Rating agencji towarzyskiej (towarzysze banksterzy) Standard & Poor’s wobec Polski ma taki sam status wiarygodności jak ten wobec banku Lehman Brothers tuż przed jego słynnym upadkiem w 2008 r.

Agencje ratingowe zostały stworzone po to, by banki mogły wpływać na bieżącą politykę rządów w poszczególnych krajach. Wywierają międzynarodową presję wobec państw o silnym narodowym morale, są formą ekonomiczno-polityczno-medialnego bicza na niepokorne i zbyt niezależne rządy.

Ratingi agencji towarzyskiej (towarzysze międzynarodowi banksterzy) Standard & Poor’s (S&P) mają taki sam status wiarygodności jak ten z 2008 r. wobec banku Lehman Brothers tuż przed jego słynnym upadkiem, jak ten z 2001 r. w stosunku do koncernu Enron na chwilę przed międzynarodowym skandalem z jego udziałem, czy ten w stosunku do Grecji tuż przed jej słynną niewypłacalnością.

Rating agencji Standard & Poor’s wobec Polski najzupełniej przypadkowym przypadkiem został ogłoszony kilka godzin po podpisaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy wprowadzającej w Polsce podatek bankowy oraz po prezydenckiej zapowiedzi udzielenia konkretnej pomocy frankowiczom – i tylko dziennikarze na usługach lichwiarsko-bankowego lobby mogą uważać tę sekwencję następujących po sobie zdarzeń za czysty przypadek. Wytrawni analitycy ekonomiczni doskonale bowiem wiedzą, że jest to nic innego jak kolejny już po unijnych połajankach akt starannie rozgrywanego spektaklu wywierania międzynarodowej presji na nasz niepokorny i budzący się wreszcie z ponad ćwierćwiekowego letargu kraj.

„Od wygrania wyborów w październiku 2015 r. nowy polski rząd zainicjował różne działania legislacyjne, które naszym zdaniem osłabiają niezależność i efektywność kluczowych instytucji, jak wynika z naszej oceny instytucjonalnej” – zgrzyta zębami z wściekłości agencja towarzyska Standard & Poor’s.

To nie jest żaden przypadek, a forma presji na kraj: za wyjście naprzeciw frankowiczom oraz za powstrzymanie dalszego drenażu Polski wartego dziesiątki miliardów złotych – potwierdza ekonomista Janusz Szewczak.  Agencje ratingowe przestały być wiarygodne, wielokrotnie wystawiały dobrą ocenę instytucjom będącym w fatalnej sytuacji finansowej, ale dobrze płacącym. Poza tym pamiętamy, jak dawały najwyższą ocenę AAA bankowi Lehman Brothers, także na tydzień przed jego upadkiem – dodaje ekonomista, a niepotrzebną wrzawę wokół tego szemranego ratingu kwituje krótko: – Nie ma czym się przejmować, bo wskaźniki gospodarcze są dobre.

Tak, rok 2016 będzie (jak na standardy hiperzadłużonego kraju) ekonomicznie bardzo dobry dla Polski, a ów nieszczęsny rating – paradoksalnie – jedynie potwierdza, że nasz kraj (z mozołem, ale jednak) zaczyna wreszcie prowadzić w miarę niezależną politykę ekonomiczną, zmieniając kurs z pełnego klientelizmu wobec międzynarodowego dyktatu na dużo większy wobec niego margines niezależności (pełna niezależność ekonomiczna w obowiązującym obecnie na naszej planecie bankstersko-lichwiarskim paradygmacie nie wchodzi zupełnie w rachubę).

Nie przejmujmy się więc szemranymi międzynarodowymi ratingami, gdyż ten w wydaniu agencji towarzyskiej Standard & Poor’s wobec Polski ma taki sam status wiarygodności jak wobec banku Lehman Brothers tuż przed jego słynnym upadkiem w 2008 roku. Wiedzą o tym wszyscy w miarę rozgarnięci ekonomiści na świecie, ale jedynie naprawdę nieliczni mają cywilną odwagę, by mówić o tym publicznie.

Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to jeszcze nie koniec międzynarodowego batożenia Polski. W przypadku Węgier Orbana ten duchowy proces moralnej weryfikacji narodu poprzez zewnętrzny ucisk trwał aż 8 miesięcy. W przypadku Polski proces ten będzie o wiele krótszy, lecz niestety nie mniej dotkliwy. Przyjaciół Węgier znamy bardzo dobrze i nie musimy ich poznawać jedynie w biedzie, choć właśnie teraz doświadczamy konkretnego ich wsparcia (skuteczna blokada przez Viktora Orbana unijnej „bomby atomowej” na Polskę).

Nieustannie łączmy się więc duchowo z naszymi braćmi Węgrami, wizualizując wraz z nimi naszą upragnioną i bardzo już bliską… Unię Polsko-Węgiersko-Rumuńską 🙂

(taw)