103 myśli w temacie “W moim ogródeczku…

    1. No, piękny grzybowy zbiór!
      W koszyku z grzybkami, bodaj jak w żadnym innym, tyle jest małych radości, niespodziewanych odkryć, spojrzeń oczu szeroko otwartych ze zdziwienia, nagłych uśmiechów malujących się na twarzy, ile podziękowań dla Matki Ziemi, cichej wdzięczności w pokłonie, gdy sięgamy po leśne skarby.

      Dziś to ja większą wdzięczność, niźli pokłony wyrażałam, bom prawie na czworaka w trawach wysokich młodego, brzozowego zagajnika kozaki zbierała…
      I nie przesadzam z tym ,,zbierała”, bo takiej ilości nie widziałam od lat!
      Całe dwa wiaderka!
      Niby zwykłe grzybki, a dzień cały szczęśliwy!

      Nie pamiętam, abym kiedykolwiek w ciągu zaledwie kilku godzin aż tyle razy użyła słowa dziękuję! 🙂

      Co do muchomorków…, szczerze?, chyba nigdy się do nich nie przekonam.
      Muchomory to grzyby, które lubię…, jak rosną i pięknie dekorują las.
      To jesienne kwiaty naszych polskich, słowiańskich borów.

      Miłego!

    2. Bardzo ciekawe i rozsądne wprowadzenie do stosowania Amanity.
      Ja po moim trzydniowym mikro dawkowaniu wyraźnie czuję wewnętrzny spokój. Takie głębokie Ommmm po Ammm 😉

  1. Na Facebooku jest prywatna grupa, licząca 18 tysięcy członków 😍

    Amanita Muscaria pl

    Bardzo długo nie miałam fejsa…
    A teraz dzięki niemu (wystarczy mieć konto) jestem na kilku mega total super fajnych grupach 😄🙂

    Wszystkich kobietkom polecam, bardzo grupę:

    Krąg Kobiet Twòrczych

    Można wystawić na niej swoje różne robòtki, dzieła, projekty… albo ot tak po prostu napisać.

    Justynko, Twoje zdjęcie intuicyjnie zaprowadziło mnie dzisiaj do Greeneyes ubrań pędzlem malowanych.
    Jest tam cudna sukienka właśnie prawie z Twoim zdjęciem 🍁🍄🌰

    Dziękuję 🌻

    1. Dzięki Kochani za dobre słowo. 🌻
      Starsi podają że to co wyrosło w pobliżu domostw Naszych
      nie pojawiło się przypadkiem…
      ..czyli jak jeść, aby wykorzystać sezonowe rośliny,
      uzupełnić braki i wspomóc organizm w procesie oczyszczania.

      Rokiczanka – W moim ogródecku (Official HD Video)

      .https://www.youtube.com/watch?v=hp4endJMu1E

      ”W moim ogródecku rośnie rózycka
      Napój mi Maniusiu mego kunicka
      Nie chcę, nie napoję, bo się kunia boję
      Bo się kunia boję, bom jesce młoda…”…Zdrawiam

      1. Kocham ten utwór.. przenosi mnie w dziecinne lata.. zawsze mnie wzrusza.. dzięki za jej przywołanie.. 🌺

  2. Nawet nie wchodzę, ale często Judup wywala mi na tablicy gównej gówne treści. Najbardziej mnie rozbawia kod „podano przyczynę”…

    Podano przyczynę 🤣🤣🤣🤣

    Kumicie?… 🤣🤣🤣🤣

    Podano przyczynę 🤣🤣🤣🤣

    1. ,, Najbardziej mnie rozbawia kod „podano przyczynę”… ”

      To zwykłe elektroniczne awatary, a ludzie nabierają się myśląc, że rozmawiają z osobą tzw. fizyczną.
      Z takim awatarem rozmowa przez telefon- to dopiero ubaw, zwłaszcza wtedy, gdy na ludzkie pytania robot nie ma odpowiedzi i się mota, gadając takie bzdury, że się można posikać ze śmiechu.
      Zwykłe beknięcie uznał kiedyś za propozycję daty następnej rozmowy.

      Awatar: ,,kiedy według pana możemy przeprowadzić następną rozmowę?”
      – beknięcie (niechcący)
      -awatar: ,,przyszły czwartek, w porządku”

  3. ,, Kto spłodził tyle nowych słów w minutę?… 🖐🤣 ”

    Nikt!
    ,,Potupawszczik” – hmmm…, no eta nie slamazior, a na wierna oczeń charoszyj ruchadielnik, kak w abszczie wsje tancjory! 🙂

  4. Ale masz Justynka ładny koszyk.
    Się za głowę wczoraj złapałem. Kani trochę mniej jak drzew. Kozaków i prawdziwków wiaderko w jednym miejscu nazbierałem.

    1. O teraz dojrzałam wiadomość o FB – w awatarze siedzi taka czarna laseczka to jo, a w tle mam dwie piekne młode dziewczyny – moją babkę i jej siorkę, jak wejdzie się na mój profil, to wiele wiadomości o Mysłowicach – więc to zaś jo. Czyli Maria Jaromin (drugie moje imię i drugie nazwisko).

  5. Taw teraz zrozumiałem dobitnie jak pisałeś, że nie ma, z kim pogadać, aby przyroda mnie rozumie jak do tej pory. W rodzinie to taki Matrix, że aż chlupie podostawali awanse na stanowiska państwowe i się pojebało w głowach.

    1. Słowianinie, ukochaj w sercu Rodziców, Rodzeństwo, Rodzinę. I o ile nie krzywdzą drugich, zaakceptuj i pozwól Im „odgrywać swoje role”. Powrót po 3 latach na pewno jest dla Ciebie trudny. Tym bardziej z „wyluzowanej” Anglii. Wszystko można jednak poukładać od początku. A nowych rzeczy, relacji, bliskości, obecności szybko nauczyć. Dobrze, że Jesteś 🙏

      .https://youtu.be/UWe-X5thaRc 😘

      .https://youtu.be/V11efiHwzdA

      1. Och Droga RiS, nie staram się wyrwać ich z odgrywanych ról, bo się nawet nie da to bardziej oni chcą mnie przerobić i zdyskredytować, bo przecież jestem turbo Lechita. Dziś z rana zabrałem rodziców na grzyby bardzo mi pomogło, poczułem, że znowu zaczynam nawiązywać nić porozumienia z mamą, a ja nigdy nie byłem dobrym dzieckiem. Z ojcem też pogadaliśmy szczerze jak faceci, padły nawet cierpkie słowa, ale może tego było trzeba. To ja dziękuję RiS 🌹

    1. No właśnie co z tym Dzikim ?
      Ich ojcem ?
      Kto go zabrał ? Dlaczego? I za co ?
      *
      W filmikach jego synów nie ma żadnego wyjaśnienia…tylko, że go zabrali..
      *
      Wiem, że to dziwnie zabrzmi,ale może Dziki może po prostu sam to wszystko zaplanował, by nie pokazywać się przez najbliższy czas…
      Przez co jego synowie/syn robią teraz dalszą reklamę osady.

    1. Drogi Pawle .
      Zbieram pod progiem – dosłownie w ogródeczku.
      Pod Brzózkami jest taka Energia że zrośnięte zbieram podgrzybki z Amanitkami z Kozakami . .

      Moja Świątynia Dumania jest pod Brzózkami.

      Usiąść pod brzozą oznacza wejść w atmosferę łagodnego spokoju . To słychać , widać i czuć.

  6. Z Mu- humorem

    ”Jeśli się człowiek (czytaj kobieta) zdecyduje na posiadanie mężczyzny, musi podejść do sprawy
    w sposób odpowiedzialny i niezwykle świadomy.

    Zdobywać go należy tak,
    by to on czuł się zdobywcą,
    karmę zróżnicowaną stosować,
    rozrywki odpowiednie zapewniać,
    gatunek przedłużać,
    skoki na bok uniemożliwiać
    i przysposobić do wykonywania pożytecznych czynności.
    I żeby jeszcze życia nie utrudniał,
    nie gnębił, nie denerwował i kochać nie przestawał.

    A jeśli prezentuje odmianę na przykład bóstwa na ołtarzu, buhaja na swobodzie lub ofiary losu, skonsultować się należy ze specjalistą…”’

      1. Za późno. Wysuszyłem i coś mnie dziś napadło i nie było miło. Ciało nie przyjęło. I tak widać miało być.

        Melissy szukam z książką o śmierci. Przychodzi czasem taka myśl, żeby mieć kontakt z „drugą” stroną i pomagać ludziom z tąd odchodzić. Największy lęk człowieka, przed śmiercią.
        Tylko czy te chęci pomagania to normalne są to nie wiem. Trza se to pomaganie poustawiać najpierw.

      2. ,, Trza se to pomaganie poustawiać najpierw.”

        Tawcio ma rację:
        ,, … By nie zaginać czasoprzestrzeni, odpowiadamy tylko na prośby. Jeśli nikt nie prosi, oznacza, że sam w sobie ma potencjał – i sobie poradzi 🙂”

        To jedna strona medalu, druga jest taka, że ludzie ( w tym my ) mogą nie mieć wiedzy, jak sobie pomóc.
        W zasadzie to motanie się, stawanie na rozwidleniu dróg albo całkiem na bezdrożu zawsze wynika z niedostatecznej wiedzy.
        Ale i z tym czasoprzestrzeń radzi sobie doskonale.
        To ona niesie pomoc.

        Ileż razy odczułam i doświadczyłam to na sobie.

        Przestrzeń(życie) zostawia ,,zbłąkanego kojota” samemu sobie, daje mu najpierw czas na wyzbycie się pierwszych emocji, potem przyjrzenie się problemowi, spojrzenie z dalszej i głębszej perspektywy, w którym albo człowiek znajdzie pożyteczne dla siebie rozwiązanie…, albo zapętli się do reszty, dochodząc do ściany… 🙂

        Wszystko to służy nagromadzeniu, skumulowaniu pewnej porcji energii (czyt. na czymś nam wewnętrznie bardzo zależy) i dzięki tej energii życie(przestrzeń) ,,jest proszone o pomoc”.

        Kiedy opadły pierwsze, zamulające umysł emocje(podobne do tych, gdy lis wpada w sam środek kurzej fermy), kiedy jestem względnie otwarta na przyjmowanie informacji z zewnątrz, życie (przestrzeń) bierze się do roboty.
        Stwarza sytuacje – kontakty z innymi ludźmi, rozmowy, wydarzenia – które podpowiadają rozwiązania dla wcześniej zaistniałego problemu.

        Uważność słuchacza i obserwatora przynosi pożytek.
        Dlaczego spotkałam tego człowieka?
        Dlaczego do mnie to mówi?
        Co chce przez to powiedzieć?
        Jaki przekaz niesie sytuacja, zdarzenie w którym się obecnie znajduję?

        Okazuje się, że nic nie jest przypadkowe, ponieważ jest ciągiem zdarzeń zainicjowanych naszą porcją energii.
        A życie tylko zapyta: czy teraz już wiesz, jak podejść do swojego problemu i jak z nim sobie poradzić?
        No jasne, że wiem!

        Życie(czasoprzestrzeń) nie byłoby sobą, gdyby nie dodało:
        Zapamiętaj to doświadczenie i sposób rozwiązania twojego problemu.
        Po co powtarzać w kółko te same błędy, stojąc jednocześnie w miejscu?
        Zapamiętam, zapamiętam! – obiecuję solennie.

        Tylko, że …, za jakiś czas…
        ta nauka poszła se w las…
        gdyby nie zaniki pamięci,
        na ziemi żyli by święci…

        🙂 🙂

        Miłego!

      3. Pisząc, że muszę sobie poukładać z pomaganiem, nie prosiłem o porady.
        To zabawne jak pomagamy nieproszeni tłumacząc na czym polega nieproszone pomaganie.

        Ale nie gniewam się, bo nic nie dzieje się przypadkowo i skoro pomagam nieproszony, to nic dziwnego, że świat odda mi to co daję. Lekcja, lustro, karma, co siejesz to zbierzesz, prawo przyciągania. Zwał jak zwał ale dobrze, że tak się dzieje, bo chociaż nie jest przyjemne, to bez tego człowiek mógłby się nigdy nie dowiedzieć jaka to „przyjemność” i nie zechciałby zmienić zdania i wciąż chciałby tak pomagać. Więc dziękuję za lekcje obecne i te w trakcie mej obecności tutaj, których było wiele a które dopiero teraz zauważam i łączę, akceptuję i przyjmuję. Więc nikt mi dziury w brzuchu nie wiercił, nikt się nie narzucał, nikt nie doradzał nie proszony, bo wszystko to sam sobie robiłem. Dziękuję

    1. Mega 😀

      Jedyny wartościowy poradnik jaki przeczytałam nt. Kontaktów damsko męskich to ten autorstwa Jeff Feldhehn i Shaunti Feldhahn „Tylko dla mężczyzn”.

      A już totalnie nie polecam „Jak wychować męża” francuskiej autorki Frigide Barjot, gniot jakich mało… Przeczytałam jeden rozdział i żebym miała piec, to już dawno przekształciłaby ją w inną energię 😊

  7. Z moją babcią jest kiepsko. Trafiła dzisiaj do szpitala z problemami z oddychaniem. Leży z maską tlenową. Ma głębokie rany na nogach. W jednym miejscu ścięgna jej się odsłoniły. Straszne. Że też jak nadchodzi czas odejścia z tego świata, to nie może to się odbyć szybko i bezboleśnie, ale w męczarniach.

    1. Blogoslawie Twoją Babcię. Pan Zięba mówił kiedyś, że tlen podawany do wdychania mało daje, trzeba go podawać dożylnie w postaci wody utlenionej, oczywiście odpowiednio zrobionej, żeby nie zaszkodzić. I wtedy tlen trafia bezpośrednio do komórek, bo jak płuca zniszczone, to już nie przerabiają w odpowiedniej ilości nawet czystego tlenu. Ale żaden szpital w Polsce tego nie zrobi. Podobnie jest z wit. C.

  8. http://swietygrzybog.blogspot.com/2016/11/amanita-muscaria-wazne-informacje.html

    Polska czyli ”Cebulandia” górą
    gdyż, ponieważ , azaliż Mamy TO !

    „Najmocniejsza Amanita Muscaria występuje
    w klimacie cztero-sezonowym,
    którego doskonałym reprezentantem jest Polska,
    kraj zwany niekiedy również ‘Cebulandem’ …”

    ”Podczas suszenia „muchara” w cieniu
    kwas ibotenowy zmieniać się ma w psychoaktywny muscymol (inaczej panterynę).
    Suszenie na słońcu powoduje, że kwas ibotenowy transformuje w muskazon,
    który nie jest aż tak zły jak kwas ibotenowy,
    jednak do magii muscymolu mu daleko.
    Prawdopodobnie najlepiej więc suszyć w cieniu (aczkolwiek niektóre wyniki eksperymentów biochemicznych są sprzeczne w tej kwestii…).
    Japońscy badacze suszyli amanity przez 3 dni na słońcu i poziom muscymolu zwiększył się o 969%.

