Śniadanie biegającego pisarza

fot. fb.com/JoannaBatorProfil
Dzień dobry! To moje codzienne śniadanie biegaczki/pisarki, dzieło chłopaka kulturoznawcy. Owsianko-jaglanka z kurkumą, owocami z ogrodu i posypką orzechową.

Ten post, choć do niedawna by mi do głowy nie przyszło, że opublikuję zdjęcie swojego śniadania, jest dla Was, dziewuchy pytające: „czy pani w ogóle coś je?” lub „na jakiej pani jest diecie, że taka szczupła?”.

A wiec pani je – o 1/4 mniej, niż by chciała i jest od 25 lat wegetarianką walczącą (ze sobą), przekonaną, że mięso nie jest jej potrzebne, by pozostać zdrową i silną (fakt potwierdzony wynikami sportowymi i badaniami), ale czasem ulegającą pokusie. Choć w tym roku przez całe greckie wakacje udało mi się nie zeżreć ani kozy, ani jagnięcia!

Jak tam wasze śniadanka?

autor: Joanna Bator

źródło: https://www.facebook.com/JoannaBatorProfil/photos/a.210943226173034/422702578330430/?type=3&theater

Marek Rymuszko (1948-2019)

grafika: nieznanyswiat.pl
Trudno uwierzyć, że już Go z nami nie ma. Wydawało się, iż będzie tworzył „Nieznany Świat” wiecznie. Odszedł 22 lipca 2019 r. swoją ścieżką do Światła, przegrywając z ciężką chorobą.

Wspaniały, nietuzinkowy człowiek, dziennikarz, reportażysta, pisarz, badacz Nieznanego, twórca i redaktor naczelny miesięcznika „Nieznany Świat”, długoletni prezes Stowarzyszenia Krajowy Klub Reportażu, nasz szef, przyjaciel, mentor. Mistrz Wysokiego Słowa. Uczył patrzeć głębiej i czuć więcej. Pokazywał, że za kurtyną materii istnieje Świat Ducha.

Zostawił po sobie wielką pustkę, ból i smutek rozstania, ale zarazem wdzięczność, że stworzył dzieło, które wielu pomogło odnaleźć własną życiową drogę.

Pożegnamy Go podczas uroczystości żałobnej we wtorek 30 lipca 2019 r. o godz. 13.00 w Kościele pw. św. Karola Boromeusza na Starych Powązkach.

Podczas pogrzebu zamiast kwiatów prosimy o datki do skarbonki Przystani Ocalenie, tak bliskiej sercu Marka, którą „Nieznany Świat” wspiera od samego początku.

Anna Ostrzycka-Rymuszko

wraz z zespołem Wydawnictwa Nieznany Świat

http://www.nieznanyswiat.pl/nieznany-%C5%9Bwiat/2004-%C5%BCegnamy-marka-rymuszko


Dziękuję, Panie Marku ❤

Gdyby nie Pana Osoba i Pana praca, nie byłbym dziś tym, kim jestem, i nie znalazłbym się dziś tu, gdzie jestem, na swoim aktualnym etapie rozwoju. Stworzony przez Pana miesięcznik „Nieznany Świat” towarzyszył mi od początku swojego istnienia, od moich lat młodzieńczych, poszerzając horyzonty mojej (katolickiej wówczas, a więc skrajnie zredukowanej) percepcji; towarzyszył moim przyjaciołom, mojej rodzinie.

Teraz pracuje Pan na wyższym fraktalu przejawienia.

