Alternews 8.05.2014 r.

Z Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach dzisiejszy Alternews prowadzi Janusz Zagórski.

.

.

.
Alternews i bloki tematyczne – od poniedziałku do piątku

od 19:45 czasu polskiego na:

http://niezaleznatelewizja.pl/

lub na: http://www.livestream.com/januszzagorski

.

.

.
Archiwum audycji Niezależnej Telewizji na:

http://www.youtube.com/user/niezaleznatelewizja/videos?view=0&sort=dd&shelf_id=1

Chiny mają już tyle złota, że niedługo wykupią planetę Ziemia

Bank of England Vault

Chiny są największym na świecie producentem oraz importerem złota. Oficjalnie Ludowy Bank Chin posiada 1054 tony złota. Jest to wielkość opublikowana w roku 2009 i nieaktualizowana przez kolejne 5 lat.

Tylko w roku 2013 import złota z Hong Kongu do Chin wyniósł 1160 ton podczas gdy produkcja własna 428 ton. Ile złota wylądowało w Chinach przy wykorzystaniu wojska oraz funduszy hedgingowych ulokowanych w jurysdykcjach zapewniających anonimowość pozostaje tajemnicą. Możemy tylko domniemywać, że Chińczycy w banku centralnym posiadają obecnie co najmniej 6 tys. ton.

Wg wielu zapowiedzi z 2013 roku Chińczycy mieli zaktualizować posiadane rezerwy właśnie do końca tego miesiąca. Najwyraźniej do publikacji żadnego raportu nie dojdzie. Korzystając z promocyjnej ceny Chińczycy chcą ściągnąć do kraju tyle złota ile się tylko uda wykorzystując promocyjną cenę.

Przed kilkoma dniami ogłoszono, że zamiast importować metal przez Hong Kong, będzie on importowany bezpośrednio do Pekinu. Głównym powodem jest najprawdopodobniej przejrzystość, jaką zapewniał Hong Kong. Zmiana kanału dystrybucji odetnie wiele osób od informacji, jaka jest prawdziwa ilość złota płynąca do Chin.

W zeszłym roku z Londynu do Szwajcarii trafiło około 1 tys. ton złota, które następnie zostało przetopione na chiński standard 1-kilogramowych sztab o najwyższej czystości 999,9. Skarbce w Londynie pustoszeją, jednak Chińczycy znaleźli kolejne źródło. Czytaj dalej „Chiny mają już tyle złota, że niedługo wykupią planetę Ziemia”

Wiosenny powrót seryjnego samobójcy…

54901-684041399465023

Ostatni PRL-owski minister przemysłu popełnił samobójstwo?! Wyskoczył z okna? Z jakże oczywistego domniemania Warszawska prokuratura sprawdza, czy Mieczysław Wilczek, ostatni PRL-owski minister przemysłu, popełnił samobójstwo. Prawdopodobnie wyskoczył z okna mieszkania. Brana jest również hipoteza o wypadnięciu mężczyzny. Hipoteza wypchnięcia z okna i udziału osób trzecich w grę oczywiście nie wchodzi.

Wilczek miał 82 lata. Zmarł 30 kwietnia. Jego ciało znaleziono przed blokiem na Saskiej Kępie. Wówczas nie podano przyczyny śmierci.

Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. – Sprawa jest prowadzona w kierunku samobójczej śmierci  standardowo zakomunikowała rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur, gdyż w innym, broń Boże, kierunku PO-lski prokurator posunąć się nawet o milimetr nie może. W przypadku tajemniczej śmierci gen. Sławomira Petelickiego prokuratura i organicznie sprzęgnięte z nią media jeszcze przed zabraniem ciała z miejsca zdarzenia też już znały jedynie słuszną i politycznie poprawną przyczynę zgonu, gdyż w państwie Tuska zgony polityczne są absolutnie, ale to absolutnie, niedopuszczalne.

Mieczysław Wilczek, był ministrem przemysłu w latach 1988-1989. Był autorem słynnej  ustawy o działalności gospodarczej z 1988 r.

Taak, w pewnym wieku przychodzi czas na wspomnienia i pisanie niewygodnych pamiętników, które z oczywistych względów ukazać się właśnie teraz nie mogą… Dobrze, że Piskorski zdążył. Apel więc do okrągłostołowych notabli: panowie, do piór! Bo epoka przyspiesza…

(zwk)

 

Bóg Weles nadal czczony nad Wisłą

weles-2

Przed wiekami 30 kwietnia – 1 trawienia (słowiańska nazwa maja) pogańscy Słowianie obchodzili Święto Welesa (Wołosa) boga czarów, przysiąg, sztuki i bogactwa, a także władcy Nawii – świata zmarłych. W pradawnych wierzeniach Weles przybierał postać czarnego, kudłatego kozła i wszelkiego dzikiego zwierzęcia, dlatego Weles był nazywany też Rogatym Ojcem. Weles był ważnym bogiem, dlatego też był również bogiem bydła (stąd pewnie nazwa: Wołos = włos, sierść wołu).

U ówczesnych Słowian miernikiem bogactwa była ilość bydła. W tym świetle zrozumiałym jest opis daniny, którą litewski książę Kiejstut złożył w 1351 roku podczas zaprzysięgania umowy z Ludwikiem Węgierskim. Litewski władca kazał wtedy przyprowadzić czerwonego wołu, uwiązać go między dwoma słupami, po czym rzucił w niego nożem myśliwskim, który przeciął zwierzęciu tętnicę szyjną. Następnie Kiejstut i jego ludzie pomazali swe twarze i ręce bydlęcą krwią. Taki krwawy obrzęd towarzyszył podejmowaniu wielu ważnych zobowiązań.

Świętym miejscem tego bóstwa na pewno był Szczecin. Za tym twierdzeniem świadczy przekaz niejakiego Ebona, który pisze, że miasto znaczne i większe niż Wolin, w zasięgu swym trzy góry zawierał, z których średnia i najwyższa, poświęcona najwyższemu bogu pogańskiemu Trzygłowowi (zachodniopomorska nazwa Welesa), posiadała posąg trójgłowy, nakryciem złotym oczy i usta zasłaniający. Kapłani zaś tych bożków twierdzili, że bóg najwyższy ma dlatego trzy głowy, bo trzema zawiaduje państwami, to jest niebem, ziemią i podziemiami.

Z dawnych przekazów zapisków wynika także, że władcy Szczecina podnieśli Trzygłowa do znaczenia boga plemiennego-państwowego, co było krokiem do państwowej odrębności. Nie zachował się zapis w jaki sposób oddawano cześć samemu Welesowi. Zapewne czczono go w podobny sposób jak i innych bogów słowiańskich. Każde słowiańskie plemię miało swoje święte miejsce, gdzie okoliczna ludność gromadziła się. Nasi przodkowie nie wznosili świątyń (budowle należały do wyjątków), lecz modlili się pod gołym niebem np. w gaju czy wzgórzu, gdyż bardzo szanowali przyrodę. Głównym sposobem oddawania przez Słowian czci bogom było składanie im danin ze zwierząt, jadła i napoju. Następnie odbywała się uczta, podczas której śpiewano pieśni obrzędowe, spożywano upieczone zwierzęta oraz tańczono. Zapewne w podobny sposób obchodzono Święto Welesa.

Nie ma żadnych wątpliwości co do istnienia Welesa w czasach starosłowiańskich. Istnienie Welesa jako ważnego boga potwierdzają chociażby zabytki piśmiennictwa. „Powieść doroczna” najstarszy zabytek ruski wspomina Wolosa, jako boga, na którego przysięgała „Vsja Rus” przy zatwierdzaniu umów z Bizancjum. Ruska opowieść o chrzcie Włodzimierza wspomina jak to utopiono dwa pogańskie posągi Welesa i Peruna, posąg Welesa został zatopiony w Poczajnie dopływie Dniepru.

Ślady istnienia bóstwa zachowały się w nazewnictwie miejsc i miejscowości na całej Słowiańszczyźnie np. Wolosacze – uroczysko leśne na Białorusi, góra Veles w Bośni, wieś Veles w Bułgarii czy wieś Wołogoszcz w województwie lubuskim w Polsce. W Polsce w Tatrach mamy „podanie o smoku Wołoszynie” tam gdzie padł pokonany smok, tam wyrosła góra Wołoszyn.

Chrześcijaństwo nie mogąc wytępić wiary w Welesa tak jak i inne wierzenia i obrzędowość Słowian, przyswoiło ją. I tak Welesem stali się św. Jerzy, św. Mikołaj i św. Błażej. Dzięki temu można odtworzyć postać Welesa i obrzędowości z nim związaną. Dwa największe święta obchodzone w cerkwi na cześć św. Jerzego to tzw. Jerzy wiosenny 23 kwietnia) i tzw. Jerzy jesienny (3 i 26 listopada).

