Szeptuchy od czasów pogańskich pełnią rolę lekarzy ludu. Podlasie – ostoja słowiańskiej medycyny

Kadr z filmu „Wyszeptane Uzdrowienie” (fot. YouTube.com/Tomasz Onikijuk)
Do spotkania z szeptuchą zwykle dochodzi w drewnianej chacie, tradycyjnie przy kuchennym stole. Chory siedzi, leczący stoi przy nim, wypowiadając kolejno modlitwy. Jeśli zachodzi potrzeba, towarzyszą temu lecznicze rytuały, w których wykorzystuje się pakuły lniane, wosk i popiół. To zjawisko głęboko zakorzenione w mistycyzmie Podlasia – mówi Małgorzata Anna Charyton, etnolożka i przyrodniczka, która podczas otwartego niedawno Podlasie SlowFest prowadzi cykl wykładów popularnonaukowych poświęconych szeptuchom.

Kim jest szeptucha?

– Zgodnie z definicją szeptucha jest tradycyjnym podlaskim uzdrowicielem, który odwołuje się do tradycji tutejszej medycyny ludowej.

Ile szeptuch zgodnie z pani szacunkami mamy jeszcze w Polsce?

– Nigdy nie stawiałam sobie za cel policzenia wszystkich, dlatego mogę tylko szacować. Poza tym ich liczba regularnie spada, są to w większości osoby bardzo wiekowe – wśród badanych przeze mnie średnia wieku wyniosła 70 lat, a więc co chwilę jedna z szeptuch umiera. Kiedy po dwóch latach od pierwszych badań wróciłam w teren, prawie połowa moich szeptuch nie żyła! To było dla mnie niezwykle trudne, bo to w większości przesympatyczne, niezwykle ciepłe osoby. Dziś szacowałabym liczbę podlaskich szeptuch na kilkanaście. Spieszmy się więc je kochać!

<https://youtu.be/xFIoGhgFgCA

Na ile ich działalność jest przejawem duchowości, a na ile konieczności wynikającej z ograniczonego dostępu do lekarzy w tradycyjnych społecznościach wiejskich?

– Oba te wymiary – duchowość czy religijność oraz aspekt medyczny – są bardzo ważne. Działalność szeptuch jest głęboko zakorzeniona w kulturze ludowej i strukturze, jaką miały tradycyjne społeczności chłopskie na tych terenach. Szeptuchy pełniły rolę lekarzy ludu, nie były jednak jedynymi „osobami medycznymi”, które funkcjonowały wówczas w tradycyjnej społeczności. Podobnie jak dziś, gdy personel medyczny dzieli się na różne specjalizacje, kiedyś różne kwestie powierzano różnym osobom. A więc poza uzdrowicielami w sferze medycznej funkcjonowali także kowale – dawni stomatolodzy, akuszerki – jako położne i pielęgniarki oraz zielarze, których można porównać do dzisiejszych farmaceutów, ponieważ znali się na dawkowaniu dostępnych specyfików, na ich zestawianiu, pozyskiwaniu.

Całość czytaj na:

http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,22061415,czarownice-czy-znachorki-szeptuchy-od-czasow-poganskich-pelnia.html

Czytaj również:

Reklama

Gadów łabędzi śpiew. Atak tygodnika „Wprost” na Jerzego Ziębę

Właściciele gadzich mediów w Polsce dostają szału. To ich łabędzi śpiew tuż przed odlotem z naszej przepięknej planety. Jerzemu Ziębie ta darmowa reklama z pewnością nie zaszkodzi: dzięki charytatywnemu tygodnikowi „Wprost” kolejne miliony Polaków poznają wreszcie charyzmatycznego przywódcę ruchu odnowy mentalnej w naszym kRaju.

Jerzemu Ziębie ta reklama nie zaszkodzi, jak trafnie zauważyła nasza komentatorka Laszka. Tygodnik wspaniałomyślnie ufundował panu Jerzemu po prostu darmową reklamę. Choć chciał zaszkodzić – pomógł 🙂

Z publikacji tygodnika „Wprost” o Jerzym Ziębie dowie się kolejnych kilka milionów obywateli, którzy do tej pory nie mieli jeszcze okazji poznać charyzmatycznego przywódcy ruchu odnowy mentalnej w naszym kRaju.

