Brudne geszefty III RP. Wysiłki Ewy Kopacz w obliczu afery taśmowej i rozkładu PO to próba leczenia nowotworu przy pomocy plastra – analiza dr. Zbigniewa Kuźmiuka

krauze

Decyzje premier Ewy Kopacz o dymisjach w rządzie, rezygnacja marszałka Sikorskiego czy decyzja o rozpoczęciu procesu odwołania prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta są próbą leczenia nowotworu przy pomocy lekarskiego plastra.

W mainstreamowych mediach, króluje narracja potępiająca nielegalne podsłuchy i jeszcze bardziej nielegalną prezentację zeznań świadków złożonych w prokuraturze w tej sprawie, natomiast bardzo rzadko politycy rządzącej koalicji i sprzyjający im dziennikarze nawiązują zarówno do treści podsłuchanych rozmów, jak i do zawartości akt tej sprawy, prowadzonej przez warszawską prokuraturę.

Mleko się rozlało, mimo starań prokuratury, aby zablokować strony internetowe różnych portali społecznościowych, prezentujące skany akt przesłuchań świadków w sprawie tzw. afery podsłuchowej. Akta funkcjonują już w tylu miejscach przestrzeni cyfrowej, że te zabiegi prokuratury są przysłowiową walką z wiatrakami. Ponieważ mainstreamowe media swojej polityki informacyjnej nie zmienią i będą, jak sądzę, do końca broniły III RP, tym bardziej

trzeba prezentować opinii publicznej deale ministrów koalicji Platformy i PSL-u, i wielkiego biznesu, zawierane podczas lunchów, gdzie głównym daniem były ośmiorniczki zakrapiane drogimi winami.

W aktach tej sprawy można wyczytać, jak ówczesny minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski snuł przed jednym z najbogatszych Polaków Janem Kulczykiem wizje robienia przez niego interesów na Ukrainie w sektorze energetycznym.

Sikorski był przymierzany przez Tuska do stanowiska komisarza ds. energetyki i właśnie z tej pozycji zobowiązywał się do promowania i chronienia interesów tego biznesmena na Ukrainie.

ciech sa

Pytany o to obecny marszałek Sejmu nie zaprzecza, że takie rzeczy Kulczykowi deklarował, ale broni się, że służby dyplomatyczne pod jego kierownictwem były nastawione na pomaganie polskiemu biznesowi w jego interesach z zagranicą. Tyle tylko, że czym innym jest wspomaganie przez naszych dyplomatów polskich przedsiębiorców na zagranicznych rynkach, a czym innym deklaracja urzędującego ministra spraw zagranicznych, że po objęciu ważnego unijnego stanowiska, będzie wspierał interesy konkretnego biznesmena, swoistego „przyjaciela Skarbu Państwa”.

Używam tego terminu, ponieważ tak się składa, że

Jan Kulczyk i jego firmy miały wyjątkowego nosa w całym okresie polskich przemian po roku 1989, jeżeli chodzi o udział w wielkich „prywatyzacjach” państwowego majątku.

Na bardzo korzystnych warunkach, jak to się na sejmowych korytarzach mówi – „za darmo i na raty”, uczestniczył w latach 90. poprzedniego stulecia w prywatyzacjach polskich browarów Wielkopolskich i Tyskich, później za rządów AWS-UW w słynnej prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej, a ostatnio zabiegał przez wiele miesięcy o zakup pakietu kontrolnego CIECH SA [Ciech SA produkuje chemię do zbrodniczych, ludobójczych oprysków samolotowych (chemtrails)  przyp. TAW].

Szukał długo wsparcia w rządzie, rozmawiał na ten temat i z ministrami rządu Tuska, i szarymi eminencjami, które wokół tej ekipy funkcjonowały – z prezesem NIK, a nawet, jak mówi się na mieście, z nowym premierem (jedna z taśm ponoć zawiera rozmowę obydwu panów na ten temat).

Jak wynika ze skanów zeznań świadków z warszawskiej prokuratury, za pokaźną sumę uzyskał wreszcie przychylność ministrów rządu Donalda Tuska i prywatyzacja poszła jak z płatka.

Przypomnijmy, że tuż przed wybuchem afery taśmowej na początku czerwca 2014 roku resort Skarbu Państwa wyraził dosyć nagle zgodę na odsprzedanie, będącego w jego posiadaniu, pakietu kontrolnego akcji CIECH SA (około 38%) po cenie 32,13 zł za jedną akcję na rzecz jednej ze spółek Holdingu Jana Kulczyka, KI Chemistry (sumarycznie Skarb Państwa uzyskał z tej transakcji 619 mln zł od inwestora i 22,5 mln zł wcześniej wypłaconej dywidendy).

Transakcja odbyła się w wyniku ogłoszonego przez tę spółkę w marcu 2014 roku wezwania do sprzedaży blisko 34,8 mln akcji CIECH SA (66% wszystkich akcji) po 29,5 zł za jedną akcję.

Przedstawiciele resortu skarbu wielokrotnie publicznie twierdzili, że oferowana cena jest za niska i już przed finalizacją transakcji, inwestor zdecydował się podwyższyć cenę o 2,5 zł za akcję i zakup doszedł do skutku.

Z materiałów CBA ponoć wynika, że to symboliczne podniesienie ceny zakupu akcji przez inwestora było przeprowadzone po to, aby „zamydlić oczy” przyszłym kontrolerom tej transakcji i przy okazji opinii publicznej, a przedstawiciele resortu skarbu za swoją uległość wobec inwestora, zostali sowicie „wynagrodzeni pod stołem”.

Zdaniem ekspertów Skarb Państwa stracił na tej transakcji przynajmniej kilkaset milionów złotych,

wszak pozbył się pakietu kontrolnego jednego z liderów europejskiego rynku chemicznego, koncernu, w którego składzie znajduje się 30 spółek krajowych i zagranicznych o przychodach ponad 4 mld zł rocznie.

To tylko jeden z wielu wątków tzw. afery podsłuchowej, a w mainstreamowych mediach tylko o nielegalności podsłuchów i jeszcze większej nielegalności opublikowania prokuratorskich akt zawierających zeznania świadków w tej sprawie.

Rozkład instytucji państwa i kompletna utarta wiarygodności ludzi Platformy i PSL-u, rządzących naszym krajem, jakie wyzierają z tych prokuratorskich akt, są tak porażające, że tylko krótki czas do wyborów parlamentarnych nakazuje wstrzemięźliwość w proponowaniu rozwiązań, które w demokratycznym państwie powinny być w takiej sytuacji podjęte.

W tej sytuacji podjęte w ostatnią środę decyzje premier Ewy Kopacz o dymisjach w rządzie, rezygnacja marszałka Sikorskiego czy decyzja o rozpoczęciu procesu odwołania prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, są próbą leczenia nowotworu przy pomocy lekarskiego plastra.

kuźmiuk

 

 

 

Dr Zbigniew Kuźmiuk

kuzmiuk.blog.onet.pl

*Zbigniew Kuźmiuk – doktor nauk ekonomicznych, publicysta, deputowany do Parlamentu Europejskiego 2004-2009 oraz 2014-2019, poseł na sejm RP IV i VII kadencji, marszałek województwa mazowieckiego 1999–2001, radny województwa mazowieckiego, minister-szef Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, wojewoda radomski 1994–1996, pracownik naukowy Politechniki Radomskiej.

O aferze taśmowej czytaj również na:

https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/tag/afera-tasmowa/

Reklama

Ideał sięgnął bruku, czyli ostra panika Komora tyka

komor

W sztabie prezydenta Komorowskiego musiało się nieźle palić w nocy z niedzieli na poniedziałek, skoro już o dziewiątej rano wystąpił on na konferencji prasowej w belwederskich ogrodach i jak gdyby nigdy nic stwierdził, że zwróci się za pośrednictwem Senatu o zarządzenie referendum w 3 sprawach: JOW, finansowania z budżetu partii politycznych i wreszcie spraw podatkowych, a konkretnie rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika.

To nagłe olśnienie prezydenta Komorowskiego w tych trzech nośnych społecznie sprawach (wszak JOW-y to główny postulat programowy Pawła Kukiza, który według sondaży osiągnął ponad 20-procentowe poparcie wyborców), ostatecznie wali w gruzy jeszcze jedną jego cechę – wiarygodność. Przypomnijmy tylko, że

Komorowski i Platforma nawiązują teraz do obywatelskości, ale prezydent przez blisko już 5 lat wypełniania swej funkcji (a ta partia już przez blisko 8 lat rządzenia w naszym kraju) obywateli wręcz brutalnie lekceważyli.

Wypada w tym kontekście zwrócić uwagę zachowanie ówczesnego premiera Donalda Tuska i prezydenta Komorowskiego w sprawie referendum o odwołanie prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz na jesieni 2013 roku. Ten pierwszy nawoływał do nieuczestniczenia w referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy, Hanny Gronkiewicz-Waltz, co było wręcz szokujące w zestawieniu z obywatelskością w nazwie partii, którą wówczas kierował, a także jawnym lekceważeniem demokratycznych procedur opisanych w Konstytucji RP i stosownych ustawach.

A przecież wyjątkowo niski poziom uczestnictwa w różnego rodzaju wyborach i referendach w Polsce powodował do tej pory, że w przywódcy największych partii politycznych, a także rządzący w naszym kraju, gorąco namawiali Polaków do uczestnictwa w aktach wyborczych. Nagle szef rządzącej wówczas od 6 lat partii mającej w nazwie przymiotnik „obywatelska”, mówił wprost, że ci którzy chcą ratować Hannę Gronkiewicz-Waltz przed odwołaniem, powinni na referendum nie pójść.

Nie liczyła się więc nic ani obywatelskość, ani szacunek dla procedur demokratycznych. Jeżeli mielibyśmy oddać władzę, to trzeba się posunąć do tego, aby namawiać do nieuczestniczenia w wyborach.

Do tego chóru namawiania Polaków do zachowań antydemokratycznych dołączył wtedy także prezydent Bronisław Komorowski. Wprawdzie wprost nie zachęcał mieszkańców Warszawy, do nie uczestniczenia w referendum, ale oświadczył parokrotnie publicznie, że on i jego współpracownicy z Kancelarii na pewno nie wezmą w nim udziału.

Zapowiedział wówczas także przygotowanie projektu ustawy, która ma wprowadzić rozwiązanie, że referendum odwołujące wybranego w bezpośrednich wyborach wójta, burmistrza, prezydenta, będzie ważne tylko wówczas, gdy weźmie w mim udział przynajmniej taka liczba głosujących, jak w samym akcie wyborczym (obecnie ten wymóg to 3/5).

W ten sposób prezydent Komorowski, tak naprawdę chciał zablokować możliwość odwołania w czasie trwania kadencji bezpośrednio wybranych wójtów, burmistrzów, prezydentów, nawet gdyby ich rządzenie nie podobało się zdecydowanej części mieszkańców gminy (na szczęście na zapowiedziach złożenia takiego projektu się skończyło).

O zachowaniach „proobywatelskich” prezydenta Komorowskiego świadczy także między innymi zignorowanie ponad 2,5 mln podpisów zebranych przez związki zawodowe pod wnioskiem o referendum w sprawie wydłużenia do 67 lat wieku emerytalnego, ponad 2 milionów podpisów w spawie referendum o ochronie Lasów Państwowych, czy ponad 1 miliona podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie obligatoryjnego pójścia 6-latków do szkoły.

Nigdy nie spotkał się inicjatorami tych przedsięwzięć, ba nawet nie zwrócił się do rządu Platformy i PSL-u aby przeprowadziły szerokie konsultacje społeczne, czy też decydowały się na tzw. wysłuchanie publiczne w odniesieniu do projektów ustaw, które rządzący przygotowali w tych sprawach.

Równie lekceważące było zachowanie prezydenta Komorowskiego w odniesieniu do protestujących członków OFE, którzy sprzeciwiali się konfiskacie 150 mld zł zgromadzonych w Funduszach i przeniesieniu ich do ZUS. Nie tylko nie spotkał się z protestującymi, ale do tej pory jego kancelaria procesuje się z jednym ze stowarzyszeń, które zażądało upublicznienia ekspertyz jakie prezydent zamówił w tej sprawie za publiczne pieniądze.

W tej sytuacji wczorajsza zapowiedź prezydenta Komorowskiego o szybkim przeprowadzeniu referendum w sprawie JOW-ów, a także finansowania partii politycznych i sprawach podatkowych, wygląda na kompletnie niewiarygodną.

To rozpaczliwa próba pozyskania wyborców Pawła Kukiza, ale tak nieudolna jak czytanie z kartki podziękowań dla sztabu wyborczego i jego najbliższych za zaangażowanie w kampanię wyborczą.

kuźmiuk

Sytuacja w kraju z tygodnia na tydzień coraz bardziej wymyka się Ewie Kopacz z rąk

kop

Nasilające się protesty górników i rolników, a także zapowiadane protesty kolejarzy, pracowników Poczty Polskiej i innych grup zawodowych coraz dobitniej pokazują, że premier Kopacz coraz wyraźniej traci zdolność rządzenia.

1. Sama sprowokowała protest górników z Kompanii Węglowej, ogłaszając likwidację 4 jej kopalń, ale po zdecydowanym proteście na Śląsku, po 48 godzinach zmieniła zdanie o 180 stopni i zdecydowała się zawrzeć porozumienie.

Mimo tego porozumienia prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej zdecydował się dyscyplinarnie zwolnić kilkunastu działaczy związkowych, którzy uczestniczyli w proteście solidarnościowym wspierającym górników z Kompanii Węglowej, czym spowodował trwający już blisko 2 tygodnie strajk wszystkich kopalń w ramach JSW.

Straty spowodowane tym strajkiem sięgają już 150 milionów złotych, wynegocjowano przy pomocy mediatora nawet porozumienie, w którym górnicy zgodzili na sumaryczną redukcję swoich wynagrodzeń o około 10%, ale główny ich postulat odejścia prezesa JSW do tej pory nie został zrealizowany, co więcej, zarząd spółki twierdzi, że na zwołanie walnego zgromadzenia akcjonariuszy potrzebuje przynajmniej jednego miesiąca.

Górnicy strajkują nie tylko w kopalniach JSW, ale także protestują przed siedzibą spółki, i to z taką intensywnością, że policja już dwukrotnie używała gazów łzawiących, armatek wodnych, a nawet niestety broni gładkolufowej.

Ze względu na brak reakcji właściciela spółki, czyli ministra skarbu, nie widać końca tego protestu, co więcej, zaczyna on przybierać najbardziej drastyczną formę, czyli strajku głodowego podjętego przez kilkunastu górników.

2. Nabierają intensywności także protesty rolników, które rozpoczęły się od blokowania przez nich niektórych dróg krajowych, teraz blokowane są one we wszystkich częściach kraju, a wczoraj rozpoczął się najazd rolników na Warszawę.

protest rolników

Zamierzają oni blokować nie tylko ważne drogi tranzytowe, ale także chcą zblokować ciągnikami wszystkie główne drogi dojazdowe do Warszawy i tym samym doprowadzić do paraliżu stolicy kraju.

Nasilenie rolniczych protestów nastąpiło po wypowiedziach ministra Marka Sawickiego, który publicznie wielokrotnie mówił, że nie wie, dlaczego rolnicy wychodzą na ulice, i sugerował, żeby zamiast protestować, wypełniali wnioski o unijne dotacje.

protest rolników_

Po wczorajszych zerwanych rozmowach w resorcie rolnictwa rolniczy OPZZ zapowiedział sprowadzenie do Warszawy 100 tysięcy rolników i prowadzenie protestu aż do spełnienia rolniczych postulatów (wypłaty odszkodowań za zniszczenia upraw przez dziki, interwencji na rynku mięsa wieprzowego, a także na rynku mleka).

3. Wczoraj pogotowie strajkowe ogłosili kolejarze ze spółki przewozy regionalne, protestować zamierza także Związek Nauczycielstwa Polskiego i związki zawodowe pielęgniarek, a nawet przedstawiciele służb mundurowych.

protest kolejarzy

Wszystkie te protesty mają swoje głębokie przyczyny, które narastały przez ostatnie lata rządów Platformy i PSL-u, i były przez ówczesnego premiera Tuska i jego ministrów zamiatane skrzętnie „pod dywan”, i tyle się tego nazbierało, że podczas rządów premier Kopacz musiały się „wysypać”.

A ponieważ Ewa Kopacz na pewno nie jest premierem na trudne czasy, a Donald Tusk, delegując ją na to stanowisko, aż takiego buntu społecznego nie przewidywał [kto wie, może to jest plan bardziej przemyślany i dalekosiężny, niż z pozoru wygląda – obliczony na tryumfalny po latach powrót Tuska na białym koniu — przyp. TAW], teraz koalicja Platforma-PSL jest w wyraźnej defensywie.

Dostrzega to także

ośrodek prezydencki, którego przedstawiciele podjęli nawet działania zmierzające do wymiany premiera wczesną wiosną tego roku,

i kto wie, czy nasilające się protesty tych działań nie przyśpieszą.

Im bardziej nasilają się protesty, tym rzadziej premier Kopacz pojawia się publicznie, nie zabiera głosu, znika, zakładając chyba, że być może protestujący się zniechęcą.

kopacz

Swoim zachowaniem potwierdza, że coraz wyraźniej traci zdolność rządzenia.

Dr Zbigniew Kuźmiuk

kuzmiuk.blog.onet.pl

*Zbigniew Kuźmiuk – doktor nauk ekonomicznych, publicysta, deputowany do Parlamentu Europejskiego 2004-2009 oraz 2014-2019, poseł na sejm RP IV i VII kadencji, marszałek województwa mazowieckiego 1999–2001, radny województwa mazowieckiego, minister-szef Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, wojewoda radomski 1994–1996, pracownik naukowy Politechniki Radomskiej.

Szokujące dane: Platforma antyObywatelska doprowadziła Polaków do skrajnego ubóstwa

bida

Ukazał się raport Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) „Ubóstwo w Polsce w 2013 roku na podstawie badań budżetów gospodarstw domowych”. Niestety wynika z niego dobitnie, że w czasie rządów Platformy Obywatelskiej i PSL-u, szczególnie w latach 2011–2013, nastąpił wzrost biedy skrajnej (bieda skrajna to taki poziom dochodów na głowę w rodzinie, poniżej którego następuje biologiczne wyniszczenie człowieka).

Na rok 2013 miesięczne dochody jednoosobowego gospodarstwa domowego, które jest zaliczane do obszaru skrajnej biedy, zostały oszacowane na poniżej 551 zł, natomiast dla gospodarstwa czteroosobowego poniżej 1486 zł.

bieda

Otóż według tego dokumentu zjawisko biedy skrajnej od 2005 roku systematycznie malało z 12,3% do 5,6% w roku 2008 (w liczbach bezwzględnych z 5,6 mln osób do 2,2 mln osób), przez kilka kolejnych lat utrzymywało się na tym samym poziomie, by zacząć wyraźnie wzrosnąć w latach 2011 i 2012 do 6,8%, a w 2013 aż do 7,4% a więc do ponad 2,8 mln osób.

KazdyMozePomagac1

Jeżeli chodzi o strukturę wiekową to w skrajnej biedzie żyje ponad 9% osób w wieku od 0 do 17 lat. A więc prawie co 10 Polak do 17 roku życia ma poziom dochodów, który powoduje jego biologiczne wyniszczenie i dzieje się to w kraju będącym członkiem UE, który do tej pory prezentowany jest jako tzw. zielona wyspa.

zielona wyspa

Równie dramatycznie wyglądają dane dotyczące skrajnej biedy wg typu gospodarstwa domowego.

Ponad 26% małżeństw z czwórką i większą liczbą dzieci, blisko 10% małżeństw z trójką dzieci, 4% małżeństw z dwóją dzieci, 2,5% małżeństw z jednym dzieckiem i blisko 9% rodzin z jednym rodzicem i dziećmi na utrzymaniu znalazło się poniżej progu skrajnej biedy.

bida

Ta dramatyczna sytuacja gwałtownego przyrostu skrajnej biedy w Polsce nastąpiła w sytuacji kiedy skumulowany wzrost gospodarczy w latach 2008-2013 wyniósł, jak często w wypowiedziach publicznych podkreślają kolejni premierzy, ponad 20% PKB.

kopacz sawicki

W tym samym czasie Polska wykorzystała również blisko 100 mld euro środków z budżetu UE na lata 2007-2013, które zresztą Platforma i PSL uzyskały niejako na wejście od ustępującego w 2007 roku rządu Prawa i Sprawiedliwości.

pitera

Jeszcze bardzie dramatycznie wyglądają wskaźniki dotyczące skrajnego ubóstwa w poszczególnych województwach.

Pierwszą dziesiątkę otwiera województwo warmińsko-mazurskie ze wskaźnikiem 13,2% co oznacza, że w tym województwie w skrajnej biedzie żyje ponad 190 tysięcy osób, na drugim miejscu jest województwo podlaskie ze wskaźnikiem 11,2% (134 tysiące osób), a na trzecim kujawsko-pomorskie 9,6% (ponad 200 tys. osób), czwarte i piąte lubelskie 9,4% (202 tysiące osób) i podkarpackie 9,4% (200 tysięcy osób).

Kolejne to województwo pomorskie 9,2% (215 tysięcy osób), wielkopolskie 8,9% (309 tysięcy osób), świętokrzyskie 8,5% (108 tysięcy osób), województwo mazowieckie ale bez Warszawy 8,2% (około 200 tysięcy osób) i województwo zachodniopomorskie 7,1% (122 tysiące osób).

PO

Na nic więc zapewnienia zaprzyjaźnionego z rządem profesora Janusza Czapińskiego, który co i rusz ogłasza na podstawie swoich badań, że Polakom żyje się coraz lepiej i są w związku z tym coraz bardziej zadowoleni.

Twarde dane GUS pokazują, że biedy w Polsce – i to biedy skrajnej (mimo wzrostu gospodarczego i ogromnych unijnych pieniędzy) – za rządów Platformy Obywatelskiej i PSL-u coraz bardziej przybywa.

kuźmiuk

Durczok do cna skompromitował premier Kopacz. „Ja już nie wiem, czy tej kobiecie współczuć, czy zacząć płakać, czy się śmiać…”

kopacz

W środę wieczorem w zaprzyjaźnionej telewizji TVN24, premier Ewa Kopacz miała mieć ekskluzywny wywiad przeprowadzony przez redaktora Kamila Durczoka, który miał przekonać opinię publiczną, że program likwidacji kopalń na Śląsku jest tak naprawdę programem ratowania miejsc pracy w tym regionie.

Tak to chyba było przygotowane, aż tu nagle dziennikarz do tej pory przyjaźnie nastawiony do polityków Platformy, zdecydował na prawdziwą rozmowę z szefową rządu i w ten sposób obnażył jej niekompetencję do cna.

Pytania były oczywiste, dotykające istoty proponowanej „reformy”, między innymi, czy to likwidacja kopalń, czy ich wygaszanie, dlaczego akurat te 4 kopalnie, skoro w niektóre z nich inwestowano w ostatnich latach setki milionów złotych, dlaczego dopiero teraz, skoro Kompania Węglowa miała już straty w poprzednich latach, o fachowców z Platformy, którzy zasiadali w kolejnych pięciu zarządach spółki i byli przenoszeni „za karę” do zarządów innych spółek węglowych, o wsparcie górnictwa ze środków europejskich (skoro Niemcy takie wsparcie wynegocjowali), wreszcie o strategię rządu wobec górnictwa i w konsekwencji energetyki opartej na węglu.

CZYTAJ TAKŻE: Nocny zamach na polskie górnictwo! Rządowa ustawa przewidująca likwidację kopalń – przegłosowana!

Premier Kopacz ruszyła z animuszem do wyjaśniania tych wszystkich spraw ale im dłużej i coraz bardziej nerwowo odpowiadała na pytania, tym bardziej się pogrążała i obnażała swoja niekompetencję.

Z odpowiedzi wynikało, że jej zdaniem nie będzie likwidacji kopalń, bo będą przekazane do spółki restrukturyzacyjnej a ta przy pomocy środków publicznych uratuje w nich miejsca pracy, że wprawdzie jej rząd jest kontynuatorem dwóch rządów pod wodzą premiera Tuska ale ona odpowiada za wszystko dopiero od października poprzedniego roku, że na kolejne nominacje w spółkach węglowych nie miała wpływu, wreszcie, że zgoda na zaostrzenie polityki klimatycznej wyrażona przez nią na październikowym szczycie w Brukseli nie ma żadnego wpływu na sytuację polskiego górnictwa i w konsekwencji energetyki opartej na węglu.

Na początku spokojny zwykle red. Durczok z coraz większym zdumieniem słuchał tych odpowiedzi, później coraz bardziej poirytowany zadawał dodatkowe pytania doprecyzowujące ale kolejne odpowiedzi premier Kopacz i jemu uzmysłowiły, że rozmawia z osobą nie mającą pojęcia o czym mówi.

Wywiad był pilnie śledzony przez dziennikarzy zajmujących się na co dzień ekonomią, górnictwem, energetyką, a komentarze ukazujące się podczas jego trwania na jednym z portali społecznościowych nie zostawiają wątpliwości, że niewiedza premier Kopacz została obnażona do cna.

Redaktor Hytrek-Prosiecka z TVN24 BiŚ napisała tak: „Ja już nie wiem, czy tej kobiecie współczuć, czy zacząć płakać, czy się śmiać…, czy nie wiem co”.

Z kolei redaktor Baca-Pogorzelska skomentowała ten wywiad następująco: „Jeżeli premier nie rozumienie programu pełnomocnika, to jak ma go zrozumieć górnik, Śląsk i cała PL? Teoria chaosu na maksa…”.

Wreszcie redaktor Piotr Maciążek wywiad z panią premier podsumował: „Bezpieczeństwo energetyczne Polski w ciągu najbliższych 30 lat będziemy opierać na węglu. Naprawdę nie rozumiem, co wynegocjowała na szczycie klimatycznym”.

Kompromitacja na całego i tylko do wyjaśnienia pozostaje, czy to, co się stało w środę w studiu TVN24, to tak przez przypadek, czy też redaktora Durczoka ktoś do takiego, a nie innego sposobu przeprowadzenia wywiadu z premier Kopacz skłonił?

Ponieważ w takich sprawach raczej przypadkowo nic się nie dzieje, to być może ten wczorajszy wywiad był sygnałem do rozpoczęcia operacji zmiany premiera, od jakiegoś czasu rozważanej przez ośrodek prezydencki przy wsparciu niektórych czołowych polityków Platformy…