99 myśli w temacie “Zanim zaczniesz zmieniać świat, najpierw sam odzyskaj moc

  1. Podczas spaceru przytrafila mi sie dziwna rzecz. Zawsze rano i wieczorem recytuje kody; w ciagu dnia rowniez, szczegolnie gdy jestem na spacerze albo…. gdy wystawiam sie na SLONCE. Nie przesadzam jednak. Wiec tak. Pogoda byla sloneczna, cieplo, niebo bezchmurne. Moze ze trzy razy wyrecytowalam kody i skoncentrowalam sie na spacerze. Uszlismy jakies pol godziny i przystanelismy na moment. I tak stojac, niespodziewanie poczulam, ze przeze mnie przechodzi fala ciepla/energii. Wrazenie takie, jakbym odczuwala pulsowanie kazdej komorki ciala, a jednoczesnie jakbym byla lekko sparalizowana. Ponadto doswiadczylam cos, co moglabym opisac jako rozdwojenie jazni. Uczucie cierpniecia, ucisku i rozszerzania w skroniach. Przez moment zastanawialam sie, czy nie dostaje obledu. Nie dostalam😁, po kilku sekundach „wrocilam do siebie”.
    Czy tak wyglada wzniesienie na odrobine wyzszy fraktal, czy jednak cialo szwankuje?

    1. Może nie od razu „wzniesienie”, ale wszelkie pozimowe, poprzesileniowe fluktuacje układu nerwowego wchodzą teraz w grę.

      Ja z kolei mam potwornie bolesne nocne paraliże podudzi. Ból mija już przy pierwszej recytacji Pierwotnych Kodów Źródła. 🔆

      1. Zrodla magnezu, o ile nie chcesz zazywac w tabletce. Ponoc najlepszy jest cytrynian magnezu. Tak poleca Zieba, choc w aptece mnie przekonywano, ze slabo sie wchlania. A gdzies czytalam, ze te na stearynianach betonuja tetnice i zyly.

        https://www.medme.pl/artykuly/produkty-bogate-w-magnez-najlepsze-zrodla-magnezu-w-jedzeniu,67705.html

        A na tych Waszych tajnych kodach sie nie znam, wiec nie wiem, czy pomagaja czy nie. Ale sila sugestii wiadomo dziala czasami cuda.

  2. Najtrudniejsza walka, to walka z samym sobą. Z ludzką maszyną. Klatka Skinnera. Jedyne wyjście to znaleźć możliwość rozwiązania spoza dopuszczalnego zbioru – nielogiczną, nieprzewidzianą, pozornie bezsensowną. Na szachownicy położyć Jokera. A w międzyczasie – siać ziarno przyszłych myśli, i budować szklane domy. Co zbudowane, to nasze.

  3. „Zrodla magnezu, o ile nie chcesz zazywac w tabletce. Ponoc najlepszy jest cytrynian magnezu”.

    Ja stosuję sześciowodny chlorek magnezu do wody z cytryną lub na ciało jako oliwka magnezowa (chlorek pół na pół zmieszany z wodą).

  4. „Zanim zaczniesz zmieniać świat, najpierw sam odzyskaj moc”.

    Zanim zaczniesz zmieniać lustra, spraw by odbicie odzyskało moc.

    1. Potępiając lustro za to co w nim widzimy (a gdy potępiamy to nie widzimy niewinnego lustra lecz odzwierciedlenie czegoś, również nie Siebie) to gdy potępiamy lustro, przerzucamy chwilowo ciężar winy z odbicia na lustro. Przez co my dostajemy chwilową ulgę od ciężaru winy, który sami nosimy. Nikt nam jej nie nałożył. Ona nie jest rzeczywista ale my dokonując osądu na sobie, uwierzyliśmy w nią i nadaliśmy jej moc. Taką wciąż mamy moc, że możemy tworzyć doświadczenia bycia winnym i ukaranym, co czyni wiarę w kolejny program, jakobyśmy tej mocy zostali pozbawieni.
      Teraz zaczynamy myśleć, że musimy tę moc odzyskać.

      Wystarczy, że przestaniemy wybierać doświadczenia przekonujące nas o utracie mocy. A tymi doświadczeniami są te o karze, zniewalania, chorowanie itd. one są odpowiedzią na osąd o winie.

      Wystarczy sobie tego nie robić.
      Wystarczy nie potępiać Jednego i tego samego świata który wydaje się nam być dwoma: my i ten na zewnątrz. Ten na zewnątrz to odbicie i jest tym samym co wewnątrz. Więc jeśli chcemy zaprzestać tworzenia sobie doświadczeń o niemocy, to możemy wybaczyć JEDNOCZEŚNIE SOBIE I SWEMU ODBICIU jako jednemu światu.

      Dzieląc je i odbicie widząc jako nie swoją część a część lustra, wciąż utrzymujemy winę a więc i karę w mocy.
      Odwrotnie gdy robimy, czyli siebie obwiniamy a wybaczamy lustrom, dzieje się to samo.

      W tym inaczej się nie da. Nie chcemy akceptacji odbicia jako części siebie bo boimy się wziąć na siebie ciężar winy. My go już wzięliśmy na siebie chociaż jest nie prawdziwą ale uwierzyliśmy w nią i poczuliśmy się tak źle, że jedyny sposób by ją znieść, było przezucanie jej chociaż na chwilę na inne lustra.

      Możemy ją całkowicie usunąć ze swego życia wybaczając obu światom, które tylko w naszym postrzeganiu mogą wydawać się jako dwa i zacząć pozbywać się skutków tej urojonej winy a więc lęku, kar, czyli piekiełka.

      Mnie ujrzenie tych dwu światów jako jednego przyszło kilka nocy temu. Zaliczyłem glebę i poprosiłem Drzewo, jako liść, o pomoc, by dało mi taką pomoc, jak Ono to widzi.
      I pokazało mi salę pełną luster w której staję, przeglądam się i nie dostrzegam luster lecz swe odbicia, które pouczam, z którymi dyskutuję, które chcę poprawiać.

      Wybaczając obu światom, zaczynam dostrzegać lustra i widzę, że nie ma na nich ani jednej rysy. One wszystkie są czyste i doskonałe. A po ich doskonałość uczy mnie o własnej.

      „Jestem odpowiedzialny, za to co widzę…” Tak uczył mnie Kurs Cudów
      Nie rozumiałem tego
      Dziś widzę, że gdy potępiam, widzę odbicie i to nawet nie Siebie ale tworu który nazywałem sobą – ego
      Kiedy wybaczam, przeoczony zostaje obraz z lustra i zaczynam dostrzegać samo Lustro.

    2. Przypomniała mi się scenka z Matrixa, kiedy Neo obserwuje chłopca bawiącego się w wyginanie łyżki.

      Człowiek nie może wygiąć, lub wyprostować wolą łyżki, lecz nie wie, że właśnie tą mocą wytworzył to doświadczenie.
      Ten chłopiec na filmie mówi o tym Neo, by nie próbował wygiąć łyżki, bo to nie możliwe. By uświadomił sobie prawdę, że tej łyżki nie ma. Niech zamiast łyżki wygnie siebie.

      To jest to samo co z odzyskiwaniem odporności. Tego nie ma. Nie ma utraty odporności. Zastanów się co sprawia, że ją tracisz, lub jeszcze trafniej, co sprawia, że doświadczasz tej iluzji.

      Utraty mocy nie ma. To nie istnieje więc nie próbuj jej odzyskiwać, czyniąc iluzję jej utraty, dla ciebie prawdziwą. Uswiafom sobie prawdę. Jaką prawdę? Moc nie została utracona.
      Co więc sprawia, że doświadczasz iluzji utraty mocy? Tam nastąpiło wygięcie i jest nim potępienie. Wina jest nieprawdą. Wyprostuj ją a nie łyżkę. Wybierz niewinność. Tu pokonujesz ego.

      Po co czynić odpornym doskonale odpornego?
      Po co próbować odzyskiwać moc przez mocarnego?
      Po co leczyć zdrowego?

      Już słyszałem podobne pytania i denerwowałem się przy nich. Nie rozumiałem, że walcząc z chorobą, której nie ma (jak tej łyżki w Matrixie) utrzymuję doświadczenia, wiarą tworzę, nie stwarzam świat ale tworzę iluzję świata z chorobą. Tego nie ma bo rzeczywisty świat nie został stworzony z chorobą.
      Lepiej nagiąć siebie, swoje postrzeganie, które tworzy iluzję.