Z publikacji tygodnika „Wprost” dowiedzą się o Jerzym Ziębie ci, którzy jeszcze o nim nie słyszeli, którzy jeszcze nie ogarniają, jak wielkiej wagi procesy przeobrażeniowe drążą właśnie Polskę…

A zdezorientowanym bliski już czas i tak w końcu pokaże, jak jest naprawdę.

http://zdrowie.wprost.pl/zdrowie/10083722/ukryte-terapie-ukryte-zyski.html

https://www.wprost.pl/tylko-u-nas/10083764/zeruje-na-smierci-chce-leczyc-miliony-wprost-o-karierze-jerzego-zieby-co-jeszcze-w-numerze.html

Psy szczekają, karawana idzie dalej, a Jerzy Zięba od wielu już lat spokojnie i metodycznie odmienia oblicze Ziemi. Tej Ziemi.

TAW

Czytaj również:

Refleksologia a katolicyzm

Ostrożnego katolika, który wpisał dziś w wyszukiwarkę „refleksologia a katolicyzm” informuję, że chodzenie boso po drobnych kamykach nie jest grzechem. Sam to robię co kilka dni 🙂

Egzorcysta ks. Jan Pęzioł z Wąwolnicy poleca refleksologiczne zabiegi. Refleksologia to medycyna naturalna – dużo starsza niż Kościół katolicki – znana wielu cywilizacjom i wszystkim kulturom pierwotnym, w tym m.in. Słowianom, Chińczykom, rdzennym mieszkańcom obu Ameryk.

Zupełnie inną sprawą jest, że przez grudzień i styczeń dla własnego dobra najlepiej w ogóle wstrzymać się przed wizytami we wszelkich – wszelkich – gabinetach. Bo przestrzeń w tym czasie jest szczególnie wrażliwa na programowanie – i możliwe są różnego rodzaju podczepienia.

A gra idzie teraz o dusze Lachów Polachów.

TAW

 

Leczenie naturalne, czyli w poszukiwaniu wewnętrznej harmonii – prof. Maria Szyszkowska

homeopathy

Lekarze weterynarii uświadomili mi, że moja niechęć do europejskiej medycyny ma głęboki sens. Ujawnili mi uboczne skutki działania środków leczących określony chory organ. Ratując życie psu – przyjacielowi, musiałam się z tym pogodzić. W rezultacie leczenia serca zażywał coraz więcej medykamentów, w tym na przykład na wątrobę.

Wprawdzie mój dziadek i ojciec byli lekarzami, ale zalecali niejednokrotnie placebo i w wielu wypadkach było ono skuteczne. Nie ma bowiem wątpliwości, że – wbrew potocznemu porzekadłu – zależność jest następująca: w zdrowym duchu zdrowe ciało.

W ostatnich latach medycyna odeszła od tego, co praktykował mój dziadek. Mianowicie od dostosowywania lekarstw do parametrów określonego indywidualnego człowieka. Dziś dane lekarstwo ma służyć każdemu, kto na coś choruje.

Jedynie w kręgu nowocześnie myślących psychiatrów funkcjonuje pogląd, że jest tyle odmian chorób, np. schizofrenii, ile jest cierpiących na tę chorobę osób. Różnice indywidualne między nami sprawiają, że zaznaczają się także różnice w chorobach.

nature3

Zapracowany i niejednokrotnie pozbawiony powołania do zawodu lekarz nie zajmuje się oddziaływaniem na psychikę pacjenta, ani też nie wypisuje specjalnie opracowanych recept. Zresztą nie w każdej aptece można zamówić lekarstwo „do zrobienia”.

Czynnikiem mącącym naszą świadomość są nie tylko natarczywe reklamy lekarstw, wywołujące odruch zażywania rozmaitych medykamentów. Wzmaga ten nawyk również informacja, że kupując więcej w danej aptece, otrzyma się jakiś prezent. Świadomość nasza jest mącona także przez audycje, na które dwukrotnie trafiłam w telewizji, ośmieszające środki homeopatyczne. Ma w nie wstępować siła diabelska, co głosił jeden z (z pozoru poważnych) uczestników programu [homeopatia jest programowaniem wody, wprowadzaniem do niej informacji; ważne więc, kto programuje i z jaką intencją – przyp. TAW].

Na wschodzie Polski, na Lubelszczyźnie, a zwłaszcza w okolicach Białegostoku skutecznie zwalczają rozmaite choroby tak zwane szeptuchy. Są to na ogół osoby niewykształcone, zajmujące się uzdrawianiem, z reguły przyjmujące, że mają ten dar od Boga. Jest prawdopodobne – o czym dowiedziałam się od Stanley’a Devine’a – że nazwa „szeptucha” wiąże się z wypowiadaniem szeptem zaklęcia mającego moc uzdrawiającą. Ten szept miał wpływać na podświadomość chorego. Również wśród Polaków i Białorusinów funkcjonuje wiara w leczniczą moc szeptucha czy szeptuchy. Utrwalona jest tradycja przekazywania komuś, najczęściej z kręgu własnej rodziny, mocy leczniczej.

szeptuchaKusy: – O rany, chyba Dostojewskiego się Babka naczytała. Zielarka Zofia: – Ty nie bądź idiota, Dostojewskiego żadnego ja nie znam, ja tylko te biesy, co się w tobie zalęgły, wygonić chcę. Scena z serialu „Ranczo”, reż. Wojciech Adamczyk (fot. ranczo.wikia.com)

Zdarza się, że działania szeptuch zespolone są z kultywowaniem tradycji słowiańskich obrzędów związanych z przyrodą.

