<https://youtu.be/MgooiJ0oxKU?t=7m5s
Komentarz polityczny Witolda Gadowskiego.
34) Dlaczego nie ujawnia się Aneksu nr 2 do raportu o likwidacji WSI?
35) Dlaczego tak długo, aż do ostatnich dni, blokowano działania prowadzące do ujawnienia zastrzeżonego zbioru Instytutu Pamięci Narodowej? Co przeszkadzało przez tyle miesięcy w podjęciu decyzji o ujawnieniu tego zbioru? Kto blokował?
36) Dlaczego wciąż utrzymuje się tak niebezpieczną ustawę 1066, legalizującą ewentualne wejście obcych służb na terytorium Rzeczpospolitej?
37) Dlaczego dotąd nie podjęto śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień policji poprzez prowokowanie zajść w czasie Marszów Niepodległości? Przypomnijmy, że na Węgrzech od razu po objęciu władzy przez rząd V. Orbána rozpoczęto gruntowne śledztwo przeciwko władzom policji za brutalne metody tłumienia manifestacji przeciw poprzedniemu rządowi postkomunistycznemu. Przypomnijmy, że dzięki nagraniu taśmy z rozmową E. Bieńkowskiej i szefa CBA P. Wojtunika
Być może całe śledztwo należałoby rozpocząć od przesłuchania P. Wojtunika.
38) Dlaczego przywódcy PiS ograniczyli do skrajnego minimum manifestacje patriotyczne na ulicach, w ten sposób zostawiając KOD-owi pole do opanowywania ulicy? Jak długo PiS będzie kontynuował karygodną bierność w wychodzeniu z manifestacjami na ulicę, umożliwiając głupawe, nie mające konkurencji popisy KOD-u (vide: choćby w manifestacji z 24 września 2016 r. i ostatnie dwa dni protestów proaborcyjnych). Wygląda na to, że wielka część PiS-u spoczęła na laurach i nie chce się jej nawet manifestować, by pokazać siłę opcji patriotycznej. Jakże odmiennie jest na Węgrzech, gdzie Fidesz Orbana wciąż bezapelacyjnie panuje na ulicach.
39) Czy władze PiS wreszcie coś zrobią dla skoordynowania public relations w ręku prawdziwie dobrego fachowca, który czuwałby nad zapewnieniem dużo lepszego niż dotąd piaru dla PiS-owskiego rządu? Chodziłoby o polityka, który kierowałby systemem wczesnego ostrzegania, wskazywania na groźbę potencjalnych kryzysów już w ich wczesnej fazie rozwoju, by zapobiec nagłym nieprzyjemnym zaskoczeniom, jakie spotkały rządy PiS-u w ostatnich miesiącach, choćby tzw. Misiewicz Gate czy skala protestów proaborcyjnych. Bardzo ciekawy pod tym względem był tekst Piotra Semki „Cztery problemy prezesa Kaczyńskiego” („Do Rzeczy” z 3 października 2016 r.). Semka ubolewał, że rząd PiS-u nie ma takiego fachowca od piaru, jakim był Igor Ostachowicz przy Tusku.
40) Czy władze PiS-u nie widzą konieczności jak najszybszej wymiany składu Państwowej Komisji Wyborczej, która po tylekroć wykazała swą nieudolność?
41) Czy władze w Polsce zdecydują się na przeforsowanie w parlamencie tak oczekiwanej przez wiele polskich środowisk radykalnej zmiany ordynacji wyborczej i wprowadzenie ordynacji mieszanej z dużą ilością okręgów jednomandatowych? Bardzo przydałoby się również przyznanie 20 milionom Polaków za granicą przynajmniej 10-osobowej reprezentacji w parlamencie (5 posłów i 5 senatorów).
42) Czy nie należałoby rozważyć – na wzór szeregu krajów (m.in. Belgii, Australii, Nowej Zelandii) – wprowadzenie obowiązku udziału w wyborach pod rygorem wysokich grzywien.
43) Dlaczego nie podejmie się działań dla jak najszybszego usunięcia ze stanowiska obecnego Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, skrajnego lewaka, znanego ze stronniczości i wrogości do PiS-u?
44) Dlaczego tak długo odwlekano działania dla odwołania obecnego prezesa NIK, skompromitowanego tak wieloma zarzutami?
45) Doradców prezydenta A. Dudy najbardziej obciąża fakt, że nikt z nich nie zwrócił uwagi prezydentowi na potrzebę szybszego zwołania Sejmu po wyborach, co zapobiegłoby tak podgrzewanemu przez opozycję sporowi o skład Trybunału Konstytucyjnego. Profesor Jacek Czaputowicz, b. dyrektor Departamentu Strategii i Planowania Polityki Zagranicznej, a od 2014 r. członek Rady Programowej PiS-u, przypomniał w tekście „Arbitrzy mogą się mylić” („Rzeczpospolita” z 13 września 2016 r.): „Sejm miał prawo wyboru wszystkich sędziów, których kadencja kończy się w 2015 r. Dopiero później Trybunał uznał te przepisy za niekonstytucyjne. Wspomniane stanowiska trzech sędziów rzeczywiście zwolniły się w trakcie poprzedniej kadencji Sejmu. Stało się tak jednak na skutek działania prezydenta. Gdyby prezydent zwołał pierwsze posiedzenie Sejmu wcześniej, wówczas kadencja trzech sędziów „listopadowych” skończyłaby się już w czasie nowej kadencji Sejmu”. Przypomnę tu, że sprawę tę podjął dużo szerzej w Salonie 24 internauta o nicku „jestemzewsi” 13 marca 2016 r. w tekście „Prezydent popełnił błąd w sprawie Trybunału – należało wcześniej zwołać sejm”. Jak pisał internauta:
„Prezydent miał prawo zwołać pierwsze posiedzenie sejmu każdego dnia po dniu 27 października 2015 r. (daty ogłoszenia przez PKW oficjalnych wyników wyboru do sejmu) (…) Na stronie http://www.wyborydosejmu.pl/parlament/kadencja-parlamentu/ czytamy, iż „Kadencja Sejmu, i tym samym Senatu, kończy się z dniem poprzedzającym zebranie się Sejmu następnej kadencji. Dlatego też nie zawsze będzie ona wynosić dokładnie cztery lata”, a to oznacza że p. Duda nie musiał czekać do końca biegu 4 latach od momentu 1 posiedzenia sejmu poprzedniej kadencji, miał wolną rękę od 27 października na ustalenie dowolnej daty na pierwsze posiedzenie sejmu obecnej kadencji. Gdyby prezydent zwołał pierwsze posiedzenie przed datą końca kadencji 3 sędziów, PiS miałby wszystkich 5 sędziów bez dwóch zdań. (…) Co stało na przeszkodzie zwołania pierwszego posiedzenia sejmu przed datą 6 listopada, czyli dniem, kiedy kończyła się kadencja trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego? Prezydent jednak za cel taktyczny (bardzo krótkowzrocznie) uznał kolizję spotkania szefów rządów UE na Malcie w dniu 12 listopada (uniemożliwienie wyjazdu Kopacz). Jak wielki był to błąd i ile ta złośliwość kosztowała, przekonaliśmy się już niedługo potem, kiedy PiS zorientował się, co stało się Trybunałem, ale wtedy było już za późno. Gdyby obecna VIII kadencja sejmu (pierwsze posiedzenie) odbyło się, powiedzmy, 4 listopada 2015, Trybunał nie miałby innego wyjścia, jak tylko uznać wybór wszystkich pięciu sędziów za bezprawny! Dlaczego nikt z PiS nie zwrócił na to uwagi, skoro do Trybunału przywiązywana jest tak wielka waga, pozostaje dla mnie tajemnicą… Kto odpowiadał za analizę tych spraw? Czy jeszcze pracuje? (na miejscu prezesa zwolniłbym człowieka na zbity pysk) [podkr. – JRN].
Nie byłoby wtedy żadnej wojny, konwalidacji, komisji weneckiej (Waszczykowski za wezwanie tych panów na pomoc też powinien dostać musztrę swoją drogą), a nawet KOD-u. „Rząd rósłby w siłę, a naród żył dostatnio”, a tak mamy, co mamy. Klasyk rzekłby: „jaka piękna katastrofa”. Taktykom Platformy należy się tu pochwała, bo udał im się majstersztyk, zrobili wszystko, co do nich należało (mam tu na myśli również Donalda Tuska, który organizował spotkanie na Malcie nie bez powodu 12 listopada). Każdy odegrał swoją rolę koncertowo, bo zrobili wszystko, by odwrócić uwagę PiS od realnego problemu, jakim był wybór sędziów Trybunału. Spindoktorzy PiS dostają z tej lekcji pałę, bo przegrali wygrany mecz, a prowadzili już 2:0 i była 90. minuta spotkania!”.
Na problem z doradcami prezydenta A. Dudy zwracano już wcześniej uwagę. M.in. Piotr Semka pisał już 15 lutego 2016 r. w tekście „Gorzka pigułka dla Dudy”: „Coś w aparacie kancelarii prezydenckiej zadziałało źle. Zbyt wiele w Kancelarii Prezydenta jest byłych kolegów, a zbyt mało profesjonalistów pomagających głowie państwa zachować kontakt z najróżniejszymi przedstawicielami opinii publicznej” [podkr. – JRN].
46) Warto zastanowić się, czy nie należałoby postawić przed Trybunałem Stanu ministra obrony Bogdana Klicha za katastrofalne pogorszenie stanu armii i drastyczne obniżenie stanu obronności Polski, począwszy od 2007 roku. Dość przypomnieć, jak były wiceminister obrony i szef sił lądowych w rządzie PO gen. Waldemar Skrzypczak krytykował „demontaż zdolności bojowych sił zbrojnych” za czasów Klicha (por. „Wprost” z 25 sierpnia 2014 r.). Niemałą rolę w zapaści armii odegrał też Bronisław Komorowski, który od 1989 r. przez dziesięciolecia odgrywał bardzo znaczącą rolę w różnych organach kraju nadzorujących wojsko. Z wielką satysfakcją obserwuję natomiast szczególnie mocne zaangażowanie kierownictwa MON-u od końca 2015 r. w rozbudowę terenowej samoobrony kraju. Przypomnę tu, że w książce „Jak ratować Polskę” (Warszawa 2014, s.10-12) szczególnie mocno postulowałem jak najszybszy rozwój samoobrony terytorialnej i rozwój stowarzyszeń paramilitarnych.
47) Dlaczego w czasie, gdy potrzeba jest jak najwięcej osób zdolnych do władania bronią, w Polsce utrzymuje się niebywałe ograniczenia w posiadaniu broni? Pod tym względem, o ile dobrze wiem, jesteśmy na ostatnim miejscu w Europie! Według zamieszczonego w internecie tekstu Andrzeja Tarczyna z 17 maja 2015 r. „Rzeczywista ilość stanu posiadania broni palnej w Polsce”, na 1000 mieszkańców Polski przypada 2,6 mieszkańca, który posiada w domu broń. 10 marca 2015 r. na „Naszych blogach” pisano: „Polska należy aktualnie do najbardziej bezbronnych krajów na świecie [podkr. – JRN]. W roku 2014 pod względem ilości posiadanej broni na 100 mieszkańców Polacy znajdowali się na 142. miejscu na świecie. Z jedną sztuką broni na 100 obywateli polskie społeczeństwo, według specjalistów, posiada status praktycznie rozbrojonego i całkowicie bezbronnego”. Według podanej tam statystyki, w Stanach Zjednoczonych przypada 90 sztuk broni na 100 mieszkańców, w Szwecji 31,6; we Francji 31,2; w Niemczech 30,3 sztuk broni na 100 mieszkańców, w Austrii 30,4 sztuk broni, w Czeskiej Republice 16,3 sztuk broni, na Łotwie 19, na Słowacji 8,3; na Węgrzech 5,5; a w Polsce 1,3.
48) Dlaczego terenowe struktury tak potrzebnego Ruchu im. Lecha Kaczyńskiego utonęły w letargu (poza niezwykle dynamicznie rozwijającym się AKO w Poznaniu)? Czy od początku Ruch ten nie był fatalnie organizowany – „od góry” – z powierzeniem jego szefostwa kanceliście M. Łopińskiemu? Urzędnicy na ogół nigdy nie nadają się na organizatorów ruchu społecznego, który powinien być prawdziwie dynamiczny. Czy władze PiS-u nie widzą konieczności powstania prawdziwie oddolnego Ruchu Wsparcia Reform, sympatyzującego z PiS-em, ale niezależnego od niego?
49) Po co na świetne skądinąd spotkanie historyków z prezydentem A. Dudą w połowie listopada 2015 r. zaproszono niemającego nic wspólnego z historią ekonomistę i socjologa Aleksandra Smolara, prezesa Fundacji Batorego? Stworzył tam tylko dysonans, gardłując w obronie J.T. Grossa i przeciw polityce historycznej PiS-u (por. moje uwagi na blogu w dniu 19 grudnia 2015 r.: „I po co ten Smolar?). Rozmawiałem z prof. Andrzejem Nowakiem, prowadzącym to spotkanie. Mówił mi, że nie zapraszał Smolara. A więc zaprosił go jakiś „mięczakowaty” doradca p. Prezydenta. Pewno ten sam „mięczak” niepotrzebnie zaprosił na to spotkanie tak bliskiego PO socjologa, a nie historyka, Andrzeja Rycharda. Przypomnę tu, jak tenże Rychard agitował na rzecz B. Komorowskiego jeszcze 27 kwietnia 2015 r. w „Polska The Times”, głosząc już w tytule wywiadu: „Siłą Komorowskiego jest jego autentyczność”. Ha, ha, ha.
50) Dlaczego w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” z 7 kwietnia 2016 r. Prezydent A. Duda wycofał się z wcześniejszego, tak trafnego stwierdzenia o opozycjonistach modlących się „Ojczyznę dojną racz nam wrócić panie”? Prezydent nagle uznał, że „były to słowa niepotrzebne”, co było nawet zupełnie nieuzasadnioną formą przeprosin. Kto tak źle doradził Prezydentowi? Jakże aktualny dziś jest apel Rafała A. Ziemkiewicza w tytule tekstu w „Do Rzeczy” z 10 sierpnia 2015 r.: „Boże, strzeż prezydenta od przyjaciół”.
51) Dlaczego prezydent Andrzej Duda 10 kwietnia 2016 r. wypowiedział słowa o potrzebie „wzajemnego wybaczania”, szybko pośrednio skontrowane jeszcze tego samego dnia przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego? (por. mój komentarz na blogu z dnia 2 maja 2016 r.).
52) Kto ostatnio doradził Prezydentowi, by podczas pobytu w Gdańsku podszedł do Lecha Wałęsy i uścisnął mu rękę? Wałęsa ze swym krzykactwem, oszczerstwami, pomówieniami, atakami na rząd i PiS stał się osobą niezasługującą na podanie ręki przez Naszego Prezydenta. Dowiódł tego już wkrótce po niepotrzebnym geście Prezydenta, grożąc, że zaskarży go do Trybunału w Strasburgu, jeśli go nie przeprosi publicznie za dużo wcześniejsze powiedzenie, że Wałęsa był kiedyś agentem SB. Jak wiadomo, powiedzenie aż nadto prawdziwe. Zgadzam się w pełni w tym kontekście z uwagami w „Warszawskiej Gazecie” z 9 września 2016 r.: „Szanowny panie prezydencie Duda, czy warto było podawać rękę prymitywnemu chamowi?” (por. tekst m.cz.: „Podaj chamowi rękę, to cię trybunałem będzie straszył”).
53) Dlaczego większość PiS-owska w Senacie poparła 29 czerwca 2016 r. uczczenie minutą ciszy Janiny Paradowskiej, starej wyrafinowanej kłamczuchy z postkomunistycznej „Polityki”? Przypomnijmy tu, jak Paradowska pisała w „Polityce” 27 kwietnia 2002 r.: „Za co należy przede wszystkim chwalić Leszka Millera? Za konsekwentny brak realizacji obietnic wyborczych” [podkr. – JRN]. PiS-owska większość w Senacie bezmyślnie zgodziła się na uhonorowanie lewackiej fanatyczki, która rzeczników IV Rzeczpospolitej nazwała w 2003 r. „hołotą” chcącą wtargnąć do Salonu. (Jej epitety skrytykował nawet daleki od PiS-u prof. Paweł Śpiewak w tekście „Salonowa pycha” [„Rzeczpospolita” z 8 grudnia 2003 r.]). Przypomnijmy, że ta lewicowa fanatyczka chwaliła się w swej książce, że odradzała T. Kamińskiej i W. Kuczyńskiemu powoływanie Lecha Kaczyńskiego do rządu J. Buzka. A masochistyczna większość PiS-owska w Senacie zagłosowała za jej pośmiertnym uhonorowaniem. Czy ci ludzie nic nie pamiętają i nic nie czytają? Wstyd!
Gdy zmarł wspaniały nonkonformistyczny prawicowy ekonomista Stefan Kurowski, jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy ekonomista, jego zgon został niemal całkowicie przemilczany. O ile dobrze pamiętam, na jego pogrzebie nie pojawił się nikt z wybitniejszych polityków prawicowych poza Antonim Macierewiczem.
54) Czy nie nazbyt wolno trwa proces wymiany skompromitowanych kadr urzędniczych na różnych szczeblach władzy? W Oświadczeniu Stowarzyszenia RKW w sprawie Dobrej Zmiany w marcu 2016. r. stwierdzano m.in.: „Nasz niepokój budzi pomijanie istotnych decyzji i reform, pozostawianie w ministerstwach, we wszystkich ważnych instytucjach centralnych, także w Kancelarii Prezydenta, w Sejmie i Senacie starych urzędników niższego i wyższego szczebla oraz fala mianowań osób niekompetentnych, a nawet gotowych kontynuować politykę poprzednich rządów PO, PSL i SLD. (…) W terenie niektórzy działacze partii rządzącej blokują zmiany, starając się zapewnić przetrwanie status quo, gdyż spodziewając się przegranej w następnych wyborach, chcą jedynie dojść do porozumienia z zastanymi układami”.
55) Dlaczego rząd PiS-u nie występuje o jak najszybsze odwołanie Elżbiety Bieńkowskiej z funkcji komisarza UE? (Pisałem o tym na blogu już 3 maja 2016 r.).
W kontekście tych niepotrzebnych „miękkich” zachowań warto przypomnieć apel świetnego publicysty „Warszawskiej Gazety” Mirosława Kokoszkiewicza do władz PiS-u sprzed kilku miesięcy: „Pamiętajcie! Naród dał wam kredyt zaufania i żąda energicznego wywiązywania się z obietnic. Tu i teraz. Nie wolno wrogom dawać czasu na przegrupowywanie się i werbowanie obcych zaciężnych armii. My chcemy w oczach tej okrągłostołowej bandy zdrajców i złodziei zobaczyć strach przed nieuchronna karą [podkr. – JRN]. (…) Nie oglądajcie się na szczekającą międzynarodową lewacką i neoliberalna sforę. (…) Żadnych kompromisów”.
Prof. Jerzy Robert Nowak
źródło: http://jerzyrnowak.blogspot.com/2016/10/sto-kilkadziesiat-pytan-do-p-prezydenta_6.html
—
Czytaj również:
Wygląda na to, że rząd Beaty Szydło bardzo poważnie potraktował temat skrytego nękania, elektromagnetycznych tortur oraz tajnych eksperymentów wojskowych stosowanych od 15 lat na polskiej ludności cywilnej, a Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz nie tylko nie wycofał się z poczynionej na gorąco (konferencja w Toruniu) odważnej deklaracji, lecz zgodnie z nią konsekwentnie wdrożył i realizuje procedurę informacyjno-kontrolną analizującą zgłaszane przypadki nielegalnego stosowania broni elektromagnetycznej na Polakach, oddelegowując do tego zadania Inspektorat Implementacji Innowacyjnych Technologii Obronnych, którego dyrektor zachęca pozostałe ofiary mind control do przysyłania opisów stosowanych na nich tortur (zbrodnie przeciwko ludzkości).
Minister Antoni Macierewicz jest, jak dotąd, jedynym politykiem na świecie, który odważył się publicznie zabrać głos w sprawie, o której pozostali światowi „aktorzy sceny politycznej” mogą co najwyżej lękliwie szeptać w kuluarach.
Pozostaje mieć nadzieję, że prowadzona od wielu lat psychotroniczna wojna ciemnych sił z Polakami już wkrótce zostanie zakończona.
TAW
***
Czytaj również:
Wywiad z Markiem Podleckim, autorem bloga Monitor-Polski.pl:
Ewa Pawela: Historia tajnych wojskowych eksperymentów na ludności cywilnej:
Pełna relacja z zorganizowanej przez środowiska Niezależnej Telewizji NTV oraz Stowarzyszenia STOPZET Międzynarodowej Konferencji we Wrocławiu z okazji Pierwszego Międzynarodowego Dnia Przeciwko Kontroli Umysłu:
***
Słowiańskie techniki ochronne przed inwazyjnymi ingerencjami energetycznymi w nasze osobiste pole:
Współczesne patenty ochronne przed mind control:
Źródła:
https://www.dailymotion.com/video/x3xrghv_pytanie-od_news
https://www.youtube.com/user/niezaleznatelewizja/videos
http://niezaleznatelewizja.pl/2016/02/international-day-against-mind-control-8-02-2016/
https://www.youtube.com/user/PorozmawiajmyTV/videos
http://porozmawiajmy.tv/terroryzowana-bronia-elektroniczna-katarzyna-sypniewska/
http://porozmawiajmy.tv/infradzwieki-mikrofale-i-nanoczipy-marek-podlecki/
https://www.youtube.com/user/monitorpolski/videos
https://cdp.pl/zbrodnie-przyszlosci.html
—
Odwiedź stronę prowadzoną przez Polaków (polska ludność cywilna, kraj należący do UE, 21. wiek), wobec których używana jest (zbrodnie przeciwko ludzkości) najnowocześniejsza broń elektromagnetyczna:
—
Czytaj również:
—
O pladze Mind Control czytaj również na:
https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/category/mind-control/
Poniżej przedrukowujemy artykuł zamieszczony na stronie wiodącego polskojęzycznego portalu propagandowego dla ludności tubylczej.
TAW
Artykuł z portalu TVN24.pl:
Rząd posiada tajną broń elektromagnetyczną, którą testuje na nieświadomych obywatelach, wpływając na ich myśli – to jedna z bardziej oryginalnych teorii spiskowych zrodzonych w USA. Teraz doniesieniom o testach owej broni w Polsce przyjrzy się szef polskiego MON. W całej sprawie kluczową postacią jest pewna Amerykanka.
– Czy państwo polskie posiada strategię wobec nielegalnych badań broni elektromagnetycznej na polskich obywatelach? – na takie pytanie musiał odpowiedzieć kilka dni temu Antoni Macierewicz podczas konferencji na toruńskiej uczelni ojca Tadeusza Rydzyka. Autorka pytania wspomniała przy tym o niejakiej Cheryl Welsh. To właśnie ta Amerykanka jest w całej sprawie kluczową postacią.
Welsh jest najgłośniejszą i najważniejszą osobą w środowisku zwolenników teorii spiskowej, według której rząd USA rozwijają tajemniczą broń elektromagnetyczną zdolną wpływać na myśli. Rzekomo jest ona testowana na obywatelach Stanów Zjednoczonych bez ich wiedzy. Welsh twierdzi, że jest jedną z ofiar takich „nielegalnych” i „niehumanitarnych” eksperymentów.
Amerykanka dowodzi, że w jej przypadku objawiało się to między innymi tym, iż w pewnym okresie wszyscy ludzie w jej otoczeniu byli dla niej bardzo niemili. Mieli przeklinać na jej widok, dmuchać dymem papierosowym w twarz i spluwać w jej kierunku. Wszystko to działo się rzekomo w wyniku rządowej manipulacji ich mózgami, w celu badania reakcji Welsh na taki społeczny ostracyzm. Kobieta twierdzi, że to tylko drobny ułamek możliwości tajnej technologii. Według niej rząd „czyta mózgi” obywateli bez ich wiedzy.
W internecie Welsh zapoczątkowała cały ruch stowarzyszający osoby, które są przekonane, iż padły ofiarą owych tajnych eksperymentów. Od lat deklaruje, że chce w ten sposób walczyć z nielegalnymi i niehumanitarnymi działaniami rządu, aby „oszczędzić innym cierpienia, którego sama zaznała”.
Swoje twierdzenia Welsh i jej podobni zwolennicy tej teorii popierają własnymi relacjami oraz fragmentami materiałów prasowych i dokumentów rządowych. Większość z nich dotyczy zapoczątkowanych w okresie zimnej wojny prac nad bronią, która umożliwiałaby wpływanie na umysły. Nie ma przy tym większych wątpliwości, że praktycznie wszystkie mocarstwa chciałyby ją mieć.
CIA przez wiele lat prowadziła program o nazwie MKUltra, w ramach którego starano się opracować jak najlepsze metody wpływania na umysł np. podczas przesłuchań. Testowano różne środki mające zmuszać do wyjawiania sekretów, wywoływać masową panikę czy irracjonalne zachowania i prowadzić do dyskredytacji „celu”. Przeprowadzono tysiące eksperymentów, w tym wiele nielegalnych.
Program wyszedł przypadkiem na jaw w latach 70. XX wieku i stał się przedmiotem dochodzenia w Kongresie. W jego trakcie okazało się, że większość dokumentów opisujących MKUltra zniszczono po wybuchu afery Watergate, gdy w CIA miała zapanować panika przed ujawnieniem niewygodnych tajemnic. W efekcie zrodził się szereg teorii o tym, co jeszcze agencja robiła w ramach programu MKUltra, a o czym nigdy już się nie dowiemy.
Podobne prace na pewno prowadzili również Brytyjczycy i Kanadyjczycy oraz niemal na pewno Rosjanie. Szkopuł w tym, że wiadomo praktycznie wyłącznie o testach środków biologicznych oraz chemicznych. Jednym z najpopularniejszych sposobów wpływania na umysły wrogów, który testowano podczas zimnej wojny, była substancja potocznie zwana LSD, czyli po prostu narkotyk. Podawano go między innymi żołnierzom przed wysłaniem ich na poligon po czym obserwowano, jak stawali się niezdatni do działania na skutek ataków psychozy lub wesołości.
Nie wyszły natomiast na jaw żadne zaawansowane prace, ponad wstępne koncepcje i pomysły, nad zdalnym manipulowaniem umysłem przy pomocy fal elektromagnetycznych. Welsh i zwolennicy propagowanej przez nią teorii twierdzą, iż CIA po prostu ukrywa dokumenty opisujące takie działania. Miały one być początkowo prowadzone w ramach MKUltra, a obecnie innych tajnych programów.
Amerykańskie wojsko nie pomaga rozwiać spiskowych teorii, bo nie ulega wątpliwości, że tak samo jak w czasie zimnej wojny, teraz też chciałoby znaleźć sposób na wpływanie na umysły żołnierzy wroga [świadomi Polacy, mający wiedzę o prawdziwych planach „elit” wobec Polski, są w tajnej doktrynie wojennej USA traktowani jako wrogowie, a gen. Wesley Clark powiedział nawet otwartym tekstem, że każdy, kto nie zgadza się z rządem USA, jest radykałem, wrogiem Stanów Zjednoczonych i będzie traktowany jak terrorysta – przyp. TAW]. Chociażby w 2011 roku USAF (lotnictwo wojskowe USA) oficjalnie wystosowało zapytanie do cywilnych naukowców o pomysły na „ograniczenie skuteczności przeciwnika i sztuczne przytłoczenie jego zdolności poznawczych” przy pomocy wpływania na „chemiczne procesy w mózgu”. Prace nad takimi zagadnieniami prowadzi „711. Dywizjon Ludzkiej Efektywności”, czyli jednostka USAF głównie zajmująca się badaniem i rozwijaniem sprawności umysłowej pilotów w walce.
Pomiędzy „ograniczaniem” i „sztucznym przytłaczaniem” a zdalną kontrolą myśli oraz zachowań przy pomocy fal elektromagnetycznych jest jednak duża różnica. Istnieje cała rozbudowana dziedzina medycyny (neuroobrazowanie) zajmująca się śledzeniem oraz obrazowaniem aktywności mózgu. Obecna technologia pozwala jednak tylko wykazać, że np. w danym momencie w pewnej części mózgu pojawił się impuls. Jest to bardzo dalekie od „czytania myśli”. Podobnie w drugą stronę. Naukowcy potrafią jedynie stymulować wybrane rejony mózgu, aby sprawić, że np. człowiek poczuje jakiś smak lub usłyszy dźwięk.
Wobec takiego poziomu technologii, na razie jedyną realną bronią elektromagnetyczną, o której wiadomo i nad którą zaawansowane prace prowadzą siły zbrojne, jest taka, która nie służy do atakowania ludzkiego mózgu, ale systemów elektronicznych. Nowoczesne uzbrojenie jest ich pełne, więc uderzenie w nie jest bardzo skuteczne. Np. pilot F-16 porażonego bronią elektromagnetyczną nie utrzymałby maszyny w powietrzu, ponieważ jest do tego niezbędny skomplikowany system stabilizacji lotu.
Sposobem na zniszczenie elektroniki w sprzęcie wroga jest silny impuls elektromagnetyczny (EMP). Najłatwiej go wygenerować eksplozją jądrową. Stosowne testy prowadzono w USA oraz ZSRR w latach 60. Obecnie trwają prace nad bronią EMP niewymagającą użycia ładunku termojądrowego, czyli nadającą się do zastosowania w ograniczonych konfliktach. Wiadomo, że w USA prowadzone są między innymi próby rakiety CHAMP, która ma wejść na uzbrojenie wojska w tym roku. Nie ma jednak wielu informacji na jej temat.
Inne rodzaje broni elektromagnetycznej to między innymi powszechnie znany laser, który US Navy właśnie testuje jako narzędzie do niszczenia małych dronów czy rakiet. Istnieją również emitery mikrofal, które mogą zdalnie niszczyć elektronikę lub obezwładniać ludzi poprzez wywoływanie wrażenia „gotowania się”. Oba rodzaje broni są jednak na etapie prób i nie znalazły na razie szerokiego zastosowania. Nie ma też żadnych informacji o tym, aby władze USA testowały je w Polsce [informacje są dostępne, tylko TVN je ukrywa przed widzami i czytelnikami; na omawiany temat zdążyły się już odbyć trzy międzynarodowe konferencje (Bruksela – 2014; Berlin – 2015), w tym jedna w Polsce: 8 lutego 2016 we Wrocławiu) – przyp. TAW].
Biorąc pod uwagę nazwisko Cheryl Welsh przytoczone przez kobietę zadającą pytanie Macierewiczowi, jest jednak pewne, że nie o broń EMP, laserową czy mikrofalową chodziło. Minister obrony przyznał, że jeszcze gdy był posłem, zgłaszały się do niego osoby, które twierdziły, iż są obiektami nielegalnych prób „broni elektromagnetycznej”.
– To nie było wiele przypadków, ale co najmniej dziesięć – stwierdził Macierewicz. Po przyjrzeniu się doniesieniom „w większości wypadków” miały być one powodowane czym innym niż tajemniczymi „eksperymentami”.
Macierewicz zaznaczył, że doniesienia pochodziły głównie z Dolnego Śląska oraz Zachodniopomorskiego. – My teraz takie analizy robimy, żeby zidentyfikować, gdzie są ludzie, którzy skarżą się na tego typu dolegliwości – stwierdził minister obrony. Nie odrzucił przy tym wprost sugestii, że testy tajemniczej broni są prowadzone w Polsce. Więcej wiadomości na ten temat ma być podane za kilka miesięcy.
Maciej Kucharczyk//gak
—