Watykańscy liberałowie w impasie – i tym razem nie udało im się zrobić formalnego wyłomu w twardej doktrynie Kościoła katolickiego

watykan

Watykańscy liberałowie w impasie – i tym razem nie udało im się zrobić formalnego wyłomu w twardej, wielowiekowej doktrynie Kościoła katolickiego. Z kolei frustrujący konserwatystów wpis w Relatio finale, czyli dokumencie końcowym Synodu o Rodzinie, jednak się pojawił. Mowa o kontrowersyjnym rozdziale trzecim, dającym duszpasterzom pewne pole interpretacyjne przy decydowaniu o formach dopuszczania rozwodników żyjących w nowych związkach do udziału w życiu Kościoła.

Dokument końcowy XIV Zgromadzenia Zwyczajnego Synodu Biskupów zatwierdzili 24 października 2015 r. ojcowie synodalni. Podobnie jak w przypadku dokumentu na zakończenie ubiegłorocznego zgromadzenia nadzwyczajnego, również tym razem głosowano oddzielnie nad każdym z 94 punktów Relacji.

W procedurze wzięło udział 265 ojców synodalnych, a wymagana do zatwierdzenia poszczególnych punktów większość 2/3 wynosiła 177 głosów. Wszystkie punkty przyjęto wyraźną większością głosów, choć ani razu nie było jednomyślności. Ten obszerny dokument składa się ze Wstępu, trzech części, podzielonych łącznie na 12 rozdziałów (a te na jeszcze mniejsze punkty) i Zakończenia, po którym następuje Modlitwa do Świętej Rodziny. Włoski tekst dokumentu końcowego Synodu o Rodzinie, zamieszczony na stronie watykańskiego Biura Prasowego, został uzupełniony danymi liczbowymi o wynikach głosowania nad każdym punktem: ile głosów było „za”, ile „przeciw”, bez podawania liczby tych, którzy wstrzymali się od głosowania.

Okazuje się, że najwięcej sprzeciwów wywołały punkty 84-86, współtworzące rozdział 3. „Duszpasterskie towarzyszenie rodzinie” trzeciej części dokumentu (Misja rodziny). Punkt 85. przyjęto tylko jednym głosem ponad wymaganą większość – 178 przy 80 głosach przeciwnych, za punktem 84 głosowało 187 ojców, przeciw było 72, a punkt 86. przyjęto 190 głosami „za” przy 64 „przeciw”. Komentując to dyrektor Biura Prasowego ks. Federico Lombardi powiedział:

Są to punkty dotyczące sytuacji trudnych, jak duszpasterskie podejście do rodzin zranionych lub żyjących w sytuacjach nieuregulowanych z kanonicznego punktu widzenia i dyscypliny kościelnej. Chodzi zwłaszcza o pary żyjące w związkach partnerskich, cywilnych, o rozwiedzionych, którzy ponownie zawarli związki małżeńskie oraz o sposób duszpasterskiego podejścia do tych sytuacji. Zawsze jednak osiągano wymaganą większość dwóch trzecich głosów.

Dokument określa rodzinę jako światło w ciemności, zaznaczając jednocześnie, iż przeżywa ona obecnie wiele trudności, ale też ma w sobie ogromne zdolności i potencjał do stawiania im czoła i reagowania na nie. Cały tekst odznacza się wielkim optymizmem i pozytywnym nastawieniem do wszystkich omawianych zagadnień, unikając języka potępień i ostrej krytyki, i to nawet wtedy, gdy chodzi o tematy i problemy, niezgodne z nauczaniem Kościoła katolickiego.

W paragrafie 85. dokumentu końcowego  przypomniano, że polski papież stworzył pewne kryterium do oceny trudnych duszpastersko sytuacji. Przywołane zostały słowa Jana Pawła II z jego adhortacji apostolskiej „Familiaris consortio” z 1981 roku:
„Niech wiedzą duszpasterze, że dla miłości prawdy mają obowiązek właściwego rozeznania sytuacji. Zachodzi bowiem różnica pomiędzy tymi, którzy szczerze usiłowali ocalić pierwsze małżeństwo i zostali całkiem niesprawiedliwie porzuceni, a tymi, którzy z własnej, ciężkiej winy zniszczyli ważne kanonicznie małżeństwo”. […] Są wreszcie tacy, którzy zawarli nowy związek ze względu na wychowanie dzieci, często w sumieniu subiektywnie pewni, że poprzednie małżeństwo, zniszczone w sposób nieodwracalny, nigdy nie było ważne”.

W podsumowaniu obrad podkreślono:

„Zatem zadaniem kapłanów jest towarzyszenie osobom, których to dotyczy, na drodze rozeznania zgodnie z nauczaniem Kościoła i wskazówkami biskupa. W tym procesie przydatne będzie zrobienie rachunku sumienia poprzez moment refleksji i skruchy”. […] Rozwiedzeni w nowych związkach powinni zadać sobie pytanie, jak postępowali wobec swoich dzieci, kiedy związek małżeński wszedł w fazę kryzysu; czy były próby pojednania; jaka jest sytuacja porzuconego partnera; jakie konsekwencje ma nowy związek dla reszty rodziny i wspólnoty wiernych; jaki przykład daje on młodym ludziom, przygotowującym się do małżeństwa”.

