Kasia Kowalska o swojej transformacji i zmaganiach z boreliozą: Nie chciałam brać antybiotyków, pracowałam z szamanem

kasia-kowalskafot. Mariusz Jeglinski /Universal Music Polska
Kasia Kowalska z nękającym ją problemem boreliozy poradziła sobie w sposób niekonwencjonalny: zamiast zawierzyć szerzącej żniwo śmierci medycynie akademickiej, oddała swoje zdrowie w ręce… szamana. Artystka opowiada Annie Matusiak z serwisu plejada.pl o swoim powrocie na scenę, o głębokim duchowym procesie zmian w swoim życiu. Jedna z koleżanek piosenkarek powiedziała jej ostatnio, że wyczuwa w niej wielką siłę. Kasia twierdzi, że zawdzięcza ją… brazylijskiemu szamanowi…

Anna Matusiak: „Rzuć za siebie zwątpień czarnych garść. Będzie lepiej. Z tłem jaskrawych barw. Zajrzyj w siebie”. To fragmenty Twojego najnowszego utworu. Kaśka, co Ty tak pozytywnie? Co się z Tobą dzieje? (śmiech)

Kasia Kowalska: (śmiech) Patrz – tak źle, i tak niedobrze. A tak serio… Mnóstwo przemian we mnie zaszło. Ten proces rozpoczął się kilka lat temu, kiedy rzuciłam się w wir podróży. Ameryka Południowa – to był mój cel. Zostawiłam wszystko. Wzięłam plecak. I wybyłam na miesięczną wyprawę. Mała grupa plus przewodnik. Przeżyłam różne etapy. Od paranoi przy braku zasięgu, bo przecież muszę być „w kontakcie” – po etap „uff, jak dobrze, że nie ma zasięgu”. Zrozumiałam, jak jesteśmy uzależnieni i podłączeni do niepotrzebnych źródeł.

indianie kogiIndianie Kogi (fot. Eric Julien)

Odwiedziliśmy wiele miejsc, np. legendarne plemię Indian Kogi, którzy od setek lat żyją w odłączeniu od cywilizacji. Przyjmują w nocy. Odwiedzaliśmy ich o północy. Idąc dwie godziny dżunglą, żeby w pełni, dokładnie o północy spotkać się z ich wodzem.

Oni mówią o rzeczach niezwykłych.

Tu, w pośpiechu i natłoku miasta, uznasz je za banał,

ale tam te słowa trafiły w moje serce

i zapadły głęboko w pamięć.

Sami jesteśmy

kreatorami

swojego

losu.

Sposób, w jaki myślimy o sobie

i o swoim życiu,

programuje 

nasz

los.

No, banał. Utarte sformułowania. Ale to naprawdę działa.

Traktujemy źle Ziemię,

niszczymy ją

i ponosimy tego konsekwencje.

Nie ma akcji bez reakcji.

Tam zobaczyłam, jak bardzo my ludzie

zaburzyliśmy harmonię i energię.

Ta podróż pozwoliła naprawdę odpowiedzieć sobie na pytania:

kim jestem

i co chcę zrobić w życiu,

czy jestem ze sobą szczęśliwa,

jakie ma być moje życie?

Szukałam inspiracji.

Zaczął się powolny etap czyszczenia

i odcinania tego, co mi nie służy.

kasia-kowalskafot. Bartosz Nalazek /bartosznalazek.com

Muzycznych czy życiowych inspiracji?

– Inspiracja życiowa przekłada się na muzyczną. Doszłam do punktu, w którym nie chciałam już powielać tego, co zrobiłam wcześniej – przez ostatnie 20 lat. Zamknęłam to koncertami 20-lecia płyty „Gemini” i powiedziałam sobie, że muszę poczuć się inaczej. W sensie – nie zanurzać się tak głęboko w ciemnościach… Nie przekreślam tamtych lat i tamtych melodii. Jestem pełna szacunku do tej pracy.

Czas pokochać siebie.

Wiedziałam, że chcę inaczej.

Jak znaleźć siłę w sobie,

żeby zbudować swój świat w głowie na nowo.

Jak odrzucić ten nawykowy beznadziejny sposób myślenia,

że się nie uda, bez sensu, po co, boję się.

Jak znaleźć w sobie to, co miałam, kiedy byłam dzieckiem?

Wtedy miałam marzenia i dążyłam do ich realizacji.

Do tego jest potrzebna ciężka praca. Jestem na dobrej drodze.

Nie masz wrażenia, że paradoksalnie w tej swojej niepewności jesteś bardzo silna? Dzięki wielkiej sile powstajesz jak feniks z popiołów.

– Wiesz, że ostatnio usłyszałam to od znanej wokalistki. Nie widziałyśmy się długo. Siedziała obok mnie i powiedziała, że czuje ode mnie wielką siłę. Wiem, że ta siła wynika z różnych trudnych doświadczeń w moim życiu, które nie wcisnęły mnie w glebę, tylko zmusiły do szukania innych rozwiązań.

Miałam boreliozę.

Nie chciałam poddać się leczeniu antybiotykami.

Szukałam rozwiązań alternatywnych.

Pojechałam do Brazylii.

Pracowałam przez 11 dni z tamtejszym szamanem,

żeby oczyścić umysł i ciało, i udało mi się to zrobić.

Jestem z siebie dumna,

że nie dałam wtłoczyć w siebie

kolejnej chemii, która wyniszcza.

To wszystko przełożyło się na postrzeganie siebie i świata dookoła.

Mówiąc o Twojej sile, wcale nie mam na myśli tylko wątków depresyjnych, o których wiele już słów padło. Myślę o tym, że potrafiłaś żyć z dala od show-biznesu, a jednocześnie istnieć, świetnie sobie radzić i funkcjonować stabilnie w świadomości odbiorców. Na Twoją nową płytę czekamy 8 lat. Tyle gwiazdeczek zdążyło się wyprodukować w tym czasie. A o Kasi Kowalskiej nikt jakoś nie zapomniał. To też siła… konsekwencja życia w zgodzie ze sobą.

– To jest kwestia tego, czego potrzebujesz. Musisz zadać sobie w którymś momencie pytania, czy potrzebuję kolejnych tysięcy do szczęścia, czy dam się pokroić dla pewnych profitów? W tym czasie, kiedy stoisz na czerwonym dywanie albo na otwarciu butiku, ktoś zajmuje się dzieckiem. NIE WARTO! Kiedy ludzie się dziwią, że nie tworzyłam nowych utworów aż przez osiem lat, nie rozumiem tego zdziwienia. Dokładnie 8 lat temu urodziłam moje drugie dziecko, syna. Oddałam mu całą siebie, każdy swój dzień, energię, bo to było dla mnie najważniejsze. Nikt tego za mnie nie zrobił. To ja się poświęciłam i zrezygnowałam z siebie na te lata. I zapłaciłam za to cenę. Mój wybór przełożył się na kasę. Rynek sprzedażowy był kiedyś zupełnie inny. Wiadomo… Ale coś za coś.

Co się zmieniło po ośmiu latach, że postanowiłaś wrócić… Chociaż „powrót” to nie do końca dobre słowo, bo przecież koncertowałaś… Poczułaś wenę?

– Usiłowałam znaleźć w sobie siłę, żeby nagrać coś, co jest zgodne z tym, co czuję. Wcześniej nie miałam tej odwagi. A teraz czuję, że już ją mam. Przeszłam tak trudną drogę, żeby być tu, gdzie jestem, że mam prawo się tym pochwalić, mam siłę napisać słowa, pokazać je światu i obronić. Za tym coś stoi. Za tym stoi historia, nie chcę używać dużych słów i mówić „przemiana”, ale na pewno próba zmiany sposobu myślenia i życia. Pragnęłam przełomu w życiu.

To niełatwe. Coraz wyżej stawiasz sobie poprzeczkę.

– Ale teraz zdrowiej się odżywiam, lepiej się ze sobą czuję, nauczyłam się wybierać, co istotne, co mniej, co mogę odpuścić. Nauczyłam się odcinać związki, które mnie wykorzystują. Włożyłam w to wiele pracy. Znalazłam dźwięki, które mogą pokazać moją wręcz lekką afirmację życia. Jeszcze trzy lata temu w życiu bym czegoś takiego nie powiedziała.

kasia-kowalska-kotfot. facebook

Jesteś skromnym i pokornym człowiekiem. Co myślisz, kiedy patrzysz na celebrytki, które znają się na wszystkim, biorą udział w dyskusjach, chociaż ten głos często niezbyt wiele wnosi… Sukcesem jest, jeśli jest w ogóle stylistycznie poprawnie zbudowany. Kiedy ich słuchasz – nie myślisz sobie: „Kaśka, jesteś dużo głębsza, mądrzejsza, wrażliwsza, a tak bardzo nie wierzysz w siebie…”?

