W drodze powrotnej z Fatimy papież, jak ma w zwyczaju, spotkał się z dziennikarzami i odpowiadał na ich pytania. Zapytany o sanktuarium maryjne w Medjugorje Ojciec Święty najpierw zażartował i następnie odpowiedział:
„Osobiście jestem bardziej złośliwy: wolę Maryję, która jest Matką, naszą Matką, a nie Maryję, która jest szefową urzędu telegraficznego, która każdego dnia wysyła wiadomość o określonej porze, wysyła… to nie jest mama Jezusa. I te domniemane objawienia nie mają wielkiej wartości. I to, żeby było jasne, jest moją osobistą opinią…
Kto bowiem uważa, że Maryja mówi: «Przyjdźcie, jutro o tej godzinie przekażę przesłanie temu widzącemu!». Nie: musimy rozróżnić te objawienia. I wreszcie kwestia duchowa, duszpasterska wiernych, którzy pielgrzymują tam i się nawracają, ludzi, którzy spotykają Boga, zmieniają życie… To nie za pomocą jakiejś magicznej pałeczki; tego faktu duchowo-duszpasterskiego nie można negować. I teraz, aby zobaczyć to ze wszystkimi możliwymi elementami, z odpowiedziami, które otrzymałem od teologów, mianowałem bardzo dobrego biskupa [abp. Henryka Hosera] z wielkim doświadczeniem, aby zobaczył ten wymiar duszpasterski, tam obecny” – powiedział Franciszek.
pp/ rv
Komentarz:
Z powyższej wypowiedzi Franciszka jasno wynika, iż doskonale zdaje on sobie sprawę, że „objawienia” w Medjugorje to ingerencja ziemska lub pozaziemska: chamskie eksperymenty projektu Blue Beam lub ingerencja Obcych w bardzo intymną sferę duchowości, zagubionej na tej planecie i z każdej strony zdalnie kontrolowanej i manipulowanej, istoty ludzkiej.
Rzeczywistym celem misji abp. Henryka Hosera w Medjugorje jest nadzór nad medjugorską schizmą (niepodlegający formalnie władzy miejscowego biskupa medjugorscy franciszkanie oficjalnie buntują się przeciwko niemu) i sporządzenie końcowego raportu z inspekcji oraz budowanie struktur nowo tworzącej się watykańskiej „ambasady” przy tamtejszym „sanktuarium”.
TAW