Odchodzą moi dawni mistrzowie. Dziś rano w Lublińcu przeszedł na inne gęstości mój krajan z Podlasia, ks. prof. Wacław Hryniewicz ze zgromadzenia księży oblatów – niepokorny teolog, mistyk, niezwykle płodny naukowiec (wieloletni profesor KUL), charyzmatyczny mówca, poliglota, pasjonat i znany międzynarodowy ekspert w dziedzinie ekumenizmu oraz teologii prawosławnej, wieloletni konsultor przeróżnych watykańskich komisji teologicznych, gorliwy krzewiciel wczesnochrześcijańskiej idei apokatastazy, czyli nadziei powszechnego zbawienia. Miłośnik przyrody ojczystej i Świętego Gaju, lubił powtarzać, że Las jest jego ósmym sakramentem…

W naszych czasach lubelskich byliśmy sąsiadami, nasze wieżowce dzieliła urocza ścieżka natury. Często w drodze na zajęcia spotykałem go na niej lub w pobliskim Małpim Gaju, nie mówiąc już o kontaktach w obrębie samej uczelni.

Poza uczelnią nigdy nie odważyłem się go zagadnąć, bo wyczuwałem bogate życie wewnętrzne Profesora (zawsze mówiłem, że on nie chodzi, lecz kroczy…), jego asertywność i umiłowanie mnisiej samotności wypełnionej medytacją oraz tytaniczną pracą (wydawał nieraz po kilka książek w roku) – mieszkał samotnie w małym, zawalonym księgami mieszkanku w bloku.

W pewnym momencie mojego rozwoju wezbrało we mnie i odważyłem się wparować do Profesora na jego zamknięte seminarium. Powiedziałem, że również od zawsze żyję organicznym przeczuciem nadziei powszechnego zbawienia i bezczelnie zapytałem, czy mógłbym uczęszczać na jego seminarium, choć jestem z zupełnie innego wydziału. Popatrzył na mnie przenikliwie tym swoim słynnym plutoniastym roentgenem w oczach, zlustrował mnie do szpiku, aż mi ciary w pięty poszły i… zgodził się bez wahania, co w jego przypadku – każdy, kto go znał, wie, że – nie było to takie oczywiste. Byłem niezmiernie podekscytowany i szczęśliwy, że nie muszę odwoływać się do protekcji jednego z jego niezwykle uzdolnionych uczniów.

Tego dnia odpłynąłem…, bo na tapecie Profesora była analizowana przez niego wers po wersie… moja od dziecka ulubiona… księga Apokalipsy…

Wcześniej znałem już wielu uczniów Profesora, więc raźno zasiadłem pomiędzy nimi w grupie 🙂.

Hryniewicz był charyzmatycznym mówcą, na jego niedzielne homilie w KUL-owskim kościółku ściągały tłumy (z magnetofonami kasetowymi) nie tylko z Lublina, ale i z całego województwa – zjawisko bez precedensu w historii Kościoła katolickiego w Polsce (może poza równie charyzmatyczną postacią ks. Jerzego Popiełuszki).

Na śpiewany przez niego tubalnym głosem w Triduum Paschalne „Exultet” – ze słynną, przeszywającą duszę do kości frazą: „o, błogosławiona wino!” (w momencie, gdy to piszę, pojawiła się zupełnie nieoczekiwanie ogromna czereda ptaków wyraźnie coś mi przekazujących…) – czekało się cały rok…

Mnie i moich znajomych ze środowiska studenckiego fascynowała duchowa niepodległość ks. Hryniewicza, jego cywilna niezłomność oraz ogromna odwaga teologiczna (olbrzymi ożywczy ferment w Kościele katolickim na świecie wywołała jego, wydana w 1989 r., słynna „Nadzieja zbawienia dla wszystkich: od eschatologii lęku do eschatologii nadziei”). Nie był doktrynerem, był mistykiem.

Nie jest dla nikogo tajemnicą, że profesor Wacław Hryniewicz nie lubił Watykanu i oficjalnie podważał prymat św. Piotra, a więc zwierzchnictwo papieża nad pozostałymi biskupami świata. Na seminariach wypowiadał się na ten temat bez ogródek. Niezwatykanizowana (niezwasalizowana) teologia prawosławna była dla niego o wiele bliższa. Oprócz wschodnich Ojców Kościoła (Grzegorz z Nyssy, Izaak z Niniwy, Maksym Wyznawca) jego mistrzami byli Fiodor Dostojewski, Siergiej Bułgakow, Nikołaj Bierdiajew oraz Marian Zdziechowski.

W życiu prywatnym nigdy nie nosił sutanny ani koloratki, swoją niezależność korporacyjną ksiądz Hryniewicz manifestował jak najbardziej cywilnym ubiorem: garnitur i biała koszula.

Pomimo swojego nonkonformizmu Profesor miał niekwestionowany międzynarodowy autorytet w dziedzinach, które zgłębiał. Był konsultorem wielu watykańskich komisji teologicznych – wielokrotnie z nich wywalany i ponownie zapraszany… 😉

W swojej bibliotece mam grube tomiszcza spuścizny duchowej Profesora i od czasu do czasu coś tu może zapodam.

Przy całej sile swojej osobowości był to Niezwykle Skromny Człowiek.

Zmarł miesiąc po swoim uczniu, ks. prof. Walerianie Bugelu.

Bez kontaktu z postacią ks. Hryniewicza nie byłbym dziś tym, kim jestem. Rola jego wpływu na moją dzisiejszą energetykę jest więcej niż ogromna.

Księże Wacławie, dziękuję Ci za Twoje życie i jego wpływ na moje.

autor: TAW

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Wac%C5%82aw_Hryniewicz

*

Przykład oratorskich oraz erudycyjnych darów prof. Hryniewicza:

.https://youtu.be/hZjgfZ4QhwY

Zwróćcie, proszę, uwagę szczególnie na fragment wystąpienia nt. energetycznej dynamiki materii [od 38. minuty].

174 myśli w temacie “Pamięci ks. prof. Wacława Hryniewicza OMI (1936-2020)

  1. TAWie, piękne podziękowanie z Twojego serca 💓 poszło do księdza Hryniewicza na drugą stronę, gdzie odeszła Jego piękna Dusza.
    Dziekuję 😘

  2. Mój Duch kłania się nisko Wielkiemu Duchowi księdza profesora Hryniewicza. Takie Osobistosci sprawiają, że moje Życie to Święto, nawet jeśli nie poznaję ich osobiście.
    Samo pomyślenie że Ktoś taki był i jest, powoduje, że człowiek podnosi się sam parę centymetrów nad Ziemię ♥️🙏

  3. Ja, siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. O tym teraz mówić nie mogę, mam rozkaz od Boga, abym to zostawiła na piśmie. Szatani mieli do mnie wielką nienawiść, ale z rozkazu Bożego musieli mi być posłuszni. To, com napisała, jest słabym cieniem rzeczy, które widziałam. Jedno zauważyłam: że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło. (Dz. 741).
    Ks. Hryniewicz wierzył, że piekło jest puste. Żal mi go.

    1. Drogi Katoliku, serdecznie Ci polecam tę kultową lekturę, a później pogadamy… 🙂

      https://www.empik.com/nadzieja-zbawienia-dla-wszystkich-od-eschatologii-leku-do-eschatologii-nadziei-hryniewicz-waclaw,p1066288472,ksiazka-p

      To właściwie nic nowego, tylko prosta analiza wczesnochrześcijańskiego niezwatykanizowanego piśmiennictwa 🙂

      Wszystkim zalęknionym egzystencjalno-eschatologicznymi lękami polskim katolikom serdecznie polecam…

      1. @katolik „Szaleństwem jest iść dobrowolnie do piekła.”
        wczoraj była rocznica śmierci Witolda Pileckiego a on do piekła już za życia poszedł i to dobrowolnie.
        Coś ty tu kolego jakąś krecią robotę odwalasz.
        Nieewolucyjną.

      2. Jakiś czas temu dotarło do mnie, że Katolik jest tu z nami w określonym celu i z określonych przyczyn. Których sam do końca może nie być świadomy 🙂

    2. W. Szekspir też napisał w jednym ze swoich utworów :
      „Piekło jest puste. Wszystkie diabły są tutaj.”
      Widząc gęby nierządnikow w rządach jestem skłonna w to uwierzyć.

    3. Gdyby człowiek był całkowicie świadomy, nie oposzczała by go wdzięczność za każdą chwilę jego życia. Wiara w piekło jako miejsce wiecznego potępienia to niewiara w Boga, nieufanie Mu. Ale i tym samym brakiem zaufanie i jego oznaką jest każda skarga, narzekanie, odczucie złości, nienawiści, niepewności, oskarżenie, obawa.
      Nikt na ziemi nie jest w lepszej sytuacji od Ciebie Katoliku. Inaczej by go tu nie było. Ja nie jestem.
      Nasuwają mi się słowa Anastazji pytającej Władysława, czy wierzy w Boga. Nie w istnienie ale czy Mu ufa.
      Bo ktoś wierzy w istnienie miejsca zwanego piekłem a ktoś inny wierzy w istnienie zła takiego czy innego. Jedno i to samo. Jest tylko Bóg a Wszystko Co Jest, jest dobre a co nie jest, nie istnieje.
      Dziękuję Katoliku za to że jesteś i za to, że przypominasz mi o czymś istotnym.

  4. Św. Piotr napisał: „A jeśli sprawiedliwy z trudnością dostąpi zbawienia, to bezbożny i grzesznik gdzież się znajdą?”

