źródło: wrealu24.pl
Poroszenko w milczeniu wysłuchał tego, co miałem do powiedzenia, kiwnął głową i odszedł. Nic mi nie odpowiedział – mówi Witold Listowski, prezes Patriotycznego Związku Organizacji Kresowych i Kombatanckich.
Całość czytaj na:
*fot. PAP/Marcin Obara
Rodziny pomordowanych od lat nie mogą się doczekać ustanowienia Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa Kresowian, by mogły w spokoju i godnie uczcić pamięć swoich najbliższych. Komuniści ponad czterdzieści lat urągali sprawiedliwości, nie pozwalali nawet wspominać straszliwych rzezi. Nowe polskie państwo także od dziesięcioleci nie jest w stanie ustanowić takiego święta. Stoją podobno na przeszkodzie temu jakieś mgliste międzynarodowe interesy polskiego rządu. Warto w tym miejscu przypomnieć, że władze ukraińskie nie liczą się z żadną międzynarodową opinią (bo to nie są władze ukraińskie, lecz ukraińsko-chazarskie – przyp. TAW). Podjęły ustawę o bohaterstwie UPA, a więc o bohaterstwie zbrodniarzy. To tak, jakby Niemcy podjęli ustawę o bohaterstwie Hitlera. Na szczęście nie podjęli. A Ukraińcy podjęli. I nawet będą karać więzieniem za to, że ktoś powie prawdę.
Ale dość tego! Nadeszła pora, by raz na zawsze w Polsce ustanowiony został oficjalnie przez parlament Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa Kresowian. Tego wymaga zwykła uczciwość, sprawiedliwość i historyczna prawda. Nowe polskie władze starają się w tej materii coś robić. Ale znowu z oporami.
Niedawno na zaproszenie posła PiS, Michała Dworczyka, wziąłem udział w dyskusji Sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Przybyło na tę dyskusję wielu ważnych przedstawicieli środowisk kresowych. Omawialiśmy projekt ustawy w brzmieniu „Narodowy Dzień Męczeństwa Kresowian”.
Już wcześniej w liście do posła Dworczyka i publicznie na ten temat się wypowiedziałem. Ostro projekt skrytykowałem. Nie godzę się na takie sformułowanie, bo jest ono bałamutne i fałszywe. Na Kresach mieliśmy do czynienia z LUDOBÓJSTWEM. I właśnie o tym mówiłem. Takie stanowisko zajęli też wszyscy uczestnicy dyskusji. Były ważne i mądre wypowiedzi: Janiny Kalinowskiej z Zamościa, Szczepana Siekierki z Wrocławia, Ewy Siemaszko z Warszawy, Małgorzaty Gośniowskiej-Koli ze Wschowy, a także innych.
Wcześniejsze ekspertyzy dokonane przez prof. Ryszarda Szawłowskiego, wybitnego znawcę prawa międzynarodowego, również jednoznacznie wskazują, że było to ludobójstwo dokonywane przez OUN i UPA. Wszystkie piony śledcze w IPN, które prowadzą śledztwa w sprawie zbrodni popełnionych przez UPA, tj. oddziały: wrocławski, krakowski, lubelski i rzeszowski zgodnie kwalifikują zbrodnię jako akty ludobójstwa.
Minister Jan Dziedziczak powiada: „UPA i Stepan Bandera są dla Polski symbolami zbrodni wojennych i ludobójstwa”. Minister Patryk Jaki mówi o potrzebie ustanowienia Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa. Prof. Andrzej Nowak pisze: „Pamięć o ofiarach ludobójstwa dokonanego na Polakach jest naszym stałym obowiązkiem”. Wicepremier, prof. Piotr Gliński powiada: „Polski rząd przywiązuje wyjątkową wagę do prawdy historycznej”. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: „Planowane święto winno nosić nazwę „Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa Kresowian”. Wybitny pisarz, rodowity lwowiak, Leszek Elektorowicz też jest tego zdania.