Dziękuję
TAW


https://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Rymuszko

Już wiadomo, skąd pochodzą Polacy… Jesteśmy potomkami potężnego ludu, twórców starożytnych cywilizacji – prof. Mariusz Kowalski

Nie jesteśmy „uboższymi krewnymi”, lecz nową cywilizacją, w twórczy sposób adaptującą dorobek cywilizacji łacińskiej. Nie musimy naśladować Francuzów, Niemców czy Włochów – jak wmawiają nam różni „oświeceni” doradcy. Najnowsze badania genetyczne w połączeniu z niedawnymi odkryciami archeologicznymi sprzyjają powstawaniu nowych koncepcji dotyczących dziejów cywilizacji. Niedawne odkrycia wykazały, iż Ariowie, którzy założyli cywilizacje indyjską i irańską oraz stali się symbolem przewagi cywilizacyjnej Europejczyków, nie tylko wywodzili się z ziem polskich (ze społeczności, która 3000-2500 lat przed narodzeniem Chrystusa wytworzyła kulturę amfor kulistych), ale również pod względem genetycznym najbliżsi byli dzisiejszym Polakom.

Niektórzy entuzjaści doszli nawet do wniosku, iż cywilizację indyjską i cywilizację w ogóle stworzyli Polacy. Oczywiście w czasach gdy nad Gangesem osiedlali się Ariowie (1200-1500 lat prz. Chr.) Polaków w sensie dosłownym jeszcze nie było.

Należałoby raczej przyjąć, iż część pra-Ariów (czy też pra-Słowian) pozostała na obszarze Polski i zbiegiem czasu uformowali oni naród Polski, podczas gdy inna ich cześć wyruszyła w daleką podróż na południowy-wschód, by na obszarze Indii i Persji stworzyć dwie wielkie cywilizacje. Wędrówka Ariów trwała setki lat.

Po drodze tworzyli oni różnego rodzaju struktury społeczno-polityczne sytuujące się w różnych części Wielkiego Stepu i terenów do niego przylegających, rozciągających się na przestrzeni tysięcy kilometrów od Karpat po Ałtaj, od syberyjskiej tajgi po Kaukaz, Pamir i Tybet.

Pozostałości ich kultury od dłuższego czasu odkrywają archeolodzy, lecz dopiero od niedawna uzmysłowili oni sobie, iż nawiązują one bardzo wyraźnie do późnoneolitycznej kultury amfor kulistych, rozwijającej się przede wszystkim w dorzeczu Wisły i Odry. Scytowie i Sarmaci, uważani za ludy irańskie (zbieżność nazw Iran – Airan nie jest przypadkowa) byli częścią ludu Ariów, która pozostała na Wielkim Stepie.

Nasze związki z Sarmatami, w które wierzyła szlachta Rzeczypospolitej, znajdują obecnie potwierdzenie w faktach. Tym bardziej iż wśród ludów sarmackich zamieszkujących Wielki Step wymieniani byli przez starożytnych kronikarzy m.in. Serbowie i Chorwaci, którzy nieco później, ale jeszcze przed pojawieniem się na Bałkanach (i nad Łabą) zamieszkiwali prawdopodobnie południe dzisiejszej Polski.

Wielki Step był w owym czasie swego rodzaju śródziemnym „oceanem”. Niezbyt przyjazny do trwałego zamieszkania, wykorzystywany jednak w celach transportowych. Stało się to szczególnie proste, gdy ludzie na Wielkim Stepie udomowili konie. W czasach gdy nie opanowano jeszcze umiejętności żeglugi oceanicznej, pozwoliło to na względnie szybkie przemieszczanie się po „suchym oceanie” (jak nazwał step Adam Mickiewicz), co umożliwiło naszym kuzynom dotarcie do subkontynentu indyjskiego. Można to porównać do późniejszej ekspansji Europejczyków, już za pośrednictwem prawdziwego oceanu, do Ameryki. W przypadku Ariów sama podróż z Europy do Indii trwała oczywiście znacznie dłużej.

Niemcy, czyli mieszanka

Najnowsze odkrycia podważają również poglądy wielu uczonych z końca XIX i początków XX wieku, głoszących, iż najbliższymi krewnymi Ariów były ludy germańskie. Genetyka i językoznawstwo są w tej kwestii jednomyślne: Germanowie powstali jedynie w wyniku oddziaływania pra-Ariów na mieszkańców północnej Europy, podczas gdy zamieszkujący środkowo-wschodnią Europę ludy słowiańskie (Polacy, Ukraińcy, Białorusini) są tych pra-Ariów bezpośrednimi potomkami.