    Suszenie w suszarce zwiększyło poziom muscymolu o 314%. Suszenie przez 11 dni na słońcu zwiększyło poziom muscymolu o 266%.
    Stężenie kwasu ibotenowego spadało o 91% podczas suszenia na słońcu przez 11 dni i o 85% podczas suszenia w suszarce, oraz o 51 % przez 3 dni suszenia na słońcu.

    Każdy grzyb jest inny i sporo zmiennych wpływa na ilość i proporcje substancji czynnych.

    „Nie znasz tego, co ukryte w ziemi, jakże możesz znać to, co ukryte w niebie”.

    – Sanhedrin

    „Myślałem, że będę miał tylko czterystu chasydów, że pójdę z nimi do lasu i dam im mannę, a oni poznają królewską moc Boga”.

    – Menachem Mendel

    „Manna posiadała dar odkrywania ludziom wielu rzeczy. Dobrze jest narodowi, który posiada coś takiego”.

    – Agady Talmudyczne

    Książka ŚWIĘTY GRZYBÓG została wydana w formie papierowej >

    https://nieznany.pl/pl/p/Swiety-Grzybog.-Szamanizm%2C-eucharystia-i-naturalne-korzenie-mitologii/12055

    Czytajcie – szukajcie a znajdziecie
    słuchajcie a zrozumiecie .

    ”Najmocniejsza Amanita Muscaria występuje
    w klimacie cztero-sezonowym, którego doskonałym reprezentantem jest Polska,
    kraj zwany niekiedy również ‘Cebulandem’
    z racji popularności tam masowego podziemnego warzywa, powodującego ogólną zamułę umysłową
    i równie smutnej pogody,
    która wymusza tachanie ze sobą wielu warstw ubioru –
    tak zwane ubieranie się ‘na cebulkę’.
    Sezon amanitowy trwa tu od lata do późnej jesieni,
    jednak najobfitszy wysyp odbywa się
    zazwyczaj we wrześniu,
    kiedy można doświadczyć wielu deszczowych dni
    i równie wielu jeszcze ciepłych nocy.
    Te dwa czynniki wspierają we wzroście czerwone guziki”.

    O grzybach podobnych >
    Inne ciekawe muchomory (regalis, panterina,
    muscaria var formosa, var aureola, var alba)
    i grzyby podobne…więcej na blogu j.niżej..

    http://swietygrzybog.blogspot.com/2016/11/amanita-muscaria-wazne-informacje.html

    ”Naukowe badania nad muscymolem wykazują jednak bezsprzecznie, że substancja ta odwraca procesy starzenia się mózgu, może leczyć epilepsję i chorobę parkinsona.
    Być może dlatego alchemicy nazywali muchomora jednocześnie „jadowitym bazyliszkiem” jak i „panaceum – kamieniem filozoficznym”.

    Zdrawiam

  9. https://swietygrzybog.blogspot.com/2018/11/agaricus-muscarius-czyli-jak-muchomor-w.html

    Agaricus muscarius działać ma głównie na centralny układ nerwowy, układ mięśniowy, skórę i przewód pokarmowy. Lista dolegliwości, które ma łagodzić jest długa:

    – autyzm
    – zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych
    – żółtaczka
    – zaburzenia i spowolnienie rozwoju u dzieci
    – zaburzenia mówienia
    – akrodynia
    – nadpobudliwość u dzieci
    – kołowacizna, brak orientacji
    – trudności z podejmowaniem decyzji
    – trudności w robieniu nowych rzeczy
    – zaburzenia intelektualne i charakterologiczne
    – nerwoból, neuralgia
    – nerwica
    – irytacja
    – niepokój
    – migreny i bóle głowy
    – zawroty głowy
    – bóle zębów i szczęki
    – stany lękowe
    – zespół stresu pourazowego (PTSD)
    – sztywność karku
    – strzelanie w stawach
    – napięcie mięśni przykręgosłupowych
    – bóle kręgosłupa
    – lumbago
    – tiki nerwowe
    – drżenie kończyn różnego rodzaju
    – drżenia starcze
    – skurcze i drgawki wszystkich grup mięśniowych
    – niekontrolowane ruchy
    – pląsawica, manieryzm
    – epilepsja
    – konwulsje
    – palpitacje i spazmy serca
    – bóle w klatce piersiowej
    – problemy z krążeniem
    – słaby puls
    – krwawienia z nosa
    – parkinson
    – stwardnienie rozsiane
    – borelioza
    – stwardnienie rozsiane
    – paraliż
    – problemy z koordynacją
    – niepewny chód
    – demencja i choroby degeneracyjne mózgu
    – podrażnienie błony śluzowej żołądka
    – alkoholowy zespół płodowy
    – alkoholizm i uzależnienia
    – mania
    – delirium tremens
    – majaczenie
    – gadatliwość
    – depresja
    – bezsenność
    – ospałość poranna, ciężkość
    – zaparcia
    – rozwolnienia
    – grypa jelitowa
    – dur brzuszny
    – powolność myślenia
    – nadwrażliwośc na dotyk
    – nadwrażliwość na zimno i wilgoć
    – reumatyzm
    – bóle bioder
    – drętwienie palców
    – odmrożenia
    – gangrena
    – liszaje
    – katar i zaczerwieniony nos
    – dzwonienie w uszach
    – nocne pocenie się
    – swędzenie skóry
    – trądzik rożowaty
    – samoistna sinica kończyn
    – impotencja
    – bóle menstruacyjne
    – jaskra
    – oczopląs
    – kurcz powiek (blefarospazm)
    – zez
    – krótkowzroczność
    – diplopia (widzenie podwójne)
    – rak łojowy
    – astma i przewlekła choroba płuc (POChP)
    – haluksy
    więcej
    Agaricus muscarius –
    czy muchomor w homeopatii uzdrawia z apatii?

    https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjFNUw05wxmD9hLN-_XByv6Z6B174OW3-G4bez0Jk8HGD1cJ6j-JcskHDMNkIakqgVglYrYupc4m87JnsAI2TyJedTE93zfhYgPNACxP4u6ME0v7CNy-xedBiSbpXdX1kmKMuArmxKaWKZ6vh7Szue8lcDgyDksL37Dd2maKb0WHQ4IGiXDS47rGp82-w=s980

    https://swietygrzybog.blogspot.com/2018/11/agaricus-muscarius-czyli-jak-muchomor-w.html

    Taaaa słynne -szukajcie a znajdziecie..

  10. ”Jakie niezwykłe możliwości daje połączenie ciała i umysłu? Na ile możliwa jest kombinacja zachodniej medycyny z wierzeniami starożytnej ludności i substancjami psychodelicznymi? Które rośliny są naszymi sojusznikami duchowymi i jakie jest ich działanie?

    Książka „Święte rośliny” to fascynująca opowieść lekarza o eksploracji świata szamanizmu, ayahuasce i doświadczeniach duchowych oraz o ich wpływie na zdrowie fizyczne i psychiczne.

    Doktor Joseph Tafur dzieli się w niej zdumiewającymi historiami – mistycznymi, metafizycznymi – osób, które zażywały ayahuaskę i stosowały tradycyjną amazońską medycynę roślinną.”

    Pobierz darmowy fragment

    1. Bardzo dziękuję CI Justyno za polecenie tej książki. Wiele wedy i wiele inspiracji w niej znajduję. Aż żal, że nie ma u nas takich ośrodków jak opisany w książce.

      M0je amanity już zamieniły się w metalizujące złoto. Teraz leżakują.
      Nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała od razu.
      1/6 niewielkiego kapelutka na noc przez 3 kolejne dni i to wystarczyło, bo mój organizm działa na mikrodawki różnych roślinnych substancji.
      Wywaliło mi natychmiast czarne sny z rodową traumą, oj będzie pracy przy porządkowaniu…
      Spodziewałam się kolorowych kalejdoskopowych obrazków z elektrycznie pulsującymi roślinkami, tu taki klops.
      I od razu gotową odpowiedź na te moje wewnęrzne żale miał szaman z powyższej książki – ludzie zachodu chcą szybkich, łatwych i kolorowych wizji, a rośliny magiczne nie są od rozrywki.
      Z pokorą czekam teraz na zimę i kolejną próbę

      1. „Wywaliło mi natychmiast czarne sny z rodową traumą, oj będzie pracy przy porządkowaniu”.

        Uprzedzałem na blogu, że Amanita Muscaria jest świetnym terapeutą, bo wywala z podświadomości na powierzchnię wyparte traumy. A zderzenie się z nimi to szok i ból.

        Ja osobiście na razie zaprzestałem jej stosowania. W słoiku mam już tylko ostatnią sztukę sprzed kilku lat.

      2. Pamiętam Twoje słowa Tawie. Swoje doświadczenie też tu podałam trochę ku przestrodze.

        Mnie prawda nie przeraża, choć przejście przez procesy jest bolesne.

        Jeden koszmar rodowy (rozdzielenie rodzeństwa) przerobiłam, aż mój zmarły dawno Dziadziuś wstał z grobu i we śnie podziękował mi i uściskał.

        Teraz wszystko wskazuje na to, że przekopać się muszę przez coś, co tkwi w okresie mojego własnego narodzenia.

      3. Mikrodawkowanie spowodowało, że od 2 miesięcy nie wypiłam ani 1 proszka z powodu migreny. One owszem bywają, zmulają nadal, ale natężenie bólu zmniejszyło się na tyle, że daję radę bez leków.
        Do tego nadal odczuwam stabilizację rdzenia? bazy? Nawet nie wiem, jak to nazwać. Jest dobrze w głowie i sercu.

        Dawka wielkości paznokcia co 2 dzień. Po prostu sobie żuję, bo jest arcy smaczny.

      1. Drogi Pawle, Przyjmij moje najszczersze kondolencje.
        Może znajdziesz chociaż odrobinę pocieszenia w tym,
        że już nie cierpi i uzyskała spokój. Błogo Sławię

      1. Drogi Pawełku, najszczersze wyrazy współczucia.
        Błogo Sławię Twojej Babci.
        Niech Dusza Jej otoczona będzie zawsze Pokojem i Miłością.

    1. Dziękuję Wam za wyrazy współczucia i wsparcie. Tak pociesza mnie to że już nie cierpi. Miała długie życie. Wszyscy jej koledzy, koleżanki i znajomi już dawno poumierali. Przeżyła wojnę, Stalina i wiele innych rzeczy. Była naprawdę super babcią i niezwykłą kobietą. Kiedyś mama mówiła jak była w liceum i jechała gdzieś z bratem i rodzicami syrenką. Dziadek prowadził. W pewnym momencie samochód stanął i nie chciał za nic jechać dalej. Dziadek nie miał pojęcia o mechanice. Otworzył maskę i z przerażeniem w oczach patrzył i nie wiedział co zrobić (komórek wtedy oczywiście nie było bo to był koniec lat 60 ych). Babcia do dziadka mówi: spokojnie. Coś wymyślimy. Spojrzała pod maskę, przyjrzała się i zobaczyła że jakaś linka się przerwała. Poszła w pole i przyszła z kawałkiem sznurka od snopowiązałek. Złączyła kawałki przerwanej linki i samochód ruszył. Dojechali na miejsce.

    2. Wyrazy współczucia z jednej strony, ale z drugiej radość dla Babci, bo jej dusza jest po tej drugiej stronie. Serdeczności. A Babci dotarcia do właściego celu, do DOMU.

      1. Pawle 👩‍❤️‍💋‍👨 wyrazy współczucia 🕊️🔥
        Pięknie opisałeś Swoją Babcię. Trzymaj się 🥦🥬🥒🥕🍅🍒🍊

      2. Dlaczego ludzie boją się śmierci? Temat złożony, ale odniosę się tylko do obaw co bardziej kumatych. Czy u podstaw nie leży również lęk, ze kolejna reinkarnacja może być jeszcze trudniejsza? Że zostaniemy obdarowani „życiem”, przed którym się wzbraniamy? Jednym slowem, że UNY nas w jakiś sposób wepchną w jeszcze większe g….

    3. Przepraszam wcześniej zapytałam jeszcze o twoją Babcię, a dopiero teraz widzę, że już odeszła.
      Serdecznie współczuję! Pokój duszy Twojej Babci.
      Oby tam gdzie jest mogła tańczyć na boso i rodować się nowym miejscem.

  11. Tzolkin * Prawa Czasu

    CHUEN – Fala MAŁPY
    ● Kwintesencja ludzkiej polaryzacji

    26 września – 8 października 2022

    Fala Niebieskiej MAŁPY otwiera przed nami przestrzeń spirytualnej wiedzy i twórczej inteligencji.

    Jej specyfiką jest innowacyjność i ruchliwość.

    Tu nic nie stoi w miejscu, lecz nieustannie drga,
    kurczy się, wybrzusza, wcześniej czy później wypływa na powierzchnię i albo nas zachwyca, albo przeraża.

    Tutaj liczy się dociekliwość, odwaga, elastyczność myślenia, radość życia, optymizm,
    a problematyką jest naiwność, tchórzliwość, manipulacje, intrygi, wiara w sprzysiężenie, pesymizm.

  12. NŚ napisał:
    „Przychodzi czasem taka myśl, żeby mieć kontakt z „drugą” stroną i pomagać ludziom stąd odchodzić. Największy lęk człowieka, przed śmiercią”.

    Też o tym kiedyś myślałam, żeby być przy tym, jak człowiek odchodzi i pomagać mu przejść.

    Tylko, że co mówić takim ludziom?
    Przecież sama nie wiem, jak tam naprawdę jest, a większość tutaj na tej planecie jest uwikłana w różnego rodzaju religie – u nas katolicyzm.

    Ostatnio gdzieś widziałam „cudowne” nawròcenia – Muńka Staszczyka, Agnieszki Chylińskiej, a nawet Michała Koterskiego…
    Ogarnęło mnie zdziwienie.

    Mówię ludziom, by za życia (i nieważne ile mają lat) spisać testament, w którym wyraża się sposób pochówku…

    Zobaczcie sobie teraz… piszą już o możliwości kompostowania ciała po śmierci.
    Jest to super rozwiązanie.
    Może za jakiś czas całkowicie legalnie BĘDZIEMY MOGLI BYĆ POCHOWANI NA SWOJEJ ZIEMI, DZIAŁCE, NP. POD JAKIMŚ DRZEWEM 🙂

    1. No tak. Nie trudno przewidzieć że w ”kom-poście”
      będą robale hodować do karmienia ”Ga-wie-dzi”
      Kto kumi …ten Wie. Smacznego

      1. Wg Anastazji (bohaterki książek Władimira Megre) nasze zwłoki powinny być pochowane na naszym siedlisku bądź ziemi rodowej, np. ojcowskiej.
        Te wszystkie cmentarze to jest wielka pomyłka.
        Te trumny, pomniki.

      2. Polaków zafiksowano na temacie cmentarzy – chyba nie ma drugiego takiego Narodu, który by miał takiego hopla na tym punkcie. Ja w ogóle na nawiedzam takich miejsc. Rozkładające się ciała to rozkładające się programy Rodowe, dajmy im spokojnie się rozłożyć.

      3. „Polaków zafiksowano na temacie cmentarzy”

        Potwierdzam. Gdy powiedziałam jednej Irlandce, że moja mama co troche lata na cmentarz, to ta zapytała z troską w głosie, czy mamusia czasami nie powinna odwiedzić psychologa.😉😂
        Mamę zatkało: „No nie, przecież my Polacy cmentarze traktujemy jak parki!”. Tak, tak, traktujemy jak parki, a potem obgadujemy, kto ile świeczek zapalił na 1 listopada.

        Tak się zastanawiam, czy te wędrówki na cmentarz, nie są czasami podświadomą tęsknotą za nawiązaniem więzi z rodem. Oczywiście w sposób wypaczony, ale jednak.

    2. „Tylko, że co mówić takim ludziom?”

      Może nic nie trzeba by było mówić? Może twoja pewność i spokój udzieliłaby się takiej osobie w chwili, kiedy desperacko szuka nadziei na to, że to nie koniec. A przy okazji widząc samemu częstotliwości, których zasadniczo oko ludzkie nie odbiera, jak podchodzilibyśmy sami do tego punktu przejścia? Zero żałoby, chwila podniosła, uśmiech na ustach. Inne doświadczenie, coś czego ten świat nie zna.

      Zawsze mówiłem znajomym, że gdybym pierwszy odszedł, niech nie ważą się smucić, mają wziąć flaszkę albo co komu pasuje i tańczyć i bawić się, bo i tak się znów spotkamy.

      1. Dobre pytanie. Może nie ma czegoś takiego jak „gdzie” i może nigdzie nie odchodzimy.

      2. „Zawsze mówiłem znajomym, że gdybym pierwszy odszedł, niech nie ważą się smucić, mają wziąć flaszkę albo co komu pasuje i tańczyć, i bawić się, bo i tak się znów spotkamy”.

        Miałem wczoraj podobną sytuację, byłem u kumpla na cmentarzu i żona uparła się na znicze, a ja nie powiedziałem, że kumpel wolałby, żebym kupił piwo za te pieniądze i je wypił. Postawiłem na swoim, jedyne co odpaliłem na grobie, to papierosa, bo kumpel lubił pieścić dymek.

    1. Dzięki 😊
      Już wiem czemu moje kotlety z kani nie były idealne, a tu każdy szczegół się liczy.
      A o kaniach w słoiku nigdy nie słyszałam… ciekawe czy smaczne. Może uda się znaleźć, to spróbujemy zrobić 😁 to znaczy mąż spróbuje, bo to on przerabia grzyby u nas.

      Zapasy robimy pełną parą. Bez przerwy słoiki się wędkują na blacie 🙂 teraz stoją grzybki, papryka, smalec i buraczki. Ktoś tu wstawiał przepis na karkówkę w słoiki i szczerze polecam !!! Jest pyszna i można nią smarować kanapki, taka jest mięciutka i pełno w niej galaretki. Poddałam ja procesowi tyndalizacji, zobaczymy ile postoją w piwnicy 🙂

      1. W tym roku wysuszyłam w suszarce do owoców słodką czerwoną paprykę z ogródka, ok. 2 kg. Wysuszyłam i zmieliłam na proszek. Zapach, kolor i smak nie do opisania. Reszta zbiorów poszła na bieżącą konsumpcję i do słoików w zalewie.

      2. „A o kaniach w słoiku nigdy nie słyszałam… ciekawe czy smaczne”.

        Jak dla mnie, to baaardzo mniamuśne, pycha. Smakują trochę jak smażona ryba w marynacie.

      1. Witajcie! Sypią niemiłosiernie, nie tylko u Ciebie Kalinko. Mnie dziś tak dosrali, hazarskie syny, że prawie aluminiowa z pola wróciłam. Nie zobaczysz nieba, na lekarstwo. A żeby was nareszcie czarna dziura pochłonęła, diabły jedne. Masz rację Kalinko, wszystko śmierdzi jakby pleśnią zmieszaną z chwastoksem, a trudno powiedzieć. Trzymajmy się kochani, może nie zdążą nas wytruć.

      2. „Kanie piękne!”

        Kanie suszone, potem namaczane w mleku i smażone…
        Kanie suszone i mielone na proszek, dodawane do potraw…
        Kanie marynowane w słoiku…
        To wszystko mam już w minionych latach za sobą.

        Tej jesieni po raz pierwszy robię z kaniami niesamowitą rzecz!
        Sprawdzony przepis mojej Bratowej.

        Kanie opłukuję (tylko z wierzchu, z tego murszu), dzielę na połówki lub ćwiartki, wrzucam na minutkę do wrzątku. Wcale sie nie rozpadają, nie kruszą, a jedynie trochę kurczą.
        Wyjmuję na cedzak, odciskam lekko wodę i zaraz po wystygnięciu kładę do woreczków na płasko, pojedynczo trzy rządki. Składam w harmonikę i do zamrażarki.
        Kanie zmniejszają ,,kubaturę” o połowę i do worka 20×30 cm można spokojnie włożyć trzy, cztery duże kanie.
        Bardzo mało miejsca zajmują w zamrażarce.

        Bratowa doradza, aby po wyjęciu zimą z zamrażarki rozmrozić i smażyć jak schabowe, lub przed smażeniem namoczyć w mleku.
        Kanie odzyskują większość wody, którą utraciły przy wcześniejszej obróbce.

        Po kilku dniach mrożenia musiałam przetestować, bo bym nie wytrzymała, czekając do zimy.
        Namoczyłam w mleku i dalej potraktowałam jak schabowe.
        Wniosek: to opcja bardzo zbliżona do walorów smakowych kani przyniesionej prosto z lasu i usmażonej na patelni.
        Naprawdę polecam.
        I pracy przy takiej „zimowej wersji kani” jest o wiele mniej, niż przy suszeniu, przechowywaniu lub przy marynowaniu.

        Miłego!

      3. Mam kanie olbrzymy, ale jakby „przejrzałe” już, za długo na mnie czekały pod lasem. Blaszki już takie ciemniejsze i ogólnie bardziej ‚wiotkie’. I teraz nie wiem – przyrządzać, czy wyrzucić?

    2. Góry Sowie, miejsce mojego oświecenia, potwierdzam przepiękne, a kanie robiłam tydzień temu jak kotlety, ale że nie mam doświadczenia, to je umyłam i nie smakowały jak powinny. Teraz już zrobię inaczej… Dzięki

      1. Grzybów najlepiej w ogóle nie myć bo nasiąkają jak gąbki. W Górach Sowich już kilkanaście kilo grzybów nazbierałam. Jeszcze rok-dwa i będą moim domem.☺️ Ilość kanii tutaj nie do przejedzenia.

        TAW, przeglądam sobie ostatnio Internet i coraz więcej informacji o popularności spożywania Amanity. Czyżbyś wydrążył skałę…? 🤔😉

  13. Pewnie gdzieś było, ale nie mogę znaleźć.
    Jak suszyć amanitę??? czy można w piekarniku na około 4-50 stopni?
    Dziś zebrałam piękne, dojrzałe kapelusze i chciałabym je ususzyć a nie wiem jak.

    1. Jest wiele metod. Ja wybieram zawsze metody naturalne i suszę na piecu kaflowym. Gdy upewnię się, że już nie ma wilgoci w szuszu (mieszkam w wilgotnym bagnistym klimacie) na wszelki słuczaj zawsze wkładam na dno słoika Ziół sól owiniętą we fragmencik ręczniczka papierowego.

      1. Dziękuję za podpowiedź drogi TAWie. Pieca kaflowego niestety nie mam, także tym razem pozostaje mi piekarnik. Mam jednak kominek więc muszę opracować metodę suszenia przy kominku.

      2. Mam też piękne zdjęcia (ale nie umiem opublikować), dziś w lesie widoki były po prostu jak w bajce. Muchomorki całymi gromadami po kilka i po kilkanaście. Najpiękniejsze były te, które świeżo się przebiły przez mech i wyglądały jak otulone zielonym poszyciem. Po prostu bajkowo!

    2. Rozpracowuję sposób kombinowany na suszenie grzybków (trochę natury ze wsparciem piekarnika). Na razie jeden wieczór suszyłam w piekarniku, wierzchem kapelusza do góry. Na noc wyjęłam z piekarnika. Rano wyniosłam na dwór, na słońce i po południu zauważyłam, że niektóre kapelusze miały zawilgocone blaszki od spodu. Odwróciłam wszystkie kawałki spodem kapeluszy do góry i zostawiłam do suszenia na słońcu do wieczora. Teraz są w domu i znów podsuszam je w piekarniku. Powiem Wam, że pięknie pachną.
      Te kilka sztuk z zawilgoconym spodem stało się lekko szare ale wydaje mi się, że nie jest to jakiś wielki problem.
      Pamiętam, że po wysuszeniu mają 3 miesiące leżakować.
      Zastanowiło mnie to o tyle, że czas po 3 miesiącach (w zależności od tego, kto kiedy zebrał grzyby) przypada w okolicy przesilenia zimowego i nowego roku 🙂
      I tu przypominają mi się piękne bombki – muchomorki z mojego dzieciństwa wiszące na choince 🙂

Dodaj odpowiedź do Kalina Anuluj pisanie odpowiedzi