W dokumencie końcowym jest też mowa o tym, że „szczera refleksja może umocnić ufność w miłosierdzie Boże, którego nie odmawia się nikomu”. Przytoczono także stwierdzenie z Katechizmu Kościoła Katolickiego o tym, że w niektórych okolicznościach „poczytalność i odpowiedzialność za działanie mogą zostać zmniejszone, a nawet zniesione” z powodu różnych uwarunkowań. Przyznano, że „w określonych okolicznościach osoby mają wielkie trudności działania w odmienny sposób”.

„Dlatego też, mimo utrzymania normy ogólnej, konieczne jest uznanie, że odpowiedzialność wobec określonych działań czy decyzji nie jest taka sama we wszystkich przypadkach. Rozeznanie duszpasterskie, także biorąc pod uwagę sumienie uczciwie ukształtowane przez osoby, musi wziąć na siebie te sytuacje. Również konsekwencje czynów dokonanych nie są koniecznie jednakowe we wszystkich przypadkach”

– konstatuje się w najbardziej kontrowersyjnym punkcie na temat rozwodników.

W odniesieniu do związków homoseksualnych stwierdza się w relacji końcowej synodu, że związki takie nie mają żadnych podstaw do analogii, „nawet odległych”, do małżeństwa i rodziny.

To powtórzenie z dokumentu zeszłorocznego synodu na temat rodziny.

„Synod uznaje za całkowicie niedopuszczalne, aby kościoły lokalne doznawały presji w tej materii, a organizacje międzynarodowe uzależniały pomoc finansową dla biednych krajów od przyjęcia przepisów, które wprowadzają »małżeństwo« między osobami tej samej płci”

– napisano w dokumencie. Położony został też nacisk na to, że

każda osoba, niezależnie od swej orientacji seksualnej, musi być „szanowana w swej godności i przyjmowana z respektem i troską o to, aby uniknięto wszelkich znaków niesprawiedliwej dyskryminacji”.

Synod zajął się też kwestią towarzyszenia rodzinom, w których znajdują się osoby homoseksualne.

Zamykając obrady, papież Franciszek z właściwą sobie dezynwolturą nie omieszkał dać dosadnego prztyczka konserwatywnej frakcji synodalnej:

„Pierwszym obowiązkiem Kościoła nie jest wydawanie wyroków i rzucanie klątw, ale głoszenie miłosierdzia Bożego, wezwanie do nawrócenia, prowadzenie do zbawienia. […] Synod pozwolił nam lepiej zrozumieć, że prawdziwymi obrońcami doktryny nie są ci, którzy bronią litery prawa, ale ducha, nie idee, ale człowieka, nie formuły, ale bezinteresowną miłość Boga i jego przebaczenie”.

Franciszek wyraził przekonanie, że na obradach nie popadnięto w relatywizm ani w „demonizowanie innych”. – Usiłowaliśmy w pełni i odważnie przyjąć dobroć i miłosierdzie Boga, które przekracza nasze ludzkie kalkulacje i nie pragnie niczego innego niż tego, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni – zapewnił. Przyznał też, że nie znaleziono wyczerpujących rozwiązań dla wszystkich trudności i wątpliwości, które są wyzwaniem i zagrożeniem dla rodziny.

Synod – oświadczył papież z naciskiem – zachęcił wszystkich do zrozumienia „wagi instytucji rodziny i małżeństwa między mężczyzną i kobietą, zbudowanego na jedności i nierozerwalności, oraz do docenienia jej jako fundamentu społeczeństwa i życia ludzkiego”.

– Ewangelia pozostaje dla Kościoła żywym źródłem wiecznej nowości, przeciw każdemu, kto chce ją „zdoktrynizować”, przekształcając w martwe kamienie do rzucania w innych – mówił Franciszek. Zauważył, że obnażono postawy „zamkniętych serc” tych, którzy często ukrywają się za nauczaniem Kościoła i osądzają „niekiedy z poczuciem wyższości i w powierzchowny sposób trudne przypadki i zranione rodziny”.

– Kościół – dodał Franciszek – jest Kościołem ubogich w duchu i grzeszników poszukujących przebaczenia, a nie tylko sprawiedliwych i świętych.

Papież zauważył, odnosząc się do polemik wokół synodu, że podjęto na obradach próby „przezwyciężenia konspiracyjnej hermeneutyki”.

Wbrew oczekiwaniom wielu Synod nie okazał się więc przełomowy, a ostatnia w dziejach Kościoła katolickiego formalna schizma po raz kolejny zostaje przesunięta w czasie.

za: KAI, wp.pl, onet.pl, wpolityce.pl, pch24.pl

Reklama