Wóz albo przewóz, apteka lub życie. Aktualizacja przestrzeni po Letnim Przesileniu – Sławek

Wczoraj byłem na pogrzebie kolegi, 43 lata – rak. Tydzień wcześniej zmarł trochę starszy kolega, też na raka. A przed nimi też kilkoro. Wieś stara, ale obecnie wyludniona. Niecałe 100 osób pozostało.

Ale co mnie dziwi.

W krótkim czasie odeszło 8 osób tylko w jednym końcu wsi, moim. Teraz kolejne z drugiego końca.

Jednego dnia jest sobie rodzina 3-osobowa. Wkrótce odchodzi ojciec, matka i syn (trochę starszy ode mnie) i dom zostaje pusty.

Wśród tych osób były starsze, ale i sporo młodych, a rak dopadał i starszych, i młodszych. I kiedy patrzę na tych ostatnich, to mam wrażenie, że ciała zniszczyła chowana uraza. Nieumiejętność wybaczenia.

To byli ludzie, którzy niechętnie odpuszczali i łatwo przychodziły im osądy.

Tacy, którzy akurat w tym czasie jeszcze nie chcieli raczej swojej pobudki.

Są jeszcze tacy, co bardzo kozaczyli. Mieli zawały, żyją i spotulnieli.

Na wiosce, gdzie wszyscy się znają, widać wyraźnie jakieś roszady.

Czy to już zaczęło się oczyszczanie Ziemi, która będzie tolerować tylko pokojowo nastawionych? Może.
Może mi się wydaje, ale takie wnioski same się nasuwają.

„Zmarli” kontynuują swoje przebudzenie od punktu, na jakim zakończyli ziemską wędrówkę, i trafiają w miejsca o podobnej dla nich wibracji.

Tutaj już nie pasowali niektórzy. Część może wróci.

Ale gdy przypominam sobie tych 8 osób, prawie sąsiadów, to byli na takim stopniu zaspania, od których słyszałem wiele słów nienawiści i pomsty.

I to jest zastanawiające, że teraz to właśnie oni odchodzą jakby falami w tych czasach.

autor: Sławek