veles

Tzw. Wiosenny Jerzy to wielkie święto wiosny. Św. Jerzy stał się męskim uosobieniem wiosny – otwiera jałową ziemię na  deszcz, zapładnia ją życiodajną rosą. Zwie się również klucznikiem, który na polecenie Boga otwiera nie tylko niebo, by świeciło na niej wiosenne słońce ale i ziemię by zazieleniła się trawą i przyjmowała deszcz i rosę. Tego dnia rosa miała cudowne właściwości – dawała zdrowie i urodę.Św. Jerzy stał się obrońcą trzody i opiekunem pasterzy. Na wiosennego Jerzego, jak za czasów Welesa, należy wypędzać bydło na pastwiska i hale. Obok tańców i świątecznych korowodów urządzanych tego dnia  na pastwiskach kropić należy stada święconą wodą. Cała wiejska gromada jeść winna wspólny obiad. Na Łemkowszczyźnie wypędzanym na pastwiska krowom i wołom majono rogi wiankami ze święconych ziół. Po powrocie do zagrody okadzano je starannie dymem z palonej wielkanocnej paschy i wonnych ziół.

Św. Mikołaj natomiast był biskupem Myr Licydyjskich, słynnym ze swej dobroci i szczodrości wobec ubogich. W prawosławiu a ikony świętego możemy spotkać niemal każdej świątyni obrządku słowiańsko-bizantyjskiego. Cerkiew wspomina świętego  6 grudnia, w rocznicę jego śmierci. Wtedy też św. Mikołaj Cudotwórca przynosi ukraińskim dzieciom podarunki. Przejął tę czynność od Welesa, bowiem jest to praindoeuropejski zwyczaj obdarowywania się w okresie zimy. U Słowian podarunki przynosił właśnie Weles – pod postacią Dziadka Mroza (nie mającego jednak wiele wspólnego z narzuconą przez bolszewików postacią). Na Łemkowszczyźnie św. Mikołaj był także opiekunem zwierząt. W tym dniu Łemkowie przynosili do cerkwi kury, koguty, króliki itp. a także chleb i składali w cerkwi zaś zwierzęta zostawiali pod dzwonnicą. W czasie nabożeństwa słuchano pilnie, czy pieją pod wieżą koguty. W zależności od tego, ile razy koguty odezwały się tyle w ciągu roku miało odbyć się wesel. Jest także opiekunem pasterzy i rolników, rodziny, sierot i wdów. Wierni modlą się do niego także o przywrócenie wzroku i w innych chorobach oczu, o opiekę proszą go podróżujący lądem i morzem, znajdujący się w niewoli wroga, w biedzie, mający kłopoty rodzinne. Bywa przeciwstawiany prorokowi Eliaszowi, jako miłościwy, ziemski święty nieobliczalnemu, niebiańskiemu gromodzierżcy, tak jak dawniej Weles Perunowi.

Postać boga Welesa nie wyparowała z naszego życia. Ukrywając się, bóg mści się nad Polakami za brak modlitw do niego i przybiera ludzką postać. Bóg czarów, przysiąg, sztuki i bogactwa wcielił się w naszego obecnego premiera…, bo to osoba, która jest:

– bogiem czarów – bo na ziemiach polskich coraz gorzej i biedniej a wykresy czary mary wskazują rozwój i wzrost wynagrodzeń, sam Weles pod postacią mózgu rządu czaruje, że jedynym spadkiem jest właśnie spadek bezrobocia;

– bogiem przysiąg – bo zaklina się i bije w pierś, że pobyt w Eurokorycie zwanym Unią Europejską to szczęście i dobrobyt, a uczestnictwo w NATO – bezpieczeństwo; od lat przysięga, że będzie lepiej, taniej i bardziej bogato;

– bogiem bogactwa – bo warstwy rządzącej bieda nie dotyka;

– bogiem sztuki – bo wmówić ludziom, że jest dobrze, gdy jest źle – to jest sztuka i nie każdy to potrafi.

Trzeba zaznaczyć, że obrzęd ku czci Welesa także nie został wytępiony. Tylko nie każdy to dostrzega. Oto współczesny obrzęd ku czci Welesa, polegający na wypędzaniu bydła na pastwiska, składaniu danin ze zwierząt, jadła i napoju (haratanie w gałę i grillowanie), obchodzone 1 trawienia:

weles-3

weles-4
Jak widać, Święto Welesa nie zanikło, a wręcz rozkwita, dostosowując się do współczesnych wyzwań, gdyż nawet za czasów świetności wiary przodków dzień 1 trawienia nie był wolnym dniem od pracy.

autor: Grzech

źródło: https://wolnemedia.net/swieto-welesa-2/

BIBLIOGRAFIA

  1. Paweł z Krosna, Pogańskie elementy kultu niektórych ukraińskich świętych, http://www.krosno.freha.pl/art1.htm
  2. Anna Piotrowska, W kraju Peruna, Swaroga i Welesa, http://www.wiz.pl/8,81.html

O Słowianach i Słowiańszczyźnie czytaj również na: