Wizyta Szaraków w Emilcinie jest bezpośrednio związana z osobą Jana Wolskiego (ur. 29 maja 1907, zm. 8 stycznia 1990), rolnika z Emilcina k. Opola Lubelskiego (woj. lubelskie), który wracając do domu wozem konnym przez las 10 maja 1978 roku, ujrzał na drodze dwie dziwne postaci. Istoty były niewysokie (1,4-1,45 m wzrostu), miały oliwkowozielone twarze👽, skośne oczy i wystające kości policzkowe.
Ich ciała pokrywał czarny kombinezon, odsłaniający tylko twarze i dłonie. Na karku mieli swego rodzaju wybrzuszenia przypominające garby, zaś ich palce połączone były błoną pławną.
Istoty wskoczyły na wóz Wolskiego, jednak ten kontynuował jazdę, nie widząc w tym zachowaniu nic nietypowego, ponieważ takie zachowanie było zwyczajowe dla mieszkańców tych okolic. Zdziwiła go jedynie „mowa” pasażerów i nieproporcjonalnie duże obciążenie wozu. Wkrótce potem znaleźli się oni na polanie, gdzie Wolski ujrzał lśniący pojazd wielkości połowy autobusu, unoszący się ok. 5 m nad ziemią, ku której spuszczona była swego rodzaju winda. Istoty poprosiły Wolskiego o zejście z wozu, po czym stanął on na windzie, która uniosła go do środka.
Obiekt posiadał w rogach coś w rodzaju świdrów i dochodził z niego niski dźwięk. Wkrótce potem Wolski znalazł się w pojeździe, gdzie czekały na niego dwie podobne istoty. Wnętrze było skromne i ciemne. Wolski zauważył, że znajdowały się tam swego rodzaju ławki. Z innych rzeczy dostrzegł on m.in. leżące na podłodze niemrawe, „niewładne” ptaki przypominające kruki lub gawrony.
Jakiś czas potem otrzymał polecenie, aby się rozebrać, zaś jedna z istot (które w liczbie 4 znajdowały się na pokładzie statku) wykonała swego rodzaju badania przy pomocy urządzenia przypominającego rolnikowi złączone talerzyki. Po wykonaniu badania Wolski ubrał się. Istoty starały się poczęstować go jedzeniem w formie sopla, jednak on odmówił. W ogóle istoty przez cały czas były dla niego, jak sam określił, uprzejme. Następnie otrzymał on polecenie wyjścia z pojazdu i gdy wychodził na windę, stanął i ukłonił się, mówiąc istotom: Do widzenia. Wszystkie ukłoniły się.
Istoty miały według Wolskiego posługiwać się dziwnym językiem, którego nie potrafił opisać. Sam określił, że ich słowa padały drobniutko a gęsto.
Wkrótce Wolski udał się do domu, gdzie opowiedział o tym swej żonie, a następnie synom, którzy wraz z sąsiadami udali się na polanę. Obiektu tam nie było, jednak na miejscu znaleziono ślady mogące świadczyć o odwiedzinach istot.
Martwy Szarak (Grey alien) z Incydentu w Roswell – rozbicia się UFO 2 lipca 1947 roku ok. 120 km na północny zachód od Roswell w stanie Nowy Meksyk (USA)
Historią Wolskiego zajął się wkrótce łodzianin Zbigniew Blania-Bolnar. Sam Wolski miał narzekać na popularność, jakiej przysporzyła mu jego przygoda.
Obiekt widzieli inni mieszkańcy, w tym chłopiec z Emilcina, Adam Popiołek, który zaalarmował swą matkę o spadającym samolocie.
Zdarzenie to zostało szczegółowo zbadane i opisane.
Pomnik UFO w Emilcinie (fot. pinterest.com)
Matrixowe usiłowania zdezawuowania wydarzenia
- Czynności badawcze
- Rozmowy i wywiady z badanym oraz najbliższą rodziną
- Rozmowy i wywiady z mieszkańcami wsi oraz okolic, a zwłaszcza z drugim relacjonującym i jego rodzicami
- Obserwacja badanego i jego najbliższej rodziny
- Przeprowadzenie testu Apercepcji Tematycznej
- Zbadanie świadka za pomocą Skali Inteligencji dla Dorosłych Weschlera
- Przeprowadzenie Testu Ślepoty Barw
- Przeprowadzenie pomiarów psychogalwanometrycznych
- Wykonanie szeregu eksperymentów klinicznych
- Badanie psychiatryczne
- Badanie neurologiczne
- Badanie okulistyczne
- Badanie laryngologiczne słuchu
- Oględziny botaniczne drzew i roślinności, w pobliżu których, według relacji, unosił się obiekt
- Czynności dochodzeniowe
- Ustalenie ewentualnych źródeł ufologicznych informacji głównego badanego
- Sprawdzenie hipotezy żartu pracowników SKR w Skokowie, zajmujących się opryskami chwastobójczymi
- Sprawdzenie hipotezy o wylądowaniu śmigłowca
- Inne – dotyczące wielu różnych spraw wyłaniających się w toku postępowania.
źródło: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/UFO_w_Emilcinie
A Szaraki po prostu wylądowały i przeprowadziły badania na Janie Wolskim. Miał duże szczęście rolnik z Emilcina, że pozaziemscy genetyczni eksperymentatorzy go nie porwali.
Możliwe jednak, że ich wizyta była zwyczajnie modelowym socjotechnicznym projektem PR-owym rasy powszechnie znanej w Kosmosie z nienajlepszego PR-u niestety…
TAW