Słowianie_(fot. national-geographic.pl)

Wiadomo także o tym, że umieją one zdejmować urok z chorego. Przypuszczam, że urok należy interpretować jako negatywną energię, która osacza człowieka. Taka energia pochodzi od kogoś nieprzyjaznego, od wroga, który nie zdaje sobie sprawy z tego, że wysyłając złe myśli, szkodzi nie tylko komuś – ale także sobie.

szeptucha_(fot. naludowo.pl)

Interesujące, że w ostatnich latach nagle pojawiło się wielu egzorcystów w Kościele rzymskokatolickim, a jednocześnie nie zmniejszyła się – ujmując geograficznie – w centralnej i zachodniej Polsce nieufność do leczenia przez szeptuchy. Są one często wyznania prawosławnego. Znam osobiście kilka osób, które dzięki nim odzyskały zdrowie.

szeptuchaSzeptucha Anastazja Siemieniuk z Czeremchy na Podlasiu (fot. Adam Tuchlinski/Newsweek Polska)

Żyjąc w świecie cywilizacji [raczej: w świecie technologii, gdyż miana cywilizacji nasza barbarzyńska populacja jeszcze się nie dopracowała – przyp. TAW], przestaliśmy zdawać sobie sprawę ze znaczenia więzi ze środowiskiem naturalnym.

(despiertayadifundelaevolucion.blogspot.com)

Magia jako siła lecząca to często wyraz odwoływania się do samoleczniczych mocy tkwiących w człowieku. Należy uwzględniać bezsporny fakt, że stan wewnętrznej harmonii służy zdrowiu somatycznemu, zaś dysharmonia, zwłaszcza gdy jest długotrwała, ma moc chorobotwórczą.

akupunktura

Przeprowadziłabym analogię z akupunkturą, która jest wiedzą i metodą leczniczą niemieszczącą się w utartych europejskich pojęciach o chorobie. Zachodnia medycyna zasadniczo różni się od medycyny Dalekiego Wschodu. W tej ostatniej człowieka ujmuje się w sposób holistyczny.

autor: prof. dr hab. Maria Szyszkowska

szyszkowska

źródło: miesięcznik „Czwarty Wymiar” nr 3/2011

*Prof. dr hab. Maria Szyszkowska – filozof, polityk, działaczka społeczna, wykładowca akademicki, senator V kadencji. W latach 1993–1997 członek Trybunału Stanu. Autorka m.in. nieuchwalonych projektów kodeksu honorowego osób pełniących funkcje publiczne. Jest prezesem Pacyfistycznego Stowarzyszenia Wolnej Myśli, członkinią honorową stowarzyszenia ATTAC Polska i jednym z założycieli Polskiego Forum Społecznego. 9 maja 2005 r. minister spraw zagranicznych Szwajcarii Micheline Calmy-Rey na wniosek Fundacji Swisspeace zgłosiła jej kandydaturę do Pokojowej Nagrody Nobla, uzasadniając to wieloletnią działalnością pani profesor na rzecz praw człowieka, stanowcze i wolne od koniunkturalizmu propagowanie idei życzliwości wobec wszystkich grup społecznych oraz szerzenie pacyfizmu. Autorka wielu prac naukowych i popularnonaukowych.

Maria Szyszkowska mówi o sobie, że pragnie żyć w zgodzie z naturą, że jest pozytywnie nieprzystosowana. Od 1995 r. razem ze swoim mężem Janem Stępniem żyje w wiejskiej chacie w Strzelcach pod Nałęczowem, kocha zwierzęta i dzikie pokrzywy. To daje jej szczęście – nie iluzoryczne, lecz prawdziwe. Rywalizacja i sukces, zdaniem pani profesor, to pseudowartości, które promuje kultura masowa. Media, telewizja oraz pisma kolorowe pokazują wyłącznie ludzi bogatych, zadowolonych i uśmiechniętych. A przecież pomimo tego, że „Marilyn Monroe czy Presley to ludzie sukcesu, o ich tragicznym życiu powszechnie wiadomo”.

Czytaj również: