Zastraszania internautów ciąg dalszy. Poranna wizyta ABW u mieszkańca Elbląga po krytycznym wpisie o Tusku

zastraszanie

– W środę przed 10 rano do jednego z mieszkańców Elbląga przyszło dwóch smutnych panów. Nie przedstawili się, ale jednoznacznie wskazali o co im chodzi. Mianowicie o krytyczny wpis na Facebooku, który dotyczył premiera Donalda Tuska – pisze lokalny portal Elblag24.pl. Mieszkaniec o poranną wizytę podejrzewa podległą premierowi Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Jeden z mieszkańców naszego miasta jakiś czas temu krytycznie wypowiadał się o premierze rządu RP Donaldzie Tusku na swoim profilu portalu społecznościowego Facebook. Dziś odwiedzili go agenci. Przedstawiając wydruk – zrzutu ekranu z profilu elblążanina – domagali się informacji na temat tego co zostało napisane – relacjonuje Elblag24.pl. Mieszkańca funkcjonariusze w cywilu mieli odwiedzić wczoraj rano. Tak komentuje on poranną interwencję:

Nie ukrywam, że jestem krytyczny wobec rządu w Polsce ale równocześnie krytycznie oceniam innych przedstawicieli różnych partii. Nigdy bym jednak nie przypuszczał, że mój dom odwiedzą agenci, próbując swoją wizytą mnie zastraszyć i dając do zrozumienia, żebym nim coś kolejny raz napiszę – dwa razy się zastanowił – mówi w rozmowie z portalem mieszkaniec Elbląga, którego w mieszkaniu odwiedziło dwóch mężczyzn.

komp

Według naszych ustaleń, nie byli to policjanci. Zaskoczony elblążanin wskazuje, że mogli to być przedstawiciele rządu, czyli najprawdopodobniej agenci ABW – pisze portal Elblag24.pl. Mieszkaniec tak opisuje wizytę i treść swojego krytycznego wpisu, który skończył się wizytą w jego mieszkaniu:

Panowie nie przedstawili się, nie przedstawili żadnej legitymacji służbowej. Powiedzieli tylko, że są funkcjonariuszami państwowymi. Tak też wyglądali. Byli elegancko ubrani, dużo wyżsi wzrostem ode mnie. W rękach trzymali czarne teczki i domagali się ode mnie wyjaśnień na temat wpisu na Facebook’u, w którym wyrażałem swoją opinię w kwestii zaangażowania rządu w wyjaśnianiu sprawy katastrofy smoleńskiej oraz afery Amber Gold. Tego wpisu dokonałem około rok temu i szczerze powiedziawszy dokładnie nie pamiętam treści, którą dodałem. Według tego co przeczytałem dziś na wydruku, który panowie wyjęli z teczki – dość krytycznie oceniałem premiera Donalda Tuska, ale nie uważam, abym naruszył tym wpisem prawo.

Wysłaliśmy pytania do rzecznika ABW w tej sprawie. Czekamy na odpowiedź.

Jeżeli ktoś z naszych czytelników miał podobną sytuację, zachęcamy do kontaktu. Zapewaniamy 100% anonimowość, w przeciwieństwie do Facebook’a: kontakt@elblag24.pl lub 533 244 555.

Do sprawy będziemy wracać.

Elblag24.pl, Niezalezna.pl, AlexJones.pl

Reklama

TVN traci tysiące widzów – miażdżący spadek oglądalności po konformistycznej prezentacji afery taśmowej

tvn manipulacje

TVN – komórka wiadomych służb ds. Dezinformacji Polaków ostro pikuje. Polacy zaczynają się powoli budzić. „Fakty” TVN – sztandarowy program dezinformacyjny dla lemingów odnotował w czerwcu, obok „Panoramy”, największą stratę widowni. W porównaniu do czerwca 2013 r. „Fakty” straciły prawie 13 proc. widzów!

„Fakty” ogląda już mniej widzów niż „Teleexpress” i „Wiadomości”.

Jak informuje portal WirtualneMedia.pl – oglądalność audycji w czerwcu 2014 r. zmalała o 12,87 proc. (366 tys. widzów) w porównaniu do ubiegłego roku i wyniosła 2,48 mln osób. Udział „Faktów” w rynku wyniósł jedynie 22,69 proc., choć przed rokiem było to 28,33 proc.

TVN

Przypomnijmy, że w dniu, w którym po raz pierwszy poinformowano o aferze taśmowej, dla TVN publikacja „Wprost” nie była ciekawym tematem. Zamiast tego w serwisie TVN24 o godz. 15 obejrzeliśmy m.in. rozmowę o „spalaczach tłuszczu” i letnim odchudzaniu, relację z pokazów „monster trucków” we Wrocławiu oraz „wstrząsający” materiał dotyczący agresywnych szczurów.

manipulation-television-brainwashing-frith

O godz. 15:30 podano co prawda informacje z Ukrainy i Iraku, ale jeszcze ważniejszym tematem była warszawska Parada Równości. Do rozmowy o tej ostatniej sprawie zaproszono nawet politologa dr. Norberta Maliszewskiego, który ubolewał nad tym, jak wielkim problemem w Polsce jest nietolerancja wobec homoseksualistów. O publikacji „Wprost” poinformowano dopiero o godz. 15:42, podkreślając, że tygodnik „Wprost” „nie jest w stanie zweryfikować autentyczności nagrań”. Materiał był jednak krótki, a po więcej informacji odesłano telewidzów… na portal internetowy tvn24.pl.

Niezalezna.pl, WirtualneMedia.pl

aa-propaganda-bernays-quote-300x152

Zioła z własnej doniczki – co warto uprawiać w kuchni?

szałwia

Przygotowując swoje ulubione potrawy zwykle sięgamy do pojemniczków z przyprawami. Wśród nich nie brakuje na pewno aromatycznych suszonych ziół, które nadają jedzeniu nie tylko niepowtarzalny smak, ale również cudowny aromat. Dziś proponujemy zioła w innej odsłonie – świeże, z własnej uprawy.

Niewiele potrzeba, aby taki „ogródek” stworzyć na własnym oknie. Pomyślcie nie tylko o walorach smakowych, jakie zyskają przygotowane przez was posiłki; wyobraźcie sobie również, jak miło będzie wstawać rano i patrzeć, jak w kuchni zieleni się wasza mini plantacja.

Uprawa ziół w domu może być także świetną, pouczającą zabawą. Każdemu dziecku frajdę sprawi sadzenie, sianie czy nawet opieka nad zakupioną sadzonką.

Skąd wziąć zioła do domowej hodowli?

Roślinki można kupić obecnie w większości supermarketów, a nawet w sklepach osiedlowych. Posadzone są zwykle w małej plastikowej doniczce. Po przyniesieniu do domu należy pamiętać, aby je przesadzić do większego naczynia.

Nasionka wybranych roślin można zakupić również w sklepie ogrodniczym. Warto popytać także znajomych, posiadających ogródek warzywny. Zapewne mają w nim szczypiorek i pietruszkę, którymi bez problemu się podzielą.

Rozmieszczenie ziół

Zioła można posadzić wedle fantazji, tzn. albo każde umieścić w osobnej doniczce, albo zrobić ziołową kompozycję w jednej większej. Na rynku dostępnych jest wiele ciekawych pojemników, mis, donic… Bez problemu znajdziecie coś, co doskonale wkomponuje się w wystrój waszego mieszkania.

Jakie zioła warto uprawiać w domu?

  • Szczypiorek  dzięki delikatnemu posmakowi cebuli jest szeroko stosowany w kuchni. Można go dodać do omletów, serów (szczególnie białego), sałatek czy ryb. Jest ozdobą każdej kanapki 🙂

  • Pietruszka – trudno wyobrazić sobie zupę bez niej. W kuchni zastosowanie ma zarówno korzeń, jak i natka (posiekaną można mrozić lub przechowywać w formie suszu). Używana, by nadać potrawie aromat oraz ją ozdobić.

  • Oregano – moje ulubiona przyprawa. Nieoceniona przy potrawach z makaronem, pizzy, jako dodatek do sosów (szczególnie tych na bazie pomidorów). Trudno sobie wyobrazić specjały kuchni włoskiej bez jej wykorzystania.

  • Rozmaryn  dodawany do potraw mięsnych i ryb. Jest składnikiem wielu marynat.

  • Estragon – świeży estragon ma bardzo intensywny smak, dlatego trzeba go używać z umiarem. Dzięki delikatnemu posmakowi anyżu jest idealny do kurczaka i ryb. Zioło można suszyć i mrozić (najlepiej w szczelnym pojemniku). Niezastąpiony w marynatach i kiszonkach nadaje jędrności ogórkom i kapuście.

  • Tymianek  warto dodawać go do potraw z drobiu, sosów, pieczonych mięs, dziczyzny, ryb i sałatek.

  • Bazylia – bardzo aromatyczne zioło. Ma ostry smak, który doskonale uzupełnia wszelkiego rodzaju potrawy z pomidorów. W kuchni wykorzystuje się zarówno świeże liście, jak i te wcześniej ususzone. Sałatka, sos czy danie mięsne dzięki niej zyska wiele na walorach smakowych.

StressFree.pl

fot. stressfree.pl

Zdrowe życie:

Glistnik jaskółcze ziele (Chelidonium maius) – alchemiczny dar niebios

Chelidonium_majus_glistnik_jaskolcze_ziele

W „Księdze sekretów o cnotach Ziół, Kamieni i Zwierząt niektórych” wydanej w Polsce w XVII w. wielki uczony średniowiecza święty Albert Wielki (Albertus Magnus) napisał o glistniku: „Gdyby kto serce kretowe miał, zwycięży wszystkich nieprzyjacielów, wszystkie sprawy a swary uspokoi. A jeśli to położone będzie na głowie chorego, jeśli ma umrzeć – będzie śpiewał głosem wielkim; jeśli nie, płakać będzie” (Marian Janusz Kawałko, „Historie ziołowe”). Jak widać, ziółko to miało niegdyś opinię prawie magicznego.

Średniowieczni alchemicy uznawali żółty korzeń glistnika za kamień mądrości i nazywali darem niebios czyli coeli donum. Glistnik jaskółcze ziele (Chelidonium maius), znany również jako jaskółcze ziele, listewnik lub ziele od brodawek od wieków rośnie pospolicie w całej Europie i w Azji oraz północnej Afryce. U nas jest często spotykaną rośliną, którą można znaleźć w cieniu drzew i krzewów, pod płotami, a także w zaniedbanych ogrodach i parkach. W XVI wieku przeniesiona została również do Ameryki, co niekoniecznie zachwyciło tamtejszych farmerów, uznali ją bowiem za dokuczliwy chwast.

Ta dość wysoka bylina wczesną wiosną wypuszcza rozetę dużych, pierzastych, nierówno karbowanych liści, a później – wzniesione, w górnej części rozgałęzione łodygi. Na ich szczytach, na długich szypułkach zakwitają jaskrawożółte kwiatki, zebrane po kilka w luźnych baldaszkach. Owockami są wydłużone torebki, przypominające wyglądem strąki wypełnione licznymi czarnymi nasionkami. Wszystkie części rośliny zawierają żółtopomarańczowy sok, wyciekający po złamaniu łodygi.

Przełamana pusta łodyga glistnika, widoczny wyciekający sok i delikatne włoski [kliknij, by powiększyć]

Zarówno ziela jak i korzeni glistnika używano do celów leczniczych od czasów antycznych. Wymieniany był w papirusie Ebersa, wspominali o nim Pedanius Dioscorides, Pliniusz Starszy, a w wiekach nowożytnych – między innymi święta Hildegarda, Pietro Andrea Mattioli (Matthiolus), Hieronymus Bock, Paracelsus i Syreniusz. Zalecano go wtedy najczęściej jako lek na żółtaczkę i przeciwgorączkowy, a także – zewnętrznie – na dolegliwości skórne, takie jak brodawki, kurzajki i inne narośla, ropnie, podrażnienia i stany zapalne. Słynny jasnowidz, uzdrowiciel i zielarz ksiądz Czesław Klimuszko sklasyfikował glistnik w pierwszej dwudziestce ziół mających największą moc uzdrawiania.

glistnik jaskolcze ziele

W dawnej Polsce korzeni tego ziela używano do odrobaczania przewodu pokarmowego, stąd jego nazwa glistnik. Drugi jej człon – jaskółcze ziele – wywodzi się z greckiego chelidon, co oznacza jaskółkę. Obecnie wiadomo, że zarówno ziele, jak i korzenie glistnika zawierają alkaloidy izochinolinowe, głównie chelidoninę, homochelidoninę, chleterynę i berberynę, a także aminy biogenne, flawonoidy, kwasy fenolowe, kwasy organiczne (m.in. chelidonowy i jabłkowy) oraz cholinę i enzymy proteolityczne. W korzeniach znajdują się podobne substancje, przy czym alkaloidów jest znacznie więcej.

Przetwory z ziela i korzeni glistnika działają rozkurczowo na mięśnie gładkie oskrzeli, przewodu pokarmowego, dróg żółciowych i moczowych oraz narządów rodnych. W związku z tym zaleca się je przy bólach brzucha spowodowanych kolką jelitową, wątrobową i nerkową oraz przy bolesnych skurczach narządów rodnych, a także przy astmie i migrenie. Podaje się je również przy zaburzeniach wydzielania i przepływu żółci oraz przy braku łaknienia, spowodowanym niedoborem soku żołądkowego.

Zawarta w glistniku chelidonina to silny środek przeciwbólowy, a w porównaniu z papaweryną i morfiną jest znacznie mniej toksyczna. Ma również właściwości obniżania ciśnienia tętniczego krwi. Od pewnego czasu bada się skuteczność leków zawierających ten alkaloid w leczeniu nowotworów złośliwych (chelidonina hamuje podziały komórek).

Okłady nasączone sokiem z ziela glistnika służą do usuwania brodawek i kurzajek. Są także pomocne przy leczeniu grzybic skóry, łuszczycy, trudno gojących się ran i uszkodzeń skóry. Również odwarem z ziela można przemywać rany, wrzody, nadżerki, a także gradówki na powiekach. Przy stosowaniu świeżego soku należy jednak zachować środki ostrożności (uważać na oczy i używać rękawiczek). Chociaż. Znana naturoterapeutka Maria Treben twierdzi, że miała znakomite rezultaty, zalecając przykładanie świeżych listków glistnika na powieki. Podobno sprzyja to poprawie wzroku. Uważa też glistnik za ziele wspaniale czyszczące krew i radzi w tym celu wypijać po 3-4 filiżanki glistnikowej herbatki dziennie.

Uwaga! Przy stosowaniu leków z glistnika należy zasięgnąć porady lekarza, bo mają one również działanie uboczne. Pobudzają skurcze macicy, co wyklucza stosowanie ich w końcowym okresie ciąży. Podawanie ich przez dłuższy czas może podrażniać przewód pokarmowy, a nawet uszkodzić wzrok, wywołując objawy podobne do jaskry. Nie wolno ich również stosować przy chorobie wrzodowej żołądka i dwunastnicy oraz przy ostrych nieżytach przewodu pokarmowego.

Przepisy

Odwar z ziela na pobudzanie wydzielania żółci
Łyżeczkę ziela zalać w emaliowanym kubku szklanką wrzątku, włożyć do naczynia z gorącą wodą i pod przykryciem podgrzewać przez 15 minut. Odcedzić. Do uzyskanego płynu dolać tyle wody, ile go wyparowało podczas podgrzewania. Przestudzić. Pić po pół szklanki 3 razy dziennie przed posiłkami.

Herbatka na kolkę wątrobową
Zmieszać po łyżeczce ziela glistnika, mięty i kolendry, zalać szklanką wrzątku, odstawić pod przykryciem na 15 minut, odcedzić. Pić po pół szklanki co 3 godziny (przepis prof. J. Muszyńskiego).

Sok z glistnika na dolegliwości skóry
Wrzucić do sokowirówki kilka garści listków, łodyżek i kwiatów. Uzyskanym sokiem smarować chore miejsca na skórze, pozostawić na kilka godzin, potem przemyć chłodną wodą. Pomaga to także przy nadmiernym owłosieniu skóry.

Okład na zrogowacenia skóry
Świeżo zerwane łodyżki listków umyć i rozgnieść na miazgę. Soczystą papkę przykładać wieczorem na zrogowacenia, bandażować, pozostawić na noc.

Napar na liszaje
Płaską łyżeczkę ziela zalać szklanką wrzątku, parzyć przez pół minuty, odcedzić. Przemywać kilka razy dziennie miejsca objęte liszajami.

Czytaj również: