Danuta Siedzikówna została aresztowana dokładnie 68 lat temu – 20 lipca 1946 r. i osadzona w gdańskim więzieniu. Służyła wówczas w szwadronie ppor. Zdzisława Badocha „Żelaznego”, który podlegał pod oddział Łupaszki. Jako sanitariuszka i łączniczka uczestniczyła w akcjach przeciwko NKWD i UB.
Po aresztowaniu została poddana ciężkiemu śledztwu i po kilkunastu dniach skazana na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku. W akcie oskarżenia znalazły się zarzuty udziału w związku zbrojnym, mającym na celu obalenie siłą władzy ludowej oraz mordowania milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zarzucono jej m.in. nakłanianie do rozstrzelania dwóch funkcjonariuszy UB podczas akcji szwadronu „Żelaznego” w Tulicach pod Sztumem.
Jak pisał Piotr Szubarczyk z IPN w Gdańsku,
Wyrok śmierci na sanitariuszkę był komunistyczną zbrodnią sądową, zarazem aktem zemsty i bezradności gdańskiego UB (od którego realnie zależał wyrok) wobec niemożności rozbicia oddziałów mjr. „Łupaszki”. Szwadron „Żelaznego”, w którym służyła „Inka”, był szczególnie znienawidzony przez gdański WUBP z powodu licznych, udanych akcji na placówki UB, m.in. brawurowy rajd przez powiaty starogardzki i kościerski 19 V 1946 r., podczas którego opanowano kilka posterunków milicji i placówek UB, likwidując sowieckiego doradcę PUBP w Kościerzynie, kilku funkcjonariuszy UB i ich konfidenta.
W grypsie z więzienia przesłanym siostrom Siedzikówna napisała:
Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba.
Zdanie to – według historyków – nie tylko odnosi się do przebiegu śledztwa, lecz także do odmowy podpisania przez „Inkę” prośby o ułaskawienie. Prośbę taką do prezydenta Bolesława Bieruta skierował za nią jej obrońca. Bierut nie skorzystał z prawa łaski.
Prokurator Wacław Krzyżanowski, który dla 17-letniej dziewczyny zażądał kary śmierci, był oskarżany przez Instytut Pamięci Narodowej o udział w zbrodniach komunistycznych, jednak dwukrotnie został uniewinniony przez sąd.
Danutę Siedzikównę zabił 28 sierpnia 1946 r. o godz. 6.15 strzałem w głowę dowódca plutonu egzekucyjnego z KBW. Wcześniejsza egzekucja z udziałem żołnierzy się nie udała. Żaden nie chciał zabić „Inki”, choć strzelali z odległości trzech kroków. Miejsce pochowania jej ciała pozostaje nieznane.
—
Czytaj także:
https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/2014/05/17/inka-1946-ja-jedna-zgine/
Jakie jest NAZWISKO i IMIE zwyrodnialca i mordercy w polskim mundurze – dowódcy plutonu egzekucyjnego, ktory Danutę Siedzikównę zabił 28 sierpnia 1946 r. o godz. 6.15 strzałem w głowę ???
„Zastrzelona przez dowódcę plutonu egzekucyjnego ppor. Franciszka Sawickiego”:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Danuta_Siedzik%C3%B3wna
Do śmierci Inki przyczynili się również:
– Andrzej Stawicki, UBek, który przesłuchiwał Danusię; bardzo prawdopodobne, że zmienił nazwisko i wyjechal z kraju;
– kapitan Kazimierz Nizio-Narski, jedn z psów składu sedziowskiego, którzy 3 sierpnia 1946 r. (już 14 dni po aresztowaniu!) skazali „Inkę” na śmierć. W czasie wojny pracował w niemieckiej Kriminalpolizei. Po sprawie „Inki” został zdegradowany do stopnia szeregowca i skazany na osiem lat więzienia. Za to, że był w Kripo? Bynajmniej. Za ukrycie tego faktu przed władzami…
– Wacław Krzyżanowski, prokurator, przebywający obecnie na emeryturze, oczywiscie wysokiej. Ta czerwona swinia w olbrzymim stopniu podżegała skład sędziowski, do skazania Inki na smierc. Za swoje zdradzieckie ‚zaslugi’ ozdnaczony medalami. Po procesie w 1993 roku, gdy zostal uniewinniony ze wzgledu na brak jednoznacznych dowodow (wszelkie watpliwosci rozstrzygnieto na korzysc oskarzonego) stwierdził, że Inka sama była sobie winna;
– Józef Bik, z pochodzenia żyd, zmienił nazwisko na Bukar, potem Gawarski, a w roku 1968 wyjechał do Izraela i tam przedstawił się jako ofiara polskiego antysemityzmu. Bik uchodził za wyjątkową kanalię nawet wśród swoich kolegów z resortu;
– Józef Gawerski (vel Bik vel Bukar), żyje i pobiera wysoka emeryture za swoje zdradzieckie czyny. Wystąpił do ZUS z wnioskiem o rewaloryzację emerytury. Szczegolnie znany byl z tego, ze lubil znecac sie nad aresztowanymi bohaterami walczacymi o Wolna Polske. Decydowal o wszystkich wyrokach smierci w tamtych czasach.
Pieśń o żołnierzach niezłomnych majora Łupaszki:
jeżeli bierze się udział w wojnie, to zabija się innych ludzi i tym samym należy liczyć się z tym, że też zostanie się zabitym. Robienie z uczestników wojny na siłę męczenników to tani chwyt propagandowy. Do śmierci ilu osób przyczyniła się owa „Inka”? Jednostronna sprawiedliwość to niesprawiedliwość. Albo piętnujemy wojnę jako taką, albo mamy prawo zabijać w imię byle czego i robić wojny z byle powodu. Polacy wciąż dają się nabrać na chwyt z naciskaniem na gruczoł łzowy.
Dla jednych jest to „naciskanie na gruczoł łzowy”, dla innych – spuścizna trudnej i wcale nie chcianej pamięci o męczeństwie ich bliskich. Dziadek mojej żony w wyniku nawet nie wojowania lecz zupełnie fałszywego pomówienia był więziony i okrutnie męczony w ubeckiej katowni na Zamku Lubelskim. Ta trauma do dziś odciska swe szczególne piętno na jego rodzinie – i bynajmniej nie chodzi w tym o „gruczoł łzowy”…
Kto podobnych historii w swej rodzinie nie doświadczył, niech lepiej nie zabiera tu głosu, bo ciężar gatunkowy jego wypowiedzi nie wytrzyma naporu mocy Polskiej historii…
I’m truly enjoying the design and layout of your blog.
It’s a very easy on the eyes which makes it much more pleasant for
me to come here and visit more often. Did you hire out
a designer to create your theme? Excellent work!