Sam Michał Dworczyk mówił: „Jako PiS prezentujemy od dawna jednoznaczny osąd w tej sprawie. Uchwały, które prezentowaliśmy, zawierały określenie ludobójstwo”. I wreszcie głos najważniejszy, samego prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego: „…ludobójstwo w najczystszym tego słowa znaczeniu”.
Skoro tak, Panie i Panowie, pytam, dlaczego w projekcie Ustawy posła Dworczyka w tytule tego projektu nie pada słowo „ludobójstwo”? Pytam, kto ukrywa prawdę wbrew wszystkim ekspertom, świadkom zbrodni, Polakom?
Jest też drugi projekt ustawy – formacji Kukiz’15, posła Wojciecha Bakuna – projekt wiarygodny, który także powinien być brany pod uwagę, bo jest dobrze i logicznie skonstruowany.
Apeluję do wszystkich posłów dobrej woli, by stanęli po stronie prawdy. Dość w tym sejmie kłamstw i obłudy. Kresowianie już 70 lat walczą o tę prawdę. I nie ustaną. Liczymy na rzeczowy, prawdziwy, zgodny z faktami akt prawny.
Nie wytrzymuje krytyki w projekcie posła Dworczyka zapis, że jednym dniem pamięci można objąć równocześnie wszystkie inne zbrodnie sowieckie, niemieckie i ukraińskie. Nie da się. Tak jak się nie da objąć jednym dniem pamięci katastrofy smoleńskiej, katastrofy lotniczej, w której zginął generał Sikorski i katastrofy samolotu Casa, w której zginęło dwadzieścia osób, w tym polscy generałowie i inni wyżsi urzędnicy. Nie da się ustanowić jednego dnia pamięci dla tych różnych katastrof i innych ofiar. Po co więc ta ekwilibrystyka słowna i mętne zapisy? Żądamy PRAWDY. I tylko PRAWDY. A rządząca koalicja ma szansę przejść do historii w chwale. Jeśli natomiast nakłamie, zhańbi się po wsze czasy.
Stanisław Srokowski
„Warszawska Gazeta” nr 18/2016
https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Srokowski_(pisarz)
*Stanisław Srokowski (ur. 1936) – polski pisarz, poeta, dramaturg, krytyk literacki, tłumacz, nauczyciel akademicki i publicysta. W 1945 roku wypędzony wraz z rodzicami z Kresów. Brał udział w wielu działaniach na rzecz odnowy moralnej, społecznej i politycznej kraju. Na podstawie jego opowiadania „Nienawiść” (Prószyński i S-ka, 2006) Wojciech Smarzowski nakręcił film „Wołyń” (2016).
—
Komentarz:
Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o mamonę, stosunki oraz o… uniemożliwienie pobudki Słowian.
Przyjęcie ustawy w wersji ze sformułowaniem „ludobójstwo” rodziłoby konkretne skutki prawne w prawie międzynarodowym, np. możliwość wystąpienia przez Polskę do Ukrainy o finansowe zadośćuczynienie za ukraińskie zbrodnie przeciwko ludzkości (współczesna Ukraina bezpośrednio odwołuje się prawnie do krwawego dziedzictwa OUN-UPA), a także bardzo komplikowałoby stosunki PiS-u z zarządzającymi obecną Ukrainą: USA i Izraelem (prezydent Ukrainy Petro Poroszenko jest obywatelem Izraela).
Stosunki polsko-ukraińskie są modelowym przykładem podsycania nienawiści między Słowianami na skutek ingerencji nieprzyjaznych Słowianom, wrogich naszej słowiańskiej kulturze i duchowości ras. Innym przykładem podsycania nienawiści między Słowianami była np. wojna w byłej Jugosławii. Podsycanie wojen i rewolucji przeciwko Słowianom na przestrzeni dziejów to temat rzeka. W najbliższych latach i dziesięcioleciach zostanie on szczegółowo przebadany i opisany.
TAW
—
Czytaj również:
Skąd taka data? 14 października 1942 r. utworzona została Ukraińska Powstańcza Armia, odpowiedzialna za ludobójstwo dokonane na Kresach Wschodnich oraz na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu.
W ten sposób „król czekolady” dał w twarz rodzinom pomordowanych przez banderowców Polaków, Żydów, Ormian, Czechów i sprawiedliwych Ukraińców oraz wszystkim tym, którzy od dziesiątków lat walczą o prawdę o ludobójstwie i o upamiętnienie ofiar.
Równocześnie ta decyzja to miód na serce tak dla bojowników z Prawego Sektora i tzw. batalionów ochotniczych, jak i dla polskich „piewców” Majdanu, w tym zwłaszcza dla Adama Michnika i Tomasza Sakiewicza oraz ich podwładnych, a także dla wszystkich tych, którzy od wielu miesięcy w pocie czoła pracowali na „ociepleniem” wizerunku Stepana Bandery i UPA.
Ciekawy jestem, co ci ostatni teraz zrobią? Pobiegną z kwiatami i gratulacjami do ambasady Ukrainy? Otworzą butelkę szampana i wzniosą toast za pomyślność ukraińskiej armii w jej dzisiejsze nowe święto? Czy też krzykną „Polacy, nic się nie stało” i będą dalej wzywać do wspierania ukraińskich bojowników, np. poprzez zakup hełmów i kuloodpornych kamizelek?
Za to wszystko trzeba koniecznie w najbliższych wyborach samorządowych i parlamentarnych rozliczyć tych polskich polityków, którzy przyłożyli rękę do gloryfikacji zbrodniarzy z UPA i SS Galizien.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
*Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski – polski Ormianin, duchowny katolicki obrządków ormiańskiego i łacińskiego, działacz społeczny, obrońca praw człowieka, historyk Kościoła, poeta, wieloletni uczestnik opozycji antykomunistycznej w PRL (przez całe lata 80. dotkliwie represjonowany przez Służbę Bezpieczeństwa, dwukrotnie ciężko pobity przez jej funkcjonariuszy; jego prześladowania przez SB stały się kanwą filmu Macieja Gawlikowskiego „Zastraszyć księdza”). Opiekun niepełnosprawnych. Współzałożyciel i prezes Fundacji im. Brata Alberta. Prowadzi bloga na Isakowicz.pl
—
Dr Joanna Wieliczka-Szarkowa wydała kolejną książkę – „Wołyń we krwi 1943” [link]. Przedmiotem badań autorki jest tym razem historia Rzezi Wołyńskiej – zbrodni ludobójstwa, dokonanej przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach z województwa wołyńskiego podczas okupacji II Rzeczypospolitej przez III Rzeszę Niemiecką w okresie od lutego 1943 r. do lutego 1944 r.
Historycy szacują, że zginęło wtedy ok. 70 tys. Polaków, a kolejne 60 tys. zamordowali ukraińscy nacjonaliści na terenie Małopolski Wschodniej. Apogeum ludobójstwa przypadło na 11 lipca 1943 roku. Na bezbronne, uśpione niedzielnym odpoczynkiem w pierwszych dniach żniw polskie wsie i chutory, na ludzi zgromadzonych w katolickich świątyniach spadły pociski, granaty, ostrza noży i siekier. Książka liczy prawie 400 stron, opatrzona jest przypisami i indeksami nazwisk i miejscowości, a także licznymi zdjęciami archiwalnymi (zaletą jest m.in. duża czcionka).
Od wielu miesięcy na ustach wszystkich są wydarzenia rozgrywające się na Ukrainie. To oczywiste, gdy zważyć, że po raz drugi na przestrzeni kilkunastu lat (po krwawej wojnie na Bałkanach) mamy do czynienia z sytuacją, która burzy europejski ład i grozi całemu kontynentowi nieobliczalnymi konsekwencjami. Nie może jednak nie niepokoić fakt, że przekazy na ten temat w mainstreamowych mediach są rażąco jednowymiarowe i pomijają milczeniem drażliwe, ergo niewygodne z punktu widzenia lansowanej wizji, wątki.
W „Nieznanym Świecie” nie zajmujemy się kwestiami politycznymi i nie zamierzamy tej redakcyjnej linii korygować. To, o czym piszę, stanowi przede wszystkim próbę analizy problemu ukraińskiego w sferze duchowej. Pojawiające się na tej płaszczyźnie wnioski są pod pewnymi względami bulwersujące.
Dokładnie przed dwoma laty wydrukowałem tekst („Bez tolerancji. Na tropie meandrów sumienia”, Nieznany Świat nr 8 z 2012 r.), w którym wyraziłem opinię, że Ukraina powinna zostać ukarana odebraniem jej prawa współorganizacji piłkarskich mistrzostw Europy z powodu skandalicznego, usankcjonowanego przez władze bestialstwa, jakim była masowa eksterminacja w tym kraju bezdomnych psów, przeciwko czemu skutecznie protestowały liczne organizacje ochrony zwierząt w całej Europie.
Jak szacowano, w wyniku zakrojonej na szeroką skalę akcji, prowadzonej przez długi czas w najgorszym azjatyckim stylu, uśmiercono kilkaset tysięcy (niektórzy mówią w tym kontekście o milionach) bezbronnych, bezdomnych zwierząt, przy czym akty okrucieństwa, jakich się przy tej okazji dopuszczano, można porównać jedynie do tego, co się dzieje od zawsze w Chinach i niektórych innych państwach Dalekiego Wschodu.
Jak podkreślała w swoich komunikatach Fundacja Viva! Akcja Dla Zwierząt, próbująca pospołu z polskim Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami nakłonić opinię publiczną w Europie do przeciwdziałania zorganizowanemu bestialstwu: „Pod pretekstem przygotowań do Euro 2012 władze Ukrainy zarządziły masowe mordowanie bezdomnych zwierząt. Środki stosowane do tego celu to: trucizna powodująca długotrwałe konanie w mękach, drewniane pałki, broń palna oraz przenośne i stacjonarne krematoria, w których utylizuje się częstokroć żywe jeszcze psy.
Pozostałe ciała martwych i dogorywających czworonogów wywożone są do masowych grobów pod szyldem „mineralizacji gleby”…
W bestialskich akcjach „sprzątania miast” giną także zwierzęta domowe, które się zagubiły, a które są poszukiwane przez właścicieli. Zwierzęta dogorywają nawet na osiedlach ludzkich, w pobliżu placów zabaw dla dzieci, parkingów, sklepów. Zwłoki i konające psy znajdowane są nawet w ogólnodostępnych kontenerach na odpady”.
I dalej: „Pomimo zapewnień władz Ukrainy o budowie profesjonalnych schronisk dla zwierząt, od 2009 roku bezustannie napływają informacje o kolejnych wysypiskach śmieci zapełnianych zwłokami zwierzęcymi.
Ukraina czuje się całkowicie bezkarna, podając kolejne kłamliwe informacje o tzw. „chęci naprawy sytuacji”.
Z tego, co wiem, byłem jednym z dwóch polskich dziennikarzy pisujących w tak zwanej prasie drukowanej (obok Szymona Hołowni z jego publikacją w „Newsweeku”), którzy z powodów, o jakich mowa, domagali się zbojkotowania rozgrywek EURO na Ukrainie.
Oczywiście nic z tego nie wyszło, a świat nad masową eksterminacją bezpańskich zwierząt w tym kraju przeszedł z taką samą obojętnością, z jaką tolerował tam długie lata bezprecedensową korupcję. Korupcję, którą przesiąknięte były do cna, do samych korzeni, elity władzy – od paru tuzinów oligarchów i groteskowego prezydenta poczynając, a na osądzonej prawomocnym wyrokiem za ewidentne gospodarcze przekręty pani Julii Tymoszenko kończąc. [Wyobrażacie sobie naszego Pawlaka siedzącego u nas za dokładnie to samo, za co Julia na Ukrainie? – przyp. TAW]. Jej procesowi, o czym także przypomniałem, z punktu widzenia analizy prawnej trudno było coś zarzucić, gdyż dowody korupcyjne przy zawieraniu kontraktów z Rosją okazały się niepodważalne. Mówiąc innymi słowy, sytuacja wyglądała tak, że w tym przypadku Pac wart był pałaca, a międzynarodowy lament w obronie urodziwej ekspremier brzmiał wyjątkowo fałszywie.
A kilkanaście miesięcy później wybuchł Majdan uwieńczony krwawymi starciami i ofiarami zastrzelonymi przez zamaskowanych snajperów, przy czym mechanizm tej zbrodni nadal pozostaje niewyjaśniony i być może kryje zaskakujące fakty, które, miejmy nadzieję, z upływem czasu wyjdą na jaw. [O grasujących na Majdanie płatnych najemnikach z całego świata, w tym szkolonych także w Polsce (w Legionowie) w 2013 roku., pisaliśmy już niejednokrotnie. Media głównego nurtu fakt udziału płatnych najemników wojennych widzą jedynie po stronie rosyjskiej, a to zaledwie tylko jedna strona medalu. – przyp. TAW]. Jednak, co równie ważne, w tle wydarzeń na Majdanie i tego wszystkiego, co je poprzedzało, pominięto milczeniem skandaliczne fakty, nad którymi polskie władze oraz opinia międzynarodowa przechodziły – i przechodzą nadal – do porządku dziennego.
Chodzi o rosnący w tym kraju kult jednego z najkrwawszych zbrodniarzy wojennych, Stepana Bandery i innych sprawców ludobójstwa na Wołyniu, czego wykładnikiem jest nie tylko nadanie mu tytułu narodowego bohatera Ukrainy przez (traktowanego przez polskie władze, a także opozycję, jako „wypróbowanego przyjaciela Polski”) prezydenta Wiktora Juszczenkę, lecz także wzniesienie w Zachodniej Ukrainie dziesiątków pomników i popiersi Bandery będących jawną obrazą pomordowanych przez niego ludzi.
Rzeź Wołyńska, do jakiej doszło w latach 1943–44, a której kulminacja przypadła w miesiącach letnich 1943 r., miała wszelkie cechy ludobójstwa. Jej ofiarą padło kilkadziesiąt tysięcy Polaków, w tym kobiet, starców i dzieci, którzy zostali wymordowani z nieprawdopodobnym okrucieństwem i byli często poddawani przed śmiercią straszliwym torturom połączonym z pastwieniem się nad bezbronnymi ofiarami. Dokonały tego oddziały tzw. Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), która patronuje dziś wielu ulicom i placom w Zachodniej Ukrainie.
Zawarte w historycznych opracowaniach i dokumentach opisy bestialstwa, jakiego dopuszczali się banderowcy, powodują, że osoby, które je czytają, często mdleją. Najpełniejsze, jak się wydaje, dane na ten temat można znaleźć w wydanych w latach 90. opracowaniach Józefa Turowskiego i Władysława Siemaszki Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich dokonane na ludności polskiej na Wołyniu 1939–1944, a następnie Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945 Władysława i Ewy Siemaszko. Jak informuje Wikipedia: Według badań przeprowadzonych przez Władysława i Ewę Siemaszków, na Wołyniu liczba udokumentowanych ofiar polskich wyniosła 36 543 – 36 750 znanych z nazwiska Polaków oraz dalsze od około 13 500 do ponad 23 000 ofiar, których okoliczności śmierci nie są znane, co daje szacunkową liczbę 50–60 tysięcy zamordowanych Polaków.
I właśnie sprawcom tych masowych mordów w ostatnich latach zaczęto w zachodniej Ukrainie stawiać pomniki i czcić ich jako narodowych bohaterów.
W internecie wielkim powodzeniem cieszy się obecnie krótki film, mający charakter wygłoszonego do kamery monologu przez Darka Sugiera. Darek Sugier to polski OBE-podróżnik numer jeden (cztery tysiące wyjść poza ciało), autor książki „Miłość i wolność. Poza ciałem”. Jego filmowy monolog jest bardzo emocjonalny i operujący – o czym uprzedzam – dosadnym, by nie rzec drastycznym, językiem, niestroniącym od wulgaryzmów (trzeba znać osobowość Darka, by nie mieć mu tego za złe). [Bez takiej właśnie formy ten fundamentalny przekaz mówiący na temat tyleż oczywistych, co dla większości kompletnie niezrozumiałych, na sposób fraktalny zależnych od siebie manifestacji konkretnych historycznych faktów i procesów, nie byłby być może do zauważenia dla przeciętnego użytkownika internetu. A tak przekaz ten obejrzało już ponad dziewięć tysięcy widzów; może chociaż część z nich go zrozumie – przyp. TAW]. Jest natomiast bardzo ważny merytorycznie. Dokonuje bowiem innej niż oficjalna oceny sytuacji na Ukrainie wraz z obaleniem półprawd i ujawnieniem niewygodnych informacji na ten temat.
Chodzi zwłaszcza o ujawniony skandal, jakim jest zbudowanie w tym kraju w ostatnich latach, a ściślej mówiąc w jego zachodniej części, kilkudziesięciu pomników poświęconych Stepanowi Banderze, co implikuje bardzo poważne konsekwencje nie tylko polityczne, lecz również duchowe. Nie ma przy tym sensu ukrywać, że autor pięciominutowego filmiku wzywa do zburzenia tych monumentów, a w swojej gwałtownej, ale i wyposażonej w spójną wewnętrzną logikę wypowiedzi formułuje tezę, że
Co tam zresztą nierozliczenia się – jej gloryfikowania przez bynajmniej nie marginalne odłamy politycznego nurtu tego państwa.
I nie chodzi tu tylko o Prawy Sektor oraz ewidentnie profaszystowskie grupy, które były aktywne także na Majdanie i którym (być może w nieświadomy sposób, ale jednak!) udzielali wsparcia polityczni amatorzy z Polski – zarówno wywodzący się w kręgów obecnej władzy, jak i opozycji, nie mówiąc o rozmaitych złotoustych ełroposłach (jak szydzi z nich internet). To sytuacja nie do przyjęcia, która musi budzić kategoryczny, płynący z najgłębszych pobudek etycznych sprzeciw.
Na film Darka Sugiera – w jego aspekcie duchowym – zwróciliśmy uwagę w mailu rozesłanym do kilkudziesięciu przyjaciół (chodziło o osoby związane z Nieznanym Światem lub zaprzyjaźnione z nami prywatnie). Ekspediując tę korespondencję, czyniłem tak nie bez obaw ze względu na język, jakim operuje nasz OBE-podróżnik numer jeden. Starsi i co bardziej wrażliwi czytelnicy „Nieznanego Świata” taki sposób werbalizacji odrzucają. Na szczęście niemal wszyscy adresaci wspomnianej przesyłki skoncentrowali się nie na formie (język), lecz merytorycznej stronie zagadnienia i jego warstwie duchowej.
Andrzej Szmilichowski – człowiek, którego uczciwość jest dla mnie osobiście jednym z najważniejszych filarów nośnych pisma, jakim kieruję – napisał o Darku: „Boże dziecię. Szaleniec. Do kochania”, dodając, że
Natomiast jeden z moich kolegów ze stowarzyszenia reportażystów Piotr Kałuża stwierdził: „Trudno mi ocenić autora w kontekście OBE – nie znam się na tym, ani mnie to specjalnie nie interesuje. Film jednak zrobił na mnie wrażenie tym większe, że
Jeszcze inaczej spojrzał na tę sprawę pan Wojciech Kapuściński – wytrwały penetrator historii najnowszej: „Dzięki obejrzeniu i wysłuchaniu monologu pana Darka Sugiera (…) przekonałem się, że więcej osób ocenia wydarzenia na Ukrainie podobnie jak ja. Czerwono-czarne flagi i portrety Bandery na Majdanie, których nasze politycznie poprawne media głównego nurtu nie pokazywały, każą zachować najdalej idącą ostrożność. Histeryczno-ekstatyczne wynurzenia polityków, celebrytów i innych są żałosne (…). Ukraińcy czczą nie tylko Banderę, również innych bandytów: Romana Szuchewycza ps. Taras Czuprynka, a także np. Iwana Szpontaka ps. Żelezniak i Iwana Gontę – przywódców rzezi humańskiej w czasie Koliszczyzny w XVIII wieku. Ofiarą tych zbrodniarzy padło wówczas od stu do dwustu tysięcy Polaków i Żydów. Dziś ich imieniem nazywają szkoły, place i ulice. Naród mordujący miliony małych bezbronnych zwierząt (głęboki ukłon w Pana stronę za protest) może kiedyś zrobić to samo z bezbronnymi ludźmi, tak jak to miało miejsce na Wołyniu.
zgodnie z ideologią Organizacji Ukraińskich nacjonalistów (OUN): Bude lacka krew po kolina – bude wilna Ukraina (będzie polska krew po kolana – będzie wolna Ukraina), a nasi rządzący zamiast snuć fantasmagorie na temat przyjaznego państwa za wschodnią granicą, powinni pamiętać o starej maksymie: Si vi pacem, para bellum (…). Dodam jeszcze, że bluzgający z szybkością działka Vulcan pan Darek (robi to w dobrej wierze) nie razi mnie i sam mam często chęć uczynić to samo, śledząc w przekaziorach naszą rzeczywistość”.
Oczywiście na tle tego wszystkiego sygnalizują swoją obecność także inne wątki, których nie wolno pomijać. Znam wiele osób narodowości ukraińskiej, które są na wskroś przyzwoitymi ludźmi, niemającymi nic wspólnego z akceptowaniem zbrodni z przeszłości i niedawnymi rzeziami bezdomnych psów, tak jak i nie miały nic wspólnego z funkcjonowaniem w roli głowy państwa popieranego przez Rosję pajaca, który z jednej strony, wspólnie z innymi grabił pod siebie, wywożąc z kraju dziesiątki milionów dolarów, wyposażał swoje rezydencje w pływające galeony, greckie kolumny i przydomowe parki zoologiczne, co notabene świadczy o skrajnym infantylizmie. Jednocześnie jednak ukrzyżowanie przez prawicowych bojówkarzy w jednej z rezydencji Janukowycza, po jej zajęciu, obecnych tam orłów budzi jak najgorsze skojarzenia i skłania niektórych wręcz do formułowania tezy o zbiorowym, ukształtowanym historycznie genie okrucieństwa.
Być może Unia Europejska tendencjom, o jakich mowa, zdoła położyć kres. Może. Póki co jednak mamy obowiązek o tym głośno mówić, a nie chować głowę w piasek.
Jeszcze jedno. W mojej publikacji, jak łatwo zauważyć, nieobecny jest wątek rosyjski – aneksji Krymu, wzniecenia rebelii na wschodzie Ukrainy i podsycania zbiorowej euforii spowodowanej ożywieniem ducha ekspansywnego imperium. Wszystko to również budzi niepokój i stanowi temat do odrębnych rozważań. Tu natomiast piszę o czymś innym. PISZĘ O CZYMŚ INNYM. O tym, że
Marek Rymuszko, redaktor naczelny
„Nieznany Świat” nr 8/2014
—
https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/category/ukraina-o-co-naprawde-chodzi/