Jan Kulczyk żyje i ma się dobrze? Biznesmen zakpił z PiS-u?

fot. Wojtek Stein/Reporter/East News
Jan Kulczyk żyje i ma się dobrze? Biznesmen zakpił z PiS-u? 6 czerwca 2016 r. Edyta Sieczkowska, jedna z byłych współpracownic Jana Kulczyka, negocjatorka w jego interesach w Dubaju, podczas nadawanego na żywo w Polsacie programu „Państwo w Państwie” ogłosiła publicznie: „Mnie pan Kulczyk z Bali lub z piekła zastrasza…”.

6 czerwca 2016 r. Edyta Sieczkowska, jedna z byłych współpracownic Jana Kulczyka, negocjatorka w jego interesach w Dubaju, podczas nadawanego na żywo w Polsacie programu „Państwo w Państwie” powiedziała: „My tu wszyscy płaczemy nad zabitymi dziećmi, a ja błagam Polaków i media 7 lat o pomoc. Mnie pan Kulczyk z Bali lub z piekła zastrasza. My mamy telefony. Ja chcę żyć i moje dziecko. (…) Nikt nam w Polsce nie pomógł”.

Dokładną relację o kulisach robienia interesów przez Jana Kulczyka Edyta Sieczkowska zdała dziennikarzowi Michałowi Rachoniowi w czasie swojego protestu głodowego pod siedzibą Kulczyk Holding SA w Warszawie:

<https://youtu.be/lbQHwsTrdhw

W grudniu 2015 r. doradca prezydenta Andrzeja Dudy prof. Andrzej Zybertowicz, specjalista od tajnych służb, w radiowym wywiadzie również dał publiczny wyraz wyraz swojej niewiary w śmierć polskiego biznesmena. Rozmówca Rafała Ziemkiewicza w prowadzonej na antenie Radia Plus audycji „Plusy Dodatnie Plusy Ujemne” stwierdził:

Oligarcha Number One niedawno zmarł, albo raczej, być może żyje sobie gdzieś na Bali pod innym nazwiskiem…

18 maja 2016 r. wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin w rozmowie z dziennikarzem TVP1 informację o śmierci Jana Kulczyka nazwał „oficjalną”:

Nie żyje, przynajmniej taka jest wersja oficjalna, Jan Kulczyk. Przyszłość pokaże, czy w tej sprawie nie ma jeszcze jakiegoś drugiego dna.

Dopytywany przez dziennikarza, aby wyjaśnił, co ma na myśli, wicepremier kontynuował:

Nie mam żadnej wiedzy na ten temat jako minister, ale jako obywatel zadaję sobie pytanie, jak to się dzieje, że najbogatszy Polak jedzie na operację serca w zwykłym miejskim szpitalu w Wiedniu, a nie w jakiejś bardzo ekskluzywnej klinice, gdzie byłby otoczony wyjątkowo dobrą opieką. Ale zostawmy ten temat, jest jeszcze dużo zagadek do wyjaśnienia, wielu na pewno nie uda się wyjaśnić.

Portal Polska Bez Cenzury utrzymuje, że oficerowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego potwierdzili jego dziennikarzom, iż są w posiadaniu dwóch notatek z rozmów z informatorami, którzy wskazują, że Jan Kulczyk sfingował własną śmierć i żyje.

Wbrew twierdzeniom naszych polityków mają to być kraje bliższe Europie niż Bali. W jednej notatce informator, jako miejsce przebywania doktora wskazuje Cypr. Cała sprawa jest bardzo zagmatwana, a rodzina organizując błyskawiczny i pełen tajemnic pogrzeb, bynajmniej nie sprzyjała przecięciu spekulacji

–  konkluduje portal.

Publicysta tygodnika „W Sieci” Marek Król sprawę pooperacyjnych komplikacji zdrowotnych Jana Kulczyka komentuje w sposób dość jednoznaczny:

To zaskakujące, ponieważ nawet po drobnych zabiegach stosuje się pewne środki, które zapobiegają zakrzepom, i wielu lekarzy, z którymi rozmawiałem, dziwiło się, jak to mogli austriaccy lekarze w tak wyśmienitej klinice, na oddziale vipowskim, zapomnieć o podaniu tych środków i dopuścić do zakrzepu tętnicy płucnej. Teraz są kolejne jakieś domniemania, natomiast powiem tak: jakbym miał wybierać, na miejscu Jana Kulczyka, to wybrałbym taki termin śmierci, bo lepszego momentu nie można było znaleźć.

Materiał Telewizji Republika o tajemnicy śmierci Jana Kulczyka:

<https://youtu.be/y6W7kVrJWOQ?t=2m55s

Redaktor Stanisław Janecki na łamach portalu wPolityce.pl, zwracając się do przedstawicieli polskiego wywiadu i kontrwywiadu, już w dniu ogłoszenia informacji o śmierci Jana Kulczyka pisał:

Czy z całą pewnością można wykluczyć jakieś celowe działanie kogokolwiek? (…) Przyjmuję do wiadomości oficjalną wersję, ale lepiej dmuchać na zimne, niż coś zaniedbać czy bezradnie stanąć przed faktami dokonanymi.

Blogerka Irena Szafrańska napisała na Twitterze:

Miliarderzy nie umierają śmiercią naturalną wskutek przebytych operacji.

Dziennikarz śledczy Cezary Gmyz na Twitterze:

Powikłania po operacjach się zdarzają. Zwłaszcza po operacjach służb specjalnych.

Piotr Bocian, grabarz z cmentarza na poznańskiej Nowinie (2016):

Rok temu mieliśmy na naszym cmentarzu pogrzeb Jana Kulczyka, najbogatszego Polaka. Cmentarz był zamknięty, mnóstwo ważnych osób, borowcy. Pochówkiem zajmowała się zewnętrzna firma, ale jak ochroniarze Kulczyka nieśli ciało z kaplicy do grobu, to pomogliśmy im nałożyć trumnę na ramiona. To było naprawdę duże wydarzenie.

Wojciech Sumliński, dziennikarz śledczy, nie ma wątpliwości, że Jan Kulczyk żyje, ale na swoje przeświadczenie, które nabył po licznych rozmowach z ludźmi służb, nie ma na razie żadnych dowodów:

Ilekroć pytałem ludzi służb o doktora Jana, czyli Jana Kulczyka, to nikt z tych ludzi nie wierzy w to, że on nie żyje. Natomiast jak pytam o coś więcej, o coś, co byłoby punktem zaczepienia, to albo są informacje wymijające, albo niepewne, albo na zasadzie…, że trudno to nawet nazwać jakimś końcem końca nitki, czyli taka zabawa na zasadzie gonimy króliczka, ale go nie łapiemy. Nikt w to nie wierzy z ludzi służb, takich jak Tomek Budzyński czy inni, z którymi rozmawiam, każdy na pytanie o śmierć Kulczyka tylko się uśmiecha i odpowiada w takim duchu, że [Jan Kulczyk] żyje, że żyje, że nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Ale nie mówiłem nawet o dowodach, lecz choćby przesłankach, takich troszkę twardszych, to już tego nie zdobyłem. Więc na pewno byłaby to ciekawa historia: jeżeli ci wszyscy rozmówcy mają rację, mają słuszność, to to by dopiero była niesamowita historia – pokazanie tego całego mechanizmu, jaki się zdarzył wokół tego, co wykreowano na śmierć Kulczyka, to by dopiero było coś! Natomiast musi być przynajmniej jakiś koniec nitki w ręku. Ja takiego końca na dzisiaj nie mam, ale to nie znaczy, że nie będę miał. Czasami tak jest, że gdzieś człowiek szuka, gdzieś się rozgląda, gdzieś rozmawia – i nagle coś wejdzie w ręce, co stanie się tym końcem nitki. Na pewno chcielibyśmy z Tomkiem się tym zająć, bo pokazanie od początku do końca, od wykreowania tego człowieka na tego, kim był, czyli wizjonera polskiego biznesu (chociaż wiemy tak naprawdę, co robił, że był wtyką służb specjalnych, dzięki którym dorobił się majątku, potem się tym dzielił, począwszy od operacji Warta i Bank Śląski, Zielone Bingo, gdzie kupił te akcje za bezcen, a one błyskawicznie poszybowały w górę; dopuszczono tylko takich jak on do kupna akcji Warty i Banku Śląskiego i w ten sposób zarobił pierwsze dziesiątki milionów dolarów, takie naprawdę duże pieniądze; a później takich operacji było mnóstwo przy udziale Czempińskich i innych, choćby prywatyzacja Telekomunikacji Polskiej), pokazanie tego wszystkiego od początku do końca, pokazanie tego świata, w którym uczestniczył, i pokazanie wreszcie tej puenty z tą wykreowaną śmiercią, to byłoby coś! Natomiast nie mam w tej chwili niczego, co nazwałbym dowodem na to, że doktor Jan żyje.

<https://youtu.be/KT4P2Df9W3s

Marcin Rola, dziennikarz telewizji wRealu24:

Wracam do towarzysza Kulczyka. Zmarło mu się parę lat temu, pamiętacie o tym, tam w Poznaniu wielki pogrzeb i tak dalej… Jechała limuzynka, oczywiście nikt ciała nie pokazał, ale… Gdzie on tam był? W Wiedniu robił jakąś tam…, jakiś zabieg był, coś tam…, taka jakaś prowizorka.

Się zmarło.

Kto w to wierzy?

Jełop. Jełop.

W mojej opinii – wiecie, nie jestem jakimś super zwolennikiem teorii spiskowych, ale istnieje coś takiego jak teoria spiskowa dziejów – tacy ludzie jak Kulczyk nie umierają ot tak. Nie, nie umierają ot tak. Człowiek, którego stać na to, żeby sobie kupić wyspę na Karaibach, albo i lepiej: tam zamieszkać; zrobić sobie operację plastyczną, cokolwiek, jak się robi w Stanach ze świadkami koronnymi (prawdziwymi świadkami koronnymi – nie to, co u nas, w tym naszym grajdole), nie umiera ot tak.

Nigdy nie wierzyłem w to, że Jan Kulczyk zmarł i szczerze, jestem święcie przekonany, że żyje i ma się świetnie. Po prostu został „ewakuowany”, ponieważ najprawdopodobniej… Zobaczcie, Polacy muszą się wszystkiego domyślać… […].

Nie wierzę w to, że ten człowiek nie żyje. Jestem święcie przekonany, że ten człowiek żyje.

<https://youtu.be/Hi_OoctanAE?t=9m46s

Śmierć Jana Kulczyka od początku budzi wiele kontrowersji. Jan Kulczyk żyje i ma się dobrze? Biznesmen zakpił z PiS-u? Pisowski rząd oraz służby doskonale zdają się o tym wiedzieć, ale nie mogą nic zrobić, gdyż Jan Kulczyk jest chroniony przez jeszcze inne „służby”?

Oliwa sprawiedliwa…

TAW

Reklama

Cezary Gmyz jest w posiadaniu teczki ze zbioru zastrzeżonego IPN ważnego polskiego tajnego agenta w Watykanie!

Kolejny agent w Watykanie. To jedyna na razie kompletna dokumentacja watykańskiego agenta, łącznie z rachunkami z rzymskich knajp. (…) Lubię ten moment, kiedy jako pierwszy dostaję teczkę, która właśnie wyszła ze zbioru zastrzeżonego. Ta to prawdziwy rarytas i biały kruk.

Cezary „Trotyl” Gmyz

źródło: https://twitter.com/cezarygmyz/status/780439494969454592

Platforma Obywatelska – platforma mafijna, czyli 8 lat bezkarnego dojenia Polski

kwiatkowski_kulczyk

Wczoraj w TV Republika w programie „Zadanie specjalne” dziennikarze śledczy Anita Gargas i Cezary Gmyz ujawniali taśmy z podsłuchanych w Pałacyku Sobańskich (siedziba Polskiej Rady Biznesu) rozmów między już dzisiaj nieżyjącym biznesmenem Janem Kulczykiem, a ówczesnym ministrem Spraw Zagranicznych Radosławem Sikorskim, prezesem Najwyższej Izby Kontroli Krzysztofem Kwiatkowskim i związanym z ministrem infrastruktury Sławomirem Nowakiem biznesmenem Piotrem Wawrzynowiczem.

Rozmowy są bardzo obszerne, dziennikarze wybrali z nich tylko wątki związane z prywatyzacją spółki Ciech S.A., do której przekonywał Jan Kulczyk, posługując się różnymi metodami „nacisku” na ministrów rządu Tuska i prominentnych polityków Platformy.

Wynika z nich, że czołowi politycy Platformy byli dosłownie „na zawołanie” najbogatszego Polaka, przynosili poufne informacje na temat procesu prywatyzacji tej spółki Skarbu Państwa, do tego stopnia szczegółowe, że jego ludzie mogli rozmawiać z innymi potencjalnymi nabywcami tej firmy, aby nie przeszkadzały w jej przejęciu.

2. Przypomnijmy tylko, że pospieszna prywatyzacja CIECH S.A., na którą zdecydował się minister skarbu w połowie 2014 roku – jak wiemy z tzw. taśm prawdy – odbyła się na skutek mocnych nacisków przedstawicieli przyszłego inwestora na różnych polityków z rządu Platformy i PSL-u.

Tuż przed wybuchem wspomnianej afery taśmowej na początku czerwca 2014 roku resort skarbu wyraził dosyć nagle zgodę na odsprzedanie będącego w jego posiadaniu pakietu kontrolnego akcji CIECH S.A. (około 38%) po cenie 32,13 zł za jedną akcję na rzecz jednej ze spółek Holdingu Jana Kulczyka, KI Chemistry (sumarycznie Skarb Państwa uzyskał z tej transakcji 619 mln zł od inwestora i 22,5 mln zł wcześniej wypłaconej dywidendy).

Transakcja odbyła się w wyniku ogłoszonego przez tę spółkę w marcu 2014 roku wezwania do sprzedaży blisko 34,8 mln akcji CIECH S.A. (66% wszystkich akcji) po 29,5 zł za jedną akcję.

Przedstawiciele resortu skarbu wielokrotnie publicznie twierdzili, że oferowana cena jest za niska i już przed finalizacją transakcji inwestor zdecydował się podwyższyć cenę o 2,5 zł za akcję, i zakup doszedł do skutku.

3. Przypomnijmy także, że po ujawnieniu w połowie marca 2015 roku przez szefa CBA, że przekazał Prokuraturze Okręgowej w Warszawie kolejne 11 nagrań z podsłuchanymi rozmowami polityków i biznesmenów, a także w związku z opublikowaniem przez TV Republika w połowie lutego tego roku treści meldunków operacyjnych składanych przez osobowe źródła informacji agentom tego Biura, do akcji wkroczyła Prokuratura Apelacyjna w Warszawie.

Zażądała ona od Prokuratury Okręgowej materiałów dotyczących prywatyzacji CIECH S.A. na rzecz firmy Jana Kulczyka, w tym w szczególności treści rozmowy pomiędzy wiceministrem Skarbu Państwa Rafałem Baniakiem a lobbystą i przyjacielem wielu prominentnych polityków Platformy, Piotrem Wawrzynowiczem.

Z materiałów CBA ponoć wynika, że to symboliczne podniesienie ceny zakupu akcji przez inwestora było przeprowadzone po to, aby „zamydlić oczy” przyszłym kontrolerom tej transakcji i przy okazji opinii publicznej, a przedstawiciele resortu skarbu za swoją uległość wobec inwestora zostali sowicie „wynagrodzeni pod stołem”.

Zdaniem ekspertów Skarb Państwa stracił na tej transakcji przynajmniej kilkaset milionów złotych, co bardzo dobitnie potwierdzają ogłoszone w połowie tego roku wyniki finansowe CIECH S.A. za 2014 rok (zysk netto wzrósł aż o 320%).

4. Donald Tusk po wybuchu afery podsłuchowej i opublikowaniu części nagrań z udziałem prominentnych polityków Platformy sugerował nawet, że za aferą stoją służby zza naszej wschodniej granicy (podczas sejmowego wystąpienia w czerwcu 2014 roku mówił o scenariuszu pisanym cyrylicą), twierdził, że minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz wyjaśni te wątki do jesieni 2014 roku, później ewakuował się do Brukseli i zostawił ten cały „pasztet” swojej następczyni.

Ta przy rekonstrukcji rządu pozbyła się większości ministrów podsłuchanych w restauracji „Sowa i Przyjaciele” i Pałacyku Sobańskich, ale co jakiś czas ukazują się kolejne nagrania, a w nich nowe wątki dobitnie pokazujące, że politycy Platformy traktowali Polskę jak prywatny folwark.

Skoro wyjaśnienie tej afery trwa już ponad rok i do tej pory tylko niektórzy działacze Platformy ponieśli konsekwencje – i to zaledwie polityczne – to trudno się dziwić, że nowe taśmy dopadły na finiszu kampanii wyborczej premier Kopacz i kierowaną przez nią partię.

Zdaje się, że tej partii trudno będzie uzyskać w tych wyborach nawet 20% poparcie.

Dr Zbigniew Kuźmiuk
kuzmiuk.blog.onet.pl

*Zbigniew Kuźmiuk – doktor nauk ekonomicznych, poseł na sejm RP obecnej kadencji, poseł do PE w latach 2004-2009, wcześniej marszałek województwa mazowieckiego, radny województwa mazowieckiego, minister-szef Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, wojewoda radomski, pracownik naukowy Politechniki Radomskiej.

Krótka rozprawa między trzema osobami: Panem, Wójtem a Plebanem, czyli mały poradnik, jak zdalnie załatwia się dziennikarza w III RP

sowa hajdarowicz

Księdzu Kazimierzowi Sowie nie przypadł do gustu artykuł na jego temat opublikowany w „Rzeczpospolitej”. Postanowił więc poskarżyć się na autora właścicielowi gazety – Grzegorzowi Hajdarowiczowi. Ten natomiast odpisał, iż ma nadzieję, że dziennikarz „jak najszybciej sam zmieni pracę i wyniesie się z jego spółki”. Wszystko otwartym tekstem i bez zażenowania na facebookowym profilu księdza Sowy…

Duchownego rozsierdził tekst Tomasza Krzyżaka zatytułowany „Ksiądz Sowa i przyjaciele”. Autor napisał tam m.in., że Sowa – nazywany ojcem Rydzykiem dla lemingów – „działa na pograniczu Kościoła i Platformy Obywatelskiej, 
i nie ukrywa, że z wieloma politykami tej partii utrzymuje przyjazne stosunki, udziela im ślubów i chrzci dzieci. Pojawiają się np. takie nazwiska: Aleksander Grad, Paweł Graś, Tomasz Arabski czy Sławomir Nowak.

Czytaj dalej „Krótka rozprawa między trzema osobami: Panem, Wójtem a Plebanem, czyli mały poradnik, jak zdalnie załatwia się dziennikarza w III RP”