Istoty pozaziemskie wobec ludzkości – panel dyskusyjny

Panel dyskusyjny, który miał miejsce na I Zlocie Sympatyków NTV 22 marca 2014 r. we Wrocławiu. W dyskusji udział wzięli: Dorota Krzyżanowska, Ewa Wierzbicka, Dionizy Pietroń i Igor Witkowski oraz osoby z widowni. Całość poprowadził Janusz Zagórski.

Dionizy Pietroń: – Kosmici mówią, że najwyższym przejawem duchowości jest działanie w świecie 3D. Żeby się z nimi spotkać, a takie spotkanie jest planowane (oni czytają naszą energię, zresztą my też czytamy swoje energie i czujemy, że dochodzi do otwarcia), czytając obecnie energię planuje się spotkanie między rokiem 2024 a 2032. Nie musi być od razu większość, nie musimy przekonać większości ludzi. Okazuje się, że energia tak zwana pozytywna, energia Światła jest koherentna, natomiast energia ciemności, wibracje ciemności są chaotyczne. To powoduje, że wystarczy zebrać mniejszą liczbę, ale koherentnych działań – i one przeważą na szali nawet większość działań niespójnych ciemnej strony. Dlatego nie obawiajmy się, że potrzebna jest nas większość. Nie, róbmy swoje. Aby nastąpił ten kontakt, powinniśmy odzyskać Ziemię dla siebie. Oczywiście, że są siły, które to utrudniają. My, jako gospodarze spotkania, najpierw odzyskajmy Ziemię…

Reklama

Dr Jerzy Jaśkowski: Kozacy – jak dezinformują nas zawodowi historycy (Cz. 2)

Repin_Cossacks

Kontynuacja artykułu: Kozacy – jak dezinformują nas zawodowi historycy (Cz. 1)

Zaczęło się to wszystko po bitwie pod Lepanto w 1571 roku. Miasta włoskie doszły do wniosku, że same nie dadzą rady potędze tureckiej, nawet wespół z Habsburgami, i postanowiły zastosować stary manewr skorpiona – stworzyć zagrożenie z drugiej strony imperium osmańskiego. Wybór padł na Polskę. A że było to na rękę także Anglii, realizacja tego pomysłu doprowadziła do upadku Rzeczpospolitej.

Było to stosunkowo łatwe, ponieważ wolna elekcja – odpowiednio przygotowana – pozwoliła powołać na króla tego, kogo miano powołać. Było to coś w rodzaju słynnego powiedzenia Forda: możecie wybrać każdy kolor, byle by był czarny; lub jak kto woli: nie ważne kto i jak głosuje, ale ważne, kto liczy głosy. Od 1587 roku, tj. od wyboru Wazów [lenników Habsburgów], państwa ościenne starały się na stolcu polskim posadzić zawsze lennika Habsburgów. Najpierw to byli Wazowie, a potem Sasi. Jest rzeczą oczywistą, że lennicy realizowali politykę swojego suzerena, a nie lokalną. W ten sposób Polska traciła kolejne terytoria.

Do tego celu rozbicia Rzeczpospolitej używano właśnie ówczesnej Legii Cudzoziemskiej, czyli kozaków. Już sama nazwa „Powstanie Chmielnickiego” jest dezinformacją. Pojęcie „powstanie” odnosi się do oporu miejscowej ludności przeciwko okupantowi. Natomiast rokosz przeciwko legalnej władzy nazywa się rebelią. Tak więc możemy poprawnie mówić tylko o rebelii Chmielnickiego. Szeroko propagowane pisarstwo H. Sienkiewicza nijak się ma do rzeczywistości. Romantyczna opowieść o Chmielnickim służy zamazaniu agenturalnej działalności tego osobnika. Brał pieniądze od Wenecji, cara moskiewskiego i kogo się dało, aż doprowadził do sprzedania Kozaków. Teoretycznie powinien wisieć, a obecne władze Ukrainy postawiły mu pomniki?

Trzeba także przypomnieć, że kozactwo siczowe, to przede wszystkim słynna piechota zaporoska. Piechota ta, ukryta za szeregiem połączonych wozów, nieraz sześciu, była nie do pokonania dla ówczesnej kawalerii. Nawet słynna husaria nie miała nic do powiedzenia. Unowocześniony tabor husycki dawał piechocie wyposażonej w broń palną ogromne możliwości obronne. Słynnymi oddziałami najemnymi złożonymi z kozaków byli np. Lisowczycy.

Tymofiy Kalynskyi, Victorious Ukrainian Cossack with a head of a Tatarin.
Tymofiy Kalynskyi, Victorious Ukrainian Cossack with a head of a Tatarin.

Następny obraz.
Przeskoczymy teraz o kilkaset lat, aby pokazać, że nic się nie zmieniło. Mieszkańcy omawianych terenów nadal chętnie się wynajmowali temu, kto płaci. I tak, uderzając na Sowietów, Hitler prowadził już prawie 50-tysięczny kontyngent ukraiński. Szkoleni w Gdańsku i Wiedniu, indoktrynowani nacjonalistycznie, myśleli, że będą budować jakieś państwo. Naprawdę wystarczy kilka lat indoktrynacji, aby, stosując odpowiednie techniki, wyprać mózgi młodym ludziom. W taki sposób powstało UPA. Od wejścia do Lwowa, do 30 lipca 1941 roku, trwały zamieszki. Niemcy jednak wcale nie mieli zamiaru tworzenia odrębnego państwa ukraińskiego. Potem powstały dwa kontraktowe, na rok, bataliony ukraińskie Nachtigall i Roland. Karność i przydatność ich była tak mała, że po roku, kiedy kontrakt wygasał, chciano ich rozwiązać. Sprawa wyszła na jaw i mołodcy uciekli do lasu, tworząc bandy banderowskie.

Niemcy potrzebowali jednak mięsa armatniego i werbowali dalej. Taką zupełnie zapomnianą kartą jest stworzenie I Kozackiej Dywizji Kawalerii. Dywizja ta, stworzona w 1943 roku, odegrała ważną rolę w walce z partyzantami Tity i wojskami sowieckimi w Jugosławii. Dywizja wchodziła w skład niemieckiej 2 Armii Pancernej. Kozacy wykazywali się wielką bitnością i niezwykle pomagali w walce z komunistami. Polonika z tej historii. Uzupełnienia i remonty tej dywizji były szkolone w Mokowie koło Mławy, w byłych koszarach polskiej kawalerii. Dywizja liczyła ponad 18 555 ludzi, w tym 3827 Niemców, oraz służby pomocnicze. W taborach były kobiety. Dowódcą był generał major Helmuth von Pannwitz, oficer kawalerii. Wszelkie komendy i rozkazy były wydawane po rosyjsku.

Historia tej Dywizji na pewno zasługuje na opisanie. Powstała także 2 Kozacka Dywizja Kawalerii, na bazie II Kaukaskiej Brygady kawalerii. Dowódca Dywizji, usiłując nie dostać się w ręce Sowietów, wyprowadził swoich żołnierzy do Austrii, w okolice Klagenfurtu i skapitulował przed 11 Brytyjską Dywizją Pancerną. Anglicy, jak zwykle, nie dotrzymali umowy i pomimo posiadanej wiedzy o masowym mordowaniu przez NKWD jeńców, wydali wszystkich w ręce sowietów. Generał von Pannwitz zginął zamordowany wraz ze swoimi żołnierzami oraz kobietami i dziećmi, po odmowie opuszczenia oddziałów. Doskonale tragedię tych oddziałów opisał Józef Mackiewicz, który jako pierwszy ujawnił zdradę Anglików i tragedię tych żołnierzy. Pewnie dlatego jest zupełnie zapomniany w Polsce.

Kolejny obraz.
I znowu przeskoczymy kilkadziesiąt lat. Ponownie wynajęto ponad 1300 mieszkańców tych terenów do „Misji Pokojowej” w Jugosławi w 2005 roku. Stacjonowali m.in. w bazie Camp Bondsteel – 400-hektarowy obszar rolniczy zmieniony na obóz warowny, otoczony 2,5-metrowej wysokości murem betonowym. Obóz ten był największą bazą amerykańska w Jugosławii, gdzie stacjonowało ponad 7000 żołnierzy, tj. 75% całego kontyngentu „bałkańskiego”. Baza ta, to był prawdziwy moloch, z 300 budynkami, 25 km dróg, otoczona 14 km wałami ziemnym i zaporami betonowymi, 11 wieżami strażniczymi i 85 km zasieków. Dokooptowanie Ukrainy do tych sił było o tyle dziwną sprawą, że Ukraina nie była w NATO. NATO zaatakowało Jugosławię wbrew prawu międzynarodowemu i własnemu statutowi. W owym czasie NATO miało zakaz wysyłania swoich żołnierzy do walki, nie będąc atakowanym. Warto o tym pamiętać tym wszystkim politycznie poprawnym, polskojęzycznym tubom propagandowym.

Jest jeszcze jedna ciekawa sprawa. Żołnierze ukraińscy zostali w 2009 roku oskarżeni o handel paliwem. Podobno sprzedali go, na lewo, za 2.6 miliona euro. Niezła sumka. I sprawa ucichła. Tego typu sprawy są dobrą okazją do werbunku do służb specjalnych. Trzeba także wspomnieć, że około 4-5 milionów młodych ludzi z Ukrainy, po 1992 roku, dostało możliwość pracy za granicą: w Hiszpani, Porugalii, Włoszech, ale przede wszystkim w Kanadzie i USA. Wieść gminna głosi, że był to doskonały sposób werbunku agenturalnego. W sytuacji masowych odmów wiz np. Polakom, Ukraińcy dostawali je bezproblemowo i to do pracy. Od bezpośrednich świadków wiem, że całe dzielnice były budowane przez Ukraińców, nie znających języka. Tylko inżynier kierujący budową umiał po angielsku. Porównując łatwość otrzymywania wiz przez Ukraińców, z perypetiami wizowymi Polaków, należy głęboko się zastanowić nad taką sytuacją. Taki werbunek natomiast przypomina dokładnie sytuację z 1905 roku, po przegranej z Japończykami. Także ok. 40 000 żołnierzy z Rosji przewieziono do USA. A potem z ok. 10 000 spośród nich Trocki-Bronshtein powrócił w 1917 r. do Rosji, rozwijając działania rewolucyjne pod określonym kątem.

Powracamy na Majdan, czyli rynek w Kijowie w 2014 roku. Jak już powszechnie było wiadomo, strzelcy wyborowi byli angażowani przez rzekomą opozycję. Zeznania lekarzy są jednoznaczne: strzały z góry, te same pociski w ciałach ofiar, przypadkowych cywilów i policjantów Berkutu. Pamiętam to samo z 1970 roku z Gdańska i Gdyni. Wlot kul na wysokości obojczyka, wylot pod przeponą. Różnica polegała na tym, że w Trójmieście ranny postrzałowe były nie tylko w głowę czy klatkę piersiową, ale postrzelone były również kończyny. Co jest pewnym dowodem oddawania strzału przez przypadkowych strzelców. Tego nie można powiedzieć o zamordowanych w Kopalni Wujek. Na jedenastu zabitych, aż 10 miało kulę w głowie, a jeden w klatce piersiowej. Widocznie idący przed nim się potknął. Taką celnością może pochwalić się tylko strzelec wyborowy. Tak więc wszelkie dyrdymały o jakimś rzekomym plutonie ZOMO możemy między bajki włożyć.

Nie znam bilansu z Majdanu, ale wg prasy, bardzo dużo było postrzałów w głowę. Dlaczego? Ponieważ snajper wie o możliwości noszenia kamizelek kuloodpornych. Pokazują to zdjęcia z majdanu. A głowę widzi wyraźnie, że nic na niej nie ma. Zdjęcia pokazują schwytanych snajperów. Czyli sprawa jest oczywista.
A swoją drogą, bardzo ciekawym jest fakt, widoczny na większości zdjęć z Majdanu, noszenia kamizelek kuloodpornych przez rzekomo przypadkowych protestujących. Przecież to kosztuje, a średnio na Ukrainie zarabia się po kilkadziesiąt dolarów.

Są jeszcze dwie niewyjaśnione sprawy. Pierwsza to udział oddziału Gladio. Veteranstoday.com z dnia 7 marca 2014 r. pisał o tym otwartym tekstem.

Dla niewtajemniczonych: Gladio to była tajna grupa NATO, powstała ok. 1948 roku. Coś podobnego do KGB i GRU. Składała się z mieszaniny agentów CIA i Gehlena. Grupa ta, mająca swoje oddziały w każdym kraju w Europie, jest znana z licznych zamachów terrorystycznych, np. porwania i zamordowania Aldo Moro, premiera Włoch, Boston Marathon, „Snajper w Waszyngtonie”. Gladio może być odpowiedzialne za „zaginięcie” ok. 8000 ludzi w Iraku w ubiegłym roku.

Na Ukrainie zaobserwowano ponad dwa tuziny przypadków, gdzie wysoce zorganizowane grupy zbrojne atakowały policje. O tym, że snajperzy byli przebierańcami i nie mieli nic wspólnego z legalnym rządem Ukrainy, wygadała się Catherine Ashton w rozmowie telefonicznej z ministrem spraw zagranicznych Estonii Urmasem Paetem.

Największą hipokryzją okrył się jednak John Kerry, składając deklaracje nad ciałami pomordowanych, że pomoc amerykańska jest w drodze. Musiał dobrze wiedzieć, kto strzelał. Badania IFES 2013, wykonane przez sponsorowaną przez USA agencję ds. Rozwoju Międzynarodowego USAID, stwierdziły, że zaledwie ok. 37% mieszkańców popiera wstąpienie do Unii Europejskiej. Musisz się ze mną zgodzić, Drogi Wnuczku, że 37%, to wielkość daleko odbiegająca od przytłaczającej większości, podawanej w polskojęzycznej prasie. Poza tym życiorysy nowych przywódców Ukrainy, np. Arsenija Jaceniuka, były co najmniej dyskusyjne. Bardzo przypominają życiorys Szaakaszwilego, agenta przywiezionego w teczce do Gruzji i potem nazywanego agentem CIA. Był przez Veteranstoday.com oskarżany o gwałty, defraudacje i cała masę pospolitych kryminalnych przestępstw w USA.

Bardzo ciekawa była w tej sytuacji rola Victorii Nuland, oficer prowadzącą (wg współczesnej terminologii) zarówno sekretarza stanu Strobe’a Talbota [CRF], jak i czasie Majdanu była sekretarzem Johna Kerry’ego [CRF], a przedtem sekretarzem Hillary Clinton. Chwaliła się publicznie, że Majdan kosztował 5 miliardów dolarów. Pani V. Nuland jest żoną Roberta Kagana [CRF] z Brooking Institution Fellow i felietonisty Washington Post, który jest współzałożycielem projektu Nowego Amerykańskiego Stulecia PNAC. W tej sytuacji manipulowanie opinią społeczną jest niezwykle łatwe. Szczególnie, gdy się wszystko zaplanowało kilkanaście lat wcześniej.

Rozpowszechnianie wszelkimi możliwymi sposobami jak najbardziej wskazane.

Dr Jerzy Jaśkowski
jerzy.jaskowski@o2.pl

 

Ps. Zawsze mnie śmieszyło, gdy zawodowi dezinformatorzy, przedstawiając jakiegoś przywódcę negatywnie, opisują jego rzekome bogactwo. Tak było u nas w 1980 roku, jak to zachłystywano się „willą” genseka Gierka i rozrzutnością jego żony. To samo było z N. Caucescu, itd. Obecnie ten sam chwyt zastosowali w stosunku do Janukowycza. Panowie, trochę inne czasy. Ten sam numer nie przechodzi. Może lepiej pisać, że miał harem i 100 nałożnic więzionych w domu? Wymyślcie coś. Za co wam właściwie płacą? Dobrze by było chociaż pośmiać się z waszych wypocin.

Ps 2. Innym takim bezmyślnym bełkotem tzw. dyżurnych politologów jest rozważanie, co kto powiedział. Przypomina to dyskusje bab jarmarcznych lub facetów pod budką z piwem:
– Po pierwsze, nikt tego nie słyszał. Podają to znane z dezinformacji gazetki wielkonakładowe;
– Po drugie, nic się nie dzieje na szczytach bez uprzednich uzgodnień. Zapomnieliście, że już w 1989 roku na Malcie prezydent R. Reagan z gensekiem M. Gorbaczowem wszystko dokładnie uzgodnili? Przecież gensek M. Gorbaczow mieszka obecnie w bazie Marynarki Wojennej USA w Kaliforni. Naprawdę nic się nie dzieje przypadkowo. To za dużo kosztuje.

Ps 3. Rosja płaciła rocznie Ukrainie 72 miliony euro za dzierżawę bazy na Krymie oraz obniżyła o 30% cenę gazu.

www.PrisonPlanet.pl

Dr Jerzy Jaśkowski: Kozacy – jak dezinformują nas zawodowi historycy (Cz. 1)

kozacy

Z cyklu: Listy do Wnuka

Powstanie kozaczyzny, obrazy (Część I)

Kochany Wnuczku!

Już w poprzednich listach starałem się udowodnić, że od czasów tzw. reformacji w XVI wieku szkolnictwo podlegające lokalnym władcom służyło i służy li tylko utrzymaniu poprawności politycznej mniej wartościowego tubylczego ludu. Wyższe szkoły wcale nie były nastawione na rozwiązywanie problemów w sposób metodologicznie poprawny, lecz służyły wyłącznie uzasadnianiu różnych, mniej lub bardziej głupich, doraźnych pomysłów, wprowadzanych przez rządzących danym barakiem, czyli państewkiem. Wmawiano jednocześnie społeczeństwu, że wszystko zależy od niego. Teza ta udowodniona jest np. wiarą Polaków w pomoc Prus w okresie rozbiorowym. Większość ówczesnych Polaków studiowała na uniwersytetach niemieckich.

Dowodem bezpośrednim, że tak było nadal w Polsce jest fakt, że wszelkie ekspertyzy wykonywane przez urzędy państwowe, czy samorządowe, były nadal tajne i nigdy nie można było dowiedzieć się, co było podstawą wyboru takich, a nie innych ekspertów. To samo dotyczy także sądownictwa, czy prokuratury.
W przypadku jakichkolwiek zmian politycznych, i w związku z tym zmian nadzorców, natychmiast zmienia się poprawność polityczna i znaczna część tych, którzy się nie zdołali dostatecznie wcześnie przestawić, opuszcza swoje stanowiska, a na ich miejsce wchodzą młodzi i gniewni, ale zupełnie nieprzygotowani osobnicy.
Ci młodzi, znając zakres swojej wiedzy, byli wyjątkowo łatwi do manipulowania i o to przede wszystkim chodziło i chodzić będzie politykom. Łatwo można było zauważyć, że wszyscy krzykacze w czasie zmian w 90. latach i nawoływaniu do kapitalizmu, natychmiast po ‚transformacji’ zasiedli w fotelach administracyjnych, czyli komunistycznych: „Czyli wy, głupole, róbta kapitalizm, a my – urzędnicy byli komunistyczni – będziemy i tak was skubać, vide NFZ”.
Jak to wielokrotnie podawałem, tzw. politycy to nie żadni twórcy ideologii, ale marionetki do wykonania określonego zadania. Jak osobnik taki nie rozumie, do czego został wybrany, to znika ze ceny politycznej w błyskawicznym tempie. Albo zawał, albo wypadek samochodowy kończy jego karierę. To nic nowego. Takiemu na przykład Robespeirre’owi wydawało się, że rządzi rewolucją. Podobnie Dantemu, potem w zupełnie innym kraju Leninowi alias Goldmanowi, czy Trockiemu alias Bronsztejnowi. Wszyscy ze szczytu spadali na dół.
Jeszcze w latach 60., 70. starano się edukację nauk ścisłych prowadzić na odpowiednim poziomie. Ale od 1974 roku, tj. od pierwszych „reform oświatowych” genseka Gierka, a szczególnie w ostatnim dwudziestoleciu, tempo upadku znacznie przyspieszyło [wymienić trzeba znane nazwiska: prof. M. Handkego, R. Giertycha, K. Hall]. Jak twierdzą znawcy, te licencjaty to nawet nie jest poziom matury sprzed 30 lat. O reszcie wspominać nie warto.
O ile bardzo lubiłem słuchać wykładów pana prof. Wolniewicza, to jego determinizm w rodzaju „prawa dziejowe” zupełnie mi nie odpowiadał. Nie ma nic takiego jak prawa dziejowe. Po prostu w ten sposób ukrywa się prawdziwych sprawców  i prowodyrów.
Unia-polsko-litewska
Żadnym prawem dziejowym nie była utrata Śląska [1346-48] przez Kazimierza zwanego Wielkim. Po prostu facet był na tak niskim poziomie, że nie widział żadnego interesu w utrzymaniu tej dzielnicy albo wprost po cichu dali mu w łapę. Tak go prowadzono, takich doradców mu podsuwano. Nie zapominajmy, że ten władca w czasie bitwy pod Płowcami 27 września 1331 roku tak się przestraszył, że uciekał do Krakowa przez całą Polskę, tylko konie zmieniając. Cała jego wielkość odnosiła się do kochanki, żydówki Esterki, co mądrzy inaczej nazywają sprowadzeniem Żydów do Polski. Z tego powodu hrabiowie galicyjscy podnieśli go na pomniki. Jest to ewidentne przekłamanie. Żydzi do Polski zostali wpuszczeni dopiero za Kazimierza Jagiellończyka. Czyli ponad 100 lat później, a jego brat Aleksander wydał w 1495 r. dekret zabraniający Żydom pobytu w Wielkim Księstwie Litewskim.
Podobnie Zygmunt Stary stracił Pomorze na rzecz swego kuzyna nie dlatego, że to były prawa dziejowe, ale dlatego, że tak uzgodnili w rodzinie. To, że skutki były opłakane dla polskiej części tej rodziny, wynikało po prostu z jego braku edukacji.
To, że w Rosji w 1917 roku wybuchła rewolucja, nie wynikało z żadnych praw dziejowych, ale z planu Sztabu Niemieckiego, który to starannie przygotował, a potem, jak to zwykle u Niemców, dokładnie zrealizował. To, że Lejba Dawidowicz Bronsztejn alias Trocki z ok. 10 000 byłych żołnierzy przyjechał do Rosji, to nie żadne prawo dziejowe, ale doskonale przygotowywana już od 1905 roku akcja bankierów amerykańskich. Coś z tymi jeńcami musieli robić i ktoś musiał ich szkolić przez te 10 lat.
O tym, że sytuacja w kolejnych pokoleniach się powtarzała, najlepiej świadczy rozdawnictwo tytułów naukowych przez genseka Jaruzelskiego [alias Margulec alias Słucki etc]. Już w pierwszym roku stanu wojennego rozdał ponad 1320 nominacji profesorskich. Tą eksplozję nauki widzieliśmy przez następne 30 lat, aż do dnia dzisiejszego.
O upadku oświaty świadczył fakt, że poseł, zamiast spędzać czas w ławach poselskich, kończył maturę lub zdobywał licencjat. Przecież obywatele mu płacili, aby swojej wiedzy czy doświadczenia używał do uchwalania prawa dobrego dla ludzi, a nie kończył za społeczne pieniądze własną edukację. Taki osobnik wchodził do sejmu np. magistrem, a wychodził po jednej lub dwu kadencjach profesorem, i oczywiście od razu był ekspertem telewizyjnym z wszelkich dziedzin. I to wszystko się działo bez żadnych protestów „uczelni”. Przecież pan poseł załatwiał granty. Trudno więc było wymagać od tych osobników jakiejkolwiek własnej myśli.
Historia zatoczyła krąg
W ten sam sposób władze rozbiorowe tworzyły własnych profesorów. Po wymordowaniu ponad 3000 rodzin szlacheckich w 1846 roku, w czasie rabacji czyli Rzezi Galicyjskiej, sprzedawano herby tzw. hrabiom galicyjskim. A te indywidua obsadzały katedry na państwowych uniwersytetach, w owym czasie austriackich, niemieckich, produkując dla maluczkich odpowiednie podręczniki. W książkach tych jest masa szczegółów i są o wiele dokładniejsze od dzisiejszych. Dlatego porównanie tych książek jest bezpośrednim dowodem, jak na psy schodzą polskie nauki humanistyczne.
Obecnie rządy w sezonowym państwie, jakim jest Ukraina, tworzą swój rodowód, opierając się na kozaczyźnie. Czym zatem byli kozacy?
Co to jest kozactwo?
W podręczniku z 1884 roku Zarys historyi Polski i krajów ruskich z nią połączonych (wyd. współczesne: Warszawa 1999) autorstwa Anatola Lewickiego podano rodowód kozactwa. Warto zapoznać się z tym opisem. W sposób jasny autor podaje początki i rolę tych zaciężnych żołnierzy. Kozacy stanowili bowiem odrębny rodzaj drużyn wojennych. Encyklopedia staropolska Zygmunta Glogera wyjaśnia: „Pochodzenie Kozaków odnosi się do epoki tatarskiej [mongolskiej], w której wiele pogranicznych miast na Rusi dla własnego bezpieczeństwa i osłony przed Tatarami urządzało lekkie oddziały konnicy nazwane Kozakami. Nazwa ta wziętą została wprost od wyrazu tatarsko-dżagatajskiego kazak, znaczącego żołnierz-ochotnik lekkozbrojny bezżenny”. Alexander Gwagnin już w XVI wieku wyjaśniał: „Kozak, Kazak jest słowo tatarskie i wykłada się jakoby chudy pachołek, zdobyczy sobie szukając, nikomu nie jest poddany, a za pieniądze komu chce służy”. Tatarzy tereny dzisiejszej Ukrainy nazywali Kazak wilejati. Poeci i pieśniarze ludowi pod pojęciem kozak/kazak rozumieli dzielnego małojca, hajdamakę, najezdnika.
W czasach Rzeczypospolitej najdalszymi grodami czy miastami na granicy południowo-wschodniej były: Kijów, Kaniów, Czerkasy, Bracław. Tereny położone poza linią wytyczoną przez te twierdze były pustym stepem nazywanym Dzikimi Polami. Na terenach tych toczyły się często potyczki z Mongołami, w Polsce zwanymi Tatarami.
Kolonizacja tych terenów posuwała się bardzo wolno i często cofała. Krainy te, położone nad dolnym Dniestrem, Bohem i Dnieprem, zwano także Niżem lub też – od progów rzecznych – Zaporożem. Na terenach tych gromadzili się młodzi ludzie wszelkiej narodowości i wiary. Byli tutaj więc Polacy, Węgrzy, Wołosi, Niemcy, Rusini, a nawet Tatarzy. Była szlachta i byli prości chłopi, mieszczanie  i rozmaitego rodzaju zbiegi. Ludzie ci, nie uznając nad sobą władzy zwierzchniej, chronili się właśnie tutaj, po rozmaitego rodzaju ekscesach w stronach rodzinnych. Początkowo żyli oni na sposób tatarski, trudniąc się myślistwem, rybołówstwem, czasami organizowali się w grupy, napadając na karawany kupieckie. Czasami osiedlali się zakładając osady i trudniąc się rolnictwem. Doskonale pokazują to filmy, zwane westernami.
Nasuwa się proste pytanie: dlaczego tzw. polska kinematografia ani razu nie wykorzystała tych tematów do kręcenia filmów przygodowych, historycznych, czy miłosnych? Przecież porwania, ucieczki, napady byłyby doskonałym materiałem dla tzw. filmów akcji, czego dowodem były filmy zwane westernami. A tutaj cisza, choć za nami tyle lat rozwoju techniki  filmowej.
Stawiam tezę, że starsi i mądrzejsi położyli łapę na historii naszych Kresów – istniał i istnieje zakaz pisania, mówienia, filmowania czegokolwiek na ten temat.
Ad rem. Ten sposób życia nazywano z tatarska „chodzeniem na kozaki”, a tych okresowych rozbójników w okresie późniejszym nazywano kozakami. Tych natomiast, którzy chodzili aż za porohy, nazywano Nożowcami lub Zaporożcami. Niżowcy obozowali w warownych obozowiskach zwanych Koszami lub Siczami. Moskwa nazywała ich Czerkiesami albo Petyhorcami [od pięciu gór kaukaskich]. Podobna Kozaczyzna wytworzyła się nad Donem, gdzie uciekali chłopi moskiewscy przed okrucieństwem Iwana Groźnego i jego następców.
Pod koniec XV wieku, kiedy sytuacja się trochę uspokoiła na tych terenach i pojawiła się władza starostów i namiestników, usiłowali oni rozciągnąć swoją władze także na kozaków. Było to coś podobnego do korsarstwa morskiego, w odróżnieniu od piractwa. Taka drużyna kozacka, otaczana  opieką kasztelana, mogła rabować Tatarów czy Turków, i wracać z łupem do swoich domów nie niepokojona przez prawo. Często zdarzało się, że na czele takiej watahy stawał sam kasztelan czy starosta. Sławę zdobyli w owym czasie np. Przecław Lanckoroński, Ostaf Daszkiewicz czy Dymitr Wiśniowiecki.

Matejko_Ostatni_Daszkiewicz

Hetman kozaków zaporoskich, starosta kaniowski, krzyczewski i czerkaski Ostaf Daszkiewicz [ros. Евстафий Дашкович, ukr. Остап Дашкевич, pol. Eustachy Daszkiewicz] używał kozaków jako straży kresowej. Działo się to za czasów ostatnich Jagiellonów. Ta sytuacja powodowała, że część spośród kozaków przechodziła na żołd królewski. Z polecenia Zygmunta Augusta w 1572 roku Hetman Wielki Koronny Jerzy Jazłowiecki „zregestrował”, czyli wziął na żołd królewski znaczną liczbę kozaków. W ten sposób uwolnił kozaków spod władzy lokalnych starostów i namiestników. Powołano ‚Starszego’, który odpowiadał za zaopatrzenie i porządek zgrupowania. Zygmunt August na miejsce postoju, magazynów etc. przeznaczył Białą Cerkiew, a Stefan Batory – Trachtymirów.
Część kozaków, która nie została z różnych powodów zarejestrowana, przeniosła się poniżej porochów Dniestru i założyli tzw. Bractwo. Bractwo to było bezżenne i mieszkało w obwarowanym obozie, zwanym Sicz. Majątek bractwa był wspólny. Bractwo wybierało sobie naczelnika, zwanego atamanem. W ten sposób powstało coś w rodzaju współczesnej legii cudzoziemskiej, czy Blackwater alias Haliburton czy SAIC.
Bractwo to albo Kozacy Siczowi wynajmowali się temu, kto więcej płacił. W zależności od zlecenia, na swoich lekkich czajkach napadali na porty osmańskie. Z czasem opanowali tereny pomiędzy Bohem a Dnieprem, żyjąc z nakładanych kontrybucji na mieszkańców czy kupców oraz z opłat wnoszonych przez wynajmujące ich państwa.
Bardzo szybko wywiady obcych krajów poznały prawdę i pomimo, że w owych czasach posłowie byli wyznaczani do konkretnych spraw, to np. posłowie weneccy przebywali na Siczy permanentnie, podburzając kozaków do ataków na Turków.
PS.1 Zawsze się dziwię, że osoby prezentujące się jako narodowości polskiej używają pojęć oderwanych od naszego Kraju. Jeżeli w 1990 roku otwartym tekstem powiedziano, ze pomiędzy 1944 a 1990 byliśmy pod dominacją Sowietów to dlaczego „Polacy” używają pojęcia np. prezydent Bierut? Przecież to był płk NKWD B. Bielak alias Birkowski alias Iwaniuk alias Wagner alias… facet oddelegowany do trzymania za przysłowiowy pysk tubylczą ludność. Jeżeli My samo nie zaczniemy używać poprawnych pojęć, to kiedy nasze wnuki się ich nauczą?
PS.2 Co jakiś czas znajdujemy w mediach sformułowanie „polska racja stanu”. Nieodparcie nasuwa się pytanie, a przez kogo opisana czy sformułowana została ta rzekomo polska racja stanu? Przecież  praktycznie od 1920 roku nie ma takowej. Przewrót majowy w 1925 roku dokonał się za pieniądze wywiadu angielskiego. Te 800 000 funtów ówczesnych Józef Piłsudski (Ginet, Selman) pokwitował i 200 000 niewykorzystanych  funtów zwrócił,  na co pokwitowanie znajduje się w Brytyjskim Ministerstwie. Tamta „polska racja stanu” poniosła kompromitację całkowitą w 1939 roku. Od 1945 r. do 1990 r. byliśmy republiką i wypełnialiśmy polecenia Sowietów. Po 1990 r. do 2006 r. nikt nie opracował „polskiej Racji”. Chyba nikt poważnie nie traktuje wysyłania chłopców do krajów arabskich jako polskiej racji stanu. A wiec powtarzam, w cywilizacji łacińskiej mówimy ‚ja’, ‚moim zdaniem’…, w cywilizacjach azjatyckich mówimy ‚my’: Polacy powiedzieli, Polacy zrobili itd.
Rozpowszechnianie wszelkimi możliwymi sposobami jak najbardziej wskazane.
Dr Jerzy Jaśkowski
jerzy.jaskowski@o2.pl
www.PolishClub.org

 

***

Tak zwani politycy to nie żadni twórcy ideologii, ale marionetki do wykonania określonego zadania. Jak osobnik taki nie rozumie, do czego został wybrany, to znika ze ceny politycznej w błyskawicznym tempie. Albo zawał, albo wypadek samochodowy kończy jego karierę.
***
Żydzi do Polski zostali wpuszczeni dopiero za Kazimierza Jagiellończyka.
***
To, że w Rosji w 1917 roku wybuchła rewolucja, nie wynikało z żadnych praw dziejowych, ale z planu Sztabu Niemieckiego, który to starannie przygotował, a potem, jak to zwykle u Niemców, dokładnie zrealizował. To, że Lejba Dawidowicz Bronsztejn alias Trocki z ok. 10 000 byłych żołnierzy przyjechał do Rosji, to nie żadne prawo dziejowe, ale doskonale przygotowywana już od 1905 roku akcja bankierów amerykańskich.

Hipotetyczne plany bankierów…

banksters_web

Bank Anglii, najstarszy prywatny bank centralny niedawno opublikował interesujące opracowanie „Money Creation in the Modern Economy”. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że otwarcie wykazuje błędy obecnego systemu bankowego bazującego na systemie rezerwy cząstkowej.

W uproszczeniu obecny system funkcjonuje na 2 poziomach:

Bank Centralny

Rząd danego kraju np. Wielkiej Brytanii nie może emitować pieniędzy więc zwraca się do prywatnego Banku Anglii aby ten wyemitował pewną ilość Funtów. Bank Anglii kreuje z niczego pożądaną ilość środków płatniczych, po czym pożycza je Wielkiej Brytanii, oczywiście na określony procent. Rząd w zamian za pożyczone pieniądze emituje i przekazuje do Banku Anglii obligacje zabezpieczone przyszłymi dochodami z podatków.

Rząd Wielkiej Brytanii wydaje Funty na różne potrzeby. Pożyczone środki, powiedzmy 100 mln + 3 mln odsetek, należy kiedyś zwrócić. Jak zatem można zwrócić 103 mln, skoro otrzymało się tylko 100 mld? Otóż można zadłużyć się jeszcze bardziej. Można pożyczyć 110 mld, spłacić wymagalne 103 mld i schemat powtarzać przez pewien czasu. Długu nie da się jednak spłacić. Może on tylko rosnąć.

Banki komercyjne

Środki płatnicze wyemitowane przez Bank Anglii, wydane przez rząd trafiają do obywateli. Część z nich trafia do banków komercyjnych. Obywatel „A” deponuje na koncie w banku kwotę 100 GBP. Bank bez jego wiedzy może z owych 100 GBP udzielić obywatelowi „B” kredytu na kwotę 90 GBP. Należy jednak pamiętać, że na koncie pana „A” ciągle figuruje kwota 100 GBP. Bank stworzył z powietrza właśnie 90 GBP, które przekazał panu „B” i od których będzie pobierał odsetki. Pan „B” z 90 GBP kredytu wydał tylko 40 GBP, a 50 GBP ulokował na koncie. Bank, mając w depozycie 50 GBP, może „pod ich zabezpieczenie” wyemitować znowu z powierza kolejne 45 GBP (90% wartości depozytu przy 10% rezerwy cząstkowej). W ekstremalnej sytuacji z 10 GBP depozytu banki komercyjne mogą wykreować łącznie do 100 wirtualnych GBP, od których będą pobierać odsetki.

Sam system kreacji jest bardzo dokładnie opisany w komentarzu Radka Szymanka pod artykułem: http://independenttrader.pl/59,zloto_fizyczne_vs_rynek_papierowy.html

Kreacja pieniądza w systemie rezerwy cząstkowej była tajemnicą pilnie strzeżoną przed publiką. Nie bez powodu już w 1930 roku Henry Ford stwierdził: „Dobrze, że Amerykanie nie wiedzą jak funkcjonuje system bankowy. Gdyby poznali zasady jutro mielibyśmy rewolucję”.

Wracając do opracowania opublikowanego przez Bank Anglii, nie wydaje mi się aby był to przypadek. W ciągu kilku ostatnich miesięcy jest to już trzecie tego typu opracowanie lub wypowiedź osób powiązanych w przeszłości z bankami centralnymi, Międzynarodowym Funduszem Walutowym czy Bankiem Światowym. Pozostałe opracowania dotyczyły niekonstytucyjności emisji dolarów przez FED. Co więcej, otwarcie wzywano do odebrania bankom monopolu na kreację pieniądza i przekazanie tej funkcji rządom poszczególnych krajów. Nie chodzi mi oczywiście o Rona Paula, który przez dekady wykazywał patologię obecnego systemu lecz o osoby dawniej blisko powiązane z kartelem.

Sprawa staje się na tyle poważna, że równolegle coraz częściej słyszy się o niemożliwości pogodzenia dwóch funkcji dolara amerykańskiego jako jednostki rozrachunkowej w USA oraz waluty rezerwowej. Jeżeli osoby, w przeszłości pracujące dla Banku Światowego, zaczynają nawoływać do wprowadzenia nowego Dolara Republikańskiego jako nowej waluty rozliczeniowej emitowanej przez Kongres, a nie bank centralny, to coś jest na rzeczy.

Dawniej do tego typu pomysłów podchodziłem z rezerwą, lecz po publikacji raportu przez Bank Anglii zaczynam zastanawiać się nad ich ukrytym celem.


Aby to zrozumieć przyjrzyjmy się strukturze aktywów FED-u:

FED wraz z innymi bankami centralnymi działa na zasadzie podobnej do banków komercyjnych. Posiada pewien kapitał własny, aktywa i pasywa. Aktywami banku są obligacje rządu, pasywami wyemitowana gotówka. W przypadku FED-u aktywa/pasywa są jakieś 70 razy większe od kapitału własnego. Siedemdziesięciokrotny lewar oznacza, że jeżeli wartość aktywów spadnie zaledwie o 1,42% to bank centralny staje na krawędzi bankructwa.

Jakie aktywa są zatem w posiadaniu FED-u i czy mogą stracić na wartości?

– 56% stanowią obligacje USA kraju zadłużonego na ponad 100% PKB;

– 39% stanowią MBS-u (śmieciowe kredyty hipoteczne, które FED odkupił od banków komercyjnych, aby nie pozwolić na ich bankructwo).

Sytuacja, w której 95% aktywów banku centralnego stanowią aktywa o bardzo wątpliwej wartości, potwierdza tylko, że FED jest już technicznym bankrutem. Bardzo podobna sytuacja dotyczy pozostałych największych banków centralnych.


Hipotetyczne plany bankierów

Abstrahując od kwestii moralnych,  prawda jest taka, że bankierzy centralni należą do intelektualnej elity i ich plany sięgają na 20–40 lat w przyszłość. Obecny system bankowy ukształtował się ponad 100 lat temu. W tym czasie doszło do ogromnej koncentracji kapitału w rękach 1% najbogatszej części społeczeństwa. System doskonale spełnił rolę stawianą przez swoich założycieli.

Wg raportu Oxfam dostępnego pod: http://www.oxfam.org/sites/www.oxfam.org/files/bp-working-for-few-political-capture-economic-inequality-200114-en.pdf :

– połowa globalnego bogactwa skoncentrowana jest w rękach 1% populacji;

– majątek 1% populacji wyceniany jest na 110 bln USD, czyli 65 razy więcej niż łączny majątek 3 mld najbiedniejszej części społeczeństwa;

– 7 na 10 osób żyje w krajach, w których dysproporcje między biednymi a bogatymi powiększyły się w ciągu ostatnich 30 lat.

Inny raport przygotowany przez naukowców z Zurichu, opisywany przeze mnie w artykule Globalna struktura własności. Wyniki 4-letnich badań obrazuje w jaki sposób zaledwie 700 korporacji kontroluje 80% światowej produkcji.

Mamy zatem kulminację kilku zjawisk:

– bezprecedensowa koncentracja majątku w rękach 1% populacji powiązanej z sektorem finansowym;

– narastające nierówności zbliżone do poziomu grożącego wybuchem rewolucji społecznej w dobie łatwiejszej wymiany informacji;

– banki centralne są technicznymi bankrutami;

– znaczna część sektora finansowego jest technicznym bankrutem, utrzymywanym przy życiu ogromną ilością środków płatniczych prosto z banków centralnych;

system ostatecznie zawali się pod ciężarem niespłacalnych długów.

W takiej sytuacji zastanawiam się, czy elita finansowa nie uznała, że w obecnych okolicznościach bezpieczniej będzie oddać tymczasowo kontrolę nad podażą pieniądza z powrotem w ręce rządów i bezpiecznie pozostać w cieniu. Po krótkotrwałym zamieszaniu spowodowanym resetem długów można by przywrócić stabilizację monetarną, dzięki której bez większych problemów 1% społeczeństwa zachowa majątek na niezmienionym poziomie. Przy okazji całe niezadowolenie społeczne można by skierować w innym kierunku, jak najdalej od winnych obecnej sytuacji.

Nad masami można panować tylko do pewnego czasu. Po przekroczeniu pewnych poziomów ucisku ludzie buntują się i sekwencji wydarzeń nie daje się zatrzymać. Dobrym przykładem jest Rewolucja Francuska, do której doszło w efekcie upadku papierowej waluty. Głowy tzw. elit potoczyły się w dosłownym tego słowa znaczeniu, a słowo bankier było najgorszą obelgą.

Dziś na światło dzienne wychodzą wieloletnie manipulacje cenami złota. Moim zdaniem, gdy w 2004 roku NM Rothschild zerwał z 200-letnią tradycją ustalania ceny złota na London Fix, doskonale zdawał sobie sprawę, że manipulacje cenami ostatecznie wyjdą na jaw i wolał pozostać w cieniu. Dziś, po 10 latach, cała uwaga skupiona jest wokół 5 banków uczestniczących w London Gold Fix. O NM Rothschild nikt nie wspomina.

Być może z systemem opartym na prywatnych bankach centralnych jest podobnie. Czasami lepiej jest zrobić jeden krok w tył. Skoncentrować się na ochronie majątku, niż w rewolucji stracić zbyt wiele. Ostatecznie dokładnie w ten sposób postępuje wiele osób inwestujących w złoto. Lepiej jest wyjść z różnych inwestycji przed czasem, zrezygnować z kilku dodatkowych procentów zysku, zachować kapitał i przygotować się na kolejny etap globalnego rozdania.

Autor: Trader21

Źródło: http://independenttrader.pl/207,hipotetyczne_plany_bankierow.html

***

FED jest już technicznym bankrutem.

Bardzo podobna sytuacja dotyczy pozostałych największych banków centralnych.

System ostatecznie zawali się pod ciężarem niespłacalnych długów.