawna planowanej przez nich schizmy.

Sakrament dla niesakramentalnych

No i oto wreszcie się doczekali. Franciszek bowiem oficjalnie dopuścił komunię świetą dla katolików żyjących w „grzechu śmiertelnym”, czyli bezczelnie wyważył z kopa przez dwa tysiące lat szczelnie zawarte przed nimi – kute przez słynnych słowiańskich kowali z Wojciechowa – Niebiańskie Bramy Raju. Mało tego, obecny papież w oficjalnym pasterskim dokumencie magisterium Kościoła, adhortacji „Amoris laetitia”, wyrywa biskupom oraz pomniejszym kaznodziejom wielowiekową, obrosłą świętą tradycją, Rózgę Żelazną do chłostania owieczek w postaci bezlitosnego sformułowania o prowadzącym wprost w piekielne czeluście „śmiertelnym grzechu”.

Franciszek w słynnym już Ósmym Rozdziale „Amoris laetitia” pojęcie grzechu ciężkiego/śmiertelnego w stosunku do osób żyjących w związkach niesakramentalnych oficjalnie zawiesza, relatywizuje, a więc je podważa. By każdy to dobrze zrozumiał:

papież Franciszek w oficjalnym dokumencie Kościoła katolickiego podważa wielowiekowe, obrosłe „świętą Tradycją” pojęcie „grzechu śmiertelnego”!

Franciszek pisze wprost: „Nie można już powiedzieć, że wszyscy, którzy są w sytuacji tak zwanej «nieregularnej», żyją w stanie grzechu śmiertelnego, pozbawieni łaski uświęcającej” (Amoris laetitia, 301).

Na dźwięk tej bluźnierczej, heretyckiej mowy święte miecze jedynie słusznej prawdy Czterech Jeźdźców Apokalipsy rozgorzały do czerwoności i zapłonęły Har-Magedonowym ogniem świętego oburzenia.

czterej

Papieska pieczęć schizmy

Jakby tego, co wydarzyło się już dotychczas, było mało, oliwy do ognia dolali jeszcze argentyńscy biskupi (rola argentyńskiej loży?), wywołując tę delikatną kwestię ponownie. Skierowali oni bowiem do papieża oficjalne zapytanie, czy dobrze interpretują ósmy rozdział jego posynodalnej adhortacji apostolskiej „Amoris laetitia”, dającej poszczególnym biskupom w ich lokalnych feudalnych włościach zupełnie wolną rękę przy rozeznawaniu możliwości rozdawania Chleba Pańskiego „śmiertelnie grzeszącym” jawnym rozpustnikom, co w praktyce przekładałoby się na pozwolenie w rządzonych przez biskupów-masonów diecezjach powszechnego udzielania komunii świętej osobom rozwiedzionym. Franciszek bez ceregieli odpisał argentyńskim biskupom:

„[Wasze] pismo jest bardzo dobre i w pełni wyjaśnia sens ósmego rozdziału Amoris Laetitia. Nie ma innych interpretacji. Jestem pewien, że przyniesie ono wiele dobra. Niech Pan wynagrodzi Wam ten wysiłek duszpasterskiego miłosierdzia”.

Papież Franciszek doskonale wie, co robi, zdawał więc sobie sprawę, że stawia w tym momencie dziejową, bo ostatnią w dziejach Kościoła katolickiego, Apokaliptyczną Pieczęć Schizmy.

Papież Franciszek doskonale wiedział, że odtąd wydarzenia potoczą się już lawinowo: najpierw nastąpi oficjalne wystąpienie konserwatywnego skrzydła kardynałów, nazyzwane przez nich „formalnym aktem korekty poważnego błędu” papieskiego. Następnie rozpocznie się okres doktrynalnego kościelno-medialnego chaosu, czyli czas na formalne przegrupowania biskupów i zajęcie przez nich odpowiednich zasieków po jednej z obu dostępnych stron doktrynalnego konfliktu oraz immanentnie związany z tym procesem czas tyleż bezsensownego co zajadłego rytualnego jazgotu medialnego.

Kiedy zajęte szyki będą już odpowiednio zwarte i gotowe, nastąpi ogłoszenie przez konserwatystów pod wodzą kard. Raymonda Leo Burke’a schizmy w Kościele katolickim, czyli formalnego aktu podważenia przez nich doktryny o nieomylności papieża w odniesieniu do papieża Franciszka wraz z ogłoszeniem Franciszka antypapieżem.

Papież Burke i antypapież Franciszek

Po ogłoszeniu tego aktu rozpocznie się proces stopniowego rozpadu obu „okaleczonych” „stronnictw”. Stronnictw, gdyż Kościół katolicki jako taki przestanie właściwie istnieć, ponieważ przeciętny niewykształcony (a jadący na starym oprogramowaniu) katolik nie będzie już właściwie wiedział, co w tym chaosie uznać za swój Kościół. W praktyce może to bowiem wyglądać tak, że na przykład matka-katoliczka tego samego faceta uznawać będzie za papieża, a jej córka-katoliczka – za antypapieża. Dzieci wystąpią bowiem przeciwko rodzicom i o śmierć ich przyprawią (Mk 13, 12). Nawet wiejscy proboszczowie nie będą wiedzieć, za którego papieża mają się modlić: za jakiegoś nowo obwołanego „papieża”, czy za starego „antypapieża” Franciszka.

burke

Starożytna Lechia ukryta w Tajnym Archiwum Watykańskim

W toku rozpętanej kościelnej wojny domowej otwarte zostaną wreszcie, od wieków pilnie strzeżone, wrota… Tajnego Archiwum Watykańskiego. To, co w nich ludzkość zobaczy, zmieni planetę w ciągu kilku dni. Znajduje się tam bowiem ukryta cała prawdziwa historia Ziemi.

I poznamy prawdę.

A prawda nas wyzwoli.

I wówczas już nikt nie będzie miał wątpliwości, czy Polska (Imperium Lechitów) jest państwem starożytnym, dużo starszym niż Cesarstwo Rzymskie.

TAW

Reklama

O zbliżającej się schizmie w Kościele katolickim coraz głośniej. Watykanista Xavier Rynne potwierdza groźbę schizmy i demaskuje „wielką manipulację proceduralną podczas synodu”

franciszek-synod

Xavier Rynne, watykański wysłannik „The Catholic Herald” obserwujący obrady ojców synodalnych już w pierwszym dniu Synodu o Rodzinie napisał, że zmiany proceduralne zastosowane podczas tegorocznej sesji są „nie do przyjęcia”, a „Kościołowi grozi wielka schizma”.

Synod – w jego przekonaniu, a także w opinii wielu watykanistów – został zmanipulowany. Wszystko zostało tak zaplanowane, aby sprzyjać głosicielom tez niezgodnych z nauczaniem Kościoła w kwestii udzielania sakramentów osobom uporczywie trwającym w grzechu.

W homilii wygłoszonej podczas Mszy świętej rozpoczynającej synod papież ostro potępił „faryzeizm i legalizm żydowski”. Wielu komentatorów nie miało wątpliwości, że Franciszek odniósł się w ten sposób do kardynałów zdecydowanie broniących tradycyjnej nauki o małżeństwie. Papież – wbrew wcześniejszym deklaracjom – zaprzeczył, jakoby był zwolennikiem faktycznie szczerej wymiany zdań między hierarchami.

franc-mem

Wielu ojców synodalnych skarży się, że nadzwyczajne procedury, które zdecydował się wprowadzić Sekretariat Synodu w porozumieniu z Franciszkiem, są „nie do przyjęcia”.

Podczas tegorocznej sesji – jak już wcześniej informował portal Pch24.pl – dyskusja otwarta będzie skrajnie ograniczona do zaledwie kilku dni i hierarchowie będą mieli zaledwie 3 minuty na przedstawienie swojego stanowiska. To około 750 słów, czyli mniej niż typowa codzienna homilia Mszy świętej. Interwencje duchownych nie będą publikowane [ależ oczywiście, po co ciemnym owcom jakieś info? – jeszcze by przejrzały na oczy, a to mogłoby być niebezpieczne… – przyp. TAW].

Przywódca konserwatystów, kard. Raymond Leo Burke, w drodze na Synod
Przywódca konserwatystów, kard. Raymond Leo Burke, w drodze na Synod

Większość dyskusji będzie odbywać się w małych grupach językowych. Ich wyniki także nie zostaną upublicznione. Co prawda, codziennie będą odbywać się briefingi Biura Watykańskiego, ale relacje dla mediów będą znacznie ocenzurowane. Wątpliwe jest, czy informacje prezentowane podczas konferencji prasowych będą rzetelne, co obiecywał kardynał Lorenzo Baldisseri, sekretarz generalny Synodu Biskupów, skoro ma je „filtrować” m.in. abp Bruno Forte. Duchowny, który w ub. roku wywołał skandal, wprowadzając do raportu okresowego – niekonsultowanego z ojcami synodalnymi – skandaliczne tezy wywołujące zgorszenie w sercach wielu wiernych. W tym roku abp. Forte został mianowany przez papieża sekretarzem specjalnym Synodu o Rodzinie.

Korespondent „The Catholic Herald” zauważa, że tegoroczne „zamknięcie obrad” dla opinii publicznej ma de facto służyć kontroli obiegu informacji przez urzędników Sekretariatu. W praktyce oznacza to, że raporty i tak będą „wyciekać” do różnych uprzywilejowanych dziennikarzy, którzy będą przedstawiać „fakty” w określony sposób, próbując kształtować opinię przychylną dla zwolenników zmian.

Duchowni, którzy będą się spotykać w grupach nie będą mogli zgłaszać propozycji. Spotkają się – jak napisał Rynne – jedynie po to, aby „porozmawiać sobie przy herbacie”.

Sam raport końcowy ma przygotować specjalna komisja, zdominowana przez zwolenników „nowego podejścia duszpasterskiego” do osób o nieuregulowanej sytuacji, tj. rozwodników żyjących w konkubinatach, sodomitów itp. Co ciekawe, do komisji nie trafił nikt spośród obrońców tradycyjnego nauczania, którzy w ub. roku zdecydowanie przeciwstawili się heretyckim propozycjom. Do komisji nie wybrano także żadnego amerykańskiego, kanadyjskiego, australijskiego czy polskiego delegata na Synod. Nie ma w niej także żadnego z czterech przewodniczących-delegatów Synodu. Są za to: kard. Baldisseri i abp Forte.

Absolutnie bez precedensu w najnowszej historii Kościoła jest to, że zrezygnowano ze zgłaszania propozycji i głosowania nad nimi. „Cała ta manipulacja wydaje się sprzeczna z duchem dialogu, promowanym wszak przez papieża” – pisze korespondent „The Catholic Herald”.

Publicysta podkreśla, że ubiegłoroczny synod osiągnął punkt krytyczny w połowie sesji. Tegoroczny synod może osiągnąć swój pierwszy punkt krytyczny w pierwszych dniach. Kościół zaś czeka wielki kryzys.

AS

za: pch24.pl

fot.1: quovadiscroatia.com 

Ks. Krzysztof Charamsa, watykańskie homolobby, masoneria, Ostatnia Wielka Schizma i Apokalipsa (czyli Wielkie Ujawnienie):

https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/2015/10/04/czego-w-sprawie-ks-krzysztofa-charamsy-nie-dowiesz-sie-ani-z-lewackich-ani-z-katolickich-mediow/

Wieści z Watykanu:

https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/category/wiesci-z-watykanu/

 

Czego w sprawie ks. Krzysztofa Charamsy nie dowiesz się ani z lewackich, ani z katolickich mediów…

charamsa_mem

Rozwalić od środka tak silną strukturę jak Watykan, może tylko Polak… Znany dotychczas jedynie w watykańsko-masońskich kręgach ks. dr Krzysztof Charamsa w ciągu jednej godziny stał się postacią historyczną. Wszedł bowiem w rolę iskry, która sprawnie odpaliła lont pod bliskim już wybuchem ostatniej w dziejach Kościoła katolickiego – apokaliptycznej, kończącej jego dzieje – od dawna przygotowywanej… schizmy.

Jeśli ktoś myśli, że za tą misternie zaplanowaną, czasowo z ważnymi wydarzeniami ściśle zsynchronizowaną (w Rzymie: synod; w Polsce: próba przepchnięcia ustawy o uzgodnieniu płci, zbliżające się wybory) oraz wielopoziomowo i metodycznie, po mistrzowsku precyzyjnie odpaloną medialno-piarowską akcją stoi jeden człowiek – ten nic z tego, co się właśnie wydarza, nie rozumie.

charamsa-tygodnik-powszechny

Nie trzeba być watykanistą, politologiem czy historykiem, by dostrzec przemawiające z medialnej tuby namiętnymi ustami ks. Charamsy bardzo konkretne interesy jakiegoś bardzo potężnego i wpływowego, równie konkretnego środowiska. Chodzi oczywiście o watykańskie homolobby, całkowicie zinfiltrowane przez watykańską, a w istocie ogólnoświatową przecież, masonerię.

Ks. Charamsa był zapewne od dawna na ten przyczółek operacyjnie prowadzony, a uprzednio: metodycznie i taktycznie, doskonale z tysiąca podobnych mu istot wyselekcjonowany. Ważną tu bowiem rolę odgrywają tak zupełnie nieistotne medialnie szczegóły jak inteligencja, wykształcenie, pochodzenie (katolicka, „homofobiczna” Polska, ojczyzna konserwatywnego Jana Pawła II), status (prestiżowe stanowisko sekretarza współczesnej Świętej Inkwizycji) czy powalająca kobiety i mężczyzn figura filmowego amanta – wyjęta wprost z modowego wybiegu lub i z samego Hollywood.

charamsa

charamsa

charamsa

I gdyby nawet rzeczony nasz bohater protestował przed tego typu obrotem koła Bożego Młyna, byłby do takiego obrotu rzeczy po prostu zmuszony, gdyż zarówno braci z lóż, jak i z łóż wiąże na wieki jedno: fotograficzna i filmowa dokumentacja ich nie zawsze publicznych poczynań.

charamsa

Wygląda więc to wszystko na bardzo przemyślaną i od dawna planowaną, zintegrowaną akcję próby masońskiego zamachu stanu w Watykanie. I jeśli wierzyć watykańskim kuluarowym plotkom, jakoby dokument końcowy (wersja po myśli homolobby i masonerii) startującego dziś Synodu Biskupów ds. Rodziny był już od wielu miesięcy przygotowany i tylko czekał na papieską posynodalną ratyfikację – całość zaczyna nabierać właściwych proporcji i puzzle powoli wpadają na swoje miejsce.

O tym bowiem, że ten właśnie synod jest oczkiem w głowie głównych watykańskich macherów, wiadomo nie od dzisiaj. Wiadomo nie od dzisiaj również i to, iż od wielu już miesięcy ultrakonserwatywni kardynałowie, biskupi i księża skupieni wokół idei inspirowanych z kręgów Bractwa św. Piusa X przygotowują oficjalne wystąpienie przeciwko papieżowi Franciszkowi – wraz z finalnym i uroczystym ogłoszeniem go heretykiem i antypapieżem.

Czekają tylko na bardzo mocny – bo doktrynalny – argument przeciwko niemu, a takim byłby bez wątpienia podpisany przez papieża „modernistyczny” posynodalny dokument końcowy umożliwiający udzielanie komunii świętej sakramentalnym krzywoprzysiężcom (złamanie przysięgi małżeńskiej jest w dotychczasowej doktrynie KK grzechem ciężkim) czy osobom żyjącym w wolnych związkach (w tym również w związkach homoseksualnych), czy choćby dopuszczający stosowanie w niektórych przypadkach (zagrożenie AIDS w krajach nierozwiniętych) antykoncepcji.

Jeden z patronów liberalnego skrzydła – „tęczowy” kardynał (gorący zwolennik aborcji i „homomałżeństw”) Godfried Danneels (ur. 1933), były prymas Belgii. Fot. chiesaepostconcilio.blogspot.it

Gdyby startujący dziś synod rzeczywiście zakończył się zwycięstwem liberalnej, „modernistycznej” frakcji Watykanu, droga do ogłoszenia ostatniej w dziejach Kościoła katolickiego schizmy stanęłaby już otworem.

Gdyby jednak i tym razem widzialny rozłam w Kościele się nie dokonał, jego erozja i tak jest już aż nadto widocznym i przez nikogo niekwestionowanym dziś faktem, który już wkrótce i tak musi doprowadzić do oficjalnego rozpadu widzialnej struktury tej dwutysiącletniej instytucji. Musi doprowadzić, ponieważ Przestrzeń nie udźwignie na dłuższą metę permanentnie utrzymywanego, tak wysokiego napięcia społecznego.

Nieoficjalnie duchowa schizma i tak już się dokonała, gdyż tysiące katolickich księży i biskupów, również wielu kardynałów, od dwóch już lat żyje w wewnętrznej hipokryzji: podczas mszy świętej modlą się za biskupa Rzymu i przed wiernymi uznają jego zwierzchność, zaś poza ich oczami i wbrew własnym publicznie wypowiadanym słowom, kwestionują jego władzę i uznają go za jawnego heretyka i antypapieża. Bardzo wymowne dekadenckie memento oraz apokaliptyczne signum temporis.

Ultrakonserwatywny kardynał Raymond Leo Burke (ur. 1948) - młot na "heretyka, antypapieża" Franciszka . To on stanie na czele ostatniej schizmy w dziejach Kościoła katolickiego
Konserwatywny kardynał Raymond Leo Burke (ur. 1948) – młot na „heretyka”, „antypapieża” Franciszka. To on zapewne stanie na czele ostatniej schizmy w dziejach Kościoła katolickiego

kard-raymond-leo-burke

Cardinal Raymond Burke
Kard. Raymond Leo Burke

Czas już znacznie – jak wszyscy widzimy – przyspieszył, wydarzenia zaczynają nabierać tempa i już wkrótce mogą zacząć dziać się lawinowo…

TAW

https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/2015/10/04/czego-w-sprawie-ks-krzysztofa-charamsy-nie-dowiesz-sie-ani-z-lewackich-ani-z-katolickich-mediow/

O zbliżającej się Ostatniej Wiekiej Schizmie w dziejach Kościoła katolickiego coraz głośniej. Watykanista Xavier Rynne potwierdza groźbę schizmy i demaskuje „wielką manipulację proceduralną podczas synodu”:

https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/2015/10/06/watykanista-xavier-rynne-o-grozbie-schizmy-i-wielkiej-manipulacji-proceduralnej-podczas-synodu/

Wieści z Watykanu:

https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/category/wiesci-z-watykanu/

Franciszek wśród wilków – rozmowa z watykanistą Marco Politim

politi
Agnieszka Zakrzewicz: We Włoszech ukazała się Pana książka „Franciszek wśród wilków. Tajemnica rewolucji”. Pierwszy nakład rozszedł się błyskawicznie. O czym powiada Pan w tej książce?

Marco Politi:  Moja książka zaczyna się tam, gdzie kończą się inne napisane do tej pory. Przez pierwszy rok Franciszek zdobył olbrzymią popularność ze względu na swój prosty i bezpośredni sposób zwracania się do ludzi, za to, że chce, aby Kościół był jak szpital polowy na polu bitwy i że musi być biedny, za swój otwarty stosunek do ateistów. Ten rok pontyfikatu minął pod znakiem odrodzenia się sympatii do papiestwa.

Ale Bergoglio nie chce być tylko sympatyczny – chce działać naprawdę i rozpoczął już proces przemian, który można przyrównać do rewolucji. Ważne jest zrozumieć, jaki jest jego program i kto się opiera tym przemianom.

– Ale skąd taki tytuł?

– Książka nosi tytuł „Franciszek wśród wilków”, gdyż święty Franciszek spotkał wilka z Gubbio. Po wysłuchaniu jego kazania, wilk lizał mu rękę i stał się potulny jak baranek. Również Bergoglia otaczają wilki. Zarówno w Kurii, jak i w łonie Kościoła powszechnego są siły reformatorskie, ale i siły konserwatywne, które opierają się planowanym działaniom. Są także siły pasywne, które liczą, że ten pontyfikat będzie trwał krótko i upłynie szybko, więc zabraknie czasu na dokonanie zmian, które Bergoglio chce wprowadzić.

Pontyfikat papieski na przestrzeni wieków był kontynuacją imperium rzymskiego

– Jakie są główne linie rewolucji Franciszka?

– Przede wszystkim papież chce całkowicie zburzyć charakter imperialny, jaki miał do tej pory Kościół. Od pierwszego momentu, gdy pokazał się w Loży Błogosławieństw, zaprezentował się światu jako biskup Rzymu, a nie papież-monarcha absolutny. Użył antycznego sformułowania świętego Ignacego Antiocheńskiego Roma presiede nella carità, co oznacza, że chce zjednoczyć Kościół, ale Rzym – a więc Watykan – ma nie być centrum władzy i biurokracji, lecz dobroczynnej łaski. Fakt, że zrezygnował z czerwonych butów i wszystkich innych symboli imperialnych, jak złoty krzyż i mucet oblamowany gronostajem, nie wynikał z jego skromnego charakteru – to precyzyjny znak religijno-polityczny. Pontyfikat papieski na przestrzeni wieków był kontynuacją imperium rzymskiego. Papież to nie jest nazwa wymyślony przez chrześcijan – Pontifex Maximus (łac. najwyższy kapłan; dosłownie: najwyższy budowniczy mostów) był najwyższym kapłanem w hierarchii w starożytnym Rzymie. Ten absolutyzm wzrastał przez wieki aż do uchwalenia dogmatu o nieomylności papieskiej w 1870 roku na soborze watykańskim I. Franciszek chce, aby Kościół opierał się na partycypacji. Mówi często o tym, że Kościół rzymskokatolicki musi się nauczyć od Kościołów wschodnich umiejętności decydowania poprzez synody. Nowy papież chce wprowadzić kolegialność, którą uchwalił sobór watykański II. Pierwszym krokiem do tego było powołanie międzynarodowego konsylium kardynałów reprezentujących różne tendencje.

– Wydaje się, że Bergoglio chce naprawdę przeprowadzić reformę finansów watykańskich, którą rozpoczął Ratzinger.

– To prawda. Papież chce zaprowadzić rygor i porządek w finansach watykańskich. Popiera działania szefa IOR – Ernsta Freiherra von Freyberga, który rozpoczął „czyszczenie” i odtajnianie kont banku. Bergoglio chce zmienić całkowicie charakter Instytutu Dzieł Religijnych, aby nie był to jedynie bank, w którym deponuje się pieniądze dla zysku, ale aby spełniał wreszcie swoje cele statutowe – działanie charytatywne. Franciszek powołał specjalną komisję kontrolującą pranie brudnych pieniędzy w Watykanie. Stworzył rodzaj ministerstwa gospodarki, mający na celu kontrolowanie przetargów i wykorzystywanie pieniędzy. Papież naciska również na to, aby wyeliminować korupcję w zakonach i zgromadzeniach religijnych poza Watykanem, bo ostatnie lata pokazały, że były one bohaterami olbrzymich skandali finansowych. Franciszek chce w końcu, aby Kościół naprawdę służył biednym, więc: aby budynki kościelne nie były przemieniane w luksusowe hotele, lecz aby – jak w dawnych czasach – były hospicjami dla bezdomnych i imigrantów.

Zwłaszcza ta jego idea nie cieszy się popularnością wśród duchownych w Rzymie, gdzie w budynkach kościelnych powstało wiele luksusowych hoteli czy klinik, które były nawet odsprzedawane mafii. Całkowita przejrzystość finansowa Kościoła to jest drugi element rewolucji Franciszka.

– Jakie inne pomysły Franciszka nie podobają się hierarchom kościelnym?

– Trzecim ważnym elementem franciszkańskiej rewolucji jest otwarcie się Kościoła na kobiety poprzez włączenie ich w proces decyzyjny na najwyższych szczeblach. Inni papieże mówili dużo o roli kobiet w Kościele, ale do tego się to ograniczało. Franciszek chce pójść dalej – chce wprowadzić kobiety w miejsca, gdzie się decyduje i sprawuje władzę. W przyszłości, po reformie Kurii Rzymskiej, w niektórych dykasteriach powinny pojawić się kobiety, a nawet stanąć na ich czele. Oczywiście Bergoglio nie ma zamiaru zmieniać doktryny poprzez wprowadzenie kapłaństwa kobiet.

– Papież naprawdę myśli o tym, by zmienić stosunek Kościoła do rozwodów, konkubinatów, homoseksualizmu i aborcji?

– Ostatnim elementem rewolucji jest właśnie podejście do kwestii moralnych: aborcja, homoseksualizm, związki partnerskie, rozwody, itd. Papież oczywiście nie będzie zmieniać doktryny, chce jednak zmienić opresyjne nastawienie Kościoła do tych spraw. Bergoglio postawił kilka pytań i kwestii, które nie mogą pozostać bez odpowiedzi:

  • jeżeli jakiś rozwodnik stworzył nową rodzinę i żyje po chrześcijańsku, co z nim zrobić?
  • Kim ja jestem, by osądzać homoseksualistów szukających Boga?
  • Czy kobieta, która musiała usunąć ciążę, jest już na zawsze potępiona?
  • Czy osoby żyjące bez ślubu należy skazywać na piekło?

Papież chce, aby to synod biskupów odpowiedział na te pytania i wziął na siebie odpowiedzialność za zmiany lub ich brak.

– Franciszek powiedział, że w kwestii pedofilii Kościół zrobił już wystarczająco. Papież powołał nawet specjalną komisję ds. Ochrony nieletnich. To prawda, że problem pedofilii został już rozwiązany?

– Niestety zdanie: „Kościół jest instytucją, która zrobiła najwięcej na świecie na polu walki z pedofilią” staje się mitologią. Oczywiście zarówno Benedykt XVI jak i Franciszek zaostrzyli prawo kanoniczne, wprowadzając również przestępstwo porno-pedofilii. Niektóre, nieliczne episkopaty stworzyły system przewidujący ściganie przestępstwa pedofilii, zgłaszanie go do władz świeckich, pomoc ofiarom i finansowe zadośćuczynienie. Inne episkopaty – jak na przykład ten włoski – nie zrobiły absolutnie nic. We Włoszech wciąż nie ma nawet maila lub telefonu, pod który można kierować skargi na księży. W Rzymie mamy głośny przypadek, w którym biskup Reale nie zareagował nigdy na powtarzające się skargi na księdza Ruggero Conti. Ksiądz ten został skazany już przez sąd drugiej instancji i do tej pory Kościół w stosunku do niego nie podjął żadnych działań dyscyplinarnych ani nie otworzył procesu kanonicznego.

– Papież Franciszek rozumie dramat pedofilii w Kościelnej i jego konsekwencje?

– Myślę, że Franciszek zdał sobie sprawę z tego, że istnieją dziury w całym systemie i dlatego powołał Komisję ochrony nieletnich, w której po raz pierwszy są kobiety, osoby świeckie i duchowni, a przede wszystkim jest także jedna ofiara – Mary Collins z Irlandii. Również była ambasador Hanna Suchocka weszła w jej skład. Wszyscy mają nadzieję, że to właśnie kobiety przyczynią się do tego, aby zostały wystosowane dyrektywy, które zobowiążą wszystkich biskupów do działań. Mary Collins powiedziała już ważną rzecz – problem pedofilii nie zostanie rozwiązany dotąd, aż nie zostanie wprowadzony obowiązek składania donosu przez biskupa do świeckich organów ścigania. Są kraje, w których to już obowiązuje – w innych nie. Nie powinno się jednak czekać na to, aby to system świecki zobowiązał Kościół do denuncjowania nadużyć na nieletnich. Kościół powinien sam się na to zdecydować.

– Jednak abp Wesołowski do tej pory nie poniósł żadnej odpowiedzialności. Wiemy, co się dzieje w jego sprawie?

– Niestety jest to niepokojące, że do tej pory Watykan nie ujawnił niczego, co dotyczy abp. Wesołowskiego i że nie jest on sądzony ani przez trybunał dominikański, ani polski. To pierwsza rysa na tym pontyfikacie. Wiemy jednak o tym, że wewnątrz Kościoła jest nadal silny opór przed tym, aby rozliczać hierarchów.

– Kim są wilki, które czyhają na Franciszka?

– Wilków jest kilka rodzajów. To ci duchowni, którzy wywołują skandale. We Włoszech mieliśmy ostatnio głośną sprawę prałata Nunzio Scarano, księgowego APSA – centralnego banku zarządzającego majątkiem Stolicy Apostolskiej, który zastał aresztowany za nielegalny przemyt 20 mln euro ze Szwajcarii i miał 10 kont w banku IOR, poprzez które były prowadzone różne, niejasne operacje finansowe. Niestety we Włoszech jest wiele afer, w które są zamieszani dygnitarze watykańscy czy kościelni, szemrani biznesmeni i przede wszystkim także byli agencji służb specjalnych. Mamy więc do czynienia z prawdziwym bagnem, na którym grasują wilkołaki.

nunzio scaranoKs. Nunzio Scarano (ur. 1952) okradał Watykan, aresztowany za korupcję i oszustwa (pranie brudnych pieniędzy), wyprowadził z banku watykańskiego (IOR) około milion euro

Wilkami są również ci, którzy za plecami Bergoglia – bo nikt nie ma odwagi mówić tego głośno – oskarżają go o to, że poprzez głoszenie ideologii franciszkańskiej tak naprawdę osłabia i niszczy Kościół. Tych wilków jest pełno nie tylko w Kurii Rzymskiej, ale i w Konferencjach Episkopatów czy diecezjach całego świata.

wild-9

– Kto w Kurii i w Kościele powszechnym próbuje przeszkodzić papieżowi w jego reformach lub je opóźniać?

– W Kurii na pewno jest wielu konserwatorów. Kard. Gerhard Ludwig Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, który otwarcie potępił ideę papieża, aby do komunii dopuścić rozwodników, którzy weszli powtórnie w związek małżeński. Kard. Mauro Piacenza, nieugięty przeciwnik homoseksualizmu i związków partnerskich. Kard. Raymond Leo Burke, który ostatnio uczestniczył w marszu „Pro Life” i jest nieustępliwy w kwestii aborcji.

Jest jeszcze inny rodzaj wilków – to osoby pasywne, które nie robią nic, aby pomóc Franciszkowi. Na przykład w Konferencji Episkopatu Włoch nikt nie ruszy palcem, aby wcielić w życie słowa papieża i pozwolić by również kobiety mogły uczestniczyć w pracach różnych komisji. Przede wszystkim jest też wielka inercja katolickich ruchów i organizacji świeckich, które są prawie zdezorientowane. Podczas gdy Wojtyła w swojej wizji ewangelizacji świata, będącej w rzeczywistości zderzeniem z modernizmem, posługiwał się sprawnie Opus Dei, Legionem Chrystusa, Komunią i Wyzwoleniem, Focolarinami, dziś żadna z tych organizacji nie chce stanąć otwarcie przy boku Bergoglia, aby szerzyć jego rewolucyjne ideały.

– Poprzednim pontyfikatem wstrząsnął skandal Vatileaks, którego konsekwencją była dymisja papieża Benedykta XVI. Czy Vatileaks już się skończył?

– My nie znamy jeszcze całej prawdy o skandalu Vatileaks. Nikt nie wierzy – ani za Spiżową Bramą, ani poza nią – że jedynym winnym całej sprawy był papieski kamerdyner. Odważna decyzja Benedykta XVI o dymisji położyła kres walce klanów kardynalskich w Watykanie. Ratzinger zrobił czystkę poprzez swoją dymisję i chciał to zrobić. Dziś żaden z klanów nie ma wpływu na władzę w Watykanie. Jeżeli ktoś chce działać przeciwko Franciszkowi, może tylko próbować sabotować po cichu politykę nowego papieża lub jak niektórzy – mieć nadzieję, że ten pontyfikat szybko przeminie i wróci się do starych obyczajów.

– Papież Franciszek jest bardzo kochany przez lewicę, która jego politykę wywodzi z teologii wyzwolenia. Jakie są korzenie rewolucji Franciszka?

– Moim zdaniem jest to nieporozumienie. Teologia wyzwolenia posługiwała się kategoriami marksistowskimi, a wszystko to, co było związane z epoką marksizmu, już się definitywnie skończyło. Bergoglio nigdy nie popierał teologii wyzwolenia – pod tym względem bardzo zgadzał się z Wojtyłą, który wraz z kard. Ratzingerem stłumił ją całkowicie.

Dziś mówi się o „teologii ludu” Bergoglia. Nowy papież wie dobrze, że na świecie panuje i jest wszechobecna neoliberalna filozofia rynkowa, której jedynym celem jest zysk. Ta sytuacja prowadzi do tego, że bogaci coraz bardziej się bogacą, biedni biednieją, tworząc wielką masą spychaną na margines. Mamy do czynienia też z nowym fenomenem – znikanie klasy średniej. To dzieje się już nie tylko w trzecim świecie, ale także w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Papież to wszystko dostrzega, mówiąc o „nowych formach niewolnictwa”. Bergoglio mówi nie tylko o niewolnictwie seksualnym jakim jest przymusowa prostytucja czy o pracy niewolniczej imigrantów – odnosi się także do osób pracujących na umowy śmieciowe, których rzesza wciąż rośnie. Miliony młodych ludzi w Europie żyje dziś w sytuacji, która nie pozwala im nawet na założenie rodziny. Bergoglio z tego powodu jest oskarżany o to, że jest marksistą. On odpowiada: „Nie jestem marksistą i nigdy nim nie byłem. Głoszę tylko Ewangelię”.

– Użył Pan określenia: „ma się nadzieję, że ten papież szybko przeminie”. Czy te wilki, wśród których Bergoglio głosi swoje kazania są tak groźne i naprawdę czyhają na jego życie?

– Rzymianie wierzą bardzo we własne przeczucia i są bardzo szczególni – przede wszystkim od wieków są antyklerykalni, ale kochają papieży. Są też bardzo podejrzliwi. Już następnego dnia po wyborze Bergoglia na papieża spotkałem blisko dziesięć osób, które mi powiedziały: „Miejmy nadzieję, że przetrwa i nie skończy jak Jan Paweł I”. Od samego początku wszyscy czuli, że ten papież niesie ze sobą powiew rewolucyjnej nowości, która musi natrafić na twardą opozycję. Ostrzeżenie prokuratora Reggio Calabrii – Nicola Gratteriego, które obiegło świat, nie jest bezpodstawne: „Kto do tej pory żerował na władzy i bogactwie pochodzącym bezpośrednio z Kościoła, jest nerwowy i zaniepokojony. Papież Bergoglio rozbiera ośrodki władzy ekonomicznej w Watykanie. Gdyby bossowie mafijni mogli mu podłożyć nogę, nie zawahaliby się”.

Coraz bardziej ewidentny jest jednak fakt, że w Watykanie duża grupa hierarchów liczy na to, że pontyfikat Bergoglia będzie trwał stosunkowo krótko – gdyż poda się on do dymisji jak Benedykt XVI, aby stało się obyczajem to, że papież w pewnym wieku odchodzi. W stanie całkowitej inercji chcą więc go przeczekać, licząc na to, że szybko przeminie i nie zdoła zrealizować tego wszystkiego, co zamierza.

marco politi

– Możemy być pewni, że Bergoglio rzeczywiście chce dokonać rewolucji? Czy może papież jezuita jest świetnym piarowcem, który chce poprawić notowania Kościoła?

– Bergoglio oczywiście jest świetnym piarowcem, bo zna się na przekazie, potrafi komunikować się ze wszystkimi. Moim zdaniem on jednak chce naprawdę dokonać rewolucji i właśnie temu poświęciłem moją książkę. Rewolucji rozumianej jako proces przemian. Niestety nie wiemy, jak ona się zakończy. Czy Franciszkowi – tak jak Rooseveltowi – uda się stworzyć „Nowy ład”, czy tak jak Gorbaczow zacznie swoją pieriestrojkę, która jednak nie potrwa długo. Tego dziś nie wiemy – pokaże to przyszłość.

Rozmawiała Agnieszka Zakrzewicz

Całość czytaj na:

http://wcieniusanpietro.blogspot.com/2014/05/132-franciszek-wsrod-wilkow-rozmowa-z.html

Czytaj również: