Z cyklu mainstream się budzi: Kultowy poeta i wokalista, doniedawny pieszczoch salonu Marcin Świetlicki… zrywa współpracę z „Gazetą Wyborczą” oraz uroczyście, publicznie i wielokrotnie odmawia nominacji do politycznej nagrody NIKE, w lewicowych kręgach zwanej nagrodą literacką

świetlicki

ODEZWA DO NARODU

Ja, Marcin Świetlicki, poeta i wokalista polski, proszę o chwilę uwagi.

Moja książka poetycka JEDEN została nominowana do Nagrody NIKE, a ja WOLAŁBYM NIE.

Toteż poinformowałem o tym Sekretarza Nagrody, a teraz informuję Ciebie, Narodzie.

Nie chcę uczestniczyć w konkursie organizowanym przez instytucję, która wytacza procesy poetom za to, co myślą.

I jest jeszcze kilka innych powodów.

Bardzo proszę o uwzględnienie w swoich główkach i serduszkach tej informacji.

Kłaniam się pięknie
Świetlicki

25 maja 2014 r.

świetlicki

ODEZWA DO NARODU NUMER DWA

Narodzie ty mój!
Mówi do ciebie ponownie Marcin Świetlicki.

Odmowa nominacji do Nagrody NIKE to zaledwie początek tegorocznych wydarzeń ważnych i zaskakujących. Obawiam się, że moja poprzednia odezwa spowoduje ich całą lawinę. A oto, co się stało. Otóż dostałem Pismo od Państwa. Państwo prosi, bym przyjął z rąk naszego Prezydenta Wysokie Odznaczenie Państwowe z okazji 25-lecia odzyskania wolności. Po konsultacjach z Osobami Światłymi zdecydowałem się to odznaczenie przyjąć. Dzisiaj wystosowałem do Kancelarii Prezydenta takie oto pismo:

Dzień dobry,

bardzo mnie to wyróżnienie zaskakuje i zadziwia. Bardzo dziękuję. Światli ludzie wytłumaczyli mi, że nie odmawia się Prezydentowi. Wiem już jednak, że nie będę mógł odebrać tego wysokiego odznaczenia państwowego 5 czerwca, bo muszę zagrać koncert z zespołem „Świetliki” w Białymstoku. Termin został ustalony już dawno i nie mogę zawieść swojego elektoratu. Dlatego też, jeszcze raz dziękując, proszę o wybaczenie nieobecności i odznaczenie mnie w innym terminie.

Kłaniam się,

Marcin Świetlicki

1 czerwca 2014 r.

świetlicki

ODEZWA DO NARODU NUMER TRZY

Narodzie umiłowany!

Przychodzi oto niedziela, a ja, Świetlicki, przyzwyczaiłem się od dwóch tygodni co niedzielę głosić Dobre i Złe Nowiny. A więc i dziś to muszę uczynić, zaznaczając, że odezwa nie dotyczy żadnych odmów nagród ani wysokich odznaczeń państwowych. Toteż łaknący tego rodzaju oświadczeń amatorzy sensacji niech sobie idą. Ja niniejszym zwracam się do wiernych, którzy mnie wsparli w moich trudnych decyzjach i nie odwrócili się ode mnie. To do Was mówię, a nie do sponsorowanych przez złe moce haterów. Oświadczam, że zespół Świetliki udaje się na mentalne wakacje. I nie zagramy dla was latem. Latem niech grają dla piwnych potentatów, banków i innych Babilonów zespoły, które to lubią. My, wypoczęci, powrócimy jesienią. I zbulwersujemy, i zadziwimy.
To możemy obiecać.

Uszanowanie
Świetlicki

8 czerwca 2014 r.

DLOKR

ODEZWA DO NARODU NUMER CZTERY

Narodzie mojemu sercu najdroższy!

Śpieszę poinformować, że Pan Sekretarz Nagrody NIKE poprosił mnie o własną rączką napisaną i własnym podpisem sygnowaną rezygnację z nominacji. Co grzecznie uczyniłem i wczoraj wysłałem pocztą. List zawiera treść następującą:

„Szanowni Państwo,
bardzo proszę o skreślenie mojego nazwiska i mojej książki pt. JEDEN z listy książek nominowanych do Nagrody NIKE. Główny powód mojej decyzji jest taki oto –

nie uważam (być może naiwnie), że ta nagroda jest nagrodą literacką. Jakoś nie wyobrażam sobie, że moje wiersze mogłyby kandydować do nagrody politycznej.

Przepraszam za zamieszanie, dziękuję i pozdrawiam.

Marcin Świetlicki”.

Mam nadzieję, że na tym sprawa się skończy.
Wiem już, że w Warszawie, a i w Krakowie, już nigdy żadnej nagrody nie dostanę, ale są wszak inne polskie miasta, hihi.
I czy w życiu o takie nagrody chodzi?
Jak pisał pewien posępny Poeta:

Bywałem ja – od Boga nagrodzonym,
Rzeczą – mniej wielką:
Spadłym listkiem, do szyby przyklejonym,
Deszczu kropelką…

Bądźcie więc pozdrowieni, bądźcie więc moją najmilszą Nagrodą!
Świetlicki

15 czerwca 2014 r.

świetlicki oświadczenie

świetlicki3

INFORMACJA

Panie i Panowie,

dzisiaj nie będzie odezwy. Być może za tydzień powrócimy do tej formuły, ale dzisiaj nie ma po co zwracać się do Narodu, tydzień upłynął spokojnie. Same pogodne refleksje. Dużo chichotów. Poczytałem sobie w internecie, jak Polska zareagowała na moje kolejne odezwy i ubawiłem się niezmiernie. Zwłaszcza próbami zawłaszczenia moich oświadczeń przez prawicowych dziwaków. Zwłaszcza obelżywym oburzeniem lewicowych chochołów. Nieszczęśni, bez poczucia humoru, bez wyobraźni i odwagi, tkwiący w swoich schemacikach. Pozdrawiam was czule i tryumfalnie wywalam język.

Z drugiej strony – bardzo mnie cieszy, że zrobił się aż taki ferment. I niech kropelka drąży skałę. Jak powiedział Gandhi: najpierw cię lekceważą, potem się z ciebie śmieją, następnie z tobą walczą, a w końcu wygrywasz.

Kłaniam się pięknie

Świetlicki

22 czerwca 2014 r.

gandhi4

świetlicki

Szanowna Polsko i Wy, Słuchaczki i Słuchacze,

dzisiaj dostałem kolejne Pismo od Państwa, może nieładnie jest je upubliczniać, na pewno z tego powodu poniosę karę, ale do kar już przyzwyczaiłem się, a Pismo jest tak absurdalne, że spieszę się nim z Wami podzielić.

Lewackie pieszczoty graniczą czasem z perwersją
Lewackie pieszczoty graniczą czasem z perwersją

Skończy się to tak, że będę musiał wykupić reklamę w TVP, TVN i wszystkich innych Polsatach, w której oświadczę, że naprawdę nie chcę Nagrody NIKE. Albo billboardy. Wtedy może dotrze. Wszyscy wiedzą, że Dawid Podsiadło esemesuje za darmo, bo jest to na billboardach. Wszyscy wiedzą, jakie orzeszki preferuje Michał Rusinek. Wszyscy wiedzą o rozstaniu Agaty Passent z Kuczokiem Wojciechem, bo było o tym na Pudelku. A władza nie dość, że nie czyta książek, to jeszcze ślepa i głucha jest w ogóle na słowo pisane. Nasuwa się jedno jeszcze pytanie, czy Adam Michnik wie o tym, że nie chcę NIKE?

Pozostawiam Was, Najmilsi, z tym problemem i idę posurfować, pa

Świetlicki

25 lipca 2014 r.

świetlicki

OŚWIADCZONKO ŚWIETLICKIEGO

Groteska narasta. Sytuacja jest nieomal kafkowska. Nie bacząc na moje zdecydowane protesty, jacyś niedobrzy ludzie podjęli decyzję o umieszczeniu mojej książki poetyckiej „Jeden” w siódemce książek nominowanych do Nagrody NIKE. Tu oczywiście nie chodzi o literaturę, to oczywiście manifestacja siły. Ja im pluję w oczy, a oni mówią, że to deszcz.

Wyborcza nie słyszy...
Wyborcza nie słyszy…

Naturalnie – nagrody nie dadzą, bo wtedy musieliby się nią udławić, ale

zdecydowali pokazać, jak według nich mało liczy się protest jednostki, jak niewiele znaczy fakt, że ktoś mówi „nie”.

Nie skończy się to atakiem ABW, choć to bardzo urocza wizja. Skończy się to tak, że się zradykalizuję. Jak Szanowni Państwo radzą – pójść w terroryzm?

Marcin Świetlicki

6 września 2014 r.

Salon separatystom nie daruje...
Salon separatystom nie daruje…

świetlicki

ODEZWA – MIEJMY NADZIEJĘ – OSTATNIA

Ufff! Już pojutrze wręczą tę nagrodę. Średnio jestem zainteresowany wynikiem – wiadomo, wygra najlepszy (albo ten, który ma największe długi hi, hi). Com się przez te miesiące ubawił, to moje. I czego się nauczyłem, to też moje. Zobaczyłem wyraźnie: kto wróg, kto przyjaciel. Kto rozumie moje wiersze, a komu się tylko wydaje.

Człowiek podejmujący takie nietypowe decyzje, jak odmowa nominacji do podobno prestiżowej nagrody, musi się czuć samotny. A wyście mnie w mojej samotności wspierali bardzo dzielnie. Dziękuję. Niestety, nie obyło się bez wsparcia ze strony jakichś prawicowych palantów… Gdyby nieszczęśni przeczytali moje wiersze, to by pojęli, jak bardzo się mylą! Głównym powodem mojej odmowy było silne przekonanie, że nie bierze się cukierków od podejrzanych wujów! A ponadto chciałbym zaznaczyć, że są w Polsce o wiele bardziej wiarygodne i ciekawsze nagrody literackie.


Bardzo Państwu dziękuję za uwagę, pozdrawiam i znikam
Świetlicki

3 października 2014 r.

 

Świetlicki Jeden

na podstawie: Facebook.com/swietlikizespol

świetlicki

Marcin Świetlicki o zawłaszczaniu kultury polskiej przez lewactwo oraz o środowisku „Krytyki Politycznej”:

„Bardzo mnie teraz denerwuje całe środowisko „Krytyki Politycznej”. Jest w tym coś koszmarnie szemranego. Niedawno się dowiedziałem, ile pieniędzy podatnika idzie na to pismo, którego nigdy w życiu bym nie wziął do rąk. Wkurzają mnie nie tylko hasła polityczne, które głoszą, ale cała ich polityka kulturalna. Jest w tym coś groźnego”.

Świetliki i Linda – Filandia. Tekst Marcin Świetlicki.

Polska powoli się budzi:

https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/category/polska-sie-budzi/

 

 

Reklama

Kneblowanie Sienkiewicza. Jak „Gazeta Wyborcza” walczy z Trylogią – Tomasz Łysiak

Juliusz Kossak, „Zagłoba zdobywa chorągiew”, 1886 r.
Juliusz Kossak, „Zagłoba zdobywa chorągiew”, 1886 r.

Tuż po narodowym „czytaniu Sienkiewicza”, w nieocenionej – jeśli chodzi o tropienie śladów obskuranckiej polskości – „Gazecie Wyborczej”, ukazał się tekst Romana Pawłowskiego zatytułowany „Nie czytajcie Sienkiewicza”. Akcja czytelnicza, mimo że zaangażował się w nią sam prezydent RP, nie spodobała się luminarzowi kulturalnemu z Czerskiej, który w zgrabnych słowach postanowił wyjaśnić czytelnikom, dlaczego nie powinni sięgać po Sienkiewicza – pisze Tomasz Łysiak.

Tu wypada zacytować dziennikarza: „Piękne komunały nie mogą jednak zasłonić szkodliwości dzieł tego »pierwszorzędnego pisarza drugorzędnego«, jak autora »Potopu« nazwał Gombrowicz. To, czym Sienkiewicz pokrzepia, to nie jest bynajmniej wino z omszałego gąsiorka Zagłoby, ale bezkrytyczne uwielbienie przeszłości. To utożsamienie katolicyzmu z patriotyzmem i tożsamością narodową, ksenofobia i zaściankowość, mitomania i megalomania. To wreszcie stereotyp polskości oblężonej, która w każdym obcym upatruje wroga”.

Ku pokrzepieniu i przeciw amnezji

„Stereotyp polskości oblężonej” odnosić się ma pewnie do przedziwnego stanu ducha Polaków, którym trzy obce mocarstwa wydarły Niepodległość, wobec czego musieli walczyć o nią i czekać na nią ok. 120 lat. Trylogia pisana „ku pokrzepieniu serc” w istocie także opisywała historię Rzeczypospolitej, która z jednej strony znajdowała się jeszcze u szczytu potęgi, a z drugiej poprzez problemy wewnętrzne i zewnętrzne już zaczynała chylić się ku upadkowi.

Zagrożeni przez kilka zewnętrznych potęg (rosyjską, turecką, szwedzką) musieliśmy zmagać się jeszcze z wojną wewnętrzną, jaką rozpętali Kozacy pod wodzą Chmielnickiego. Polska była wtedy w istocie oblężoną twierdzą i nie był to żaden stereotyp, lecz po prostu historyczny fakt.

Nasze losy dziewiętnastowieczne także były dziejami broniącego się przed wrogiem „wilczego gniazda” w obszarze polskości jako idei tożsamościowej. Zaborcy nie ustawali przecież w wysiłkach zmierzających do zabicia w nas polskiego ducha [które to zadanie przejmuje dziś dzielnie właśnie „Gazeta Wyborcza” – organ NWO na Polskę – przyp. TAW] i zniemczenia kulturowego bądź zrusyfikowania. I to także nie był stereotyp, lecz fakt. Nasza walka okupiona była krwawymi stratami, tysiącami szubienic, zsyłkami na Sybir, prześladowaniami i torturami.

W roku 1920 także stanowiliśmy samotną twierdzę, która musiała oprzeć się wschodniemu najeźdźcy, powstrzymując bolszewików przed zalaniem całej Europy czerwoną zarazą. To także nie był stereotyp.

Fatalne położenie geopolityczne po raz kolejny stało się przyczyną klęski w roku 1939, kiedy napadły na nas dwie potęgi, rozszarpując państwo w trakcie IV rozbioru. Dzień 17 września jest tego faktu najsmutniejszym rocznicowym pomnikiem. Ludzie, którzy nie dali sobie złamać ducha w czasie PRL, byli obrońcami tożsamości polskiej wobec ataków propagandy i usiłowań sowieckich okupantów, którzy próbowali nas skundlić, zniszczyć moralnie, doprowadzić do upadku i amnezji. Amnezja miała dotyczyć tych obszarów duchowej wspólnoty, jaką tworzymy, a które odnoszą się do naszych wielkich, wspaniałych chwil z przeszłości. Sienkiewicz był więc i wtedy potrzebny, nadal aktualny i niezmiennie dający siłę oraz krzepiący serca.

„Piekielna mieszanka”

Pawłowski diagnozuje także w swoim tekście wpływ pisarza na umysły współczesne. Okazuje się, że autor „Ogniem i mieczem” właściwie nas… zatruwa: „Ta piekielna mieszanka, która miała Polakom przywrócić poczucie wartości w dobie zaborów, dzisiaj okazuje się jadem zatruwającym życie publiczne i zbiorową wyobraźnię. Mentalny wąs naszych polityków, sarmackie zastaw się, a postaw się, skrajny indywidualizm, licytacja, kto jest Polakiem bardziej – to wszystko fatalne dziedzictwo popularnych powieści Sienkiewicza”.

Nie wiadomo, czy występują też inne objawy fatalnego wpływu Sienkiewicza na naród, choćby poprzez serię pozytywistycznych nowel, takich jak „Janko Muzykant”, „Latarnik” czy „Bartek Zwycięzca”. O złym wpływie nowelistyki na umysł Polaków już się Pawłowski nie rozpisał. A szkoda, bo i tu byłyby ciekawe tropy – czemu Janko Muzykant jako bohater, a nie, dajmy na to… Conchita Wurst? Czy gdyby Sienkiewicz profetycznie opisał losy małej wiejskiej dziewczynki, która poprzez zapuszczanie brody zaczyna odkrywać w sobie talent muzyczny, czy mógłby teraz zasłużyć na laurkę od „Gazety Wyborczej”? Wtedy w programie nauczania mielibyśmy nowelę sienkiewiczowską „Konczita Kiełbasa” i kto wie, czy nie przydałaby się ona także w podręczniku do wychowania seksualnego proponowanego przez edukatorów namaszczonych przez MEN.

Ale, co ze smutkiem trzeba stwierdzić, ksenofobiczny, zacofany Sienkiewicz na kiełbasę nie wpadł, ogarnięty zaściankiem i ciemnotą staropolską idącą od strzechy.

W każdym razie symptomy sienkiewiczowskiej „choroby”, według krytyka teatralnego z Czerskiej, można spotkać „na każdym kroku: od pseudodworkowej architektury przez szaleńczą jazdę na polskich drogach po wojujący katolicyzm rodem z szańców Jasnej Góry”. To już iście mistrzowska zagrywka propagandowa, której nie powstydziliby się nawet jej dawni mistrzowie, choćby z niemieckiego „Der Stürmer” lub „Der Angriff” – złożyć w jednym zdaniu piratów drogowych zabijających ludzi na ulicach i patriotów z „szańców” Jasnej Góry, a wszystko jeszcze podczepić pod inspirację duchową autora „Trylogii”.

Nic tylko czekać na kolejne odcinki, np. o Mickiewiczu. Ten to dopiero był zaściankowy i utrwalający stereotypy. Szczególnie III część „Dziadów” wydaje się być przesączona jadem i pobudzająca współczesnych polityków do knucia przeciwko legalnej władzy.

A „Pan Tadeusz” to już szczyty sarmackiego zacofania i braku nowoczesności…

Pan Tadeusz_Zosia

Gdy miłość własna jest ważniejsza od miłości Ojczyzny

Kiedy w roku 1898 odsłaniano w Warszawie, na 100. rocznicę urodzin, pomnik naszego wieszcza, Henryk Sienkiewicz miał wygłosić uroczystą przemowę. Już samo postawienie monumentu było niezwykłym sukcesem społeczeństwa polskiego, nie tylko jeśli chodzi o zebranie funduszy, ale przede wszystkim o uzyskanie zgody od carskich władz. Udało się dzięki temu, że na tron wstąpił car Mikołaj II, a w Warszawie pojawił się nowy namiestnik Aleksander Bagration-Imeretyński.

Uroczystość odsłonięcia pomnika Adama Mickiewicza w Warszawie 24 grudnia 1898 r.
Uroczystość odsłonięcia pomnika Adama Mickiewicza w Warszawie 24 grudnia 1898 r.

Jednak Sienkiewiczowi nie udało się powiedzieć ani słowa, gdyż cenzura czujnie zakazała mu wystąpienia. Zgromadzony tłum odmówił więc modlitwę. A Henryk Sienkiewicz stał w milczeniu. Przemówienie zostało wydrukowane później w galicyjskim „Czasie”. Były w nim m.in. takie zdania: „Jeśli kiedy żyjące pod prawem Chrystusa ludy wznoszą lub wznosić powinny posągi takim swym synom, którzy albo chwałą okryli swój naród, albo chociaż z ofiarą życia, wskazali mu nowe szlaki, wielkie cele, wielkie idee, albo wreszcie czy to dziełem sztuki, czy potężnym twórczym słowem umieli wyrazić najszlachetniejsze porywy piersi ludzkiej – to z dumą możemy powiedzieć, że nie ma w świecie pomnika, który by wzniesion był słuszniej i sprawiedliwiej. Bo gdyby zwrócić się do tych tysiąców i zapytać: kto opromienił nas największą sławą, kto najpotężniej wyraził to, co w nas jest cne i szlachetne, co idzie z Boga, co jest wiarą, nadzieją i Chrystusowym przykazaniem miłości? – kto kochał za miliony? – wówczas wszystkie piersi wydałyby jeden okrzyk: – Ten ci jest!”.

.
.

Można by teraz te słowa odwrócić i pytać o Sienkiewicza: „Kto najpotężniej wyraził to, co w nas jest cenne i szlachetne, co idzie z Boga, co jest wiarą, nadzieją i Chrystusowym przykazaniem miłości?”. „Ten ci jest!” – krzyknęlibyśmy niechybnie, wskazując na powieściopisarza.

Według Pawłowskiego znaleźć można w jego prozie „podszyte uprzedzeniami opisy Kozaków, których nasz klasyk określa trzema słowami: tłuszcza, motłoch i czerń (ciekawie to brzmi w kontekście dzisiejszej miłości Polaków do Ukraińców) oraz pochwałę sadystycznego okrucieństwa”. I dlatego właśnie „zrozumiemy, dlaczego nie warto dzisiaj czytać Sienkiewicza”.

Gdyby rozpocząć dyskusję konkretną, można by wskazać albo niewiedzę, albo bardzo złą wolę Pawłowskiego, który opisy Kozaków u Sienkiewicza sprowadza do „czerni” (termin używany także przez historyków dla określenia chłopstwa ruskiego), nie widząc wielobarwności sienkiewiczowskiego świata, w którym okrucieństwo jest znakiem czasów, jest obecne po obu stronach konfliktów i stanowi składową doskonale uchwyconych realiów. Można by także opowiedzieć o przepięknej szkole moralnej, jaką było pisarstwo Sienkiewicza, nie tylko „krzepiące serca”, ale i wychowujące kolejne pokolenia wspaniałych Polaków, którzy miłość Ojczyzny przedkładali nad miłość własną.

Ale taka dyskusja nie będzie miała większego znaczenia. Bo jakże dyskutować z kimś, kto zamiast wyciągania Sienkiewicza na „czytelnicze sztandary” proponuje, na poważnie, ogólnopolską akcję czytania „Gry o tron”?

Tomasz Łysiak

Niezalezna.pl

Tomasz Łysiak

Okażmy solidarność 17-letniej Marysi. Jutro policja chce ją oskarżyć

Marysia Kołakowska

10 lipca o godz. 14.30 w komisariacie policji w Gdańsku przy ul. Kartuskiej 245 odbędzie się przesłuchanie 17-letniej Marysi Kołakowskiej. Policja zamierza postawić jej zarzuty z art. 51 par. 2, czyli oskarżyć ją o czyn chuligański tylko dlatego, że miała odwagę stanąć w obronie wiary oraz wartości katolickich i chciała nie dopuścić do obrażania Pana Boga – informuje na facebooku bard dr Andrzej Kołakowski, ojciec Marysi.

Dzięki takim postawom jak postawa Marysi w wielu miastach Polski homolewakom nie udało się nie tylko zorganizować czy uskutecznić projekcji obrazoburczej pseudosztuki „Golgota Picnic”, ale nawet odczytać jej scenariusza a co najważniejsze: nie doszło do jej wystawienia podczas Festiwalu Malta. Organizatorzy tej wulgarnej, obrazoburczej hucpy wystraszyli się tak bardzo, że sami ocenzurowali treść pseudospektaklu „Golgota Picnic”. W odczytywanych (i opublikowanego w „Gazecie Wyborczej”) scenariuszach najbardziej wulgarne zdania zostały usunięte, podobnie jak sceny z przygotowanych do projekcji nagrań video. Okażmy Marysi solidarność! apeluje Andrzej Kołakowski:

https://www.facebook.com/people/Andrzej-Ko%C5%82akowski/100002851614679

Niezalezna.pl

Apel Stowarzyszenia Godność w obronie niepełnoletniej Marysi Kołakowskiej: wPolityce.pl

OGŁOSZENIE

Dr Andrzej Kołakowski poszukuje bandyty, który w Gdańsku podczas protestu przeciwko spektaklowi „Golgota Picnic” zaatakował i dusił jego córkę. Zdjęcie napastnika powyżej.

17-letnia Maria Kołakowska 28 czerwca br. wzięła udział w proteście przeciw czytaniu scenariusza „Golgoty Picnic” w Gdańsku. W trakcie protestu czterech mężczyzn rzuciło się na nastolatkę i wykręciło jej ręce. Przewrócili ją na szklany stolik, który się rozbił. Zarzucono jej na głowę jakiś worek. Wszystko przy biernej postawie policji.

Jeśli ktoś rozpoznał łysego agresora, proszony jest o kontakt z Andrzejem Kołakowskim: gniady1@wp.pl

 

Syjon Picnic…

.
picnic

Lewaccy artyści i dziennikarze – tak bojowi w prowokowaniu chrześcijan – żadną miarą nie mogą się jakoś odważyć na podobne prowokacje w stosunku do wyznawców religii mojżeszowej czy mahometańskiej. Wyobrażacie sobie spektakl „Syjon Picnic” lub „Mekka Picnic”? Nikt by wtedy nie protestował, żadni „fanatycy”? Czy wówczas lewackie media byłyby równie „bezstronne” i programowo „tolerancyjne”? „Golgota Picnic” jest dla wyzwolonych mediów doskonałym testem na ich stosunek do łamania polskiego prawa (art. 196 KK) oraz na ich rzeczywistą tolerancję w stosunku do ludzi, którym ochronę „uczuć religijnych” polskie prawo ma zapewniać.

– Co z tego, że moja sztuka kogoś obraża? To demokracja. Mam prawo tworzyć sztukę, która obraża! – mówi Rodrigo Garcia, reżyser prowokacyjnego spektaklu „Golgota Picnic”. Garcia nie widzi problemu w łamaniu polskiego prawa i jest zachwycony swoim „dziełem”. Problem w tym, że za jego „prawo do obrażania” mają zapłacić polscy podatnicy.

– To co cię oburza lub nie oburza, zależy od tego, kim jesteś i jaki jesteś – relatywizuje autor czegoś, co sam nazywa sztuką. Jego zdaniem ma ona „skłaniać do refleksji”. – Możemy zrobić coś, co jeden uzna za obraźliwe, a drugi zupełnie nie. Uważam, że ta sztuka dla osoby, która jest katolikiem, może być motywem do refleksji nad wiarą i analizą spraw religijnych – przekonuje.

Wczoraj w kilku polskich miastach – w placówkach dotowanych z pieniędzy publicznych – odbyły się czytania sztuki Garcii. Przeciwko promowaniu obrażającego (art. 196 KK) kiczu za pieniądze podatników protestowały tysiące osób. W Warszawie i Bydgoszczy interweniowała policja.

Tak protestowano w Warszawie (fot. Filip Błażejowski/Gazeta Polska):

Poniżej zdjęcie z Bydgoszczy (fot. Krystian Frelichowski):

Tak wyglądały protesty przeciw „dziełu” Garcii w Tuluzie (Francja) w listopadzie 2011 r.

(zwz)

za: flickr.com/photos/stefanotofs , Niezalezna.pl