      No no no.
      A przy okazji, TAW kiedy mówiłem Tobie że u ciebie nie działa wybaczenie bo siadając na ten rowerek kręcisz do tyłu pedałami, już uświadomiłem sobie, że to ja tak kręciłem. Raz w przód raz w tył. Raz wybaczając światu wybaczałem też sobie a innym razem siebie osadzałem, czyniąc przebudzenie nie możliwym i spychając winę jeszcze bardziej w podświadomość.

      Myśląca Inaczej też powiedziałaś mi prawdę, kręciłem się w kółko. Nie zawsze ale często, jak kapsel butelki z zerwanym gwintem.

      Mówiłem że zobaczyłem siebie w sali luster gdzie nie na lustra patrzyłem a na swe odbicia.

      Życzę Wam powodzenia a powiedzie Wam się na pewno, wszystkim.

    3. W matrixsie jest pokazany realny wpływ na materie, Aborygeni kiedyś też to potrafili robić . Ale z czasem te umiejętności w nas zostały zablokowane, wszystkim steruje umysł . A umysł jest ciągle atakowany , ma ograniczone możliwości . Po to minn ta cała technologia . Wpływ fal blokuje umysł i inne funkcje. Mogliśmy przenosić rzeczy , samą wolą umysłu , w ogóle mieliśmy takie moce zwane dziś super bohaterowie. Dokopałam się do informacji że pierwotny człowiek żył 4 tys lat 🙂 łamaliśmy prawo grawitacji . Zobaczcie gdzie jesteśmy dziś , i dlatego mówi się że dzisiejszy człowiek jest już tylko własnym cieniem.

      Choroby Zdrowie , to stan nienaturalny wywoływany specjalnie , u mnie ost na którejś gęstości w umyśle wprowadzono kody, nie mam jeszcze tak rozwiniętej percepcji badania siebie żeby wszystko znaleźć od razu, ciało pokazywało że coś jest nie tak.
      Na płynęło do mnie żeby posłuchać koncertu Szamano Uwolnienie – Uzdrowienie , że rozbije to jakieś struktury wokół mnie. Może przypadek , nie mówię że nie , wszystko znikło . Tak właśnie tworzy się choroby. Wyobraźcie sobie że wasze ciało to hologram , zapis liczbowy , aby było zdrowe musi mieć wzorzec , wzór liczb , teraz wprowadzam wam w ten wzór inne liczby tym samym zaburzając hologram. Ciało przestaje prawidłowo funkcjonować . Bo we wzorcu jest wirus.

      To są moje oczywiście wglądy i nie mówię że tak jest . A możne jednak jest 🙂

    1. Koniec epoki – chyba na czasie, ale my narazie jesteśmy jeszcze w drodze do NOWEGO PIĘKNEGO ŚWIATA, ważne że to my SAMI go tworzymy.💞

      „Znajdujemy się na końcu Epoki – Epoki Starej Ziemi i wszystkiego, co zostało stworzone, zapisane i nagrane, zaprogramowane w tej Epoce. Ona się rozpada.
      W rzeczywistości już jej nie ma, a wszystko istnieje teraz w formie holograficznej.

      Jesteśmy już w środku Nowej Epoki, a więc całkowicie nowych początków.
      Tak często, gdy doświadczamy końca, opłakujemy stratę czegoś, czego nie możemy do końca zdefiniować ani ująć w słowa.
      Tak, to przynosi poczucie straty, smutku i czasem nostalgii. Ale to już przeszłość. Odeszło na zawsze. Bez względu na to, jak bardzo się staramy, nie możemy przywrócić Starej Epoki, Starej Ziemi i Starej Ludzkości.

      Jednak teraz znajdujemy się w środku całkowicie nowego Stworzenia i często możemy być nieco przytłoczeni, ponieważ teraz wkraczamy na nowe i jak dotąd niezbadane terytorium.
      Wszyscy jesteśmy w procesie odnawiania, wymyślania na nowo i rzeczywiście, często panuje zamieszanie, a wraz z nim chwile, kiedy tracimy wiarę, kiedy naprawdę stoimy z trzęsącymi się kolanami i kiedy musimy zamknąć oczy i podjąć te skoki wiary, nawet jeśli nie mamy pojęcia, co naprawdę się rozwinie.

      Jednak w tym, co nieznane, co wydaje się niezbadane, są ścieżki, a nawet ślady i podnóżki, które wyłonią się, gdy wejdziemy, otworzą się portale, do których nigdy wcześniej nie mieliśmy dostępu, a wraz z nimi nowe kreacje, nowe początki.
      To do nas należy głębokie przejście na najwyższe poziomy, z poczuciem ciekawości, badając poza to, co kiedykolwiek wiedzieliśmy, i pozwalając, aby poczucie przygody weszło, a wraz z nim przyjdzie inspiracja.

      Tak, zostaniemy postawieni przed wyzwaniem. Tak, tak samo jak to podnoszenie, będą też momenty, kiedy stwierdzimy, że coś się dzieje i rzeczywiście jesteśmy w jakiś sposób ciągnięci do tyłu, a następnie musimy odzyskać nasze oparcie, a podczas odzyskiwania oparcia nagle znajdujemy wyższą i lepszą drogę, i jesteśmy podnoszeni przez niewidzialne ręce, coraz wyżej i wyżej.

      Pewnego dnia zatrzymujemy się na chwilę, aby złapać oddech, a potem spoglądamy za siebie i widzimy, jak daleko zaszliśmy! Stoimy tam w zachwycie i zdziwieniu.

      Nie rozpoznajemy już samych siebie, bo teraz jesteśmy świetliści i wypełnieni tak wielką ilością światła i miłości, i rzeczywiście, mądrości – rzeczywiście jest radość! Niewypowiedziana radość, bo rzeczywiście teraz, gdy patrzymy wstecz, nie chcemy już nigdy więcej tam być! Odwracamy nasze głowy i widzimy teraz nieskończone nowe Stworzenie przed nami, i bierzemy się za ręce z podobnie myślącymi duszami, prawdziwymi towarzyszami dusz i teraz idziemy ręka w rękę, ramię w ramię, z radością i JAK JEDEN, wypełnieni Boskim wnętrzem.”

      Judith Kusel

  5. „Jednostki z dodatnim bilansem energetycznym kontynuują swoją ewolucję na linii wznoszącej w Matrycy 5D. Jednostki z ujemnym bilansem, które chcą się rozwijać wracają do miejsca, w którym bilans ten przestał być dodatni (kiedy jednostka odeszła od rozwoju w kierunku Światła). Zaś jednostki z ujemnym bilansem energetycznym, które nie chcą iść w stronę Światła przestają fizycznie i energetycznie istnieć. Proces ten daje w efekcie realną ewolucję całej naszej Planety.”

    Architektura Osobowości.

  6. Dla zasmuconych od
    Architektury Osobowosci:

    „To co jest już przesądzone i pewne, to jasny scenariusz rozwoju dalszej ewolucji gatunku ludzkiego (u istot, które taką drogę ewolucji wybrały). Scenariusze katastroficzne naszej Planecie nie grożą, i trzeba wreszcie to pojąć. Trzeba przestać zasilać niskowibracyjne przestrzenie, wierząc w inscenizacje medialne istot niskowibracyjnych, które ostatnimi swoimi siłami próbują od jeszcze nieprzebudzonych pozyskać energię.

    W procesie zmian w obrębie DNA i całej ludzkości kluczowe jednak jest zrozumienie, że ewolucja ludzkości zachodzi wyłącznie na poziomie każdej pojedynczej istoty i każdy samodzielnie za swoją ewolucję jest odpowiedzialny. Trzeba jednak pamiętać, że nikt za nikogo jego ewolucji nie dokona. Czym szybciej każdy weźmie odpowiedzialność za własne życie, tym szybciej przesądzony już scenariusz dla ludzkości stanie się materialnym faktem. W tym momencie istnieje on jako kompletny w rzeczywistości subtelnej w oczekiwaniu na materializację. Zatem czekanie na zewnętrznych wybawicieli, kosmitów, którzy wyzwolą i zewnętrzne autorytety, które nakarmią na chwilę energią, jest fikcją. Tutaj potrzebne jest działanie u podstaw. Tak, czas na zmianę jest właśnie teraz”.

      1. „…To samo zdarzenie, np. co zasiejesz, to zbierzesz…”

        Ścisłe powiązanie siewcy ze zbiorem plonu jest niczym innym jak wyzbytym religijnych określeń dogmatem o życiu „pracującym” na piekło lub niebo w bliżej nieznanych zaświatach, czy też tzw. wcieleniowej karmie.

        To dlatego Konstantyn, nie chcąc dawać satysfakcji ludowi, w obawie przed karą za grzechy w następnym wcieleniu, usunął po soborze nicejskim (325 r.) zapisy ewangeliczne traktujące o reinkarnacji.

        Nowe, skanonizowane cztery ewangelie słowem nie wspominały o powtórnych wcieleniach, o jakich mowa była (lud o tym wiedział) w pismach przedsoborowych.

        „Wklejono” również newsa: tylko człowiek posiada duszę, co w mniemaniu ludzkim pozbawiało pozostały świat żywych istot jakichkolwiek wewnętrznych procesów opartych na energiach subtelnych.
        To ci Konstantyn rzezimieszek! Że o jego krwiopijczej żonie nie wspomnę…, podejrzewam, że to ona namówiła chłopa do zmiany w piśmie; nie ma paragrafu – nie ma winy ani kary 🙂 🙂

        Co posiejesz, to zbierzesz …
        To wielka duchowa ulga dla krzywdzonego ludu, któremu wystarcza świadomość, że kiedyś ktoś, coś porozlicza wszystkich.
        Na tak stworzonej mentalności budowano bierność, w której modlitwa z jednej strony prosiła o lepsze życie dla krzywdzonego, a z drugiej wołała: ,,niech tego szubrawca szlak trafi!”

        Czy dziś też takich modłów nie wznosimy? A jakże!
        Lud gnieciony zdejmuje mentalnie z siebie głaz, w marzeniach oddycha szczęśliwą piersią i o tyle szczęśliwszą, gdy ten głaz rozflacza niegodziwców niczym packa muchy.

        Tyle, że jakoś od tysięcy lat ani się życie biedakowi nie poprawiło, ani łotra szlak nie trafił.
        Biedaka zastępował następny, a niegodziwiec schodząc z tego świata zadbał o armię kontynuatorów swego dzieła.
        Wyrzuty sumienia przywołują poczucie winy, za którą jak cień podąża kara.
        A co, jeśli łotr nie ma wyrzutów sumienia? Czy przyciągnie winę albo karę?
        Czy energie Kosmosu rozróżniają sumienie od jego braku, czy raczej niwelują zbytnie odchylenia od stanu równowagi?

        Co posiejesz to zbierzesz jest niepełnym stwierdzeniem.
        Równie ważnym jest ,,co zbierzesz to posiejesz”
        Ziarno do siewu nie bierze się znikąd, lecz z zeszłorocznych zbiorów, z wczorajszego dnia, z każdej minionej chwili, która pyta co jest ziarnem pożytecznym, co chwastem, a co plewą.

        Nasi Przodkowie przeżyli tysiące lat, bo używali do zasiewu własnego ziarna z zeszłorocznych plonów(zasady, tradycja, mądrość, wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie).

        Co chcą zwojować i jak długo przetrwają obecne pokolenia bezrefleksyjnie kupujące(za słone pieniądze) ziarna do zasiewu od ,,panów” ze świata kłamstw?

        Miłego!

      2. „Co posiejesz, to zbierzesz, jest niepełnym stwierdzeniem”.

        Weź pod uwagę to, że tym ziarnem może być np. wiara obdarzonego klątwą króla w działanie klątwy rzuconej przez papieża. Respekt przed nim, lęk przed klątwą, wiara w to, że nie jest stwórcą własnej rzeczywistości, lecz bezbronnym w obliczu klątwy, będzie tym ziarnem, które posiewa. I klątwa wtedy zadziała, ale to on sam to sobie zrobi.

        Tym samym ziarnem będzie wiara w bycie ofiarą ustawienia gwiazd i planet, horoskopów.
        Tym samym ziarnem będzie wiara w zapłatę za pomoc tworząca oczekiwania, gdzie będąc rycerzem, możemy się zawieść, bo dziewczyna nie da za pomoc zupy, a dziewczyna nie pójdzie dalej uśmiechnięta, dziękując, lecz uwierzy, że ma się jakoś zrekompensować.
        Tym ziarnem może być poczucie winy, które będzie ściągać karę.
        I tym ziarnem może być to, co dajemy innym tak po prostu, bez osądzania, czy to jest dobre, czy złe.

      3. „Potwierdzam i popieram całą MOCĄ MIŁOŚCI MOJEGO SERCA.🙏”
        TAK ! – Aniu … .🙏

    1. Zainspirowany powyższymi tekstami coś o wizjach katastroficznych.

      Jest problem ale problem nie jest w tym jak się mają rzeczy zadziać, tylko w tym jak to człowiek interpretuje. To samo zdarzenie np co zasiejesz to zbierzesz, dla tego co nie chce zebrać tego co zasiał, może się wiązać z katastrofą a dla przyglądającym się procesowi siewu i zbioru, moc stworzenia dla siebie doświadczenia jest super.

      Inny przykład. Na ziemi zostają ludzie którzy są świadomi, nie mają lęku, współpracują, nie krzywdzą się i jest pięknie. No ale nie wszyscy tego chcą. Są też tacy którzy wolą wykorzystywać, kontrolować i oni trafiają w inne miejsce, gdzie nadal mogą to robić ale nie jest to Ziemia, bo Ona się już na to nie zgadza, wybrała to samo co ta pierwsza grupa. Wszystko jest ok i gdy jest ci to pokazane, to się uśmiechasz, bo jest to dla ciebie dobre.
      Ale gdy słysząc o odejściach albo widząc je interpretujesz na własną rękę to co widzisz, możesz zacząć przypisywać te odejścia np szczepionkom i depopulacyinym planom. Wtedy interpretacją na własną rękę (bez Jaźni, bez wglądu od Drzewa) tworzymy sami obrazy nieprawdziwe napawające lękiem – wizje katastroficzne.

      W czym więc spostrzegłem problem?
      W tym kto odpowiada za tworzony obraz w umyśle o tym co się dzieje, co ma się stać.
      Czy obraz ten pochodzi od Źródła wszystkiego, Głównego Architekta, Drzewa?
      Czy tworzy go samotnie liść w swej arogancji myślący, że wie?

      1. Więc chodzi o to co wybieramy, bo jak wybieramy lęk, kontrolę, stare egotyczne schematy matrixowego myślenia, to mniejsze ma znaczenie, czy odejdziemy w doświadczeniu potopu, upadku komety czy depopulacji szczepionkowej.
        Tego nie powstrzymamy, bo nie możemy zmienić myślenia u innych. Oni sami wybierają i nie w momencie pójścia na szczepienie czy wejścia do arki.
        Zamiast próbować powstrzymywać sposób, który widzi się jako katastrofę (nie on to będzie inny) lepiej zastanowić się nad sobą i który że światów samemu się aktualnie wybiera.

      2. Dobrze jest więc widzieć i pamiętać, co się dzieje i jeśli Źródło poprzez nas wyciąga pomocną dłoń, by jeszcze zabrać kogoś na ratunkową tratwę, to by robić to bez lęku o tych, którzy tego nie chcą, a z pokojem i radością dla ociągających się.
        🙂

      3. To o czym piszesz S jest piękne, ale przydałaby się jeszcze prosta istrukcja, pomagająca utrwalić ten sposób myślenia 🙂 Moja skucha polega na tym, że przyzwyczajenie umysłu wciąga mnie w stare schematy myślowe. Dziękuję Tobie za przypominajki w komentarzach. Motywują do pracy nad sobą.

      4. Prawda prosta, instrukcja prosta, tylko czy zafiksowany umysł potrafi jej użyć i nie potrzebuje odpowiednio dobranej odfiksowującej indywidualnej drogi?

      5. Ten sposób myślenia, on sam się utrwala, kiedy zmienia się świadomość. Pewnym naprowadzeniem na tory takiego myślenia, może być przestudiowanie ćwiczeń kursu cudów albo być może recytowanie kodów źródłowych ale ich nie znam więc nie ręczę. Może to być jakieś zdanie, które zrobi wrażenie i utkwi w pamięci, które usłyszysz od sąsiada.

        Na mnie robi wrażenie wgląd w stanie po środku sali pełnej luster w których to co widzę, jeśli tylko mnie porusza, jest do wybaczenia, bez którego nie ma coraz czystszego widzenia. Bo sama intencja łączenia się ze swą Jaźnią to za mało bez oczyszczenia tej komunikacji z tego co ją zakłóca.
        I to nie zawsze będzie możliwe, bo jeśli już masz pragnienie dojścia do prawdy większe niż widzisz korzyści płynące z utrzymywania się w niewiedzy, to możesz wykorzystać.
        Jak ktoś mógłby wybierać korzyści płynące z utrzymywania się w niewiedzy? Częste.
        Dochodzenie do prawdy wiąże się z nieustannym przyznawaniem się przed sobą do nie wiedzy, do tego że się pomyliłem a jeśli jesteś na etapie zbierania energii z zewnątrz, gdy np kreujesz siebie na dawcę wiedzy (ja pierwszy to ujawniłem, kto oprócz mnie to wie itp) to zachodzi konflikt interesów.
        Albo wygrywa ten, kto chce energii a więc dąży do udowodnienia swej racji, albo ta część, która już ma większy udział w świadomości jednostki i pozwala na poddanie tej części chcącej mieć rację, by ujrzeć i przyjąć prawdę.
        Podałem przykład z kombinacji ego, które uniemożliwia przyjęcie prostych wskazówek a może ich być naprawdę bardzo dużo.

      6. Ten przykład, Rybens, to o nikim innym, tylko o sobie. Za późno zakumałem, bo bym nie wystawiał i nie prowokował i dość tego ja ja ja i mi mi mi.
        Niech się darzy Ci Ci Ci i Wam Wam Wam.
        Nie muszę od nikogo ciągnąć, sam mogę się kochać…

      7. Witajcie kochani! Ta rozkminka, co zostala napisana przez Anamikę, Anię, Krysię i e-S-a, powinna być drukowana na wielkich banerach, przy wszystkich miejscach kultu religijnego, bo to jest według mnie sedno sprawy.

      8. Nie wiem o co chodzi Babcia Marysia, czy między innymi o przysięgi małżeńskie?
        Przysięgi to ogólnie nieciekawe, bo dziś intuicja pcha cię do tego a jutro do tamtego i co? I nic z tego, bo albo dostajesz poczucia winy, bo łamiesz przysięgę idąc za głosem serca albo zdradzasz je czyli prawdziwą siebie i tak czy siak rodzi się konflikt i człowieka tworzy sobie piekiełko.
        Nie bez powodu ktoś powiedział: nie przysiegajcie, mówcie tak albo nie (teraz).

    2. Owszem matryca jest stabilna dzięki istotom kreacji , bo nie było to takie do końca pewne czy przejdziemy , czy też co się wykreuje. Ich scenariusz czy nasz . Nie bijcie dziewuchy 😛 ale czy wy jeszcze się nie zorientowałyście że 4-5 D to bajki , ezetoryczny bełkot , owszem nie mówię że tak być może nie jest segregowana część matrycy czyli organiczna i technologiczna . My się musimy przelogować na matryce organiczną . W sensie każdy niech robi jak chce, poczułam tylko żeby tą informację umieścić . Na matrycy organicznej są gęstości. Ja zaciągam taką informacje , oczywiście nie mówię że to jest prawdą przejawioną.

      Dobrego Dnia Wszystkim

      1. „… Nie bijcie dziewuchy 😛 ale czy wy jeszcze się nie zorientowałyście, że 4-5D to bajki, ezetoryczny bełkot…”

        No przecież, moja droga MI, trzeba czymś zastąpić piekło i niebo. A! i jeszcze czyściec „wynaleziony” (czyt. odkryty!) w jedenastym wieku.

        Ciekawe, że archeolodzy katolicyzmu potrzebowali jedynie dwóch pokoleń prac badawczych, by dokonać takiego odkrycia!

        Zaledwie kilkadziesiąt lat po wielkiej schizmie (1054 r.), podczas której nabrzmiałe konfliktami chrześcijaństwo rozpadło się na pięć nurtów (odłamów) wyznaniowych, wyłaniając z siebie również katolicyzm, skupiło w szeregach tego ostatniego największą grupę archeologiczną.

        Ta z kolei, dysponując potencjałem wiedzy poznawczej i odpowiednimi narzędziami – bez trudu dokonała odkrycia czyśćca.
        Lokalizacja nie była trudna do przewidzenia: między piekłem a niebem.
        Wystarczyło tylko umieścić piekło pod ziemią, niebo gdzieś w obłokach, by po środku, na ziemi, sprzedawać bilety niczym do kina na wybrane seanse czyśćcowe.

        Czy dziś nie zarabia się, sprzedając tysiące publikacji na podobne seanse?
        Tylko, zastanawia mnie, kto od kogo zerżnął pomysł z literkami D?
        Ezowcy od kinematografów, czy na odwrót, bo i jedni i drudzy, używając coraz wyższej cyferki, którą opatrzone jest „D”, zapewniają coraz lepszą jakość odbioru seansu.

        Ech!…, jeszcze nie tak dawno kino nazywano iluzjonem…, ​zgodnie z prawdą.
        Dziś film 3D, 4D ma za zadanie iluzję uczynić rzeczywistością.
        To samo chce czynić ezoteryczny bełkot.

        Z zadartą do góry głową gapimy się na wyższe szczeble drabiny, nie zastanawiając się ani przez chwilę, na czym stoi ta drabina i o co jest oparta…

        Miłego!

      2. Co tu dużo deliberować. D jak dupa. Albo D jak durak. Ale, ale…
        Po rosyjsku durak to dureń, głupek. Ale po turecku durak to przystanek, stacja albo przerwa np. w czytaniu.

  7. „Nie bijcie dziewuchy 😛 ale czy wy jeszcze się nie zorientowałyście że 4-5D to bajki, ezetoryczny bełkot, owszem, nie mówię, że tak być może nie jest segregowana część matrycy, czyli organiczna i technologiczna”.

    MI, ja to odbieram, te „D”, jako nazewnictwo lub metafora tego, co nie jest materialnie widoczne. Nie przeszkadza mi to. Nie odczytuję tego dosłownie. Energia się zmienia i wszyscy mniej lub bardziej to odczuwamy. Obecnie wciąż jest w przestrzeni chaos i we mnie też, jak dwa bieguny, ale panuję nad tym coraz lepiej. ☺

    1. Tak Lela, obecny CHAOS jest końcem starego świata, jest takim przedświątecznym sprzątaniem, byśmy w Nowym świecie, już posprzątanym, czuli się bezpiecznie i rodzinnie.

      Ale aby to osiągnąć, każdy z Nas indywidualnie musi posprzątać swój wewnętrzny DOM.
      Nie będzie globalnego bezpiecznego i Pięknego Świata, jeśli Nasze indywidualne DOMY pozostaną BRUDNE.

      WSZYSTKO ZALEŻY OD NAS I NASZYCH POSTANOWIEŃ I KREACJI.
      Takie jest moje wewnętrzne postrzeganie rzeczywistości.

  8. Dziś napiszę wam coś o świadomości.

    Bo to kto co rozumie poprzez świadomość to też inny temat. Mi się kiedyś wydawało że ktoś ma świadomość, bo jest wyżej ode mnie, okazało się że moje pojęcie tego jest bardzo mylne.

    Istota na 3 gęstości może mieć wyższą świadomość niż ta na 5 gęstości . Więc to nie jest też tak do końca że im wyżej tym większa świadomość.
    Od 6 gęstości to już inna bajka.

    I teraz świadomość ludzi jest specjalnie niszczona minn są to tortury , silne traumy , powodują one rozpad świadomości u takiej istoty , odbudować ją jest później bardzo ciężko . Nie mówię że to się tyczy każdej istoty ale takie manewry są tu stosowane. I były na długo przed tym czasem . Wiele istot w trakcie umiera nie są w stanie tego przetrwać. Więc to że wam się wydaje że to na co patrzycie jest tym co wam się wydaje , może być bardzo błędne. Nie osadzaj bo wielu rzeczy jeszcze nie wiesz i wielu nie rozumiesz. Przyjmij to do wiadomości. No nie powiem mi się poulewało i mi się poulewało do przestrzeni wiele słów , aczkolwiek mam prawo do swoich emocji. Kolejna rzecz jesteśmy programowani na 5 gęstości przez nich, czyli w zasadzie przychodzisz tu już z programami, twoimi ? no raczej chyba nie . I istota nie mająca tego świadomości nie umie tego odróżnić . Istota na pewnym poziomie nie umie też odróżnić co jest z zewnątrz czyli wpływ myśli w drukowanej w umysł, z którą człowiek się utożsamia myśląc że to jego i wedle tych programów żyje , czy też tworzy niby swoje życie.
    Myśli nawet nie są myślami aczkolwiek nie wiem ile istot jest to w stanie zrozumieć . W moim języku nazywam to mózgo trzepem 😛 . Mogą wam też wyświetlać obrazy różnej jakości, gdy medytujecie , pamiętajcie o tym , nie wpadajcie w panikę cokolwiek nie zobaczycie , to są zabiegi technologiczne aby was wytrącić z równowagi, to tylko obrazy jak w filmie i tak należy do nich podchodzić to samo tyczy rożnych myśli , to tylko scenariusz napisany do filmu , nic więcej . Gdy się tego boicie pobierana jest energia ale też wasz strach ma duże szanse się zamanifestować i oto im chodzi , na to też jest sposób, gdy spotkacie się z waszym/nie waszym lękiem . Zdajcie sobie sprawę że wyświetlił wam się film z podświadomości, patrzcie na niego i pozostańcie niewzruszeni w sobie . Pamiętajcie że patrzycie na projekcję .

    Anastazja powiedziała spalę was myślą , to walka , do mnie spłynęło spalaj myśli czyli wytwarzany lusz. Czyli ich pokarm. I tak czynię , bo kto mi zabroni.

    Suwerenność taka istota wie że do nikogo nie należy , żadne prawa tego świata nie tyczą jej , nikt nie może nakazać jej żyć wbrew jej naturze, nie ma nikogo nad sobą typu bóg , pan , opiekun , anioł , nauczyciel zwać jak zwać itd , nie ma też poczucia wyższości nad innymi, wie że nie jest niczyim bogiem od dupy strony. Wie że jej świat należy tylko do niej i nikt nie ma prawa naruszać tej strefy a jak naruszy to można dać kopa takiej istocie. No tu się po prostu włącza zdrowy egoizm. Oczywiście takie istoty nie muszą mieć tej świadomości że są wykorzystywane do pewnych kwestii i trzeba o tym też pamiętać ale wasza przestrzeń jest wasza . Koniec kropka.

    I w sumie to chyba wszystko. Szukajcie prawdy sami , bo jak jej sami nie będziecie szukać , to nikt wam jej nie powie. A nim w coś uwierzycie jako w prawdę jedyną . Miejcie w sobie na tyle odwagi i rozwagi by zbadać to samemu.

    Udomowienie to mówienie co jest dobre a co złe . Doszliście do tego sami ? nie . Mało tego przestaliście szukać bo przecież każdy już wam powiedział co jest dobre a co złe . Nie mówię że to może kiedyś miało sens, jednakże udomowienie to dobre słowo na to.

    Autentyczność pochodzi od was , ona się rodzi z was , z waszej wewnętrznej mądrości którą zdobywacie minn poprzez doświadczenia, które nie są ni złe ani dobre . Tzw Grzesznik może stać się świetym a świety skończyć jako grzesznik nie ma na to reguły . Doświadczenie to narzędzie do rozwoju świadomości twojej własnej a nie zbiorowej .

  9. Moja znajoma ma bardzo złego usługodawcę. Płaci niemało, a nie otrzymuje tego, za co płaci. Powiedziałam, że za te pieniądze przejmę usługi. Jestem ekspertem w tej branży z najwyższej półki. Niby się ucieszyła, ale już rozmyśla, jak urwać trochę kasiorrą z rachunku.

    Ja nie jestem desperada i nic nie muszę, a zwłaszcza pracować. Chcę, ale na moich warunkach. Także finansowych. W końcu za coś wypada wrócić do domu. Za jeden uśmiech tak daleko się nie ujedzie.

  10. Kochani, czy wiecie, w jaki sposób są palone zwłoki ciał ludzkich i jak są łamane i mielone kości … Nie zostaje DNA… ani śladu
    ZdRawiam

      1. I bez badań wiadomo. Nikomu nie podaje się szczepionek, jak jest chory na cokolwiek, nawet jak ma katar. KK był bardzo schorowanym człowiekiem. To zbrodnia w biały dzień. Jak tak bardzo chronicznie choremu mężczyźnie ktoś odważył się podać ten świrusowy preparat?

      2. Kolega mojego męża jest chory na serce, w sumie powinien mieć bajpasy, jego lekarz jak najbardziej zakwalifikował go do szczypawki…Podobnie było z moją teściową, po mojej i byłego męża interwencji w sprawie uszczypnięcia teściowa miała wątpliwości, jednakżę zadzwoniła do swego kardiologa i pani doktor stwierdziła, że przy schorzeniach mojej teściowej to jak najbardziej powinna się zaszczypać!!! nie wiem, nie rozumiem, bo nie podejrzewam, że wszyscy lekarze to sprzedajne k…. Więc? RUTYNA? Zła wola? Ignorancja? CO powoduje, że ‚porządni” lekarze decydują o ludzkim życiu i to decydują błędnie!

      3. O, a tu pan Jacek Borkowski – aktor też zapytał swojego zaufanego lekarza, co z tymi szczypawkami:

        „Zadzwoniłem do znajomego lekarza i zapytałem go wprost, co sądzi o szczepionkach. Powiedział mi wtedy, że można leczyć się metodami średniowiecznymi albo korzystać z tego, co daje nam nowoczesna medycyna. Więcej pytań już nie zadawałem” – relacjonował w rozmowie z nami”.

        Ja się tylko wciąż zastanawiam, po co choremu na świrusa (a pan Jacek właśnie jest hospitalizowany w tym temacie) szczypawka, jak przecież chorując, nabiera się jako takiej odporności, bo wytwarzają się przeciwciała… To tak, jak mając już przebytą ospę, ktoś się przeciw niej dodatkowo szczepi.

  11. Mam teraz obraz w oczach, srebrzysty błyszczący falujący obraz światła – jak fraktal – srebro świecące – zygzakowate ..

    https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTMhYsQtxIUIQdk5qgPhhVnWfpvmSGpgbW8iQ&usqp=CAU

    obraz podobny, tylko srebrne światło pulsujące zygzakowato…
    Tak sobie teraz siedzę i patrzę na ten spektakl światła.
    Dawno nie widziałam – chyba rok już, jak dane mi było widzieć..
    Tamten obraz kolorowych świateł, a teraz srebrne pulsujące – świetliste… ZdRawiam

  12. Nie będę szukał już, gdzie to się w owym temacie rozpisywaliście, ale…

    Panowie samotnicy! ViS, Wolni Słowianie i inni jacykolwiek! Wszyscy tu jesteśmy prekursorami dla Nowego Świata i odbudowy naszej dawnej Scytii/Lechii. Nie przejmujcie się swoim wiekiem, nawet jeśli wy i wasze wybranki z Serca bylibyście grubo już po 40-tce, nadal możecie mieć dzieci. Zdrowych, silnych ludzi, którzy przejmą po nas pałkę przebudowy tego świata. Jest w was potencjał i jest w was Moc, którą, jestem pewien, że są takie dusze, które chciałyby ją odziedziczyć, i z nią kreować swój Nowy Świat. Nie przejmujcie się swoim wiekiem, on nie ma znaczenia. Ludzie z Mocą nie muszą się takimi rzeczami przejmować, a „spóźnialscy” będą mogli skorzystać z ujawnionych metod odbudowy człowieka. Nie bójcie się więc i pójdźcie za swoim czujem, wysyłajcie w przestrzeń swoje marzenia i pragnienie, które prawdziwie wychodzi z was. Ja już wiele lat temu czasami przywoływałem/mówiłem do swoich potencjalnych dzieci. Od dziś chyba regularnie już zacznę do nich mówić. Dziś, gdy do nich mówiłem i gdy później zwróciłem się do Źródła, czułem, jak natura wokół mnie cała mówiła do mnie. Nie wiem, co dokładnie mówiły mi drzewa i ptaki, ale wiem, że mnie wspiera. Wspiera mnie od dawna i czułem to już wiele razy ostatnio.

    1. Przypadkowo dziś przełączając kanały w moim tv-odbiorniku trafiłam na antyszczypawkowy materiał u Ojca Dyra na Trwam… No, no, pomyślałam, dobra nasza…
      Niestety trafiłam na końcówkę, wiem tyle, że wypowiadał się i pan Gadowski, który naświetlał temat szczypawek – czym one są. Wypowiadał się także dr Bodnar m.in. o amantadynie i o braku dyskusji narodowej – lekarskiej o alternatywnym działaniu przeciw świrusowi, o tym braku dyskusji było też u Pospieszalskiego. Materiał w TV Trwam miał pod filmem linka na YT – niestety nie udało mi się znaleźć tego materiału… Jednakże sam fakt, że i w Trwam i w reżimowej TV ma miejsce odbrązowianie tematu świrusa plus szczypawki jest pozytywnym objawem.

      Dodatkowo poprzez Trwam dociera się z tymi wiadomościami do ludzi starszych, którzy nie mają, podejrzewam, w większości dostępu do internetu…

      1. A my oboje obejrzeliśmy polecany tu na blogu ostatni odcinek „Warto rozmawiać”. Szkoda, ze J. Pospieszalski przerywał, ale i tak sporo informacji udało się przemycić. Hałat niesamowity. Zwięźle i bez owijania bawełny. Polecam tym, którzy jeszcze nie mieli okazji odsłuchać. Kopie w necie.

      2. Kochani pęka beton, biskup mówi o scypionkaf, a tu artykul w Onecie „Czy Pismo Święte wspomina o dawnym Imperium Lechitów?” (co prawda jako teorie spiskowe, ale poszedł).

      3. iw,
        niestety są też tacy, którzy świadomie jak ognia unikają takich informacji i świadomie nie otwierają np. linków ode mnie, nawet takich jak Pospieszalskiego z lekarzami i politykami (autorytety przecież i w tv)… wytrwale i karnie będąc na straży kurwozdwida, testów i szczypawek….. przestrzegają terminów, przebywają na kwarantannach – młodzi, mądrzy ludzie. Starsza w Rodzinie zaszczepiona i parę dni później chora….. młodzi też się szczypną… przecież związku nie ma.

        Niewiarygodne, ale prawdziwe.

      4. [Lela] Starsza w Rodzinie zaszczepiona i parę dni później chora…

        ——————

        Kowidowcy mają na to odpowiedź: „Owszem, szczepionka w 100% nie chroni przed kowidem, ale powoduje, że chorobę przechodzi się lżej”.

      5. Ludzie dużo wcześniej dali się zaszczepić iluzją wolności, pokoju, dobrobytu.
        A teraz chcą sobie tę iluzję podtrzymać
        💉

        Tylko nie wiem, w imię czego, skoro wielu z nich zaczyna rozumieć, że to złudzenie.

        Zaczyna mi to przypominać narkomanię.

    2. To przewaznie R1a1, jak my Słowianie. To ta grupa, co wywedrowala do Azji tak 5000 lat temu. Zawzięci jak my. Tylko religię zmienili.

      Oni przewaznie niewiele maja do stracenia. My juz jestesmy za wygodni. Dokad nie stracimy wolnosci, to sie nie obudzimy. No ale wtedy bedzie juz za późo, bo jankeska armia coraz liczniejsza i dopilnuje, by marionetkom nikt wladzy nie zabral, dokad beda jej potrzebni.

    3. Tam tak jest przy każdym proteście. Ludzie oglądają w TV i jak słyszą, że jest gdzieś jakiś protest czy manifestacja, to wyłączają tv i wychodzą na ulice dołączyć do tych protestujących bądź manifestujących.

  13. Miałbym pytanie do was Tawerniacy. Chodzi o to, co wiele razy nazywa się Karmą i będę tu tego słowa używał w tym kontekście. Chodzi mi o zaległości z poprzednich wcieleń. Powiedzmy, że jest się z kimś związanym głęboko, karmicznie. Teoretycznie taka praca i oczyszczanie powinno trwać latami, ze swoimi dodatkowymi skutkami (pozytywnymi rzecz jasna, jak najbardziej). Niemniej jednak, choć z pewnością owoce kolejnych trudności do przejścia byłyby wyjątkowe i jak najbardziej cenne, mnie one nie interesują, nie chcę dalej brnąć, tym razem w rzeczy, które ta druga osoba sobie uczyniła, i mając już przepracowane swoje traumy, chcę kreować coś innego. Ja jestem i byłem od początku na innym etapie. Wyciągnąłem swoje nauki i chcę zacząć już kreować konkretnie to, co w mojej duszy siedzi, ale ta druga osoba nie jest w stanie mi w tym pomóc. Nie nauczyła się swoich rzeczy. Jest gdzieś za mną i aby mogła iść ze mną, musiałbym poświęcić jedną rzecz za drugą, zatrzymać się na swojej drodze, a może nawet cofnąć, gdy mam swoją przyszłość tuż przede mną i mogę iść do przodu. Rzeczy, w których musiałbym pomóc tej osobie, godzą w to co chcę stworzyć. Problem polega na tym, jak bardzo głęboko jesteśmy ze sobą związani. To nie jest tylko więź tu i teraz, ale także, a nawet przede wszystkim cała przyszłość. Całe przeznaczenie. I wcale tu nie domniemuję, tylko jest to prawda, którą miałem okazję poznać na naprawdę wiele sposobów. Mówię tu o tym, że chcę zerwać z tym ciągiem, z którym już nie czuję więzi. Przerwać te koło, oderwać się od tej linii i tej osoby z jej karmą, i stworzyć kompletnie inną, nową przyszłość, która nie jest jeszcze „zapisana”, by stworzyć to czego pragnę w głębi siebie, i leczyć przeszłe traumy bez tej osoby, i sposobu w jaki one zachodzą, gdzie musiałbym poświęcić kawałki swojego marzenia, a i pewnie nawet siebie. Jasne. Mógłbym pomóc tej osobie. Oczywiście. Te dodatkowe leczenie traum dawałoby swoje piękne nowe formy, ale te traumy wynikają z małej świadomości i poznania samej siebie. Nie mam wątpliwości, że gdyby ta osoba miała taki sam poziom świadomości i poznania siebie samej co ja, stworzylibyśmy coś tak pięknego, co przerosłoby wszelkie moje oczekiwania, i nie wiem, czy istnieje druga taka osoba na tym świecie, z którą mógłby tak tworzyć. Ale ona niczego się nie nauczyła. Straciłem do tej osoby cały szacunek. Nie chcę tworzyć nowych traum, które jestem pewien, że nadejdą, jeśli utrzymam kontakt. Osobiście, jestem zdeterminowany, by stworzyć linię, „której nie ma” i uwolnić się od koła karmy, które wynika z doświadczeń, z przeszłych wcieleń z tamtą osobą. Tylko nie wiem czy jest to faktycznie możliwe, a nawet jeśli, to jakie skutki może to ze sobą nieść.

    1. Zaległości, powiązania karmiczne, problemy?
      Tysiąc lat schodzi by dostrzec problem a w jeden dzień można go rozwiązać. Przebaczyć – wyczyścić.

      1. I wszystko to robiłem. Ale ona tworzy nowe traumy. Nie uczy się na swoich błędach. Nie zmieni się. Będzie kłamać, oszukiwać, zdradzać moje zaufanie. Czuję się wykorzystany, bo ona dawała tylko kiedy było dobrze, a gdy ja miałem problemy, jej nie było. Pominę już inne kwestie. Nie będę dla nikogo miękką sofą na miłe popołudnia, kiedy nie ma „co innego robić”.

      2. Jeśli partner nas denerwuje i chcemy go zostawić, prawdopodobnie daje nam możliwość do zaleczenia czegoś w sobie.
        Jeśli nas denerwuje.
        I wtedy trudno jest przyjąć że tu o nas chodzi i zajmuje to te „1000” lat a po tym to już z górki.
        Lecz kiedy to jest już załatwione i karma wypalona a mimo to czuć rozbieżność, czasem najlepiej się rozejść.

        Nie namawiam ani do związków ani do rozwodów. Energia jest w ruchu i nie ciągnie mnie, by ją sztucznie wiązać ni rozdzielać. Zdrowo jest jej się poddać.

      3. Jedna babka (nie pamietam, czy to byla Monika R., czy ktos inny) powiedziala cos, co utkwilo mi w pamieci. Chodzilo o to, ze podczas procesu wiele zwiazkow i malzenstw bedzie sie rozpadac. Powiedziala, ze owszem wiele skonczy sie rozstaniami albo rozwodami, ale w wielu po prostu dotychczasowe relacje ulegna zmianie, wejda na inny poziom. Ona okreslila to jako koniec/rozpad starych relacji i poczatek nowych.

      4. Tak, będą się rozpadać i rozpadają się, a lockdowny i cały ten cyrk, oskarżane o to, moim zdaniem pomagają dopalić się już bezcelowym związkom. I to nie są tylko relacje damsko męskie, ale i rodzic dziecko, sąsiedzka relacja, koleżeńska, uczniowska, ekspercka.

        Mnie z dnia na dzień zaczęły wkurzać wojny polsko polskie. Nie piję do nikogo konkretnego. Mam świadomość stania przed lustrami i widzę, że przyszła u mnie na coś pora. Nie mogę już patrzeć na słowa typu habydło, sranie czymś tam itd.
        Wybaczam i będę, aż mnie to przestanie ruszać i jak trzeba będzie, to będę przebywał tylko z drzewami i zwierzętami.

      5. Mam podobnie, gdy patrzę na warczących na siebie ludzi. Jeden poziom świadomości nie gorszy od drugiego. Jedni straszą zarazami i boją się oddychać. Drudzy już sami nie wiedzą, czym straszyć i na co się złościć. Nie chcę już na to patrzeć.

      6. Dość gadania, by nie bać się, czego nie ma. By otworzyć oczy i ujrzeć cień kija na wodzie, wiatraki zamiast potworów. Jak ludzie chcą spać, niech tak będzie i niech wierzą, że widzą prawdę, nie iluzję. Na swoje powiązania karmiczne też czas, by się dla nich dopełnił.
        Pora na dobre wiadomości.

      7. Łatwo powiedzieć. Ludzie są manipulowani z każdej strony.
        Żyją w nieustannym stresie a niełatwo jest racjonalnie myśleć w takiej sytuacji…
        Nie czują nic co dzieje się w ich Sercu Duszy bo chaos wciąga bezwiednie i pracuje nad zagubionymi .
        Mnie pomogła ucieczka w PrzyRODę.. Lepszej TERApi nie Masz.
        Przestrzeń powietrze ,teren ,woda, morze ,las -to działa.
        Lepszej terapii nie masz.
        Aha …i żadnej presji nie czujesz.. Szybko przyjdzie uwolnienie..

        Co nam daje las? Spokój, wytchnienie, poprawę zdrowia psychicznego – ale nie tylko. Wędrówki po lesie podnoszą naszą odporność, wspomagają leczenie wielu chorób, takich jak astma, alergie czy depresja. A poza tym są powszechnie dostępne i darmowe!

      8. No, łatwo jest powiedzieć, gorzej zrobić.
        Stres, trudno myśleć, ale nie o więcej myślenia się rozchodzi a o mniej i dlatego leśne wędrówki pomagają. Przyroda odciąga od nadmiaru myślenia.
        Problemy siedzą w naszych głowach, nie w tym co się dzieje na zewnątrz a na zewnątrz dzieje się to po to, by wyciągnąć to z naszych głów, bo przyszedł czas na sprzątanie.
        Problemem nie jest to, że się kurzy. Kurz jest problemem tylko on zalegał, był przykryty i wydawało się że jest ok i teraz zaczął być rozdmuchiwany i zaczął przeszkadzać.
        Te rzeczy nie musiały by się zadziać gdyby nie było czego sprzątać.

        Nie mam sił dziś niczego tłumaczyć i wątpię by ktoś chciał to czytać a już na pewno nic przetłumaczyć się nie da, jeśli wpierw się tego samemu nie zobaczy. I nie poprzez myślenie a w pustce gdzie myślenie zanika.

      9. ,, Jeśli partner nas denerwuje i chcemy go zostawić, prawdopodobnie daje nam możliwość do zaleczenia czegoś w sobie.”

        Taka możliwość może istnieć i to wcale nie dotyczy tylko partnerstwa, ale związków rodzinnych, towarzyskich, przyjacielskich; generalnie znajomości ludzi w naszym otoczeniu.

        Gdy mowa o najbliższych tzw. drugich osobach, z którymi spędzamy gro czasu, rzecz jest bardziej złożona.
        I bardzo dobrze – bo wiemy, że nie czytamy książki po łepkach, po tytułach rozdziałów, lecz wchodzimy w głębsze treści.
        Z partnerem jesteśmy dwiema książkami, które nawzajem siebie czytają.

        Jeśli partner nas denerwuje, to my jego też, bo jakimże uczuciem wtedy do niego pałamy?
        I by najmniej, moim zdaniem, nie chodzi tu tyle o różnice w poglądach, poziomach percepcji, podejściu do sytuacji życiowych, co o odpowiedź na pytanie:
        ,,Co postawiło nas na wspólnej drodze? Czy ktoś (ten bliski) nam przeszkadza – jakby się na zewnątrz wydawać mogło – czy raczej robi kawał ,,brudnej roboty”, abyśmy cos w końcu zrozumieli?

        Szczytem naszych marzeń jest istnieć z drugą osobą jak przysłowiowe dwie połówki jabłka.
        To sfera marzeń, bo wiemy doskonale z własnych środowisk, że takie związki zdarzają się bardzo rzadko, jak diamenty w tonach skał.

        Dlaczego zatem los łączy ludzi o tak przeciwstawnych zapatrywaniach, osobowościach, zwłaszcza, że z czasem orientujemy się, że z kolegą, koleżanką, a nawet przygodnym znajomym rozumiemy się bardziej niż z najbliższą drugą osobą?

        To pytanie swego czasu(dawno temu) nie dawało mi spokoju.
        Aż wreszcie zrozumiałam(na swoje potrzeby oczywiście)
        Zrozumiałam, że wychodząc za mąż za tego, a nie innego człowieka, tak na prawdę to ja wyszłam za swoje wady.

        Początkowo zachwycamy się podobieństwami, ale w głębi duszy fascynuje nas w drugim człowieku to, czego nam brak, czego my nie posiadamy, a chcielibyśmy to w sobie wykształcić, nabyć.
        Stać się pełniejszym, umieć dostrzegać świat oczami drugiego człowieka, jego rozumieniem.
        To ja mam podnieść tego człowieka do przestrzeni, które lepiej poznałam, a on ma mi pomóc znaleźć się tam, na co mój egocentryzm(wady) nie pozwalały.

        To dlatego los nie łączy wszystkich w pary gruchających gołąbeczków, a stawia na przeciw siebie dwoje ludzi, którzy wzajemnie podnoszą w sobie energie pozytywne, a niwelują wady.
        Jeśli to ludzie rozumieją…
        Bywa jednak, że dwie silne osobowości za cholerę nie chcą przyznać się do swoich braków, wad, w których największą jest, gdy jedna osoba podporządkowuje drugą wedle własnego widzimisię.

        Kończy się fascynacja podobieństwami i zaczyna przeciąganie liny na zasadzie: ,,bo ty masz być taki(a) jak ja”.
        A tak na prawdę, to niektórzy ludzie po przeczytaniu z siebie dwóch pierwszych rozdziałów odkładają książki na półkę, nie wiedząc, ze Księgarz wybrał dla nas jedną z najlepszych pozycji literackich.
        [Oczywiście pomijam tu ekstremalne przypadki, w których jedna osoba kierowana bardzo niskimi instynktami krzywdzi drugą w taki sposób, że istnieje zagrożenie dla zdrowia i życia.]

        Jeśli wierzyć w reinkarnacje, to mogę też zadać sobie pytanie:
        Dziś ktoś mnie denerwuje. A jaką cholerą spod ciemnej gwiazdy byłam w poprzednim wcieleniu?
        Może teraz doświadczam, jak to jest być denerwowanym, bo co to znaczy być denerwującym, to o ho! ho! , pięknie doświadczyłam 🙂
        I wcale nie chodzi o karę, a o informację ,,jak to jest”.

        A ponadto, jeśli na widok człowieka pomyślę ,,on mnie ciągle wk…..wia”, to biedaczysko zrobi wszystko, by zmaterializować mój stan, oczekiwania. 🙂 🙂

        Boże!, jak to dobrze, że żyjemy wśród innych ludzi!
        Bez nich bylibyśmy niczym.

        I tym optymistycznym akcentem…

        Miłego!

      10. „Taka możliwość może istnieć i to wcale nie dotyczy tylko partnerstwa, ale związków rodzinnych, towarzyskich, przyjacielskich; generalnie znajomości ludzi w naszym otoczeniu”.

        Tym się też kieruję w swej wędrówce powrotnej. Czym by była bez tych ludzi? Jak długo musiałbym jeszcze błądzić bez nich?
        Dziękuję, że jesteście.

      11. I jeszcze dotyczy to każdej przykrej rzeczy, jaka wydaje się nam przydarzać. Coś mnie przed chwilą takiego spotkało. Przyjąłem, przebaczyłem i zobaczyłem, że to nie jest prawdziwe. Ja to stworzyłem i ja to mogę zmienić. Nie tylko za ludzi lustra dziękuję, za te doświadczenia też, bo one pomagają mi wzrastać.

    2. Nieśmiertelna Pieśni Mocy,nie wiem czy słuchasz Moniki Rajskiej. Ona bardzo wyraźnie i ładnie omawia takie tematy w swoich ostatnich filmach i wszystko to w odniesieniu dla obecnych ,zachodzących na przestrzeni zmian.
      Pozdrawiam Cię i życzę wyboru najlepszej dla ciebie wersji przyszłości.

  14. ….”a lockdowny i cały ten cyrk, oskarżane o to, moim zdaniem pomagają dopalić się już bezcelowym związkom. I to nie są tylko relacje damsko męskie, ale i rodzic dziecko, sąsiedzka relacja, koleżeńska, uczniowska, ekspercka.”.

    Sławku, ale są też dramaty, np. samobójstwa przedsiębiorców, którzy nie dostali żadnej tarczy od tzw. rządu, bo nie mieli jak zapłacić pracownikom i spłacić kredytu. Słyszałem też o depresji Ludzi, w tym dzieci, i o samobójstwach. Ponoć też sporo Ludzi w czasie lockdownu popadło w uzależnienia i choroby psychiczne.

    1. Ja właśnie przeczytałam w niemieckim necie, że w Polsce jest największa umieralność w Europie. Biorąc pod uwagę, co piszesz, V&S, oraz co raportują tylko pielęgniarki ze stołecznych szpitali, jawi się to jako informacja rzeczywista.

    2. Szkoda mi tych ludzi. Nie raz sam myślałem o odejściu stąd i człowiek nie budzi się przez to, że jest mu dobrze. Nowe przychodzi w bólach porodowych i odczuwaniu agonii odchodzącego starego. Tego starego, którego człowiek trzyma się z całych sił. Co jest potrzebne, aby te siły stracić? Co jest potrzebne, aby cała wiara we własne siły spadła do zera? By powiedzieć z całą szczerością, bez udawanego wmawiania i oszukiwania siebie – nic nie wiem.
      Przechodziłem to wielokrotnie. Nie jest lekko.
      To nie jest tak, jak ktoś powie, a bo tobie dobrze i łatwo mówić. Nikt nie chciałby przejść mojej drogi. I nikomu nie życzę jego, ale ego się bez tego nie chce poddać.
      Jeszcze tak wsześniej nie miałem, by chcieć objąć wszystkich i zapewnić o swym wsparciu, a jednocześnie chcieć odsunąć się z tymi poradami, bo każdy na swój szczyt wspina się sam. I chyba to się zbliża dużymi krokami u wielu.
      Nie przechodzi się przez ucho igielne ze swą strefą komfortu, ze swą wiedzą. To odpada, cała nagromadzona mądrość odpada i nikt tego nie odbiera, samemu się to odstawia.
      Co jest potrzebne, by ludzkość powiedziała tak szczerze, bez oszukiwania i wmawiania sobie – nic nie wiem?
      Niejedna osoba przypomni sobie te słowa, gdy przyjdzie jej czas. Niech też przypomni sobie, że nie jest w tym sama, bo inni też to przechodzili i że po nocy nastaje dzień. Słoneczny dzień.

  15. Opisałam wam poglądy na szczepionki, jakie panują w mojej rodzinie i zobaczcie, co mi sie przyśniło.

    Rower w snach symbolizuje m.in. cykle życia (ciągłą zmianę), radość, poczucie wolności, znak, że gdzieś się wybieramy, ale tez i probe samodzielnego rozwiązania problemu, balans, równowagę w życiu, stabilność. A u mnie we śnie „pi*rdolnęło” i rozwaliło tę stabilność.😉 Jak widać, pozorną. A może tytuł snu powinien brzmieć „Wstrząśnięta do samego rdzenia”? 😉😂

    —————————

    Sen o rowerze

    Ledwo zaczęłam zasypiać, a obudził mnie huk, walnęło jak grom z jasnego nieba. Wzdrygnęłam sie. Dosłownie. Wstrząsnęło mną. I teraz tak. Reszta „snu” rozegrała sie w ciągu kilku sekund. Zdezorientowana budzę sie, a jednocześnie, nie potrafię tego określić, dalej śnię końcowkę snu i mam przed oczyma taki oto obraz. Widze siebie zdezorientowaną/zdziwioną, podtrzymującą dwie części stojącego na ulicy przy krawężniku tego samego rowera. Wyglądało to tak, jakby ktoś przeciął go na pół, a ja jedną ręką trzymam część z kołem i kierownica, a drugą – część z kołem tylnym i siodełkiem. Obudziłam sie i z wrażenia usiadłam na łóżku. Byłam pewna, ze to ten, nazwijmy to, „grom z jasnego nieba” uderzył w rower i go „podzielił”, choc nie byłam świadkiem momentu uderzenia. Pamiętam tylko to, co opisałam.

      1. Kolejny sen o rowerze

        Lata 70-te. Średniej wielkości miasto w Polsce. Szarobure odrapane kamienice, nierówne chodniki. W kamienicach na parterze male sklepiki, na ulicy ludzie. Jade po chodniku na czarnym męskim rowerze z ramą i uważam na przechodzących ludzi. Zatrzymuje się, aby wejść do sklepu. Rower zostawiam oparty o ścianę. Wchodzę. Sklepik z bibelotami. Nie, to mnie nie interesuje. Wychodzę. Roweru nie ma. Zniechęcona bezradnie rozglądam się na boki. No nic, muszę iść pieszo. Przechodzę obok bramy. Patrze, a w bramie stoi czarny rower z ramą. Nie, nie mój. Podobny. Chwile sie zastanawiam. Biorę go, choc wiem, ze to nie mój, ze to kradzież. Nie czuje sie z tym dobrze, ale czuje, ze nie mam wyboru. Jest mi potrzebny. Wsiadam. Jade po chodniku, tym razem po drugiej stronie ulicy, ale w kierunku, z którego przyjechałam. Mozolnie przebijam sie przez tłum idących z naprzeciwka ludzi.

      2. TAWie, na wielkie przedsięwzięcia środków finansowych nie mam, choc…. nigdy nie wiadomo, „cuda” sie zdarzają.😉 A marzyc/kreować zawsze można!😉 Na mniejsze, eksperymenty ogródkowe, mam.

        Sąsiad „zza płotu” zabetonował cały swój ogródek z tylu domu. Podzielił na dwie części. Druga, mniejsza, ma cieńszą warstwę betonu. Położona jest o kilkanaście centymetrów niżej. Na to zostanie położona sztuczna trawa. Szkoda komentarza.

  16. Pracują… pracują…
    Fantazmat Wielkiej Lechii. Jak pseudonauka zawładnęła umysłami Polaków.

    Artur Wójcik..

    Czy Polacy wynaleźli koło, pokonali Aleksandra Wielkiego i zakładali miasta w Europie? Propagatorzy Wielkiej Lechii przedstawiają nową wersję historii bez faktów, w której Polacy (zwani niegdyś Lechitami) posiadali m.in. ogromne imperium, toczyli zwycięskie boje z Aleksandrem Wielkim, czy kontaktowali się z kosmitami. Zwolennicy tych teorii utrzymują, że wrogom Lechii zależało na tym, aby zniszczyć prawdę i wmówić nam, że Polacy zeszli z drzew wraz ze chrztem Mieszka w 966 roku. Popularność koncepcji Wielkiej Lechii przerodziła się w agresywny retorycznie ruch internetowy, którego zwolennicy nazywani są turbosłowianami lub turbolechitami. Praca składa się z dwóch części: publicystycznej i naukowej. W pierwszej części przedstawiona została geneza i charakterystyka zjawiska, jak również idące za nim zagrożenia. Część druga stanowi wycieczkę do wykreowanego przez pseudonaukę świata starożytnych Polaków, w której rolę przewodnika pełni historyk. Krok po kroku zostaną poddane analizie dowody rzekomo potwierdzające istnienie imperium lechickiego. Ukazane zostanie, jakimi narzędziami można rozbroić każdy mit pseudohistoryczny, w czym niebagatelną rolę będzie miało przedstawienie tego, co rzeczywiście wiemy na temat naszych początków. Czytelnik będzie mógł zapoznać się z bogatą literaturą przedmiotu, pomocną w dalszym samodzielnym pogłębianiu wiedzy. Książka skierowana jest przede wszystkim do osób, które napotykają w internecie nowe, niejednokrotnie kontrowersyjne lub podejrzane treści o najdawniejszej historii Polski, jak również i do wszystkich zainteresowanych tajemnicami naszych dziejów. Artur Wójcik – historyk, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prowadzi blog i stronę w mediach społecznościowych Sigillum Authenticum, na których demaskuje mity historyczne oraz popularyzuje rzetelną wiedzę.

    1. Ci od teorii Ptolemeusza tez popularyzowali rzetelna wiedze. Kopernik to az posmiertnie wydal swoje „nierzetelne”, a nastepni mieli spore problemy ze swoimi „nierzetelnymi”. Ci po UJ tez chyba na nich poszczekiwali. Czasy nowe, problemy te same. Nie podskakujesz we wspólnym rytmie, to jesteś oszołom, ignorant, wróg.

Dodaj komentarz