Zupełnie nic wspólnego z Ariami nie mają natomiast pozostali Europejczycy (Francuzi, Włosi, Hiszpanie), w przeważającej części wywodzący się od spokrewnionych ze sobą ludów celtyckich i italskich oraz zasymilowanych przez nie ludów zachodniej Europy (m.in. Iberów). Rosjanie natomiast wykazują znaczną domieszkę ludów fińskich i turańskich.

Odyseja polskich pradziadów

Cechą genetyczną wyróżniającą pra-Ariów, obecną dziś zarówno w Europie Wschodniej, Azji Środkowej, jak i Indiach, jest haplogrupa y-dna R1a. Tymczasem cechą charakterystyczną mieszkańców Europy Zachodniej jest haplogrupa y-dna R1b. Obie haplogrupy y-dna (a więc dziedziczone w linii męskiej) wywodzą się co prawda od wspólnego przodka, jednak żył on 20-30 tys. lat temu. Część badaczy uważa również, że wyodrębnienie obu haplogrup nastąpiło na południu Syberii, gdzieś w okolicach Ałtaju. Oznacza to, że ich nosiciele odbyli najpierw wędrówkę w kierunku zachodnim, by wziąć udział w zasiedleniu Europy.

[…]

autor: prof. Mariusz Kowalski

Całość czytaj na:

https://nczas.com/2019/01/24/juz-wiadomo-skad-pochodza-polacy-jestesmy-potomkami-poteznego-ludu-ze-srodziemnego-oceanu

Stewia niszczy patogeny boreliozy lepiej niż antybiotyki

Borelioza, zwana także chorobą z Lyme jest niezwykle podstępnym wrogiem. Co roku atakuje coraz liczniejszą grupę ludzi – w 2017 roku w Polsce było to ponad 21 tysięcy osób. Patogenem ją wywołującym jest bakteria zwana krętkiem boreliozy (z łac. Borrelia burgdorferi). Jej objawy potrafią udawać postacie innych chorób i są nieswoiste: chroniczne zmęczenie, bóle kostno-stawowe, zdarzają się porażenia nerwów czy zapalenie mięśnia sercowego, a nawet objawy psychiatryczne.

W diagnostyce oprócz specjalistycznych testów znaczenie ma także zaobserwowanie tzw. rumienia wędrującego – wykwitu na skórze sugerującego zarażenie. Dotychczas główną formą leczenia było podawanie antybiotyków przez okres od 2 do 4 tygodni (doksycyklina i amoksycylina), które działały w ok. 80% przypadków. Pozostałe 20% to chorzy przechodzący formę przewlekłą, niewrażliwą na antybiotykoterapię.

Patogeny przechodzą wtedy w stan uśpienia, przyjmując przeróżne formy, zanurzają się w tzw. biofilmie, który chroni je przed substancjami mogącymi im zagrozić. I tu pojawia się szansa: stewia. Ta roślina z rodziny astrowatych znana jest ze swoich licznych właściwości leczniczych, świetnie wpasowuje się w dietę cukrzycową oraz reguluje ciśnienie tętnicze. To zamiennik cukru, coraz popularniejszy słodzik. Na jej działanie antybakteryjne zwrócono uwagę podczas badań laboratoryjnych na Uniwersytecie w West Haven w stanie Connecticut. Jak przytacza periodyk „European Journal of Microbiology and Immunology”, wyciąg z liści stewii jest aktywny biologiczne wobec wszystkich form przetrwalnikowych bakterii Borrelia burgdorferi, w tym właśnie wobec tak opornego na działanie antybiotyków biofilmu.

Konieczne są jeszcze badania kliniczne, ale obecne wnioski są obiecującą szansą dla chorych, którzy przez lata bezskutecznie walczą z boreliozą.

tłumaczenie: iskasia

źródło: https://dobrewiadomosci.net.pl/23145-stewia-niszczy-patogeny-boreliozy-lepiej-niz-antybiotyki/

za: https://www.healthspiritbody.com/lyme-disease-treatment/