  5. TAW – Niezwykle Skromny Człowiek NAPISAŁ Niezwykle Skromnemu Człowiekowi tak NIEZWYKLE PRZEPIĘKNY HOŁD POŻEGNALNY!
    Jestem pod wrazeniem i dziękuję, ze mogłam dzięki Tobie poznać księdza profesora Hryniewicza.
    Teraz jasne skąd tyle Wiesz o Watykanie 🙂 I TAK KOCHASZ LAS
    Miałeś i Masz to SZCZĘŚCIE, że na Swej DRODZE SPOTKAŁEŚ TAK NIEZWYKŁE, WSPANIAŁE DUSZE 🌈👣 👍 ✋ 🌲 🌻

    Miłośnik przyrody ojczystej i Świętego Gaju, lubił powtarzać, że Las jest jego ósmym sakramentem…🌳🌳🔆🌳🌳

  6. Jaki ojciec tworzy miejsce wiecznej kaźni dla nieposłusznych mu dzieci?
    Czy jest to kochający ojciec?
    Jeśli Bóg jest miłością, to czy z miłości mógłby stworzyć takie miejsce dla ukochanych dzieci?
    A może kocha tylko te, które są mu bezwzględnie posłuszne?
    Ale to już nie miłość a wyrachowanie, więc nasuwa się pytanie: kto wymyślił takie piekło i takiego boga, którego ludzie będą się bać i któremu, lub przedstawicielom którego będą posłuszni?

    Katoliku, powiedz szczerze, mógłbyś żyć na zawsze w niebie ze świadomością, że kochasz kogoś totalnie, i ten ktoś na zawsze będzie cierpiał niewyobrażalnie w piekle? Mógłbyś byś wtedy szczęśliwy i śpiewać alleluja?

    W tej samej chwili wybrałbym się choćby i na samo dno piekła by odnaleźć tą osobę i nie spoczął bym póki bym jej z tamtąd nie wyciągnął.

    Jak bardzo chora wyobraźnia mogła coś takiego wymyśleć? Piekło na wieczność.
    Gdyby coś takiego istniało, Bóg nie mógłby istnieć, miłości by nie było, bo takie miejsce byłoby jak rak niszczący taki organizm.

    Wiele razy słyszałem: Bóg nikogo do piekła nie wtrąca, to ludzie sami dokonują takiego wyboru.
    ALE STWORZYŁBY TO PIEKŁO I PODJĄŁ TAKĄ DECYZJĘ ŚWIADOMIE WIEDZĄC NA CO NARAŻA SWOJE DZIECI!!! A w tym nie ma za grosz miłości!!!
    A że Bóg jest, bo wiem że jest, i jest miłością, to nie ma takiej możliwości by takie miejsce jak piekło mogło istnieć.

    Jednakże właśnie dlatego, że Bóg jest miłością, jego wolą jest by Jego Dzieci nie żyły w niewoli i dlatego stworzył doświadczenie wewnętrznego piekła, cierpienia, jako skutek zgłupienia, właśnie po to, by tym głupcem niewolnikiem na wieczność nie pozostać. Człowiek wytrzyma tylko pewną dawkę cierpienia po której ogólnie rzecz ujmując wybiera obudzić się do świadomości, do wolności.

    Podobną rolę spełnia ból fizyczny gdy np przystawiając rękę do gorącego parzymy dłoń i od razu ją zabieramy. Ten ból służy, bo gdyby go nie było, ręka by się usmażyła i utraciłaby swą wartość. Tak samo wewnętrzne piekło ma służyć by człek mógł zawrócić, nie przepaść. To jest ręka miłości.

    Ból fizyczny na wieczność mija się z celem i byłby wymysłem nie miłości lecz jakiejś niepojętej nienawiści, bezwzględnej i nie mającej najmniejszego okrucha współczucia. Po za tym taki bóg okazałby się głupcem, który pozwoliłby dzieciom odejść za daleko, zgubić się i za to karać na wieczność.

    Oj Cudowny Katoliku, gdybyś tylko wiedział jak ciężkie zarzuty wyciągasz przeciw Miłości oskarżając ją o stworzenie czeluści piekielnych byłoby Ci wstyd.

    1. Tak, prof. Hryniewicz CZUŁ dużo więcej, niż mógł publicznie powiedzieć czy napisać – zwłaszcza od czasu swojej śmierci klinicznej, która była wielką cezurą w jego życiu. Po tym doświadczeniu wskoczył na wyższy fraktal, co zewnętrznie odzwierciedliło się w postaci zapuszczenia przez niego „brody mędrca”, której w czasach, gdy go znałem, nie nosił.

      Dogłębnie CZUŁ ból, rozpacz i zwątpienie człowieka doświadczającego PIEKŁA na naszej przepięknej planecie. To nieprawda, że Hrynio negował dogmat o piekle – on je widział tu, w realu.

      *

      Po publikacji „Nadziei zbawienia dla wszystkich” otrzymywał tysiące listów od wdzięcznych, a niegdyś zalęknionych, katolików z całego świata. Niektóre z nich nosił przy sobie jako coś w rodzaju amuletów ochronnych, gdyż ataki na niego były przepotężne.

      Miał jednak tak silną osobowość, że mogli mu nagwizdać. W przeciwieństwie do ks. prof. Józefa Tischnera, którego załatwili magowie…

      1. „Przeżyłem śmierć kliniczną. Nie odczuwam lęku przed Bogiem. Wierzę, że On rozumie nas lepiej niż my siebie. Będąc w ciemności, bardzo zatęskniłem za powrotem do żyjących. (…)

        Byłoby to zbyt zuchwałe, gdybym zapewniał, że w ogóle nie ma we mnie żadnego lęku. Ze śmiercią wiąże się zwykle lęk pomieszany z ciekawością. Śmierć jest tajemnicą. Przybliżyłem się do niej niedawno. Przeszedłem operację nowotworu. Przeżyłem śmierć kliniczną. Temu przeżyciu towarzyszyło jednak odczucie spokoju. Nie odczuwam lęku przed „strasznym Sądem Bożym” – jak go określa tradycja chrześcijańskiego Wschodu. Wierzę, że Bóg rozumie nas lepiej niż my siebie. Że gotów jest nie tylko wybaczać, ale i zdumiewać. Zetknięcie z przyszłym światem jest sferą wielkiego zdumienia. Nie sięgają tam ludzkie wyobrażenia – stąd nasza ciekawość”.

        https://www.newsweek.pl/polska/czy-ksiadz-sie-boi-wlasnej-smierci/87pyzz9

      2. Nasz brat Wacek, zwany Hryniem, znowu przeszedł, tylko dokąd, to wie tylko TEN KTÓRY JEST.

        Byłem na uroczystościach pogrzebowych o. Wacława Hryniewicza OMI dziś w Kodniu.

        Zespolił się z Bezimiennym, przeszedł dalej. Nie robiłem zdjęć, nie lubię fotografować zmarłych, trumien itd. To straszne, smutne. Kocham życie, ale zatrzymuję się nad śmiercią, której nie lubię. Sama nazwa jest okropna, a jej widok jeszcze bardziej okropny.

        Mam swoją nazwę na śmierć: Przejście lub odejście.

        Napisałem wiersz.

        Jestem w szoku, bo ten wiersz okazał się wpisem numer 100 na moim blogu „Śpiew Ptaka”.

        Tuż po „Anielskim orszaku” śpiewał kos. Słyszałem go nad wyraz dobrze. Niebo płakało, śpiewał kos. Piękne pożegnanie i przejście, Hryniu, Ojcze Wacku.

        Zapraszam:

        https://spiewptaka.wordpress.com/2020/05/30/przejscie/

      3. Czy moglbys TAW coa wiecej napisac o Tischnerze?

        Interesuje mnie co bylo z tymi magami. Przyznac ze nigdy nie interesowalem sie jego osoba jakos specjalnie, ale oczywiscie kojarze jego postac i cos tam czytalem, badz sluchalem jego przeslan.

      4. Śpiew Ptaka pisze: „Kocham życie, ale zatrzymuję się nad śmiercią, której nie lubię. Sama nazwa jest okropna, a jej widok jeszcze bardziej okropny”.

        Nie ma śmierci, życie jest wieczne.
        Jesteśmy wpierw z Ducha, a potem z ciała, a ciało to tylko matrixowa materia służąca jako skafander dla Duszy.

        Profesor Hryniewicz wrócił do Ojca, od którego wyszedł, by przeżyć ziemskie życie i pozostawić swój piękny ślad dla potomnych.

  7. Ja Hryniowi również zawdzięczam bardzo, bardzo dużo. Byłem na pierwszym roku studiów, kiedy słuchałem jego homilii. Dżezuici dali mu potem do zrozumienia, że nie chcą jego kazań. I kościół akademicki w niedzielę o 12:30 opustoszał….

    1. Tak, Hryniewicz rozsiewał po sformatowanej katolicką poprawnością doktrynalną przestrzeni „twórczy ferment”, tłumy na zewnątrz kościoła akademickiego na jego niedzielnych kazaniach zaczęły w końcu drażnić dżezuitów…

      1. Jezuici znaczy tyle co „Jezu, i ci znowu tu przyleźli” 😂

  8. Po wysłuchaniu wykładu załączonego na końcu wpisu stwierdzam, że to był wielki i niezwykły człowiek. Przede wszystkim nie był dogmatykiem. Jesteś TAW szczęściarzem, że nie tylko go znałeś, ale i uczestniczyłeś w jego wykładach. Ja dowiedziałem się o istnieniu profesora Hryniewicza dopiero dzisiaj. Coś mi się zdaje, że dla ciemnych sił jest nadal groźny. Gdy słuchałem wykładu zdarzyło się coś dziwnego. W 49 minucie film się zawiesił i przez jakieś dwadzieścia sekund był jak zacięta płyta. Zawisł mi cały komputer. Jednak po niedługim czasie się wszystko odwiesiło. Bardzo dziwne, bo mi się dotąd jak pamiętam nie zdarzyło żeby się komp zawiesił od filmu z You Tube.

    1. Gość mówił o takich rzeczach, które wtedy uznawane były za herezję. A jaki miał głos. Również go znałem. Miałem okazję poznać go również osobiście przed dwoma laty w Lublinie, w szpitalu. Zawsze poważny, z głową, od której biła taka głębia, że to się nie mieści w głowie. Nietuzinkowy człowiek to mało powiedziane. On czaił wielowymiarowość w jednowymiarowości. Po „śmierci” jego duch odżyje ze zdwojoną siłą. Tak mi się zdaje.

      1. Tak, pytałem na Forum jakiś czas temu, czy ktoś może potwierdzić lub zaprzeczyć historii z braćmi Jajko, bo z archiwum w Zielonej Górze zniknęły dokumenty, które jeczcze rok-dwa temu tam były.

        Nikt nie odpowiedział na moje pytanie. Cieszę się, że temat jest jednak drążony.

      2. A propos tych Jajców , co zmienili nazwisko.
        Oglądałam kiedyś na youtube program – nie pamiętam na jakim kanale, ale narodowym powiedzmy, i był tam wywiad z Bosakiem. Prowadzący wspomniał o tym demotywatorze i zapytał Bosaka, co ma on do powiedzenia na ten temat. Bosak oświadczył, że to nie jest prawda. aki
        Nie miałam okazji, by rozkąsić ten wątek.
        Ale pożyjemy zobaczymy. Teraz jest czas, kiedy PraVeda jak oliwa na wierz wypływa. Teraz wszystko wychodzi z ukrycia: Szydło z worka, pakuły z materaca, podły charakter z człowieka ( jeśli taki ktoś miał i ukrywał ) końskie łajno z fałszywych fig.
        Skoro mądrzy i dociekliwi rozkąsili, czyim synem jest Justin T. i Angela M., to na pewno inni, nie w ciemię bici,rozkąszą jakich faktycznie antenatów ma pan Bosak.
        Ja jestem spokojna. Obserwuję i czekam. Odpowiedź przyjdzie.

      3. Kandydat na prezydenta RP Grzegorz Braun na swojej stronie internetowej zaprezentował 5 lat temu swoje szczegółowe drzewo genealogiczne. Taka procedura w przypadku kandydata na najwyższy urząd w kRaju powinna być Złotym Standardem.

        Każdy, kto unika tej procedury, jest z definicji podejrzany o ukrywanie swoich korzeni.

        *

        W każdym razie ja nie uczestniczę w gadziej grze „wyborczej”, gdyż posiadam Wedę o nieuczciwości wyborczych procedur.

      4. Zgadzam się z takim złotym standardem. Tak powinno być i należy się Wyborcom, jak psu pełna miska.
        A że procedury nie są uczciwe, to przekonałam się osobiście, jak byłam kiedyś z wizytą w Polsce w okresie wyborów i na nie się udałam. Oddałyśmy z moją obecnie już śp. Mamą głosy na wybranego kandydata a potem się okazało, że on nie dostał żadnego głosu w naszym okręgu. Nie wiem, jak inni głosowali, co też na niego głosy oddali, ale nasze 2 powinny być. A nie było. Odtąd mam wybory w dupnym poważaniu.

      5. Oj Tawie 😦 Smutno mi, bo jako szperacz dokopałem się wtedy do artykułu Wrzodaka, z którego może nie wynika jasno pochodzenie Bosaka, ale jest w nim kilka ciekawostek na temat tego pana. Za to pod artykułem wywiązała się super dyskusja z wieloma wątkami wskazującymi raczej za, aniżeli przeciw tezie 😉

        I to wtedy wrzuciłem na tawernę.. a nie trafiło do spamu, bo widziałem, że się pojawiła wiadomość.

        Tutaj jest ten artykuł jeszcze raz (jak dobrze nie czyścić historii przeglądania 😛 )

        http://wrzodakz.neon24.pl/post/152709,chcialo-by-sie-miec-na-kogo-glosowac

        Tak więc Twoje wołanie to absolutnie nie na puszczy 😛 (no chyba, że nie o taką odpowiedź chodziło 😛 to już nie pomogę na tą chwilę bardziej 😦 )
        B.artoszko

      6. Rzadko otwieram zapodawane przez Was linki, gdyż aby to robić, musiałbym nic innego nie robić. A ja, co może dla niektórych wydawać się dziwne, mam też swoje życie prywatne 🙂

        Gdybyś napisał wołami: WAŻNE! POCHODZENIE BOSAKA!, z pewnością bym otworzył 🙂

        Ja czytam tylko teksty samych linków, i lecę dalej. Nie śledzę polskiej bieżączki politycznej, bo szanuję swój czas. Mnie interesuje głównie geopolityka, bo nasze pajacyki to tylko pajacyki.

        Ostatnio jedyne teksty, które mnie interesują w necie, to cotygodniowe raporty Fulforda.

      7. Dwaj ewangeliści 😋
        Dobre, Śpiewie Ptaka.
        Przepisywanie majątków na żony, matki i kochanki to stary mafijny trik.
        Uczciwi ludzie odpowiadają swoim majątkiem osobiście za swoje fanaberie.
        A szuje i szumowiny to oficjalnie gołodupcewy.

      8. Dziś w Lublinie jerzykowo i szpakowo. Innych ptaków nie słyszałem. Ptaki to dla mnie odskocznia od tego chorego świata.

      9. Też kocham ptaki i ptaszki. Ich śpiew raduje mnie i uspokaja. Ptaki są symbolem Duszy. Do mnie przychodzą z różnymi wieściami. Najczęściej o czyimś odfrunieciu do Wieczności🐦🕊️🐦🕊️🦜🕊️🦜 Lubie ludzi i chętnie z nimi przebywam, ale łapie się, że chętniej przebywam w samotności i ciszy, okraszonej śpiewami ptaków. Co za pokarm dla Duszy i ciała!

      10. Nie ma w oficjalnym niemieckim takiego słowa, ale jest do zaakceptowania. Kurde. My wszyscy bracia. Polacy, Niemcy.

      11. Stachura użył tego sformułowania w jednym ze swoich wierszy. Niebieska tancbuda. Nie pamiętam tytułu, ale to wyrażenie zawsze. Podoba mi się.

      12. Hahaha doobrze 😀 Postaram się w takim razie robić streszczenia tego co wklejam 😛 Będzie klarowniej 😛
        A co do Fulforda – jutro galacticjoel (https://meditation539.com/?cat=5) powinien z rana tradycyjnie wrzucić pełen wywiad przetłumaczony na polski.
        Pozdro!

        P.S.
        Teraz rzuciło mi się w oczy – zerknij na godzinę 😉 4,6…10 ..strzał w dziesiątkę 😛
        :
        „Tajne Archiwum Watykańskie pisze:
        26 Maj 2020 o 22:33

        Tak, Hrynio z Walerym dopiero teraz namieszają w katolickim grajdołku… 🤣🤣🤣🤣”

      13. Anamiko, a moja Pani Drozdowa, która chyba z mężem Drozdem uwli sobie gniazdko miłości w mojej otwartej altance, mają już sześcioro ptasząt.

        Jak mi się dzisiaj uda i rodziców w gnieździe nie będzie to zrobię im zdjęcie.
        Kosy które też miały sześcioro młodych, a które opuściły Altankę, mam uwiecznione do mojej kroniki ogrodowej.

      14. To nie są przypadki, to jest duża, skoordynowana międzynarodowa akcja…

        Po prostu coraz więcej pracowników gadzich służb przechodzi na stronę „nowego pana planety”…

        I sytuacja jest „rozwojowa”…

      15. Fajnie masz SłowiAnko z tą rodzinką Drozdów w altance ❤

      16. Anamiko, nie wiem, czy tak dobrze, bo ile razy wchodzę do altanki, by coś stamtąd zabrać, to tak na mnie wrzeszczą, że szybko uciekam. 🙂 🙂 🙂

    2. U mnie też zdarzyło się coś dziwnego podczas czytania o tym Wielkim i Niecodziennym Człowieku. Usłyszałam dźwięk, jakby ktoś dawał znak, że Jest. Taki przyjazny znak.

      1. Czytałam o Nim i dziwowałam się wielce, że Ktoś taki był i jest. No właśnie jest! Taki Człowiek! I mówił ludziom, w czym dzieło. Takie Osoby podnoszą mi wibracje swoimi słowami i energią. Czuję to. To jest jak unoszenie się.
        Dziękuję Tobie, Drogi i Szanowny TAWie , że dzięki Tobie poznałam Księdza Profesora Hryniewicza. Miał Misję i ona trwa nadal.

      2. Wczoraj w nocy jak pisałem swój elaborat do którego się przymierzałem, zapomniałem dodać ku pamięci ks prof Wacława Hryniewicza. Chociaż wcześniej nie słyszałem o Nim, to Twoje TAW wspomnienia bardzo mnie poruszyły 🙂

        PS. Przypomniało mi się więc dodam.. za czasów studenckich jak szukałem i doświadczałem różnych klimatów, wybrałem się na spotkanie mszę, w tzw odnowie w duchu świętym. Były modlitwy, takie tam jak to jezus kocha itp. A tak naprawdę po wyjściu na dwór do domu, czułem taki wewnętrzny niepokój i „chęć ucieczki przed światem”.. więc stwierdziłem że to nie dla mnie gdyż to tylko potęguje programowanie lękowe i ucieczkę przed światem więcej razy nie poszedłem.

    3. Bo właśnie 49. minuta wykładu jest kluczowa dla zrozumienia obecnej fazy Wielkiej Zmiany.

      W 49. minucie prof. Hryniewicz dotyka sedna rzeczy: dotyka istoty starego paradygmatu w nauce – mówi o redukcjonistycznej koncepcji świata.

    4. Zgodnie z zapowiedziami:

      Najnowszy Fulford.. a w nim:
      – Otwarta droga do wyzwolenia Japonii po śmierci czarnego papieża Adolfo Nicolasa,
      – Rozliczenie ataku w Fukushimie,
      – Powiązania Gates’a z pedofilią, torturami dzieci i szczepionkami,
      – Kolejne fakty stojące za fałszywą pandemią,
      – Sytuacja na Wyspach Brytyjskich.

      https://meditation539.com/?p=13334

      1. Dziękuję, B.

        To był BYŁY „czarny papież”.
        Fukushimę zafundowało państwo położone w Palestynie, a nie Watykan. Fulford, jako wiadomego pochodzenia, w swoich raportach często próbuje relatywizować odpowiedzialność pewnych konkretnych „podmiotów geopolitycznych”…

      2. B. Dziękuję i za przekaz dla Lechistanu Gniezno! 💪😀 Niebiosa grzmią, wody buzują, ziemia drży, w sercach poruszenie – bo słońce Lachom i Laszętom wschodzi! 🌄😀

    1. Katoliku, zamiast myśleć o piekle, myśl o Niebie. Nie myśl o czymś, czego nie chcesz i innym nie życzysz, myśl o tym, czego chcesz dla siebie i życzysz innym.

      1. Nieustannie myślę o Niebie dlatego ostrzegam ludzi przed piekłem, do którego ludzie wpadają jak rzęsisty deszcz.

    2. Katoliku tak jakby ten przedsoborowy kosciol KK byl czyms specjalnym??KK to byl ciagle ten sma problem. Kosciol posoborowy zmienil wlasciciela a w przypadku Polakow przeszli z kosciolem pod jurysdykcje nemrodystow_masoneri czyli judoszatanistow z NKWD i Wall Street. Po 1955 roku ksieza wychodzili juz ,ze swiecaniami z semiariow jako agenci a ci ktorzy byli z przedoborowych kuzni byli poprostu mordowani.Nie znaczy to jednak ,ze co przed soborem w kosciele to bylo cos dobrego chyba, ze nurt pronarodowy ,ktory dawal zawsze Polakom ducha wolnosci i nadzieji i wypychal nas w powstania na pewna smierc .. co po 1945 roku bylo skrzetnie prze nkwd _ziarzy eliminowane. Isc w przeciwna strone niz kosciol nie jest odrzuceniem stworcy tylko odrzuceniem zamordyzmu i klamstw korporacji KK na podwalinach juz szatanistycznego nemrodyzmu.

  9. Drogi Katoliku,

    Polecam kilka filmów do obejrzenia:
    „Przełęcz Ocalonych 2016” – jak wiara i ufność Bogu oraz niechęć do dotykania broni (chociaż podszyta traumą z dzieciństwa )pomogała omijać kule na polu bitwy.
    „Między Niebem a piekłem” – mąż szuka ukochanej w jej własnym piekle samo potępienia i jak się potem odnajdują…
    „Niebiańska Przepowiednia” – może i troche infantylny, ale pokazuje czym jest życie w ‚4tej Gęstości” czyli świadoma kreacja z świata z poziomu miłości, spokoju harmonii, życie w pokoju i odnalezienie Boga w Sobie.
    „Niebo istnieje na prawdę 2014” – trzylatek trafia do nieba i rozpoznaje Jezusa jako taką samą postać z tej strony, https://akiane.com/ malowana przez Akiane „Dziecko indygo” z darem malarskim.
    Rozmowy z Bogiem. Tom 1 – Neale Donald Walsch – Warte poczytania, ale to później jest pdf w sieci do ściągnięcia.

    Szczególnie dwie ostatnie pozycje tj 3 latek i Akiane są dla mnie najbardziej wartościowe na obiektywność, gdyż dzieci nie kłamią, talentu nie da się podrobić a małe dzieci jeszce do końca ‚nie zapomniały’ kim były zanim się urodziły. Sam pamiętam jak jako 6-7 latek pytałem się babci co było zanim się urodziłem i od dziecka mnie fascynowało „życie poza fizyczne”. I jako dziecko lubiłem spoglądać w lustro w swoje oczy i pytać się kim jestem.. pamiętam że mnie to onieśmielało trochę zawstydzało to co odczytywałem poza werbalnie.

    Wychowałem się w rodzinie KATolickiej gdzie lęk, strach, własna niemoc, i bojaźń boża oraz lęk przed piekłem i wiecznym potępieniem oraz przeświadczenie o tym, że życie jest trudne „bo w pocie i czoła będziesz pracował i pokarm zdobywał” i takim nieswoim bagażem ruszyłem w świat. I będąc już co prawda samodzielną, młodą i świadomą istotą ale jescze pod dużym wpływem tych programów (bo umysł jest jak komputer który można programować treściami poprzez powtarzanie) zachorowałem na nowotwór 2012/2013r oraz stanąłem na rozdrożu. Więc wybierając życie jestem Tutaj z Wami i kontynuuję ŻYCia RADość pozbywając się nieewolucyjnych programów.
    I to czego doświadczam polega na tym, że nagle przypominam sobie coś, albo wpada mi do głowy pewna myśl… I tak ok 2017r wpodczas pewnej prozaicznej rozmowy ni z tego ni z owego… doświadczyłem jakby mnie otoczyła różowa kula miłości i uniesienia oraz taki spokój ducha. spoglądając w lustro na siebie czułem jakbym patrzył na Jezusa (heh nie zwariowałem 😉 ) byłem wtedy oniesmielony i zawstydzony (no bo jak taki żuczek jak ja??) Ale najpiękniesze w tym było to, że było to spokojne ciche doświadczenie, w milczeniu bez żadnych nakazów/przykazów poprostu taki STAN BYCIA. Uczucie potem ustąpiło ale świadomość pozostała.

    I jak czytam Twoje upominania TAWerniaków „o piekle” to tak jakbym słyszał swojego Ojca który heh na życzenia wielkanocne, życzy łaski bożej, no a może jak cię bieda przyciśnie to może się nawrócisz.. (no bo nie chodzę do kościoła posoborowego 😛 )
    i co najsmutniejsze to on sam mając lęk przed bogiem i piekłem doświadcza tego piekła już tutaj na ziemi, jest martwy za życia… chociaż wierzący z niego KATolik itp, nie jest tak obeznany jak Ty, ale… dogadalibyście się ;). Oczywiście jego troska o mnie wynika z miłości, ale tak naprawdę jest podszyta lękiem.. że Wszechistota która stworzyła wszechświat i tak ułomne istoty jak ludzie już na starcie skazywała by je na dzień dobry na sadystyczne wieczne męki. To jest Antropomorfizacja.
    Skoro ja jako potencjalny rodzic mam w sobie miłość, zrozumienie i akceptację dla małych dzieci za ich brak doświadczenia to dlaczego Bóg miałby jej nie mieć wobec nas skoro jestesmy stworzeni „na obraz i podobieństwo” ?

    Co mają zrobić np indianie i inni którzy nie usłyszeli „dobrej nowiny” albo zostali zamordowani „jako niewierni” z ręki krzyżowców (sic!).

    Dlatego z Mojej perspektywy wszelkie religie, kulty które mówią, że mają wyłączność na prawdę, znają najlepiej WOlę Bożą, są pośrednikiem, używają specjalnego rytuautak naprawdę służą swoim interesom odbierając TWOJĄ BOSKOŚĆ i JEDNOŚĆ. Bo bezwarunkowa
    Miłość działa tak, że wspiera nawet iluzję odddzielenia od Bezwarunkowej Miłości ❤

    1. „Niebo istnieje na prawdę 2014” – trzylatek trafia do nieba i rozpoznaje Jezusa jako taką samą postać z tej strony, https://akiane.com/ malowana przez Akiane „Dziecko indygo” z darem malarskim.
      Film oglądałam i , o ile dobrze pamiętam, ten obraz jest a awatarze naszego drogiego TAWa – nie bez powodu ja sądzę 🙂

      1. Hej,
        Troszeczkę się wstrzelę w temat jako zawodowy szperacz 😛 U TAWa jest super obraz Konstantina Vasilyeva pt. Starzec ( Старец ) Z tego co można o nim (o Konstantinie – nie o starcu 😛 ) dowiedzieć, skupiał się na mitologii słowiańskiej i teutońskiej 🙂
        Pozdro!
        B.artoszko

      2. Bartoszko, dziękuje za sprostowanie. Jakoś zdawało mi się, ze w filmie był ten właśnie obraz. Ale oglądałam go dość dawno i nie byłam pewna. Niemniej awatar TAWa także jest mi znany i gdzieś już go widziałam…. może się przypomni…

      3. Gdy odrosły mi włosy po chemii, to wtedy stwierdziłem, że zostanę dziadem wąsatym 😛 to bylo jakoś rok wcześniej zanim ogólna moda na brodaczy .. więc byłem prekursorem hehe 😀

    2. Sławoju, dziękuję za Twoją opowieść i, jeśli mogę tak powiedzieć, świadectwo, gratuluję, że wybrałeś życie.

      Piszesz, że doświadczyłeś uczucia miłości i boskości (tak to rozumiem) w spokoju, ciszy, w milczeniu bez żadnych nakazów/przykazów. Prof. Hryniewicz też o tym mówi w tym wykładzie: „Bóg jest (…) w szmerze łagodnego powiewu”. Ja czuję podobnie. Teraz dopiero rozumiem, dlaczego jedna z moich ulubionych pieśni, z czasów kiedy chodziłam do kościoła, także o tym właśnie mówiła:

      w lekkim powiewie przychodzisz do mnie Panie
      nie przez wicher ogromny i nie przez ogień
      ale w lekkim powiewie przychodzisz do mnie
      w lekkim powiewie nawiedzasz duszę mą

      .https://www.youtube.com/watch?v=Nxx-7hRTJp0

      .https://www.youtube.com/watch?v=K_oWvelGXMs

      1. Dzieki za miłe słowa i ciesze się ze ktoś może skorzystać z mojej opowieści 🙂 Jako nastolatek w rodzinie dalszej umierali ludzie na raka i taką rozkminę miałem, że ja też będę się z tym mierzył. Nie czuję abym sam siebie zaprogramował, raczej zczytał wypadkową energii 😉 W roku ok 2003 ? też jako młodziak odebrałem taki info „i nadejdą wielkie zmiany…” i tak przypominając sobie takie wspominki chyba chodzi o TEN czas.. 🙂 🙂 🙂 Wyjście z poziomu ‚ niskiego 3D ‚ było sporym wyzwaniem dla mnie i też nie takie oczywiste ale tak pisząc o tym wydaje mi się że miałem przed urodzeniem pewne przygotowanie…

        Ahh zapomniałem.. gdy w roku ok 2014 już doszedłem do siebie w akcie „rozpaczy”/desperacji wykrzyknąłem „co mam ze sobą zrobić, jak tu żyć ?…” Byłem w takim stanie apatii, void, null point. (co potem się okazało pozytywne i ważne dla każdego kto to doświadcza bo z tego poziomu można rozpocząć od nowa). Trafiła mnie przez czubek głowy energia i rozeszła się po kręgosłupie a mnie uciszyło wręcz wbrew mojej woli (ale mogłem to zrzucić z siebie) i najbardziej zaskoczyła mnie reakcja „góry” na ten akt rozpaczy. W wyobraźni widziałem żółto pomarańczowy kolor, tak jak płomień świecy.. No i potem powoli zacząłem jeździć na różne warsztaty poznawać ludzi podobnych do siebie i powoli odnajdywałem siebie poprzez doświadczanie życia i gdzieś wtedy też trafiłem na TAWernę 🙂 No i potem w trakcie dzieją się mniejsze i większe skoki kwantowe i każdego dnia czuć, że jest się Nowym człowiekiem z nowej perspektywy.

    1. To co napiszę tu i teraz, jest tylko moim i z mojego wnętrza pochodzi.

      Jeśli miałabym się odnieść do religii, które ja uznaję za ludzkie „wytwory”, to moją religią którą jestem zdolna wyznawać, jest Religia Matki Natury Ziemi i Słońca, jej stałego i czułego partnera, bez którego nie byłoby życia na Niej.

      Wyznając bowiem Tę religię, nie można nikogo zranić, zniewolić, upokorzyć, zniszczyć, można tylko czyniąc dobro wzorowane na Naturze samemu żyć pięknie i pozwolić innym wokół żyć pięknie.

      Wiem, że globalnie tworzone są wynaturzenia w Naturze, 😃które ja jako jednostka choć mam na wszystko wpływ, nie do końca jestem zdolna je naprawić.

      Ale już indywidualnie, to tylko ja mam wpływ i wybór tego co tworzę, i tylko ja powinnam ponosić i ponoszę konsekwencje, tego mojego wyboru.

      I Teraz przejdę do mojego pisania, o tym, że mój Świat Wewnętrzny jest piękny, bo On jest tylko taki, jaki ja sobie wykreowałam i kreuję.
      Do Niego nie ma nikt wstępu z zewnątrz, jeżeli ja tak nie zdecyduję.

      Tak sobie dalej po babsku rozmyślając,😃 to śmiem twierdzić, że dla mnie Bogiem jest Słońce, bez którego nasze ziemskie życie by przecież nie istniało, a pokarmem by dalej trwało jest dawca pokarmu, czyli Matka Natura Ziemia.
      Nie jestem mądra wiedzą uczonych, bowiem moje powyższe wywody są tylko i wyłącznie moimi wewnętrznymi przekonaniami szarej i dojrzałej 😂myszki których nikt nie musi uzawać za prawdę.

  10. Dziękuję TAW, że zapoznałeś nas z tak piękną postacią prof. Wacława Hryniewicza.Jestem pod wrażeniem,aż trudno mi uwierzyć ,że żył tak wielce uduchowiony człowiek.
    Potrafił w tak prosty sposób mówić o tak trudnych sprawach.
    Fragment o Nowej Ziemi powalający.
    Może gdyby więcej młodych osób miało możliwość zapoznania się z jego wykładami ,wiele zmieniłoby to w ich pojmowaniu rzeczywistości.
    Teraz już rozumiem skąd Twoja wrażliwość ,skromność, zrozumienie drugiego człowieka i rozległa wiedza skoro miałeś Takiego Nauczyciela.

    1. Droga Beatko, do skromności to jeszcze dużo mi brakuje, ego często mi odwala, ciągle fika 🙃. To nie takie proste je ogarnąć 😀. Mężczyźni mają z tym dużo większy problem, bo nas zaprogramowano na pokazywanie światu swoich wymiernych, pożal się Boże, „osiągnięć”… 🤣

      Imponuje mi na przykład skromność Śpiewu Ptaka [w tym momencie Klekot Bociana na słupie], to jest gość z ogarniętym ego, jestem jego, kiepskim niestety, uczniem 🙂

    2. „Potrafił w tak prosty sposób mówić o tak trudnych sprawach.”

      I na tym polega wielka Mądrość.

  11. Odnośnie 38 minuty wykładu co za synchronia z tym co ostatnio stwarzaliśmy kreacją. Świat stary może przeniknąć w Nowy Szansa jest dla każdego.
    Informacja, energia tworzą materię.Czyli nauka nie kłóci się z duchowością.Przynajmniej ja to tak zrozumiałam.

    1. Tak, bo materia jest tak naprawdę energią. Wszystko jest energią.

      Ale przeniesienia starego świata do nowego nie będzie. Zapowiedziane w Biblii Nowe Niebo i Nowa Ziemia to rzeczywistości, które – patrząc z naszego punku widzenia – dopiero tworzą się w tych tygodniach…

      I wiem, że prof. Hryniewicz nie w przypadkowym momencie dziejów ewolucji Przeszedł…

      1. Nie ma przypadków, tylko cuda. Wszystko zadziewa się we właściwym czasie.

  12. TAWie, serdeczne dzięki! Po raz pierwszy słyszę o profesorze Hryniewiczu – dowiedziałam się o nim dzięki Tobie. Wspaniały, mądry i bardzo wartościowy wykład.

    Jestem w szoku, że coś takiego było możliwe, tzn. takie słowa z ust księdza osaczonego w pewnym sensie „watykanizmem”.

    Składam mu pokłon.

    1. Hryniewicz był „rasowym naukowcem”, to znaczy nie zadowalał się, jak zdecydowana większość naukowców, aktualnie obowiązującymi dogmatami naukowymi (dr Bruce Lipton twierdzi, że współczesna nauka to kolejna religia), lecz kierował się heroicznym imperatywem osobistych poszukiwań naukowych oraz ogromną odwagą weryfikacji zastanych dogmatów.

      A jeśli chodzi o dogmaty katolickie, to Hryniewicz nie absolutyzował dogmatów, lecz postrzegał je historycznie, w kontekście kolorytu epoki, w której powstawały, jako wypadkową prowadzonej wówczas polityki Watykanu.

      Nie zafiksował się więc, jak większość współczesnych kapłanów katolickich, na Drugim Soborze Watykańskim, lecz odważnie sięgał do źródeł, do pism wczesnochrześcijańskich myślicieli, którzy nie mieli aż takich obręczy na mózgach jak współcześni 😉

  13. Św. Paweł przestrzegł:
    Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście – niech będzie przeklęty! Ga 1.9
    Dlatego nie chcąc być przeklęty, nie chcę mieć nic do czynienia z nowinkami, jakie wprowadził ostatni sobór, szczególnie: wolność sumienia i wyznania, wolność słowa, dialog międzyreligijny, nową mszę, nowy Różaniec, nową wiarę, bałwochwalstwo.

    1. katoliku, KIM jest Szaweł zwany Pawłem? Dlaczego nauka KK opiera się właściwie na interpretacji Ewangelii wg jego wizji? Czy obywatel rzymski jest tu wiarygodny? Czy ktoś, kto prześladował Jezusa, nie znał Go osobiście, mimo jego tzw. nawrócenia jest wiarygodny? Czy rzucane przekleństwa wyszłyby z ust Jezusa? Wybacz, ale tzw. apostoł Paweł nie jest z mojej bajki…

      1. Szaweł został powołany przez Pana Jezusa żeby nawracał pogan i został nazwany św. Pawłem, jednym z Apostołów.

      2. Katoliku, nie ośmieszaj się z tym fałszywym Szawłem Pawłem.

      3. ,, Szaweł został powołany przez Pana Jezusa żeby nawracał pogan i został nazwany św. Pawłem, jednym z Apostołów.”

        Kochany Katoliku, czy mógłbyś więcej opowiedzieć mi o tym, w jaki sposób Szaweł stał się św. Pawłem ?
        Interesuję się przekazami biblijnymi, ale tego akurat nie mogę znaleźć.
        Wcale nie musisz, drogi Katoliku, interpretować własnymi słowami, mogą to być cytaty z Biblii, wszak one najlepiej wyjaśniają.

        Ja na przykład, od wielu lat jestem pod wrażeniem Księgi Mądrości Syracha.
        Czy podzielasz moje zdanie o tym, że w ,,Syrachu” zawarta jest cała mądrość życia?

        Miłego!

    2. Mialem nie pisać, ale co tam; A o jakiego „anioła z nieba” chodzi skoro Paweł się stawia wyżej od niego jako człowiek śmiertelnik 😉 Nie wspomnę o tym, że biblia była wiele razy poprawiana przepisywana i manipulowana według kościelnego interesu i dlatego pełno tutaj sprzeczności tzn raz o miłości raz o strachu i nienawiści. Nawet jeśli np Ezechiel widział tzw „boży rydwan” mógł jako prymitywny człowiek opisać poprostu pojazd kosmiczny z poróżnikami na pokładzie. Tak samo grzeboolodzy, odnaleźli Mochendżodaro , Sodomę i Gomorę i okazało się że miejsca te są skażone przez promieniotwórcze izotopy i stopione cegły jak po ataku nuklearnym. Ówcześni świadkowie napisali o ‚o gniewie bożym za grzechy’ a kościelni poplecznicy przerobili i dołożyli swoją historię. Podobnie jest i dzisiaj… objawienia fatimskie/ mejugorie itp to wg mnie też działanie zaawansowanej technologii kosmicznej i podtrzymywanie kultu „matki boskiej” (z nieznanych nam powodów). No bo raczej tzw cudowne wirujące słońce nie było naszą gwiazdą która by zaczęła zmieniać orbitę a raczej pojazdem typu UFO który może słońce przypominać 😉

      1. ,, Nie wspomnę o tym, że biblia była wiele razy poprawiana przepisywana i manipulowana według kościelnego interesu i dlatego pełno tutaj sprzeczności tzn raz o miłości raz o strachu i nienawiści.”

        A czy my nie tworzymy psalmów biblijnych pisząc w świat jakże mądre stwierdzenia; raz o ckliwej miłości, a za chwilę o tym, aby polityków lub innych wysysaczy szlak trafił?

        Z jednej strony jesteśmy (albo przynajmniej chcemy) być posłańcami miłości, a z drugiej uwielbiamy być katami rozliczającymi niegodziwców.

        Czy Biblia nie jest dokładnie takim samym przekazem, jaki my uskuteczniamy?
        Ludzie ją dopasowywali do potrzebnych warunków.

        My swoje wypowiedzi też zmieniamy.
        Jak wyglądałaby Biblia napisana przez obecnego Człowieka?
        Byłaby dokładnie takim samym świętym spisem kontrowersji.

        Pozdrowionka!

      2. „z drugiej uwielbiamy być katami rozliczającymi niegodziwców.”
        Dlaczego zaraz katami?
        Ja kiedy myślę o wysłaniu do czarnej dziury niegodziwców niereformowalnych, to tylko dlatego, że chcę, aby reszta normalnych ludzi, w tym i ja, żyła w szczęściu, spokoju i dobrobycie. Ta reszta jest większości. Dlaczego paru talatajow ma decydować o losie innych?
        Jak się niegodziwcy poprawiają i zechcą żyć jak ludzie, to niech sobie żyją i się cieszą, ale niech nie obsrywaja maliny innym.

      3. Anamika pisze :”Ja kiedy myślę o wysłaniu do czarnej dziury niegodziwców niereformowalnych, to tylko dlatego, że chcę, aby reszta normalnych ludzi, w tym i ja, żyła w szczęściu, spokoju i dobrobycie”

        Ja mam tak samo, życzę im tylko by ich prawdziwe Iskierki Źródła nie musiały tu na tej przepięknej Planecie oglądać, znosić ich zwyrodnialstwa i cierpieć przez nich.

        Nie są godni tu przebywać, więc mówię im z całą stanowczością WON z mojej przepięknej Planety. 😂😂

      4. Krysiu z Lasu jak ja sie z Toba dzisiaj zgadzam☺. Tez tak robie ze raz blogoslawie a raz zlorzecze. Jest taka technika zeby kazdego traktowac jako nauczyciela i dziekowac mu za lekcje. Ostrych mamy nauczycieli na tym swiecie. Poniewaz jestem choleryczka to baaaardzo trudno mi czasem nie poslac innych w malo przyjemne miejsce😉. Pozdrawiam.

      5. Ja też błogosławię moje wrzody na ….e, bo dzięki nim oczyszcza się moja krew. Ale jakby nie było, muszę je przeciąć i wyczyścić, dla dezynfekcji płomieniem wypalić nawet …. 🙂

      6. Krysia z lasu pisze:”Z jednej strony jesteśmy (albo przynajmniej chcemy) być posłańcami miłości, a z drugiej uwielbiamy być katami rozliczającymi niegodziwców.”

        Moja droga Krysiu pozwolę sobie nie zgodzić się z Twoimi określeniami, otóż ja nikogo nie rozliczam, ale widząc, że czynią coś, co nie jest zgodne z Prawem Jedynego, odsuwam się od takich istot bo wiem, że ich działalność nie współgra z moim wnętrzem, czyli sercem.
        Po prostu traktuję ich jak stęchłe powietrze, co wcale nie znaczy, że nie wolno mi powiedzieć, że to nie współgra z moim poczuciem rzeczywistości.
        Mam wybór kogo i co do siebie dopuszczam, i z tego korzystam.

  14. Niesamowity, tubalny głos, uśmiech i oczy. Do tego głębia… słucha się go jak mantry. Prawdziwy Mistrz.
    Dziękuję, Drogi Tawie, że przybliżyłeś taką zacną Postać.

  15. Odnośnie pozbycia się ciemnych sił z naszej planety – wizualizuję bardzo jasne światło /niczym ogień/, które ściągam na planetę, i tym światłem, jak laserem, przerywam ich połączenia ze mną i Wszystkimi Istotami Światła.
    Mówi o tym, jak to zrobić, w swoich filmikach Irina Liszczuk.
    Bez naszego zasilania muszą odejść, a gdzie pójdą, to już ich sprawa.

    1. Też słucham Iriny, jest w niej spokój i światło. Beata Socha też ma w sobie coś podobnego…Miłość, pokora i pewność siebie w przekazie prawdy…

  16. Dodam jeszcze, że w związku z tym, co zostaje nam aktualnie ujawnione o ich niecnych postępkach, nie powinniśmy pałać do nich nienawiścią. To też były kiedyś istoty Źródła, które z różnych względów wybrały ciemność.

    Najważniejsze jest to, że zwyciężamy.

    1. Ja nigdy nikogo nie katowałam, nie katuję i nie nienawidzę, życzę im jak najlepiej, ale nie chcę ich widzieć i mieć z nimi do czynienia.

      Mam prawo mieć taki wybór, tak samo oni mają wybór, za którym idą konsekwencje, to jest tylko i wyłącznie ich sprawa.
      Oni sami sobie gotują swój los, mnie nic do tego.
      Ja mogę odpowiadać tylko za swoje wybory.

      1. SłowiAnko, czuję podobnie.
        Ponieważ krzywdy wyrządzone przez nich m.in dzieciom są tak wielkie, że trudno mi to ogarnąć, czasem odzywa się we mnie głos wołający o sprawiedliwość.

        Jeśli jednak ich tu już nie będzie, to mówiąc szczerze nawet nie bardzo mnie interesuje co się z nimi stanie.
        Nie chcę ich w moim świecie i to jest sedno sprawy! Niech odejdą, wszystko jedno dokąd byle odebrać im możliwość krzywdzenia kogokolwiek!

      1. ,, Jeśli jednak ich tu już nie będzie, to mówiąc szczerze nawet nie bardzo mnie interesuje co się z nimi stanie.
        Nie chcę ich w moim świecie i to jest sedno sprawy! Niech odejdą, wszystko jedno dokąd byle odebrać im możliwość krzywdzenia kogokolwiek!”

        Czytając ciebie 🙂 , Kochana Z Wiatrem We Włosach, nasunęły mi się takie oto rozważania.
        (W zasadzie w oparciu o dwa słowa ,,w moim świecie”)

        Kto był pierwszy? Oni czy my?
        A może wcale nie chodzi o pierwszeństwo, tylko zasadę odkrywanej fizyki kwantowej- zależność, współistnienie energii w subwymiarze?
        Czy to był nasz świat, do którego oni weszli, czy to był ich świat(któraś z kolei równoległych ziemskich rzeczywistości), do jakiego weszła istota ludzka(nie każda), niosąca z sobą jeszcze nisko wibracyjny potencjał(złość, nienawiść, chciwość, zazdrość itp.) ?

        Jeśli wierzyć fizyce kwantowej, ,,nasz” świat jest na tyle pusty(czy stwórczo celowy?), że istnieć w nim może mnogość światów równoległych(wszystko we wszystkim).
        Wielu Ludziom(mnie też) przydarza się wszak widzieć obrazy i istoty z minionych epok. Skąd wiemy, że z minionych? Po strojach? A może to świat równolegle się dziejący, wszak uznając iluzję czasu, my możemy być zarówno swoją przeszłością jak i przyszłością…

        A może to Ludzie(nie wszyscy) zawierający w sobie jeszcze pakiety wibracji z niższych poziomów, zgodnie z prawem przyciągania podobieństw ,,zahaczają się” o nisko wibracyjną przestrzeń?
        Nieprzepracowaną jeszcze częścią siebie wchodzą w tzw. niższe częstości, aby odbijając się od nich dokonać samorozwoju; zdobyć wiedzę, na którą są gotowi, wyzbyć się wadliwych stanów umysłu.
        A kiedy dokonują tego, zaczynają zauważać, że nie pasują do tego świata, że czują się w nim obco, odczuwają oddzielenie nazywane nawet samotnością.

        Czy zatem nie jest tak, że to człowiek(nie każdy) wchodzi w ciemny, zarośnięty gąszcz, by z czasem wyzbywając się lęków, obaw coraz jaśniej widzieć drogę przed sobą?

        Przecież to zasiewany w umysłach lęk jest orężem utrzymującym niewolę.
        A Człowiek, co jak co, ale zakodowany ma w sobie Rozwój.

        Na jakim etapie rozwoju przychodzą Ludzie na Ziemski Plan?
        Czy po tym, co tu się dzieje i doświadcza można jedynie tłumaczyć tu moją obecność i życie działaniem negatywu z zewnątrz?

        Dlaczego znalazłam się tu na Ziemi?
        I pewnie, gdy uwierzę w reinkarnację(stan wiary umysłu), znajdę się jeszcze tysiące razy.

        Czy mam usprawiedliwiać siebie działaniem zewnętrznych energii na mnie, czy to raczej ja ze swoją jeszcze niedoskonałością dostaję na tej Ziemi piękno i cierpienie, aby wybrać madrością zdobytej wiedzy?

        A jak to jest, gdy mnie ,,obudzoną” rano o świcie budzą wybuchy bomb tuż obok mojego domu?
        Może jestem świadomością zbiorową i o zniekształcenie takowej chodzi?
        Stąd być może nieodparta chęć jednoczenia się, by na nowo odbudować zniszczone poczucie wspólnoty?
        By w niej, czując się bezpiecznie ciałem, móc dopiero wtedy ,,ćwiczyć z duchem”…

        Czy to nasz świat, a oni sa intruzami, czy to my, znalazłwszy się w nim, uczymy się odbić od ich swiata i stworzyć swój lepszy?

        Miłego!
        PS. Dziękuję Z Wiatrem We Włosach za dwa słowa -wenę 🙂
        A co do moich rozważań…, ,,wszystko jest możliwe”- mistrzowskie słowa naszego czcigodnego Admina Tawcia!

      2. Moja znajoma zmarła z powodu nienawiści i zawiści. Zżarło ją.

    1. Paweł to bardzo świetlista postać…Jak sam Archanioł Michał, walczy samotnie z gadzim systemem, skąd bierze tyle odwagi? Ponadludzka ma siłę…Całą moja duszą wspieram Go i podtrzymuję…

      1. „tylko Pawel poszedl nie w tym kierunku… poszedl do Tynca i to nasuwa moje watpliwosci. Wszedzie, byle nie do bendyktynow w Tyncu, bo to zakon podlegly bezposrednio papiezowi i stara gwardia Tygodnika Powszechnego… oraz wiecej kwiatkow.

    2. ,, Moja znajoma zmarła z powodu nienawiści i zawiści. Zżarło ją.”

      No właśnie, droga Anamiko, zdarza nam się używać określeń ,,zżarło”, ,,pożera złość”, ,,szlak trafia”.
      Ale szlak to też droga; czyli wchodzenie na drogę złości.

      Sami czasem tego doświadczamy.
      Wystarczy, że coś nawet niezbyt ważnego zdenerwowało nas, a za chwilę już pojawia się ,,pińć” rzeczy, na które patrzymy przez czarne ,,łukulary”, czyli krótko mówiąc wk…..em 😀 😀 :D.

      Każdy stan, w tym umysłu, chce trwać jak najdłużej i będzie do tego poszukiwał, przyciągał odpowiednią pożywkę, którą się nasyci. Nakarmi albo nażre 😀 😀 😀
      Wszystko jest pod ręką; jak mówi porzekadło ludowe; kto chce psa uderzyć, kij zawsze znajdzie”.

      Życie nie ma z góry określonego znaczenia.
      Nie może mieć, bo każdy Człowiek chce i nadaje życiu znaczenie, miano zgodne z aktualnym stanem swojego umysłu.
      Stąd po jednej i tej samej akcji pojawia się milion reakcji – objawów indywidualnych znaczeń nadanych tej jednej akcji.

      Umiejętność nadawania odpowiedniego znaczenia to największa wiedza, jaką Człowiek może posiąść. Tak uważam.
      Jeden dopiero uczy się ,,czytać”, drugi zgłębia tę wiedzę, a dla trzeciego już dawno stała się ona jego stanem umysłu, choć on sam wcale nie jest doskonały.
      Może się tylko takim wydawać dla ,,uczącego się literek”

      Swoją drogą to jeśli jesteśmy na jakimś etapie doskonalenia, rozwoju, to dedukując wstecz, jacy byliśmy?
      Aż strach pomyśleć co sobą reprezentowaliśmy! 😀 😀 😀
      Chyba …
      Ach, nie będę nawet próbować opisywać, bo dostanę totalnego doła! 😀 😀 😀
      Nikt z nas nie chce znaleźć się w dole, z którego wydobywa się wycie zbłąkanego kojota 😀 😀 😀

      Słyszycie je?
      Nasz Czciborek z pewnością! Wspominał kiedyś, że jego wyobraźnia(podobnie jak moja) natychmiast ,,widzi i słyszy” nawet najbardziej domniemaną ,,scenerię” 🙂 🙂

      Miłego!

      1. Krysiu, to nie „szlak” tylko „szlag” może człowieka trafić 😉

        SZLAG by to trafił…!
        Kategorie: etymologia, semantyka
        Upowszechniany przez Skippera z głosem Grzegorza Pawlaka SZLAG to bardzo stary germanizm, zapożyczony jeszcze przed XV w., pochodzący od średniowiecznoniemieckiego slac, slages, późniejsze niem. Schlag, dosłownie ‘cios, uderzenie’. Określano tak również udar mózgu, czyli apopleksję. Słowo stało się najpierw składnikiem złorzeczenia zwróconego przeciw drugiej osobie: Niech cię szlag trafi! (czyli ‘oby cię nagła śmierć spotkała’ – śmierć, do której nie można się było należycie przygotować: rachunkiem sumienia, modlitwą, zwróceniem się ku Bogu, była czymś najgorszym, co mogło człowieka spotkać). Potem przekleństwo się sfrazeologizowało, jego zakres się rozszerzył, straciło na wydatności i zaczęło odnosić się także do rzeczy, zjawisk i działań (niech to szlag trafi; szlag by to trafił; coś szlag trafił ‘coś się skończyło, zepsuło, zginęło, przepadło’), a w końcu skróciło się do pojedynczego słowa, używanego w charakterze emotywnego wykrzyknika.

      2. Ziarenko właśnie o tym też chciałam napisać. Szlag etymologicznie to „uderzenie” i chyba w niektórych językach też bitwa, grzmot. Więc powiedzenie „szlag mnie trafi” jest rzeczywiście złorzeczeniem sobie.

      3. ,, Krysiu, to nie „szlak” tylko „szlag” może człowieka trafić 😉”

        Dziękuję, droga Ziarno, za poprawienie mnie, a przede wszystkim za etymologiczny ,,mini wykład”.
        Chyba w dawnych wcieleniach byłam jakimś facetem-skrybą 😀 , ponieważ bardzo pociąga mnie rozumienie dawnego znaczenia słów.

        Etymologia mówi o wiele więcej o historii narodu(migracjach, naleciałościach językowych) niż skronikowane zapisy wydarzeń.
        Te ostatnie mogą być fałszywe i często są(pisane przez zwycięzców), ale wciąż żywa, zmieniająca się kultura językowa, będąc ,,pokłosiem” migracji, mieszania się społeczeństw (podboje, zabory, unie), jest bodaj najbliższą rzeczywistości dawnych epok.
        Język jest żywym wciąż świadkiem, a wręcz obrońcą prawdziwych dziejów i to jest fascynujące!

        Lubię zastanawiać się nad pochodzeniem danego słowa.
        Fajnie jest mieć wiedzę w tej materii, można skorzystać z informacji w internecie.
        Przyznam, że nie mniejszą frajdę przynosi mi moja własna ,,analiza”, a jaka radość, gdy jej efekty pokrywają się chociaż częściowo z udokumentowaną wiedzą!

        A swoja drogą, to aż ciarki po plecach przechodzą na myśl, co niosło ze sobą słowo ,,szlag”.
        To brzmiało jak klątwa.

        Czy ,,przekleństwo” oznacza przez klątwę?
        Jeśli mogę, zapytam o coś jeszcze.
        Czy sfrazeologizowanie słowa, rozszerzenie zakresu(rozmycie) wyzbywa go pierwotnego ładunku, potencjału?
        Chodzi mi o to, czy moc słowa zależy od ładunku energetycznego, w jaki to słowo wyposaża człowiek je wypowiadający(piszący?), czy już samo to słowo, odpowiednio dobrana składnia słów, niesie własną energię?
        A może jedno i drugie?

        Czy jest tak, że ktoś nie mający najmniejszego pojęcia o znaczeniu np. przekleństwa(np. małe dziecko przyswajając język, czasem powtórzy zasłyszane brzydkie słowo), przenosi negatywną energię?, złorzeczy sobie lub innym?

        Jeśli nieświadomy przekleństwa człowiek złorzeczy sobie, to czy małe dziecko też?

        To są bardzo interesujące rzeczy. Prznajmniej dla mnie. 🙂

        Jak poradzisz sobie, droga Ziarno, z samą zawiłością moich pytań, wynikającą z mojej niekompetencji w tej materii, to już będziesz niekwestionowanym mistrzem świata 🙂 😀

        Miłego!

  17. A może należy odnaleźć te miejsca mocy, które są w naszym KRAJU, i uaktywnić je.

    Moc jest w nas, tak jak piszesz, Eliza, tylko zapomnieliśmy o tym.
    Najwyższy czas, aby przypomnieć sobie o tym.

    1. Ja mam w planach za kilka tygodni w pobliże jednego z miejsc mocy się wybrać, jeśli kwarantanna zostanie zniesiona. Ślęża i Radunia w przesilenie letnie, już od dwóch lat się wybieram… Zobaczymy, czy w tym roku się uda.

      A moje zdjęcie to mak, który przed moją klatką (jak to brzmi) wyrósł. Sama w zeszłym roku nasionkami sypnęłam, i w tym roku pojawiły się dwa maki. Reszta w gąszczu krzaków zginęła, albo jakieś zwierzęta wyjadły, choć istnieje możliwość, że były puste..

      1. Bardzo lubię mak, podobają mi się kwiaty i jak piekę chleb, czy bułki, to zawsze makiem sypnę… Właśnie zakwas nakarmiony i jutro czeka mnie dalsza praca… Nie spodziewałam się, że tak to pokocham. A smak własnego chleba, z własnego zakwasu… Sama nie wierzę, że ja, która gotowanie za karę uważałam odnajdę się w kuchni.

      2. Baba to bardzo mądra osoba jeśli mnie pamięć nie myli pochodzi to słowo ze staroindyjskiego.
        Mak od tylu kam po ang oznacza Podchodzić, zbliżać się.

        Co oznacza kwiat maku?

        Spokojny sen i regeneracja
        Pocieszenie po utracie lub śmierci w rodzinie
        Pamięć o upadku różnych wojen i konfliktów zbrojnych
        Żywa wyobraźnia

        Wiadomości w snach – zbliżać się

        Zmartwychwstanie i życie wieczne
        Piękno oraz sukces
        Ekstrawagancja i luksus

      3. Ja od siebie dodam, że mak jest bardzo bardzo słowiańskim kwiatem. Spożywano go nieco przez swoje właściwości (co się robi z maku to wiadomo.. ale to hardkor a ja piszę o naturalnym spożyciu) – zauważcie kiedy się piecze makowce, szykuje kutie? To wszystko nasze, słowiańskie 🙂 🙂

        Takie dziwne uczucie mnie naszło jak napisałem „nasze, słowiańskie”. Zawsze miałem się za kogoś, kto korzenie ma gdzieś w Skandynawii, bo mam do niej niesamowity sentyment i miałem przeświadczenie, że „ja stamtąd” (pomimo, że drzewo genealogiczne twierdzi inaczej).. a tak naturalnie mi się to napisało „nasze, słowiańskie”. Chodziło mi chyba o PRA-Słowiańskie.
        Wiem jednocześnie od jednej osoby która ma/miała niesamowity wgląd, że wcielenia moje sięgają Aborygenów.. I tutaj taka moja teoria odnosząca się do jednej wiadomości TAWa o Aborygenach, że zdecydowali się opuścić tą planetę na zawsze. Jest to jedna opcja. A co jeżeli właśnie jestem przykładem przeniesienia się w nieco inne skafandry aby działać dalej dla Ziemi?

  18. Bardzo ważne dla Słowian miejsce mocy w pobliżu miejsca mojego zamieszkania też jest okupowane, ale czy zablokowane, to nie wiem. Czasami tam przyjeżdżam i czuję jego Moc. Może uda mi się przy Waszej pomocy go uaktywnić.

  19. „Przecież to zasiewany w umysłach lęk jest orężem utrzymującym niewolę”.

    Tak, dlatego religie bazujące na strachu to straszna broń przeciw ludzkości – czyli mind control. Zgadzam się z tym, że jest świadomość zbiorowa (Jung o tym pisał), dlatego nie dziwię się, że mogą być diabły, szatany i opętania, a nawet wersje piekła, przed którym tak żarliwie przestrzega Nas tu na forum katolik. Również manipulacje Obcych, których ofiarą mogli być święci, np. św. Faustyna Kowalska (to jest moje prywatne zdanie na temat tej świętej).

    Kiedyś, kiedy byłem zdewociałym katolikiem, to odmawiałem modlitwę „koronka do Bożego miłosierdzia”. W tamtym okresie to byście mnie nie poznali, ludzie, bo byłem taki dewot, że często klęczałem i modliłem się. Mam teraz twarde i mocne kolana, w sam raz do tajskiego boksu, więc jest jakiś plus tych moich pokut na klęczkach, ha ha:-)

    Trochę mi szkoda katolików, bo zniewolenie dogmatami, poczuciem winy, że Jezus za nich umarł i oni są Jezusowi coś winni…, strach przed piekłem, przed szatanem jest niewolnictwem.

    1. Właśnie to wmawianie winy i straszenie odepchnęło mnie od kościoła. Na każdej mszy bicie się w piersi z hasłem „moja wina”….
      W pewnym momencie nie chciałam, żeby ktoś wmawiał moim dzieciom, że całe życie muszą pracować, żeby odkupić swoje grzechy, że ktoś za nich umarł, że ubóstwo i cierpienie są niemal celem życia. Nie mogłam już słuchać tego dłużej. A teraz tylko co raz bardziej jestem przekonana o tym, że „odcięcie” tej więzi to była dobra decyzja.

      1. Pamiętam taką piosenkę, którą często śpiewaliśmy w kościele:
        „Cóż Ci Jezu damy, za twych łask spełnienie. Serca Ci składamy…itd”
        Według mnie, ta piosenka była zaprzeczeniem bezwarunkowej miłości, dlatego, że w słowach słychać było, że Jezusowi coś trzeba było dać za jego poświęcenie, czyli nie było to bezinteresowne.

      2. ViS, a za mną od kilku dni chodzi piosenka,

        „Liczę na Ciebie, Ojcze”

        po niemiecku mówi się na to, co mam z tą pieśnią, „Ohrwurm”, co w wolnym tłumaczeniu oznacza „robak w uchu”.

        Ale gdy ją podśpiewuję, to nie ma we mnie łączności z kościołem, ale z jakąś wielką siłą???

        Choć muszę przyznać, że choć nigdy zbyt wierząca a jeszcze mniej prakrykująca byłam, to czasami mam w sobie tęsknotę. Nie za kościołem, ale za uczuciem jedności z innymi, za uczuciem przynależenia do grupy ludzi, za uczuciem, że ta jedność, to przynależenie to coś wielkiego, wspólna sprawa. Teraz wiem, że KK wykorzystał te uczucia, które ja też odczuwam, przekierował je na inne tory. Przynależność do społeczności, miłość, przywiązanie do swoich, przerobił na przywiązanie do kościoła, nie do Boga, a kościoła. Dlatego PoLachy mają wpojone, że Polskość to katolicyzm. Ale to już się coraz szybciej sypie.

        Tu pieśń ze słowami.

        .https://www.youtube.com/watch?v=xacYI0y93Jg

        Jak ją sobie teraz przesłuchałam, wczułam się w słowa, to zauważyłam, że w całej pieśni jest tylko raz odniesienie do Boga, a cały czas mówi o Ojcu, który koło nas stoi… nas nie zawiedzie, z nim zdąbędziemy świat… Nie wiem, może to znak?

        Nie wiem czemu, wzruszyłam się. Mój Tato nie żyje już 16 lat. Ale czasami mam wrażenie, że z nim rozmawiam, że w jakiś sposób czuwa nade mną. Choć różnie między nami bywało, to łączyła nas silna więź.

        Uwielbiam też „Barkę”

        .https://www.youtube.com/watch?v=H0CLozZo1NI

      3. Od lat nie mam z tą instytucją nic wspólnego. Ale od kilku nie mogę zrozumieć jednego – tyle publikacji, afer… m.in.- praktyk – „spożywają ciało i krew umęczonego Człowieka – Chrystusa” …. te słowa mówią wszystko ! – ale ich nie słyszą !!!
        Jak silna jest ta hipnoza!

      4. Mam odrazę ( jakąś nienawiść chyba ) do kościoła katolickiego, między innymi za to, jak traktował samobójców, których nie chciał kiedyś chować na cmentarzach, tylko poza cmentarzem.
        Uważał ich za potępionych ( coś dla katolika, który tu Nam o piekle nawija w różnych swoich komentarzach ). Jak miała się czuć rodzina człowieka, który odebrał sobie życie? Jak sobie poradzili z bólem i ostracyzmem, kiedy te bez empatii zacofane klechy, zamiast wsparcia duchowego, dla bliskich, odmawiały pochówku dla takiego człowieka. To jest podłość. Kościół katolicki jako instytucja ( bo wśród księży też są w porządku ludzie ) jest u mnie na czarnej liście. Do samobójców czuje miłość-empatie ( sam nie rozumiem czemu mam taką empatię do nich właśnie? ) i Błogosławię tym Istotom.

      5. „czasami mam w sobie tęsknotę. Nie za kościołem, ale za uczuciem jedności z innymi, za uczuciem przynależenia do grupy ludzi, za uczuciem, że ta jedność, to przynależenie to coś wielkiego, wspólna sprawa.”

        Myślę, że z takich głównie powodów ludzie chodzą do kościołów, zborów, synagog, świątyń, czy w ogóle zbierają się.
        Nawet jeśli nie potrafią tak tego nazwać.

  20. „NAS JEST WIĘCEJ NIŻ WAS” – jakież piękne, prawdziwe i na czasie są TE SŁOWA.

    MY, prawdziwi Ludzie, weźmy je do Naszych serc na stałe i poczujmy się wreszcie MOCNO zjednoczeni ze sobą w sprawach przeciwko brutalności ciemnych rządowych marionetek.

    „Widzieliście, co stało się w Minneapolis? To przyjdzie do Waszyngtonu. Nas jest więcej niż was” – zapowiadał jeden z demonstrujących. Na sobotę w stolicy USA zaplanowano kilka demonstracji po zamordowaniu czarnoskórego mężczyzny przez policjanta”.

      1. Trump wezwal, ale placi Soros, a jak placi, to [teoretycznie] wymaga.😁 Afroamerykanie w wiekszosci nie sa za Trumpem. Uwazaja go za aroganta i rasiste.

    1. Tak, coś pięknego i poruszającego aż do głębi.

      Tylko napis ” PANDEMIC VERSION” podoba mi się w stopniu zerowym.

  21. ” Co mi Panie dasz” w aranżacji Adama Sztaby:

    .https://www.youtube.com/watch?v=7NSXXttiwHw

    Słuchałam już tyle razy i ciągle nie mogę wyjść z podziwu jak on to zrobił. Ze skrawków zaśpiewanych i zagranych w różnych miejscach, przez różnych artystów zmontować takie cudo.

    Dziś przyszło mi do głowy, że naszej PoLechii taki artysta aranżator, dyrygent na gwałt potrzebny, żeby z nas, milionów pojedynczych głosów, milionów pojedynczych różnorodnych istnień, JEDNOŚC zmontował. Dóżnorodną jedność.

    PANIE DYRYGENCIE PRZYBYWAJ. nie żeby nami dyrygować, ale żeby z nas różnorodną, nie do pokonania, nierozerwalną jedność zlepić.

    Kiedy się objawisz, bo wiem, że jesteś. Dziś to wyjątkowo mocno czuję.

    1. Cześć, czytam Was i rozmyślam. Głowa pracuje za mnie. Dziś zostałam obudzona i zostały mi resztki snu przed oczami. Opowiadałam w nim o ruchu jonowym i niejonowym… Może ktoś wie jak to rozumieć? Piszę tu, w wątku o Hryniewiczu, ponieważ on przełamywał schematy w myśleniu. Jest we mnie dużo znaków zapytania. Darz bór 🙂

      1. Ale trudne pytanie. Ruch jonowy i niejonowy? Nie wiem, co odpowiedzieć. Zacznę szukać odpowiedzi. Zaintrygowało mnie Twoje pytanie. Pozdrowienia!

      2. Mnie jako fanatykowi chodzenia 👣Boso ruch jonowy kojarzy się z terapią antysmogową (smog elektromagnetyczny – jonizacja dodatnia), czyli ujemną jonizacją biopola istoty ludzkiej poprzez kontakt jej bosej stopy z elektromagnetyką naszej przepięknej planety.

      3. TAW, chodzenie boso może być na rzeczy 🙂 . Jak przez mgłę pamiętam, że ruch jonowy mógł mieć związek z ciałem, a w każdym razie z tym, co się dzieje w ciele. Być może chodziło o to, że ruch jonowy dotyczy istot „żywych”, tzw materii ożywionej, a ruch niejonowy tzw materii nieożywionej (tutaj wyobraźnia podpowiada mi kamienie, może kryształy). Nie wiem, było to frapujące…

Dodaj komentarz