Wzywam Polaków na wielki ogólnopolski protest w obronie wspaniałej patriotki Justyny Helcyk! – Jacek Międlar

[Edycja 4.10.2016. Wrocławski Sąd Rejonowy wystraszył się wielotysięcznego pospolitego ruszenia Słowian „Polacy Murem za Justyną Helcyk” i planowana na 5.10.2016 r. rozprawa w sprawie oskarżonej Dzielnej Patriotki została odroczona. Obie strony sporu zbierają siły do ostatecznego starcia… 😉 Media to ogromna władza – siła ich nacisku jest dziś potęgą.]

5 października o godz. 11.00 w Sądzie Rejonowym Wrocław-Śródmieście odbędzie się skandaliczny proces polityczny. Na ławie oskarżonych zasiądzie wspaniała patriotka Justyna Helcyk. Oskarżonej o mityczną „mowę nienawiści” grozi do dwóch lat pozbawienia wolności. Nie wolno nam przejść obok tej sprawy obojętnie.

Według aktu oskarżenia 27 września ubiegłego roku Justyna Helcyk miałaby się dopuścić kryminalnego czynu, wygłaszając przemówienie na kilkutysięcznej manifestacji „W obronie wartości chrześcijańskich” we Wrocławiu.

Przypomnijmy, że Helcyk podczas manifestacji przytaczała powszechnie znane fakty na temat prześladowania chrześcijan, aktów terroru ze strony islamskich fundamentalistów oraz – niczym rasowa feministka – stawała w obronie deprecjonowanych kobiet.

Akt oskarżenia sporządziła Justyna Pilarczyk, która w prowadzonych postępowaniach, m.in. w związku ze spektaklem „Golgota Picnic” oraz ze znieważeniem modlących się na wrocławskim rynku, nie dopatrywała się dyskryminacji chrześcijan.

Zlekceważenie opinii ministerstwa?

W odpowiedzi na interpelację posła ruchu Kukiz’15 Adama Andruszkiewicza, ministerstwo sprawiedliwości wydało krytyczną opinię na temat sporządzonego przez Pilarczyk oskarżenia. Resort zalecił, by prokurator regionalny dokonał analizy prowadzonego postępowania. Na dzień dzisiejszy wiemy, że oskarżyciel Justyny Helcyk lekceważy odpowiedź na zapytanie posła i rozprawa odbędzie się 5 października we Wrocławiu. Za to oraz za wykreowanie prawniczego bubla, naruszającego tym samym art. 332 §1 pkt 2 k.p.k., może go dosiegnąć dyscyplinarka. Na pytanie do rzecznika sądu okręgowego, w jaki sposób prokurator zamierza odnieść się do opinii ministerstwa, nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Jedynie sekretarz rzecznika stwierdził, że postępowanie cieszy się dużym zainteresowaniem mediów.

Symbol nagonki na patriotów

Sprawa Justyny Helcyk stala się symbolem nagonki na patriotów, narodowców i katolików, z czego zdaje sobie sprawę sama oskarżona.

– Mój proces jest próbą zakneblowania ust wszystkim przeciwnikom multikulturowej utopii sprowadzania do Polski i Europy niezidentyfikowanej masy ludzi, wśród których znajdują sie terroryści. Skazanie jednej osoby, która reprezentuje przecież poglądy milionów Polaków na te kwestie, może pociągnąć za sobą lawinę podobnych wyroków – komentuje Justyna Helcyk.

Czy przestanie mówić głośno o niebezpieczeństwie ze strony islamskich fundamentalistów? – Niezależnie od finału mojej sprawy, będę nadal otwarcie i bezkompromisowo mówić o niebezpieczeństwie polityki multi-kulti, bo prawda to posłuszeństwo Bogu – oświadcza Helcyk.

Protest przed sądem

Oenerowcy i kibice Śląska Wrocław szykują protest pod Sądem Rejonowym Wrocław-Śródmieście o godz. 10.30. Czują się zobligowani do stanięcia w obronie koleżanki, którą poznali z jak najlepszej strony. – Wiele razy podczas różnego rodzaju manifestacji staliśmy ramię w ramię i wiemy, jak bardzo wartościową osobą jest nasza koleżanka. Justyna to dziewczyna o wielkim sercu i prawdziwa patriotka. W swoich wypowiedziach wyrażała opinię milionów Polaków. My jako kibice Śląska solidaryzujemy się z nią i 5 października spotkamy się pod sądem,

protestując przeciwko łamaniu wolności słowa w Polsce –

– mówi Przemysław Piwowarski, prezes Stowarzyszenia Kibiców Wielki Śląsk.

Kibice Śląska, biorąc w obronę Justynę Helcyk, chcą wyrazić swój sprzeciw wobec postkomuny, wciąż jeszcze obecnej w polskich sądach. – Jesteśmy apolityczną grupą, ale zawsze wspieramy inicjatywy krzewiące w naszym spoleczeństwie patriotyzm. Sprzeciwiamy sie systemowi, który zwalcza takie osoby jak Justyna. W naszym kraju obowiązuje wolność słowa i każdy ma prawo do wyrażenia swojej opinii. Tym bardziej w sprawie narzucania nam przez obce kraje przyjmowania innych kulturowo imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki – oświadcza prezes Piwowarski.

Na Facebooku powstała strona „Polcy murem za Justyną Helcyk”, która zachęca do wzięcia udziału w proteście.

Już dziś setki osób deklarują wsparcie dla niesłusznie oskarżonej. Wszyscy, dla których prawda i sprawiedliwość to wartości, z którymi się identyfikują, winni stanąć za nią murem, nagłaśniając sprawę i stawiając się 5 października pod Sądem rejonowym Wrocław-Śródmieście.

Nie możemy pozwolić na znieważanie i zamykanie do więzień najodważniejszych Polaków.

Przekazujmy tę informację dalej!

Nie dajmy zakneblować ust patriotom walczącym o Polskę!

Nie pozwólmy, by odbierano nam możliwość samostanowienia o swoich rodzinach i polskim Narodzie!

Nie kryjąc sprzeciwu wobec islamskiego zalewu Europy, Justyna Helcyk wstawiła się za Polakami. Teraz nasza kolej.

justyna-helcykJustyna Helcyk fot. telewizjarepublika.pl

Stańmy za nią murem!

Szykuje się wielki protest.

Do zobaczenia!

5 października,

godz. 11:00,

Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Śródmieścia,

ul. Podwale 30,

sala 238.

Jacek Międlar

„Warszawska Gazeta” nr 39/2016

 

Reklama

Patriotyzm narodowy jest bardzo ważną fazą wielopoziomowego procesu pobudki Polaków z matrixa. Spotkanie z posłem Robertem Winnickim

Całość spotkania oglądaj na:

http://porozmawiajmy.tv/ruch-narodowy-patriotyzm-i-obnazanie-brudnej-polityki-robert-winnicki/

Komentarz:

Wojna na terenie Polski jest już niemożliwa. Polska jest już energetycznie zabezpieczona przed jakąkolwiek zbrojną napaścią. Chazarzy oczywiście próbują zrobić z Polski Judeopolonię, ale im się to ostatecznie nie uda, gdyż Wielka Pobudka Słowian jest już w tak zaawansowanej fazie realizacji, że wszelkie okupacyjne zakusy na Polskę są z góry skazane na niepowodzenie. Sam prof. Zbigniew „Strateg” Brzeziński – jeden z głównych ojców założycieli agendy NWO – oficjalnie przyznał, że plany zawładnięcia ludzkością napotykają olbrzymie trudności w związku z coraz powszechniejszą pobudką bezwolnej dotychczas ziemskiej populacji. Jedyne więc, co w tej chwili ciemna strona mocy może ugrać, to Wielką Pobudkę Słowian opóźniać. Oni już wiedzą, że przegrali, że plan wdrożenia NWO jest już niemożliwy przez opór budzących się ludzi. Widać to jaskrawo po bardzo wielu trudnościach, jakie napotykają globaliści, np. przeciągające się w nieskończoność negocjacje dotyczące sformalizowania zmowy między UE i USA przeciwko Europejczykom (agenda TTIP).

Wydatkowanie więc naszej cennej narodowej energii na tworzenie struktur obrony terytorialnej i tym podobne projekty jest w tej chwili (2016/2017) tej energii utratą. Jak najbardziej rozumiem jednak specyfikę tej fazy procesu pobudki Polaków.

Jedyne, na czym powinniśmy się w tej chwili skupić, to zmiana utajnianej przez polskojęzyczne media antypolskiej ustawy o kombatantach, przegłosowanej 24 stycznia 2014 r. przez wszystkie „polskie” partie obecne w Sejmie (włącznie z całym PiS-em!), na podstawie której każdy pracujący Polak, nie wiedząc o tym, haruje w pocie czoła, by regularnie co miesiąc, dożywotnio wypłacać Żydom odszkodowania za wywołany przez nich holokaust (Hitler był finansowany przez „amerykańskich” bankierów). Tajna ustawa o kombatantach została wydana 14 marca 2014 r., weszła w życie 18 maja 2014 r., a polskie odszkodowania za holokaust w wysokości 100 euro! na głowę (ponad 400 zł) wypłacane są ponad 50 tysiącom Żydów na świecie od początku 2016 roku. Żadna partia polityczna obecna aktualnie w Parlamencie przeciwko temu nie protestuje i tematu nie podnosi.

Na 436 „polskich” posłów jedynie dwóch głosowało przeciw omawianej ustawie: niezrzeszony poseł Przemysław Wipler oraz poseł Wojciech Szarama (PiS).

TAW

Kneblowanie Sienkiewicza. Jak „Gazeta Wyborcza” walczy z Trylogią – Tomasz Łysiak

Juliusz Kossak, „Zagłoba zdobywa chorągiew”, 1886 r.
Juliusz Kossak, „Zagłoba zdobywa chorągiew”, 1886 r.

Tuż po narodowym „czytaniu Sienkiewicza”, w nieocenionej – jeśli chodzi o tropienie śladów obskuranckiej polskości – „Gazecie Wyborczej”, ukazał się tekst Romana Pawłowskiego zatytułowany „Nie czytajcie Sienkiewicza”. Akcja czytelnicza, mimo że zaangażował się w nią sam prezydent RP, nie spodobała się luminarzowi kulturalnemu z Czerskiej, który w zgrabnych słowach postanowił wyjaśnić czytelnikom, dlaczego nie powinni sięgać po Sienkiewicza – pisze Tomasz Łysiak.

Tu wypada zacytować dziennikarza: „Piękne komunały nie mogą jednak zasłonić szkodliwości dzieł tego »pierwszorzędnego pisarza drugorzędnego«, jak autora »Potopu« nazwał Gombrowicz. To, czym Sienkiewicz pokrzepia, to nie jest bynajmniej wino z omszałego gąsiorka Zagłoby, ale bezkrytyczne uwielbienie przeszłości. To utożsamienie katolicyzmu z patriotyzmem i tożsamością narodową, ksenofobia i zaściankowość, mitomania i megalomania. To wreszcie stereotyp polskości oblężonej, która w każdym obcym upatruje wroga”.

Ku pokrzepieniu i przeciw amnezji

„Stereotyp polskości oblężonej” odnosić się ma pewnie do przedziwnego stanu ducha Polaków, którym trzy obce mocarstwa wydarły Niepodległość, wobec czego musieli walczyć o nią i czekać na nią ok. 120 lat. Trylogia pisana „ku pokrzepieniu serc” w istocie także opisywała historię Rzeczypospolitej, która z jednej strony znajdowała się jeszcze u szczytu potęgi, a z drugiej poprzez problemy wewnętrzne i zewnętrzne już zaczynała chylić się ku upadkowi.

Zagrożeni przez kilka zewnętrznych potęg (rosyjską, turecką, szwedzką) musieliśmy zmagać się jeszcze z wojną wewnętrzną, jaką rozpętali Kozacy pod wodzą Chmielnickiego. Polska była wtedy w istocie oblężoną twierdzą i nie był to żaden stereotyp, lecz po prostu historyczny fakt.

Nasze losy dziewiętnastowieczne także były dziejami broniącego się przed wrogiem „wilczego gniazda” w obszarze polskości jako idei tożsamościowej. Zaborcy nie ustawali przecież w wysiłkach zmierzających do zabicia w nas polskiego ducha [które to zadanie przejmuje dziś dzielnie właśnie „Gazeta Wyborcza” – organ NWO na Polskę – przyp. TAW] i zniemczenia kulturowego bądź zrusyfikowania. I to także nie był stereotyp, lecz fakt. Nasza walka okupiona była krwawymi stratami, tysiącami szubienic, zsyłkami na Sybir, prześladowaniami i torturami.

W roku 1920 także stanowiliśmy samotną twierdzę, która musiała oprzeć się wschodniemu najeźdźcy, powstrzymując bolszewików przed zalaniem całej Europy czerwoną zarazą. To także nie był stereotyp.

Fatalne położenie geopolityczne po raz kolejny stało się przyczyną klęski w roku 1939, kiedy napadły na nas dwie potęgi, rozszarpując państwo w trakcie IV rozbioru. Dzień 17 września jest tego faktu najsmutniejszym rocznicowym pomnikiem. Ludzie, którzy nie dali sobie złamać ducha w czasie PRL, byli obrońcami tożsamości polskiej wobec ataków propagandy i usiłowań sowieckich okupantów, którzy próbowali nas skundlić, zniszczyć moralnie, doprowadzić do upadku i amnezji. Amnezja miała dotyczyć tych obszarów duchowej wspólnoty, jaką tworzymy, a które odnoszą się do naszych wielkich, wspaniałych chwil z przeszłości. Sienkiewicz był więc i wtedy potrzebny, nadal aktualny i niezmiennie dający siłę oraz krzepiący serca.

„Piekielna mieszanka”

Pawłowski diagnozuje także w swoim tekście wpływ pisarza na umysły współczesne. Okazuje się, że autor „Ogniem i mieczem” właściwie nas… zatruwa: „Ta piekielna mieszanka, która miała Polakom przywrócić poczucie wartości w dobie zaborów, dzisiaj okazuje się jadem zatruwającym życie publiczne i zbiorową wyobraźnię. Mentalny wąs naszych polityków, sarmackie zastaw się, a postaw się, skrajny indywidualizm, licytacja, kto jest Polakiem bardziej – to wszystko fatalne dziedzictwo popularnych powieści Sienkiewicza”.

Nie wiadomo, czy występują też inne objawy fatalnego wpływu Sienkiewicza na naród, choćby poprzez serię pozytywistycznych nowel, takich jak „Janko Muzykant”, „Latarnik” czy „Bartek Zwycięzca”. O złym wpływie nowelistyki na umysł Polaków już się Pawłowski nie rozpisał. A szkoda, bo i tu byłyby ciekawe tropy – czemu Janko Muzykant jako bohater, a nie, dajmy na to… Conchita Wurst? Czy gdyby Sienkiewicz profetycznie opisał losy małej wiejskiej dziewczynki, która poprzez zapuszczanie brody zaczyna odkrywać w sobie talent muzyczny, czy mógłby teraz zasłużyć na laurkę od „Gazety Wyborczej”? Wtedy w programie nauczania mielibyśmy nowelę sienkiewiczowską „Konczita Kiełbasa” i kto wie, czy nie przydałaby się ona także w podręczniku do wychowania seksualnego proponowanego przez edukatorów namaszczonych przez MEN.

Ale, co ze smutkiem trzeba stwierdzić, ksenofobiczny, zacofany Sienkiewicz na kiełbasę nie wpadł, ogarnięty zaściankiem i ciemnotą staropolską idącą od strzechy.

W każdym razie symptomy sienkiewiczowskiej „choroby”, według krytyka teatralnego z Czerskiej, można spotkać „na każdym kroku: od pseudodworkowej architektury przez szaleńczą jazdę na polskich drogach po wojujący katolicyzm rodem z szańców Jasnej Góry”. To już iście mistrzowska zagrywka propagandowa, której nie powstydziliby się nawet jej dawni mistrzowie, choćby z niemieckiego „Der Stürmer” lub „Der Angriff” – złożyć w jednym zdaniu piratów drogowych zabijających ludzi na ulicach i patriotów z „szańców” Jasnej Góry, a wszystko jeszcze podczepić pod inspirację duchową autora „Trylogii”.

Nic tylko czekać na kolejne odcinki, np. o Mickiewiczu. Ten to dopiero był zaściankowy i utrwalający stereotypy. Szczególnie III część „Dziadów” wydaje się być przesączona jadem i pobudzająca współczesnych polityków do knucia przeciwko legalnej władzy.

A „Pan Tadeusz” to już szczyty sarmackiego zacofania i braku nowoczesności…

Pan Tadeusz_Zosia

Gdy miłość własna jest ważniejsza od miłości Ojczyzny

Kiedy w roku 1898 odsłaniano w Warszawie, na 100. rocznicę urodzin, pomnik naszego wieszcza, Henryk Sienkiewicz miał wygłosić uroczystą przemowę. Już samo postawienie monumentu było niezwykłym sukcesem społeczeństwa polskiego, nie tylko jeśli chodzi o zebranie funduszy, ale przede wszystkim o uzyskanie zgody od carskich władz. Udało się dzięki temu, że na tron wstąpił car Mikołaj II, a w Warszawie pojawił się nowy namiestnik Aleksander Bagration-Imeretyński.

Uroczystość odsłonięcia pomnika Adama Mickiewicza w Warszawie 24 grudnia 1898 r.
Uroczystość odsłonięcia pomnika Adama Mickiewicza w Warszawie 24 grudnia 1898 r.

Jednak Sienkiewiczowi nie udało się powiedzieć ani słowa, gdyż cenzura czujnie zakazała mu wystąpienia. Zgromadzony tłum odmówił więc modlitwę. A Henryk Sienkiewicz stał w milczeniu. Przemówienie zostało wydrukowane później w galicyjskim „Czasie”. Były w nim m.in. takie zdania: „Jeśli kiedy żyjące pod prawem Chrystusa ludy wznoszą lub wznosić powinny posągi takim swym synom, którzy albo chwałą okryli swój naród, albo chociaż z ofiarą życia, wskazali mu nowe szlaki, wielkie cele, wielkie idee, albo wreszcie czy to dziełem sztuki, czy potężnym twórczym słowem umieli wyrazić najszlachetniejsze porywy piersi ludzkiej – to z dumą możemy powiedzieć, że nie ma w świecie pomnika, który by wzniesion był słuszniej i sprawiedliwiej. Bo gdyby zwrócić się do tych tysiąców i zapytać: kto opromienił nas największą sławą, kto najpotężniej wyraził to, co w nas jest cne i szlachetne, co idzie z Boga, co jest wiarą, nadzieją i Chrystusowym przykazaniem miłości? – kto kochał za miliony? – wówczas wszystkie piersi wydałyby jeden okrzyk: – Ten ci jest!”.

.
.

Można by teraz te słowa odwrócić i pytać o Sienkiewicza: „Kto najpotężniej wyraził to, co w nas jest cenne i szlachetne, co idzie z Boga, co jest wiarą, nadzieją i Chrystusowym przykazaniem miłości?”. „Ten ci jest!” – krzyknęlibyśmy niechybnie, wskazując na powieściopisarza.

Według Pawłowskiego znaleźć można w jego prozie „podszyte uprzedzeniami opisy Kozaków, których nasz klasyk określa trzema słowami: tłuszcza, motłoch i czerń (ciekawie to brzmi w kontekście dzisiejszej miłości Polaków do Ukraińców) oraz pochwałę sadystycznego okrucieństwa”. I dlatego właśnie „zrozumiemy, dlaczego nie warto dzisiaj czytać Sienkiewicza”.

Gdyby rozpocząć dyskusję konkretną, można by wskazać albo niewiedzę, albo bardzo złą wolę Pawłowskiego, który opisy Kozaków u Sienkiewicza sprowadza do „czerni” (termin używany także przez historyków dla określenia chłopstwa ruskiego), nie widząc wielobarwności sienkiewiczowskiego świata, w którym okrucieństwo jest znakiem czasów, jest obecne po obu stronach konfliktów i stanowi składową doskonale uchwyconych realiów. Można by także opowiedzieć o przepięknej szkole moralnej, jaką było pisarstwo Sienkiewicza, nie tylko „krzepiące serca”, ale i wychowujące kolejne pokolenia wspaniałych Polaków, którzy miłość Ojczyzny przedkładali nad miłość własną.

Ale taka dyskusja nie będzie miała większego znaczenia. Bo jakże dyskutować z kimś, kto zamiast wyciągania Sienkiewicza na „czytelnicze sztandary” proponuje, na poważnie, ogólnopolską akcję czytania „Gry o tron”?

Tomasz Łysiak

Niezalezna.pl

Tomasz Łysiak