Chciałam się z Wami podzielić refleksją po nocnej rozmowie z kimś, kogo znam od lat. Jest to człowiek, który od jakiejś dekady regularnie, charytatywnie i po cichu zajmuje się staruszkami z biednego domu opieki w swojej miejscowości. Bez konta na fejsie, bez sentymentalnych pierdoletów i wypraw, w których pozowałby ku chwale staruszków, prężąc muskuły na tle ładnych pejzaży.

Zamiast tego wyciera usta, słucha, poprawia poduszki, zmienia zasikane prześcieradła. A staruszkowie są gorzcy, niechciani, niekoniecznie mili i wdzięczni. Wielkie małe dobro, przed którym chylę czoło.

autor: Joanna Bator

źródło: fb.com/joannabatorprofil

„Najstarsze drzewa często wydają najsłodsze owoce”…
Opieka nad starszymi w paradygmacie Wielkiej Zmiany
Opieka nad starszymi w paradygmacie Wielkiej Zmiany
Nic tak nie zacieśnia więzi jak wspólne prowadzenie alternatywnego bloga… 😉

4 myśli w temacie “Polska tętni cichą dobrocią, Wielka Zmiana przychodzi niepostrzeżenie…

  1. Może ja opiszę moją historię.
    Otóż podczas długotrwałej choroby mojego męża poznałam pielęgniarkę z powołania, po prostu Ziemskiego Anioła, która pomimo wieku 70 lat codziennie obsługuje w mojej dzielnicy wszystkich obłożnie chorych, nazywa się to hospitalizacją domową chorych nie rokujących powrotu do zdrowia.

    Ten wspaniały Anioł codziennie objeżdża swoim samochodem wszystkich takich chorych w naszej dzielnicy, nie mając nikogo do pomocy.

    Ponieważ trzy razy w tygodniu przyjeżdżała do męża robić mu zastrzyk, bardzo nas polubiła, a my Ją.
    Zaprzyjaźniłam się z nią i zaproponowałam Jej, już po śmierci męża, że jak nie znajdę swojego nowego miejsca do życia, to dołączę od jesieni do niej jako charytatywna pomoc, na co radośnie wyraziła zgodę.

    Tak więc do października szukam owego miejsca, ale w sercu coś czuję, że pomaganie chorym jest moim nowym powołaniem.
    Bo czyż nie jesteśmy tylko tyle warci, ile dobrego zrobimy dla potrzebujących nas bliźnich.
    Czekam więc przez cały wrzesień na odpowiedź Przestrzeni, co mi zaproponuje.☺

    1. Nie ma czegoś takiego jak „chory nie rokujący powrotu do zdrowia”…

      To, o czym piszesz, Aniu, to utwierdzanie ludzi w matrixie, a nie opieka w paradygmacie Wielkiej Zmiany…

      Opieka w paradygmacie Wielkiej Zmiany to wyciąganie schorowanych (najczęściej na własne życzenie) leniuszków na Bose Łono Matki Ziemi, do Świętych Gajów, na Rozłogi, nad Ruczaje…

      Krótko mówiąc, opieka w paradygmacie Wielkiej Zmiany to Wciąganie Istot Ludzkich w Biosferyczny Kontekst Ich Pierwotnego Wzorcowego Bytowania na Naszej Przepięknej Planecie… 🙂

Dodaj komentarz