*
„Nie spodziewajmy się, że osiemnaście wieków zjadania człowieka cierpiącego na krzyżu nie zostawi śladów w DNA ludzkości”.
∼Krzysztof Pieczyński
*
„Jeśli państwo nie może chronić słabych, to znaczy, że państwo jest do dupy”.
∼Mariusz Szczygieł
*
„Zanim zaczniesz zmieniać świat, przejdź się trzy razy po własnym mieszkaniu”.
∼przysłowie chińskie
*
„Oczyść swój umysł, a reszta twojego życia sama się ułoży”.
∼Lao Tzu
*
„Świat można zmienić tylko od wewnątrz”.
∼Eckhart Tolle
*
„Nie można osiągnąć pokoju w świecie zewnętrznym, jeśli nie osiągnęło się spokoju w stosunku do samego siebie”.
∼Dalajlama
*
„Nie walcz z ciemnością, włącz światło”.
∼Osho
*
„Słuchaj każdego, czytaj wszystko, nie wierz niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własnymi badaniami” (Listen to everyone, read everything, believe nothing until you, yourself, can prove it with your own research).
∼Milton William „Bill” Cooper
*
„Poznaj samego siebie, a poznasz cały świat i wszystkich jego bogów”.
∼napis na świątyni Apollona w Delfach
*
„Przyjaźń jest subtelną rozkoszą szlachetnych dusz”.
∼Safona
*
„Kto raz znalazł sam siebie, nie może już nic stracić na tym świecie. A kto raz zrozumiał człowieka w sobie, zrozumie wszystkich ludzi”.
∼Stefan Zweig
*
„Nasze własne centrum jest połączone z centrum wszelkiego życia. To oznacza, że indywidualne, osobiste i prywatne odgraniczone „szczęście” w tej wielkiej kosmicznej grze jest zupełnie bez znaczenia. Dopiero wtedy, kiedy pojmiemy, że JESTEŚMY częścią pewnej zbiorowej całości, częścią naszego społecznego środowiska, częścią gatunku ludzkiego i CZĘŚCIĄ BIOSFERY PLANETY ZIEMIA, dopiero wtedy odnajdziemy coś takiego jak zadowolenie, szczęście i spełnienie”.
∼Werner Johannes Neuner
*
„Będą cię winić za to, że milczysz. Będą cię winić, kiedy mówisz za dużo, za mało lub umiarkowanie. Cokolwiek zrobisz, będą cię winić. Ani pochwała, ani obwinianie nie porusza mędrca”.
∼Budda
*
„Martw się, co inni ludzie o tobie myślą, a zawsze będziesz ich więźniem”.
∼Lao Tzu
*
„Ludzie o wiele łatwiej wierzą w kłamstwo, które słyszeli już setki razy, niż w prawdę, która jest dla nich całkiem nowa”.
∼Alfred Polgar
*
„To, czemu zaprzeczamy w naszym wnętrzu, powróci do nas pod postacią zrządzeń losu”.
∼Carl Gustav Jung
*
„Odnośnie materii, wszyscy byliśmy w błędzie. To, co nazywamy materią, jest energią, której wibracja została spowolniona do poziomu odbieranego przez zmysły. To nie jest materia”.
∼Albert Einstein
*
„Ciemność zapada wtedy, kiedy odchodzimy od swojego Serca”.
∼Marek Taran
*
„Żadne drzewo nie sięgnie nieba, jeżeli jego korzenie nie sięgną piekła”.
∼Carl Gustav Jung
*
„Poznaj sam siebie, jak jesteś niedouczony a pyszny”.
∼Arystofanes, Chmury
*
„Ci, którzy torpedują kosmiczny proces kreacji, zostaną wymieceni ze świadomości gatunku ludzkiego”.
∼José Argüelles, Faktor Majów
*
„Każdy, kto podporządkowuje się niesprawiedliwemu prawu, ponosi odpowiedzialność za to wszystko, co jest tego konsekwencją. Toteż, jeżeli prawo i sprawiedliwość są w konflikcie, musimy wybrać sprawiedliwość i nieposłuszeństwo wobec prawa”.
∼Mahatma Gandhi
*
„Nowa naukowa prawda nie triumfuje poprzez przekonywanie jej oponentów i sprawianie, by zobaczyli światło, ale bardziej ponieważ jej oponenci w końcu umierają, a wyrasta nowe pokolenie, które jest z nią zapoznane”.
∼Max Planck – ojciec fizyki kwantowej
*
„Upadł, upadł Wielki Babilon, co winem zapalczywości nierządu swego napoił wszystkie narody”.
∼Ap 18, 2-3
Keczup też jest zdrowy.
.https://www.youtube.com/watch?v=RUEuo5lxV8g
Pokolenie pszczółki Mai
nigdy nie zje konika polnego Filipa
Dlaczego mówicie profesor . Skąd to się bierze.
Pamiętam wielu nazywało kilku profesorami -”bo mogą.”
Droga Ziarno – nie odnoszę się do Ciebie
ale zauważyłam że w częstych wypowiedziach
ludziska pisują profesor
i nie tylko o dr. Łuczaja rozchodzi się.
”Któś -cóś”- zrobił błyskawiczną karierę.
”Łukasz Jakub Łuczaj[1] (ur. 27 września 1972 w Krośnie)[2] – polski botanik, doktor habilitowany nauk biologicznych, wykładowca akademicki,
kierownik Zakładu Botaniki Uniwersytetu Rzeszowskiego, popularyzator nauki, wideo bloger i działacz na rzecz ochrony przyrody,
autor publikacji na temat dzikich roślin jadalnych…..”
Dr. Łuczaj trochę skręcił w inną drogę.
Po napisaniu habilitacji jest się profesorem uczelnianym i studenci zwracają się per panie profesorze.
Profesura belwederska nic nie znaczy, bo z definicji jest polityczna: tak się kupuje niezależne umysły.
W szkole średniej też mówiło się
pani profesor, panie psorze.
W zawodówce mój kolega szkolny został instruktorem
obróbki skrawaniem i też mówili panie psorze.
Oczywiste – któś-cóś wproWadził do szkół
tytuŁowanie i tak zostało.
Do czego to doszło. PowTarzanie setki razy i masz..
Niech pan profesor robakożerca żre owady i inne robactwo jak lubi, ale niech nie mówi, że powinniśmy i że to nasza przyszłość.
Na sobie może eksperymentować do woli. I ewidentnie to, tzn. eksperymenty, lubi. Nie tylko te z robalami. 😉
Artykuł z 22.02.2021
Ruszyły szczepienia kolejnej, drugiej grupy nauczycieli
https://rzeszow.tvp.pl/52435915/ruszyly-szczepienia-kolejnej-drugiej-grupy-nauczycieli
„Łukasz Łuczaj – Miałem wątpliwości, bo jednak są to świeżo opracowane szczepionki i trzeba się zastanowić, i każdy powinien mieć takie prawo. Ja skorzystałem, bo skoro państwo polskie zapłaciło za te szczepionki, a ja w ogóle często na sobie eksperymentuję i różne rzeczy jem, i w różnych krajach, więc traktuję to w kategorii eksperymentu”.
Szamani testują na sobie najgorsze trucizny.
Oczywiście ja Taw zdecydowanie odradzam testowania trucizn. Ale są na tej, z definicji eksperymentalnej planecie Istoty z Ewolucyjną Misją Specjalną.
Najwyraźniej prof. ŁŁ poświęcił się dla dobra nauki, dla dobra ewolucji.
*
Ja uważnie obserwuję współżyjących z zainfekowanymi. To jest bardzo ciekawy seksperyment naukowy. W każdym razie ja na kilka lat zakręcam swój Kran 🤣💦💦💦💦, bo dziś nikt się nie przyzna, że zainfekowany.
„Prof. ŁŁ poświęcił się dla dobra nauki, dla dobra ewolucji.”
Wynika z tego, że ponad 50% naszego społeczeństwa poświęciło się jak prof. ŁŁ dla dobra nauki i ewolucji, przyjmując dobrowolnie eksperymentalny preparat. Szacun dla nich! 😉
Przejrzałam komentarze pod jego filmikiem i widać, że amatorów robactwa też nie zabraknie. Uff, całe szczęście. Przy takiej liczbie poświęcających się ja mogę spokojnie, egoistycznie poczekać na wyniki tych eksperymentów. 😉
„Wynika z tego, że ponad 50% naszego społeczeństwa poświęciło się jak prof. ŁŁ”.
Ziarno, nie kpij 😉 Nie porównuj „decyzji” biorobota ze świadomą eksperymentatorską decyzją ŁŁ.
„W każdym razie ja na kilka lat zakręcam swój Kran 🤣💦💦💦💦, bo dziś nikt się nie przyzna, że zainfekowany”.
Nie chcesz się poświęcić dla dobra nauki i ewolucji? 😀 😀
Choć od dziecka testuję przeróżne trucizny, ale to nie ten poziom ewolucyjny co ŁŁ. Po szprycy padłbym na miejscu.
*
Dziękuję Ci Ziarno za to ważne dla mnie info. Nie wiedziałem, że ŁŁ się zaszprycował.
No właśnie… Eksperymenty. Brzmi prawie jak ekskrementy…
Ja słyszałam inny eksjuz przy okazji wzięcia 💩w szprycy…
Ale co tam, każden sobie rzepkę skrobie.
Tak źle, jak człek sam sobie zrobi, to nikt inny mu nie uczyni. Tak mówią na Rossji i mają rację.
„Ja uważnie obserwuję współżyjących z zainfekowanymi. To jest bardzo ciekawy seksperyment naukowy. W każdym razie ja na kilka lat zakręcam swój Kran 🤣💦💦💦💦, bo dziś nikt się nie przyzna, że zainfekowany”.
Po oczach i po zachowaniu widać, kto zombi po keczupie.
Z przyjęciem 💉 to na dwoje babka wróżyła.
Są ludzie, co kupili sobie certyfikaty do 5 szprycy, ale oficjalnie trąbią, że przyjęli. Robią sobie reklamę, że są zaszprycowani, choć faktycznie nie są.
Są tacy, co faktycznie przyjęli. Ci, co przyjęli jedną i na tym poprzestali, mogą mieć szczęście i trafili na placebo 😄 przy 💉💉 to różnie bywa. Niektórych już nie ma, niektórzy mają się kiepsko, ale są i tacy, którym, przynajmniej na razie, nic nie dolega… Jeśli ktoś prawdziwie przyjął 💉💉💉 lub więcej, to zaczyna się faktycznie ostatnia prosta.
W Niemczech najwięcej pada ludzi po 3.
Jest dużo cwaniakow, którzy kupili certyfikaty, chełpią się, że przyjęli już 5 💉 i nic im nie jest. No nie jest, bo kupili papiórki.
Ważne doprecyzowanie. Dziękuję Anamiko.
Przecież gdyby padł jakiś kluczowy celebryta, powstałby ferment społeczny i ludzie zaczęliby myśleć.
A zauważyliście, że politycy są nieśmiertelni?… I ich rodziny?…
👍🌞
,, W szkole średniej też mówiło się
pani profesor, panie psorze.
W zawodówce mój kolega szkolny został instruktorem
obróbki skrawaniem i też mówili panie psorze.
Oczywiste – któś-cóś wproWadził do szkół
tytuŁowanie i tak zostało.
Do czego to doszło. PowTarzanie setki razy i masz..”
Jak dobrze ,,pamiętam”, to nauczyciel w przedwojennej szkole też był tytułowany jako Profesor.
Profesor to nauczyciel profesji, a tak patrząc, nie znajduję powodu, dla jakiego dziś ten tytuł miałby wyróżniać jedynie nałukofe elity(i zacnych wśród nich też).
A drugi aspekt.
Dlaczego młody człowiek ,,obuczający się” tajników obróbki skrawaniem, czy stolarstwa bez którego nie miałabym mebli i okien w chacie, nie miałby mieć do czynienia z profesorem(psorem) w trakcie swej nauki?
Czy towarzystwo psorów jest li tylko zarezerwowane dla często wyznającego cztery ,,zet” magistrzyny (zakuj, zdaj, zapomnij, zapij), który niejednokrotnie po swej pseudo szumnej wyższej budzie nie sięga do pięt kreatywnemu i mądrzejszemu w praktyce fachowcowi, jakiemu wystarczyło technikum?
A jakież to prawdziwe ,,profesory” dziś wypuszczają spod swoich skrzydeł emgieerów, wśród których dla siedmiu na dziesięciu czas studiów był okresem jeszcze większego ogłupienia niż przed studiami?
Niech tu przykładem będzie wielu lekarzy, których studia wytresowały na sforę ochroniarską wielkich korporacji chemicznych.
Dziękuję, Justynko, że poruszyłaś ten temat, niby banalny, ale …
bardzo istotny, szczególnie w odbiorze społecznym, w którym niejednokrotnie fachowość i mądrość wobec drugiego człowieka używa ,,papierka” do jedynie podtarcia dupy.
Jeszcze raz dziękuję.
Miłego!
Ziarenko, dziękuję też za to info!
Nie można usprawiedliwiać ludzi, którzy przyjęli eliksiry, w żaden, ale to żaden sposób.
Po prostu to zrobili.
Cenie pana Łukasza, ale to, co powiedział o szczepionkach, to takie włażenie do d… państwu polskiemu? A za co jeszcze zapłaciło państwo polskie i co da nam nieźle popalić. Pewnie za przyjaźń polsko-kraińską…. Ale jest jeszcze inny problem, pasożytów, których te robale są nosicielami – i może głównie o to chodzi, nie o chitynę i inne właściwości „odżywcze”, a o PASOZYTY!
Kochani, proste pytania, które mnie nurtują od początku Robakowej Kampanii Reklamowej, więc muszę je w końcu zadać:
1) Dlaczego ta dyskusja dopiero teraz, skoro książkę o robalach prof. ŁŁ wydał już dwadzieścia lat temu?
2) Dlaczego ta dyskusja dopiero teraz, skoro robale i owady oraz soja i kukurydza GMO są już od dawna dodawane do żywności? (jeśli się o czymś mówi oficjalnie, oznacza, że nieoficjalnie proceder trwa już od dawna; to samo dotyczy innych kwestii, np. klonowania, hybrydyzacji i spożywania ludzi przez ludzi).
Dlaczego teraz?
Hm . Bo nie boją się Ludzi
Mają wszystko obstalowane .
Żremy od dawna gmosiowo .
Wielu to bardzo smakuje .
Ostatnim w łańcuchu pokarmowym jest człowiek.
Żdziwienie dopiero teraz ?
Jak podmiankę robili Naszej RODzimej produkcji
to trza było larum drzeć .
Cukier już w roku 76 podmienili .
Stopniowo gotowali tę żabę.
Cokolwiek powiem jestem zwyzywają i gotowi do bicia.
Świadomi ? Na pewno świadomi ?
Świadomym być to zdawać sobie sprawę z tego
co się wokół Nas dzieje oraz obczaić własne myśli.
Audycja Doroty o robakach, o sytuacji politycznej, o propagandzie, o zapleceniu linii itd.
Kanał Czas Spokoju.
Cisza w przestrzeni|Na co czekamy?
.https://youtube.com/watch?v=5gtlelQhPzl
„Co to jest zapylanie? To podstawa owocowania.
Większość roślin jest uzależniona
od zapylania przez owady, które przenoszą pyłek.
Są również i takie, które zostają zapylone za pośrednictwem wiatru, wody czy przez motyle”.
Pamiętacie ostrzeżenie: jak zabraknie owadów-pszczół
zapylających, to koniec z żywnością.
Nie będzie papu.
https://www.tygodnikrolniczy.pl/articles/dom-i-ogrod/zaprosmy-owady-zapylajace-do-naszego-ogrodu/
„A zauważyliście, że politycy są nieśmiertelni?… I ich rodziny?…”
Wystarczy, że jeden z nich wiedział lub logicznie myślał na temat tego, czym śmierdzą szczepy i ostrzeżenie docierało dalej.
Oczywiście w swoich kręgach.
Zresztą nikt rozsądnie myślący nie likwiduje ludzi od brudnej roboty przed jej zakończeniem.
Z tego, co słyszałam (czytałam), jeden z ministrów francuskiego rządu przeszedł pięć operacji na sercu zaraz po tym, jak przyjął jednorazowo dżonsona. Stwierdził, że te operacje uratowały mu życie.
Poddał się szczepowi, wierząc w słowa makarona, który rozgłaszał o własnym przyjęciu eliksiru.
Jakież było zdziwienie owego ministra (mówił o tym publicznie), gdy dowiedział się, że ani makaron, ani nikt z jego otoczenia nie przyjął żadnego szczepu.
Czy kiedykolwiek sfołacz rządowo medyczna namawiająca do eliksirów będzie z tego rozliczona?
Szumowiny, zmory, niedzielskie chodzą po świecie, jakby się nic nie stało.
To może oznaczać, że brudna robota, jaką wykonywali, jeszcze się nie zakończyła.
Albo po prostu wszelkie ich działania trwają nadal, ponieważ nie ma dla nich sprzeciwu.
Dozwolone jest wszystko, co nie jest zabronione.
A nowych wariantów, których póki co nie obejmuje żadna klauzula zakazu, jest mnóstwo.
Miłego!
PS. U mnie zima powróciła pełną gębą: śnieg, wieje, na minusie pięć.
Ech…, gdzie się podziało to przysłowie: w marcu jak w garncu?
W tym roku przesilenie wiosenne wypada na 20 marca.
Może trza by jaką Marzannę zmontować, pójść nad rzekę i pożegnać zimę…
Bo niby skąd ma wiedzieć, kiedy odejść?
koniecznie utopić zmorę bo wyjątkowo się rozrosła w ostatnim roku
„koniecznie utopić zmorę, bo wyjątkowo się rozrosła w ostatnim roku”
A daj spokój!, co się wyprawia!
Gdyby to był początek grudnia, to i owszem, miałabym rozchechłaną gębę na widoki za oknem.
Ale teraz? W połowie marca? Śniegu dowaliło, wieczorami mróz.
Tak jak lubię odśnieżać, tak teraz pukam się nie tylko w czoło, ale i w łopatę…, kupioną w firmie pod nazwą „globalne ocieplenie” 🙂
Fakt, że marcowe słońce robi, co może.
Z drugiej strony patrzeć – nie ma tego złego…
Z rozmów z ludźmi wynika, że przez Polskę przetacza się sezonowa wiosenna grypka. Mnie też na trzy dni powaliło, ale już wracam do normy, czyli wytycznych PZPR.
Mroźne powietrze w tym wypadku jak najbardziej sprzyja zdrowiu.
Natura wie, co robi.
Miłego!
PS. A u Was, Kochani, wiosna?
Na południu naszego Kraju pewnie tak. Tam wszystko wcześniej.
Trzmiele często odwiedzają ogrody przydomowe w poszukiwaniu np. jeżówki.
Skończą się ziółka z lasów-łąk i ogródków.
https://www.tygodnik-rolniczy.pl/articles/dom-i-ogrod/zaprosmy-owady-zapylajace-do-naszego-ogrodu/
*
Tymczasem, przenoś moją duszę utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych;
Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,
Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała,
A wszystko przepasane jakby wstęgą, miedzą
Zieloną, na niej zrzadka ciche grusze siedzą.
~ Adam Mickiewicz
*
W POLU
Biją dzwony… huczą dzwony…
Idę polem zamyślony,
A promienna fala zboża,
Jak złotego przestwór morza,
Szumi u mych stóp…
Ziemio moja! Ziemio moja!
Z tobą święty wziąłem ślub!
Biją dzwony… huczą dzwony…
Błękitnieje w dali las
Pieśnią sosen rozmodlony…
Ziemio moja! Pola moje!
Niebo moje! Słońce moje!
Lesie mój daleki…
Syn Piastowy — oczy poję
Urokami waszych kras!
Dźwięczą śpiże rozdzwonione
W południowej chwilę spieki…
Niechaj będą pochwalone
Pola moje, niebo moje,
Lasy moje, góry, rzeki…
~ Zdzisław Dębicki
https://pl.wikisource.org/wiki/Ziemia_polska_w_pie%C5%9Bni/W_polu
Może z tym żarłem to też właśnie o to chodzi, by nie zbierać plonów. Mnie się śnią robale po nocach, które jem, może coś z podświadomości mi się ulało? Zaznaczam, że nie były to chitynowe zwierzątka, a jakieś larwy bardziej podobne do dżdżownic? Po usmażeniu spoko… We śnie miały dobry smak… W sumie czego to człowiek nie zje, jak jest na głodzie?
A mnie się śniła Milla Jovovich. Chyba też się zrobiłem głodny 😁
„A mnie się śniła Milla Jovovich. Chyba też się zrobiłem głodny 😁”
Sławek 😁👍👍👍
Jeśli chodzi o aktorki zagraniczne, to lubię Monicę Bellucci i Charlize Theron.
Tutaj Charlize Theron prowokacyjnie machą nóżką podczas wywiadu, co mnie się jako facetowi nawet podoba, bo lubię zgrabne kobiece nogi.
Oczy ma jednak w tym wywiadzie przekrwione. Chyba w nocy ostro balowała Dziewczyna…, ha ha
.https://www.youtube.com/watch?v=83I_rQUbw8c
Dawniej miałem jakieś porąbane sny, horrory, albo często śniło mi się, że uciekam gdzie po zabudowaniach, murach, posesjach sąsiadów i dalej w pola i aby do lasu. Jacyś żołnierze mnie zastrzelić chcieli.
Teraz to latam, czaruję albo witam się z kosmitami. No chyba że są błyskawice albo oglądam zmiany na ziemi z pewnej wysokości.
I kobiety mi się śnić zaczęły ostatnio. Już chyba z trzeci sen taki. Raz zobaczyłem jedną. Podszedłem, włosy jej powachałem, uśmiechnęła się, a ja się obudziłem, bo mi się sikać zachciało. Trochę się wkurzyłem.
Dziś podobna tematyka. Nie o seks chodziło, a uczucie, że znów spotykasz kogoś tak samo czującego i widzicie się niby pierwszy raz, a od razu wiecie, że siebie szukaliście. Kurde, zapomniałem już, jak to jest. Przyjemne uczucie, bardzo.
Te robaki, które będą hodowane masowo i na potęgę na pewno nie będą zdrowe.
Dlatego ŁŁ zachęca, by hodować samemu 😉
Nie tknę robali, bo pasożytują w jelitach.
Kto z Was w dzieciństwie nie miał robali?
Robale pasożytujące w jelitach doprowadzają do wycieńczenia, anemii i więcej, szukaj-pytaj.
.https://www.youtube.com/watch?v=ao_07Wi5sVw&t=5s
https://www.google.com/search?q=paso%C5%BCyty+w+jelitach+u+cz%C5%82owieka+youtube&oq=paso%C5%BCyty+w+jelitach+u+cz%C5%82owieka+youtube&aqs=chrome..69i57j0i546l3.19476j0j7&sourceid=chrome&ie=UTF-8
za wikip.
”Niestety, jeśli w kale psa widoczne są białe robaki,
to znak, że Twój pupil padł ofiarą pasożyta jelitowego”.
Skojarzenie natychmiast jawi mi się w głowie – w jelicie i sercu.
https://www.google.com/search?q=paso%C5%BCyty+w+sercu&oq=paso%C5%BCyty+w+sercu&aqs=chrome..69i57j0i512j0i22i30l2.10720j0j7&sourceid=chrome&ie=UTF-8
Pasożyty robaczane w mózgu etc.. atakują układ nerwowy –
i wszystkie organa.
Jak masz zarobaczony kawałek mięsa albo coś,
to co robisz? – wyrzucasz.
Dziury w jelitach – nieszczelne, to skąd u ludzi?
Dzięki – postoję.
A ja będę kury hodował i koniec.
Chociaż jajka będziemy mieli.
Mam nadzieję, że to gadanie o jadalnych robalach tylko ma zadanie straszyć ludzi.
Przykręcanie śruby w temacie żywieniowym jest przemyślanym celowym projektem kosmicznym mającym na celu zmuszenie populacji Ziemian do ucieczki z nienaturalnych siedlisk, jakimi są diabelskie miasta, i przenosin w naturalne siedliska wiejskie.
Uprawa nie jest trudna, a kultura Permakultury nie zna pojęcia „chwast”, „pielenie” czy „szpadlowanie”. Wystarczy sypnąć w trawę kilka garści nasion ulubionego warzywa. Warunków jest zaledwie kilka: w pobliżu musi być Słonecznik i trochę zBoża.
Raczej konsumować wolny wybieg 😉
Nie planuję. W ogóle.
O ile są to pożyteczne informacje dla prepersa w sytuacji skrajnej, to dla reszty stanowi kolejny medialny pierdolec.
Kto normalny (poza dziećmi na etapie eksperymentów i niszowców jak Łuczaj) sam dobrowolnie zaplanowałby jedzenie robali?
Tresura mózgów przechodzi ludzkie pojęcie.
ŁŁ odczarowuje prosty temat.
Hodowałem świerszcze – ciężko, potrzeba dużo przestrzeni dla nich. Mącznik młynarek – bajka, tylko że mocno tłuste, mało białka.
Karaczan turecki – wrażliwy na karmę, byle czego z biedronki nie podasz, bo padnie (np. marchew sypana jakimś szajsem). Osobiście sam nie jadłem, a pająki były zachwycone 🤣😁
„Wystarczy sypnąć w trawę garść nasion ulubionego warzywa – i samo rośnie. Warunków jest zaledwie kilka: w pobliżu musi być Słonecznik i trochę zBoża”.
Wiesz, bo tak robisz, czy uwierzyłeś?
Sam sprawdź.
Sprawdziłem nie raz i zawsze mam warzywa przy zbożu i zmieszane że zbożem i słonecznikami. Dlatego pytam czy ty sprawdziłeś, czy tylko powtarzasz po kimś, bo jeszcze nie spotkałem nikogo komu by się to udało a chciałbym.
Nikt nie plewi, pryska czy ściółkuje, bo mu się nudzi czy coś. Niestety wielu ludzi myśli, że rolnikowi to samo rośnie gdy on odpoczywa w cieniu a to praca bardzo wymagająca, ucząca pokory i cierpliwości.
Miska być miska ryżu a może być miska robaków, kiedy rolnictwo polskie zbankrutuje, bo na to się zanosi. W sumie nie będę płakał, kiedy ci wszyscy psioczący na ciężką pracę rolnika będą musieli sami wyhodować sobie żywność. Może tak ma być, może wtedy docenią i na dobre im wyjdzie.
Rolnictwo polskie jest konsekwentnie niszczone od lat.
Przykład mi znany – daleki krewny z Kielecczyzny przejął po śmierci rodziców gospodarstwo – były jakieś zwierzęta i uprawa tytoniu, bo tylko tytoń nadawał się na tamtejsze słabe gleby, ale przynosił jakiś pieniądz. Przyszły nakazy i zakazy, wymyślone pomory i dzisiaj nie ma nic. Ziemia leży odłogiem, a on „zarabia” na utrzymanie jako facet do noszenia trumny w czasie pogrzebu! 😦
„Te robaki, które będą hodowane masowo i na potęgę, na pewno nie będą zdrowe”.
„Dlatego ŁŁ zachęca, by hodować samemu 😉”.
Gdyby „robaki”, szczególnie chitynowe – a o ich produkcji jest mowa – były nietrujące dla człowieka i przyswajalne przez jego organizm, historia znałaby w swych dziejach przynajmniej jeden przypadek, w którym ludność narażona na śmierć głodową (wojny, susze, nieurodzaje etc.) przeżyłaby chociaż częściowo, bo wpadła na pomysł ratowania życia, żywiąc się owadami.
Historia nie zna ani jednego takiego przypadku.
No, chyba że obecna cywilizacja zachodnia stworzy taki pionierski przypadek, poddając się następnemu eksperymentowi, w którym nieznany jest skład już drugiego, depopulacyjnego wszczepu.
„Nie zniszczyliśmy ich szczepionkami, to dobijemy insektami”…
Nawet nieźle to hasło brzmi. 🙂
Miłego!
Do Sławka:
„nie będę płakał, kiedy ci wszyscy psioczący na ciężką pracę rolnika będą musieli sami wyhodować sobie żywność. Może tak ma być, może wtedy docenią i na dobre im wyjdzie”.
Otóż będziesz płakał, i wszyscy inni, którzy umieją uprawiać jedzenie.
Ponieważ ci, co nie umieją i nie chcą umieć , zaczną zwyczajnie napadać na uprawy i domy tych, co mają jakieś jedzenie.
Będą napadać całymi stadami, wszystkich nie powystrzelasz.
Będziemy musieli pilnować naszych domów i upraw.
W pojedynkę nie da rady.
Adrem, może i tak być. Już kilka lat temu o tym z kolegą rozmawialiśmy, że chalastry ludzi będą biegać po polach i kraść żywność.
Ziarno, ja też z Kielecczyzny i widzę, jak się rolnictwo niszczy. Najbardziej zadłużony sektor w Polsce. Ale kto zadłużony? Ci co mają dużo hektarów, a które przejęli od mniejszych rolników, bo tych małoobszarowych już nie ma. A ci co jeszcze są, to już nie rolnicy lecz hobbyści i tak jak piszesz, by się utrzymać, trzeba mieć pozarolniczą pracę albo jak ja mieszkać z rodzicami emerytami i się wspierać, ale i dorabiać i tak trzeba. I nie po to, by coś więcej mieć, lecz by nie stracić ziemi. Szkoda gadać. Nie chcę gadać, bo mnie krew zaleje.
Krysiu, a dyć historia zna taki jeden przypadek, a mianowicie Janka, co to wołał na puszczy i wpieprzał szarańcze, no ale wiadomo, jakiej był nacji…
Z moim młodym przyjacielem z Iraku na FB wymieniamy kulturowe poglądy, polityczne też. Nie macie pojęcia, ile mamy wspólnego z Irakijczykami (chodzi o podobieństwa). On jest muzułmaninem, o robalach tam nie może być mowy – są zabronione, wiadomo że wieprzowina… To samo zabronione mają starozakonni, wiadomo – ta sama religia abrahamowa… Ciekawe, że my wpierda…my wszystko, co nie jest zdrowe. Czy to zamierzone działanie odwiecznych naszych wrogów? Dlaczego wieprzowina jest nieczysta? Bo jest! I nie ma to nic wspólnego z wiarą, mówi wam to technik technolog przetwórstwa mięsnego.
Widzieliście te filmiki z pasożytującymi na robalach nicieniami?, brrr
Coś na ząb 😅
https://robakizpaki.pl/?gclid=CjwKCAiAmJGgBhAZEiwA1JZolpJXghI-AKYvQ5NHp602ac-gEgzx7HQmg2SEkSoBCWFUoEzg_Sc3mxoCbGMQAvD_BwE
Znakomita wiekszosc z nas, bedacych juz ktoras tam z koleji kadencje na tym lez padole, ma naturalne obrzydzenie do robactwa. To wynika z tego, ze sa dla nas generalnie trujace. Mozna oczywiscie niektore jesc, jednak GENERALNIE to nie dla nas jest.
Z racji, ze hoduje ptasznika, to wiem, ze niektore gatunki doprowadzono do wyginiecia, bo sie pajaki, szczegolnie ptaszniki, je na potege. Tego sie nie da opisac, daruje Wam opisy, zreszta, bo niektorzy maja arachnofobie. Jesli poszukacie, to znajdziecie sporo materialow.
Wine zwalano na hodowcow, ktorzy jak sie okazalo, pozwolili kilku gatunkom w ogole przetrwac, bo w naturze wylapane. Bo taka eksploatacja jest. Tylko to sa takie „troche wyjatkowe” zjawiska.
To nie zmienia faktu, ze swierszcze z masowej hodowli beda absolutnie trujace. Ponad dwie trzecie ma w sobie nicieniowate pasozyty. Poszukajcie materialow z autopsji i co tam wylazlo z nich… A czym beda karmione takie przysmaki w masowej hodowli?..
Odradzam jedzenia robali.
Znam tez przypadek ciezkiego zatrucia miesem krokodyla – podobna kwestia. To tak pierwotne, ze jednak nie zdrowe. Chlop jak dab sie pocil dwa miesiace i na mieso rok patrzec nie mogl.
„Krokodyla daj mi luby”… 🤣🤣🤣🤣
Widziałem też na yt, że ponoć w ameryce była jakaś moda na jedzenie mięsa i tłuszczu niedźwiedzia np., ale taki niedźwiedź to może mieć całe mnóstwo pasożytów i chorób, i niektóre pasożyty, zdezorientowane, wchodzą do mózgu na przykład. Lekkomyślne popularyzowanie dziczyzny, w tym mięsa drapieżników.
„Odradzam jedzenia robali”.
Ja też.
Ale to nie zmienia faktu, że rodzi się następna, tym razem eksluzywna, epidemia strachu: we wszystkim, co kupisz, może być zmielony w całości i wysuszony robalek.
A przy tępych od masowej produkcji mielarkach… i nóżkę świerszczyka znaleźć będzie można tu i ówdzie… albo całkiem nieźle zachowane czujki…
Co? Przecież w niejednej drobiowej parówce znajdowano zbite kłaki piór!
Co na te owadzie pomysły zieloni i wege?
Coś mi się zdaje, że słynna z czasów komuny porada dla pustego żołądka „no to idź na szczaw” zacznie nabierać w obecnych czasach całkiem innego, realnego wymiaru.
A już hasło: „byleby do wiosny!” rodziło będzie niespotykany dotąd dziki entuzjazm!
Ciekawe, jakie jeszcze sposoby zastraszania mają w zanadrzu ci, którym prawie bez trudu udało się zawładnąć uso-eurokołchozową ludnością ze wskaźnikiem ciemnogrodu, jaki już dawno przebił sufit norm średniowiecznych.
Ciemne wieki? – teraz to dopiero ich pełne wydanie.
A co, może nie?
Miłego!
Jakiś już czas temu słyszałem, jak facet w tvp2 w programie „Pytanie na śniadanie” mówił z egzaltacją w głosie, że do batonów, czekolady nawet karaluchy się dodaje. To może nie o Polskę chodziło, ale skoro o tym się w tvp powiedziało oficjalnie, o karaluchach, to kto wie, czy zamiast świerszczy nie chcieliby karaluchów dodawać. Chore to!
Nauczyciel od angielskiego powiedział mi kiedyś, że Mike Tyson w pierdlu jadał karaluchy, dla ich białka.
Na miły Bóg. Nie każdy przecie musi być Mikem Tysonem i jadać karaluchy 😁
TAW – pieczony ptasznik na glebokim oleju jest chrupiacy i troche jak kurczak.
A, czyli jednak jadłeś 🤣
Jak się spotkamy przy Ognisku, na pierwsze danie pójdą Ptaszniki 😋
Na drugie Koniki Polne.
Na trzecie pieczone Zaskrońce albo coś wymyślimy.
TAW hahahah dobra ironia. Nie jadłem ale oglądałem dokumentalne na forach pająkowych, gdzie temat mocno pokazali. Podobno tak smakują.
Nie będziemy jeść robali tylko ZALEJEMY robale! Kto pije i pali ten nie ma robali… czyż nie?
O, dzięki. Twój pomysł jest dużo lepszy.
To Zaskrońca weźmiemy po prostu na zagrychę.
Aha, ważna sprawa. W tym programie w tvp dziennikarze pytali po kilka razy tego faceta i kobiety, i jeszcze jednego faceta (było tam w studiu trzech propagatorów jedzenia robaków w batonach i mąki ze świerszczy do pieczywa), Po Co To Właściwie Się Robi????! Żaden z nich nie odpowiedział na to pytanie!!!! To mi dało do myślenia, skoro nie odpowiedzieli.
Nawet ten podniecony egzaltowany facet, który z egzaltacją i dziwną pasją mówił o jedzeniu owadów, robaków w produktach spożywczych i mące. Ta Dziewczyna młoda, która też zachwalała takie menu, też z egzaltacją i ożywieniem mówiła o jedzeniu robaków. Było dwóch facetów i ona. Oni w trójkę robili reklamę, aby spożywać mąkę ze świerszczy. A jak gość powiedział o karaluchach w batonach, to się dziwnie poczułem.
Ten cały celowy, metodycznie wdrażany projekt/proces kosmiczny ma na celu przekodowanie umysłu zbiorowego populacji Ziemian w kierunku m.in.:
– zaprzestania spożywania niezdrowego pieczywa (gluten zalepiający gumową błoną kosmki jelitowe);
– zamykania rzeźni, czyli zaprzestania spożywania niezdrowego, nafaszerowanego ciężką chemią zatrutego mięsa.
(Robale nie przejdą, temat robali jest tylko elementem wywołania burzy mózgów, czyli zmasowanej debaty społecznej w bardzo obszernym temacie Zmiany Paradygmatu w Żywieniu populacji Ziemian na planecie Ziemia).
Krokodyl moj jest zarezerwowany tylko dla niewiast 🙂
Swoja droga jestem bardzo ciekaw, co zrobi „gruba dupa” (tak nazywamy naszego ptasznika) w sprawie swojej kolejnej wylinki, bo sie do niej juz przygotowuje. Czy zdazy przed przesileniem, czy moze w przesilenie sie powiekszy? Teraz to juz bedzie naprawde spory pajak. Jak pomysle, ze mialbym go zjesc, to jednak trace nadzieje, na serio.
A ja bym spróbował, jeszcze nigdy nie jadłem Ptasznika 🤣
Uwaga, czytasz na własną odpowiedzialność. To ci może w głowie zamieszać Czytelniku 🙂
Jak wczoraj przeczytałem komentarz TAWa, ten o sypaniu nasion w trawę, długo trzymałem telefon w ręku, nie wiedząc co napisać. Właściwie to już pisałem ale kasowałem i były krótkie w stylu: brak komentarza albo, co za bzdury.
Rano się obudziłem. A zaraz zaraz, coś mi się śniło i kto wie czy to nie jest w tym temacie.
Ja i Messi kopaliśmy ale nie piłkę a jakiegoś liścia czy papierek i byliśmy w klapkach. Zaczęliśmy gdzieś pod moim domem a bramka lub meta była gdzieś na moim polu czyli jakieś pół kilometra dalej. Po dwustu metrach mi się odechciało. Klapki zdjąłem ale ten liść się nie bardzo dawał prowadzić a i jeszcze powietrze nim zawiewało. Messi też się w końcu poddał.
Co to ma wspólnego z sianiem warzyw w trawę? Jeszcze nie wiem ale czuję że ma i może wyjdzie w trakcie pisania.
Byłem poruszony komentarzem TAWa. No takich bzdur dawno nie słyszałem, tak sobie myślałem. A to poruszenie, to była informacja, że coś tu jest nie tak. Najpierw pomyślałem sobie: No tak, przecież kiedyś też w taką bzdurę uwierzyłem i próbowałem przekonywać rodziców, że się mylą i nie trzeba plewić. Więc zrobiłem osobny warzywniak. Oni swój, kiedy jeszcze pracowali na polu, a ja wysiałem osobno żeby im udowodnić, że da się. Nie siałem w trawę lecz w uprawnioną ziemię, w której było trochę perzu. Nasiona wzeszły ale „chwasty” co nie trudno się domyślić, wszystko zagaiły. W rezultacie trudno było nawet odnaleźć miejsce, gdzie co miało rosnąć. Gdzieniegdzie jakaś miniaturka roślinki bez bulw itp. W ogólnym rozrachunku zbiorów zero.
No i tak sobie myślę, że jak ktoś nie tknął tematu, to się może pomądrzyć. I pomyślałem sobie o mechanikach samochodowych, bo spotkałem się raz z kartką na warsztacie. Coś jeden mechanik napisał, że zakaz patrzenia czy komentowania jego pracy. Zęby na tym zjadł a ktoś sam sobie nie potrafi naprawić auta a jego poucza. Zrozumiałem postawę.
No i niby wszystko jasne. Ale czemu wciąż to mnie tak mocno porusza?
Otworzyłem jakiś przekaz o pracownikach światła. Nie mogłem się skupić ale w oku utkwił zwrot „potężne ćwiczenie”. Wróciłem pół strony, co to za ćwiczenie sobie myślę? Bo przeczytałem nie widząc. Chodziło o skupienie świadomości na oddechu i Sercu i że ono jest naszą prawdziwą Jaźnią, Serce. I wyobraziłem sobie przez chwilę jak wpuszczam od wewnątrz przez Serce Światło.
Po tym przyszła myśl by zajrzeć do Kursu Cudów do miejsca „widzę tylko przeszłość”.
Byłem pewien, że tam znajdę potwierdzenie na to że ktoś opowiada bajki.
I znalazłem ale coś innego. Zrozumiałem że mogę się mylić i ja i miliony rolników i ogrodników.
Już w trakcie oddechu, przelatywać zaczęły myśli, czy aby tą wiedzą o tym jak rośliny rosną, nie zamykam sobie drogi na wyższe poznanie? Czy to nie jest jak ze studentami i profesorami, którzy nauczeni że sprawy muszą iść tak a nie inaczej, odmawiają sobie doświadczenia tego inaczej?
Tu mi się lampka zaświeciła. Może też w taką pułapkę wpadłem? Czy to możliwe?
Mam znajomego, młody gość, wódka nim miata. Był kiedyś dyrektorem w szkole. Mówią że przez wódkę już nie uczy. Nie da się z nim pogadać. Jak masz inne zdanie niż on, denerwuje się, zrywa z miejsca, mówi że gdzieś się głupot naczytałeś i wogóle lepiej milcz. Tylko on wszystko wie. Fakt, informacji przyswoił dużo ale jak próbowałem ten temat wybaczyć, dochodziłem do wniosku, że chłop tak napchał sobie głowę nieistotnymi informacjami, że na mądrość brakło mu miejsca. Ale jak dotąd nie przestał mnie poruszać, więc wiem że sprawy nie rozwiązałem.
Może dziś
Czemu dziś? Bo możliwe że mam tak samo.
Napchałem sobie do głowy pewników odnośnie ogrodnictwa. Zacząłem się zastanawiać, czy moja praktyka rolniczo ogrodnicza przyniosła mi wiedzę, czy siła wiary stwarzająca ogrodnicze doświadczenia aby nie przekonała mnie, że to jest wiedza? I że nic się z tym nie da zrobić.
Inaczej.
Wierzysz że coś się uda tylko wtedy gdy zrobisz tak i tak. Po czym tak robisz i to się spełnia. Robisz inaczej i nie wychodzi. Myślisz że praktyka potwierdziła wiedzę. A może to samospełniająca się przepowiednia? Może stworzyłem to swoją wiarą?
Najlepiej będzie jak zacytuję tutaj całą lekcje z Kursu Cudów.
Ciekawe czy ktoś dotrwa do końca bo ja już w tej chwili mam dziesiątki połączeń myślowych, które pokazują mi, skąd brało się wiele moich poruszeń forumowych.
Jednak nie zacytuję tej lekcji bo jest ich kilka połączonych i są dość obszerne a już dużo napisałem.
Tytuł jednej z nich to:
„Widzę tylko przeszłość”
I to się łączy też z tym co Melissa zacytowała ostatnio.
Czuję się jakby mi ktoś czaszkę otworzył, dosłownie.
Pewnie dlatego o znajomym byłym dyrektorze myślałem, że jest „konserwa”. Napchane, upchane i szczelnie zamknięte, by nic już nie weszło i nie wyszło.
To moja głowa była taką konserwą. A przypominając sobie te lekcje z KC, zacząłem sobie uświadamiać, że ich nie zrozumiałem gdy je kiedyś czytałem aż to dziś.
Na koniec mojego wywodu postawię wniosek taki jaki jest teraz mój stan świadomości.
Możliwe że nic nie wiem 🙆
Jak pierdykam, to moja szklanka była pełna. Myślałem że świat jest taki i taki. Ten fizyczny świat. Z jednej strony gadałem o potencjałach energetycznych a z drugiej patrząc na to co w kółko tak samo stwarzałem, uznawalem że taka jest fizyczność! Czyli taki potencjał energetyczny takimi myślami, taką wiarą, takimi przekonaniami tworzyłem, po czym stwarzając w kółko to samo, utwierdzałem się w tej wierze, myląc ją z wiedzą. A przecież wiedza jest w Sercu.
No to teraz jasne, skąd tyle tego widziałem na forum, jak w lustrze, walcząc z tym, przekonując, a to nie ta szklanka potrzebowała się opróżnić i zrobić miejsce na nowe.
Siedzę jak po „głupim Jasiu” i co myślę?
Rośliny potrzebują i słońca i wody do wzrostu i gdy „chwasty” walczą z warzywami o dostęp, to te drugie przegrywają. Ale gdyby były tak kochane i nie walczyły i przychyliły się do prośby i zrobiły miejsce?
Moja energia walki może zachęcać je do walki a gdyby wibracja inna je dotknęła, jak by się wtedy zachowały? Czy wtedy wróciłby Raj na Ziemi i sarna pasłaby się znów obok lwa?
Zwariowałem albo się oświeciłem. Jeszcze nie wiem ale jak zobaczę zmiany w doświadczeniu, podzielę się tym co zauważyłem.
Z tym światem, który teraz widzę, moje Serce godzi się w radości, nie tak jak wcześniej w smutku. Ono mówi, że jednak nie zwariowałem 🙂☀️🍀💮
To co wydawało się rzeczywiste, wygląda jak zły sen, a marzenia i piękne sny dziś są mi bliższe i prawdziwsze.
I na dworze wyszło Słońce.
No tak, Przyjaciel rzekł, obserwuj pogodę. Nie próbuj zrozumieć, bo to już się dzieje. Pozwól sobie zauważać, jak twoja pogoda ducha jest sprzężona z pogodą na dworze.
„Nasiona wzeszły ale „chwasty” co nie trudno się domyślić, wszystko zagaiły”.
A pozostałe warunki spełniłeś?…
Wiesz TAW-ciu, robi się wiosna, zasiej jak mówisz, na jesieni pochwal się, co zebrałeś. Bo ja trochę w ziemi już pogrzebałam i bywało różnie, bo w młodości nie miałam czasu na pielenie i tak w trawie za dużo to nie narosło. Ale może ja staroświecka. Albo u mnie nie ta trawa co trzeba rośnie. A zboże i słoneczniki u mnie są na grządkach, nawet nie wiedziałam, zte tak ma być. Posyłam promyczek wszystkim siewcom.
„i bywało różnie”
Gleby w Polsce są potwornie zgwałcone. Niemożebnie zakwaszone aluminium i innymi truciznami. Po zaprzestaniu projektu zatruwania gleb w Polsce trzeba będzie dać Ziemi czas na regenerację.
Jednym z kluczy do Nowej Ery jest słowo HUMUS. Badajcie temat.
Gleby w Polsce są potwornie zgwałcone. Niemożebnie zakwaszone aluminium i innymi truciznami”.
No właśnie. Takie są u nas realia.
Te zboża i słoneczniki to z Anastazji. Może na Syberii gleba dziewicza i nie zgwałcona, to warzywka są mocne i dają radę w trawie. U nas raczej się to nie uda.
Ja uprawiam swoje metodą no-dig (bez kopania) i generalnie nie mam problemu z chwastami. Są za to inne – jak nie mączniak czy mączlik, to nornice. Wesoło jest. 😉 😀
mnie tam babcia zawsze pielić pleć kazała i podlewać
a ogródek zawsze ładny miała, żeby się przed sąsiadkami chwalić
no i tyż tak robię i nie narzekam na plony
a dziko to sobie rosną trawa, drzewa, poziomki i różne grzyby na podwórku
co do gleby zgwałconej to przez chemitrails podobnie jak niebo nad nami
W świecie, który budujemy, nie będzie potrzeby pielenia.
Ale to ryzykowny i bardzo drażliwy temat (podobnie jak temat BDP), nie chcę wojen i potyczek, więc na dziś tyle.
Swoją drogą, dlaczego na forach przebudzeniowych, wśród ludzi zdawałoby się kumatych, istnieją tematy tabu?…
Co naprawdę ludzi drażni?…
ale dlaczego mamy budować świat bez pielenia? dokąd zdążamy? czy lepiej wrócić do życia i uprawiać swoją rolę? czy życie ma polegać na istnieniu i kontemplowaniu bo wszystko będzie na wyciągnięcie ręki?
Pielenie było, jest i będzie bez sensu, bo opiera się na obłędzie umysłu, który wymyślił pojęcie „chwast”. Na razie za ciężki temat dla współczesnych, więc nie będę już o tym mówił.
Pielenie doprowadza do wyjałowienia gleby.
Wszystkie nawozy organiczne wzbogacają glebę
nie tylko w składniki pokarmowe,
ale też w próchnicę – dożywiają glebę.
Dzięki niej rośliny przyswajają więcej azotu i fosforu. …
Ściółkowanie gleby .
W skład materii organicznej gleb wchodzą
m.in. obumarłe szczątki organizmów roślinnych –
hakanie i nie usuwanie, ale zaścielanie międzyrzędzi
hamuje parowanie wody – chłodzi grunt rolny przed nadmiernym nasłonecznieniem latem.
Nie robię tzw. kompostu, bo zostawiam próchnicę tam, gdzie rosła.
Ha, ha – wyjaławiają glebę, albo wyrywając tzw. chwasty,
następnie zwożą je na pryzmę, robiąc tzw. kompost.
Policz koszty.
Zamiast zostawić hakane w międzyrzędziach.
Nie robię też tzw. ścieżeczek między rzędami – bez sensu.
Zawsze Słonecznik 🌻 od strony zawietrznej.
Zdrawiam
Dużo też zależy od tego jaką mamy glebę i pewnie od wielu innych czynników, o których teraz nie pomyślałem.
Od kąd przestałem orać pole, jakieś 90 % gruntu bo część uprawiałem wciąż pod zboże, zauważyłem, że zmieniają się rośliny które tam rosną. Najpierw były maki a później opanował prawie wszystko sam perz. Później zaczęła wchodzić trawa i różne rośliny. Na początku dużo skrzypu i kolejno następne. Każda ma inne upodobania glebowe. Dopiero gdy już po kolei powyciągały z ziemi różne składniki i obumierając wzbogaciły skład gleby na powierzchni, widać i oczami i czuć dłońmi różnicę. Z sypkiej robi się bardziej zwięzła i ciemniejsza.
Myślę że nie macie racji gdy mówicie o nieplewieniu, bo tak to sobie można robić gdy ziemia nie była uprawiana i wyjałowiona i ma wszystkie potrzebne składniki. Przykładowo u mnie jeszcze nie wszystkie rodzaje warzyw chcą rosnąć ani plewione ani nieplewione.
Jeden rodzaj rośliny potrzebuje do wzrostu więcej jednych składników a inny kolejnych i jeśli sadzimy coś co składników potrzebuje tych których u nas nie ma a na tych minerałach których jest dużo rośnie dobrze jakiś rodzaj „chwastu” to on będzie miał fory i nie da się rozwinąć temu co my chcemy mieć i pielenie umożliwia równe szanse.
To jest coś podobnego do tego co przechodzi ludzkość. Mówić że pielenie jest be, to tak jakby powiedzieć że od razu powinniśmy wszystko rzucić i być np bretharianinami. A gdzie okres przejściowy? By ziemia wróciła do jakiejś dobrej kondycji a jednocześnie mogła z nami współgrać, tu też jest przejściowy okres potrzebny.
Wyrywanie chwastów i wyrzucanie, ziemię wyjałowi, bo wyrzucając je, wyrzucamy z nimi różne substancje które pobrała z ziemi. Nigdy nie wyrzucam i plewie tylko do pewnego momentu, gdy już wiem że nie zagłuszą moich warzyw. Później pozwalam im razem rosnąć i jeszcze dokładam z innych miejsc ziółka.
Oczywiście że samo plewienie byłoby tak samo tragiczne w skutkach jak opryski, które nie pozwalają innym roślinom niż nasze uprawy rosnąć.
No nie mogę się w wielu miejscach z wami zgodzić, jeśli ogólnie odrzucacie plewienie.
Bo to jest podobne do mówienia, że jedna technika jest dla wszystkich taka sama skuteczna a każdy z nas miał inne doświadczenia i każdy potrzebuje indywidualnej drogi do wzorcowości, czy jak to tam zwać. I tak jak my mamy każdy z nas swoją drogę, tak samo te grunty które były kiedyś orne, one też potrzebują indywidualnego podejścia, by przywrócić je do dobrej kondycji.
Nie uprawiam warzyw w jednym miejscu i nie chodzi mi tylko o płodozmian. Ogólnie przenoszę je w te gdzie kilka lat ziemia miała spokój i nie była ruszana. Może kiedyś przyjdzie taki czas, że uprawy będą mogły u mnie same współistnieć ale na razie potrzebują mojej opieki, tak samo jak ja często potrzebuję wsparcia, w okresie budzenia się, sił niefizycznych, anielskich, Mistrzów, tych którzy już tą drogę przeszli. Nawet jak o tym nie zawsze wiem, to później okazuje się, że mi w czymś pomogli, jak starszy brat. Każdy uczeń potrzebuje takiego wsparcia. Ktoś najpierw musi nam pokazać literki i nauczyć składać w słowa itd.
Ogólnie w temacie ziemi, myślę że wrzuciliśmy temat do jednego worka i oddzielili grubą kreską dobre od złego i zapomnieliśmy o okresie przejściowym, o etapach szarości i o indywidualnym podejściu do różnych miejsc, klas ziemi. Tak się nie da.
To co teraz u mnie działa na polu, tego nie mógłbym zastosować dziesięć lat temu a za kolejne dziesięć lat możliwe że wszystko będzie wyglądało jeszcze inaczej.
Dzięki Sławku za Twój ciekawy komentarz.
Z tym zostawianiem chwastów w międzyrzedziach, to zdaje u mnie egzamin jak suchy rok, a jak często leje, to zaraz rośnie i zagłusza roślinki posiane. Też pielę, też mam rzędy, z warzywami, przeplata się zboże i kwiaty. Słonecznik, nagietek (potem mam do herbaty), len. Lubię latem, moje grządki są piekne. A jesienią też nie narzekam. Lubię porządek, lubie zapach ziemi, lubię widzeć, gdzie co jest, lubię patrzeć, jak moje roślinki spokojnie rosną i nie muszą przedzierać się przez życie jak ja, walcząc o dostep do światła. Mroze to nie wzorcowe, ale na,razie na tym etapie jestem.
Powinien być wybór: kto chce jeść robaki, to smacznego, ja np. dziękuję, ale tu chyba chodzi o wybicie trzody chlewnej, która zostawia tzw. ślad węglowy, a robaki mają być na zastępstwo. Uderzy to w mieszkańców miast, chcą paniki głodu. Dużo ludzi ucieknie na wieś, ale o tym pisał Taw. A kto zostanie, będzie miał robaki w czekoladzie 😃 nic strasznego, nikomu nie będą sprawdzać lodówek.
To jest bardzo przemyślana taktyka kosmiczna w ramach strategii przekodowania/przeprogramowania umysłu mieszkańca tej planety na nową matrycę. Ręcznie nas przeprogramowywują, trochę po chamsku, zero finezji i subtelności 😉
W ciekawym temacie Żywienia jesteśmy dopiero na etapie „konsultacji społecznych” 😉
Dobrze, że o tym dyskutujemy, może uda nam się wymyślić coś ciekawego i twórczego. Une na nas paczom, baczom i notujom 😉
Dokładnie, badają nastroje społeczne, to będzie konieczne, ale nie przymusowe, jak szpryca 😂😂😂. Robią gówno burzę, żeby zobaczyć, kto się rzuci na robaki, ale ostatnie lata pandemii pokazały, że co by nie planowali, jak nas nie sprawdzali, to bez naszego przyzwolenia albo ochoty na robaki mogą nas w papkę cmoknąć.
Fakt, to bardzo dobrze przemyślana strategia realizowana od dawna.
Przypomniał mi się film Arka Przyszłości (Snowpiercer) z 2013 o katastrofie klimatycznej i podzielonej na klasy garstce ludzi, którzy uchowali się w pociągu mknącym bez końca po skutej lodem Ziemi. Menu tych ubogich? Przepyszne batoniki proteinowe… 😉
.https://vider.info/vid/+fse8x1v
No i jest też idąca krok dalej już w 1973 Zielona Pożywka (Soylent Green)
.https://zaq2.pl/video/dbbdk
Ja to bardziej przyziemnie widzę, zaczyna się mocno wylewać szambo z każdej strony, więc temat zastępczy musi być. Bo jakby tak większość powiedziała „e, weź spie…j”, i przestaliby się tym zajmować, to by robaki i my w spokoju żyli. A tu jak zwykle pitolenie i mydlenie. U mnie sprawa zakończona z pasikonikami we wczesnej młodości przy okazji pasienia krów. Dziękuję, niech jedzą sami, bo na pewno koszerne.
hehe une (żydochazary) to już hajs na tym zarabiają ciekawe tylko czy to wszystko koszerne bo jak nie to po prostu nowa pułapka na goiów
https://warsawfoodie.pl/2013/02/co-to-to-je/
.https://www.facebook.com/fabrykaowadow
Owady oraz produkty GMO są dodawane do żywności już od bardzo dawna, a ludzie dopiero zaczynają się o tym dowiadywać.
„Podręcznik robakożercy” ma już ponad 20 lat – dlaczego przez ten czas nikt nie dyskutował o spożywaniu robali?…
Dlaczego nikt nie dyskutował? –
Normalnie nie byliśmy
i nie jesteśmy zainteresowani
jedzeniem zapylających.
Ad. bdp .
Ta bez warunków!
Nie przyszło Ci do głowy Drogi Tawie, że mogą
dowalić opłat-podatków i za darmo ludziska oddadzą… co mają.
Czytałam uważnie setki razy jedną taką książ-kę…
Tam stoi jak Byk.
„dowalić opłat-podatków”
Justynko, ja mówię o Okresie Przejściowym, a więc o epoce już po gadach. To jasne, że żaden gad nie da nikomu niczego, gdy nie ma w tym swego interesu.
Po oczyszczeniu Kraińskiej części Wielkiej Lechii z wiadomego g. rozpocznie się wymiatanie gadów z Warszawy. Uny już to wiedzom, bo poprzepisywały majontki na słupy, a same już majom wykupione Łan Łej Tikety 🤣👍
czat bot nie wiedział za to żydochazary same wyjaśniają:
„Koszerne zwierzęta
Zwierzęta lądowe są koszerne, jeśli mają rozdwojone kopyta i przeżuwają pokarm. Przykłady: krowy, owce, kozy i jeleniowate.
Świnie, króliki, konie i inne nie są koszerne. Tak więc spożywane może być tylko mięso zwierząt, które odżywiają się w najczystszy sposób i tylko pokarmem roślinnym.
Drób – Tora wymienia 24 niekoszerne gatunki ptaków – w zasadzie wszystkie ptaki drapieżne i padlinożercze. Przykłady ptaków koszernych: kury, kaczki, gęsi, indyki i gołębie.
Ryby i owoce morza: zwierzęta wodne są koszerne tylko wtedy, gdy mają płetwy i łuski. Przykłady: łosoś, tuńczyk, szczupak, flądra, karp i śledzie.
Sum, węgorz, jesiotr, miecznik, homary, małże, kraby, krewetki i wszystkie gatunki ssaków wodnych są niekoszerne.
Wszystkie zwierzęta poniżej ryb, czyli gady, płazy, stawonogi, itd. są niekoszerne (Tora wymienia 4 gatunki szarańczy, które są koszerne, ale nikt w dzisiejszych czasach nie wie, jakie to gatunki, dlatego polecamy nie jeść szarańczy w ogóle).
Koszerny ubój – szechita
Uznanie zwierzęcia określonego gatunku za koszerne jest tylko pierwszym krokiem. Dalsze zasady regulują, w jaki sposób zwierzę musi być zabite i które jego części mogą być spożywane.
Koszerne ssaki i ptaki są zabijane w ściśle określony sposób (ryby nie wymagają tej procedury). Taki ubój nosi hebrajską nazwę szechita. Dokonywać go mogą jedynie wykwalifikowane w procedurze osoby, które ściśle przestrzegają standardów etycznych Tory (szocheci).
Zanim szochet przystąpi do uboju, zwierzę musi być uspokojone i leżeć swobodnie na ziemi. Nóż używany przez szocheta musi być gładki jak skalpel. Nie może być na nim najmniejszej rysy lub nierówności na ostrzu. Szochet podcina jednym szybkim ruchem szyję zwierzęcia tak, by nóż bezboleśnie przeciął główne arterie krwionośne, tchawicę i przełyk, nie naruszając kości. Szybkie odcięcie dopływu krwi i tlenu do mózgu powoduje niemal natychmiastowe zablokowanie odbierania bodźców i bezbolesną śmierć.
Zwierzęta ubijane są każde osobno, aby nie odczuwały strachu. Głównym celem całej procedury jest zminimalizowanie cierpienia zwierzęcia i zapewnienie mu godnego umierania.
Za niekoszerne ponadto uznaje się zwierzęta okaleczone lub, na których ciele znajdują się blizny, które mogą oznaczać, że były okrutnie traktowane. Takie zwierzęta nie podlegają ubojowi.
Zwierzę, które umiera lub ginie w inny sposób niż podczas szechity nie jest koszerne, a jego mięso jest „trefne” (pol.: rozszarpane). Zabronione jest też spożywanie mięsa z żywego zwierzęcia. Przepis ten Biblia nakłada na wszystkich ludzi, bez względu na wyznanie i pochodzenie etniczne.”
http://poznan.jewish.org.pl/index.php/edukacja../Malka-Kafka-czyli-Koszernosc-na-widelcu.html
https://www.ekumenizm.pl/religia/judaizm/niejasna-koszernosc-szaranczy/
praktykuje się raczej ogłuszenie przed ubojem ale skąd to dzicz może wiedzieć
„praktykuje się raczej ogłuszenie przed ubojem ale skąd to dzicz może wiedzieć”
To jest celowe. Chodzi o lusz – zarówno z ludzia, jak i ze zwierzęcia. Ich pan syci się energią bólu, to jego ulubiony narkotyk.
o właśnie polać koledze mimo, że przed 12 XD
koszenila w jogurtach to zaraz po komunie się pojawiła wcześniej sanepid pilnował, żeby mleko to było mleko a nie uht
Wklejam film sprzed kilku lat
.https://youtube.com/watch?v=wOe0tK1QCg8&feature=share
Wszystko zaplanowali z wyprzedzeniem.
I ten zachwyt tej młodej nad owadzim tłuszczem… Geszeft jest geszeft, już une se wymyślom złoty środek, co to rodzi kokosy, takim środkiem som gazy cieplarniane… Albo srowidy czy inne kupy, kupę można sprzdać w różnej postać, jak się do niej dorobi niezłą ideologię, to barany chycom i łyknom. A barany ckliwe som, empatyczne i ufne…
trzecia część chazarskiej dziczy Henryka Pająka
były wszystkie 3 na youtube ale kazali właścicielowi kanału usunąć
to o czym teraz dyskutujemy i doświadczamy opisał już w 2012 i w zasadzie nic się nie zmieniło od tamtego czasu bo już zawsze wg unych tak ma być
https://t.me/czas_skorpionow/
Dziś na TVN reportaż o tuszowaniu pedofilii przez Karola Wojtyłę, ale się będą mózgi gotować 😨😰😱, a tyle obrazków nastawiane i pójdzie wszystko w piz…
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,29530869,tvn24-pokaze-reportaz-o-janie-pawle-ii-i-tuszowaniu-pedofilii.html
„Słyszał płacz zarodków, a nie słyszał ofiar”
Sekielski
.https://youtu.be/JjO9p3g5GUU
Białko kolca niestety jest przenoszone na nieszczepionych :
https://www.bitchute.com/video/k5EEV4Hz0XQB/
I co ma zrobić ktoś taki jak ja? Musiałabym się rozwieść, na dodatek mój małżonek to jurny facet…
Nie wiem, czy przypominacie sobie PRZEKAZ OD DRZEW, że w tym roku, jaki mamy, SOSNA będzie ratunkiem! Myślę, że chodzi o wywar z igliwia sosny, który jest zbawienny na białko kolca…
Efekty poszczepienne :
.https://www.facebook.com/oliwia.bujakiewicz.7/videos/226564856425641
Film już niedostępny.
Na szczęście na WhatsAppie i TikToku pełno takich filmów. W sieci nic nie ginie.
Temat diet jest teraz bardzo na czasie, szczególnie bardzo skrajne typu carnivore. Według mnie żadna skrajność nie jest dobra, trzeba słuchać, czego organizm potrzebuje.
Co do humusu, dobra gleba ma go sporą warstwę. Robiłam badania geologiczne w dwóch miejscach. Pierwsza działka na nieużytku rolnym, gdzie kiedyś był sad. Hummusu było ok. 70 cm, klasa rolna II. Druga działka jest w górach, humusu do 30 cm, klasa rolna III.
Dziękuję Marto za info.
Gleby na Zamojszczyźnie – ukraiński Żyzny Gliniasty Czarnoziem, aż miło dotknąć, powąchać, ucałować. U mnie na Podlasiu – suchy wyjałowiony pył, aż żal serce ściska, tylko pod zalesienie, i to Sosną 🌲
Tutaj, na Przedgórzu Sudeckim również przeważają gleby czarne i brunatne. W samych górach jest gorzej, bo gleby górskie z zasady są kiepskie, ale najgorzej nie jest. No i lasy… Stare, różnorodne. W lubuskiem jest podobnie jak na Podlasiu. Albo susza, albo sama glina, że nawet trawy nie rosły. I monokulturowe lasy. Sadzone od linijki. Aż przykro patrzeć.
Do Ukraińskiego czarnoziemu już się dobierają, ładują na ciężarówki i do Polski.
.https://t.me/infokju/46127
„Do Ukraińskiego czarnoziemu już się dobierają, ładują na ciężarówki i do Polski”.
Przydałoby mi się trochę takiego żyznego czarnoziemu. 🙂
U mnie ziemia klasy V – ciężka, mokra glina, raj dla wierzb. Gdybym nie nawiozła niezmierzonej ilości ziemi ogrodowej, to poza perzem, ostem i dziką jeżyną niewiele by tu samoistnie urosło. 😉
Ja mieszkam na Wale Trzebnickim, jego wschodnim krańcu. Większość terenów to tereny piaszczyste i ubogie, ale są i ziemie nawet II klasy. Tu gdzie mieszkam, po jednej stronie kanału jest III klasa, a po drugiej VI czy VII. Sam piach. Taka tu zawsze była ziemia, nie została zubożona przez rolnictwo i co, na siłę „wzbogacać”?
Swoją drogą, nie pamiętam już, jak tę glebę nazwano, ale jest taka ciekawostka. Lasy tropikalne mają bardzo ubogą ziemię, ale w Amazonii można znaleźć coś wyjątkowego. Mianowicie tamtejsza cywilizacja, która sobie dobrze żyła przed przybyciem konkwistadorów, potrafiła wytworzyć dużą ilość hummusu i dzięki tej technologii byli w stanie wyprodukować jedzenie dla ich ogromnej ludności. Można go bez problemu znaleźć pod powierzchnią i nikt nie wie, jak go wytwarzali.
Od dłuższego czasu odnoszę nieodparte wrażenie, a dziś mam już pewność, że pewne siły poprzez wymyślanie głupawych nazw dla kolejnych Pełni Księżyca chcą skompromitować astrologię, bo tym głupawym nazwom Pełni nieodłącznie towarzyszy terminologia astrologiczna.
Wybaczcie kochani, bo sama się malutko sugeruję astrologią, ale gdzieś wyczytałam: „Medrcy rządzą gwiazdami, a gwiazdy głupcami”. Teraz na etapie robale to i księżyc robaczywy.
„Rządzą gwiazdami” w sensie: Wedą, kiedy działać, a kiedy od działań się chwilowo powstrzymać.
To jest Weda Królewska, a więc z definicji nie dla każdego.
Oczywiscie. Tak samo jak te bzdetne horoskopy i tego typu rzeczy. Po prostu nikt ma tematu nie zgłębiać i nie brać na poważnie. Ile bylo już krwawych księżyców? Miesiączkowe księżyce, księżyce łowców, księżyc złowrogi…
Zostało 13 dni do przesilenia 🙂 i wiosenka nadejdzie.
Dzisiejsza Pełnia rozpoczyna Przesilenie Wiosenne, które potrwa do kolejnej Pełni. Już więc jesteśmy w energiach Przesilenia. Ważny miesiąc przed nami.
Technika terapeutyczna:
Część pierwsza
Warto w tych dwóch tygodniach do ścisłego Przesilenia założyć nowy zeszyt i codziennie wpisywać w nim tematy, które nas denerwują. Jeśli ktoś porządnie wykorzysta ten czas, może spodziewać się swoistego przeskoku fraktalnego po Przesileniu, który może (nie musi, zależy od jakości włożonej pracy) stać się ważną cezurą w życiu.
Za dwa tygodnie będzie druga część tej techniki.
Nie potrzebują tych nazw ani trochę, bo ludzie sami kompromitują astrologię. Jest bardzo popularna pośród kobiet „nadających się tylko na ulicę”.
Nie ma kobiet „nadających się tylko na ulicę”, są kobiety w procesie i mężczyźni w procesie 🙂
Żaden inteligentny człowiek nie będzie brał poważnie drugiego człowieka, czy też dziedziny wiedzy, w której większość zainteresowanych nie przejawia podstawowej inteligencji.
„Warto w tych dwóch tygodniach…”
Jak w każdym czasie. Mną gwiazdy nie żądzą. Wolę słuchać swojej intuicji.
Znam kogoś, kto mówił podobnie, a swój najważniejszy projekt w życiu rozpoczął podczas Zaćmienia Słońca na jego Słońcu urodzeniowym. Jestem w stanie udowodnić każdemu, że gra (nieświadomie) w rytm Kosmicznych Cykli.
Tak samo arogancję zarzuciła mi kobieta, kiedy już nie chciałem się jej religii podporządkować, mówiąc że mam Boga w Sercu i temu głosowi służę.
Ciekawe że podążającym własną ścieżką przypisuje się arogancję albo egoizm, gdy już nie dają sobą sterować. I czemu oskarżycielom akurat te słowa przychodzą na myśl.
Arogancja jest córką ignorancji.
Zapisuj, co i kto Cię denerwuje.
Ludzie nie mają pojęcia, jak potężną nauką jest astrologia, którą trzeba studiować latami albo i całe życie. Teraz po 4 kursach na tel. już jest astrologiem i powielają głupoty: ty jesteś 5,ty 7, a o godzinę urodzenia nie zapyta nawet. To jak z cyganką: będziesz żył aż do śmierci. 😃
Ci, których od dzieciństwa ciągnie do tak niszowej Wedy, ćwiczyli się w tym rzemiośle już w poprzednich żywotach.
Badam temat astrologi jakiś czas, nie jestem ekspertem w tym temacie, ale doszedłem do wniosku, że gwiazdy powiedzą ci wszystko, ale takich astrologów jest niewiele.
„Arogancja jest córką ignorancji.”
To nawet pasuje, bo najpierw trzeba zignorować głos swojej Intuicji, by dać się zmanipulować ustawieniom gwiazd, dogmatom lub innym krawatom.
*
Nie od dziś pracuję z emocjami i zapisywać nie muszę. Dzień który nie przeznaczam chociażby części na to, uważam za stracony. Wkurwy wkurwami, jak ktoś ma ich dużo, to i tak ma co robić ale przychodzi czas na większą uważność, BO NIE MA MAŁYCH PORUSZEŃ. Wszystkie są tak samo ważne. Dlaczego?
Ponieważ może się wydawać, że 100 różnych spraw nas wkurza a jest to jeden temat odbijany na sto sposobów. Więc aby go uleczyć, nie można jednego objąć, a drugiego potępić, bo wtedy nic z tego nie będzie.
No i dzięki tej poradzie jaką chciałem wam dać, przypomniałem sobie, dlaczego nie zawsze mi się udaje. Dzięki chłopaki 🙂
Już się biorę do pracy, by dzień nie był stracony
*
A o mój post się nie martwcie. Urobiłem się w lesie, nadzwigałem klocków i nabiegałem z piłą spalinową, to takiego apetytu dostałem, że musiałem coś zjeść.
Dwa duże drzewa od sąsiada w lesie przewróciły mi się na młode choinki (i jedno duże u mnie pociągnęły) i musiałem zrobić porządek, by młode mogły żyć.
Wszystkim sugeruję jednak technikę zapisywania, gdyż jest to – jakby nie było – wyprowadzanie tematu (treści, energii, ładunku wybuchowego) na zewnątrz.
Jeszcze co do tej astrologii. Zauważam tu latanie po skrajnościach. Wcale nie jest tak, może tak sobie ktoś pomyślał, że totalnie to ignoruję. Nie prawda, bo codziennie to odczuwam, np porę dnia i nocy. W nocy śpię a w dzień robię coś innego ale trzeba i tu zachować zdrowy umiar, żeby nie zrobić z tego religii i by to nam nóg nie spętało. Bo wtedy jak mamy ochotę na drzemkę w dzień, to się będziemy katować i mówić że od spania jest noc. I tak samo z układami gwiazd. To są predyspozycje ale nie mogą nami rządzić, bo staniemy się głupcami którymi rządzą gwiazdy.
„Ciekawe że podążającym własną ścieżką przypisuje się arogancję albo egoizm, gdy już nie dają sobą sterować. I czemu oskarżycielom akurat te słowa przychodzą na myśl.”
Dokładnie.
„Astrologia nie zna przeciwników, tylko ignorantów”.
~ Leszek Szuman
„Człowiek nieznający swego horoskopu jest jak kapitan statku, który wyrzuca za burtę mapy i woła: Boże, prowadź!”.
~ Leszek Szuman
Zapisywanie jest techniką pomocną ale ile ludzi tyle dróg. Zapisywanie poprzez uzewnętrznienie, pomaga zauważyć iż coś jest w nas, kiedy nasza uwaga skupia się głównie na zewnątrz i nie zauważa tego co wewnątrz.
Lecz kiedy ćwiczy się uważność i przebywa się świadomością również wewnątrz, też w ciele, i zauważa się te energie, napięcia, rozluźnienia, emocje, uczucia, poruszenia, gdy jest się już na nie w jakimś stopniu wyczulonym, to nie ma potrzeby ich zapisywać, bo ta technika już nie dla tych ludzi.
Komuś kto już jeździ na rowerze, nie dokręca się bocznych kółek. Trza to było wcześniej zaproponować ala ja z tych co i tak bez bocznych kółek się woleli uczyć. Parę guzów więcej, ale taki typ.
„Człowiek nieznający swego horoskopu jest jak kapitan statku, który wyrzuca za burtę mapy i woła: Boże, prowadź!”.
Mapy to ja mam w Sobie i lepszego kompasu nie znalazłem. Gdyby było inaczej, byłbym wybrakowany i za takiego miałbym ciebie TAW i każdego jednego człowieka. A ja co dzień uczę się, że wszystko jest we mnie, bo Źródło i Ja to Jedno i jest tu cała Wiedza i wszystko cokolwiek mógłbym zapragnąć. Dlatego mam pewność, że skoro jestem zbawcą dla siebie, to i ty też jesteś nim dla siebie, ale skoro jeszcze uważasz, że do zbawienia potrzebujesz czegoś z zewnątrz, np astrologii, jak dla mnie nie ma problemu.
Wyrażam swoje zdanie.
A swojego horoskopu raczej znać nie chcę. Jeszcze mi ktoś coś zasugeruje i mi to gdzieś utknie w podświadomości i będzie robić kuku.
Zaraz moment. Teraz mam większą uważność wewnątrz, ale nim to robić zacząłem, to zapisywałem i to ile. Niektóre sprawy jeszcze zapisuję haha w Tawernie przecież 😁
„..doszedłem do wniosku, że gwiazdy powiedzą ci wszystko..”
Trochę mnie zaciekawiliście.
Ogólnie uważam, że kosmos stworzyliśmy my, z innego poziomu, jak plac zabaw, do którego wchodzimy się pobawić.
To tak jakby wymyślić grę z zasadami i wchodząc w nią, podlegać jej prawom, ale jako że jest się jej stwórcą, nie można być jej ofiarą. Można by ją rozkodować od wewnątrz, jak Jezus albo inni Mistrzowie to robili. Ciekawe, rozpracujemy to.
„ale jako że jest się jej stwórcą, nie można być jej ofiarą”
Nam stwórcom wymazują pamięć (kradną nasz dorobek ewolucyjny), więc wikłamy się tu w zastawione na nas pułapki i stajemy się ofiarami. Gra jest od początku nie fair. Gra znaczonymi kartami.
O, a ja dziś postanowiłem rozpocząć wiosenną głodówkę. Więc niech mi Księżyc służy w oczyszczaniu.
Ksiezyc to Ci moze zrobic reptylska lewatywe oczyszczajaca poczucie rzeczywistosci…
TAW – zaczynam prowadzic zeszyt wkurwow od jutra. Musze taki znalezc 500 stron.
Tak, im grubszy kajet, tym lepszy.
„Człowiek nieznający swego horoskopu jest jak kapitan statku, który wyrzuca za burtę mapy i woła: Boże, prowadź!”.
~ Leszek Szuman
Tutaj mam inne zdanie i doświadczenia od Leszka Szumana.
Nadal uważam astrologię za część Hologramu w tym kwantowym świecie.
W cztery oczy mogę Ci powiedzieć, bo na forum nie ma sensu pisać.
Ani Ty mnie nie przekonasz, ani ja Ciebie.
Mam doświadczenia ze swojego Życia, ale są bardzo osobiste. To nie jest Weda dla każdego, bo zbyt osobista.
Oj nie tak. Dobry horoskop potrafi odpowiednie dać rzeczy słowo, czyli ponazywać coś, co JEST.
Mnie to bardzo pomogło wyjść z bycia podporządkowaną oczekiwaniom innych do bycia SOBĄ.
Zadałam kiedyś astrologowi pytanie o pewien zakres dat. Odpowiedział, jaki obszar może ulec wówczas rewolucji. Jak mu doprecyzowałam, czym była ta REWOLUCJA, to powiedział z uznaniem dla gwiazd: o kurwa!!! 😉
W Holograficznym świecie jest wszystko możliwe:-)
.https://youtu.be/wUegAPMKUCU
~ „Jakie cechy najbardziej ograniczają Polaków”
.https://youtu.be/EU5AhHM1WoU
~ „W jaki sposób się motywować”
.https://youtu.be/0cxRNGEUogM
~ Ego-rcyzmy. Czym jest i jak działa ego? Cz. 1
.https://youtu.be/8G2vJPtOhSw
~ Ego-rcyzmy. Czym jest i jak działa ego? Cz. 2
Dziękuję RiS za te linki do wypowiedzi dr Mateusza Grzesiaka. Zetknęłam się z nim na fb parę lat temu i serdecznie go wszystkim polecam. Mądrze człek prawi. 🙂
.https://youtu.be/OCUYtcdIiFA
~ 10 toksycznych mechanizmów w związkach
.https://youtu.be/lryuwj3MaX0
~ Jak radzić sobie z trudnymi emocjami?
.https://youtu.be/78FpZVVEpk8
~ Jak uczyć się języków obcych
Ziarenko, proszę bardzo, również myślę i czuję, że mądrze prawi 😘🍒🍌🍊🍎🍐🍅🥕🥦🥒🧄🧅
Tu wcale nie chodzi o indywidualność, poruszane tematy. Nie tak bardzo jak o to, co dzieje się pod. Zawsze chodziło o energię. O walkę o energię. Dobrze o tym wszyscy wiemy, czujemy to. Ta gra ma wiele poziomów i miejscami przypomina gry hazardowe. Kto raz wygra, wciąga się, by potem stracić, a kto straci, gra dalej, by się odkuć. Są i tacy, co tylko patrzą i czerpią korzyści z utożsamiania z wygranym i tacy, którzy tylko czekają, aż komuś kto ich raz ograł poślizgnie się noga, by rzucić się jak sfora wygłodniałych wilków na osłabioną zdobycz. To jest nieustająca wojna z przerwami na sojusze, zawieszenia broni, dozbrajanie i trwa od początku czasu. Najlepiej nie grać, ale by zaprzestać walki, trzeba odnaleźć nowu sposób pozyskiwania energii. Szczęśliwi ci, którzy odnajdują Źródło w Sobie i uczą się z niego korzystać.
Tego dziś życzę i Paniom i Panom też, Wszystkim, którzy mnie w tej walce wspierali i przeciw którym walczyłem.
Już nie mam wrogów ani sojuszników. Przejrzałem na oczy w tym temacie. Nie jest to przyjemny widok. Ludzkość nie wie co czyni, nie wie co sobie robi. Jak dobrze, że to ten czas, kiedy coraz więcej osób przechodzi na zasilanie wewnętrzne i przestaje szukać energii u innych.
Książka to mało, by opisać, co się tu wyprawia od eonów. Lepiej powiedzieć, że jest z tego wyjście, a jest, i kto ma trochę świadomości, zrozumie, że abym to dziś zobaczył, musiałem użyć kluczy, które otworzyły mi na to spojrzenie. Więc działają. Ja to wiem, a kto będzie miał dość bitew, ten te klucze do siebie przyciągnie. Wcale nie muszą być ode mnie. Już mi na tym nie zależy, to też był element walki o energię. Zależy mi tylko na tym, by opromieniać Was Tym Światłem i czekać cierpliwie, kiedy znów się razem pobawimy, ale w inne gry, gdzie nie walczymy i nie tracimy, gdzie się wzajemnie wspieramy i wszyscy zyskujemy.
Dobrego dnia ☀️ a każdy jest dobry
NIE OCENIAJCIE, DOCEŃCIE A ZOBACZYCIE.
Ps. Kiedy ludzkość przejdzie na zasilanie wewnętrzne i zaprzestanie walki o energię, znikną zewnętrzne problemy z globalnymi wojnami, z przemyślnymi rozgrywkami ludzkości przez różne grupy ziemskie i pozaziemskie. Wiele problemów odejdzie.
Wszystkie problemy znikną
Takie mam teraz widzenie i tym się dzielę
Jest jak powiedziano:
Szukajcie najpierw Królestwa Niebieskiego a wszystko inne będzie wam dane.
A Królestwo Niebieskie jest w nas już teraz i nie potrzebujemy czekać na odpowiedni dzień, ustawienie planet, rozgrzeszenie, oddzielenie od ciała.
Ono już tu jest i wystarczy je przyjąć.
Nie słuchajcie ludzi, którzy mówią, że nie możecie teraz, bo im nie o wasze dobro chodzi, a o waszą energię.
Jeśli mienię się wegetarianinem czy też weganinem, to to co mówi ten Jegomość, nie dociera do mnie. Mój brzuch nie jest grobem dla zwierząt jakichkolwiek, w tym i owadów. Nie spożywam potraw z ciał zabitych zwierząt, bo szanuję życie każdego i wspieram je. Czy człowiek pełen miłości do wszystkiego i do wszystkich mógłby zabijać owady i inne zwierzęta i ich cierpieniem się odżywiać? Nigdy!
W ogóle pojęcie „temat tabu” mnie rozwala. Nie ma czegoś takiego. Zauważam, że zablokowani i zaprogramowani mają bardzo dużo takich tematów. Ci, co mają tak bardzo czysto w chałpie też… mają tematy tabu. Ta bu, ta be.
„bardzo czysto w chałpie”
Obsesyjne sprzątanie to nerwica natręctw.
„Perfekcyjne jest małe. (…) Wystarczy, że robimy coś na 20-30% swoich możliwości – i to jest już wielkie”.
~ Bert Hellinger
Dokładnie, jak wielu jest wkręconych w systemowy stres… i po co? Jak spadną z krzesła to ich tylko wyrzucą na hasiok. Sam się wkręcam czasem i potem spięty się dziwię, że mi ciałko mówi eeee nieee.
Matka Ziemia utkała w naszym ogRODzie przecudny kobierzec z Rzeżuchy Włochatej 🌱🌱🌱
Roślina jest dość rzadka, jeśli macie do niej dostęp, korzystajcie 🙂
Właściwości:
Rzeżucha jest źródłem witamin: A, B1, B2, C, E, K i PP. Zawiera składniki mineralne: żelazo, wapń, magnez, fosfor, siarkę, chrom i jod.
Poleca się ją osobom z cukrzycą, anemią, wieńcówką, reumatyzmem, trądzikiem.
Pędy Rzeżuchy Włochatej regulują pracę układu pokarmowego, trzustki oraz wzmacniają odporność.
https://chwilezachwycone.blogspot.com/2014/04/rzezucha-wochata-i-susznie.html
Zdrówka 🍀