Przekaz Jerzego Zięby.
Tag: hejt
Rok temu taśmy z „Sowa&Przyjaciele” doprowadziły do panicznej ucieczki premiera Donalda Tuska na z góry upatrzone europejskie pozycje. Premier Kopacz jest w dużo gorszej sytuacji, nie bardzo jest gdzie wiać. A wyciek z tak zwanego śledztwa prowadzonego przez tak zwaną niezależną prokuraturę zmiecie ją bez dwóch zdań. Zwlekanie nic tu nie da.
Muszą mieć miejsce bardzo poważne starcia, jeśli dochodzi nawet do wymiany ambasadora Stanów Zjednoczonych.
Gdy się słyszy, że Platforma planuje wydać 50 milionów na kampanię, w której między innymi hejtem w internecie ma ratować swój wizerunek, to złość w człowieka wstępuje. Ta zgraja kłamców, nieudaczników, złodziei, wszelkiego gatunku malwersantów, a pewnie i zdrajców,
zamiast zabrać swoje przebrzydłe fizjonomie i modlić się o łagodne wyroki, bezczelnie próbuje skorzystać z naszych wspólnych pieniędzy, by się przechować na budżetowych fuszkach.
Każdego dnia szkoda, by tolerować ten niby-rząd w tym przegniłym postpeerelu, który nam zgotowali. Czekanie do jesieni, by się ich pozbyć, jest „czekaniem na Godota”.
Wybory powinny być rozpisane jak najszybciej. Wakacje nie wakacje, nie ma na co czekać. Ciarki przechodzą, gdy się patrzy na tego gościa, który podaje się za marszałka sejmu, gdy bezrefleksyjnie oświadcza, że wyciek materiałów ze śledztwa „to jest demolowanie instytucji państwa”.

Demolowaniem instytucji państwa jest to, że ktoś tak mierny mógł w Rzeczypospolitej dojść do takich niezasłużonych w żaden sposób zaszczytów.
Tym bardziej, że jest bohaterem „taśm prawdy” i biesiadował za publiczne pieniądze.
Łaskawie za wino miał oddać, którym się raczył w knajpie, bo „wyżera” za darmo mu się należała.
Bezpretensjonalna arogancja tych person jest wręcz godna podziwu.
Pani premier jak gdyby nigdy nic pełni swoje obowiązki.
Ma posiedzenie rządu. Podwyższa płace minimalną. Realizuje spotkania na szczeblu. Rządzimy przecież, o co chodzi?
W zasadzie to trzeba przyznać, że nerwy ma jak Hans Kloss. Niejedna osoba na jej miejscu już by przechodziła odprawę na Okęciu z biletem do kraju, z którym Polska nie ma umowy ekstradycyjnej. A jaka jest gwarancja, że zaraz nie zaczną fruwać kwity ze Smoleńska?
Znaleźliśmy się w jakieś fantastycznej wręcz rzeczywistości, gdzie nie wiadomo, kto pociąga za sznurki. Kto kogo rozgrywa i z jakich pozycji. Co więcej, nie wiadomo kto tu tak naprawdę rządzi?
Prezydenta chwilowo nie ma. Andrzej Duda nie objął jeszcze stanowiska, a Bronisław Komorowski praktycznie zrejterował po dotkliwym laniu. Łabędzim śpiewem propaganda ostrzega, że Jarosław Kaczyński i tak będzie rządził z tylnego siedzenia.
To byłoby szczęście dla Polski. Bo teraz zupełnie nie wiadomo, kto tu wydaje dyspozycje. Premier sprawia wrażenie żałosnej marionetki porzuconej nawet przez Tuska.
Czy my mamy w ogóle coś takiego jak instytucje państwa, gdy bożyszcze internetu Zbigniew Stonoga jest w stanie zatrząść prokuraturą, służbami, rządem, sejmem?
I co więcej, jest nie do ruszenia nawet w ramach tego zbójeckiego systemu [to chyba dobrze, że ktoś wreszcie otworzył cuchnącą szafę z trupem, nie? – przyp. TAW]. Kiedyś na rzeczy były „ruskie serwery”, teraz ważną rolę odgrywają „chińskie serwery”, bo na nich zawieszono wyciek.
A w ogóle, czemu te taśmy z knajpianych dialogów są utajnione? Nagrano je w miejscu publicznym, rozmawiały osoby publiczne o sprawach publicznych, rachunki regulowano z środków publicznych i ponoć korzystano czasami z usług pań z domów publicznych. Wszystko powinno być jasne.
Tak jasne jak to, że czas już rozstać się z całą ta rozbestwioną hałastrą. Pani Ewo śmiało! Tego się nie da uratować. Jedyne, co pani może zrobić, to podać się dzisiaj do dymisji.
Na posiedzeniu wyjazdowego klubu parlamentarnego PO w Jachrance działacze tej partii po raz kolejny dyskutowali o przyczynach porażki Bronisława Komorowskiego i strategii na wybory parlamentarne.
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, w PO powstał plan poprawienia pozycji partii w internecie. Rządzący są przekonani, że oddanie tego pola w kampanii prezydenckiej było jedną z głównych przyczyn porażki Komorowskiego.
– Kopacz powiedziała, że zatrudniliśmy 50 hejterów, którzy mają krytykować PiS. Docelowo będzie ich około 100
– zdradza nam jeden z uczestników spotkania w Jachrance.
Tak zwani hejterzy to osoby, które zajmują się krytyką w sieci. W tym wypadku celem ataku mają być działania PiS i prezydenta elekta Andrzeja Dudy. W działalność w internecie bardziej zaangażować się mają też sami posłowie.
Informacja o zatrudnieniu hejterów nie wzbudziła jednak entuzjazmu wśród polityków PO. – Ten pomysł pokazuje tylko, że wciąż nie rozumiemy, co się stało – żali się nam jeden z działaczy. – Internet trzeba odzyskać, bo dziś rządzi w nim PiS. Ale to chyba najgorszy z możliwych pomysłów – dodaje inny.
Marcin Pieńkowski