157 myśli w temacie “Chciałam popełnić samobójstwo – Beata Pawlikowska

  1. ”Wizyta u lekarza często sprowadza się do wypisania recepty.
    Nie padają nawet tak proste pytania jak: „Co przykrego zdarzyło się ostatnio?
    Jak pan/pani zamierza sobie poradzić w tej sytuacji?
    Czy może pan/pani liczyć na wsparcie bliskich osób?”.
    Bez zainteresowania i wsparcia najbliższego otoczenia można na dobre ugrzęznąć w smutku.
    A to już często prosta droga do depresji,
    którą można nazwać sytuacyjną,
    a ze względu na częstotliwość występowania – masową”.

    .https://www.youtube.com/watch?v=awVqcbIP8BI&t=2s

    Między smutkiem a depresją – dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska (audio)

    1. „Wizyta u lekarza często sprowadza się do wypisania recepty.
      Nie padają nawet tak proste pytania jak: „Co przykrego zdarzyło się ostatnio (…)”.

      To naprawdę zależy od lekarza !
      Nie ma co wszystkich uogólniać.
      Gdy ja byłam u psychiatry, to lekarz rozmawiał ze mną ponad pół godziny i zadawał mi różne pytania.
      Lekarz z powołania i bardzo empatyczny.
      M.in. te, które zostały powyżej wymienione.
      Lek, leki to tylko pomocnik.
      Ważne jest wsparcie i praca nad sobą.
      Po prostu.

  2. Do zakochanej nieszczęśliwie

    Znam ludzi, którym w sercach zgasło,
    lecz mówią: ciepło nam i jasno,
    i bardzo kłamią, gdy się śmieją

    Wiem jak ułożyć rysy twarzy
    by smutku nikt nie zauważył.

    Wisława Szymborska

  3. Już dwie lekarki z przychodni proponowały mi szczepienie na covid i pytały, czemu się dotychczas niezaśmiercionkowałem ?
    Moje argumenty w odpowiedzi, że już powszechnie wiadomo po przesłuchaniu dyr. Pfizera, że szczepionki nie były badane na zastosowanie transmisji wirusa i że powodują liczne ( 1291 ) odnotowanych powikłań poszczepiennych z gwałtownym zejściem włącznie, nie zrobiły na nich absolutnie żadnego wrażenia poza odpowiedzią, że nadal tyle ludzi choruje…

    Covid i szczepienia stały się chorą religią, a zdewociała na tym punkcie służba zdrowia inaczej jest jak za młodu oprogramowana kasta jej opętanych wyznawców

    1. Kowid jest religią tak jak wszystkie religie czyli trzeba znaleźć frajerów. Kowid chrześcijaństwo islam itp itd. Dziś i tak największą religią jest konsumpcjoniz. Ludzik wierzy we wszystko. Ale wiara jest dla tępego ludzika. Dla mądrego liczy się wiedza a nie wiara.

      1. ‚Kowid jest religią ‚
        Znajdź przykład co w tym MATrixie nie jest religią czy świecką formą religii, jak np. klimatyzm, ekologizm nowego zielonego ładu, pieniądz (jako bóg) i wiara w niego jako sens (gromadzenia go) życia, już w szkole podstawowej każe się wierzyć w kłamstwa historyczne nafaszerowane wojnami.
        Znajdź coś, w zrachowaniach powszechnych ludzi na Ziemi, co nie jest religią, co nie jest dziedziną MATrixu ?

    2. One chyba tego dnia nie sikały?!
      Jakie szczepienia? Nawet Niemcy ogłosili koniec plandemii i o dziabaniu cicho sza!

      1. Kiedyś to były 2000 złotych od łebka…
        Pewna firma z tej kwoty płaciła 200 zeta urobionemu delikwentowi, 50 złociszy dostała pracownica firmy za omotanie tegoż delikwenta. 1750 zostało dla firmy. Przy 1400 pracownikach, nawet jeśli plus minus 400 nie przyjęło 💩, i tak firma się obłowiła. 1 750 000 dla firmy za nic, a ludziom choroby i śmierć…

    1. ‚Samobójstwo to droga do piekła’.
      Pamiętasz skąd to wiesz, kiedy pierwszy raz usłyszałeś i od kogo przejąłeś takie przekonanie (z ambony przy 1 komunii św.?…). Czuję w tym przekazywanie sloganu, jak w głuchym telefonie
      Tylko pytam… sam chciałbym wiedzieć ile w tym jest prawdy, a ile nieprawdy?
      ‚Samobójstwo to droga do piekła’ – brzmi jak z automatu pokaranie ludzika h.s. przez jakiegoś piekielnego BOGA…

      1. Nie wiem, czy to droga do piekła czy nie, ale jest to na pewno tchórzostwo. Ucieka się przed problemami, których się nie umie rozwiązać. A po to żyjemy, żeby odbywać lekcję, rozwiązywać problemy i podnosić swoją świadomość. To jest potrzebne duszy. Samobójstwo sprawi tylko tyle, że ten problem pozostanie do rozwiązania w kolejnym wcieleniu.

    2. Trollu katollu…

      Nie ma piekła. Moze poza tym tutaj obecnie.
      Wiesz jakie trzeba miec jaja, zeby strzelic samoboja? Ha. Jak berety.

      Ciekawia mnie takie twory jak ten user – czy moze zwykly bot? Czyta i czyta i mu sie mozok lasuje za kazdym razem, drgawki dysonansu poznawczego od rana – ale nadal trwa w swym programie-wiezieniu i najchetniej wszystkich by w niego wladowal, zeby im nie bylo lepiej.

      Katollu – wez juz opusc cialko i fruuu do nieba.

      1. TAW, jeśli nie podoba Ci się inna opinia niż Twoja, umieszczona na blogu, to ją sobie usuń.
        P

      2. Daj spokój TAW, to dobrze, że chłop ma zadbane dłonie i paznokcie 🙂
        A jeśli Ty też przeczytasz ww. książkę Beaty Pawlikowskiej, to śmiało też wyraź swoje zdanie na jej temat.
        Może też być w formie filmiku.

        Czasy mamy takie, że każdy może książkę napisać i każdy może filmik nagrać.

        Hmm…może i Ty książkę napiszesz ? 🙂

      3. Przecież WordPress oblicza
        „Liczba słów w tekście a liczba stron. 100 słów – ile to stron?

        Mniej popularną formą wyceny teksu jest stawka za słowo.

        W statystykach Worda sprawdzimy nie tylko liczbę znaków (np. 2000 znaków – ile to stron), ale także liczbę słów i jak to przekłada się na liczbę stron w dokumencie. 200, 350, 500, 2500 słów – ile to w przybliżeniu stron?
        200 słów to trochę więcej niż pół strony znormalizowanego tekstu w Wordzie, 350 – ok. 1 strona, 500 – ok. 1,5 strony, natomiast 2500 – ok. 7,5 strony”.

        https://noril.pl/x-znakow-to-ile-stron-a-x-slow-to-ile-stron/

        Wielu zarabia za każde słowo tekstu..
        ale…ale to są teksty na za-mówienie.

      4. „Mniej popularną formą wyceny tekstu jest stawka za słowo”.

        Oj, Justynko, łezka w oku się zakręciła, przypomniałaś mi czasy, gdy jako student dorabiałem w pewnym dzienniku. Tekst do wyceny mierzono linijką, nie żartuję (tzw. wierszówka).

        *

        Nie mylić WordPressa z edytorem tekstu Word.

        WordPress nie oblicza pojemności tekstu w komentarzach.

      5. Drogi TAWie-
        Jakbyś był zgodny z nurtem, to zarobiłbyś że hej!
        Skoro idziesz pod prąd ?

      1. Symbol Polski – Bocian –
        Bocian – Symbol Wracającego Polaka do K-RAJU .

        ad. art. o zalaniu Rezerwatu.

    1. Melisso Droga.
      To są destrukcyjne filmy.
      Pani Beata zapodała pozytywny rezultat jak wyszła z
      dołowania.

      Te filmy dołują . Nie ma pozytywu
      aż do końca obejrzałam jeden.

      Ofiary – ofiary i ofiary .
      Już tytuły dołują.

      Za mojej młodości były takie powiedznia.
      Krótko mówiono do rozmazanych – spłakanych
      fru-stratów.

      ”Weż się w Garść.
      Nie bądż taki rozmazany-weż się w garść”

      Szybko mijały frustracje.

      Dzisiaj jest nagonka na Nas -NORMAlnych.
      Gołym okiem widać programowanie płatne. JPRL..e.

      Jak można nie rozuMieć celowych zaPodań.
      Od zarania prograMowanie.
      Omawianie naszej tzw. winy za ten”krzyż”

      Cieszyć się życiem.
      Bardzo cieszy Mnie że Pani Beata wyszła z dołowania.

      ze słownika cytat.
      ”synonimy destrukcji to: rozkręcenie, zrujnowanie, rozbiórka, zburzenie, ruina, rozbicie, wyniszczenie, anarchizacja, rozpad, niszczenie, rozwalenie, zagłada, rujnacja, rozwalanie, unicestwienie, demontaż, dekompozycja, rozproszenie, dezintegracja, zniszczenie, zgładzenie, zdemolowanie, dewastacja, …”

      czyli-czarnowidztwo.
      Życie jest piękne i nie pozWolę by Mi ktoś je zmarnował.

      1. Justynko,

        Nie wiem, które obejrzałaś.
        Ta dziewczyna z samookaleczania wyszła, z anoreksji również, ta Karina też – z depresji…

        Ja jestem bardzo, bardzo wdzięczna za te historie 🌹
        Dlatego je tu umieściłam.
        Mogą być bardzo pomocne
        dla osób z takimi problemami.

        Takie jest życie.

        To nie jest bańka iluzji, w których ktoś tkwi i od rana do nocy non stop mówi, jakie to życie jest piękne, optymistyczne i pozytywne.
        I tak w kółko, aż mdli

    1. ”Ofiara-ofiara-ofiara”-
      -ileż razy słyszeliśmy takie programowanie w kości-ołach”

      Programowanie-program-owanie-pro-gram-owa-nie.
      Słychać pogrywanie ?

      Odpowiedż
      ”W ”wuja” cięcie też zajęcie”

  4. Powiązanie depresji ze smutkiem jest oczywiste a co za tym idzie z emocjami.
    Temat o którym nie chciałem mówić, to praca z emocjami ale i nie tylko, bo wszystko się ze sobą łączy. Widzę że dyskusja o tym jest i tutaj żywa, więc decyduję się coś o tym napisać i jest to poparte doświadczeniem mojego życia a że ostatnio coś o tym przeczytałem i wszystko się kropka w kropkę potwierdziło, tylko utwierdza mnie w mojej prawdzie. Postaram się rzucić na sprawę trochę światła.
    Ze swej strony proszę o szacunek.

    Wszędzie gdzie jest problem, odkrywam brak równowagi, drogi środka. Z emocjami jest podobnie.
    Jedna skrajność, to gdy emocje się pojawiają jako neutralna informacja mówiącą o tym że coś jest nie halo i gdy nas porywają.
    Druga skrajność, gdy te same emocje zostają osądzone i tłumione.

    W obu przypadkach nie są wykorzystywane należycie. Oczywiście nieodpowiednie podejście do nich wynosimy z dzieciństwa. Tam uczymy się radzenia sobie z emocjami i później żyjemy takimi schematami.

    Emocja pojawia się w nas tak samo jak dźwięk skrzypiącego łożyska w kole auta. Ten dźwięk informuje, że coś tu nie gra i wymaga poprawy.
    Tak samo emocja jest takim sygnałem. Jeśliby nas nauczono nie poddawać się tej emocji, nie być przez nią porywanym, tak by nie tracić nad sobą kontroli (pierwsza skrajność) i pozwolić jej być w całej okazałości i nie tłumić jej (drugą skrajność), jednocześnie zachowując do niej dystans, czyli wybierając drogę środka, to można ją objąć, posłuchać, obdarzyć uwagą a nawet wdzięcznością i odkryć coś głębszego, do czego może nas zaprowadzić.

    No taka sama sytuacja jak z kierowcą auta któremu rozsypuje się łożysko w kole. Nie wpada we wściekłość, nie pogłaśnia muzyki, którą mógłby zagłuszyć pisk rozpadającego się łożyska. Zachowuje spokój i włsuchuje się w ten dźwięk, który doprowadza go do problemu. A problem uświadomiony rozwiązuje się.

    Zachować pokój, to nie znaczy stłumić emocję, zaatakować ją czy zignorować. To znaczy widzieć ją, pozwolić jej być.
    Ja zacząłem widzieć oczami wyobraźni, może trzecim okiem, małe dziecko wewnątrz siebie, którego nikt nie słucha i które z wściekłości drze papiery na pół. Zrobiło mi się go żal, więc zacząłem je słuchać, odbierać te emocje i kochać to dziecko [może dlatego od świąt następuje znaczącą poprawa z kręgosłupem]. To pozwoliło mi nie być tymi emocjami i nie dusić ich a słuchać, słuchać, słuchać. Po to one są!

    To co jest w nas nieuświadomione, to nami zarządza.
    To co sobie uświadomimy, staje się w naszej mocy.

    Ze mną było tak, że jak byłem mały, to złosciłem się gdy mi coś niepasowało. To był naturalny sygnał, że coś jest nie tak. Byłem za mały, żeby to zrozumieć a opiekunowie byli sami tak wychowani, że nie chcieli i nie wiedzieli o tym, że emocje o tym mówią. Dla nich były czymś złym, więc je chcieli we mnie stłumić mówili „nerwy to se wsadź do konserwy”. I wsadziłem i wtedy pojawił się smutek a długo utrzymujący się smutek przeszedł w depresję.
    Czy jest to jedyna droga do depresji? Nie wiem, ale jedyna jaką znam.
    Tłumione emocje prowadzą do depresji.

    Na domiar tego, emocje są jak gęsta mgła okalająca Ziemię do której nie dochodzą promienie Słońca. Gdy są emocje, nie jesteśmy w stanie dostrzec prawdy. Gdy nami zawładną, lub gdy je stłumimy.

    Dopiero gdy uczymy się z nimi pracować i one pomagają nam, POMAGAJĄ odnajdywać „problem” – pomyłkę, czyli to co nieświadome staje się świadome, choćby przez samo rzucenie na problem Światła Naszej Świadomości, obdarzenie uwagą, emocje znikają, bo przestają spełniać swoją funkcję. Tak samo jak wymienione łożysko przestaje skrzypieć.

    I dopiero wtedy gdy sprawa z emocjami zostaje załatwiona, dochodzą go głosu UCZUCIA.
    Nie mam na myśli odczuwania emocji. Piszę teraz o uczuciu, które pochodzi nie z ciała a jest z tej sfery co intuicja.
    Uczucie jest powiązane z Wiedzą.

    Otwiera mi się tu nowy temat, wiary i wiedzy. Jakoś ludzkość aspekt wiedzy nauczyła się przypisywać umysłowi a intuicję, czucie, kojarzyć z wiarą, gdy może być dokładnie odwrotnie.

    Umysł fizyczny nie jest twórcą wiedzy. Uczestniczy w procesie zbierania doświadczenia. Dane z doświadczenia są jakby przekazywane wyżej do Jaźni i ona odsyła do fizyczności wiedzę poprzez uczucie. I to jest zawsze łagodne. Idąc na czuja, nie mylimy się.

    Gdy jest w tym jakieś zakłócenie, są emocje. Emocje to nie tylko te mocne trzęsące nami. Gdy stają się olewane, tłumione, spychane, to będą jakby brakiem emocji, brakiem energi, depresją. Lecz to nie musi iść w stronę depresji, bo smutek może stać się depresja a żal czy uraza przerodzić się może w zgorzkniałość albo zemstę.

    Wnioskuję, że emocje źle rozporządzane mogą przerodzić się w depresję, chociaż nie muszą a depresja raczej na pewno ma początek w nieogranietych emocjach. Co nie znaczy że jeśli nie wiem o innych drogach jej powstawania, to ich nie ma, chociaż stawiałbym głównie na emocje.

    Zakłócenia w biochemi mózgu? Nie biorą się z niczego. Np z używania narkotyków, albo „leków”? Ok, a dlaczego człowiek bierze się za nie? Bo nie poradził sobie z emocjami, z tym co je wywołuje i z tym do czego emocje niesłuchane prowadzą.

    Oglądałem ostatnio świetny wykład Bruca Liptona. Mówi on tak, nauka bada ludzkie ciało, odnajduje jakiś źle funkcjonujący organ i zaczyna coś z nim robić, ale nie bierze pod uwagę pola energetycznego w którym to ciało funkcjonuje.
    Gdy to pole jest zakłócone, ta czynność wpływa na pracę ciała.
    Wspomina też że wszyscy mówią o efekcie placebo ale nikt nie mówi o efekcie nocebo – czyli tym co zakłóca to pole. A co zakłóca pole? MYŚLI, myśli nieprawdziwe.
    To myśli nieprawdziwe wywołują emocje.

    Więc tak naprawdę emocja jest środkiem, który informuje, że coś z głową nie tak, z myśleniem, z przekonaniem. I gdy to zostaje ustawione do pionu, emocja znika, pojawia się spójność i można usłyszeć głos intuicji, czucie, Głos Serca.
    Gdy idziemy za głosem serca, nie ma mowy o depresji, pojawia się radość, uniesienie, pokój.
    Gdy idziemy za głosem serca, to co duchowe, łączy się z tym co ziemskie, bo tu na Ziemi duchowość przejawia się w fizyczności.

    Dobra starczy a na zakończenie powiem, że Świadomość = Miłość

    Nie, jeszcze nie zakończę 🙂
    Żeby podążać drogą środka, odnaleźć równowagę w emocjach, tak by nie popadać w skrajności, ani w depresję ani frustrację, może potrzebna jest jakaś świadomość, nie wiem czy niezbędna ale bardzo pomaga, świadomość, zrozumienie, że jest się stwórcą własnej rzeczywistości. To pozwala nabrać dystansu do emocji, nie dać im się porywać i nie ma potrzeby ich zakrywać, tłumić, bo można wtedy być Polem, Świadkiem, w którym zezwala się tym emocjom na zrobienie swojej pracy.
    I tu odgrywa swoją rolę wybaczenie, bez którego emocje nas porwą albo postawimy siebie w roli ofiary i odczujemy smutek i samotność. Wybaczenie jawi mi się jako neutralizator pól magnetycznych ściągających nas w którąś skrajność, nie pozwalających przejść środkiem do zrozumienia i rozwiązania.

    Acha, emocje którym nie dajemy odpowiedniej uwagi a więc tej zdystansowanej acz przyzwalając, mogą przerodzić w w depresję albo skumulować się w ciele, tworząc tzw chorobę.
    Można się zawiesić na „chorobie”, tak samo jak na emocjach. I można używać uważność i świadomości by obserwować swoje ciało, NAPIĘCIA w ciele które są bramą do zauważenia tam zapakowanych emocji. Później używając emocji pójść dalej do zrozumienia i uświadomienia pierwotnej przyczyny. Po sznureczku idąc wyjść z labiryntu złudzeń.

    Było mi miło móc podzielić się swoim zrozumieniem. Oby to komuś pomogło.

    1. Ta równowaga jak przy nie dawaniu się ponosić emocjom i nie słuchaniu ich, potrzebna jest też w duchowości i fizyczności. Potrzebna o tyle o ile ktoś chce prowadzić szczęśliwe życie.
      Tą fizyczno duchową miałem/mam zaburzoną. Podobno u pewnej grupy istot jest to popularne. Gdy zajmujemy się zbytnio duchowymi aspektami a nie doceniamy cielesności, świętego doświadczenia przebywania w ciele, na Ziemi. Albo gdy poprzednie wcielenia spędziliśmy w pustelniach, klasztorach.

      Nie mogę w tym temacie uniknąć wzmianki o czakrach. Znam panującą tutaj o nich opinię. Nic mi do niej ale mam swoją. Moje zrozumienie jest takie, że jest to naturalne połączenie ciała subtelniejszego z fizycznym. Póki używam ciała fizycznego, używam kanałów którymi zasilam, komunikuję się i łączę duszę z ciałem.
      Nie widzę problemu w istnieniu tych kanałów, lecz w programach je zakłócających.

      Zostając przy czakrach, te dolne, dopiero odkrywam temat, nawiązują do fizyczności a trzy górne do duchowości. Jest i środkowa czakra serca.
      I tutaj jak najbardziej również potrzebna jest równowaga. Są ludzie którzy mogą mieć przyblokowane górne, gdy za bardzo przywiązali się do ziemskości, materializmu. I tacy którzy uznali za złe to co ziemskie, materialne i ciągle latają w obłokach.
      Mam swoje nieuświadomione blokady, a właściwie zaczynam je sobie uświadamiać i czego mogą dotyczyć.
      Chciałem powiedzieć, że Istota zwana człowiekiem, nie jest jedynie duchem w ciele albo ciałem ze świadomością a jest kompleksem potrzebującym równowagi Nieba i Ziemi a pomysły o usuwaniu w takim połączeniu ciała i ducha, czakr, albo coś podobnego, jawią mi się jak pomysły usunięcia zaczepu i wyciągnięcia kabli od naczepy z gniazd w ciężarówce albo wydłubania sobie nerki bądź wątroby.

    2. „Dobra starczy, a na zakończenie powiem, że Świadomość = Miłość”

      No dobra, to prawda, ale trochę to rozwinę;

      Świadomość -> uważność -> zrozumienie -> współczucie -> miłość

    3. Myślę, że napisałeś o tym samym, o czym mówi też Aja Iskra
      „NIESAMOWITY SKOK W ROZWOJU – sprawdzona na sobie – genialna metoda uwalniania emocji”

      .https://youtu.be/Ox40OhPEz_w

      Dzięki Sławek za przypomnienie 🌹
      Akurat teraz tego bardzo potrzebuję

      1. Odsłuchałem i daję łapkę w górę. Potwierdzam, to niesamowity skok w samouzdrawianiu. U mnie przy tym zmienił się nawet chód. Robię się bardziej uważny czując ciało i zauważyłem, że mniej teraz pracują łydki, które miałem nadnaturalnie mocniej umięśnione a zaangażowane zostały mięśnie grzbietu dolnego odcinka, co wpływa pozytywnie na ten odcinek kręgosłupa. Gdy skrada się emocja zwątpienia, wyłapuję ją.

        Zauważyłem też zmiany apetytu i upodobań kulinarnych. Bo i nastroje poprawiałem sobie zajadaniem. Bez sportu i diety brzuch mi spadł. Inaczej też zaczęło mi się z ludźmi rozmawiać. Z rodzicami sobie żartujemy, a polityka już mnie tak z równowagi nie wyprowadza. I zaczynam robić coraz więcej na spontanie. I na marzenia sobie pozwalam.

        Poprzez uważność ciała, emocji, uczuć, umysł naprawdę mniej gada a nawet zdaje się siedzieć cicho i gdy już tam się coś pojawia, to warte obserwacji.
        Teraz mi się pomyślało, że przecież to jest właśnie przejście ze świadomości opartej na ego do świadomości opartej na sercu – czyli świadomości czucia w tym serca.

        Ostatnio łapalem się na tym, że obserwacja uczuć (i tego co się z nimi wiąże) staje się ciekawsza od gapienia się w tv 😁

      2. Przypomniało mi się Melissa jeszcze to, co było mówione w filmie Secret, że mamy tysiące myśli dziennie i nie jesteśmy ich w stanie kontrolować, a nastroje mówią nam o tych myślach. Wtedy to do mnie nie przemawiało, ale odkąd zacząłem stosować uważność i obserwować uczucia i ciało, to widzę, że na bieżąco można wyłapywać myśli, których jesteśmy świadomi, a które stwarzają naszą rzeczywistość. Nie byłbym też w stanie zweryfikować prawdziwych i oszukanych (programów), a obserwując uczucia, wszystko staje się jasne. To tak jak muzyk strojący instrument, jeśli ma dobry słuch, to uchem wychwyci odpowiednie naciągnięcie struny. My obserwując uczucia, możemy zrobić porządek w głowie 🙂 Kurde, fantastyczne.

      3. „obserwować uczucia i ciało, to widzę, że na bieżąco można wyłapywać myśli, których jesteśmy świadomi,”

        Miało być- których nie jesteśmy świadomi.

        Bo lecimy jak na autopilocie i nawet nie zdajemy sobie z nich sprawy, że je mamy a one realnie wpływają na nasze doświadczenie życia, nasze zachowanie i to co do siebie przyciągamy.
        Raz zostały zaakceptowane, zapisane a później tylko przelatują odtwarzane automatycznie.
        No i tak właśnie wygląda nieświadome życie. Słyszałem o tym odtwarzaczu. Teraz rozumiem. Więc ćwicząc uważność uczuć, można prześledzić cały zapis i jeszcze raz wybrać, tym razem świadomie. Ja pierniczę, można stworzyć siebie od nowa. Nie Jaźń ale przemienić umysł w którym mamy utrwaloną osobowość.
        Normalnie alchemia.

      1. Jak? A dziękuję Kalina, działamy. Zimą wymieniłem wszystkie osłonki przy drzewkach. Dziś zakończyłem oczyszczanie drogi z krzaków tarniny które rosły wzdłuż drogi i które ludzie omijając zmuszeni byli wjażdzać mi na działkę. I sprawa rozwiązana, nie będzie o to wojen a tej tarniny w okolicy pełno, tu nam na razie nie potrzebna.
        Nasiona na wysiewy czekają. Ja w doniczki na rozsady sieję późno bo w okolicach 1 kwietnia z racji że nie miałem gdzie tego trzymać przed wysadzeniem w pole. Po to zrobiłem też szklarnio altankę i tam w tamtym roku wysiadłem najpierw ale w razie większego przymrozku, nie uchroniłby się. Zauważyłem też że nie ma sensu za wcześnie wysiewać, bo roślina ma swój czas na wzrost i gdy ten czas przegapimy i pozostanie w doniczce to później dużo w gruncie nie urośnie. Za to nawet małe jeśli wysadzamy w pole, jak tylko są warunki, rosną jak na drożdżach i szybko doganiają takie wysiewane dużo wcześniej a nawet dają lepsze plony. To samo powiedzieli mi ludzie którym dawałem sadzonki. Myśleli że małe a później mi mówili że tak szybko rosły. Więc doświadczenie mnie uczy, że tu też dobrze jest kierować się czujem, nie zbytnim myśleniem. Nie za szybko i nie za późno z tym wysiewem. Za wcześnie tak samo nie dobrze jak i za późno.
        Tak więc spokojnie sprzątam sobie sad na razie i cieszę się ptakami które się zlatują, dzikie gęsi i gołębie. Spaceruję po lesie i znowu znoszę kołki, które tej zimy nałamaly śniegi. Przydadzą się, może zrobię konstrukcję pod winogrona. A i stoliczek zrobiłem do polnej szklarnio altanki. Teraz mogę powiedzieć żem stolarz haha. A i kupiłem 100 sadzonek berberysu pospolitego zielonego na żywopłot do sadoogrodu. Za 2-3 tyg przyjdą to już można zacząć dołki kopać. Sarny dały sobie spokój, drzewek już nie męczą a ślady Łosi za to zauważyłem ale bez szkód.

        Te kwiaty co mam w awatarze na pierwszym planie, zapomniałem nazwy, już wschodzą, wiosna idzie. Za nimi są róże, przed drzewem orzech. Róże rosną na miejscu gdzie miałem łóżko w nieistniejącym już domu.
        Teraz mam mieszkanie za tym drzewem ale dziś pomyślałem, gdzie chcę w sadoogrodzie mieć domek letniskowy, na wzór szklarni. Koło w kole. Wewnętrzne koło mieszkalne a pomiędzy nimi pomieszczenia jak łazienka czy kuchnia albo spiżarka. Takiego domku jeszcze chyba nikt nie wymyślił.

        A pytałaś o sezon ogórkowy 😉 rozmażyłem się.

      2. Sławek, jest to dobry pomysł: kopuła w kopule. Od razu pomyślałem, że kopuła wewnętrzna będzie mieć dobrą izolację w lecie od upałów, w zimie ciekawe jak by zrobił małe palenisko, które ogrzeje powietrze pomiędzy kopulami oraz wewnątrz. Jest dużo możliwości, zawsze powtarzam, że nie trzeba papierów, żeby być inżynierem. Działaj Sławek z tym domkiem.

      3. Pojawią się nowe, bardzo tanie technologie. Współczesne polskie budownictwo to masakra. Nieefektywna drożyzna, a ile kombinowania non stop w trakcie użytkowania. Tak jakby człowiek nie miał nic innego do roboty na tej Łez Dolinie niż niustanne zabiegi, by nie zamarznąć.

      4. Domek pod kopułą na kole podbiegunowym

        .https://m.joemonster.org/art/38373

        Ja mam ochotę na taki na bazie konstrukcji jak moja szklarnio altanko ziemianka. Może dlatego że mam na to materiał. Dach zrobić zielony a zostawiać przeszklenie wokoło ściany zewnętrznej wystającej części, gdyby wpuścić w ziemię. Wtedy ziemia daje dodatkową ochronę i latem i zimą.
        Jak zimą śnieg leżał na szklarni to gdy wszedłem, podobny był efekt, no odczucie niesamowite.

        Albo na ziemi. U mnie są jakby dwie konstrukcje, zewnętrzna i wewnętrzna, która w szklarni spełnia rolę altanki. W większej konstrukcji bym ją jedynie zabudował i mieszkanko gotowe.

        Kopuła obsypana ziemią z okrągłym oknem na środku u góry, też mogłaby się sprawdzić.

        Wystarczy sobie wyobrazić i można poczuć, czy to będzie działać. Można się bawić marzeniami.

        *

        Dużo tu widzę dąsów na wiarę.
        Jak poczuję (gdy sobie coś wyobrażę), to wiem że coś będzie działało zanim to zrobię, tak jak ze szklarnią ale zanim to zrobię, to nie jest najpierw zaufanie do tego poczucia? A po wykonaniu, nie wzrasta wiara w Siebie? W ten głos intuicji, serca?

      5. „ale zanim to zrobię, to nie jest najpierw zaufanie do tego poczucia? A po wykonaniu, nie wzrasta wiara w Siebie? W ten głos intuicji, serca?”

        Wg mnie to nie jest ani wiara, ani nadzieja, tylko wiedza o mechanizmach.

        Żyliśmy w erze wiary, nadziei i miłości, a jakoś specjalne cuda się nie zadziały. Bo Wiedzy zabrakło.

      6. „Żyliśmy w erze wiary, nadziei i miłości, a jakoś specjalne cuda się nie zadziały.”

        Żyliśmy w erze wiary i nadziei w złudzenia i zewnętrzne autorytety.
        W erze miłości? – nie zgodzę się z tym.

        Zawsze gdy myślałem o problemie z kręgosłupem, pierwsze co mnie dopadło to zwątpienie i złość. W tym nie było ani miłości ani ufności.
        Ale w tym roku coś się zmieniło i patrzę na ciało jak na żywy reagujący organizm, który prosi mnie o odrobinę miłości, i daję mu ją, gdy tylko sobie o tym przypominam. I jeśli to nie przypadek i wyłączny wpływ zmiany materaca do spania, to coś się dzieje dobrego bo zmianę odczuwam wyraźną.
        Mam zamiar wprowadzać w swoje życie więcej miłości, we wszystkie jego aspekty, gdzie jej nie było, gdzie były lęki, nienawiść, smutek, zwątpienie.
        Zaufania właśnie nie miałem a teraz wzrasta, do wewnętrznego prowadzenia, do intuicji, do drogi serca, do mocy miłości.

        Co do wiary i nadziei, ślepą niepewną wiarę której towarzyszyła nadzieja, pod wpływem zmiany świadomości i prawdy, zastępuję pewnym zaufaniem w kierownictwo Duszy, Serca krocząc Drogą.
        Nie zastanawiał się wcześniej nad nadzieją. Robię to teraz i gdy przywołuję to uczucie, to widzę powierzchowną nadzieję przykrywającą zwątpienie, bezradność, uczucie bycia ofiarą, takie uczucie niemocy.

        W tym nowym zaufaniu jest moc, jest podstawa, jest kręgosłup. Ha, no właśnie, znowu słowa słówka, etykiety. A jaką mamy wtedy energię? Sprawdzam teraz i widzę taką różnice jak przy wiotkim kontra mocnym i sprężystym. Wyginającym się jak u kota ale nie zwiotczałym i niezgiętym.

        Przy tym zdrowym zaufaniu, popartym prawdą i wiedzą, czuję moc utrzymującą się wewnątrz.
        Przy mieć nadzieję, moc jest rozproszona, odpłynęła.
        To jakby przy zdrowym ego zbierała się moc w ciele i była zrównoważona, równo rozprowadzona po istocie a przy popieprzonym rozchodziła się na wszystkie strony, odpływała, nie mogła być utrzymana, albo w drugą stronę była zbijała w kupę aż za bardzo, w jeden punkt. Znowu brak równowagi?

        Dla kogoś innego te same słowa mogą nieść inną energię, więc nie dbam o racje ale wiem co czuję i dziś przyjrzę się uważniej czuciu energi w ciele. Zwrócę uwagę na miejsca którymi odpływa. Coś czuję, że w aurze mogą tam być jakieś ciemne plamy. W sumie to widzę to w jakiś sposób. Interesujące.

      7. Wiecie co mi się wyobraziło?
        Siedzą takie pijawy astralne uczepione miejsc, którymi spiernicza nam moc. Gdybyśmy chcieli je odczepić albo wprowadzić kod źródłowy, to odpowiadają na to podsyłając nam myśl niemocy, która gdy w nią uwierzymy, otwiera im drzwi, robi dziurę w naszym polu. Tak zabezpieczają swoje przetrwanie. Tak jak nietoperz wprowadza ze śliną substancje, by krew nie krzepła i sączyła się.

        No i jak się przyjmuje nową świadomość, to jeszcze mogą próbować odtworzyć stary układ. Robią się głodne i wtedy atakują bardziej ale gdy człowiek już nie przyjmuje starych schematów, programów i nie wierząc w nie, poznając prawdę, trwa w nowym, to j go granice zostają nienaruszone i one dopiero wtedy odchodzą.

        I to co widzimy teraz na Ziemi, w takim ogólnym zarysie, to może być ich natężona wzmożona aktywność. Przypuszczają ostatnie ataki, bo zaczynają być odcinane od źródła pożywienia i robią się głodne. A ludzie podatni na takie sugestie wariują, robią głupoty np wszczynając wojny.
        No będą musiały poszukać sobie innego żywiciela, otworzyć się na własne Źródło energi albo uschnąć, jeśli człowiek się obudzi.

        Druga sprawa, bo gdzieś ktoś zapodał link do opowieści o rezonansie Szumana. Czytałem pod tym linkiem i było tam pytanie. Czy skoro więcej światła przybywa na Ziemię, to czy nie powinniśmy się z tym czuć lepiej a nie gorzej?
        Lepiej czujemy się, gdy przepracowujemy swoje cienie. Wtedy światło podnosi jeszcze ten stan ale gdy nic że swoimi mrocznymi zakątkami nie robimy, to światło nie polepsza naszej strefy komfortu a wywraca ją, nastepują wstrząsy, wibracje na skutek utraty kompatybilność ze starym po wejściu nowego. Niezgodność wibracyjna z nową energią, wywołuje niepokój, jakieś rozdygotanie i dopiero praca z sobą, Z tymi ciemnymi zakątkami w nas, przywraca stabilność, dopasowując własną wibracje do nowej, którą przyjmuje również Planeta.

      8. Nie wiem czy trzęsienie w Turcji było tym spowodowane ale tak mi się przyszło, że Planeta pomaga nam wejść w nowe, przyjąć nową energię. Wspiera nas gdy i my idziemy w tym kierunku a gdy się zatrzymujemy i nie ma innego wyjścia, to takie trzęsienie ziemi czy inny kataklizm, wywołuje w ludziach pojednanie. Odchodzą na bok wojenki, urazy i wyzwalamy w sobie to co najlepsze.

        Więc wcale tak nie musi być, te katastrofy, suszę, anomalie, wulkany. Jeśli pójdziemy tą drogą sami ją wcześniej wybierając. Ale jeśli będziemy chcieli tkwić w ciemnocie, możemy nie mieć wyboru, bo żyjemy na Ziemi a Ziemia już wybrała w jakiej energi chce Żyć. Jej cykl się kończy, w którym pozwalała się nadmiernie wykorzystywać. To było coś jak zadośćuczynienie z jej strony, kiedy walczyła i brała, gdy na niej nie było jeszcze innego Życia, zwierząt, roślin, ludzi. Więc dawała, oddawała ale teraz to się kończy. Ona przywraca swoją równowagę i tylko takie stworzenia będą mogły na niej nadal żyć, w zdrowej harmoni, współpracy, jedności, które też tego chcą i tym są. Wszystko co nie będzie z tym współgrać, będzie z tąd odchodzić.
        I te zmiany mogą pójść gładko albo może trząść i to porządnie. Nie jesteśmy ofiarami tych procesów, to my je w pewien sposób stwarzamy, swoim oporem bądź przyjmowaniem.
        Nikt tego nie powstrzyma, Nowej Ziemi ale jak w nią wejdziemy i czy wejdziemy, to każdy decyduje indywidualnie.

      9. To nie jest wyjaśnienie a wypieranie się mocy, bo nawet jeśli tam była użyta technologia, to wciąż każdy osobno jest stwórcą swojego doświadczenia. Lecz nie każdy jest chętny wziąć za to odpowiedzialność, przez co nic w tym zmienić nie może. Klasyczny przykład wyparcia, oskarżyć innych i z siebie zrobić ofiarę.

      10. Już ci mówiłem TAWcio że nie neguję istnienia broni klimatycznych ani ich użycia przez różnych delikwentów.
        Dochodzą mnie słuchy o istnieniu technologii, gdzie jeden statek tzw matka jest w stanie unieść cała płytę tektoniczną, obrócić ją i położyć.
        Nie zmienia to wciąż faktu, że boskie istoty odpowiadają w 100% za swoje życie a przerzucanie odpowiedzialności na innych jest wypieraniem się swej boskości i czynienie sobie bożków.

      11. Nie winni tylko odpowiedzialni, a to duża różnica. Wina idzie w parze grzechem i karą i czyni małym.
        Odpowiedzialność to moc wyboru jeszcze raz i stworzenia swego doświadczenia jako Bóg.

      12. Dzieje planety Ziemia to nieustanna wojna przeróżnych sojuszy kosmicznych przeciwko Ariosłowianom (wszystko inne to pierdoły). W czym Ariosłowianie okazali się „nieodpowiedzialni”?…

      13. Wina jest tam, gdzie jest widzenie odpowiedzialności za życie drugiego człowieka.

        Odpowiedzialność za swoje doświadczenia jest niewinna. Bez osądu jest akceptacją swej mocy, by w miejsce nieświadomego wyboru móc wybrać jeszcze raz, świadomie.

      14. Koniec tego karmicznego cyklu Ziemi zbiega się z końcem cyklu wielu istot wcielonych obecnie na tej planecie. Oni robiąc swoją robotę wspierają planetę a ona ich.
        Przeczytałem gdzieś że ten okres obejmuje lata około od 1950 do 2070 roku. Środek tego okresu, jak sobie teraz obliczam, przypadałby na rok 2010. Może dlatego Majowie wyliczyli koniec starego świata na rok 2012. Byłaby to więc symboliczna data okresu rozciągającego się na dziesięciolecia.

        Zaczynam doceniać możliwość bycia teraz na Ziemi, w tym niesamowitym okresie. Gdybym tu nie był z ciałem fizycznym, pewnie bym się temu przyglądał z wielkim zaciekawieniem i kibicował.
        Coraz bardziej też przyjmuję doniosłość tego kosmicznego wydarzenia, bo ta sprawa nie wydaje się być jedynie Ziemska a o znaczeniu galaktycznym.
        Kiedyś Ziemia była w centrum wojen galaktycznych. Podobno, bo pamięć jeszcze mi nie powróciła ale to się czuje i gdy ogląda się np pewne filmy inspirowane tamtymi wydarzeniami. Później był impas, a teraz, no przecudowne i fantastyczne rzeczy się dzieją. My jako ludzkość możemy tego nie mieć świadomości ale czuję zwrócone na nas oczy niezliczonej ilości Istot którzy pokładają w nas i tym wspólnym ziemskim procesie nadzieję, również w swoje wyzwolenie. Cała Ziemia staje się kosmiczną Iskrą wraz z milionami ludzkich Iskier, które wybierają tę drogę. Iskrą zapalającą kosmiczne przebudzenie. Może nie jedyną kosmiczną Iskrą. Może jest ich więcej, takich planet. To jest coś cudownego, niesamowitego, wielce znaczącego. Ale super jest tutaj teraz być i móc uczestniczyć w tym od wewnątrz.

      15. Bawią się Nami, jak chcą.
        Przedmioty znikają, żeby
        za chwilę się odnależć w tym samym miejscu.
        Trzepią Nas po oczach każdego dnia.
        Mają bekę z Nas. Piszę, żeby wiedziały kukły, że Wiem.

      16. Sławek,

        Ojjjj no co żeś znowu zeżarł chłopie? Mówiłem Ci, jebnij setke i nie marudź…

      17. Witaj Mellisko. Z tą teorią luster to byłabym ostrożna. Już tu kiedyś o tym pisałam, gdybym miała się doszukiwać we wszystkich Ludziach, których codziennie spotykam, siebie, to bym oszalała.

        Bardzo wątpię, aby Sławek był lustrem Tomka. Tomek to Tomek, a Sławek to Sławek. Tomek jest konkretny i tak też się wyraża: krótko i na temat; wątpię, aby chciał „skrycie” być filozofem i marzycielem 🙂

        Czy Twój partner to Twoje lustro? Jeśli tak, to jak sobie to tłumaczysz? Wybierasz Jego wady czy zalety?
        Czy jeśli nie toleruję dymu z papierosów, tzn. że marzę w ukryciu o paleniu i chciałabym palić? Dla mnie takie tłumaczenie nie ma sensu. Bo w dalszym ciągu nie toleruję papierosów w moim otoczeniu. Oczy natychmiast mi łzawią i duszę się od smrodu.
        Natomiast to, że np. Mój Teść pali (przy mnie wychodzi na balkon), akceptuję, bo On taki jest i tak wybiera. Ale na pewno nie jest żadnym moim lustrem „ukrytych zachciewajek”.

        .https://youtu.be/7sPuPg505aU – PUŁAPKI DUCHOWOŚCI – TEORIA LUSTRA.

        *

        https://ciemnanoc.pl/2018/01/15/zasada-lustra-i-jej-przeklamania-we-wspolczesnej-duchowosci/

    1. „Bawią się Nami, jak chcą.
      Przedmioty znikają, żeby
      za chwilę się odnależć w tym samym miejscu”.

      Łoj, w tym samym miejscu?
      Zniknął mi ze zlewu taki „specjalny”, żółty pojemniczek, do którego od lat wlewałam płyn do naczyń.
      No wsiunk i ni ma.
      Pytałam ludzi, czy czasem ktoś nie wziął.
      Rodzina tylko ze względu na szacunek do żony i matki ograniczała się jedynie do miłościwie pytających spojrzeń spode łba.

      I gdzie go znalazłam po dwóch miesiącach?
      Za kibelkiem w łazieneczce. 😀 😀 😀
      „Sama go mama tam postawiła” – stwierdziła Rodzina.
      „Ja? W życiu!” – do dziś się nie przyznałam, bo za cholerę, choćbym nie wiem jak wytężała mózg, nie przypominam sobie tego momentu.
      😀 😀 😀 😀

      A z tym znikaniem i pojawianiem się przedmiotów na powrót w tym samym miejscu (też mi się zdarza) to nie jest tak, droga Justynko, że to my na pewien czas tracimy zdolność widzenia ich?
      Czy może i tak być?
      Pytam, bo nie wiem.

      Miłego!

    2. ” … Z tą teorią luster to byłabym ostrożna. …”

      Obejrzałam wstawiony filmik, w którym pan w logiczny sposób zauważa, że teoria luster czyni człowieka odpowiedzialnego za wszystko, co go spotyka i tym samym obwinia za wszystkie negatywne sytuacje, jakie tegoż człowieka spotykają.

      Teoria luster może mieć swoje przejawy, ale nie dotyczy wszystkich aspektów życia.
      Złodziej, wedle teorii, jest lustrem dla ofiary kradzieży, ale już nie mówi się tak wiele o tym, że okradziony jest lustrem dla rabusia.

      Zgodzę się z tym, że widzenie swojego odbicia we wszystkim, co nas otacza, to centralizowanie na sobie odpowiedzialności za cały świat.
      Co gorsze, wpędzanie siebie w poczucie winy, za coś, co ani nie jest naszą kreacją, ani wewnętrznymi, ukrytymi impulsami.
      Teoria luster ochoczo nam to wmawia, ba! próbuje zaprząc nas do pracy nad czymś, co tak na prawdę w ogóle w nas nie musi istnieć.

      Poruszyłyście, drogie Dziewczyny, bardzo ciekawy temat.
      Warto go zgłębić i zweryfikować wszechobecną teorię luster.
      Teorię, która jak wiele innych ma swój czas rozkwitu i schyłku życia.
      I w końcu to tylko teoria wymyślająca sposób widzenia, a nie faktyczny wgląd w rzeczywistość.

      Miłego!

      1. „Teoria luster ochoczo nam to wmawia, ba! próbuje zaprząc nas do pracy nad czymś, co tak na prawdę w ogóle w nas nie musi istnieć”.

        Dokładnie Krysiu to wytłumaczyłaś, co czuję i myślę. Dziękuję 🙏

        W dalszym ciągu uważam, że Tomek to Tomek, a Sławek to Sławek.
        Tomek ma swój styl bycia i życia oraz „pisania”, podobnie jak i Sławek, i za choinkę nie są to odbicia lustrzane. No chyba, że Ktoś się bardzo uprze tak widzieć, to Kto Mu zabroni? 😉

        W pracy mamy bliźniaków jednojajowych. Chłopaki szybko ich przezwali „ksero”.
        Oni z wyglądu naprawdę są identyczni. Rozpoznaję Ich tylko po charakterze. Jeden sympatyczny i miły, drugi mało sympatyczny i wścibski. Ci to mogą powiedzieć, że są dla siebie lustrem 😁😁😁

        https://ciemnanoc.pl/2018/01/15/zasada-lustra-i-jej-przeklamania-we-wspolczesnej-duchowosci/

      2. „I w końcu to tylko teoria wymyślająca sposób widzenia, a nie faktyczny wgląd w rzeczywistość”.

        Czemu jak ktoś nie widzi, to z góry zakłada, że inni też nie widzą i teoretyzują?
        Może właśnie dlatego, że w innych widzimy siebie?

        „ODZWIERCIEDLANIE SIĘ W INNYCH
        JEST REFLEKSJĄ NAD SAMYM SOBĄ

        – Kim jestem? – zapytał młody człowiek pewnego Mistrza duchowego.
        – Jesteś tym, co myślisz… – odparł mędrzec. – Wytłumaczę ci to poprzez pewną historię…
        Pewnego dnia z murów miasta w kierunku zachodzącego słońca na horyzoncie widoczne były dwie osoby, które się obejmowały.
        – To jest jakiś tata i jakaś mama – pomyślało niewinne dziecko.
        – To są dwie przyjaciółki, które spotykają się po wielu latach – pomyślał samotny człowiek.
        – To są dwaj kupcy, którzy ubili dobry interes – pomyślał człowiek chciwy.
        – To jest ojciec obejmujący syna, który powrócił z wojny – pomyślała kobieta o delikatnej duszy.
        – To jest córka obejmująca ojca, który wrócił z podróży – pomyślał człowiek zraniony śmiercią własnej córki.
        – To jest para kochanków – pomyślała dziewczyna marząca o miłości.
        – To są dwaj mężczyźni walczący na śmierć i życie – pomyślał morderca.
        – Kto wie, dlaczego się obejmują – pomyślał człowiek o sercu przepełnionym goryczą.
        – Jak miło zobaczyć dwie osoby obejmujące się wzajemnie – pomyślał człowiek boży.
        – Każda twoja myśl – powiedział Mistrz – objawia tobie, kim jesteś”.

      3. Ktoś mi dziś dał mądrą radę. Powiedział, że dla dzieci jest „mleko”, a dla dorosłych „mięso” i dlatego na ogólnodostępnym kanale daje tylko mleko, mięso zostawiając dla wybranej grupy.

        Bo i jeszcze się taki nie urodził, co by do pełnej szklanki mógł dolać choćby kropelkę.

        Poddaję się 🙂

      4. ” … „ODZWIERCIEDLANIE SIĘ W INNYCH
        JEST REFLEKSJĄ NAD SAMYM SOBĄ. … ”

        A ja bym raczej powiedziała „obserwacja innych jest refleksją nad samym sobą”.
        Odzwierciedlać się to zobaczyć siebie i tu teoria luster pakuje w człowieka rzekome odbicie tego, czego w ogóle człowiek nie musi ani mieć we własnym potencjale, ani nie powinien być zmuszany do tzw. przepracowań czegoś, co tylko zostało wciśnięte założeniami teorii.

        Czym innym jest wiedza (szczególnie odkrywana kwantowa) o zależnościach i zasadach świata energii, a czym innym psycho duchowe teorie tworzące ze swych teoretycznych założeń rzekomą rzeczywistość.

        Pójdę dalej (kontrowersyjnie), na teorii luster zbudowano wielki profitowy „przemysł naprawczy”, którego emisariusze pod postacią wszelkiej maści uzdrawiaczy nie tylko „widzą” wewnętrzne diabły w człowieku, ale też sięgają do poprzednich wcieleń (tacy są mądrzy!) i dokładnie informują o negatywach osobowości w życiach poprzednich.

        Mało tego, umieją rozeznać, co biorący udział w tzw. sesji (osiem stów to szczegół) robili, kim byli w przerwach między wcieleniami.
        Np. jedna pani (relacjonowała mi taką sesję, z niemałym przejęciem) była swego „czasu” wysoko postawionym Archaniołem i miała konkretne – tu pominę jakie – zadania tam wysoko w zaświatach.

        Skoro tacy „naprawiacze” losu ludzkiego chcą ludziom pomóc, to dlaczego biorą kasę?
        Co na to świat Archaniołów?
        To nie pomoc, to handel.
        Był Człowiek, który przed tym przestrzegał i mówił: strzeżcie się fałszywych proroków.

        Niemoc ludzka w ciężkich czasach, w których nie umie sobie poradzić, ucieka się do interpretacji duchowych, szuka rozwiązań w świecie nieznanym, bo w nim może istnieć wszystko, co tylko ślina przyniesie na język wyobraźni.

        Tzw. ezoteryczne uduchowienie tej epoki (tysiące guru, uzdrawiaczy i psychoanalityków) sięga szczytu.
        A życie, jego sens i istota są o wiele prostsze niż setki nadinterpretacji tworzących niepotrzebną dżunglę.

        Na cóż mi sto interpretacji życia, gdy nie jestem zdolna go poczuć?

        Miłego!

      5. Jak się ma „Kochaj bliźniego jak siebie samego” do przypowieści o Jezusie i kupcach w świątyni?
        Tzn. że Jezus nie kochał siebie, skoro tak Ich gniewnie potraktował? A jak się ma „teoria lustra” do tej samej przypowieści? Przekupki byli lustrem Jezusa? Widział w Nich siebie? Skoro „wszyscy, których spotykamy są naszymi lustrami”. A może kupcy widzieli w Jezusie siebie?

      6. Sławku, za dużo „mięsa” zakwasza orgamizm. A propo kwasu. Nie czytałam wszystkich Twoich komentarzy, bo byłam na feriach. Mam pytanie, czy odwołałeś już słowa, które tu zostawiłeś na odchodne ostatnim razem, „żeby Tawerniacy się gryźli między sobą”?

      7. Słabość to niemoc.
        Niemoc – niemota.
        Niemota – osoba nierozgarnięta.

        „Słabość, niemoc, paraliżujący strach,
        nieumiejętność zmierzenia się z wyzwaniem –
        te cechy występują u ludzi tchórzliwych”.

        Ginie w nich wtedy chęć walki.
        Tacy ludzie zwykle przegrywają i toczą swoją niewiele wartą egzystencję tylko po to,
        żeby w końcu umrzeć,
        nie realizując żadnych wyższych celów”.
        cyt. z
        Adrian Bednarek – „Proces diabła”

        Dawno – systematycznie Ludzkośc została
        przerabiana-przemaglowana na posłuszne bioroboty.
        Tłamszą już na etapie embrionu, szpikując kobiety
        rozmaitej maści wspomagaczami .
        Dodają Nam zgryzot każdego dnia –
        wypełniają kłamstwami każdą minutę
        Naszej Egzystencji.

        Los CzłoWieka zależeć powinien
        od tego, co uzasadnia trud Życia
        i czyni je wartym przeżycia. Zdrawiam

      8. Słabość –
        Jedną z najgorszych słabości jest zazdrość –
        Zazdrość to słabość.

      9. Znie-Walają Nas nieustannie,
        Teraz fejsem – i innym srejsem
        sprawdzanie, jak napaść na CzłoWieka.

        Jeśli kilka godzin nie widzi swojej ofiary,
        stale do niej dzwoni, żeby zorientować się, gdzie jest,
        z kim jest i co robi – to są to oznaki zniewolenia.

        Też zniewolenie religiami-kości-ołami.
        Przymus chodzenia do kości-ołów-
        przymus wymawiania-recytowania formułek –
        a tzw. kolędowanie, czyli sprawdzanie też j.wyżej.

        Zdziwienie, że Normalny Człowiek
        wkurzony na kontroling-troling nieustanny.
        To trwa od zawsze.
        Niewolnictwo –
        Niewolnik wszystko traci w swoich kajdanach –
        nawet chęć opuszczenia ich.

  5. Jestem jak Grek Zorba.
    Pali, się wali, ja mam ochotę tańczyc💃
    I śpiewać🌞
    Im gorzej, tym piękniej mi się tańczy 💃i tym weselej śpiewa.
    Znów jestem poza strefami wszelkiego komfortu a czuję się, jakbym wygrała w lotto 😛jestem w absolutnym punkcie zerowym, nawet gorzej, a cieszę się i śpiewam sobie:
    A, dušo moja, ne budi luda….
    Dobrze, że jest karnawał, bo chyba odeslaliby mnie do durdomu 😛🤪a tak to mogę tańczyć, gdzie chce i śpiewać też. Z całej Duszy!
    Mój Przyjaciel ma urodziny, idę złapać dla niego Złotą świnię😛🐖
    Zdrawiam Wszystkich❤️

      1. Anamiko piękna istoto, obyś zaraziła swoim optymizmem jak najwięcej człowieków:)

      1. Kochani, Babciu Marysiu, Klejto, Słowianinie i Wszyscy 🙏🌞❤️💃

    1. ” … Skoro „wszyscy, których spotykamy są naszymi lustrami”. A może kupcy widzieli w Jezusie siebie?”

      Wzięłyśmy się, droga RiS, za rozbijanie niklowanych szkieł w teorii luster.
      I całkiem nieźle nam idzie 🙂 🙂

      Myślę, że teoria luster ma również swoje uzasadnienia, lecz działa tylko w określonych obszarach.
      Wadą teorii luster jest to, że została rozciągnięta na całość postrzegania wszystkich aspektów życia i w ten sposób dochodzi do muru irracjonalizmów, których nie da się wyjaśnić teorią odbić lustrzanych.
      Irracjonalizmów, w jakich obustronna relacja międzyludzka ceduje odpowiedzialność tylko na jedną ze stron.

      Jako żywo jest to procesem kształtującym w człowieku poczucie winy, a więc tworzenie ofiary, przy czym kat nabywa cech zbawcy, bo wedle teorii luster jego nikczemne zachowanie pozwala jedynie ofierze na odkrycie w sobie tzw. podświadomych potencjałów nikczemności.

      No i tu „przemysł naprawczy” wychodzi na przeciw (?) ofierze, zapodając tysiąc sposobów na ciężką pracę nad sobą, by przerobić dziesiątki programów.
      Wciskanie zatem człowiekowi niedoskonałości, poczucia winy, a ta nieuchronnie dążyć będzie do kary, którą należy przyjąć z godnością.
      Skąd my to znamy?

      Czy wmawianie uwikłań w dziesiątki programów, jakie obecnie ma miejsce, nie jest programowaniem?
      I to programowaniem rozłożonym na lata albo i całe życie.
      Bo wyleczenie oznaczałoby koniec profitów.
      I to też skądś znamy.

      Jeśli człowiek nie wyciągnie wniosków (wiedzy) z kradzieży, której stał się ofiarą, to niebawem spotka go to samo.
      Jeśli nadal będzie przechadzał się ciemnymi zaułkami, to ma jak w banku, że drugie oko też będzie miał podbite i wróci do domu bez nowego portfela zakupionego po poprzedniej kradzieży.

      Z Jezusem, który wziął kij i wypieprzył kupców ze świątyni, to dobry przykład (tu nie ma znaczenia czy realny, sam przykład jest istotny).
      Pokazuje on, że w życiu, aby utorować drogę dla miłości, trzeba czasem pierdyknąć pięścią w stół.
      Zgadzać się na swoje niedoskonałości, czuć się ofiarą to zamulać przestrzeń, przez którą nie przebije się największa nawet miłość.

      Tylko kochając i akceptując siebie, jesteśmy w stanie wygenerować miłość, stać się jej źródłem emanującym na zewnątrz.
      Ale kochać nie oznacza zgody na wszystko.
      Miłość to dobrostan, o który trzeba czasem zawalczyć tak, jak i o inne wartości życiowe.

      Ci, którzy mówią, że kochają wszystko i wszystkich bezwarunkowo, oszukują samych siebie.
      Bo jak się ma bezwarunkowa miłość do słusznego skądinąd wydarcia gęby na urzędnika, który celowo zawyżył jakąś płatność?
      Bezwarunkowa miłość powinna jeszcze temu urzędnikowi wręczyć bombonierkę „Merci” 😀 😀 😀

      No ja nie mogiem! – widzę tę scenę…

      Miłego!

      1. „Z Jezusem, który wziął kij i wypieprzył kupców ze świątyni, to dobry przykład (tu nie ma znaczenia czy realny, sam przykład jest istotny).
        Pokazuje on, że w życiu, aby utorować drogę dla miłości, trzeba czasem pierdyknąć pięścią w stół.
        Zgadzać się na swoje niedoskonałości, czuć się ofiarą, to zamulać przestrzeń, przez którą nie przebije się największa nawet miłość.

        Tylko kochając i akceptując siebie, jesteśmy w stanie wygenerować miłość, stać się jej źródłem emanującym na zewnątrz.
        Ale kochać nie oznacza zgody na wszystko”.

        Tak Krysiu jest i w moim postrzeganiu świata. Nie wiem, czy przypowieść z kupcami była prawdziwa, ale
        przyjmując, że tak, jak Jezus mógł się rozgniewać, skoro GNIEW to jeden z grzechów głównych? 😉

        „Ale kochać nie oznacza zgody na wszystko”.

        O, to to to to!!!

        *****

        Tą scenką z urzędu z czekoladkami Merci, przypomniałaś mi Sherlocka Holmesa, jak wchodzi na pasterunek. Policjant chce go zatrzymać, że tu nie wolno, a On podnosi rękę i mówi Mu:

        – „Nawet mnie nie rozśmieszaj!”

        Po czym pewnym siebie ruchem, jak gdyby nigdy nic, wszedł jak do siebie 🤠

      2. „Z Jezusem, który wziął kij i wypieprzył kupców ze świątyni”.

        RiS, obiło mi się o uszy, że ci kupcy zostali księżmi i biskupami 😂😂😂😂✋.

      3. Powiem Ci Drogi Luka⚔️ , że jakoś za bardzo nie miałam „szczęścia” w młodzieńczym życiu spotkać takiego, który stoi w prawdzie. Po owocach ich poznacie…
        Na wsi każdy wiedział, że proboszcz ma dziecko z gosposią.
        Po latach dowiedziałam się od Mamy, że Jego syn zginął w wypadku motocyklowym a On postradał zmysły.

        W mieście akurat w naszej parafii jak miałam naście lat były dwa „skandale.” Jeden to taki, „że ksiądz i ministranci” a drugi, że „ma dziecko z 15 latką”. Wszystko było „cicho cicho” a i tak większość z nas wiedziała. Jak to między dziećmi : „tylko nie mów nikomu”.

        Przez moją Siostrę na wolontariacie poznałam dwóch zakonników. Po latach okazało się, że żaden nie został w zakonie. Pierwszy ciężko przeżył seminarium. Jego wyobrażenie a realia z jakimi musiał się zmierzyć skutecznie „wyleczyły” go z powołania. Kupił bilet w jedną stronę✈️ i uciekł bardzo bardzo daleko stąd.
        Drugi jest przybranym ojcem 3 dzieci. Wziął sobie za żonę wdowę.
        Z tym, że ten drugi dalej opiekuje się i pomaga chorym, chociaż już po „świecku”.
        No to jednak Ten stał i stoi w prawdzie.

        W liceum znerwicowany braciszek rzucał w nas czym popadnie aż doprowadził do tego, że się z religii wypisałam.

      4. A w dorosłym życiu… raz przyjęliśmy księdza. Przyszedł nie w „porę”. Tzn. mieliśmy remont, dlatego też nas zastał w domu😁

        U nas przeważnie Ktoś przychodzi nie w porę😇. Listonosz, sąsiedzi i dozorczyni już przywykli, że otwieram drzwi z umorusanymi na żółto rękami od kurkumy, maseczką z węgla na twarzy, „eksperymentami” na włosach albo przerysowanymi brwiami z henny i wyglądam jak klaun 🤡👻

        Nie ma co się wstydzić. Samo życie.
        I kiedy zapukali ministranci i zapytali, czy przyjmiemy księdza odpowiedzieliśmy, że tak z chęcią odpoczniemy od pracy 😃

        Akurat ksiądz okazał się mało wymagający. Nie dostał koperty, a kawałek ciasta i herbatę. Nie było białego obrusu ani krzyża, ale jak się rozsiadł (na jedynym fotelu jaki mamy) to nie chciał wychodzić.

  6. Uwielbiam obrazy z duszą.
    Fotografia w nagłówku jest piękna.
    Wg mnie, wiele mówi o obecnych procesach.
    Mnóstwo w niej symboliki.

    Sacrum
    Ogień, Życie
    Lew, Lis, Wilk, Byk
    Żuraw, a może Bocian?
    I Feniks
    Światło, którym człek nigdy się nie nasyci
    Koniec i Początek

  7. Mam ranę ciętą na podudziu lewej nogi.
    Pojawiło się nie wiedzieć skąd.
    Równiutka rana, zasklepiona krew, jakby laserem zszyta.
    Taka jak malowana woskiem – wypukła
    i nijak zdrapać nie da się…
    Piszę, żeby kurły wiedziały, że wiem .
    Nijak kurłom się moja Jucha nie przyda .
    Moja Jucha dla wybranych SłowianoWierców.
    Becenna Jucha nijak się nie sklei z podróbą.

    Czarna polewka dla was kukły.

    1. Droga Justyno, ja też się często budzę z ranami w okolicy czoła (bezbolesne rany) albo wstaję, jakby mnie pałami okładali całą noc. Na pohybel kukłom 💪💪💪💪.

      1. Ja rano umęczona wstaję.
        Daję radę po dwóch godzinach i dwóch kawach.

        Nie podchodzą blisko, bo już pogoniłam kiedyś.
        Teraz nie paraliżują ofiary.
        Widać postęp i rozmach majo. Z daleka sięgajo.
        Ból dupy dostali kiedyś ode mnie, jak za blisko wleźli.
        Czułam wtedy, jakby zimny śluz-galereta mnie obłapiała.

        Zdrawiam Słowianin na Uchodźstwie ⚔️

  8. „Widzę, że tu na blogu nie ma za bardzo co się otwierać, bo zaraz jest się ocenionym”.

    „Czy to oznacza, że na swoim blogu nie mogę mówić, co myślę? Skoro nie napisałaś, że chodzisz na terapię klasyczną, oznacza, że nie oceniam Ciebie, lecz odnoszę się ogólnie do tematu. Przebadałem bowiem różne rodzaje terapii. Terapie klasyczne są po prostu nieskuteczne. I tyle. Doskonale wie o tym każdy ich uczestnik”.

    A ja Melissa mówię Wam, piszę:

    Jeśli czujecie, że potrzebujecie pomocy, to idzcie do psychologa, psychoterapeuty, terapeuty, szeptunki, znachorki, bioenergoterapeuty itp.itd.
    Gdzie tylko czujecie swą intuicją.

    Zawsze szukajcie pomocy i o nią proście, gdy będziecie jej potrzebować.

    Idźcie za swoim głosem i tylko swoim.

    Porzućcie mity i krytykę.

    I nigdy, nigdy się nie podawajacie ❤️
    Zawsze szukajcie rozwiązania 🤗
    Zawsze.

    1. Melissko, a mi w drodze do siebie pomógł mi osteopata 🙂 wyciągnął ze mnie emocje, które we mnie drzemały od najmłodszych lat.. zwłaszcza lęk przed odrzuceniem, żal, poczucie winy, wstyd.. wywaliło mi wszystko.. czułam się cholernie rozbita wewnętrznie i tak zaczęła się moja praca z tym, co zostało odkryte.. zwłaszcza w relacji z rodzicami.. a nawet bliskimi, którzy odeszli.. powiedzmy praca z rodem, choć niewiele o tym wtedy wiedziałam 🙂 myślę, że zadziałałam intuicyjnie.. Z serca przychodziło wybaczenie, zrozumienie, akceptacja 🙂 Choć przyznam, że trafiłam na dobrego specjalistę, który potrafił czytać ze mnie jak z książki i pomógł mi się uwolnić.. Nie bez znaczenia jest również Wasza wspaniała wieda, dzięki temu tylko utwierdzałam się, że podążam w dobrym kierunku ..

      1. Agata super 🌷🌷🌷❤️🌷🌷
        Cieszę się razem z Tobą 🤗💚✨

    2. Być szczerym przed sobą
      Nie wypierać do podświadomości
      nie swoich, narzuconych inwektyw, a będzie dobrze.

      Wywalić tak zwane wyparcie,
      a Krysta-Liczno-Czysty-Czło-Wiek zostaje,
      czyli jak w książce,
      oddzielić ziarno od plew w Sobie i Swojej OSOBIE.

  9. „Sławek, ojjjj no co żeś znowu zeżarł chłopie? Mówiłem Ci, jebnij setke i nie marudź”…

    Tomku, to co napisałeś, to napisałeś sam do samego siebie:

    Napisałeś: „Tomku, co żeś znowu zeżarł chłopie? Jebnij setkę i nie marudź”.

    To proste.
    Cokolwiek mówisz do kogoś, to MÓWISZ TO DO SAMEGO SIEBIE!!!

    Jeśli drażni Cię to co pisze Sławek, to drażni Cię ta część Ciebie w sobie.

    Ja to dopiero niedawno zrozumiałam.

    Ci wszyscy ludzie w moim życiu to moje lustra, moje odbicia.

    1. „Ci wszyscy ludzie w moim życiu to moje lustra, moje odbicia”.

      „Nigdy nie spoglądasz na drugiego, albowiem nie ma „drugiego”. Widzisz tylko samego siebie. Wiele razy było mówione byś „miłował swego bliźniego jak siebie samego”. A to dlatego, że twój bliźni jest tobą. Kochając swego bliźniego, obejmujesz wszystkie aspekty ego – twe złudzenie – i dlatego też możesz zacząć uwalniać się od niego”.
      ~ Listy Jeszuy: Rozdział trzeci

    2. Melisso,

      Mnie nic nie drazni, tylko zwracam uwage na pierdolamento, chlopak sie sam meczy wywodami pobocznymi. Teoria luster na mnie jest niestosowalna.

      Teraz wyjasniam wprost:
      Czasem za ostrym komentarzem kryje sie intencja rozwojowa. Mam przeczucie, ze mu potrzebne jest takie „meskie pierdolniecie w stol”.

      To, ze Ty tak reagujesz na moj tekst do Slawka – to sobie sama teraz z tymi lustrami poukladaj. A ja sete sobie strzele i tak.

      1. Łatwo się zapętlić, w tym temacie luster można wszystko u wszystkich zobaczyć, a później zacząć szukać u siebie, ale po co doszukiwać się czegoś w nas na siłę. Jeden powie: o, muszę swoje wady przepracować, a drugi: to ja aż taki zły jestem, i sobie wszystko przybije. Ogólnie się też nie zgadzam z tą teorią, każdy ma inne wady i zalety według mnie, ale to tylko moja opinia prostego Słowianina.

      2. Mnie też ta teoria nie przekonuje. Wg mnie jest absurdalna i krzywdząca.
        Przypomina grę KK.
        W kościele stawiają przed nami Jezusa, Maryję i świętych, i na zasadzie kontrastu wyszukują grzeszki i wmawiją jacy to my niedobrzy.

        Lustro w praktyce dotyczy tylko tzw. wad. I zazwyczaj ogłasza je nam jakiś pośrednik. W rezultacie człowiek zaczyna się katować.

        Cały czas te same triki, tylko oprawa inna.

      3. „Mnie nic nie drazni, tylko zwracam uwage na pierdolamento, chlopak sie sam meczy wywodami pobocznymi. Teoria luster na mnie jest niestosowalna”.

        Teraz pomyślałam sobie, drogi Jasność, że gdyby cały ten blog naszego Szacownego Admina nosił tylko klimaty moich komentarzy, to wiałoby tu flaczastą nudą, większą od tej na przechadzce po więziennym spacerniaku. (Pewnie dlatego „podopieczni” dają sobie od czasu do czasu w gębę, by urozmaicić tę nudę 🙂 🙂 )

        Z wielkim szacunkiem, ale podobnie byłoby, gdyby każdy z nas tu piszący stworzył dla Tawerny styl i charakter rezonujący jedynie z jego stylem i tematyką komentarzy – wyjątkowych filtrów postrzegania.

        Unikatowość tego Bloga – wedle mojego babsko wiejskiego rozumu – zawiera się w niesamowitej różnorodności wypowiedzi, a co za tym idzie, prawdopodobnie i osobowości ludzkich.

        Różnorodności niemieszczącej się w największym japońskim wachlarzu, a jednocześnie takiej, która ku uciesze zapewne Wszystkich pozwala spojrzeć na życie oczami bardzo wielu jego obserwatorów, z których każdy poprzez własny potencjał doświadczeń widzi to życie inaczej.
        To jest niesamowite.

        Lata zaglądania do Tawerny (czasem na piwko, czasem na golonkę z kapustą 😀 😀 ) nauczyły mnie m.in. tego, że racja nie należy tylko do mnie.
        Bo ja to tylko jeden z tysięcy punktów odbioru i widzenia.
        A kiedyś było tak: on, ona jest po prostu głupim tłukiem, bo nie myśli tak jak ja.

        Powiem banał: lepimy swoje osobowości z różnej gliny doświadczeń i wiedzy, a może jeszcze i z poprzednich wcieleń, o ile wierzyć w reinkarnację.
        Każdy z nas przekazuje to, co mu w duszy gra i pragnie, aby inni usłyszeli tę muzykę. Dla jednych to częstotliwości współgrające, dla innych dysonanse.

        A, że nasz Tawcio utrzymuje tę tawernianą orkiestrę w koncertowym brzmieniu – to przyznam, że za cholerę nie mam pojęcia jak on to czyni.
        Pewnie jestem jeszcze na etapie odczytywania nut dla jednego instrumentu, a znajomość partytury, jaką ogarnia dyrygent to moja przyszłość. Mam nadzieję 🙂 🙂

        Dziękuję Tawcio!

        Miłego!

      4. Krysiu z lasu,

        No wlasnie pieknie opisalas piekno tej roznorodnosci istot tutaj.
        Nauczylem sie po dlugim czasie, ze nie zawsze rozwiazania „wymemlane” sa rozwojowe i czasem trzeba pierdolnac w stol siekiera.
        Tak jak to wspaniale opisalas – jak poteznym rozwojem jest zobaczyc, ze jest bardzo wiele „mam racji” i moja racja to moze nie byc zadna racja tylko bleble.
        Doszedlem nawet dalej w powiekszaniu tematu zoomem 10000 mm: ja uwazam, ze nie wiem nic. Sluchanie mnie to strata czasu. Zgodnie z rozwojowym porzekadlem „nie znam sie na tym, ale sie wypowiem” generuje Wam te moje literki :).

        Poki co mam poczucie, ze TAWernie przyda sie czasem pragmatyczna pantera wsrod tak wielu eterycznych juz prawie istotach tutaj.

      5. „Poki co mam poczucie, ze TAWernie przyda sie czasem pragmatyczna pantera wsrod tak wielu eterycznych juz prawie istotach tutaj”

        Pragmatyczna Pantera dobrze to napisałeś Tomku 🔆 Widziałam dziś dwie😉💪

        „Czasem trzeba stuknąć w stół siekierą”, albo „ukręcić bat i powyganiać przekupki z domu Ojca.”

        „Jezus nie był uśmiechniętym poczciwcem”
        .https://deon.pl/kosciol/komentarze/jezus-nie-byl-usmiechnietym-poczciwcem,380696
        **************
        – Panie czemu dałeś Ludziom uszy skoro Oni i tak Cię nie słuchają?
        – W 2020 będzie pandemia synu.
        – I co wtedy zaczną Cię słuchać?
        – Nie. Ale będą mieli o co zaczepić maseczki.

  10. ⚡️⚡️17 sekunda nagrania. Smuga, ślad po czymś co przeleciało i zaczęło się trzęsienie. Ledwie co Turcja upomniała się o Myśliwce, za które zapłaciła i nie dostała. Mityczna „Strzała Boga”?

    ⚡️Moment dzisiejszego trzęsienia ziemi w Turcji uchwycony kamerą wideorejestratora.

    .https://t.me/infokju/45672?single

    1. Witajcie! Tak, tak Krysiu, nasza rozkminiaczko, a juści. Promyczek poranny i WDZIĘCZNOŚĆ dla Admina i dla Nas wszystkich. Nie ma się co obrażać, podwijać kiecki i podciągać gacie, i spieprzać, tylko gadać co w sercu i w głowie. A że czasem drzazga w dupę kłuje, to trza wyjąć i usiąść, przemyśleć czy warto marnować na to energię. Każdy z nas ma inną wiedzę, odczuwanie, postrzeganie, ale dążenie to samo do wzrastania w dobru, empatii, brakło słów. No wiecie.

      Kurdę, widocznie ważne, bo ciągle się mylę, czuję jakby mnie ktoś prądem raził, nie umiem skończyć, mam pustą głowę, później.

    2. ” … Tak jak to wspaniale opisalas – jak poteznym rozwojem jest zobaczyc, ze jest bardzo wiele „mam racji” i moja racja to moze nie byc zadna racja, tylko bleble. …”

      Nie ma, drogi Jasność, tylko jednej racji, ponieważ jedna racja może dotyczyć tylko jednego ludzia, który wypracował dla siebie względnie logiczny jego zdaniem opis rzeczywistości i próbuje dla tego oglądu pozyskać zwolenników.

      Im więcej ludziów albo widzi to samo, albo zostało przekonanych do takiego, a nie innego sposobu postrzegania, tym bardziej „twórca unikatowej wersji oglądu” cieszy się i nabiera przekonania o swojej słuszności.
      Zasadę „im więcej ludzi myśli tak samo, to tym bardziej jest to prawdą” można o kant dupy rozbić choćby pierwszym z brzegu przykładem plandemicznego zbiorowego amoku.

      Z tym bleble też bywa różnie; dla jednych to zwykłe wodolejstwo, a dla innych woda służy temu, by zrzucić na nią łódź i płynąć dalej.
      No nie da się płynąć, machając wiosłami łódki leżącej na piachu 🙂 🙂
      Chyba, że ktoś chce się łokopać, to i owszem…

      ” … Doszedlem nawet dalej w powiekszaniu tematu zoomem 10000 mm: ja uwazam, ze nie wiem nic. Sluchanie mnie to strata czasu….”

      Ależ co ty opowiadasz, drogi Jasność!
      Nawet nie zdajesz sobie sprawy (a może zdajesz) z tego, ile można usłyszeć w odgłosie twojego pierdolnięcia siekierą w stół.
      Bywa, że ten huk, a potem echo łazi za mną przez kilka dni!

      ” … ja uwazam, ze nie wiem nic…”

      Do poczucia wspaniałości klimatu lasu nie jest potrzebna biologiczna wiedza o wszystkich gatunkach drzew tworzących ten las.

      ” … Poki co mam poczucie, ze TAWernie przyda sie czasem pragmatyczna pantera wsrod tak wielu eterycznych juz prawie istotach tutaj”.

      No jasne!
      Bo umieszczając coraz bardziej głowę w obłokach, możemy nie zauważać, jak betonują nam nogi.

      Różnorodność świata ludzkiego przypomina mi galerię, w której stu ludzi patrzy na jeden obraz.
      Każdy widzi i odczuwa coś innego.
      Łącznie z tymi, którzy swój zachwyt wyrażają dla ramy obrazu, a jeszcze inni podkreślają „ależ cudo!, no piękny!” – mając na myśli kolor ściany wokół…

      I kto im zabroni?
      To ich okulary na ich nosie.
      O!
      Nakładając im nasze okulary, sami możemy przestać wyraźniej widzieć.
      O czym byśmy ględzili, gdyby wszyscy widzieli to samo i tak samo?
      No nuda jak na spacerniaku… 😀 😀

      Miłego!

  11. https://www.christianpost.com/news/world-renowned-scientist-finds-proof-god-created-the-universe.html

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Michio_Kaku

    .https://youtu.be/2DiP0mMeaT8

    .https://youtu.be/58eKcays18U

    „Jeśli w Wstępną Środę jest piękna pogoda, to w polu nadzwyczaj jest piękna uroda”.

    Nie wiem jak u Was Kochani, ale w Niemczech Słoneczko od rana. Dobrego dnia🌹🔆🤠

    Ps. Kto za Dziecka oglądał „Przyjaciół wesołego diabła”? A Kto się nie bał?

  12. „Mam zamiar wprowadzać w swoje życie więcej miłości, we wszystkie jego aspekty,

    gdzie jej nie było,

    gdzie były lęki, nienawiść, smutek, zwątpienie.
    Zaufania właśnie nie miałem, a teraz wzrasta, do wewnętrznego prowadzenia, do intuicji, do drogi serca, do mocy miłości”.

    Dziękuję 🙏💚🌷🌿
    Bardzo

    1. O tak zwanej miłości to najbardziej znana fima na tej planecie papla od dwóch tysięcy lat – i skutek taki, że jest coraz gorzej.

      Dopóki podstawowe programy nas blokują, nie ma fizycznej możliwości przejawienia głębszych treści.

      1. Tak jest.
        Dałam w swoim życiu tyle miłości, że nie dali rady unieść.
        Otrzymałam tylko wciry-nienawiść i śmiech w zamian.

      2. Może to nie Nas blokują programy,
        a tych, którzy nie
        potrafią kochać ani odwzajemnić miłości.
        Tutaj nic nie zmienimy.
        Oni bardzo nie lubią radowania i miłowania.
        Taki gatunek . Nas traktują jak frajerów.
        Mogę elaboraty i doktoraty na ten temat.

      3. Na tej planecie wszyscy jej mieszkańcy funkcjonują na programach: i my, i uny. Nawet sam Rdzeń chodzi na programach i generuje programy. Poza programy nie da się wyjść. Ważne, by mieć przynajmniej świadomość tego faktu – a to już dużo.

        (Czysta świadomość jest dopiero na szóstej czy siódmej gęstości).

    2. To ja to napisałem? Interesujące i dziękuję za przypomnienie Melissa. Właśnie dziś przyszła na to pora. Męczyłem się z tym, ale udało się. Jeśli wróci poruszenie, to powtórzę zabieg, bo z przebaczeniem jest jak z wyrywaniem chwastów. Jak się urwie korzeń, to trzeba poprawić aż wyjdzie cały, albo poluzuje się i jeszcze raz i jeszcze raz, do skutku.. Na razie mam błogi pokój, a te lustra o których wspomniałaś, przypomniałaś mi o moich i po procesie przyszło zrozumienie, że to co na zewnątrz, to reprezentowało moje wewnętrzne części, które nie przyjęły jeszcze światła i wątpiły i chciały zdusić rodzącą się Nową Świadomość. Teraz widzę jasno, że przecież nie pokonam tych części nieoświeconych w sobie przez przekonywanie i dyskusje, czyli walkę z tym, gdzie widzę je na zewnątrz, a właśnie przez objęcie ich, przyjęcie, akceptację, poddanie się i przyjęcie miłości.
      No i teraz jest dobrze. Całe ciało to czuje. Ale mówić się więcej nie chce i milczałbym, tylko jakoś tak poczułem, by do ciebie się teraz odezwać, bo może tego potrzebujesz, takiego wsparcia i rady, że tylko przez przyjęcie, akceptację, poddanie się i przebaczenie usuwamy przeszkody stojące na drodze miłości, nie przez walkę. Chociaż rozumiem, że urok osądu i walki może być silny, a ego może zwodzić i kusić.
      W każdym razie powodzenia, damy radę 🌞

      1. „… Poza programy nie da się wyjść. Ważne, by mieć przynajmniej świadomość tego faktu – a to już dużo…”.

        .. może i można wyjść poza ramy programu poprzez kreowanie swoich programów, izolując się od programów unych z tej starej 2 tysiącletniej firmy .

    3. „Łatwo się zapętlić w tym temacie luster”.

      Tak Słowianie i prawie na pewno umysł się w tym zapętli, jeśli zostanie użyty jako jedyne narzędzie do wyjaśnienia tej kwesti, bez zaangażowania Serca. Zapętli się, bo weźmie się za to ego, którego celem jest nie znaleźć wyjścia, by móc utrzymać władzę. To tak jakby poprosić rząd, by wynalazł na siebie lekarstwo. Wynik będzie przesądzony.

      1. Babciu Marysiu,

        Niesamowite 😍
        Bo właśnie ja też teraz słucham 🙂
        Fajnie ❤️

    1. „…gdy dopadnie go depresja…
      Jak wiemy, depresja brak witamin lecz naprawdę nie ma miejsca, oficjalna medycyna stwierdza, że depresja jest sitlna chorobą, na nią nie ma lekarstw – jest jedno wyjście, jaką jest psychoza.. To brednie!…” AKASH

    2. „przypadłości trzeba objąć z wyższego fraktala.”

      Poczuć energię rozwiązania. Można ją nazwać objęciem. Wejście w nią – przyjęciem a zwieńczenie – poddanie się leczeniu.
      Jak się w to wczuwam, to podobne uczucie jakbym odlatywał po naćpaniu. W głowie potrafi się zakręcić.
      To ta energia leczy, już mi się wszystko złożyło do kupy. I to nie tylko z przypadłości ciała.

      Co nie pozwala poczuć tej energi? Umysł który wypiera, czemu towarzyszy energia walki.
      Jak to obejść?

      Było takie słowo – baczyć. Oznaczało patrzeć i jednocześnie obdarzać uwagą. Chodzi o przeoczenie oszukujacego umysłu, o nie obdażanie uwagą tego co pokazuje, o nie baczenie, prze-oczenie, prze-baczenie.
      Myślę, że oryginalnie to słowo właśnie to oznaczało a później jego znaczenie zostało zmienione, by nie odnaleźć drogi do energi Serca, energi z najwyższego fraktala, leczącej, rozwiązującej problemy, oświecającej. Mniejsza o jej nazwę ale jak się ją odczuje – zapamiętać. Niech ciało jej się nauczy, by coraz łatwiej przywoływać.

      To wtedy na 2punkcie ludzie osuwają się jak bezwładne lalki. Teraz jasne. Tak, to jest ta energia płynącą z najczystszej części Jestestwa, synchronizująca wszystkie części aż po fizyczne ciało, do wzorca. Energia niezakłócona.

      Zapamiętać to muszę 🙂

      1. Już wiem jak się ustawić, by płynęła energia żywiąco – uzdrawiająca.

        A co powoduje blokady energii? – Osąd

        Z osądu wynika np martwić się, czyli czynić siebie martwym.
        Albo walka o energię, którą osąd zablokował. Walka jako szukanie źródeł energii na zewnątrz. Wszystko z poziomu ego umysłu.
        Ego szuka źródeł energii na zewnątrz. Dążąc do walki, che się żywić energią upokorzonego. Kierunek poziomy poboru energi.
        Najlepiej nie przyjmować walki i pozostawać w przepływie energi pionowej, z użyciem portalu Serca.

        Nawiązując do luster. Tylko ten kto patrzy z poziomu ego, osądza i widzi wady.
        Kto patrzy sercem, będąc w przepływie Życia, widzi niewinność. Widzi np jak ktoś chcąc gryźć kogoś, gryzie tak naprawdę siebie. Jak ktoś osądzając, blokuje energię sobie, i nie widzi w tym grzechu ani winy, bo wie, że atakujący wtedy zrobić mu krzywdy nie może. Widzi niewinność, chociaż nieświadomą, niepoczytalną ale wciąż niewinność.

        Patrzący zawsze widzi siebie, a to co widzi: winę lub niewinność, mówi mu o tym, z jakiego poziomu patrzy, czy patrzy Sercem czy umysłem.
        Kto pozna tę tajemnicę, jego Prawda wyzwoli.

  13. Dosłownie chwilę temu to sobie uświadomiłem, po czym włączam telefon i dostaję mejla, czytam i odpowiadam. Poza programy da się wyjść. Tak, ważne by mieć tego świadomość, a ja jej nie miałem. Nie miałem świadomości, kiedy stwarzam swoje doświadczenia z poziomu ego, z poziomu na którym umysł tworzy programy.

    Każda nasza myśl i przekonanie (programy) już w tej chwili rozpoczyna tworzenie naszego doświadczenia (10 minuta filmu z linku jaki ostatnio mi TAW zapodałeś nawiązuje do tego).

    Każda nasza myśli. A jakie myśli mam mając świadomość opartą na ego, a nie na Sercu? Taką że jestem wtedy „głupim mądralą”.
    Wczoraj nachodziły mnie wspomnienia o dziesiątkach osób których tak widziałem. W końcu powiedziałem sobie, a co z lustrem? To nie może być przypadek że tyle ich wraz się w myślach pojawiło i wszyscy mnie drażnią. Cały czas widziałem ich jako pełną szklankę, pełną informacjami w której brakuje miejsca na mądrość. By ją dostać, trzeba najpierw opróżnić szklankę. I zrozumiałem, że nawet jeśli czasem coś mi się ze szklanki ulalo i to zrobiło trochę miejsca dla Światła, to wciąż byłem wypełniony nieistotnymi danymi, fałszywymi.

    Dziś rano jeszcze raz pojawiła się w myślach jedna z tych osób, którą akurat nieprzypadkowym spotkałem dwa dni temu. Objąłem, prze-baczyłem by wejść w pole Serca i popłynęło. Uświadomiłem sobie że ciągle nieświadomie skaczę z pola serca na poziom ego i z tego poziomu tworzę niezliczoną ilość teorie spiskowych, które zabierają miejsce by zobaczyć, czym jest naprawdę dana sytuacja. I z t go poziomu tworzę dużo swoich doświadczeń.

    Bo chociaż ja tworzę swoje doświadczenia swoimi myślami i przekonaniami, to Źródło decyduje w jaki sposób one się uformują w rzeczy, w doświadczenia. I gdy na nie patrzę, by pojąć je, znów muszę mieć pustą szklankę, by Ono mogło napełnić ją boskim widzeniem, Moim w najwyższej, najgłębszej Części.

    Jeśli nie trwam w polu Serca, to biegam w kółko jak szaleniec, widząc złudzenia i do nich się ustosunkowując. Planuję, kombinuję, martwię się, zabiegam, walczę i bronię. To nie ma sensu.

    Teraz widzę że jest sposób by nie musieć martwić się o chwilę następną. O to co będę jadł, gdzie mieszkał, o nic. Wszystko już jest załatwione. Pozostaje wybrać najpierw Królestwo Niebieskie.

    I przypominają mi się sytuacje z mojego życia, które tak gładko poszły, tak niespodziewanie dobrze, gdy puszczałem kontrolę ego i wchodziłem w pole Serca poddając się mu. Wiem już, że znajdowałem się wtedy w „pionowym” przepływie energi Życia łączącej wszystkie aspekty Istoty, wszystkie poziomy i wymiary.

    A teraz mam do tego klucze, pamiętam tą Energię i chcę w niej pozostać.

    1. Każda moja myśl i przekonanie, obojętnie czy ta którą mam będąc w Przepływie, w polu Serca, któremu służy umysł, czy jedynie z poziomu umysłu kiedy wkracza ego, tworzy moje doświadczenie.

      Patrząc później na to doświadczenie, jest ono doskonałym lustrem mówiącym o tym, co jest wewnątrz, co go stworzyło.
      Lecz lepiej żeby tłumaczem tego zjawiska nie było ego, bo bzdur nagada o tym co to lustro pokazuje.

      Koleżanka mawia, że świat zewnętrzny jest jedynie tym co mamy wewnątrz.
      Musi być szalona jak i ja.

      Lustra są wszędzie i na zewnątrz i wewnątrz.
      Świat ma ponoć budowę fraktalną. Byłby wtedy lustrem dla samego siebie. Ojciec stwarzałby Syna na swoje podobieństwo. Słońce – Promienie Słońca.
      Idiota nie stworzy dzieła sztuki.
      Niewinność stwarza niewinność.
      Nasze stworzenia są naszym lustrem i świadczą kto je stworzył, JA, czy ja.

    1. Wdzięczność, Dobry Rolniku. Przemówienie konkretne, ale czy ktoś się tym przejmie? Ci co go słuchają, to też pionki, ale samo to, że dopuszczono do niego, to już coś.

      1. Wygląda na to, że niektórzy się przejęli. Chcą odwołać mu koncerty za antysemickie wystąpieie. Ja tam słyszałam głównie antysystemowe i antyglobalistyczne treści.

  14. „Tajemnice…
    ————————

    Tworzymy je codziennie
    Nie mówiąc prawdy

    Sobie o tym
    Jak się mam
    Z tym i tym
    W tym i tym

    Komuś…

    Zaciskamy gardło
    Zaciskamy też wtedy nogi
    Zaciskamy dupę

    Przeczekujemy
    Tworzymy w ten sposób
    Sztuczny TWÓR
    Który się nazywa NIBY i ZAMIAST

    Gardło boli
    Na nogach cellulit
    Dupa piekąca od hemoroidów

    Bo Twój głos
    I prawo do wolności wyrażania
    Uznałaś/eś za „banał”

    To nie ważne…

    No, skoro tak
    Skoro to co czujesz i myślisz
    Jest nie-ważne

    To niech rośnie na udach cellulit
    Nie wyjdziesz z tego długo
    Uda-waj

    Dalej lekceważ i ignoruj siebie

    A na udach niech rosną
    Twoje nie-udane cele i marzenia
    Do których nie doszłaś…

    Dupa niech piecze dalej
    W tym co się odbyło
    I nie odbyło

    Nie zajmuj swego miejsca dalej

    Obwiń
    Kraj
    Kogoś

    I zostań w strategii przetrwania
    „Nie-winna/y”

    Nikt nas nie uczył
    Zajmowania miejsca

    Znamy „ciii -cho”
    Znamy „po-czekaj”

    Inaczej jesteś bezczelna/y !

    Ile wartości potrzebujemy jeszcze
    Poddać pod wątpliwość ?

    Co jest czym naprawdę

    Ile jeszcze znaczeń
    Jak operacji na otwartym sercu
    Trzeba przeprowadzić by
    Poznać słowa:

    Lojalność sobie i innym
    Wierność sobie i innym
    De-presja
    Samo-tność
    Dzielność
    Odwaga
    Alko-hol
    Wy-trzymam

    ——————

    Dobrych obiadów
    W przestrzeni bliskości i prawdy”

    Anna Brzozowska
    ——————

  15. Życzę z całego serca powodzenia pani Beatce! A tak w ogóle, to sikory mają już gody na maksa. Szpaki wczoraj przyleciały, pogwizdały jak to one, ale dziś ich nie słyszę. Dziś sikory modre mają głos. Teraz po gradzie i deszczu pięknie świeci Słoneczko. Pozdrowionka z Lublina!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s