– To pewnie kwestia wychowania, genów, ale też pewnego rodzaju wrażliwości. Jestem osobą bardzo wrażliwą. Pewne rzeczy mnie oczywiście śmieszą. Nie widzę siebie w roli jurora i komentatora, który oceni, kto jest ok, a kto beznadziejny. Ciężka sprawa.

To znaczy, że nie przyjęłabyś roli jurora w programie typu talent show?

Proponowali mi to, ale nie przeszłam castingu. Okazało się, że tam trzeba mówić to, czego ja nie umiałam mówić. Nie do końca było to ze mną zgodne. Oczywiście – to kuszące. Jesteś w telewizji, to się przekłada na odpowiedni dochód. Ale jednak… coś za coś. […]

Co to jest Aya? (tytuł najnowszego singla Kasi Kowalskiej – przyp. red.)

– To skrót od rodzaju medycyny w Amazonii. Człowiek oczyszcza się i wprowadza w inny stan duchowy.

kowalska-aya-3fot. Bartosz Nalazek

Próbowałaś?

– Oczywiście. Nigdy bym sobie nie pozwoliła na użycie czegoś, o czym nie mam pojęcia i czego nie próbowałam. Miałam z tym styczność w krajach Ameryki Południowej.

„Aya” to tytuł całej płyty?

– Nie. To tylko zapowiedź tunelu ze światłem, którym będę podążać do przodu. I tytuł singla (…).

Na jakim etapie pracy nad płytą jesteś?

– Piszę teksty. Każde słowo oglądam ze wszystkich stron. Zadziwiające było, że umiem wejść w rejony ciemne, nie czując obciążenia.

Ciągną cię, co?

– Bo to jest właśnie ta moja mroczna część, którą w końcu doceniłam i zaakceptowałam. Już z nią nie walczę. To dar. Rzadko używam już sformułowań: „nie uda się”, „bez sensu”.

Z drugiej strony ból i cierpienie zawsze uszlachetniają tekst. Nie uważasz? Trudno napisać dobry tekst o czymś wesołym.

– To prawda. Trudniej. A w moim przypadku to już w ogóle. Tekstów o bólu mogłabym ci napisać trzy na jutro. Tylko ja już nie chcę. Dokonałam przełomu. Już tam byłam. Już wiem, jak jest w piwnicy przysypanej węglem. Siedziałam brudna. Taplałam się w bagnie. Już nie chcę. Dość. Wyszłam stamtąd na powierzchnię. Udało mi się.

Dużo szamanizmu będzie na twojej płycie?

– Wiesz… nie szłabym w duch szamanizmu samego w sobie… Bardziej w to, co ten

duch szamański,

wgląd,

podróż,

spotkanie drugiej osoby

wniosło w Twoje życie. Weszłam w końcu w etap, w którym mam pozytywne nastawienie. Wiem, że sobie poradzę. To czują ludzie. Sama to czuję. Wszystko ma swój czas. Wszystko jest po coś.

W życiu trzeba mieć wdzięczność

za życie na Ziemi,

za to, co dała nam matka Natura.

To wielka moc.

Nie można brudzić głowy negatywnym myśleniem.

Syndrom – jak to gdzieś kiedyś powiedziałaś – „nieodrobionych lekcji” minął?

– Minął.

kasia-kowalskafot. Bartosz Nalazek

Masz na sobie korale nawiązujące do kultury szamańskiej.

– To akurat prezent od kolegi, który był na trzeciej takiej wyprawie. Ja byłam po raz pierwszy. To rzeczy robione ręcznie z ichniejszych koralików.

kasia-kowalska-odnowafot. Mariusz Jeglinski /mariuszjeglinski.com

Wierzysz w nadprzyrodzoną moc rzeczy stamtąd przywiezionych…

– Ooo, kochana… Gdybym odpowiedziała na to pytanie, ludzie pomyśleliby, że zwariowałam… Czy wierzę? Bardzo. Doświadczyłam. To wszystko jest bardzo mocne.

Trzeba to trochę zgłębić.

Przygotować się.

Poczytać.

Nie sądziłam, że będę w stanie rozwikłać tak ołowiane rzeczy w sobie.

Wierzę w cudowną moc. Nie można się dać stłamsić.

women's-circleKobiecy Krąg (katerinativeministry.ca)

Uczestniczyłam w kręgu kobiecym. Powiedzieli mi tam: „za każdym razem, kiedy słyszysz w głowie głos jesteś beznadziejna, nie dasz rady, zastanów się, czy to jest głos, który ci dobrze życzy. Czy to jest głos miłości? Jeśli nie, to go wyrzuć ze swojej głowy”. To trudne. Ale naprawdę warto czytać codziennie kartkę pt. „Jestem piękna”, „Jestem mądra”, „Dzisiejszy dzień będzie zajebisty”, „Wszystko będzie dobrze”. Działa! Niewiarygodne, ale działa!

To modne ostatnio. Każdy terapeuta – ba, nawet artykuł w piśmie kobiecym – ci to powie, ale jak to wprowadzić w życie?

– Wiem. To niełatwe. Trzeba naprawdę zajrzeć w siebie głębiej, żeby działało. Dlatego polecam taką wyprawę.

Skoro o magii mowa. Nie bałaś się przekroczenia cienkiej granicy, za którą jest niebezpiecznie?

– Już dawno ją przekroczyłam. Wiele lat temu. Sporo czasu zmarnowałam, próbując schować swoje smutki, zapijać lampkami winka. Wydawało mi się, że to jest sposób. W pewnym momencie szczęśliwie urodził się syn. Gdyby nie było moich dzieci, moje życie mogłoby się potoczyć smutnym torem. Mamy siebie. To najważniejsze.

W swoją atrakcyjność fizyczną, mam nadzieję, nigdy nie wątpiłaś?

– Ale dla kogo niby jestem atrakcyjna?:)

Obiektywnie. Dla wszystkich. Zgrabna. Wyglądasz, jakbyś zawarła jakiś pakt. W ogóle się nie starzejesz.

– Słyszę to ostatnio faktycznie dosyć często. To nagroda za to, co w sobie przerobiłam.

Jasność umysłu, pozytywne spojrzenie na świat, a jednak jesteś w czerni…

– Kocham czerń. Poza tym czerń wyszczupla (śmiech).

Ty akurat szczególnie musisz o to zadbać (śmiech).

– Faktycznie… Sporo ćwiczę. Półmaratony, maratony. A co, pochwalę się! (śmiech).

Swoją drogą to też dobrze robi na głowę, co?

– Bardzo. Pływam, biegam. Sport to najkrótsza droga do poprawienia sobie nastroju…

„Przeszłość niech nie drąży tępym dłutem. Tylko miłość leczy nas”. Jak z tą miłością u ciebie teraz?

– Miłość jest najsilniejszą ze wszystkich energii. Trzeba od razu kończyć złe relacje. Takie, które nam nie służą. Odcinać się. Przez wiele lat nie umiałam tego zrobić. Aż w końcu stało się. Miłość dla mnie to marzenie. Ja już nie chodzę i nie myślę, jak fajnie byłoby mieć super faceta. Ja wiem, że go spotkam. Jest tyle pięknych rzeczy, które warto doceniać. Teraz mam etap na akceptację i zdrową miłość – do siebie przede wszystkim.

Nie katujmy się codziennie, jakie jesteśmy beznadziejne, bo tak nie jest.

Trzeba znaleźć w sobie światło.

kowalska2fot. Bartosz Nalazek

Trzeba odnaleźć w sobie małą dziewczynkę,

która kochała wszystkich i stało się coś, że przestała nią być…

Co się stało? Trzeba dojść do tego,

żeby odnaleźć w sobie to dziecko,

by je przytulić,

pokochać,

zaakceptować.

Pozwól odciąć w sobie te trudne doświadczenia.

One nie znikną. Zawsze będą.

Ale trzeba sprawić, żeby przestały mieć nad tobą władzę.

kowalskafot. Bartosz Nalazek

Wierzysz w Boga?

– Wierzę w energię. Wierzę w miłość. Każdy z nas jest bogiem. Każdy ma w sobie boski element. Jesteśmy boskimi stworzeniami.

Z Kasią Kowalską rozmawiała Anna Matusiak

źródło: http://plejada.pl/wywiady/kasia-kowalska-wraca-po-dlugiej-przerwie/qd8xkp

https://youtu.be/DluSPVtxb20

Czytaj również:

Reklama

Cudowna mieszanka na raka: cytryna + soda oczyszczona

Cudowna mieszanka: cytryna + soda oczyszczona – 10 000 razy lepszy skutek niż chemoterapia! Dlaczego nie wiedzieliśmy o tym?

Bo istnieją organizacje, których interesem nie jest to, byśmy wiedzieli o cudownych właściwościach cytryny. Dlatego od tej chwili możesz pomóc komuś, kto tego potrzebuje, dzieląc się tym artykułem.

Czy wiesz, ilu ludzi umiera, podczas gdy trzyma się to w tajemnicy, żeby nie zagrozić interesom wielkich korporacji?

Już wykazano, że cytryna ma silne właściwości antynowotworowe. Ponadto ma wiele innych korzystnych właściwości. Jest bardzo skuteczna w przypadku torbieli i guzów.

Ten owoc może wyleczyć z raka. Został sprawdzony na wszystkich rodzajach raka, a jeśli dodasz sodę oczyszczoną będzie jeszcze lepiej, bo znormalizuje pH organizmu.

Cytryna jest bardzo skutecznym środkiem antybakteryjnym o bardzo szerokim spektrum działania przeciwko infekcjom bakteryjnym i grzybiczym. Cytryna jest skuteczna przeciwko pasożytom wewnętrznym i robakom, reguluje ciśnienie krwi i jest silnym środkiem antydepresyjnym, redukuje stres i kryzysy nerwowe.

cytryna sok

Źródłem tej informacji jest interes: pochodzi od jednego z największych producentów leków, który mówi, że po 20 testach laboratoryjnych prowadzonych od 1970 do chwili obecnej udowodniono, że:

Cytryna niszczy komórki rakotwórcze 12 rodzajów nowotworów. Cytryna zapobiega rozprzestrzenianiu się komórek rakotwórczych i ma 10 000 razy silniejsze działanie niż leki takie jak adriamycyna, chemioterapia i produkty narkotyczne.

soda

I co jest jeszcze bardziej interesujące – ten rodzaj leczenia ekstraktem z cytryny i sody oczyszczonej niszczy jedynie komórki rakotwórcze i nie wpływa na zdrowe.

cytryna soda

Pacjent powinien pić dwie łyżeczki soku z cytryny z połową łyżeczki sody oczyszczonej. I oczywiście, nie leczy to straszliwych skutków ubocznych chemioterapii. [Nie dajcie się zwieść medycznym bajom nt. rzekomo zbawiennych skutków chemioterapii – chemioterapia tak naprawdę służy systemowi „ochrony” zdrowia do zakwaszania organizmu, bo rak uwielbia środowisko kwaśne. Cytryna z sodą alkalizują/odkwaszają organizm – nie na tyle chyba jednak, by móc skutecznie przeciwdziałać bardzo poważnym skutkom chemioterapii – przyp TAW].

Najlepiej jest posadzić cytrynę w doniczce, by mieć pewność, że cytryna będzie organiczna – żadnych chemikaliów.

Cytryna organiczna jest 100 razy bardziej skuteczna, niż cytryna uprawiana z chemicznymi nawozami i opryskami.

źródło: Instituto de Ciencias de la Salud, L. L. C. 819 N. Charles Street Baltimore, MD 1201

autor: Michelle Toole

źródło polskiehttp://wolna-polska.pl/wiadomosci/rak-cudowna-mieszanka-cytryna-soda-oczyszczona-2014-07

źródło oryginalne: https://www.secretlyhealthy.com/lemon-and-baking-soda-miraculous-combination/

tłum. z j. ang.: Ola Gordon

Komentarz Tajnego Archiwum Watykańskiego:

Jeśli chodzi o sodę, nie jest to chyba środek do stosowania ciągłego, raczej doraźnego.

Nie polecam stosowania sody długoterminowo jako profilaktyki, gdyż nie ma długofalowych badań, w których sprawdzone by były skutki regularnego przyjmowania sody.

A odkwaszać się chyba jednak najlepiej poprzez spożywanie jak najbardziej naturalnych produktów, a szczególnie nienawożonych zielonych warzyw (również odpowiednich ziół):

https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/2014/08/18/chlorofil-ukrywany-fenomen-zdrowia-i-eliksir-mlodosci/

https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/2014/10/10/zakwaszony-organizm-to-kwasne-zycie/

Sprawdzonym sposobem odkwaszania organizmu, który polecam, jest naturalny OCET JABŁKOWY, robiony z niepryskanych jabłek, oraz ZAKWAS BURACZANY z osobiście uprawianych buraków.

TAW

 

WSPARCIE BLOGA

 

Czytaj również:

Dr Aleksandra Niedzwiecki: Leki przeciwnowotworowe powodują… rozwój raka, czyli pacjent w matrixie

dr Niedzwiecki

Dlaczego wciąż stosuje się chemioterapię, skoro wykazano jej skuteczność na poziomie zaledwie dwóch procent? Do tego jest wysoce toksyczna, szalenie droga i ma fatalne skutki uboczne. Leki nowotworowe powodują rozwój raka wywiad z dr ALEKSANDRĄ NIEDZWIECKI z Instytutu Medycyny Komórkowej w Kalifornii o firmach farmaceutycznych, chemioterapii, dyskredytowaniu naturalnych leków i drenażu budżetów.

Aleksandra Niedzwiecki jest doktorem biochemii. Współpracowała z dwoma laureatami Nagrody Nobla — prof. Geraldem Edelmanem i dr. Linusem Paulingiem. W Instytucie Linusa Paulinga objęła kierownictwo badań nad chorobami serca. Wspólnie z dr. Matthiasem Rathem rozpoczęła tam badania nad rolą substancji odżywczych w chorobach serca i układu krążenia. Obecnie jest przewodniczącą zarządu i dyrektorem badań Instytutu Medycyny Komórkowej Dr. Ratha w Kalifornii, wiceprezydentem Fundacji Zdrowia Dr. Ratha i prezesem Dr Rath Humanities Foundation. Opublikowała ponad 90 naukowych prac badawczych w renomowanych międzynarodowych czasopismach naukowych, jest współautorką rozdziałów książek naukowych i popularnonaukowych. Dr Niedzwiecki jest członkiem American College of Nutrition, zasiada w naukowym zarządzie wydawniczym „International Journal of Oncology”, jest współredaktorką magazynu „Cellular Health Communications” i innych, jak i członkiem wielu organizacji zawodowych: American Heart Association, American Medical Women’s Association, Council on Arteriosclerosis, American Academy for the Advancement of Science.

„ZNAKI CZASU”: Zespół naukowców pod kierunkiem Pani i doktora Matthiasa Ratha dokonał rewolucyjnego odkrycia – poznaliście mechanizmy przerzutów raka i umiecie je kontrolować. Opracowaliście naturalny preparat hamujący metastazę. A to znaczy, że rak został pokonany i pacjent może żyć. To godne nobla, tymczasem ani nobla, ani nawet rozgłosu w mediach. Dlaczego?

ALEKSANDRA NIEDZWIECKI: Szczególna waga naszych badań w dziedzinie raka polega na tym, że skoncentrowaliśmy się na badaniach metastazy – czyli procesu, który jest najniebezpieczniejszym stadium raka. Co więcej, nasze badania nad kontrolą raka ukierunkowane są na biologiczną regulację tego procesu przy pomocy naturalnych substancji. Kierunek ten okazał się właściwy i opracowaliśmy specyficzny zestaw naturalnych składników odżywczych, który jest skuteczny w kontroli głównych mechanizmów raka. To, że rozpad tkanki otaczającej komórki raka jest niezbędny do migracji komórek i inwazji do innych organów, było znane już wcześniej. Myśmy wykazali, że specyficzny zestaw mikroelementów* pozwala kontrolować ten proces w sposób naturalny. Nie ma obecnie żadnej metody wykazującej tak skuteczne kompleksowe działanie.

Chyba nie jest to zaskoczenie, że prasa milczy. Gdyby podobne rezultaty mogły być osiągnięte przy pomocy leku farmaceutycznego, to sytuacja byłaby inna. Substancji naturalnych nie można opatentować i nie gwarantują one tak ogromnych zysków jak leki. A poza tym – czy firmy farmaceutyczne są rzeczywiście zainteresowane wyleczeniem raka? Zarabiają krocie na lekach chemioterapeutycznych i innych, które pacjenci muszą brać, by walczyć z dewastującym wpływem chemioterapii na organizm. Jest to zastanawiające, że chociaż metastaza jest odpowiedzialna za śmierć 9 na 10 pacjentów chorych na raka, to zainteresowanie badaniami metastazy jest znikome. Tylko pięć procent funduszy badawczych w raku jest dedykowane badaniom metastazy. Pytanie: dlaczego? Czytaj dalej „Dr Aleksandra Niedzwiecki: Leki przeciwnowotworowe powodują… rozwój raka, czyli pacjent w matrixie”