„Eugenika. W imię postępu” – szokujący film Grzegorza Brauna o źródłach cywilizacji śmierci

Film dokumentalny „Eugenika. W imię postępu” przedstawia narodziny eugeniki w Stanach Zjednoczonych oraz jej wpływ na „elity” intelektualne i polityczne Zachodu w 20. wieku, między innymi na Adolfa Hitlera. Eugenika jest stworzoną w 19. wieku pseudonauką o „doskonaleniu” rasy ludzkiej. Według eugeników rozmnażać się mogą tylko jednostki zdrowe i twórcze, a prokreacja ludzi chorych, niepełnosprawnych i „niewartościowych” rasowo lub społecznie (prostytutek, ubogich, żebraków) powinna być zabroniona.

Film poprzez świetny montaż, zdjęcia archiwalne i wypowiedzi ekspertów w doskonały sposób ukazuje, jak „elity” Zachodu zbudowały intelektualne fundamenty masowej zagłady, ukazuje historie, twórców i ideowe założenia eugeniki.

Dokument dotkliwie unaocznia, że dzisiejsza genetyka, aborcje, eutanazje biorą swe początki od tej niesławnej nauki.

„Eugenika. W imię postępu” to wstrząsający i demaskatorski film, otwierający oczy na prawdę o współczesnych teoriach i ruchach propagujących aborcję, eutanazję czy in vitro. Szokująca prawda o tym, gdzie należy szukać źródeł rozkwitu cywilizacji śmierci w 20. i 21. wieku oraz co jest kamieniem węgielnym

„postępowych” ideologii lansujących eliminację słabszych.

Twórcy odsłaniają przed widzem, do czego prowadzą koszmarne praktyki i „zabawy” w Boga oraz jakich ideowych ojców mają wyznawcy „prawa wyboru”, „prawa do godnej śmierci” czy podobno opowiadający się „za życiem” zwolennicy in vitro?

Eugenika zakładała, że dzieci dziedziczą po rodzicach talenty i wady. Sterylizowano więc dzieci, by nie przekazały wnukom wad dziadków lub rodziców. Eugenicy sterylizacją nie chcieli dopuścić do dziedziczenia kalectwa. Pretekstem miało być niedopuszczenie do dziedziczenia ślepoty.

Po tym filmie już nikt nie będzie mógł powiedzieć, że nie wiedział…

Seans obowiązkowy.

eugenika-grzegorz-braun

reżyseria: Grzegorz Braun

scenariusz: Grzegorz Braun

gatunek: film dokumentalny

produkcja: Polska

premiera: 14 maja 2011 (świat)

czas trwania: 57 min.

Dr n. med. Jacek Norkowski OP: Śmierć mózgowa została wymyślona po to, żeby można było pobierać organy. Śmierć mózgowa to rodzaj głębokiej śpiączki połączonej z brakiem odruchów. W przypadku Kamila Wolańskiego z Wrocławia szpital nie uruchomił wszystkich procedur ratowania jego życia

Komitet Harwardzki, który zebrał się w 1968 roku, stwierdził: Naszym zadaniem jest uznanie nieodwracalnej śpiączki za kryterium śmierci człowieka. Wydano dekret bez poparcia jakimkolwiek dowodem, że tak może być, ponieważ śpiączka jest objawem organizmu żywego

– powiedział o. dr n. med. Jacek Norkowski OP na antenie Polsat News. Jak podkreślił,

„śmierć mózgowa została wymyślona po to, żeby można było pobierać organy”.

Ojciec Norkowski, z wykształcenia lekarz, zwracał uwagę, że z tej choroby można zostać wyleczonym.

„Śmierć mózgowa to rodzaj głębokiej śpiączki połączonej z brakiem odruchów, w tym zdolności oddychania”

– wyjaśniał, wskazując, że pierwszy przeszczep serca w 1967 roku został przeprowadzony w RPA przez lekarza, który chciał w ten sposób uniknąć odpowiedzialności karnej, która spotkałaby go w Stanach Zjednoczonych. Jego koledzy z USA postanowili mu pomóc w rozszerzeniu działalności i wprowadzili nowe kryterium śmierci.

Przypomniał też przypadek Agnieszki Terleckiej, obecnie studentki, która wiele lat temu została uratowana ze śmierci pnia mózgu przez neurologa, prof. Jana Talara. Zapytany przez Jarosława Jakimowicza o to, co by powiedział dzieciom, które zostały uratowane dzięki dawcom organów, odparł:

Które życie jest cenniejsze?

I dodał:

Jest tu oczywisty konflikt interesów. Nie wolno nam poświęcać życia jednego pacjenta dla ratowania życia drugiego pacjenta. To jest utylitarne podejście. Kościół katolicki takiego nie uznaje. Bronimy każdego życia do naturalnej śmierci.

Na pytanie o stanowisko Jana Pawła II, który w encyklice Evangelium Vitae pisał, że dzięki transplantacjom będzie mogło przeżyć więcej ludzi, o. Norkowski przypomniał o zmianie tego stanowiska przez papieża:

W 2005 roku, na dwa miesiące przed śmiercią – o czym uporczywie się w Polsce milczy – poprosił o zbadanie zagadnienia jeszcze raz od początku. Był kongres w Papieskiej Akademii „Pro Vita”, w którym większość zebranych lekarzy wypowiedziała się przeciwko śmierci mózgowej.

Jak przypomniał, w 2006 roku i później wypowiadał się na ten temat także Benedykt XVI.

Nigdy nie nazwał śmierci mózgowej śmiercią człowieka. Nastąpiła zmiana pozycji Kościoła w tej kwestii

— podkreślił o. Norkowski, wskazując że wciąż trwa zmowa milczenia na ten temat.

Mówi się, że to jest osoba zmarła, tak jak mówiono o Agnieszce Terleckiej i innych. Te kryteria są niemiarodajne. Znam opinie wielu lekarzy. To jest czołówka neurologów i neurochirurgów świata, którzy akurat są po stronie tych, których chcą leczyć z chorych urazem mózgu, których możemy efektywnie leczyć

— zaznaczył dominikanin.

W polemice z Jakimowiczem, który twierdził że w katolickim kraju jest za mało transplantacji, ponieważ Kościół to blokuje, odpowiedział:

W New Yersey i w Japonii nie można nikomu narzucać definicji śmierci. I nie są to kraje katolickie.

Odnosząc się do kwestii 17-letniego Kamila Wolańskiego, postawionej przez prowadzącą tak, że skoro umarł, to lekarze mieli rację, odparł:

Nie, bo gdyby Kamil Wolański był Schumacherem, to zastosowano by mu tak jak Schumacherowi: kraniotomię i hipotermię, monitorowano by ciśnienie śródczaszkowe, wszczepiono by czujnik ciśnienia śródczaszkowego. Niewczepienie tego czujnika jest karygodnym błędem niezgodnym z procedurami, które w Polsce obowiązują już od 2003 roku!

— powiedział o. Norkowski i dodał:

Każdego należy tak ratować, jakby był Schumacherem, bo nie jest ważniejsze życie Schumachera od życia 17-letniego chłopca.

Zdaniem o. Norkowskiego w sprawie 17-letniego Kamila nie zrobiono wszystkiego, co należało, by uratować jego życie.

Dominikanin wskazał też, że wysokie statystyki transplantacji na Zachodzie to mit, bo np. w USA aż 85% nerek pobiera się na zasadzie przeszczepów rodzinnych.

Lekarze postępują według procedur, a te [wszystkie procedury ratowania życia – przyp. TAW] w Polsce nie zostały wdrożone

— mówił duchowny, wskazując na wadliwość systemu, który nie traktuje wszystkich chorych równo.

Wyjaśniając, na czym polega leczenie przypadków śmierci pnia mózgu, mówił:

Problemem u tych chorych jest rozwijający się obrzęk mózgu. Trzeba zrobić wszystko, monitorując ciśnienie śródczaszkowe, żeby ono nie wzrosło do takiego poziomu, że ustanie przepływ krwi przez mózg albo będzie zbyt niski, aby chory mógł bez szwanku z tego wyjść. Dlatego stosuje się kraniotomię czyli usunięcie części pokrywy czaszki, żeby mógł się uwypuklić mózg. Prof. Jan Talar robił to sam 30 lat temu jako chirurg powiatowy.

O. Norkowski podkreślił, że prawidłowe leczenie tzw. śmierci pnia mózgu osiąga 65-procentową wyleczalność! Powoływał się przy tym na statystyki światowe, podkreślając że medycyna jest jedna na całym świecie i Polakom należą się takie same standardy ratowania życia.

źródło: https://wpolityce.pl/m/spoleczenstwo/205335-o-norkowski-smierc-mozgowa-to-rodzaj-glebokiej-spiaczki-polaczonej-z-brakiem-odruchow-kosciol-nie-nazywa-tej-choroby-smiercia

Czytaj również: