Przywódcy państw poważnych (nie wiadomo, jak PO-lscy) doskonale wiedzą, że każda rozmowa obecnego cara Rosji z kimkolwiek jest – na wszelki słuczaj (a słuczaje, jak wiadomo, chodzą po ludziach) – skrzętnie i skrupulatnie „z największą starannością” cyfrowo rejestrowana i na wieki wieków amen w tajnym archiwum moskiewskim archiwizowana.
Przywódcy państw poważnych (nie wiadomo, jak PO-lscy) doskonale wiedzą również, iż obecny car Rosji ma przyrodzoną i zupełnie niewinną pionierską [młodzieżowa Organizacja Pionierska imienia W.I. Lenina] skłonność do równie przyrodzonego, i równie zupełnie niewinnego, rzucania wybranej ofierze pod nogi kilku starannie dobranych fraz na przynętę i rejestrowania, w jaki sposób starannie wyselekcjonowana ofiara na tak zapodaną przynętę zareaguje.
Przywódcy państw poważnych (nie wiadomo, jak PO-lscy) doskonale znają te stare, ćwiczone wśród radzieckiej młodzieży od kołyski, a obliczone na wyłowienie potencjalnego wroga ludu, podobne frazeologiczne chwyty – i nabrać się na nie nie dają. I byłby totalnym dyplomatołkiem przywódca państwa poważnego (nie wiem, jak PO-lski), który by na tę właśnie okoliczność przez swoich „doradców” i „ekspertów” przeszkolony nie był.

Były minister państwa niekoniecznie poważnego, który stare, rubaszne (i bądźmy szczerzy, niezbyt wyszukane, choć brzmiące z pozoru dość perwersyjnie) zabawy z bizantyjskich dworów ujawnia – robi to w jednym, jedynym celu: w celu nieudolnej próby narażenia na śmieszność własnej niezbyt skromnej osoby. Bo czemuż innemu służyć by miało ujawnianie kulisów zabaw bizantyjskich przywódców, które i tak wszyscy wtajemniczeni doskonale, i nie od dziś, znają?
Bo przywódcy państw poważnych przynajmniej z jednego zdają sobie sprawę i o jednym z całą pewnością wiedzą: z kim jak z kim, ale ze skutecznie spacyfikowaną od wielu dziesięcioleci, a może i setek lat Polską obecny car Rosji żadną Ukrainą lub inną przyległością dzielić się nie zamierza, i nigdy nie zamierzał. …Bo i po co?
Taką przyległością jak Ukraina, to podzielić się, owszem, i można, ale nie z kuchenną przystawką, lecz z państwem poważnym, jak na ten przykład… z Izraelem.

No i na koniec. Żaden z komentatorów nie zakumał kwestii przy tym wszystkim najważniejszej: sztubacko-pionierska wrzutka cara była jednym z pierwszych elementów (w całej długiej temu poświęconej układance) długofalowej, wieloletniej i wielopoziomowej strategii powolnego osaczania, urabiania i wciągania PO-lskich przywódców w przygotowania do upichcenia geopolitycznego dania głównego, czyli smoleńskiej pieczeni.
W takim właśnie kontekście cała ta wędkarska zabawa nabiera dopiero właściwych jej barw i ostrości.
(taw)
https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/category/ukraina-o-co-naprawde-chodzi/